Info

Suma podjazdów to 92796 metrów.
Więcej o mnie.

Wykres roczny

Archiwum bloga
- 2025, Marzec4 - 0
- 2025, Luty1 - 1
- 2024, Grudzień1 - 0
- 2024, Październik1 - 0
- 2024, Wrzesień3 - 0
- 2024, Sierpień2 - 0
- 2024, Lipiec3 - 4
- 2024, Czerwiec6 - 0
- 2024, Maj4 - 0
- 2024, Kwiecień2 - 0
- 2024, Marzec2 - 0
- 2024, Luty2 - 0
- 2023, Październik1 - 0
- 2023, Wrzesień5 - 0
- 2023, Sierpień5 - 2
- 2023, Lipiec2 - 0
- 2023, Czerwiec6 - 0
- 2023, Maj3 - 0
- 2023, Kwiecień2 - 0
- 2023, Marzec2 - 0
- 2022, Październik2 - 0
- 2022, Wrzesień1 - 1
- 2022, Sierpień6 - 0
- 2022, Lipiec4 - 3
- 2022, Czerwiec2 - 0
- 2022, Kwiecień3 - 0
- 2022, Marzec4 - 7
- 2022, Luty1 - 0
- 2021, Październik3 - 0
- 2021, Wrzesień2 - 0
- 2021, Sierpień4 - 1
- 2021, Lipiec2 - 0
- 2021, Czerwiec6 - 1
- 2021, Maj3 - 1
- 2021, Kwiecień2 - 0
- 2021, Marzec4 - 4
- 2020, Listopad1 - 0
- 2020, Październik3 - 3
- 2020, Wrzesień1 - 0
- 2020, Sierpień8 - 5
- 2020, Lipiec3 - 2
- 2020, Czerwiec3 - 0
- 2020, Maj4 - 0
- 2020, Kwiecień1 - 2
- 2020, Marzec1 - 3
- 2020, Luty1 - 2
- 2020, Styczeń1 - 2
- 2019, Listopad1 - 2
- 2019, Październik2 - 4
- 2019, Wrzesień1 - 1
- 2019, Sierpień2 - 3
- 2019, Lipiec6 - 17
- 2019, Czerwiec4 - 8
- 2019, Maj2 - 7
- 2019, Marzec3 - 8
- 2019, Luty2 - 5
- 2018, Listopad1 - 3
- 2018, Październik1 - 3
- 2018, Wrzesień2 - 3
- 2018, Sierpień3 - 12
- 2018, Lipiec6 - 22
- 2018, Czerwiec1 - 5
- 2018, Maj3 - 11
- 2018, Kwiecień3 - 16
- 2018, Marzec2 - 7
- 2018, Luty2 - 6
- 2018, Styczeń1 - 11
- 2017, Listopad1 - 3
- 2017, Wrzesień2 - 6
- 2017, Sierpień3 - 7
- 2017, Lipiec6 - 6
- 2017, Czerwiec4 - 9
- 2017, Maj3 - 10
- 2017, Kwiecień2 - 9
- 2017, Marzec3 - 16
- 2016, Listopad1 - 1
- 2016, Październik1 - 1
- 2016, Sierpień5 - 19
- 2016, Lipiec4 - 14
- 2016, Czerwiec4 - 17
- 2016, Maj2 - 19
- 2016, Kwiecień2 - 8
- 2016, Marzec2 - 6
- 2016, Luty1 - 1
- 2015, Grudzień1 - 5
- 2015, Listopad1 - 5
- 2015, Październik3 - 14
- 2015, Wrzesień3 - 5
- 2015, Sierpień7 - 21
- 2015, Lipiec5 - 4
- 2015, Czerwiec4 - 9
- 2015, Maj4 - 13
- 2015, Kwiecień4 - 4
- 2015, Marzec5 - 10
- 2015, Luty1 - 2
- 2015, Styczeń1 - 0
- 2014, Listopad3 - 7
- 2014, Październik2 - 2
- 2014, Wrzesień3 - 11
- 2014, Sierpień8 - 19
- 2014, Lipiec3 - 8
- 2014, Czerwiec3 - 9
- 2014, Maj3 - 6
- 2014, Kwiecień2 - 4
- 2014, Marzec4 - 13
- 2014, Luty2 - 7
- 2014, Styczeń1 - 1
- 2013, Grudzień1 - 7
- 2013, Październik2 - 7
- 2013, Wrzesień1 - 1
- 2013, Sierpień6 - 23
- 2013, Lipiec5 - 16
- 2013, Czerwiec6 - 8
- 2013, Maj7 - 16
- 2013, Kwiecień5 - 11
- 2013, Marzec3 - 15
- 2012, Listopad3 - 10
- 2012, Październik2 - 12
- 2012, Sierpień5 - 19
- 2012, Lipiec3 - 17
- 2012, Czerwiec4 - 4
- 2012, Kwiecień5 - 0
- 2012, Marzec4 - 5
- DST 28.10km
- Teren 23.00km
- Czas 01:44
- VAVG 16.21km/h
- VMAX 30.12km/h
- Temperatura 32.0°C
- Podjazdy 57m
- Sprzęt BASIC
- Aktywność Jazda na rowerze
Puszcza Kampinoska - dla niektórych po raz pierwszy
Sobota, 9 sierpnia 2014 · dodano: 11.08.2014 | Komentarze 2
Minął dokładnie rok od ostatniego spotkania z moim przyjacielem Waldkiem,
który to wyemigrował na „Zieloną Wyspę” i odwiedza naszą Polskę tylko raz w
roku.
Niestety tylko raz w roku, ale za to podczas takiego pobytu
możemy wspólnie tak jak przed Waldkową emigracją ruszyć wspólnie na rowerki
oraz powspominać odbyte wycieczki.
