Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Gozdzik z miasteczka Głowno. Mam przejechane 23078.53 kilometrów w tym 5572.87 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 19.02 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 92796 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Gozdzik.bikestats.pl

Archiwum bloga

  • DST 71.40km
  • Teren 38.50km
  • Czas 04:15
  • VAVG 16.80km/h
  • VMAX 35.10km/h
  • Temperatura 3.0°C
  • Podjazdy 645m
  • Sprzęt GIANT TALON
  • Aktywność Jazda na rowerze

Do Puszczy Kampinoskiej z Waldkiem i Andrzejem

Piątek, 21 kwietnia 2017 · dodano: 23.04.2017 | Komentarze 3

To miał być wyjątkowy weekend.
I w pewnym sensie był.
Niestety nie do końca taki jaki jeszcze w Lany Poniedziałek się zapowiadał, ale i tak był fajny, miły i długi. Długi bo zaczął się już w piątek rano. Dzień urlopu i wyjazd do Sochaczewa, gdzie już od świąt oczekiwał na mnie mój drogi przyjaciel Waldek, który przyleciał z Irlandii na kilka dni urlopu. Oczywiście jak tylko jest w Polsce to musi być wycieczka rowerowa do Puszczy Kampinoskiej. I oczywiście taka była, mimo fatalnych prognoz pogody jakimi nas od kilku dni straszono.
A właśnie a pro po pogody. To ona była głównym winowajcą tego, że ten weekend nie był taki jaki planowałem. Ale nie będę zdradzał jakie to miały być wspaniałe i miłe plany aby nie zapeszyć. Mam tylko nadzieję że jeszcze te plany – marzenia się spełnią.
Ale wracajmy do rzeczywistości i do Sochaczewa gdzie czekał Waldek i Andrzej.
Ruszyliśmy zgodnie z planem tuż po 9.00. I zgodnie z planem a raczej zapowiedziami było zimno, wietrznie i do tego wilgotno, a ciemne chmury zwiastowały deszcz.
Trasa opracowana przez Waldka prowadziła przez dawno nieodwiedzane przez mnie i przez niego, a w ogóle przez Andrzeja części puszczy. Brochów, Witkowice, Tułowice a następnie Głównym Szlakiem Puszczy (czerwonym) i kawałeczkiem Północnym Szlakiem Leśnym im. Teofila Lenartowicza (niebieskim) do Wilkowskiej Góry, a następnie do Górek. A z Górek do Granicy i Kampinoskim Szlakiem Rowerowym (zielony) do Żelazowej Woli gdzie w końcu dopadł nas mały drobny ale jednak deszcz.. dobra deszczyk….. oki oki kilka kropli….
Cóż nie będę ukrywał że 3 tygodniowa przerwa w jeżdżeniu nie zrobiła na mnie żadnego wrażenie, bo byłaby to nieprawda. Zmęczyłem się i to dość mocno, a szczególnie ostatnie 15-17 km które były idealnie pod wiatr dały mi ostro w kość. Może gdyby nie było tak zimno to było by inaczej. Jednak cześć energii szła na to aby dogrzewać zmarzlaka hihihi i brakło sił na ostatnich kilometrach.
Ale i tak wycieczka była bardzo fajna.
Puszcza pomalutku budzi się do życia i wygląda zupełnie inaczej niż miesiąc temu.
Doborowe towarzystwo na wycieczce rekompensujące braki w nasłonecznieniu…..
Tylko pogoda do bani, ale cóż Pan Kwiecień Plecień jest, więc gość pracuje na swoją przysłowiową reputację.
A po wycieczce z Waldkiem przy małym złotym powspominaliśmy trochę nasze dawne wypady na Mazury i po puszczy i tu i tam ……. Aaaaaa koniec pisania bo się wzruszę za mocno hihihi
Waldku, Andrzeju bardzo wam dziękuję za udany dzień. I do zobaczyska.

Trasa: Sochaczew – Konary – Malanowo – Brochów – Witkowice – Tułowice – Wilcze Tułowskie – Górki – Granica – Grabnik – Kirsztajnów – Mokas – Żelazowa Wola – Sochaczew.

Film autor Waldek
https://youtu.be/P1Zg49oIkdM

Foto

Brochów - kościół św.Rocha i Jana Chrzciciela zbudowany w latach 1551-1561
Brochów - kościół św.Rocha i Jana Chrzciciela zbudowany w latach 1551-1561 © GOZDZIK
Brochów kościół od strony Bzury, a trzeba dodać że 23 kwietnia 1810 roku był ochrzczony tu Fryderyk Chopin
Brochów kościół od strony Bzury, a trzeba dodać że 23 kwietnia 1810 roku był ochrzczony tu Fryderyk Chopin © GOZDZIK
Witkowice i miejsce przeprawy Wojsk Polskich przez Bzurę w 1939
Witkowice i miejsce przeprawy Wojsk Polskich przez Bzurę w 1939 © GOZDZIK
Witkowice i tablica przy pomniku bitwy nad Bzura
Witkowice i tablica przy pomniku bitwy nad Bzura © GOZDZIK
Puszcza się budzi
Puszcza się budzi © GOZDZIK
A leśne dukty zaczynają być zilone
A leśne dukty zaczynają być zielone © GOZDZIK
Od prawej Andrzej, Waldek i Goździk - Dąb Kobendzy
Od prawej Andrzej, Waldek i Goździk - Dąb Kobendzy © GOZDZIK


