Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Gozdzik z miasteczka Głowno. Mam przejechane 23078.53 kilometrów w tym 5572.87 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 19.02 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 92796 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Gozdzik.bikestats.pl

Archiwum bloga

  • DST 71.80km
  • Teren 6.00km
  • Czas 03:26
  • VAVG 20.91km/h
  • VMAX 38.70km/h
  • Temperatura 28.0°C
  • Podjazdy 444m
  • Sprzęt VAMP-irek
  • Aktywność Jazda na rowerze

Do Zgierza i Łodzi

Piątek, 5 czerwca 2015 · dodano: 06.06.2015 | Komentarze 2

Piątek + Urlop + Piękny słoneczny dzień + Brak zadań od żonki + Chęć relaksu = ROWEROWANIE.

Nie ma, co tu dużo opowiadać tak po prostu to było.

Jedyny mały problem to gdzie jechać? Co tym razem zobaczyć?

Chwila zadumy przy śniadanku i ………….. i jest pomysł.

Pojechać do Łódź, a dokładnie do dzielnicy Radogoszcz, a potem do Zgierza.

Łódź-Radogoszcz to dzielnica, w której mieści się moja praca, ale w niej nie byłem. Spoko na głowę jeszcze nie upadłem, aby w taki dzień jeździć do pracy. Nie nie nie.

To miejsce jest związane z II wojną światową i mieszczącym się tu męskim „Rozszerzonym Więzieniem Policyjnym” bo tak właśnie od 1 lipca 1940 roku nazywało się to miejsce. Więzienie to powstało na bazie obozu przejściowego, które funkcjonowało już od listopada 1939 roku.
Miejsce to związane jest z jedną z największych niemieckich zbrodni wojennych dokonanej między Bugiem a Odrom w czasie działań frontowych. W styczniu 1945 roku Niemcy spalili główny budynek wiezienia w wraz, z co najmniej 1500 więźniami.
Zachęcam do poczytania o tym miejscu, bo naprawdę jest o czym czytać.

Niestety nie pomyślałem o tym że w taki dzień i to po Bożym Ciele miejsce to może być zamknięte.
No szkoda bardzo, bo wiem że jest tam ekspozycja i wiele do zobaczenia i obejrzenia. Trudno podjadę tu jeszcze raz.

Zgierz, to druga miejscowość, a właściwie tylko jedno miejsce, które chciałem odwidzieć.
W Zgierzu jestem bardzo często, bardzo często przejeżdżam przez Zgierz, bardzo często przejeżdżałem obok tego właśnie miejsca i nigdy nie wiedziałem co to za plac i co to za pomnik. Dopiero teraz, kiedy pomyślałem sobie, aby przyjechać tu rowerem to poczytałem poszukałem i już wiem.
Jest to plac i pomnik „STU STRACONYCH”
20 marca 1942 roku Niemcy siłą na to miejsce (przed wojną Plac Stodół) zapędzili około 6 tysięcy ludzi i na ich oczach zgładzono 100 niewinnych polaków w odwecie za zamordowanie 2 gestapowców. Mord ten był jednym z największych publicznych egzekucji nie tylko na terenie Kraju Warty, ale i na terenie całego okupowano przez Niemców tereny Polski.
Straconych pochowano w lesie lućmierskim.

Trasa : Głowno – Wyskoki – Bratoszewice – Stryków – Swędów – Szczawin Kościelny – Glinnik – Łagiewniki – Łódź – Zgierz – Rozalinów – Siedlisko – Wołyń – Szczawin Kościelny – Swędów – Stryków – Bratoszewice – Głowno.

Foto:

Rozrzeszone Więzienie Policyjne - Radogoszcz
Rozszerzone Więzienie Policyjne - Radogoszcz © GOZDZIK

To co udało się zobaczyć przez kraty bramy
To co udało się zobaczyć przez kraty bramy © GOZDZIK

I jeszce jedno
I jeszcze jedno © GOZDZIK

Zgierz - Plac i Pomnik Stu Straconych
Zgierz - Plac i Pomnik Stu Straconych © GOZDZIK

Tablica
Tablica © GOZDZIK

Plac i Pomnik Stu Straconych
Plac i Pomnik Stu Straconych © GOZDZIK


Kategoria Po okolicy


  • DST 65.20km
  • Teren 18.00km
  • Czas 03:06
  • VAVG 21.03km/h
  • VMAX 41.40km/h
  • Temperatura 25.0°C
  • Podjazdy 489m
  • Sprzęt BASIC
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Po wzniesieniach łódzkich

Niedziela, 31 maja 2015 · dodano: 31.05.2015 | Komentarze 2

Nie ma nic przyjemniejszego w niedzielny poranek niż słoneczko, ciepełko, grupa fajnych kumpli i rowerek…….. mmmmmmm no chyba przegiąłem … mmmmm są jednak większe przyjemności w niedzielny poranek :-)))))) ale o tym tu nie wypada mówić :-))))).
Dobra to jednak wróćmy dorowerowanie ……..
Plan na niedziele był troszkę inny, ale jak to zwykle bywa plan planem a życie życiem. Był wybór albo będzie realizacja mojego planu wycieczki szlakiem Szabli i Bagnetów około 145 km i jadę sam, albo odstąpię od planu i w miłym towarzystwie dwóch Marcinków i Darka pojedziemy na wzniesienia łódzkie.
Wybór był jasny i prosty.
Pojechaliśmy do Parku Krajobrazowego Wzniesień Łódzkich. Trudno Szable i Bagnety nie uciekną. Na ten szlak wybiorę się następnym razem i może moi kompani nabiorą również ochoty na dłuższe pedałowanie. Zobaczymy.
Pojechaliśmy moimi ulubionymi szlakami, drogami i duktami leśnymi. Niestety w niektórych miejscach budowa autostrady bardzo zmienia krajobraz wzniesień łódzkich. Nieuchronnie tracimy pewne mmmm jakby to powiedzieć.. pewne doznania estetyczne związane z krajobrazem. Nie wiem czy to dobrze i po polsku powiedziane, ale tak właśnie to czuję. Wjeżdżając na niektóre wzgórza nie widać już bezkresu zieleni łąk, lasów i pól, tylko nitkę piachy pod autostradę. Niestety taka kolej rzeczy i wymogi cywilizacyjne. Trudno trzeba będzie te rejony omijać jak się da, a jak się nie da toooooo też trzeba omijać :-).
Sympatyczny przedpołudniowy wypad w miłym i wesołym towarzystwie to dobre naładowanie akumulatorów przed poniedziałkowym powrotem do pracy. Fajnie, że pracowy tydzień bardzo króciutki i już dziś można myśleć gdzie wyskoczyć w piątkowy urlopowy dzionek. Bo niedziela 7 czerwca chyba zapowiada się rewelacyjnie J byle by pogoda dopisała.