Tym razem jeszcze przed 3 dniowym tradycyjnym wyjazdem w
długi sierpniowy weekend (okolice Torunia) udało nam się wspólnie
wyskoczyć na chwilkę do ukochanej (mojej i Waldka) Puszczy Kampinoskiej. Radość
z wyjazdu bezcenna tym bardzie, że swój pierwszy raz hi hi hi w puszczy
odnotowałMarcin zwany Gołąb.
Bardzo mi zależało na tym aby Gołąbkowi spodobała się jazda
po puszczańskich szlakach. Dlatego już dużo wcześniej z Waldkiem ustaliliśmy
trasę naszego wypadu. Trasę która nam się wydawała najbardziej fajna, ładna,
zróżnicowana i która pozwoli naszemu „pierwszakowi” zakochać się w puszczy jak
my. Trasa nie za długa nie za krótka lecz w sam raz. Troszkę błotka, ciut
piachu, odrobina wzniesień oraz sporo zieleni, która na pewnym odcinku Kacapskiej
Drogi z Granicy do Kanału Łasica całkowicie przesłaniała ścieżkę.
Tak jak już kiedyś gdzieś pisałem Puszcza Kampinoska dla
mnie to nie tylko sam las, przyroda ale również kawał historii naszego państwa
i ogrom ludzkiej tragedii związanej z walką o wolność i niepodległość Polski.
Nie wiem może te dwa elementy jednocześnie docierające do
mojej głowy powodują, że czuję się tu inaczej, że jest to jakieś takie miejsce
które się nie nudzi, nawet te miejsca które odwiedzam już po raz kolejny. Jadę
i wyobrażam siebie co tu się działo, myślę o tych dla których pewnie te ścieżki
którymi teraz jeździmy były ostatnią drogą.
Eeeeee dobra dosyć tego wspominania - smutkowania… ruszamy
na szlak.
Ruszyliśmy spokojnie, powoli oglądamy, podziwiamy,
odwiedzamy ciekawe miejsca i z każdym pokonanym kilometrem widzimy z Waldkiem jak nasz Marcinek dostaje skrzydeł w tej puszczy.
Jedzie jak szalony przez wodę, błoto zielsko po szyję .. rwie do przodu z uśmiechem
na twarzy i tylko co jakiś czas widzimy go na skrzyżowaniu szlaków z
zadowoleniem na twarzy i pytaniem: - gdzie
teraz ?????
Na taki odbiór i zapał Marcina do jazdy po puszczy, serca
nam się radują i stwierdzamy, że Gołąbek, nasz drogi przyjaciel połknął bakcyla
puszczy, złapał przynętę i już chyba nie puści – taką mam nadzieję, bo
ciekawych miejsc i wspaniałych szlaków jest jeszcze mnóstwo do objechania.
Cóż można więcej powiedzieć o takim wypadzie.
Miałem wszystko to co mnie cieszy: rower, puszczę i dwóch
wspaniałych kompanów, a wiec żyć i się radować z takich chwil.
Trasa: Granica – żółtym – Kanał Łasica – żółtym do
niebieskiego – niebieskim do Górek – Górczyńską drogą do zjazdu do Granicy.
Ciekawe miejsca ; Granica, Dąb Powstańców, Wystawka, Kanał
Łasica, Sosna Powstańców
Foto:
Dąb Powstańców © GOZDZIK
Kanał Łasica © GOZDZIK
Pogaduchy nad kanałem © GOZDZIK
Sosna Powstańców © GOZDZIK
Trzech szczęśliwych....... Waldi Goździk Gołąb © GOZDZIK
- DST 70.10km
- Teren 7.20km
- Czas 03:11
- VAVG 22.02km/h
- VMAX 37.10km/h
- Temperatura 32.0°C
- Podjazdy 220m
- Sprzęt BASIC
- Aktywność Jazda na rowerze
Do Łowicza
Sobota, 2 sierpnia 2014 · dodano: 04.08.2014 | Komentarze 3
Tym razem się udało dojechać do celu.
Chociaż muszę powiedzieć, że o poranku to pogoda była taka siebie.
Mglisto, zachmurzone niebo, brak słoneczka, ale było cieplutko to fakt. Prognozy
nic złego nie zapowiadały wiec w drogę.
Tak mi się chciało już jakiegoś rowerowania (w ostatnie weekendy
niestety nie mogłem sobie pozwolić na wycieczki), że na miejsce spotkania z
Gołębiem (pod jego blokiem) stawiłem się 30 minut przed czasem, czym dość mocno
zaburzyłem przygotowania do wyjazdu, ponieważ Marcin musiał rano, bardzo rano
być w pracy i dopiero co wrócił.
To czekamy… znaczy się sam czekam …..no nie ja i mój rower
.. to czekamy jednak J
Ruszamy punkt 9.00 do znajdującego się dość blisko w linii
prostej Łowicza. Ale linia prosta to nie do końca mi odpowiada wiec troszkę
bardziej na około trasa w głowie była wyznaczona. Nawet Marcin w pewnym
momencie zaczął się zastanawiać czy aby na pewno my do Łowicza jedziemy…
jedziemy jedziemy….. a w głowie .. kurczę jakoś chyba za bardzo na około mnie
poniosło, ale spoko już, już jesteśmy na miejscu prawie….
I dojechaliśmy …… odwiedziny w wybranych miejscach: dwa to
miejsca pamięci straconych przez moskali powstańców styczniowych 1864, oraz
stary rynek z klasycystycznym Ratuszem Miejskim. Potem odpoczynek na pomoście
nad Bzurą i do domu.
Nie wiem czy tez tak macie, ale ja mam tak że jak coś jest
miłe, fajne, przyjemne to czas zapiernicza dwa albo trzy razy szybciej, a jak
jest coś do bani to się wlecze … że łeeeee….
