Info

Suma podjazdów to 93760 metrów.
Więcej o mnie.

Wykres roczny

Archiwum bloga
- 2025, Maj3 - 0
- 2025, Marzec4 - 0
- 2025, Luty1 - 1
- 2024, Grudzień1 - 0
- 2024, Październik1 - 0
- 2024, Wrzesień3 - 0
- 2024, Sierpień2 - 0
- 2024, Lipiec3 - 4
- 2024, Czerwiec6 - 0
- 2024, Maj4 - 0
- 2024, Kwiecień2 - 0
- 2024, Marzec2 - 0
- 2024, Luty2 - 0
- 2023, Październik1 - 0
- 2023, Wrzesień5 - 0
- 2023, Sierpień5 - 2
- 2023, Lipiec2 - 0
- 2023, Czerwiec6 - 0
- 2023, Maj3 - 0
- 2023, Kwiecień2 - 0
- 2023, Marzec2 - 0
- 2022, Październik2 - 0
- 2022, Wrzesień1 - 1
- 2022, Sierpień6 - 0
- 2022, Lipiec4 - 3
- 2022, Czerwiec2 - 0
- 2022, Kwiecień3 - 0
- 2022, Marzec4 - 7
- 2022, Luty1 - 0
- 2021, Październik3 - 0
- 2021, Wrzesień2 - 0
- 2021, Sierpień4 - 1
- 2021, Lipiec2 - 0
- 2021, Czerwiec6 - 1
- 2021, Maj3 - 1
- 2021, Kwiecień2 - 0
- 2021, Marzec4 - 4
- 2020, Listopad1 - 0
- 2020, Październik3 - 3
- 2020, Wrzesień1 - 0
- 2020, Sierpień8 - 5
- 2020, Lipiec3 - 2
- 2020, Czerwiec3 - 0
- 2020, Maj4 - 0
- 2020, Kwiecień1 - 2
- 2020, Marzec1 - 3
- 2020, Luty1 - 2
- 2020, Styczeń1 - 2
- 2019, Listopad1 - 2
- 2019, Październik2 - 4
- 2019, Wrzesień1 - 1
- 2019, Sierpień2 - 3
- 2019, Lipiec6 - 17
- 2019, Czerwiec4 - 8
- 2019, Maj2 - 7
- 2019, Marzec3 - 8
- 2019, Luty2 - 5
- 2018, Listopad1 - 3
- 2018, Październik1 - 3
- 2018, Wrzesień2 - 3
- 2018, Sierpień3 - 12
- 2018, Lipiec6 - 22
- 2018, Czerwiec1 - 5
- 2018, Maj3 - 11
- 2018, Kwiecień3 - 16
- 2018, Marzec2 - 7
- 2018, Luty2 - 6
- 2018, Styczeń1 - 11
- 2017, Listopad1 - 3
- 2017, Wrzesień2 - 6
- 2017, Sierpień3 - 7
- 2017, Lipiec6 - 6
- 2017, Czerwiec4 - 9
- 2017, Maj3 - 10
- 2017, Kwiecień2 - 9
- 2017, Marzec3 - 16
- 2016, Listopad1 - 1
- 2016, Październik1 - 1
- 2016, Sierpień5 - 19
- 2016, Lipiec4 - 14
- 2016, Czerwiec4 - 17
- 2016, Maj2 - 19
- 2016, Kwiecień2 - 8
- 2016, Marzec2 - 6
- 2016, Luty1 - 1
- 2015, Grudzień1 - 5
- 2015, Listopad1 - 5
- 2015, Październik3 - 14
- 2015, Wrzesień3 - 5
- 2015, Sierpień7 - 21
- 2015, Lipiec5 - 4
- 2015, Czerwiec4 - 9
- 2015, Maj4 - 13
- 2015, Kwiecień4 - 4
- 2015, Marzec5 - 10
- 2015, Luty1 - 2
- 2015, Styczeń1 - 0
- 2014, Listopad3 - 7
- 2014, Październik2 - 2
- 2014, Wrzesień3 - 11
- 2014, Sierpień8 - 19
- 2014, Lipiec3 - 8
- 2014, Czerwiec3 - 9
- 2014, Maj3 - 6
- 2014, Kwiecień2 - 4
- 2014, Marzec4 - 13
- 2014, Luty2 - 7
- 2014, Styczeń1 - 1
- 2013, Grudzień1 - 7
- 2013, Październik2 - 7
- 2013, Wrzesień1 - 1
- 2013, Sierpień6 - 23
- 2013, Lipiec5 - 16
- 2013, Czerwiec6 - 8
- 2013, Maj7 - 16
- 2013, Kwiecień5 - 11
- 2013, Marzec3 - 15
- 2012, Listopad3 - 10