Trasa : Głowno – Kalinów – Nowostawy Dolne – Lubowidza – Poćwiardówka – Rezerwat Parowy Janinowskie – Stare Skoszewy – Głogowiec – Jaroszki – Buczek – Grzmiąca – Tadzin – Marianów Kołacki – Wola Cyrusowa – Lubowidza – Grodzisk - Głowno

Foto:

Odpoczynek w Rezerwacie Parowy Janinowskie
Odpoczynek w Rezerwacie Parowy Janinowskie © GOZDZIK

Skoszewy Stare
Skoszewy Stare © GOZDZIK

I mały widoczek na fragmencik PKWŁ
I mały widoczek na fragmencik PKWŁ © GOZDZIK


Kategoria PKWŁ


  • DST 105.60km
  • Teren 2.20km
  • Czas 04:50
  • VAVG 21.85km/h
  • VMAX 36.38km/h
  • Temperatura 13.0°C
  • Podjazdy 439m
  • Sprzęt BASIC
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Dwa dni ze Skowronkami - dzień drugi Oporów

Niedziela, 17 maja 2015 · dodano: 18.05.2015 | Komentarze 3

Dzień drugi pobytu Skowronków w Głownie niestety nie zapowiadał się tak pięknie i słonecznie jak sobota. Prognozy jak i wszyscy znajomi i rodzinka informowali nas, że niedziela będzie deszczowa, zimna i bardzo wietrzna. Generalnie w podteście tych słów i ostrzeżeń można było usłyszeć … ejjjj głupole nigdzie się nie wybierajcie siedźcie w domu gdzie sucho i ciepło……
Pożyjemy zobaczymy…..
Niedziela rano… około 6 wstałem, aby sprawdzić co i jak….. pada……
Niedziela rano .. około 7 ponowna kontrola ….. nie pada, ale mokro i bardzo pochmurnie.. wietrznie……..
Niedziela rano … około 8 … Daria z Rafałem wstali.. i nie zamierzają się położyć .. czyli jedziemy … wstaję i ja …. mimo że pochmurno i wieje …. nie wspomnę już o tym że zimno jak cholera…
Podczas śniadania obmyślamy plan działania, który jest następujący:
…..Objedziemy Głowno jak nie lunie to pojedziemy do Walewic i Soboty i jak nie lunie tam to może się wybierzemy do Oporowa.
Plan genialny w swojej prostocie. Szkoda tylko ze obejmował warunek braku deszczu a nie dodatkowo brak wiatru, który urywał głowę.
Było tak.
Jak jeździliśmy po moim miasteczku to było bardzo pochmurno, zero słońca i bardzo mocny wiatr. W miarę kontynuowania naszej wycieczki w kierunku Walewic słonka przybywało, niestety siły wiatru też. W Sobocie na zameczku było już tyle pogodnego nieba, ze nie sposób było odpuścić wycieczkę do Oporowa.
To nic, że wiatr z siodełka nas prawie zdmuchiwał, to nic, że przed Oporowem na paru małych wzniesieniach, które pokonywaliśmy pod wiatr zastanawiałem się, co ja właściwie tu robię, to nic, ze potem słonko ktoś ukradł, to wszystko naprawdę nic, bo muzeum na zamku było czynne, zamek otwarty i się bardzo podobał. I powiem szczerze, że całe szczęście bo nieraz na zamku odbywają się zamknięte imprezy i wówczas lipa ze zwiedzania. A uwierzcie mi, że walka z wiatrem i chłodem podczas tej drogi kosztowała nas sporo sił i jakby do tego nie można było zwiedzić zamku …. Ojjjjjjjj chyba bym się popłakał hi hi hi.
Droga powrotna to ponownie zmagania z silnym wiatrem, ale już na mniejszym dystansie, bo nie robiliśmy koła przez Sobotę i dodatkowo w sporej większości trasy był on nam pomocny..
I tak oto zakończył się drugi i ostatni dzionek pobytu Skowronków na „Goździkowej ziemi” hi hi hi.
Bardzo Wam dziękuję za te dwa dni, za wycieczki i za wieczorne chwile pogaduchy. Mam nadzieję, że to co udało się Wam zobaczyć i sam pobyt u mnie był całkiem oki.
I tak jak mówiłem zaproszenie do mnie jest cały czas otwarte……
Trzymacie się ciepło.

Trasa: Głowno (objazd miasteczka mego) – Walewice – Sobota – Orłów Kolonia – Stanisławice – Bedlno – Drzewoszki – Oporów – Drzewoszki – Bedlno - Orłów Kolonia – Borów – Borówek – Bielawy – Zgoda – Głowno

Foto:
Głowno - Dąb Wolności na Placu Wolności
Głowno - Dąb Wolności na Placu Wolności © GOZDZIK

Popas w walewicach
Popas w Walewicach © GOZDZIK

Pani Skowronek niczym Pani Walewska .. no może szaty troszkę inne - Walewice
Pani Skowronek niczym Pani Walewska .. no może szaty troszkę inne - Walewice © GOZDZIK

Sobota - Zameczek
Sobota - Zameczek © GOZDZIK

Zamek w Oporowie
Zamek w Oporowie © GOZDZIK

To jest już koniec..... Głowno - moje jeziorko
To jest już koniec..... Głowno - zalew do którego z domku mam 50 metrów © GOZDZIK


Kategoria Po okolicy


  • DST 62.60km
  • Teren 54.30km
  • Czas 03:48
  • VAVG 16.47km/h
  • VMAX 38.30km/h
  • Temperatura 20.0°C
  • Podjazdy 336m
  • Sprzęt BASIC
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Dwa dni ze Skowronkami - dzień pierwszy Kampinoski PN