Kategoria Kampinoski PN


  • DST 57.30km
  • Teren 10.80km
  • Czas 03:06
  • VAVG 18.48km/h
  • VMAX 39.00km/h
  • Temperatura 22.0°C
  • Podjazdy 522m
  • Sprzęt GIANT TALON
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Na spotkanie z Karoliną i Darkiem

Niedziela, 2 kwietnia 2017 · dodano: 02.04.2017 | Komentarze 6

Plan i pomysł na dzisiejszą wycieczkę był już ułożony od jakiś trzech dni. Jednak wieczorny sms od Karoliny całkowicie te plany zmienił. Miała być wycieczka i przywitanie się z Parkiem Krajobrazowym Wzniesień Łódzkich, a było przywitanie się z Karoliną i Darkiem oraz wycieczka po terenach które bardzo rzadko odwiedzam. Może dlatego właśnie pomyliłem w jednym miejscu kierunek kursu i zamiast w lewo pojechaliśmy w prawo. Cóż bywa i tak jak się nie wyspało, jak się odrobinę dzień wcześniej poimprezowała przy otwarciu ogniskowo-grillowego sezonu to pomylić północ na południe to drobiazg. Mogę tylko przerosić Tymoteuszkę i Amigę za dodatkowe kilka kilometrów więcej.
Ale co chyba nie było tak źle prawda ?
Super pogoda, bardzo przyjemne i spokojne drogi i dróżki położone między Brzezinami a Skierniewicami sprzyjały dzisiejszej wycieczce. I czy to byłby kierunek na Łódzkie Wzniesienia czy właśnie tu, nie miało znaczenia. Znaczenie dla tej wycieczki miał fakt odwiedzenie przez bardzo miłych gości (Karoliny i Darka) dość bliskich terenów Głowna.
Spotkaliśmy się w Kołacinku i po chwili na przywitanie i odwiedzenia tutejszego kościółka ruszyliśmy na Lipce Reymontowskie. Tu zwiedzanie zaczęliśmy od Muzeum Czynu Zbrojnego (zamknięte), następnie domku dróżnika w którym to w latach 1888 – 1891 mieszkał Władysław Reymont, a na koniec odwiedziliśmy symboliczny grób Macieja Boryny jednego z bohaterów powieści „Chłopi”. Na koniec wspólnego naszego dzisiejszego rowerowania posiedzieliśmy sobie i pogadaliśmy w Karczmie u Boryny.
W miłym towarzystwie czas płynie nieubłaganie szybko. Chyba dwa razy szybciej? Naprawdę.
Trzeba wracać do domku. Pożegnanie i w drogę powrotna ruszyłem już samotnie. Karolina i Darek ruszyli w przeciwnym kierunku. Bardzo Wam dziękuję że daliście znać o tym że będziecie w pobliżu na rowerowej wycieczce. Do zobaczenia następnym razem ….. może już niedługo bo w przedostatni weekend kwietnia. Pomyślcie i zorganizujcie się na przyjazd do Głowna.

Trasa: Głowno – Grodzisk – Kraszew – Kołącinek – Zacywilki – Przyłęk Duży – Winna Góra – Zagórze – Lipce Reymontowskie – Mszadła – Teresin – Nadolna – Kraszew – Grodzisk – Głowno.

Foto :

Na trasie do Lipiec Reymontowskiech
Na trasie do Lipiec Reymontowskich © GOZDZIK

W Muzeum Czynu Zbrojnego w Lipcach Reymontowskich
W Muzeum Czynu Zbrojnego w Lipcach Reymontowskich © GOZDZIK

To też tam jest
To też tam jest © GOZDZIK


Kategoria Po okolicy


  • DST 82.90km
  • Teren 55.00km
  • Czas 05:13
  • VAVG 15.89km/h
  • VMAX 49.90km/h
  • Temperatura 3.0°C
  • Podjazdy 1300m
  • Sprzęt GIANT TALON
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Powrót na "Jurajskie Szlaki" czyli z Zawiercia do Częstochowy