- 2012, Październik2 - 12
- 2012, Sierpień5 - 19
- 2012, Lipiec3 - 17
- 2012, Czerwiec4 - 4
- 2012, Kwiecień5 - 0
- 2012, Marzec4 - 5
- DST 75.60km
- Teren 26.00km
- Czas 03:59
- VAVG 18.98km/h
- VMAX 44.10km/h
- Temperatura 28.0°C
- Podjazdy 785m
- Sprzęt GIANT TALON
- Aktywność Jazda na rowerze
Mazury Cud Natury - dzień trzeci - Giżycko
Niedziela, 30 lipca 2017 · dodano: 01.08.2017 | Komentarze 4
Dzień
trzeci to dzień wyboru etap. Albo jedziemy dookoła jeziora Śniardwy, albo
wracamy do Giżycka zwiedzać Twierdzę Boyen, tylko, że oczywiście lokalnymi i
bocznymi drogami. Ze względu na drogę powrotna do domu oraz konieczność
zwolnienia kwatery wygrała opcja numer 2, czyli ponownie Giżycko i twierdza.
Oczywiście trasa dookoła Jeziora Śniardwy nie ląduje do kosza tylko do zeszytu
marzeń i planów na przyszłość tuż obok marzenia o szlaku Latarni Morskich.
Ale
wracajmy na trasę dzisiejszej wycieczki. Tym razem udało się sprawie rano
wyszykować i już około 8.30 mknęliśmy do miejscowości Ławki , gdzie po chwili
jazdy dobiliśmy do czerwonego szlaku rowerowego. Potem była mała
drogowo-szlakowa improwizacja tak, aby było ciekawiej i do Giżycka wjechaliśmy
od strony miejscowości Wronka i Wilkasy.
Słoneczko
dziś nie odpuszczało nawet na chwilkę wiec jedynie słusznym kierunkiem w
Giżycku powinna być plaża, ale tajemnice i zabudowania Twierdzy Boyen ciągnęły
bardziej. Dlatego od razu pojechaliśmy zwiedzać ten obiekt militarny. Potem
była oczywiście i woda bardziej w wykonaniu skoku-zjazdu Andrzejowego roweru do
wody niż naszym, ale gdyby nie refleks Andrzeja to nie pozostawałoby nam nic
innego jak nurkować za nim.
Jeszcze
tylko rzut oka na jezioro Niegocin i ruszamy w drogę powrotną, podczas której
pochłanialiśmy i zapamiętywaliśmy te widoki, krajobraz, dróżki, małe mieścinki,
lasy, pola, jeziora wkomponowane we wzniesienia, górki i pagórki. Zapisać w
głowie jak najwięcej, bo nie wiadomo, kiedy tu wrócimy. Żegnając się z naszą
kwaterą w Tałtach nad Jeziorem Tałty oraz Mikołajkami nie mogliśmy na 100%
powiedzieć do zobaczenia za rok czy dwa. Na 100% mogę powiedzieć tylko tyle, że
chciałbym tu jeszcze kiedyś wrócić na weekend może dłużej. Jeszcze tyle do
zobaczenia i odwiedzenia tu jest.
Eeeeeeeee
.
Kolejna
cudowna weekendowa przygoda zakończona. Bardzo Wam Waldku i Andrzeju dziękuję
za wspaniały czas spędzony na rowerze i w waszym towarzystwie. Jak wiecie taki
wyjazd to moja jedyna forma wakacyjnego wypoczynku i dlatego, z kim jadę i jak
spędzam ten czas jest dla mnie najważniejsze.A z Wami mam gwarantowany pełny relaks, spokój i duuuużoooooo fajnego
rowerowania.