I właśnie tym razem było tak samo .. nie wiem jak i kiedy a
tu już 12 chwila moment i 13… i wieczór….a potem to już niedziela….. i tak
kolejny tydzień i weekend minął bezpowrotnie. Zostanie tylko na fotkach i w
pamięci, oraz mam nadzieję ze tu… przez wiele wiele lat…….
A zapomniałem jeszcze o swojej domowej kronice pisanej
ręcznie. Tak ręcznie długopisem, bo stwierdziłem że całkowicie się uwsteczniłem w pisaniu, pisząc
tylko i wyłącznie na komputerze. Masakra…. Dlatego od 3 lat bazgram opisy w
kajecie. Polecam, naprawdę spora frajda hi hi hi.
Trasa : Głowno – Lubianków – Czatolin – Łyszkowice – Kuczków
– Uchań Dolny – Łowicz – Jastrzębia – Pilaszków – Dąbkowice Górne – Rogóźno –
Sapy – Strzebieszew – Głowno.
Foto:
W laski miejskim w Łowiczu © GOZDZIK
To właśnie to cudo - przepraszam za jakość, ale nie było jak go zrobić przy białym niebie © GOZDZIK
Przy stadionie miejskim OSiR © GOZDZIK
Tablica na pomniku © GOZDZIK
Na Nowym Rynku © GOZDZIK
Tablica na pomniku © GOZDZIK
Łowicz - Ratusz © GOZDZIK
Jezioro Okręt w pobliżu Rogóźna - raj dla ptaków © GOZDZIK
Jezioro Okręt © GOZDZIK
- DST 30.67km
- Teren 0.67km
- Czas 01:14
- VAVG 24.87km/h
- VMAX 40.79km/h
- Temperatura 20.0°C
- Podjazdy 118m
- Sprzęt BASIC
- Aktywność Jazda na rowerze
Do Łowicza - ucieczka przed burzą
Środa, 23 lipca 2014 · dodano: 24.07.2014 | Komentarze 1
Niestety ta niedziela, jako niedziela wycieczkowa został
stracona…. Tak bywa.
Za to żonka przez weekend i poniedziałek ładowała
akumulatory w Skorzęcinie. I fajnie.
Ja za to obmyśliłem sobie chytry plan wypadu w środę po
pracy na rowerek.
Wszystko szło idealnie, perfekcyjnie, nawet drugie zwycięstwo
Rafał Majki na TdF było dodatkową motywacją .. no cudownie ….
Gdyby nie to że kurde komuś przeszkadzała ładna pogoda,
słoneczko i ciepełko.
Musiał ktoś to popsuć i to właśnie w środę tak ???
Eeeee ale co wsiadam jadę chmurzyska tak jakby były bardzo
daleko, fakt pierwsza cześć trasy w ich kierunku, ale potem myślę sobie przecież
odbijam o 90 stopni to spoko nie dopadną mnie. Jadę, jadę wiatr już nie jest
wiaterkiem tylko dmucha tak, że trudno pedałować … Myślę sobie jest ryzyko jest
zabawa…. Więc jadę dalej…… jadę …. i…. w pewnym momencie oglądam się za siebie
a tam na niebie i to tuż za mną granatowo że hej … zabawa się skończyła, a
ryzyko wzrosło. Co było robić ostro na lewo o 180 stopni tym razem i ile natura
w nogach dała siły rwę do domy…… Udało się.
Zdążyłem wejść do domu, powiedzieć synowi że niestety lipa z
wycieczki i ….. lunęło…… ufffff.
Trasa : Głowno – Lubianków – Wola Lubiankowska – Czatolin –
Reczyce – Krępa – Bratoszewice – Kamień – Głowno
Foto:
Czatolin - idzie burza © GOZDZIK
W tamtym kierunku powinienem jechać, ale kolory nieba nie dla mnie © GOZDZIK
- DST 91.13km
- Teren 8.60km
- Czas 04:04
- VAVG 22.41km/h
- VMAX 34.81km/h
- Temperatura 25.0°C
- Podjazdy 214m
- Sprzęt BASIC
- Aktywność Jazda na rowerze
Szlakiem Powstania Styczniowego na Ziemiach Polskich (PTTK) część 3 - Joachimów Mogiły
Niedziela, 13 lipca 2014 · dodano: 14.07.2014 | Komentarze 4
Rowerowy plan na niedziele był zupełnie inny.
W środę całkowicie się on zmienił i ku mojej wielkiej
radości rowerowanie obejmowało już sobotę i niedzielę.
Ale niestety w piątek, że tak powiem piękny plan legł w
gruzach. Trudno takie życie, a raczej pogoda która płoszy rowerzystów hi hi
hi…. (nie no sobota była do bani to fakt)
Nie ma co rozpaczać i tak jak Warszawę po wojnie odbudowano
z gruzów tak i ja swój nowy plan na niedziele odbudowałem częściowo opierając moją
wycieczkę na tych właśnie gruzach.
Przypomniałem sobie (dzięki Skowronkowi, który miał
przylecieć z Rafałem w moje strony na weekend), że bardzo dawno nie byłem w okolicach
jak i w samej Puszczy Bolimowskiej a, że Puszcza Bolimowska to Bolimowski Park Krajobrazowy
i do tego z miejscem związanym z Powstaniem Styczniowym to nie zastanawiając się
długo obrałem kierunek Joachimów-Mogiły.
To właśnie tu na skraju wsi położona jest zbiorowa mogiła 14
powstańców pochowanych na polu bitwy, która odbyła się 7 lutego 1863 roku określana
również jako bój pod Budami Bolimowskimi. Z tego miejsca trzymając się niebieskiego
szlaku dotrzemy do cmentarza niemieckich żołnierzy z czasów II Wojny Światowej.
Spoczywają tu szczątki 2566 poległych żołnierzy niemieckich, które to w 1990 roku
ekshumowano z cmentarza na Powązkach w Warszawie.