Niedziela, 26 marca 2017 · dodano: 27.03.2017 | Komentarze 4

Niech będzie chwalony dzień w Jurze pobytu.
Ostatni raz na jurajskich szlakach byłem w październiku 2015 roku.
Dystans zadany wówczas zaliczyłem.
Pokutą zaś było to, że we wrześniu 2016 roku być na jurze i szaleć na siwuchowych szlakach nie mogłem…..(i już więcej o tym przeklętym wrześniu i październiku 2016 słowa nie powiem)
O tak to mniej więcej trzeba zacząć ten opis.
Dlaczego ?
Ponieważ tęsknota za tymi widokami, ścieżkami, szutrami, skałkami, ostańcami, podjazdami hihihi, zamkami i świetnym towarzystwem była tak wielka, że przesłoniła mi racjonalne myślenie. No bo kto myślący, wybiera się z silną dobrze jeżdżącą i zaprawioną w jurajskich szlakach ekipą na wycieczkę w tym terenie będąc w tym roku tylko 2 razy na rowerze i do tego w tak bardzo znienawidzony chłodny, a wręcz zimny dzień.
Tylko ja to mogłem być, a do tego jeszcze namówiłem na ten szalony pomysł Andrzeja.
Już od czwartku wszelki prognozy trąbiły o tym, że weekend będzie raczej chłodny, wręcz zimny, a do tego jeszcze możliwość opadów będzie duża.
No i trąbiły i co z tego jak ich nie słuchałem i pojechałem. Znaczy pojechaliśmy.
A zaczęło się tak.
Kilkanaście dni wcześniej Daria podesłał mi plan wycieczki, która na papierze, czyli na mapie wyglądała bardzo obiecująco. Sporo terenu, szlaków i oczywiście związanych z nimi atrakcji turystycznych, których jeszcze nie widziałem zapowiadało naprawdę fajną wycieczkę. A jak do tego dołożymy grupę ludzi, którzy mimo zimna chcieli nam towarzyszyć podczas tej wycieczki, to mam właściwie gotowy przepis na doskonałe spędzenie niedzielnego dnia wolnego.
Jeszcze tylko piękny słoneczny i ciepły dzień by się przydał pomyślałem, ale i tak zgodziłem się na ten przyjazd bez gadania.No dobra pomarudziłem trochę Darii w piątek, że tak wspaniale och i ach tylko ta pogoda nie halo……. Niestety nie udało mi się wymusić odwołania. Machina przygotowań ruszyła.
Jeszcze tylko w sobotę rano telefon od Andrzeja, abym nie marudził, bo ma nie padać, a to najważniejsze, a przecież mamy marzec a nie lipiec, więc temperatura jest adekwatna do pory roku i jest git.
Cóż było robić. Jak git to git.
Zbiórka w Głownie 6.00. Przepakowanie do mnie Andrzejowego sprzętu i ruszamy.
7.45 meldujemy się pod blokiem Rafała i po chwili rozbijamy pierwszy obóz na stacji PKP w celu oczekiwania na Skowronków (pociąg nie był najważniejszy hihihi) i jak się okazało po chwili również na Przemka i Agnieszkę, których było nam bardzo miło poznać i cieszyliśmy się, że naprawdę na starcie zbierze się poważna ekipa. Bo przecież w pociągu miał być już Adii, Parker i Sikor.Ooooooo 10-czka nas się zebrała i wylądowała w obozie numer dwa w Zawierciu. Obóz nr 2 był niezbędny, ponieważ ja z pociągu wyszedłem w całkowitej rozsypce i nieprzygotowany do startu.
Oj tam oj tam……się tak złożyło, znaczy rozłożyło w pociągu i tyle.
Ruszamy………..
O w mordę jak zimno……… !!!!!!!!!!!!!
Pierwsze kilometry nadal zimno…..
Podjazd …. Ooooo ciepło ……
Zjazd ooo w mordę jeszcze zimniej…
Zastanawiam się, co lepsze czy podjeżdżać bo ciepło, ale siły nie te, czy zjeżdżać bo nie pedałuje siły na zero ale zimno jak cholera.
I tak oto wewnętrzne rozterki i dylematy, miłe rozmowy, żarty i ciekawe opowieści oraz wspaniałe i ukochane krajobrazy i atrakcje pochłonęły mnie całkowicie co spowodowało, że nie wiadomo kiedy, nie wiadomo jak wybiła godzina 16.30 i czas było wracać najkrótszą z możliwych dróg.
I tu się posypało. Bo na ostatnich 17 – 20 km poległem. No tak nie będę oszukiwał i owijał w bawełnę. Padłem jak kawka ustrzelona z procy. Siły odeszły, zimno zagnieździło się we mnie już na dobre .. znaczy się zamarzłem. Kryzys niestety już nie odpuścił do końca tak jak i ja nie opuściłem już ostatniego miejsca w peletonie, za peletonem znaczy się.
Oczywiście w takich przypadkach w głowie włączył się obowiązkowy zestaw kryzysowy – czyli po co ci to, na co, niedziela w domku z piwkiem na kanapie, a nie tu brudny, zmęczony, obolały, zmarznięty … po co ?? !!!.
Do Głowna dotarliśmy około 20.00 szybka kąpiel, pyszny rosołek i….
I zaczęły spływać informację o udostępnionych przez kompanów wycieczki zdjęciach.
I wszystko puściło , wszystko odeszło. Złe i głupie kryzysowe myśli poszły precz.
A przyszło to co właśnie jest najfajniejsze i najpiękniejsze. To, po co to wszystko jest.
Bo było pięknie, było fajnie, było wesoło, przyjemnie. Były niezapomniane widoki, miejsca do którym penie już się nie wróci, które się widziało i utrwaliło na papierze fotograficznym aby w zimowe wieczory sobie przywołać te właśnie wspaniałe chwile spędzone z ludźmi z pasją i serduchem. I nie ważne że zimno, ze brak sił było. Ważne z kim, jak i gdzie.
A było …… wiadomo jak :-)))))))))))))))))))))))))))
Bardzo bardzo dziękuję wszystkim za wspaniałą wycieczkę, za fajną i wesoła atmosferę… no za wszystko. No co ja tu będę jeszcze pisał.
Dziękuję i do następnego razu…… gdy na niebie słonko będzie, a polarek zbędnym będzie … czytaj sierpień :-))))

PS
Papier fotograficzny – tak to nie pomyłka. Ja jestem stary dziad i uważam że urok i magię zdjęć oddaje tylko papier, a nie elektroniczne nośniki i dlatego staram się aby mieć je w albumie na papierze.

Trasa: Zawiercie – Kromołów – Okiennik Wielki – Skarżyce – Zamek Morsko – Podlesice – Lgotka – Góra Zborów – Skały Rzędkowickie – Rzędkowice – Góra Włodowska – Jaworznik – Żarki – Przewodziszewice – Pustelnia Ducha Św. – Ostrężnik – Siedlec – Biskupice – Częstochowa.