Do
następnego ………………. Roku ?
Mmmmm
a gdzie ???
A
to się okaże.
Oby
zdrowie i możliwości były.
Dzięki
panowie.
Trasa:
Tałty – Skorupki – Ławki – Stara Rudówka – Monetki – Staropole – Gorazdowo –
Szczybały Giżyckie – Wronka – Wilkasy – Giżycko – powrót dokładnie taką samą
trasa.
Film autor Waldek
https://youtu.be/AP0JILiJmeo
Foto:
Na trasie do Giżycka - gdzieś na trasie © GOZDZIK
I takie gdzieś tam na Mazurskich szlakach © GOZDZIK
Widok na jezioro Niegocin © GOZDZIK
W twierdzy Boyen © GOZDZIK
Twierdza Boyen w Giżycku © GOZDZIK
Giżycko w twierdzy © GOZDZIK
Ekspozycje w budynkach twierdzy © GOZDZIK
Ekspozycje w budynkach twierdzy © GOZDZIK
Makieta twierdzy © GOZDZIK
Na terenie twierdzy © GOZDZIK
Kolejka na kanale © GOZDZIK
I taki widoczek © GOZDZIK
Pięknie jest prawda © GOZDZIK
- DST 131.00km
- Teren 45.00km
- Czas 06:21
- VAVG 20.63km/h
- VMAX 45.90km/h
- Temperatura 25.0°C
- Podjazdy 1319m
- Sprzęt GIANT TALON
- Aktywność Jazda na rowerze
Mazury Cud Natury - dzień drugi - Mamerki
Sobota, 29 lipca 2017 · dodano: 01.08.2017 | Komentarze 1
Dzień
drugi zgodnie z prognoza pogody przywitał nas pięknym słonkiem i telefonem od
Andrzeja :
-
POBUDKA, jadę do was i już wstawać, bo na rower czas….
No
nie powiem, że było lekko wstać, bo bym skłamał.
Jakoś
tak to powietrze mazurskie wieczorem zadziałało, że rano głowa trochę bolała
hihihi. Nie wspomnę już o Waldkowej całonocnej rewolucji żołądkowej, bo to nie
blog o zdrowiu i urodzie oraz wylegiwaniu w łóżeczku tylko o rowerowaniu. O
czym Andrzejek stojąc nad nami jak kat nad dobrą dusza przypominał nam bardzo
wyraźnie i skutecznie.
Zebraliśmy
się w szyk bojowy (niestety tylko Andrzej i ja, bo Waldek naprawdę źle się czół
po wczorajszej kolacji - kartacze się zwała) około 9.30 i ruszyliśmy na podbój
zaplanowanych na dziś Rynu, Mamerek i Giżycka. Cudownym leśnym czerwonym
szlakiem biegnącym wzdłuż jeziora Tałty i Ryńskiego dojechaliśmy na zamek w
Rynie.
Zamek
hotel, czyli zwiedzanie albo niemożliwe, albo tylko z zewnątrz, albo tylko z
przewodnikiem. I w tym przypadku ostanie dwa albo się zgadzały. Jednak
zwiedzanie z przewodnikiem sobie odpuściliśmy.
Gdy
już mieliśmy zbierać się w dalszą część wycieczki dostaliśmy telefon od naszego
chorego kompana z wiadomością, że już się czuje dużo lepiej i że nie wybaczyłby
sobie gdyby dziś z nami jednak nie jeździł.Poprosi o chwilkę cierpliwości zaraz do nas dobije. I tak się stało
niecałą godzinka i byliśmy w komplecie.
Ruszamy
zdobywać Mamerki. Zgodnie z naszymi założeniami kluczyliśmy trochę pomiędzy
jeziorami wybierając jak najbardziej lokalne i boczne drogi, które dają
możliwość poczuć tego mazurskiego pofałdowanego terenu. Cały urok i czar w nich
tkwi. Oczywiście podstawa to woda, jeziora, ale my nie żeglarze, więc wodę
omijaliśmy, a szutry, piaski, górki i pagórki braliśmy z rozpędu i z uśmiechem
na ustach.