Sobota, 16 maja 2015 · dodano: 18.05.2015 | Komentarze 3

To były naprawdę dwa świetne rowerowe dni spędzone w doborowym i przesympatycznym towarzystwie Darii i Rafała podczas (mam nadzieje) fajnych wycieczek.
Ale może od początku.
Przyjazd Darii i Rafała w moje okolice (a dokładniej mówiąc do mnie) był planowany już w zeszłym roku. Niestety splot niekorzystnych wydarzeń, spraw i nieprzewidzianych sytuacji nie pozwolił nam zrealizować tego zamierzenia. Również i w tym roku patrząc na zapowiedzi pogodowe na weekend, w którym odwiedziny miałyby mieć miejsce nie napawał optymizmem.
W brew zapowiedziom pogodowym, a może im na przekór, Skowronki, ku wielkiej mojej radości postanowili przyjechać do mojego skromnego domu i wspólnie spenetrować okolice Głowna oraz odwiedzić Kampinoski Park Narodowy.
Zaczęliśmy od sobotniej wyprawy do Puszczy Kampinoskiej.
Rano samochodem pojechaliśmy do Granicy (punkt startowy dla większości wycieczek po puszczy) a stamtąd ruszyliśmy w drogę po puszczańskich szlakach.
Na pierwsza wizytę Darii i Rafała w Kampinoskim PN wybrałem moim skromnym zdaniem najładniejszy, najciekawszy i najbardziej zróżnicowany szlak puszczy, a mianowicie czerwony od grodziska Zamczysko do Palmir (do Zamczyska dotarliśmy szlakiem niebieskim). Jeśli do czerwonego i niebieskiego dołożymy powrotny zielony przez Zaborów Leśny to właściwie było wszystko, co piękne i ciekaw. Był piach, było mokro, były podjazdy i zjazdy, były leśnie wąskie dróżki i szersze dukty oraz kilka bardzo interesujących miejsc z najważniejszym, czyli z cmentarzem i pięknie odnowionym muzeum w Palmirach.
Dzień pierwszy pobytu Skowronkowego duetu zakończony.

Trasa: Granica – Grodzisko Zamczysko – Roztoka – Palmiry – Zaborów Leśny – Roztoka – Sosna Powstańców – Kampinos – Granica.

Foto:
Grodzisko Zamczysko
Grodzisko Zamczysko © GOZDZIK
Na czerwonym szlaku do Palmir
Na czerwonym szlaku do Palmir © GOZDZIK

Miejsce pamięci narodowej - muzeum Palmiry
Miejsce pamięci narodowej - muzeum Palmiry © GOZDZIK

Palmiry - cmentarz wojenny
Palmiry - cmentarz wojenny © GOZDZIK

Troszke błotka nikomu jeszce nie zaszkodziło - na zielonym - Górne Błota
Troszkę błotka nikomu jeszcze nie zaszkodziło - na zielonym - Górne Błota © GOZDZIK

Ale co pieknie jest prawda :-)
Ale co pięknie jest prawda :-) © GOZDZIK


Kategoria Kampinoski PN


  • DST 125.00km
  • Czas 06:15
  • VAVG 20.00km/h
  • VMAX 40.10km/h
  • Temperatura 20.0°C
  • Podjazdy 679m
  • Sprzęt VAMP-irek
  • Aktywność Jazda na rowerze

Szlakiem Powstania Styczniowego na Ziemiach Polskich (PTTK) część 6 -Do Lubochni i Ujazdu

Sobota, 9 maja 2015 · dodano: 10.05.2015 | Komentarze 5

Tym razem wypad na rowerek musiał być przeniesiony z niedzieli na sobotę, a to ze względu na zapowiadające się bardzo kiepskie warunki pogodowe w niedzielę.
Zamiana ta niestety nie pasowała wszystkim i na wycieczkę udałem się samemu.
Ojjj dawno już w dłuższej wycieczki nie odbywałem w samotności. Do maja zeszłego roku to właściwie był standard, ale od kiedy Gołąbka zaraziłem rowerowaniem to właściwie jeździliśmy razem.Muszę przyznać że naprawdę nie miałem tym razem wyboru bo albo pojadę w sobotę sam przy ładnej pogodzie, albo będę solidaryzował się z kolegami i w niedzielę nie pojadę wcale bo nie będzie pogody.
Wyszło ze mnie samolubstwo ….. (albo miłość do rowerku – i tej wersji będę się trzymał), bo jak nadmieniłem na wstępie………pojechałem sam.
Do wyjazdu do Lubochni i Ujazdu podchodziłem już dwa razy i dwa razy mi się nie udało. Tym razem musiało się udać i koniec.
Pobudka wcześnie rano, zakupy na sobotę i niedziele całusek od żonki na do widzenia i w drogę.
Początkowo jechało mi się tak sobie. Nie wiem, czemu. Trwało to bardzo krótko, bo jak wyjechałem za miasto na okoliczne wzniesienia to już było wspaniale i samotne pedałowanie stało się przyjemnością taką samą jak samotne pedałowanie z przed roku.
Odwiedzenie tych dwóch miejscowości oczywiście było związane z tym, co się w nich znajduje. W Lubochni i pobliskiej Brenicy znajdują się miejsca związane z Powstaniem Styczniowy (pomnik – Brenica, mogiła powstańców-Lubochnia), a w Ujeździe możemy podziwiać z zewnątrz piękny odnowiony pałac w wraz z parkiem. Podczas prac archeologicznych odkryto w pobliżu pałacu cześć murów pierwotnego założenia tej budowli, czyli średniowiecznego zamku. Dzięki tym odkryciom stwierdzono, ze zamek był 4 krotnie większy od dzisiejszego zachowanego pałacu.
Droga powrotna to oprócz podziwiania widoków i rozkwitającej przyrody to jeszcze troszkę walka ze sobą i z kryzysem, jaki mnie dopadł około 90-95 kilometra. Fakt że kilka wzniesień oraz delikatny ale cały czas wiejący w twarz wiaterek przyczynił się do tego stanu, pewnie też i dwutygodniowa przerwa w pedałowaniu nie była bez znaczenia, ale co no tak być nie powinno.
Trasa: Głowno – Kołacin – Przyłęk Duży – Jeżów – Wola Łokotowa – Węgrzynowice – Rękawiec – Tarnowska Wola – Lubochnia – Brenica – Lubochnia – Skrzynki – Ujazd – Budziszewice – Węgrzynowice – Jeżów – Kołacin – Głowno
Foto:
Brenica - pomnik
Brenica - pomnik © GOZDZIK