Foto
Kromołów i źródło Wart
Kromołów i źródło Wart © GOZDZIK

Okiennik Wielki i prawie cała ekipa - Parker był na górze
Okiennik Wielki i prawie cała ekipa - Parker był na górze © GOZDZIK

Zamek Morsko
Zamek Morsko © GOZDZIK

Widok ze Skał Rzędkowickich
Widok ze Skał Rzędkowickich © GOZDZIK

Skały Rzędkowickie - i co by nie było że nie byłem na górze
Skały Rzędkowickie - i co by nie było że nie byłem na górze © GOZDZIK

Kuesta Jurajska
Kuesta Jurajska © GOZDZIK

Ruiny kościoła z 1763 r. pw Św. Stanisława tuż przed Żarkami
Ruiny kościoła z 1763 r. pw Św. Stanisława tuż przed Żarkami © GOZDZIK

Sanktuarium w Żarkach
Sanktuarium w Żarkach © GOZDZIK

Przewodziszowice - strażnica z 2 połowy XIV w
Przewodziszowice - strażnica z 2 połowy XIV w © GOZDZIK

Pustelnia Ducha Świętego
Pustelnia Ducha Świętego © GOZDZIK

Ostrężnik - i obiadek na łonie natury, a potem było to nieszczęsne ostatnie 20 km
Ostrężnik - i obiadek na łonie natury, a potem było to nieszczęsne ostatnie 20 km © GOZDZIK




  • DST 39.80km
  • Teren 24.30km
  • Czas 02:25
  • VAVG 16.47km/h
  • VMAX 36.20km/h
  • Temperatura 5.0°C
  • Podjazdy 343m
  • Sprzęt GIANT TALON
  • Aktywność Jazda na rowerze

Marcowa Puszcza Kampinoska

Sobota, 18 marca 2017 · dodano: 19.03.2017 | Komentarze 4

Prawdziwe moje rozpoczęcie sezonu rowerowego nie może obyć się bez wizyty w Puszczy Kampinoskiej.
Tak było i w tym roku.
Okazji ku temu było kilka.
Główna okazja to oczywiście sama wizyta w puszczy na rozpoczęcie sezonu.
Druga to konieczność zimowej wizyty w puszczy, która to wizyta jest niezbędna do zdobycia odznaki PTTK. A jak wiemy był to ostatni zimowy weekend tej zimy.
I trzeci powód to oczywiście spotkanie się i wspólne „rowerowanie” z Andrzejem z którym ostatni raz widziałem się w sierpniu zeszłego roku.
Siła tych trzech okazji była tak duża, że nawet zapowiadany na dziś deszcz, wiatr i chłód nie wystraszył mnie i Andrzeja i jak się również okazało Tomka dla którego była to pierwsza wizyta w puszczy na rowerze przed dzisiejszym spotkaniem i wspólnym pokonywaniu kilometrów.
Początek dnia 6.00 jak i sam początek wycieczki 9.00 był całkiem przyzwoity. Co prawda było chłodno, było wietrznie było ponuro ale nie padało, a nasz nastrój i humor pozwalał na radowanie się i spotkaniem i nadchodzącą wycieczką.
Pierwsze oznaki nadchodzącego deszczu, czyli pojedyncze krople deszczu dopadły nas tuż przed Granicą. Ale nie było tragedii. Jechaliśmy sobie przez las, który skutecznie nas chronił i dawał złudne wrażenie że to tylko pojedyncze kropelki, a nie regularny deszcz. Co innego okazało się jak wyjechaliśmy z lasu. Bo okazało się że deszcz naprawdę dość mocno padł, a w miarę zbliżanie się do mety naszej wycieczki nabierał intensywności, by po wejściu do samochodu i ujechaniu jakiś 5-10 km lunąć na dobre
A co do samej wycieczki ………
Co można powiedzieć o wizycie w cudownej Puszczy Kampinoskiej w doborowym towarzystwie ???
No co ????
No pięknie było.
Taki mokry, wilgotny, budząca się do życia las pachniał przecudownie.
Natomiast to że Pani puszcza jeszcze nie jest ubrana w zieloną suknię z liści pozwalało nam zobaczyć co się kryje poza wytyczonymi szlakami. Jakie piękne i ciekawe konstrukcje tworzą przewrócone i pokryte mchem drzewa. Ile jest pagórków, górek, wzniesień jakiś mokradeł oraz innych ścieżek i drużek to w prawo to w lewo to na skos.
Naprawdę wizyta w puszczy o tej porze roku ma swój niepowtarzalny klimat i urok.
Dzisiejsza wycieczka miała jeszcze jedną niewątpliwą dla mnie atrakcję.
A mianowicie, tak jak kiedyś dla mnie mój serdeczny przyjaciel Waldek był przewodnikiem po puszczy podczas pierwszych moich wycieczek tak teraz ja mogłem się ponownie poczuć w tej roli i być przewodnikiem dla Tomka.
Natomiast tak jak teraz sobie myślę pisząc to relację to całkowicie nieświadomie wybrałem na tą wycieczkę trasę, szlak który był pierwszym moim szlakiem w Puszczy Kampinoskiej kilkanaście lat temu. Mam nadzieję, że tak samo jak mnie ten szlak urzekł i dzięki niemu zakochałem się w tym miejscu, tak samo urzeknie Tomka. Fakt ja byłem latem, sporo już wówczas jeździłem na rowerze, nie był to dla mnie początek sezonu itp. Itp….. wierzę jednak, że Tomka nie zraziłem do takiego rowerowania i że jeszcze z Tomkiem spotkamy się na wspólnych wycieczkach czy to w puszczy czy może na innych trasach, a może i w Jurze K-Cz.
PS.
Waldek puszcza tęskni za Tobą i wzywa. Słyszałem to……… :-)

Trasa: Żelazowa Wola – Mokas – Kirsztajnów – Grabnik – Kampinos – Granica – (zielonym) Góra koło św. Teresy – Lasocin – Wólka Smolna – Kirsztajnów – Mokas – Żelazowa Wola.