Takie
wyznaczenie trasy niesie za sobą pewne niebezpieczeństwa. Niebezpieczeństwa
związane z uciekającym czasem, a nie koniecznie proporcjonalnym zbliżaniem się
do wyznaczonego celu. Co prawda nie byliśmy bardzo związani godzina powrotu na
bazę. Bo nikt na nas z obiadkiem nie czekał, ale jazda główną trasą z Giżycka
do Mikołajek (643 a potem 16) po tym jak słonko poszło spać nie należała do
przyjemnych, a w teren baliśmy się po zmroku zapuszczać aby nie pobłądzić.
Oczywiście zanim jednak pruliśmy jak oszalali tymi asfaltami spędziliśmy bardzo
miło czas w Giżycku pod zamkiem obserwując otwieranie przeprawy na Kanale
Łuczańskim. A jest to bardzo ciekawe zajęcie, ponieważ otwieranie tej przeprawy
odbywa się po przez obrócenie o 90 stopni mostu drogowego. Zbudowany w 1898
roku most stanowi interesujący zabytek techniki, i ze względu na typ
konstrukcji jest unikatowy w skali kraju i jeden z kilku mostów tego typu w Europie.
Przyznaje się bez bicia, że widziałem to pierwszy raz w życiu. Frajda
niesamowita. Żaglówek do przepłynięcia tyle, co samochodów na bramkach na A1.
Cudeńka i żaglówki i niektóre „syrenki” na nich się znajdujące hihihihi.
Tak
to nas właśnie wciągnęło, że potem trzeba było gać ile sił w nogach. Na
kwaterkę dotarliśmy tuż przed 21.00 i gdy emocje już opadły stwierdziliśmy, że
przeżyliśmy w trójkę bardzo miły i fantastyczny dzień. Oby takich jak najwięcej
było w naszym życiu.
Trasa:
Tałty – Skorupki – Mrówki – Rybical – Ryn – Głąbowo – Orłowo – Sterławki Małe –
Bogacko – Kamionki – Doba – Pilwa – Radzieje – Stawiska – Kamionek Wielki – Pniewo
- Mamerki – Pniewo – Kamionek Wielki – Sztynort – Harsz – Pieczarki – Świdry –
Giżycko – Wilkasy – Bogaczewo – Prażmowo – Szymonka – Woźnice – Mikołajki -Tałty.
Foto.
Widok na jezioro Ryńskie © GOZDZIK
Zamek w Rynie © GOZDZIK
Mazurskie drogi i dróżki © GOZDZIK
Mazurskie drogi i dróżki © GOZDZIK
Bunkry w Mamerkach © GOZDZIK
W bunkrach - Mamerki © GOZDZIK
W Mamekach - bunkry © GOZDZIK
Wieża widokowa w Mamerkach © GOZDZIK
Widok z wieży na jezioro Mamry © GOZDZIK
I może jeszcze taki widoczek © GOZDZIK
O i opis jednego z bunkrów © GOZDZIK
I na koniec on sam © GOZDZIK
Giżycko - zamek © GOZDZIK
Zamek w Giżycku © GOZDZIK
I jeszcze jeden widok na zamek © GOZDZIK
I nasz obrotowy most - stan nie płyniemy © GOZDZIK
Giżycko most obrotowy - stan płyniemy © GOZDZIK
I ruszyli © GOZDZIK
- DST 25.60km
- Teren 9.50km
- Czas 01:28
- VAVG 17.45km/h
- VMAX 42.20km/h
- Temperatura 20.0°C
- Podjazdy 265m
- Sprzęt GIANT TALON
- Aktywność Jazda na rowerze
Mazury Cud Natury - dzień pierwszy - Mikołajki
Piątek, 28 lipca 2017 · dodano: 01.08.2017 | Komentarze 0
Dokładnie
11 lat temu i dokładnie w lipcu i dokładnie na Mazurach rozpoczęła się moja
przygoda z weekendowymi wyjazdami rowerowymi. Dziś po 11 latach mogę śmiało też
powiedzieć, że ta przygoda rozpoczęła moją przyjaźń z Waldkiem, który wówczas
zabrał mnie w tą pełną emocji, wrażeń i przeżyć wycieczkę. Dlatego tak bardzo
się cieszyłem, że termin naszego dzisiejszego wyjazdu nadchodzi. Moja
radość była jeszcze większa, bo okazało się, że Andrzej mimo obowiązków
związanych z pracą również dojedzie do nas na miejsce w sobotę raniutko. Czyli główna
wycieczka tegorocznego weekendowego rowerowania będzie w pięknym, można by rzec
wymarzonym składzie.