Tablica na pomniku - Brenica
Tablica na pomniku - Brenica © GOZDZIK

Lubochnia - mogiła zbiorowa
Lubochnia - mogiła zbiorowa na tablicy taki sam napis jak powyżej © GOZDZIK

Ujazd - pałac
Ujazd - pałac © GOZDZIK

Ujazd - pałac
Ujazd - pałac widziany z parkowych alejek © GOZDZIK

Pałac z jeszcze jednej strony - Ujazd
Pałac z jeszcze jednej strony - Ujazd © GOZDZIK

Kompania Reprezentacyjna Sadów Polskich BACZNOŚĆ - no i tak trzymać
Kompania Reprezentacyjna Sadów Polskich BACZNOŚĆ - no i tak trzymać © GOZDZIK


Kategoria Po okolicy


  • DST 31.30km
  • Teren 11.70km
  • Czas 01:35
  • VAVG 19.77km/h
  • VMAX 36.50km/h
  • Temperatura 20.0°C
  • Podjazdy 157m
  • Sprzęt BASIC
  • Aktywność Jazda na rowerze

Między mżawką, a ulewą......

Niedziela, 26 kwietnia 2015 · dodano: 26.04.2015 | Komentarze 0

……….. pojawił się promyk nadziei na mały rowerowy wypad po okolicy.
Niestety tylko po okolicy, ponieważ chmur było sporo, a właściwie to same chmury, w których podstępnie czaił się deszcz, aby zaatakować mnie, gdy będę daleko od domku.
Nie było jakiegoś większego pomysłu na kierunek i cel wycieczki, dlatego tak bez większego celu pokręciłem się samotnie troszkę po lesie, troszkę po wioskach aż w końcu wylądowałem w Rezerwacie Przyrody Zabrzeźnia.
To miejsce jest oddalone od centrum (czyli ode mnie) Głowna jakieś 2 km i znajduje się jeszcze w granicach miasta. Stworzony został 1984 roku i ma na celu ochronę jodły pospolitej, która występuje tu na północnej granicy swojego naturalnego występowania. Bardzo dawno tu nie byłem, bo właściwie tylko oprócz tablicy informacyjnej nic nie było.To znaczy była przyroda oczywiście, ale nic poza tym.
Dlatego byłem bardzo pozytywnie zaskoczony jak się dziś tam zjawiłem.Pojawiły się ławeczki, pojawiły się tablice informacyjne, a przy ścieżce tablice opisujące dany gatunek czy to drzewa, paproci, bluszczu itp. Naprawdę ciekawie się tu zrobiło, ale długo nie mogłem się nacieszyć tym miejscem, bo właśnie złowrogi deszcz rozpoczął swój taniec na młodziutkich listkach.
Czas było uciekać do domku. Zdążyłem wejść i deszcz się na serio mocno się rozpadał. Dobrze, że pada. Jest ciepło więc przyroda ruszy teraz z całym impetem.
Trasa: Głowno – Grodzisko – Lubowidza – Kalinów – Wyskoki – Głowno
Foto:

Rezerwat Przyrody Zabrzeźnia
Rezerwat Przyrody Zabrzeźnia © GOZDZIK

Ścieżki w rezerwacie
Ścieżki w rezerwacie © GOZDZIK

W rezerwacie przyrody ZABRZEŹNIA
W rezerwacie przyrody ZABRZEŹNIA © GOZDZIK

Krótki kurs dla początkujących zbieraczy - to jemy :-)
Krótki kurs dla początkujących zbieraczy - te zbieramy :-) © GOZDZIK

... tych nie zbieramy i nie niszczymy !!!
... tych nie zbieramy i nie niszczymy !!! © GOZDZIK


Kategoria Po okolicy


  • DST 64.10km
  • Teren 25.00km
  • Czas 03:14
  • VAVG 19.82km/h
  • VMAX 34.23km/h
  • Temperatura 6.0°C
  • Podjazdy 220m
  • Sprzęt BASIC
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Po Kampinoskim PN, w wymarzonym skłądzie