Foto:
Gdzieś w Puszczy Kampinoskiej
Gdzieś w Puszczy Kampinoskiej © GOZDZIK
I takie ciekawe drzewko było też
I takie ciekawe drzewko było też © GOZDZIK
A to chyba najbardziej znany dąb w puszczy. Dąb Powstańców 1863 r
A to chyba najbardziej znany dąb w puszczy. Dąb Powstańców 1863 r © GOZDZIK
Kapliczka św. Teresy od Dzieciątka Jezus
Kapliczka św. Teresy od Dzieciątka Jezus © GOZDZIK
A to jest bardzo ciekawe miejsce.... zdjęcie poniżej wszytko wyjaśni
A to jest bardzo ciekawe miejsce.... zdjęcie poniżej wszytko wyjaśni © GOZDZIK
I wszystko jasne
I wszystko jasne © GOZDZIK
Na zielonym szlaku w okolicy Lasocina takie oto ostrzeżenie..... czy słuszne ??????
Na zielonym szlaku w okolicy Lasocina takie oto ostrzeżenie..... czy słuszne ?????? © GOZDZIK
Raczej tak
Raczej tak © GOZDZIK
I na koniec Wystawka
I na koniec Wystawka © GOZDZIK


Kategoria Kampinoski PN


  • DST 45.30km
  • Czas 02:15
  • VAVG 20.13km/h
  • VMAX 41.90km/h
  • Temperatura 14.0°C
  • Podjazdy 460m
  • Sprzęt VAMP-irek
  • Aktywność Jazda na rowerze

Czas rozpocząć kolejny sezon rowerowej mini przygody

Niedziela, 5 marca 2017 · dodano: 06.03.2017 | Komentarze 8

Nie było takiej mocy abym dziś 5 marca nie rozpoczął sezonu rowerowego 2017. Nawet to, że 4 marca obchodzę razem z synem urodziny (on 22-gie, a ja oczywiście nieustające 18-ste hihihi) i mieliśmy duuużo gości. Po imprezce posprzątane, pomyte wszystko ustawione….. zielone światełko od trenera i dyrektora drużyny w jednej osobie (żonka) dostałem , chorągiewka w dół i……….. poszedł w trasę.
I tak zima przetrzymała mnie w domowym ciepełku baaaardzo długo. Ostatnie lata sezon się zaczynał w styczniu w lutym, a tu teraz śnieg i mróz trzymały i trzymały. Tak ja wiem były dni, w których całe rzesze rowerzystów sezon zaczęło, niektórzy nawet nie zważają na takie drobnostki jak śnieg, mróz i lód uwagi, ale cóż ja jestem inny… dla mnie temperatura poniżej 12 stopni C jest nie do przyjęcia. A dziś była pogodowa bajeczka.
Dobra już nie ważne, co ja i jak i czemu nie … ważne ze sezon 2017 uważam za otwarty.
Cóż jak zwykle planów i pomysłów na różne wycieczki i wypady sporo.
Co z nich wyjdzie okaże się w trakcie.
Mam jedynie taka cicha nadzieję, że nie będzie powtórki z 1 września ubiegłego roku…. NIEEEEEEE !!!!!!.
Dzisiejsza trasa była ułożona tak, aby odwiedzić jedno ciekawe i interesujące miejsce. Może nie ze względu na jego historyczne znaczenie czy też przyrodniczą atrakcję, ciekawa formę, kształt czy tez zabytek, ale ze względu na to że….. i tu małe wprowadzenie musi być aby wiedzieć czemu toi miejsce jest takie ciekawe.
A więc:
- od kiedy tak naprawdę zająłem się trochę bardziej poważnie rowerowaniem a nie kopaniem piłki czyli od jakiegoś 2003 roku to przejeżdżałem obok tego miejsca kilkadziesiąt razy. Z prawej strony z lewej z górki pod górkę, latem, wiosną, jesienią no naprawdę kilkadziesiąt. Miejsce oddalone od mojego domu jakieś 10-11 km dobra może 12 km niech będzie że to daleko ……. No po prostu nic tam nie widziałem, nic się nie rzucało w oczy NIC…
Nic do chwili kiedy to siedząc sobie w styczniowy jakiś niedzielny czy też sobotni dzionek znaczy się wieczorek i penetrując mapy w celu wytypowania fajnych miejsc do odwiedzenia podczas szybkich wypadów po okolicy w oczy moje wpadło oznaczenie ….. bunkru/schronu ….
Coooooo ?????? gdzie tam jakiś bunkier jest ???????
Przecież przejeżdżałem tam 100 razy. Nic tam nie ma ???? mało tego tą mapę mam już z 5 lat. Przewracana, wertowana, studiowana 1000 razy zabierana na wycieczki, aby na wszelki wypadek była i nigdy tam nic nie widziałem ani w terenie ani na mapie. No dorysował mi to ktoś jak nic…….
Prawda że nie było innej opcji na pierwszą wycieczkę ???
Prawda !.
A że to dość blisko mnie to tak troszkę bardziej na około, aby nacieszyć się jazdą na rowerze i jednocześnie zaliczyć tą CIEkAWOSTKĘ……
Nie będę tu opowiadał o tym, że prawie płuca wyplułem na asfalt, a język wkręciłem w łańcuch jak musiałem uciekać przed dwoma wściekle goniącymi mnie psami.. psami mutantami jakimiś…. No po prostu po jakiś 2 km ucieczki byłem bez życia bolały mnie płuca, gardło, brzuch nogi jak z waty,no mówię nic tylko dorwą mnie i zeżrą na miejscu. Nawet nie odciągną na pobocze…..nie… nic już nie powiem.
W każdym razie dojechałem tu gdzie chciałem. Rowerek o drzewo oparłem, wgramoliłem się na niewielki pagórek i…. no i kucze coś jest faktycznie w tej ziemi, ale czy to jest bunkier???? Czy może jakaś ziemianka? Czy może jakiś mini domek z piwnicą był ….. nie wiem sami oceńcie to coś. Oczywiście wybiorę się do Muzeum Regionalnego w Brzezinach może coś więcej będą tam wiedzieć, a może uda mi się coś jakoś w necie odszukać.
Generalnie odwiedziłem to intrygujące mnie miejsce, zobaczyłem co i jak i ruszyłem dalej w trasę w kierunku Parku Krajobrazowego Wzniesień Łódzkich, aby się tak po zimie przywitać tylko.
Było superowo do domku wróciłem szczęśliwy i fajnie zmęczony….