Ten dzisiejszy wypad na Mazury ma jeszcze jeden taki,
symboliczny wymiar. I wtedy (tuż po powrocie) i dziś (tuż przed wyprawą)
dostałem wiadomości, które zmieniły coś wtedy i zmienią teraz już niedługo,
wiele w moim życiu. Może nie dokładnie w
pełnym zakresie życia, ale w tym rowerowym życiu. Już się nie mogę doczekać.Ale o tym cicho sza, aby nie zapeszać. Trzeba
czekać hihihi.
Ale
odkładamy na razie marzenia, odkładamy wspomnienia, odkładamy symbolikę i
ruszamy na mazurskie drogi i dróżki.
Plan
wycieczki był całkiem prosty w swoich założeniach. Dużo jazdy bocznymi drogami,
nawet, jeśli nadkładamy trasy oraz zwiedzanie tego, co możliwe.Widoki dostajemy w pakiecie podróżniczym i
chłoniemy je jak gąbka wodę.
Wyjazd
9.00 z Sochaczewa w kierunku Mikołajek, a potem do miejscowości Tałty, gdzie
mieliśmy naszą bazę wypadową.
Na
dzisiejszy pierwszy dzień pobytu nie planowaliśmy zbyt długiej trasy. Wiadomo
podróż, kwatera i aklimatyzacja hihihihi mogą nam zająć trochę czasu. Jak się
na miejscu okazało swoje trzy grosze wtrąciła tez pogoda, która niestety po
naszym przyjeździe trochę się popsuła i jak już pojechaliśmy rowerami na obiad
do Mikołajek przywitała nas rzęsistym deszczem.Co prawda udało nam się jeszcze troszkę pokręcić po samych Mikołajkach i
podjechać na przeprawę promową Wierzba, ale dalsza droga do Rucianego-Nida była
obarczona zbyt dużym ryzykiem totalnego zmoknięcia. I jak się okazało to całe szczęście,
że nie ruszyliśmy tam, bo zdążyliśmy dotrzeć na kwaterę i deszcz rozpadał się
już na dobre. Deszcz i tak nam humorów nie popsuł, bo wiedzieliśmy, że pogoda
na weekend ma być wymarzona – ciepła i słoneczna .
I
była.
Trasa:
Tałty – Mikołajki – Wierzba – Mikołajki – Tałty
Foto:
Mikołajki © GOZDZIK
Przeprawa promowa -Wierzba © GOZDZIK
- DST 83.30km
- Teren 22.00km
- Czas 04:15
- VAVG 19.60km/h
- VMAX 42.80km/h
- Temperatura 27.0°C
- Podjazdy 742m
- Sprzęt GIANT TALON
- Aktywność Jazda na rowerze
Skowronki w Głownie - dzień trzeci
Wtorek, 11 lipca 2017 · dodano: 11.07.2017 | Komentarze 1
Niedziela
to ostatni dzień wizyty Skowronków w moich skromnych progach.
Szybko
mija czas jak się robi to, co się lubi, z ludźmi, których się lubi i do tego w
sprzyjających okolicznościach przyrody i pogody, oraz odwiedzając ciekawe
miejsca. Dopiero, co w piątek spoglądaliśmy na sztuczną plaże na terenie
Manufaktury, a tu już niedziela i za kilka godzin …. Pa, Do zobaczenia za rok,
cześć ….. eeeeee.