Powiem tak: biorąc pod uwagę czystą historię wydało mi się bardzo dziwne to miejsce. Nie ze względu na
samą lokalizację, samo miejsce, ale mówiąc górnolotnie na atmosferę. Natomiast biorąc
czysto ludzkie odczucia, to im tez się należy. Może tyle…….
Po chwili refleksji w obu tych tak różnych emocjonalnie i
historycznie miejscach ruszyłem w drogę paprotną
do domu. A biorąc pod uwagę to że : cała droga (prawie 50 km) powrotna jest pod
wiatr, boli mnie kolano i jestem po imprezie (koleżanka obchodziła 30-stkę i
snu było niewiele) to jakoś dziwnie mnie ona przerażała hi hi hi……
Ale było warto tu dziś być i na 100% odwiedzę jeszcze w te
wakacje Bolimowski Park Krajobrazowy i może czerwonym grunwaldzkim się powłóczę……?????
Trasa: Głowno – Kamień – Stroniewice – Domaniewice – Stare Grudze
– Parma – Bobrowniki – Nieborów – Bolimów – Joachimów Mogiły – Bolimów –
Nieborów – Bobrowniki – Parma – Stare Grudze – Domaniewice – Kadzielin – Głowno.
Foto:
Cmentarz Żołnierzy NIemieckich - Joachimów-Mogiły © GOZDZIK
Cmentarz Żołnierzy NIemieckich - Joachimów-Mogiły © GOZDZIK
Tablica informacyjna - Joachimów-Mogiły cmentarz © GOZDZIK
Cmentarz Żołnierzy Niemieckich - Joachimów-Mogiły © GOZDZIK
Jedna z tablic z nazwiskami - Joachimów-Mogiły cmentarz © GOZDZIK
Zbiorowa mogiła powstańców 1863 - Joachimów-Mogiły © GOZDZIK
Tablica na mogile - Joachimów-Mogiły © GOZDZIK
Informacyjna tablica obok pomnika © GOZDZIK
Rzeka Rawka Rezerwat Przyrody - tuż za Bolimowem © GOZDZIK
A to całkiem urocze miejsce na odpoczynek było - między Bolimowem a Nieborowem © GOZDZIK
- DST 57.10km
- Teren 20.80km
- Czas 02:48
- VAVG 20.39km/h
- VMAX 50.21km/h
- Temperatura 33.0°C
- Podjazdy 354m
- Sprzęt BASIC
- Aktywność Jazda na rowerze
Relaks w PKWŁ
Niedziela, 6 lipca 2014 · dodano: 08.07.2014 | Komentarze 3
Po asfaltowych, płaskich trochę nudnych, ale za to dość dalekich
trasach przyszła kolej na szutry, piasek, troszkę błotka, pagórków i wzniesień.
Czyli ruszyliśmy z Gołąbkiem do Parku Krajobrazowego Wzniesień Łódzkich, na
moje ulubione szlaki i do moich ulubionych miejsca w parku.
Trasa nie była zbyt długa z kilkoma fajnymi podjazdami po
piachu i kamieniach, ale za to bardzo malownicza i przyjemna. Lubię pojeździć
po łódzkich wzniesieniach choć nie jest to Jura K-Cz, ale też są w niej miejsca
gdzie można popatrzeć w siną dal hi hi hi.
Ze względu na zapowiadane upału i popołudniowe burze na trasę
ruszyliśmy przed godziną 8 rano … miało być wcześniej, ale sobotni wieczór piwko,
grill, dogrywka, karne i czas uciekł, a potem rano to krzywda wstać. Ale co by nie mówić niedziela 7.30 to jednak wczesna pora i tego
będę się trzymał.
Pogoda rewelacyjna, słonko, ptaszki nad głową, leciutki
wiaterek, miłe towarzystwo, piękne widoki, pagórki, piasek po prostu bajka.
Tak jak powiedziałem na wstępie chciałem Marcinowi pokazać
miejsca i pojechać szlakami, które dla mnie są najbardziej efektowne, miłe i
fajne. Tak aby pierwsza wizyta Gołębia w PKWŁ spodobała mu się, zrobiła na nim
pozytywne wrażenia, a jednocześnie jeszcze nie dała zbyt mocno w kość i aby po
przyjeździe do domu mógł powiedzieć ze było super, a na drugi czuł lekki
niedosyt i nieodpartą chęć powrotu w te miejsca. A może chęć penetrowania
kolejnych, następnych z troszkę dłuższymi i trudniejszymi podjazdami. Zobaczymy
jak się zobaczymy hi hi hi.
Trasa : Głowno – Szczecin - Niesułków – czarnym szlakiem do Poćwiardówka
(cmentarz z I WŚ) – czarnym i zielonym do Poćwiardówka (wieś) – Dąbrówka Duża –
Tadzin – zielonym do ZPK Górna Mrożyca – czarnym do Grzmiącej Starej i Nowej –
Buczek – Janinów – czarnym przy Rez. Parowy Janinowskie – Niesułków – Nowostawy
Dolne – Kalinów – przez las przy Czarnym Stawie do Głowna.
Foto: Tym razem bez krajobrazów bo jest ich pełno w innych wycieczkach w
kategorii PKWŁ. Na obrazkach tablice informacyjne Muzeum w Przestrzeni, których
jest bardzo dużo na terenie Parku w miejscach ważnych dla tego terenu. A same tablice mają Was zachęcić do odwiedzenia PKWŁ i sprawdzeniu co się kryje za nimi w przyrodzie i przestrzeni.
Zaczynamy © GOZDZIK
Poćwiardówka © GOZDZIK
Górna Mrożyca © GOZDZIK
Grzmiąca © GOZDZIK
- DST 103.00km
- Teren 10.00km
- Czas 04:54
- VAVG 21.02km/h
- VMAX 36.56km/h
- Temperatura 27.0°C
- Podjazdy 250m
- Sprzęt BASIC
- Aktywność Jazda na rowerze
Do Kutna
Niedziela, 29 czerwca 2014 · dodano: 30.06.2014 | Komentarze 5
Jednak w przyrodzie nie ma nic za darmo. Mieliśmy w styczniu
– lutym wiosnę mamy w czerwcu jesień. Bo jak inaczej określić ostatnie pogody ?