Sobota, 18 kwietnia 2015 · dodano: 20.04.2015 | Komentarze 0

To był prawdziwy przysłowiowy dzień kwietniowy. Mieliśmy deszcz, śnieg, grad, słońce, chmury, czyste niebo, wiatr, ciszę, zimno i cieplutko. Po prostu wszystko, co mogła nam natura zaoferować, a burzy nie było tylko.
Na pierwszą wizytę w Puszczy Kampinoskiej musiałem dość długo czekać w tym roku, ponieważ tak jak pisałem w relacji z Bolimowskiego Parku Krajobrazowego, czekaliśmy na niespodziewaną wizytę w Polsce Waldka. To właśnie jego przyjazd na ten weekend spowodował to, że pogoda tym razem miała najmniejsze znaczenie i najmniejszy wpływ na to czy jedziemy do puszczy czy nie. Może jakby była ulewa od samego rana, albo jakby ten śnieg z gradem i deszczem padał podczas naszego startu, a nie złapał nas po 12 kilometrach, to może i byśmy nie wyruszyli, ale nic takiego od rana się nie wydarzyło, więc z ochotą ruszyliśmy do Kampinoskiego Parku Narodowego.
Skład wycieczki prawie, że doskonały. Prawie doskonały, bo niestety zabrakło nam tylko Kasi, która nie mogła w tą sobotę do nas dołączyć, ale ponoć podczas tych przelotnych opadów myślała o nas intensywnie.
Do puszczy ruszyliśmy od razu rowerkami z Sochaczewa przez Szczytno i Zawady, drogami, którymi ja przyznam się szczerze jechałem pierwszy raz i może, dlatego ten odcinek do Granicy umknął mi bardzo szybko. Nie liczę przymusowego postoju podczas ulewy z gradem i śniegiem, który to postój i tak spędziliśmy w wyśmienitych humorach.
Przystanek Granica i……… i zapoznanie się z nowym, a właściwie odnowionym i to na „bogota” parkingiem.Granica to takie miejsce gdzie swój początek ma wiele szlaków i miejsce, z którego większość turystów pieszych czy rowerowych rozpoczyna swoje wycieczki po puszczy. Czyli można powiedzieć, że taka wizytówka i dlatego teraz po remoncie wygląda tak jak wygląda. Dobra jest ładnie, jest elegancko jest na pokaz, ale mnie się osobiście wydaje ze troszkę to miejsce straciło na swoim charakterze. Charakterze leśnego miejsca wypadowego, a całkowity brak stolików z ławkami, przy których to można było spokojnie zjeść kanapki wypić herbatę czy kawę, posiedzieć i omówić trasę itp., no mnie sięnie podoba i już. Zdjęcia nie będzie, trzeba tam pojechać samemu i porównać, może ja mam spaczony gust i tyle.
Droga z Granicy do Górek to taki troszkę nudnawy odcinek, więc nie ma co o nim mówić za wiele po prostu przejechaliśmy go pod wiatr i z lekkim deszczykiem, a ku naszemu zaskoczeniu w sklepie w Górkach spotkała nas za to nagroda, wyszło piękne słoneczko, zrobiło się cieplutko, milutko i jak koty wystawialiśmy grzbiety do niego aby troszkę się osuszyć i ogrzać.
Po tych chwilkach luksusu pogodowego ruszyliśmy w las. Najpierw szlakiem niebieskim, a potem czerwonym w kierunku Obszaru Ochrony Ścisłej Krzywa Góra i znajdującym się tuż przy szklaku Dębie prof. Kobędzy, a następnie OOŚ Czerwińskie Góry i Czapliniec. Bardzo dawno nie jechałem tym fragmentem czerwonego szlaku, albo moja pamięć zawodzi troszeczkę, bo o ile Dąb Kobędzy i miejsce to jest mi znane i pamiętam te drogi to jakoś całkowicie nie kojarzyłem fragmentu tego szlaku od żółtego pieszego do Góry Kapturowej, do Miszor. Nie wiem co było nie tak, ale jechałem i podziwiałem wszystko jakbym tu był pierwszy raz. A może faktycznie tym blisko 6-7 km odcinkiem nigdy nie jechałem. Dobra nie ważne, ważne ze już jechałem hi hi hi i było naprawdę bardzo bardzo fajnie. Padający deszcze w lesie całkowicie nie przeszkadza, może troszkę bardziej jest się ubłoconym, ale w dobrym towarzystwie, w pięknym i ulubiony miejscu wszystko jest jak najbardziej wspaniałe i nic nie przeszkadza.
Do Sochaczewa wróciliśmy przez Plecewice i dzielnice Chodaków i Stare Kistki, gdzie na przejeździe przez tory tuż przed mostem na Utracie mimo wyraźnych ostrzeżeń wysyłanych przez Waldka: „UWAGA TORY” nasz Gołąbek zaliczył Orzełka i tym samym dołączył do panteonu „spadających gwiazd” w tym miejscu.
Oczywiście po sprawdzeniu czy wszystko jest w porządku czy nic się nie stało naszemu „orzełkowi” śmiechu mieliśmy do łez, bo okazało się ze niestety spodnie nie wytrzymały napięcia związanego z upadkiem i błyskawicznym podniesieniem się i pękły odsłaniając nienaganną muskulaturę mięśnia pośladkowego wielkiego oraz dwugłowego uda.
Widok bezcenny – Gołąbek w Sochaczewie z goła pupa po mieście jeździł …….
Ale tak bardziej poważnie to całe szczęście, że chłopakowi nic się nie stało, bo przejazd ten jest naprawdę dość wredny i znajduje się na bardzo ruchliwej ulicy. Na pocieszenie można powiedzieć, że nie on pierwszy i nie ostatni przewrócił się w tym miejscu.
Trasa: Sochaczew – Orły-Cesin – Szczytno – Zawady – Komorów – Granica – Górki – Miszory – Famułki Brochowskie – Wólka Smolna – Plecewice – Sochaczew
Foto:

Szczytno - deszcz+grad+śnieg - rewelacja
Szczytno - deszcz+grad+śnieg - rewelacja © GOZDZIK

Ale humorek nie opuszczał od poczatku do samego końca :-)
Ale humorek nie opuszczał od początku do samego końca :-) © GOZDZIK

Granica i kawałeczek nowego parkingu - mnie sie nie podoba :-(
Granica i kawałeczek nowego parkingu - mnie się nie podoba :-( © GOZDZIK

Na puszczańskich szlakach
Na puszczańskich szlakach © GOZDZIK

Gdzieś na szlaku
Gdzieś na szlaku © GOZDZIK

Miszory - to co kierunek baza ?
Miszory - to co kierunek baza ? © GOZDZIK


Kategoria Kampinoski PN


  • DST 90.10km
  • Teren 2.80km
  • Czas 05:00
  • VAVG 18.02km/h
  • VMAX 33.40km/h
  • Temperatura 13.0°C
  • Podjazdy 373m
  • Sprzęt VAMP-irek
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Do Kiernozi

Niedziela, 12 kwietnia 2015 · dodano: 13.04.2015 | Komentarze 4

Proszę, kilka wycieczek absencji Ciapka w naszym rowerowym gronie i po powrocie od razu zostaje bohaterem. Co ten chłopak w sobie ma ?
Trudno powiedzieć, ale w zeszłym roku w pełni go podziwiałem jak z dwóch wycieczek wracał na totalnym kapciu, a tu jeszcze dobrze sezon rowerowy się nie zaczął, a gość ponownie mnie powalił. Ponieważ tym razem …… a dobra to może bardziej chronologicznie o wycieczce i zdarzeniach.