Plan
na dziś to Lipce Reymontowskie oraz Rogów z arboretum i Muzeum Kolejki
Wąskotorowej.
Jednak
na początku naszej dzisiejszej wycieczki zabrałem moich szanownych gości do
jedynego w Głownie rezerwatu przyrody „Zabrzeźnia” oraz w miejsce, które jest
wpisane program sieci obszarów objętych ochroną przyrody na
terytorium Unii Europejskiej – Natura 2000, a jest to miejsce zwane Kowaliki.
Bardzo urocze miejsce i chyba warte tego abyśmy je odwiedzili.
Po
chwili spędzonej w Kowalikach i robiąc małe kółeczko wpadamy na właściwą trasę
biegnąca do Lipiec. Niestety już wczoraj dowiedziałem się od właściciela Muzeum
Czynu Zbrojnego w Lipcach, że muzeum będzie nieczynne i możemy zobaczyć tylko
to co znajduje się na zewnątrz i to z za ogrodzenia. Ale na całe szczęście nie
tylko to jest w Lipcach Reymontowskich do zobaczenia. I właśnie w te inne
miejsca się udaliśmy. Chwila na jedzonko, chwila na sklep i uzupełnienie
zapasów i chwila na zwiedzanie wypełniły nam pobyt w Lipcach.
Oj
bym zapomniał. Jeszcze chwila na naprawę zerwanego łańcucha w moim sprzęcie.
Tu
mogę zaśpiewać: Mam tę moc, mam tę moc………., a to wszystko po to, aby pokazać
kobiecie, że ma się jednak „tę moc”, po tym jak stwierdziła, że:
-
oj chłopcy słabi dziś jesteście coś….
Oczywiście
po naprawie z tą mocą było różnie, ale generalnie fajnie mi się dziś jeździło,
pomimo jakiś drobnych problemów z żołądkiem.
W
Rogowie natomiast odniosłem wrażenie, że większą część czasu zajęło nam
sterczenie przed szlabanami, które chyba wiecznie są zamknięte. Ale dobra nie
narzekamy i możemy przyjąć ten stan rzeczy, jako jedną z atrakcji, a oprócz
tego odwiedziliśmy i arboretum i muzeum kolejki, a w drodze powrotnej jeszcze
ruiny młyna w Jasieniu.
Ten
dzisiejszy czas przemkną z prędkością światła i już po chwili byliśmy w domu. A
to oznaczało definitywne zakończenie wizyty Darii i Rafała u Goździków.
Trudno,
co robić? Pożegnania nadszedł czas
Trzeba
już dziś zacząć obmyślać plany wycieczek i miejsca, które warto odwiedzić w
przyszłym roku, aby mieć czym kusić. Zaproszenie jest otwarte.
Bardzo
Wam dziękuję za te wspólne chwile. Cieszę się również z tego, że chociaż na
jeden dzień mógł do nas dołączyć Andrzej. Cudownie tak udać się na rowerową
wycieczkę w większej grupie, a nie samemu. Ale no cóż tak się to wszystko
ułożyło, że jest tak jak jest i trzeba się cieszyć z takich właśnie chwil i
takich, w których mogę na rowerową wycieczkę skusić Andrzeja lub wybrać się na
jurę K-Cz.