Deszcz, zimno… najkrótsze noce w roku i niestety zimne, chłodne.
Eeeeeee do bani z czerwcową pogodą.
No właśnie do bani i dlatego mimo iż przez cała noc padał
deszczyk, a od rana siąpił sobie ubrałem się i wyszykowałem do planowanej już
od baaaaaardzo długiego czasu wycieczki do Kutna.
W ciągu tygodnia wyjazd ten potwierdzili prawie wszyscy i
prawie wszyscy się ponoć szykowali na nią, ale o 8 rano w niedzielę przed moim
domkiem stałem sam jak palec…..
Dezercja?, Strach przed deszczem?, A może skleroza dopadła
moich przyjaciół? Nie wiem, ja tam jadę daje im jeszcze 10 ,minut i w drogę……. Jeszcze
5 minut…….
I kiedy tak stałem i myślałem sobie (oczywiście w samych „pozytywnych”
myślach) o moich towarzyszach) nadleciał na swoim „Duchu” -Gołąbek.
No ryjek mi się roześmiał od ucha do ucha, a w serduchu radość
zapanowała.
Krótka spowiedź dlaczego siedem minut po czasie, a nie pięć
przed, dwa sms do pozostałych że już nie czekamy, ustalenie że ewentualny
deszcz mamy w nosie i…….. i w drogę.
Pierwsze kilometry w lekkim deszczyku, delikatnym chłodzie,
ale z każdym następnym kilometrem Matka Natura w postaci słoneczka wynagrodziła
nam nasza odwagę i już po 22 km deszczowe ciuchy wylądowały w sakwie. Zrobiło
się całkiem przyjemne, ciepło z lekkim wiaterkiem w plecy, który co prawda dał
się we znaki odrobinę podczas powrotnej drogi, ale cóż nie można mieć
wszystkiego prawda. Dziś nie mieliśmy deszczu, ale za to w tym pakiecie był
wiatr w gratisie.
W Kutnie głównym naszym celem było odwiedzenie Muzeum Bitwy
Nad Bzurą.
Jeśli uważacie, zresztą tak jak my, ze to muzeum jest znane
mieszkańca Kutna i zapytanie się o drogę to pikuś, to jest w błędzie… tak jak
my. Po odwiedzeniu różnych miejsc w Kutnie oraz otrzymaniu informacji od jednej
pani: a po co tam jedziecie tam nic nie ma, w końcu dopiero tzw. Telefon do
przyjaciela pomógł w odszukaniu naszego celu. I nie prawda że tam nic nie ma. Jest
i to całkiem pokaźna ekspozycja.
Chwila zwiedzania, troszkę odpoczynku, pouczenie od Pana policjanta,
że w podziemiach PKP na rowerze się nie jeździ.. hi hi hi…., chwila
włóczęgostwa po mieście, obiadek i w drogę powrotną do domu.
Ale droga powrotna to nie była już taka sobie zwykła podróż,
taka sobie jazda rowerkiem. Droga powrotna to dla mojego sympatycznego
przyjaciela Gołębia była drogą do wstąpienia w poczet tych co to stówkę przekroczyli
na rowerze pierwszy raz w życiu. I tak właśnie rodzi się pasja do roweru, do
wycieczek rowerowych, do przygody i… no tego czegoś. Niecałe dwa miesiące temu
kupił Gołąbek rower, a dziś już setka pękła.
Naprawdę Marcinie jestem z ciebie dumny. Tak trzymaj.
Trasa : Głowno – Piątek – Goślub – Ktery – Strzegocin –
Kutno – Strzegocin – Ktery – Piątek – Głowno
Foto:
Pałac w miejscowości Ktery © GOZDZIK
Bzura w okolicy miejscowości Ktery © GOZDZIK
Kaplica grobowa Mniewskich dawnych właścicieli Kutna, w środku jest Muzeum Bitwy Nad Bzurą © GOZDZIK
Muzeum Bitwy Nad Bzurą - tablice © GOZDZIK
Pałac Gierałty - obecnie szkoła muzyczna I i II stopnia © GOZDZIK
Pałac Podróżny zwany też saskim - był pałacem podróżnym Króla Augusta III, również tu zatrzymał się Napoleon podczas ucieczki z Rosji (cześć pałacu jest odbudowywana po pożarze) © GOZDZIK
Mieliśmy też niezłe powodzenie wśród kobiet - Kutno przed Muzeum Regionalnym © GOZDZIK
- DST 74.60km
- Teren 2.00km
- Czas 03:23
- VAVG 22.05km/h
- VMAX 38.04km/h
- Temperatura 33.0°C
- Podjazdy 184m
- Sprzęt BASIC
- Aktywność Jazda na rowerze
Do Goślubia czyli pierwszy raz Gołąbka
Niedziela, 8 czerwca 2014 · dodano: 09.06.2014 | Komentarze 4
Takiego
sezonu rowerowego to ja daaaaaaawno nie miałem. Chyba tylko na początku mojej
przygody z rowerem czyli w 2003 roku i może kilka następnych. Ale od 2009 -10
to właściwie byłem samotnym rowerowym szwędaczem. Czasami ktoś tam czasami wyraził
chęć pojechania na jakiś mały wypad, ale już nie na długie wycieczki.
A tu
proszę przychodzi sezon 2014 i nie dość że zacząłem go już w styczniu, to proszę koniec marca i nowa koleżanka Kasia
dołącza do ekipy, minęła dosłownie chwila, mamy początek czerwca i… i mamy nowego
kolegę w ekipie. No mordka mi się cieszy dookoła głowy dosłownie. No może uszy trochę przeszkadzają ale serce to raduje się totalnie.