Trasa: Głowno – Albinów – Wola Lubiankowska – Kuźmy – Nadolna Kraszew – Grodzisko – Nagawki – Wola Cyrusowa – Niesułków – Nowostawy Dolne – Szczecin – Głowno.

Foto :
O dokładnie to jest to miejsce
O dokładnie to jest to miejsce © GOZDZIK

Krzaczory na małym wzniesieniu ukrywają
Krzaczory na małym wzniesieniu ukrywają © GOZDZIK

....... to, co na mapie oznaczono jako bunkier/schron
....... to, co na mapie oznaczono jako bunkier/schron © GOZDZIK

No tak to wygląda ogólnie rzecz ujmując
No tak to wygląda ogólnie rzecz ujmując © GOZDZIK


Kategoria Po okolicy


  • DST 29.20km
  • Teren 7.30km
  • Czas 01:39
  • VAVG 17.70km/h
  • VMAX 28.60km/h
  • Temperatura 10.0°C
  • Podjazdy 144m
  • Sprzęt GIANT TALON
  • Aktywność Jazda na rowerze

Kończyć sezon czas

Niedziela, 20 listopada 2016 · dodano: 21.11.2016 | Komentarze 1

Ojjjj tak sobie myślę, że czas chyba kończyć ten sezon rowerowy, którego tak naprawdę nie potrafię zaklasyfikować.
Czy był udany czy też nie, dobry czy też zły, fajny czy do bani????
O ile początek i środek, a zwłaszcza środek, był bardzo obiecujący i fajny, to koniec zupełna porażka (od 1 września do dziś 2 razy na rowerze – no rewelacja).
Czyli może należy go określić, jako prawie udany, gdzie słowo prawie ma bardzo głębokie znaczenie J.
Dobra, ale nie czas i miejsce na to, aby płakać nad rozlanym mlekiem. Są rzeczy, sprawy, zdarzenia, na które nie mamy wpływu i tyle. Trzeba je przetrawić i pozostawić, jako czas przeszły. Było, mam nadzieję ze minęło, a teraz będzie lepiej, a przynajmniej nie gorzej.
Nie wiem, co za licho, co za diabeł, czort czy tez inna zła istota siedząca mi na ramieniu podpowiedział mi, aby dziś, po wczorajszym całodziennym deszczu (i jeszcze pół nocy lało), wybrać się dziś na leśne dukty i dróżki. I to w taki teren, do takiego lasu gdzie nawet latem jest dość wilgotno.
To był naprawdę genialny pomysł.
Po 3 km jazdy byłem ufajdany od czubka butów do samego daszka na kasku, a rower….. płakać mi się chce jak sobie pomyślę, że trzeba dziś po pracy zabrać się za jego czyszczenie i naprawdę nie będzie to łatwe zadanie. A po wzroku mojej żony i jej minie, gdy zobaczyła stan zabrudzenia moich ciuszków rowerowych odnoszę nieodparte wrażenie, że sezon rowerowy 2016 został mi już zamknięty hihihihi.
Chociaż tak sobie teraz myślę, że jakby się przytrafiła w jakąś niedzielę taka pogodynka jak wczoraj czy dziś…… to trzeba będzie pertraktować i obiecać, że się nie ubrudzi czyściutkich i pachnących świeżością ubranek.
Ale jakby co i pogody by już nie było, to kolejna wizyta na BS z wpisem rowerowej przygody dopiero w 2017 roku. A czy to będzie styczeń, luty czy może dopiero marzec to się okaże.
A teraz wszystkim, z którymi miałem przyjemność i zaszczyt w tym roku spotkać się na rowerowej wycieczce bardzo bardzo dziękuję. Było mi naprawdę miło z Wami się spotkać i wspólnie penetrować drogi, ścieżki i szlaki naszego pięknego kraju. Miło było poznać kolejnych pozytywnie zakręconych rowerzystów również i tych, z którymi na razie tylko piszę wiadomości licząc oczywiście na to, że w nowym sezonie uda nam się spotkać również na turystycznych szlakach.
Trzymajcie się ciepło i zdrowo.
PS
Gdyby jednak się udało jeszcze wyskoczyć na rowerek w tym roku to to co napisane powyżej jest oczywiście aktualne hihihi
Trasa: Głowno – Bronisławów – Domaradzyn – zb. wodny Szczypiorniak – Pludwiny – Koźle – Wola Błędowa – Bratoszewice – Wyskoki – Głowno.
Foto
Moje jeziorko układa się do snu zimowego
Moje jeziorko układa się do snu zimowego © GOZDZIK