Trasa
: Głowno – rez. „Zabrzeźnia” – Wyskoki – Kowaliki – Bratoszewice – Szczecin –
Dmosin – Grodzisk – Janów – Kraszew – Nadolna – Siciska – Mszadla – Lipce
Reymontowskie – Zagórze – Winna Góra – Przyłek Duży – Józefów – Rogów – Józefów
– Rogów Mały – Mroga Górna – Jasień – Kołacin – Kołacinek – Kresy – Kraszew –
Janów – Grodzisk – Dmosin – Głowno
Foto:
W lesie na Kowalikach © GOZDZIK
W Muzeum Kolejki Wąskotorowej © GOZDZIK
Podróżni w komplecie ... można ruszać © GOZDZIK
Jasień - ruiny młyna wodnego © GOZDZIK
I dziękuję że byliście tu © GOZDZIK
- DST 99.00km
- Teren 15.00km
- Czas 04:32
- VAVG 21.84km/h
- VMAX 39.10km/h
- Temperatura 23.0°C
- Podjazdy 559m
- Sprzęt GIANT TALON
- Aktywność Jazda na rowerze
Skowronki w Głownie - dzień drugi
Sobota, 8 lipca 2017 · dodano: 11.07.2017 | Komentarze 0
Dzisiejszy
dzień rozpoczęliśmy z małym poślizgiem. I powiem szczerze, że nie wiem jak i
kiedy on się pojawił, bo wszystko szło zgodnie z planem. A tu nagle gdy
zasiadaliśmy do śniadania, Andrzej u bram mych stoi i się dziwi czemu my
jeszcze w piżamach ganiamy ????
Właściwie
dobre pytanie ?????
Skoro
umówiłem się z nim o 8:45 to powinniśmy być już przynajmniej w kaskach i
rękawiczkach.. prawda…..?
Ale
cóż … my dopiero do śniadanka zasiadamy.
Trzeba
trochę skompresować ruchy, bo Andrzejek śniadaniem nie dał się przekupić i stał
nad nami jak kat nad dobrą duszą czekając na nas maruderów.
Jeszcze
tylko łyczek herbatki na drogę i już uciekamy.
Nieeee
nooo nieee jest źle … 9.20 już właściwie jedziemy. Mamy cały dzień. Damy radę.
Główną
naszą dzisiejsza atrakcją była Zagroda Bednarza w Bednarach. Ta sama zagroda,
która odwiedziłem w zeszłym roku i która była zamknięta, nieczynna, pan
właściciel nie miał dla mnie czasu, a i tak przegadaliśmy, a właściwie
opowiadał mi Pan o eksponatach przez prawie półtorej godziny. To co będzie dziś
kiedy jesteśmy umówieni, zapowiedziani i oczekiwani ???????
Ojjjjj
było…… opowiadania, anegdoty, dowcipy, opisy…… było pięknie, ciekawie i miło.
Miejsce i jego gospodarz wyjątkowe.
Przepełnione
pasja, wiedzą o posiadanym sprzęcie……
i miłością do zwierząt.
Opowieści
są ciekawe, a do tego można każdą rzecz dotknąć sprawdzić nie ma tu gablot,
szyb, sznurków i napisów „proszę nie dotykać eksponatów”.
Naprawdę
miejsce godne polecenia i z czystym sumieniem polecam wszystkim, którzy będą w
okolicy. To miejsce ma po prostu urok i klimat.
Panie
Marcinie dziękujemy i życzymy zdrówka i wszystkiego dobrego.
Oczywiście
będąc w Bednarach nie mogliśmy sobie odmówić wizyty w prywatnym browarze. Ci,
co lubią piwko mieli piwko ci, co lody mieli …… godzinę czekania na nie
hihihihi
Druga
atrakcja to Skansen w Małrzycach. Znajduje się tu ekspozycja etnograficzna
prezentująca budynki dawnej wsi Łowickiej. Miejsce również bardzo ciekawe i
godne polecenia. Tuż przy skansenie na rzece Słudwi znajduje się pierwszy na
świecie most spawany oddany do użytku w 1929 roku, a zaprojektowany przez prof.
Stefana Bryłę. Reszta informacjo do poczytania w necie, a ciekawy to temat.
Dzień,
a właściwie wycieczka pomału dobiega do końca. Jeszcze tylko kilkanaście
kilometrów po spokojnych łowickich i bielawskich wiejskich drogach i dróżkach,
po leśnych duktach lasu Stanisławów i Głowno.
Jeszcze
tylko myciu, myciu, paciorek i spać …….. jakie spać? jakie spać ?….
Ognicho
i nocne rozmowy Polaków czas zacząć.
I
tak zakończył się dzień drugi.
Jaki
był ???? wydaje mi się ze udany. Spędziłem go w bardzo miłym towarzystwie Darii
Rafała i Andrzeja, odwiedziłem niesamowite miejsce, ale cóż najważniejsze, aby
goście czuli się dobrze i im się podobało.