Totalnie rozpieszczeni i maksymalnie zmotywowani sobotnią letnią pogodą, nawet nie chcieliśmy słyszeć i dopuścić do wiadomości to, że niedziela może być kiepska jeśli chodzi o dłuższy wyjazd.
Rano pobudka i pędem do okna….. eeee no piknie nie jest, ale nie pada … chyba wieje dość mocno?, są chmury, nooo, ale nie pada wiec, na co czekać.
Aby nie dać moim kompanom powodu do rozpoczęcia dywagacji na temat jedziemy - nie jedziemy, to na wszelki wypadek nie pytałem ich, co i jak tylko czekałem na miejscu zbiórki.
Oooooo matko pojawili się bez spóźnienia, to już jakaś nowość, a może metody wychowawcze zaczynają powoli odnosić skutek ??? Dobra są nic nie komentuje nie wspominam o pogodzie, trudne tematy na bok.
Kurczę chłodno jednak …. Wieje, o kurde jak wieje jak się wyjechało zza budynków, ja pierdziu jaki wicher na szczerych polach. Po 6-8 km mam ochotę zadzwonić po wóz techniczny i do domku wrócić. Przecież w niektórych momentach prędkość spada do 10 km /h, a dzisiejszy plan to Kiernozia czyli dystans około 90-100 km.
Rozpacz, nawet czarna rozpacz.
I tak docieramy do miejscowości Sobota, zawijamy na zameczek, którego do tej pory jeszcze nie odwiedził Gołąbek. Tu chwila przerwy i oczekuję na pierwsze słowa zwątpienia i chęci powrotu do domu, ale cisza, chłopaki dobrze się bawią to, co no ja pierwszy się nie poddam przecież. No jakby to wyglądało co ? Wiec dobrze się bawię z kolegami oglądając i podziwiając jak pięknie został oczyszczony, a raczej jest oczyszczany park wokół zameczku. Naprawdę robi się pięknie. Nie ma krzaków, samosiejek i niepotrzebnych drzewek. Te drzewa, co są dorodne, ładne pewnie stare opisane są jakimiś numerami.
Pięknie wszystko widać. Naprawdę podoba mi się tu.
Po chwili spędzonej w tak miłym i cichym miejscu ruszamy dalej w drogę. Już za pierwszym zakrętem kolega wicher sobie o nas przypomniał i dalej lewy skos w twarz i lewy bok atak ile natura dała.
Masakra. Naprawdę jechało się bardzo ciężko i w momentach gdy trasa prowadziła idealnie pod wiatr super ciężko. Dopiero na jakieś 8-10 km przed Kiernozią mieliśmy odcinek drogi gdzie wiatr był naszym przyjacielem. Jak się okazało dla Ciapka właśnie na tym odcinku w drodze powrotnej wiatr był jego największym wrogiem. Wrogiem, bo niestety wiał prosto w twarz i nasz kolega, a raczej jego kolano nie wytrzymało walki i coś puściło, zagrzechotało i zabolało.
Cała powrotna droga to to jest około 35-40 km jechał biedny pedałując tylko jedna nogą (nie w SPD) drugiej pomagał naciskając kolano ręką. No, co to za jazda. Prędkość spadła nam do 12-15 km/h, ale chłopak dała radę dojechał do domu na rowerze. Co prawda na twarzy naprawdę było widać, że go boli i cierpi, ale się nie poddał.
Tak to prawda dość głupie postanowienie i nieodpowiedzialne z jednej strony, bo mógł sobie wyrządzić większe szkody, ale z drugiej strony … no cóż szacuneczek Marcinie i tyle.
Ktoś mi kiedyś powiedział, ze ból kształtuje charakter. I może coś w ty jest.

A jeśli chodzi o walory kulturalna – historyczne dotyczące Kiernozi to legendy głoszą, że miał się tu zatrzymać Król Władysław Jagiełło w drodze na Grunwald i polować w okolicznych lasach na dziki (kiernozy – stąd nazwa miejscowości oraz herb – dzik na zielonym polu).
Podróżując z wujem Łukaszem, biskupem warmińskim gościł w Kiernozi Mikołaj Kopernik, gdzie ponoć na rynku zgubił soje pióro.
Miejscowego starostę Łączyńskiego, wg legend, miał odwiedzić sam Tadeusz Kościuszko, któremu na ta okoliczność usypano później kopiec w pałacowym parku.
Prawdą natomiast jest, że w krypcie kościoła św. Małgorzaty obok bliskich znajduje się trumna z ciałem (serce jest w Paryżu) Pani Marii Walewskiej, o której mówimy, że była polską żoną (to określenie bardziej mi się podoba niż metresa cesarza) Napoleona, z którym zresztą miała syna. Warto sobie troszkę poczytać o tej parze i jej historii oraz późniejszych losach Pani Walewskiej.
W parku znajduje się klasycystyczny pałac Łączyńskich z I połowy XIX wieku z zabytkowym parkiem i kopcem Kościuszki.
Generalnie miejscowość bardzo mała, ale troszkę do zobaczenia, a wcześniej poczytania o tej wiosce, która kiedyś dwukrotnie 1567 a następnie 1784 stawała się miastem.

Wycieczka udana, słonko w drodze powrotnej dawało nam sił (szczególnie Ciapkowi) do walki z nadal porywistym wiatrem i tyle.
Gdzie by się tu wybrać za dwa tygodnie ??? mmmmm
Ciapek jedziesz z nami ????

Trasa: Głowno – Walewice – Sobota – Bąków Górny – Wiskienica Dolna – Zalesie – Złaków Borowy – Sokołów-Towarzystwo – Kiernozia – Sokołów-Towarzystwo – Złaków Borowy – Złaków Kościelny – Zduny – Chruślin – Skaratki pod Lasem – Sapy – Strzebieszew – Kamień – Głowno.