Kategoria Po okolicy


  • DST 31.60km
  • Teren 6.50km
  • Czas 01:40
  • VAVG 18.96km/h
  • VMAX 33.10km/h
  • Temperatura 18.0°C
  • Podjazdy 171m
  • Sprzęt GIANT TALON
  • Aktywność Jazda na rowerze

Po koszmarnym wrześniu przeszedł .............. ????? październik

Niedziela, 2 października 2016 · dodano: 03.10.2016 | Komentarze 1

Skończył się wrzesień.
Jeden z najgorszych miesięcy, jakie miałem od kilkunastu lat.
Za oknami cudowna pogoda, ciepło, miło………a ja nie mogę z tego korzystać…….
Byłem pewny, że przygotowując się na pewne wydarzenia, nieuniknione i nieuchronne, przez prawie 22 lata to będę, to jestem wstanie je jakoś znieść, podźwignąć…… NIEPRAWDA.

Dobra ………….. idziemy dalej i próbujemy cieszyć się każdym kolejnym dniem…….

Piękna słoneczna pogoda oraz pewne stabilizacja pozwoliły mi, po ponad miesięcznej przerwie, wyjechać na drogi i dróżki mojej najbliższej okolicy.
Na razie najbliższej……… ale może toczące się życie pozwoli na rozwinięcie skrzydełek.

Po pierwszych 5 kilometrach nogi jak z ołowiu, a sił w nich tyle, co wróbel udźwignie…..MASAKRA.
Jednak po kolejnych kilometrach jakoś to było i gdyby nie to że za późno troszkę się zebrałem na ten wyjazd i pora była wracać to chętnie jeszcze bym pojeździł.
Ale cóż dobre i to……
Ważne, że od piątku patrzę na to wszystko z minimalnym optymizmem i mam nadzieję, że tak będzie dalej.
A jak tak to mogę jeszcze pomyśleć o Puszczy Kampinoskiej i pomarzyć o Jurze.

Trasa: Głowno – Szczecin – Nowostawy Dolne – Lubowidza – Nagawki – Janów – Grodzisko – Głowno

Foto.
Prawie jak Mazury....... Moje Głowno
Prawie jak Mazury....... Moje Głowno © GOZDZIK


Kategoria Po okolicy


  • DST 75.40km
  • Teren 26.50km
  • Czas 04:30
  • VAVG 16.76km/h
  • VMAX 41.60km/h
  • Temperatura 23.0°C
  • Podjazdy 619m
  • Sprzęt GIANT TALON
  • Aktywność Jazda na rowerze

Dawno nieodwiedzane PKWŁ

Wtorek, 30 sierpnia 2016 · dodano: 05.09.2016 | Komentarze 0

Ten wpis gdyby był zaraz po wycieczce to byłby inny.
Niestety jest dziś, a dziś nie mam na to siły, pomysłu, chęci..... itp....
Tylko nadzieja i wiara że będzie dobrze jest i dlatego tak aby chociaż coś było .....

Trasa: Głowno - Bratoszewice - Rokitnica - Stryków - Cesarka - Ługi - Młynek - Michałówek - Dobra - Dobra Nowiny - Modrzew - Nowe Moskule - Wilanów - "Radary" - Grabina Dolna - Niecki - Dobieszków - Ługi - Cesarka - Warszewice - Anielin - Poćwiardówka - Niesułków Kolonia - Nowostawy Dolne - Nowy Kalinów - Głowno

Foto
Ługi i miejsce śmierci Marii Piotrowiczowej - bohaterki Postania Styczniowego. Warto poczytać o tej Pani
Ługi i miejsce śmierci Marii Piotrowiczowej - bohaterki Postania Styczniowego. Warto poczytać o tej Pani © GOZDZIK

Dokładny napis brzmi własnie tak
Dokładny napis brzmi właśnie tak © GOZDZIK

I rzut oka na PKWŁ tak ogólnie rozumiane
I rzut oka na PKWŁ tak ogólnie rozumiane © GOZDZIK

I może jeszcze jedno
I może jeszcze jedno © GOZDZIK


Kategoria PKWŁ


  • DST 101.40km
  • Teren 12.40km
  • Czas 05:01
  • VAVG 20.21km/h
  • VMAX 33.50km/h
  • Temperatura 30.0°C
  • Podjazdy 370m
  • Sprzęt VAMP-irek
  • Aktywność Jazda na rowerze

Do Bednar na małe złote :-)