Dobra
może trochę więcej konkretów by się przydało a nie opis banana..
Po chyba dwutygodniowych deszczach, zimnie i złej pogodzie w
końcu zaczyna się wypogadzać. Słonko co raz częściej i dłużej gości na niebie
wiec nie namyślając się długo ogłosiłem, że w niedzielę wybieram się na małą
wycieczkę tak do 80 km po okolicy. Celem miejscowość Goślub-osada, w której to
wg mapy i info w necie jest jakaś osada prehistoryczna. Oczywiście troszkę
droga na około bo tak na wprost do nie jest jakoś daleko. Odzew prawie ze
natychmiastowy Kasia i Marcin jadą .. super J. Niestety Kasia z
Sochaczewa nie może L.
Wieczorem w sobotę przychodzi info Kasia nie jedzie…. Ale za
chwilkę Marcin informuje mnie że na dziewiczy wypad chciałby się załapać nasz
dobry, miły, wesoły i bardzo porządny kolega Marcin….
Tak wiem galimatias imienny ale co ja zrobię ze w grupie mam
teraz dwie Kasie i dwóch Marcinów…. O ile Nowy Marcin ma ksywkę Gołąb.. wiec tu
za chwile będzie oki to nie chce pisać Kasia pierwsza Kasia druga bo która
pierwsza która druga … nooo tak się powie raz i głowa urwana na bank prawda…….
Jakoś te kasie oznaczę sobie ……
Dobra wracamy do niedzielnego wypadu.
Zbiórka 8 rano koło mojego domku i ruszamy. Gołąbek trochę
podszyty strachem czy da radę, czy długo się jedzie, czy szybko …. czy… czy…..
ale mówimy z Marcinkiem - spoko dasz radę zobaczysz. Pierwsze kilometry mały
podjazd (ale wredny) widzę jest dobrze , koło trzyma, oczy są na miejscu, język
o łańcuch nie zawadza….. malina. Jedziemy dalej… czekam kiedy będzie pytanie o
przerwę o odpoczynek…. Ale cisza…… no mówię jest bardzo dobrze. W końcu
normalnie sam zarządziłem przerwę bo może się wstydzi czy co hi hi hi ??????
Chwilka odpoczynku i w drogę, a słonko już daje ostro.
Gołąbek mnie za mną jak wytrwany turysta, ja się cieszą …czasami przycisnę
trochę bardziej tak testowo i… i jest dobrze.
Naprawdę jak na pierwszą taką dłuższą wycieczkę to nie ma
się do czego przyczepić. Jestem naprawdę bardzo bardzo pozytywnie i mile
zaskoczony. Tym bardziej że jak wróciliśmy do domu to nie było tekstu : „ Kur….
Ja już z wami nigdzie nie jadę, powaliło was tak daleko jeździć„
Było zupełnie inaczej : Koledzy ja chce z wami jeździć
dalej, Goździk nie jedź za tydzień do Kutna bo ja nie mogę ale za dwa to jadę z
wami”
Nooo takie słowa to dosłownie mód na moje uszy…..
Kurcze co tu dużo mówić .. Gołąbek witamy na pokładzie…. Znaczy się na asfalcie…..
PS
Ale fajna grupka mi się tworzy ….. kurcze super dwie Kasie i
dwóch Marcinów, ekipa naprawdę fajna, mocna i mam nadzieję ze już samotne
wypady to będzie rzadkość, zawsze ktoś tam będzie chciał pojechać …..może ……..
teraz tylko trzeba zorganizować wycieczkę tak, aby wszystkim pasowało.
Aaaaa no na koniec nie sposób ominąć milczeniem kolejny „gumiarski”
wybryk Marcinka. Ja nie wiem jak on to robi ale już drugi raz łapie gumę i jest
do niej nieprzygotowany…. I ja też, bo o ile tym razem papkę odpowiednia do
wentylów w marcinkowym rowerze miałem to … nie miałem klucza numer 15 do
odkręcenia koła. No kurczę, co za rower z przykręcanymi na śruby kołami.
Dobra udało się dzięki pomocy przejeżdżającego rowerzysty
(jeśli może przeglądasz te strony to bardzo ci dziękujemy), który nam pomógł i
użyczył klucz
Dziura zaklejona …. jedna …. Bo jedną jedyną ostatnią łatkę
miałem … ale …. Niestety chyba były dwie te dziury… no kurcze jak się wpada
kołem w dziurę w asfalcie wielkości czołgu… bo się je nie widzi … no to kurcze
cieszmy się że obręcz się nie połamała….. Marcinek na prawie całkowitym flaku
ponownie zrobił około 15 kmw to
słoneczko. Noooo zuch chłopak zuch. Zastanawiam się czy czasami na nasennej wycieczce
nie spuszczę mu od razu powietrza…. Skoro woli bez ………….
A dobra na koniec coś może o wycieczce. To plan był taki aby
odwiedzić osadę prehistoryczną, która wg mapy i Internetu znajduje się w
Goślubiu. Niestety raczej znajdowała się kiedyś dziś po niej nie ma śladu. Odwiedzimy
wiec pałac, ponoć jest … i jest oczywiście na ogrodzeniu tabliczka z napisem :
W dni wolne od pracy oraz po godzinie 15 wstęp zabroniony. Cóż było robić,
chwilka zastanowienia i wjazd na wydrę w razie co o drogę zapytamy hi hi hi.
Szybka fotka i w pedał bo jakoś dziwnie szybko zbliżało się jakieś szczekanie za
plecami. Po drodze króka narada i postanowienie że w centrum polski czyli w Piątku
w parku trzech muszkieterów uraczy się w upalny dzień….. mmmmm no napojami
uzupełniającymi ważny składnik w organizmie mężczyzny, czyli chmiel w czystej
pasteryzowanej postaci.