Foto:
Zameczek w Sobocie
Zameczek w Sobocie © GOZDZIK

Kiernozia - Pałac Łączyńskich
Kiernozia - Pałac Łączyńskich © GOZDZIK

Kiernozia - Pałac Łączyńskich
Kiernozia - Pałac Łączyńskich © GOZDZIK

Kiernozia - Pałac Łączyńskich
Kiernozia - Pałac Łączyńskich © GOZDZIK

Kopiec Kościuszki w Kiernozi
Kopiec Kościuszki w Kiernozi © GOZDZIK

Tablica na kopcu w Kiernozi
Tablica na kopcu w Kiernozi © GOZDZIK

Krypta w kościele
Krypta w kościele © GOZDZIK

Tablica informacyjna w krypcie kościoła. Słońce się tak odbijało że nie było jak zrobić dobrze tego zdjęcia
Tablica informacyjna w krypcie kościoła. Słońce się tak odbijało że nie było jak zrobić dobrze tego zdjęcia © GOZDZIK

Może jeszcze takie zdjęcie
Może jeszcze takie zdjęcie © GOZDZIK

A na takich terenach wiatr się rozpędzał jak bolidy F1 na prostej
A na takich terenach wiatr rozpędzał się jak bolidy F1 na prostej © GOZDZIK

Pozycja nr 2 - kulejący na rowerze - Ciapek
Pozycja nr 2 - kulejący na rowerze - Ciapek © GOZDZIK


Kategoria Po okolicy


  • DST 37.50km
  • Teren 1.80km
  • Czas 01:52
  • VAVG 20.09km/h
  • VMAX 29.30km/h
  • Temperatura 10.0°C
  • Podjazdy 105m
  • Sprzęt BASIC
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Dwa pałace i nas dwóch

Wtorek, 7 kwietnia 2015 · dodano: 07.04.2015 | Komentarze 0

Święta, Święta i po świętach czas wrócić do rzeczywistości, czyli do pracy czas, ale co by ten powrót nie był szokiem dla organizmu to najpierw jeden dzionek urlopu dla aklimatyzacji. A jak jest urlopik i pogoda jest całkiem znośna to trzeba na rowerek śmignąć i odrobinę świątecznego obżarstwa zostawić gdzieś po drodze.
Gołąbek też ma wolne wiec wspólnie wybraliśmy się na poświąteczne wietrzenie organizmu hi hi hi.
Wybór padł na Psary i Walewice, w których to miejscach byłem wiele razy i wiele razy odwiedziłem znajdujące się tam pałace, ale nie było jakoś innego pomysłu na dzisiejsze kręcenie, więc pomysł został przyjęty do realizacji.
Bardzo szybko okazało się że wcale nie jest tak ciepło jakby się mogło wydawać i jakbyśmy chcieli, ale powrotu nie było i dzielnie pokonywaliśmy wiatr w twarz wiejący.
Dwór w Psarach wzniesiony został w 1892 roku dla hrabiego Mieczysława Łubieńskiego i jego małżonki Zofii z Grabińskich. Do wybuchu II WŚ był w posiadaniu ich córki, a po wojnie do roku 1970 mieściła się tu szkoła podstawowa, a następnie Bira Przedsiębiorstwa Rybackiego i mieszkania dla pracowników.
Dziś dwór stoi pusty i chyba niszczeje
Zupełnie inaczej wygląda dziś pałac w Walewicach, który został wzniesiony w 1783 roku dla szambelana króla St. A. Poniatowskiego-Anastazego Walewskiego i jego żony Magdaleny z Tyzenhauzów.
Długo by opisywać to miejsce, dlatego odsyłam wszystkich zainteresowanych do poczytania o tym miejscu w Internecie, albo innych publikacjach. Miejsce jest naprawdę bardzo urocze i warte odwiedzenia.
Po chwili wałęsania się po parku ruszyliśmy w drogę powrotną do domu.
Głowę przewiało hi hi hi, trzy kawałeczki szyneczki spalone wypad zaliczony do tych pozytywnych.
Trasa: Głowno – Gawronki – Boczki Zarzeczne – Psary – Bielawy – Walewice – Rulice – Zgoda – Głowno
Foto:

Psary - dwór
Psary - dwór © GOZDZIK

Psary - dwór
Psary - dwór © GOZDZIK

Psary - Ciekawie się wije to drzewko, pnącze czy jakoś coś i pewnie wiele wiele lat
Psary - Ciekawie się wije to drzewko, pnącze czy jakoś coś i pewnie wiele wiele lat © GOZDZIK

Walewice - pałac
Walewice - pałac © GOZDZIK

Walewice - pałac
Walewice - pałac © GOZDZIK


Kategoria Po okolicy


  • DST 46.34km
  • Teren 35.50km
  • Czas 02:40
  • VAVG 17.38km/h
  • VMAX 37.29km/h
  • Temperatura 15.0°C
  • Podjazdy 124m
  • Sprzęt BASIC
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Bolimowski Park Krajobrazowy