Czwartek, 25 sierpnia 2016 · dodano: 29.08.2016 | Komentarze 5

Jakiś czas temu wałęsając się po necie w poszukiwaniu ciekawych i interesujących miejsc w mojej okolicy natrafiłem na miejscowość Bednary. A dokładnie może nie na miejscowość a na informacje o znajdującej się tam zagrodzie bednarza oraz prywatnym małym lokalnym browarze.
I zagroda bednarza i browar jak najbardziej bliskie memu sercu są.
BO :
Mój dziadek, którego niestety nie miałem radości poznać bo zmarł 3 miesiące po moich narodzinach był bednarzem i wiele narzędzi typowo bednarskich po nim zostało, i warsztat w piwnicy przez wile lat był taki jaki dziadek zostawił. Dziś niestety ma inne przeznaczenie, ale coś jeszcze zostało w piwnicznych szafach.
Noooo a browar .. noooooo cóż co tu dużo kryć złotym nektarem bogów jest i należy podążać jego śladem hihihihi, a biorąc pod uwagę to że dzień upalny był więc tym bardziej szlak ten w dobrym kierunku wiódł.
Temperatura w końcu taką jaką lubię na rowerze, ciepły wiaterek i spokojne drogi i drużki okolic Łowicza to wszystko czego do szczęścia dziś potrzebowałem.
W powrotnej drodze jeszcze chciałem zajrzeć do Sromowa, gdzie mieści się Muzeum Ludowe Rodziny Brzozowskich, ale tuż przede mną podjechał tam cały autokar z wycieczką i nie było szansy na dostanie się do środka, gdyż nie jest to jakiś wielki obiekt.
I tak minął kolejny dzionek urlopowego szczęścia.
Trasa : Głowno – Ostrołęka – Domaniewice – Reczyce – Gzinka – Stare Grudze – Parma – Placencja – Zielkowice – Mysłaków – Bednary – Kompina – Sromów – Płaskocin – Łaguszew – Łowicz – Jastrzębia – Dąbkowice Górne – Rogóźno – Skaratki – Kamień – Głowno.
Foto:

Bednary - w lokalnym browarze. Spoko potem prowadziłem rower hihihi
Bednary - w lokalnym browarze. Spoko potem prowadziłem rower hihihi © GOZDZIK

Bednary - zagroda bednarska
Bednary - zagroda bednarska © GOZDZIK
W zagrodzie bednarza
W zagrodzie bednarza © GOZDZIK

Tu też jeszcze w zagrodzie bednarza
Tu też jeszcze w zagrodzie bednarza © GOZDZIK

A to coś dla nas :-))
A to coś dla nas :-)) © GOZDZIK

Przed muzeum ludowym w Sromowie
Przed muzeum ludowym w Sromowie © GOZDZIK

I chwilka odpoczunku nad wodą
I chwilka odpoczunku nad wodą © GOZDZIK


Kategoria Po okolicy


  • DST 73.30km
  • Teren 6.50km
  • Czas 03:40
  • VAVG 19.99km/h
  • VMAX 36.50km/h
  • Temperatura 22.0°C
  • Podjazdy 388m
  • Sprzęt VAMP-irek
  • Aktywność Jazda na rowerze

Mały "Rajd Kolarski Dookoła Ziemi Łódzkiej" odznaka PTTK cz 5

Wtorek, 23 sierpnia 2016 · dodano: 29.08.2016 | Komentarze 5

Oj już bardzo dawno nie odwiedzałem miejscowości związanych z tym właśnie szlakiem, a raczej odznaką PTTK. Tak naprawdę to był sierpień 2013 roku… ja cię kręcę jak ten czas ucieka. Co prawda jedną miejscowość zaliczyłem w zeszłym roku ale to przy okazji innej wycieczki. W takim tempie to ja za 10 lat zdobędę ta odznakę. Masakra.
Dobra ale nie trzeba rozmyślać tylko działać.
Pogoda miała być bardzo ładna (niestety była kiepska) wiec ruszamy w drogę.
Generalnie poza zamkiem w Łęczycy i spokojnym krajobrazem polskiej wsi to nic ciekawego po drodze do Poddębic nie ma i nie było. Nawet w samych Poddębicach raczej niczego ciekawego nie spodziewałem się odkryć oczywiście poza pięknym pałacem, a jak podają niektóre źródła najpiękniejszym w tej części Polski zabytkiem renesansu. I faktycznie wygląda bardzo ładnie, a do tego tuż przy pałacu zrobiony jest cudowny park geotermalny Ogród Zmysłów (zdjęcia poniżej).
Naprawdę rewelacyjnie się tam odpoczywał i spacerowało. Niesamowicie ciekawa sprawa.

Trasa: Łęczyca – Krzepocin Drugi – Sucha Dolna – Wierzbowa – Wola Niedźwiedzia – Gostków – Tur – Poddębice – Praga – Bałdrzychów – Praga – Chropy – Spędoszyn Kolonia – Wartkowice – Gostków – Wola Niedźwiedzia – Wierzbowa – Łęczyca.

Foto:

Pałac w Poddębicach
Pałac w Poddębicach © GOZDZIK
Poddębice pałac
Poddębice pałac © GOZDZIK

Park w Poddębicach
Park w Poddębicach © GOZDZIK

A oto i one
A oto i one © GOZDZIK

Dalej wędrujemy po parku
Dalej wędrujemy po parku © GOZDZIK

I proszę bardzo ściana wodna
I proszę bardzo ściana wodna © GOZDZIK

To może teraz to... ?
To może teraz to... ? © GOZDZIK

Proszę bardzo oto i one
Proszę bardzo oto i one © GOZDZIK

I jeszce na koniec to
I jeszcze na koniec to © GOZDZIK

Proszę bardzo oto i one
Proszę bardzo oto i one © GOZDZIK
I takie siedziska też są :-)
I takie siedziska też są :-) © GOZDZIK

A całość schematycznie wygląda tak
A całość schematycznie wygląda tak © GOZDZIK

Dla porządku muszę dodać jeszce to miejsce. Nie wchodziłem i nie oglądałem zwierzkaów za kratami. Wolę jednak podglądać je na wolności
Dla porządku muszę dodać jeszcze to miejsce. Nie wchodziłem i nie oglądałem zwierzaków za kratami-ogrodzeniami. Wolę jednak podglądać je na wolności © GOZDZIK

I w drodze powrotnej - Stary Gostków
I w drodze powrotnej - Stary Gostków © GOZDZIK