I tak oto dobiegła nasza wycieczka z nowym nabytkiem grupy…
Gołąbkiem….. Bardzo się cieszę i gratuluje pierwszego takiego dystansu.
Trasa: Głowno – Bratoszewice – Koźle – Kwilno – Lorenki –
Gieczno – Borowiec – Pokrzywnica – Piątek – Goślub – Piątek – Sukowice pierwsze
– Mąkolice – Popów – Karnków – Głowno
Foto :
Goślub-Osada - Pałac © GOZDZIK
Trzech muszkieterów w centrum Polski - Piątek © GOZDZIK
- DST 70.50km
- Teren 12.50km
- Czas 03:28
- VAVG 20.34km/h
- VMAX 37.80km/h
- Temperatura 17.0°C
- Podjazdy 464m
- Sprzęt BASIC
- Aktywność Jazda na rowerze
Dzień dziecka na rowerze
Niedziela, 1 czerwca 2014 · dodano: 03.06.2014 | Komentarze 0
Z planowanego małego niedzielnego wypadu po PKWŁ zrobił się
nawet całkiem, całkiem niezły wypad po PKWŁ. Miał być mały, bo wczoraj byłem u
brata na grillu i obawiałem się ze sił braknie, ale samopoczucie od rana było wzorowe,
więc gdy Kasia wybrała cel podróży to ja dorobiłem do tego drogę. Drogę trochę naokoło,
ale za to z fajnymi widoczkami i podjazdami takimi na miarę naszego parku
oczywiście.
O ile towarzystwo miłe i sympatyczne to pogoda jak dla mnie
trochę mniej sympatyczna. Spory wiatr, który w drodze powrotnej do Głowna
naprawdę mnie wkurzał, a do tego więcej chmur niż mojego słoneczka było na
niebie. No nic na to nie poradzę, że moje
stare kościska słońce i błękitne niebo wolą . Tak już mam i nic na to nie
poradzę, że temperatura poniżej 23 stopni i bez słońca jest nie do przyjęcia.
Bardzo fajny wypad z małą tylko przerwą w Modrzewiaku,
dystans bardzo miły, a to napawa mnie wielkim optymizmem, dotyczącym długich
wypadów w towarzystwie Kasi.
We dwójkę
będzie raźniej i weselej.
PS
Brakuje mi popołudniowych spacerów i porannych pobudek z pyszczkiem przy uchu...... eeeeee
Trasa : Głowno – Kalinów – Bratoszewice – Stryków – Swędów –
Szczawin – Glinnik – Łagiewniki – Modrzew – Wilanów – Kalonka – Niecki –
Dobieszków – Stryków – Bratoszewice – Głowno
Foto:
Nie wiem gdzie i co, ale na 100% w granicach PKWŁ © GOZDZIK
Kurcze nie było weny na robienie zdjęć... znaczy się muzy ......:-)
- DST 56.80km
- Teren 7.80km
- Czas 02:41
- VAVG 21.17km/h
- VMAX 38.50km/h
- Temperatura 30.0°C
- Podjazdy 221m
- Sprzęt BASIC
- Aktywność Jazda na rowerze
Przez łzy......... i smutek.
Sobota, 24 maja 2014 · dodano: 25.05.2014 | Komentarze 3
Jeszcze w czwartek myślałem, że będzie to normalny fajny
wypad na rower. Że podczas jazdy będę się tylko delektował otoczeniem,
przyrodą, ciepłym dniem, frajdą z samej jazdy. Niestety życie kolejny raz weryfikuje
moje plany, myśli i marzenia.
Piątek okazał się dniem bardzo bardzo smutnym i to
przełożyło się na sobotę i pewnie na jeszcze kilka następnych dni, ale cóż……. Nie
potrafiłem cieszyć się z sobotniej jazdy, nie sprawiła mi ona przyjemności a
tylko same...................... wspomnienia i :-(((((. Fakt same piękne i miłe i ciepłe ale……bolało……..
Dobra o co biega … a no o to że po 6-ścio miesięcznej walce
z rakiem musiałem pomóc z godnością zasnąć mojej ukochanej pięcioletniej suni…
Sari
Ja wiem … to tylko pies…. Usłyszałem to…. Ale nie będę rozmawiał i przejmował się słowami
ludzi którzy nie mają zielonego pojęcia o tym co to znaczy mieć w domu przy
sobie tak niesamowitego oddanego przyjaciela,,, i tyle……. Koniec tematu.......
A rowerowo i turystycznieto odwiedzona kolejna miejscowość w województwie łódzki związana z Powstaniem
Styczniowym .
Trasa ; Głowno – Stryków – Szczawin – Biała – Swędów –
Anielin Swędowski – Osse – Koźle – Wola Błędowa – Bratoszewice – Głowno
Foto
Kościółek w Białej z XVIII w © GOZDZIK
Wnętrze - Biała © GOZDZIK
Tablica - Biała © GOZDZIK
Śpij spokojnie .. Sarunia © GOZDZIK
- DST 55.60km
- Teren 34.00km
- Czas 03:18
- VAVG 16.85km/h
- VMAX 41.39km/h
- Temperatura 15.0°C
- Podjazdy 264m
- Sprzęt BASIC
- Aktywność Jazda na rowerze
Inowłódz
Sobota, 10 maja 2014 · dodano: 14.05.2014 | Komentarze 3
Na dzisiejszą wycieczkę czekałem z niecierpliwością od
zeszłej soboty i nie mogłem się jej już
doczekać. Cieszyłem się na myśl o niej, a jednocześnie bardzo się obawiałem .
Znaczy się nie wycieczki się obawiałem tylko pogody, że wszystko nam popsuje,
że popsuje nam plany i humor. Ale mimo porannych chmur i lekkiego deszczyku
podczas jazdy samochodem, pogoda dopisała. Nie no można by ponarzekać na wiatr,
ale co tam … w powrotnej drodze pomagał że hej.