Niedziela, 29 marca 2015 · dodano: 01.04.2015 | Komentarze 6

Dla mnie oficjalne rozpoczęcie sezonu rowerowego, które zawsze wypada w ostatni weekend marca lub pierwszy kwietnia, już od kilku lat było związane tylko i wyłącznie z Narodowym Parkiem Kampinoskim. Nie liczyły się inne miejsca, parki, lasy itp.
I w tym roku tradycji miało stać się zadość gdyby nie fakt, że niespodziewanie dostałem informację, że do Polski na krótko, szybko i już przylatuje Waldek. Milszego prezentu nasz drogi przyjaciel nie mógł nam przygotować.
Radośćradością ale fajnie by było aby w takim razie do Kampinosu pojechać z Waldkiem, a że to już za 3 tygodnie więc plany troszkę zmieniliśmy. Teraz postanowiliśmy spenetrować Bolimowski Park Krajobrazowy, a potem wspólnie i tradycyjnie, choć nie w tradycyjnym czasie pojechać do NPK.
Bolimowski Park Krajobrazowy jest jednym z 7 parków krajobrazowych położonych w granicy województwa łódzkiego. Nie wiem, czemu ale traktowałem ten park jak nielubianego i ubogiego dalekiego kuzyna. Nie ciągnęło mnie do niego wcale. Co prawda raz wspólnie ze znajomymi przemierzałem to miejsce, odwiedziłem również Nieborów i Arkadie, ale nie wiem no jakoś tak nie zaiskrzyło miedzy nami.
Ale jak się okazuje do czasu. Bo jak w zeszłym roku odwiedzając tylko Joachimów-Mogiły oraz miejsce związane z powstaniem styczniowym 1863 to coś się musiało zmienić w moim nastawieniu. Musiało, bo jak właśnie teraz nadarzyła się okazja do zmiany planowanej wycieczki rozpoczynającej sezon to od razu pomyślałem tylko i wyłącznie o Bolimowskim Parku Krajobrazowym.
Aby się lepiej przygotować do tego wydarzenia nabyłem w drodze kupna odpowiednia mapkę oraz jakiś przewodnik i poczytałem troszkę o tym, co nas tam może spotkać, a raczej, co my możemy tam zobaczyć i zwiedzić. Okazuje się, że to miejsce jest bardzo bogate w wydarzenia historyczne. Wydarzenia ciekawe, ważne, tragiczne, bogate kulturowo i mające znaczenie dla dalszego biegu historii.
To właśnie tu na terenach puszczy bolimowskiej w 1620 roku padł ostatni Tur żyjący w Europie, to właśnie tu na linii rzeki Rawki rozciągał się front I WŚ gdzie stoczono najcięższe walki, nie wyłączając użycia gazów bojowych, to właśnie tu w pobliżu wsi Samice z 26-27 czerwca stacjonował kwiat rycerstwa polskiego w drodze na Grunwald i można by tak jeszcze troszkę powymieniać, ale lepiej jechać i zobaczyć to wszystko
Napełniony (że tak powiem niezręcznie) wiedzą, pełen zapału i chęci pojednania się z BPK rozpocząłem wspólnie z Kasią i Marcinem rowerową penetrację szlaków parku. Przy naprawdę ładnej pogodzie (zapowiadali deszcze) z Nieborowa pojechaliśmy do rezerwatu Polana Siwica gdzie gościliśmy do chwili wyczytania z tablicy informacyjnej o występowaniu tu żmij. Informacja ta dość szybko spowodowała kontynuowanie wycieczki.
Żółtym szlakiem rowerowym docieramy do Rudej (obecnie dzielnica Skierniewic) i znajdującego się na rzece Rawce starego zniszczonego drewnianego młyna wodnego. (Nie wspomniałem chyba, że sama rzeka Rawka jest rezerwatem przyrody). Młyn faktycznie jest bardzo zniszczony, ale w środku, co mnie zaskoczyło jest wiele oryginalnych (tak mi się wydaje) i bardzo ciekawych niezniszczonych urządzeń. Wydaje mi się, że warto chyba, aby takie miejsca bardziej ochronić, zachować dla innych. Przenosi się całe kościoły, budynki i wiatraki do skansenów i podobnych miejsc, a tu taka fajna sprawa niszczeje i chyli się ku upadkowi.
Szkoda, ale cóż pewnie dla miasta i mieszkańców są ważniejsze i pilniejsze sprawy niż ocalenie od zapomnienia kawałka przeszłości.
Po krótkiej sesji fotograficznej ruszyliśmy dalej w kierunku Samic, gdzie po drodze w Rawce (tez obecnie dzielnica Skierniewic) napotkaliśmy schron dla działa (tak przynajmniej gdzieś wyczytałem po powrocie do domu).
Kolejny przystanek to Samice i pomnik upamiętniający odpoczynek rycerzy podążających pod Grunwald.
Tu po chwili zadumy i próby wyobrażenia sobie jak taki przemarsz i obozowisko mogło wyglądać ruszyliśmy w kierunku rzeki Rawki, aby za mostem natknąć się na tablicę informacyjną dotyczącą cmentarza wojennego w Samicach. Tablica potwierdza to co wcześniej wyczytałem w informatorach i ….. wiadomości te w zetknięciu z faktem bycia w tym właśnie miejscu to naprawdę niepowtarzalne odczucie. Nie wiem, ale takie miejsca robią na mnie wrażenie i tyle.
Pomału czas był na to, aby obrać kierunek na bazę w Nieborowie pod pałacem. Pogoda zaczęła pomału się zmieniać, słoneczko już tak fajnie nie świeciło, pojawiły się chmury i wiaterek. Postanowiliśmy jeszcze tylko odwiedzić dworek myśliwski Radziwiłłów znajdujący się przy trakcie Budnickim, a już na miejscu w Nieborowie wejść na teren parku i pałacu. Niestety cena zaporowa jak dla biednych rowerzystów nie pozwoliła zwiedzić wnętrz samego pałacu, w którym gościł m.in. król pruski Fryderyk Wilhelm II tuż po podpisaniu drugiego rozbioru Polski. Zresztą gościł tu na zaproszenie ówczesnego właściciela tego miejsca Michała Hieronima Radziwiłła. Po pałacowych komnatach i ścieżkach parkowych przechadzał się również Car Rosji Aleksander I, król saski Fryderyk August.
No dobra czas zakończyć naszą wizytę w Bolimowskim Parku Krajobrazowym z jednym ważnym postanowieniem – jeszcze z tobą Parkusi nie skończyłem i wrócę tu ..Pa i do zobaczenia.

Trasa: Nieborów - Skierniewice Ruda i Rawka - Samice - Budy Grabskie - Nieborów.
Foto:
Rezerwat Polana Siwica
Rezerwat Polana Siwica © GOZDZIK
Młyn wodny na rzece Rawka
Młyn wodny na rzece Rawka © GOZDZIK
Skierniewice-Ruda - młyn wodny
Skierniewice-Ruda - młyn wodny © GOZDZIK
Młyn wodny wnętrze
Młyn wodny wnętrze © GOZDZIK
Młyn - wniętrze
Młyn - wnętrze © GOZDZIK
Skierniewice -Rawka i schron dla działa
Skierniewice -Rawka i schron dla działa © GOZDZIK
Schron, a raczej to co z niego zostało do zobaczenia
Schron, a raczej to co z niego zostało do zobaczenia © GOZDZIK
Samice - Pomnik
Samice - Pomnik © GOZDZIK
Okolice Samic miejsce w pobliżu Rawki
Okolice Samic miejsce w pobliżu Rawki © GOZDZIK
Tablica informacyjna
Tablica informacyjna © GOZDZIK
Dopływ Rawki - Rokita. tu musi być pięknie jesienią
Dopływ Rawki - Rokita. tu musi być pięknie jesienią © GOZDZIK
Rokita
Rokita © GOZDZIK
Dworek Myśliwski Radziwiłłów
Dworek Myśliwski Radziwiłłów © GOZDZIK
Nieborów - Pałac
Nieborów - Pałac © GOZDZIK
Nieborów - Pałac
Nieborów - Pałac © GOZDZIK