Dobra obawy mamy wyjaśnione, a teraz wyjaśnienie banan na
twarzy. A no trzymał się on cały tydzień bo właśnie dziś miałem umówioną
rowerową randkę na ziemi tomaszowskiej z Darią i Rafałem.Bardzo się cieszyłem, że zawitają w te strony
i będę mógł się dołączyć do wycieczki.
Nasze chorągwie umówiły się pod zamkiem w Inowłodzu aby od
tego miejsca zacząć podbijanie okolic Tomaszowa.
Odnowiony a raczej odrestaurowany, odbudowany w formie
częściowej ruiny zamek w Inowłodzu jest naprawdę bardzo fajny. Udostępnione za
pełną darmochę wejście na dziedziniec, wieże i podziemia to rzadkość.Wszystko spenetrowaliśmy dokładnie.
Po wizycie na zamkowych komnatach udaliśmy się do
pobliskiego Kościółka p.w. Św Idziego, gdzie ku mojemu wielkiemu zdziwieniu mogliśmy
wejść do środka. Kościół był otwarty, co prawda później okazało się że nie do
końca dla nas tylko dla jakieś tam wycieczki która to wejście opłaciła ale co
tam ….. „mądry” inaczej ma zawsze szczęście prawda……. Hi hi.
Następnie naszą trzyosobową armię skierowaliśmy na podbicie
zagrody żubrów w Smardzewicach oraz poniemieckiego schronu kolejowego w Jeleniu. Żubry generalnie miały nas w nosie i jedne
leżały, a drugie kąsały sobie drugie śniadanie. Generalnie nie za bardzo przejęły się naszą obecnością,
chyba nawet nas nie zauważyły. Za to pani, która tam sprzedawała bilety była
bardzo nami zainteresowana i gdy do nas podeszła można było się od niej
dowiedzieć bardzo dużo ciekawych informacji na temat hodowli żubrów w Polsce, oraz o życiu tych pięknych
zwierząt.
Wizyta w Jeleniu i znajdujący się tam obiekt, całkowicie
mnie zasmucił.To znaczy aby mnie źle
nie zrozumieć, obiekt jako obiekt jest niesamowity, zresztą tak jak w Konewce,
ale Jeleń to jakaś mordownia, speluna,
wysypisko śmieci, a Konewka to „pałac”. Szkoda, bo oba obiekty zasługują na
godne ich pokazanie. Przy budowie obu tych obiektów ludzie tam pracujący nie
pracowali dla przyjemności i ku chwale ojczyzny. Dlatego oba bunkry powinny być
tak samo pokazywane. Nie wiem może w jednym powinna tak jak jest w Konewce być
pokazywana ekspozycja związana z II Wojną Światową, a w drugim ekspozycja
związana z orężem polskim, z wyzwoleniem, nie wiem może z I WŚ, powstaniami…… no kurcze taki obiekt nie
powinien być opuszczony, zniszczony i
zaśmiecony jak jest.Tak jakoś mnie
naszło jak tam byliśmy… szkoda. Nie no ja wiem na to trzeba kasy, organizacji i….
i chyba organizatora i chęci… ale dobra koniec o tym.
Jedziemy dalej, znaczy się nie jedziemy bo tam gdzie mamy
jechać to śmiga jakiś rajd samochodowy po Spale i okolicy. Cóż było robić przecież
wiadomo że nędzne spaliniaki nie mają z nami szans więc odpuściliśmy ta drogę i
troszkę naokoło po piachu, lesie i górkach (alternatywa asfalt, wygodna ścieżka
rowerowa, mało potu i zmęczenia – Rafał zabiorę ci następnym razem mapę hi hi
hi) dojechaliśmy do Spały, a potem do Konewki.
Tak, tu jest co zwiedzać, co zobaczyć, a dodatkową atrakcją
jest przejście podziemne miedzy znajdującymi się tam bunkrami . Robi wrażenie, może
nie jest za długie ale jak się pomyśli co to za obiekt, komu miał służyć i po
co to … mmmmm jest ciekawie.
No cóż wszystko co dobre kiedyś się kończy, a dobre ma to do
siebie że kończy się szybko, a dobre i jeszcze do tego w świetnym towarzystwie
kończy się właściwie natychmiast. I tak właśnie
dobiegła końca moja wycieczka w okolicach Inowłodza z Darią i Rafałem, ponieważ
ja musiałem już wracać do domu, a Daria
i Rafał nie dość że mieli kwaterkę tuż za Inowłodzem to jeszcze pojechali
odszukać źródełka w pobliżu rzeki Pilicy, którego rano niestety nie udało nam
się namierzyć (przejechaliśmy zjazd do niego i nie chciało nam się wracać).
Bardzo mi było miło i przyjemnie że udało się spotkać z Darią i Rafałem i wspólnie z
nimi penetrować okolice Spały i Inowłodza.Szkoda, że nie mogła do nas dołączyć Tymoteuszka, ale nie wszystko jeszcze zobaczyliśmy,
zwiedziliśmy, odkryliśmy, wiec może następnym razem się uda.
PS
Kiedy jedziemy ????????:-))))))))))))))))
Lepszy opis obiektów u skowronka……
Trasa : Inowłódz – Sługocice – Smardzewice (zagroda Żubrów) –
Ciebłowice Duże – Brzustów – Spała – Konewka – Królowa Wola – Inowłódz
Foto:
Zamek w Inowłodzu © GOZDZIK
Kościół p.w. Św. Idziego widziany z wieży zamku © GOZDZIK
Nooo ten to chyba nawet łba nie podniósł aby nas przywitać jakoś © GOZDZIK
Sami zobaczcie to Jeleń © GOZDZIK
A to Konewka ... więcej zdjęć z obiektu i z samej ekspozycji jest u Skowronka - Inowłódz i okolica © GOZDZIK