Pogoda
Zapowiadana:
przelotne burze i deszcze
Była:
nawet kropla deszczu na nas nie spadła
PS
Pozdrawiamy
również grupę rowerzystów turystów z Rogowa i Brzezin których spotkaliśmy po
drodze i w Bełchowie pod kościołem troszkę sobie pogadaliśmy.
Trasa:
Głowno – Lubianków – Łyszkowice – Bełchów – Arkadia – Mysłaków – Janówek –
Bednary – Kompina – Łowicz – Małszyce – Klewków – Niedźwiada – Maurzyce –
Strugienice – Urzecze – Chruślin – Wojewodza – Władysławów Bielawski – Wola
Zbrożkowa – Głowno.
Foto:
W Zagrodzie Bednarza... słuchamy © GOZDZIK
KLEMENTYNKA.... i goście..... oraz Niesamowity GOSPODARZ © GOZDZIK
Piwko i lody w browarze Bednary © GOZDZIK
- DST 40.60km
- Teren 19.00km
- Czas 02:16
- VAVG 17.91km/h
- VMAX 37.50km/h
- Temperatura 25.0°C
- Podjazdy 448m
- Sprzęt GIANT TALON
- Aktywność Jazda na rowerze
Skowronki w Głownie - dzień pierwszy
Piątek, 7 lipca 2017 · dodano: 11.07.2017 | Komentarze 0
W
końcu się udało.
Przyjazd
Darii i Rafała do mnie w tym roku był tak wiele razy przekładany, odwoływany,
przesuwany, że już właściwie straciłem nadzieję, że w ogóle dojdzie do skutku.
Już
od kwietnia wszystkie nasze planowane i możliwe terminy skutecznie bombardowała
pogoda.
Jak
nie pogoda to konieczność uczestniczenia w zajęciach obowiązkowych zwanych –
PRACA. I tak mijał tydzień za tygodniem, weekend za weekendem i …….
I
przyszedł lipiec.
A
dokładnie drugi weekend lipca. Piątek, Sobota, Niedziela .. jesss, jessss,
jesss
Daria
– wolne w pracy
Rafał
– wolne w pracy
Andrzej
– wolna tylko sobota
I
ja – piątek wolne od 13.00 sobota i niedziela wolne
Pogoda no cóż mówi się że na dwoje babka wróżyła
prawda. Ale w tym przypadku to trzeba powiedzieć nie na dwoje tylko na tyle ile
prognoz pogody w TV jest na tyle wróżyli. Powiem tylko tyle, że u nas w okolicy
Głowna pogoda całkowicie odbiegała od tego co pokazywały mapy pogodowe i
twierdzili prezenterzy ze szklanych ekranów. Ale to będę prezentował przy
opisie poszczególnych dni.
Już
od samego poniedziałku czekałem z niecierpliwością na piąteczek. Wlekły się te
dni tygodnia w pracy makabrycznie, ale w końcu jest.
Przyszedł
piąteczek i sms :
„Wyjeżdżamy
z Częstochowy”
Noooo
i właściwie dopiero teraz czas staną.
Patrzę
na ten zegarek i nic chyba stoi w miejscu…..
W
pracy nie za bardzo można się skupić na ważnych sprawach, bo właściwie już
myślami jestem na rowerze. Myślę którędy jak pojechać gdzie, co pokazać czy się
spodoba czy będzie fajnie czy….. ja pierdziu można zwariować ze szczęścia
hihihihihi.
SMS:
„Jesteśmy
na węźle w Strykowie”
Huraaaaaaaaa
koniec pracy. Światełko, laptopik, papiery – pa pa
W
auto i do Łagiewnik skąd rozpoczynamy pierwszy dzień naszego wspólnego
penetrowania okolic Głowna dalszych i bliższych.
Na
dziś zaplanowałem wizytę w kapliczkach św. Rocha i św. Antoniego, Więzienie
Radogoszcz, Muzeum Kanału Dętka, jak się uda to Cmentarz Żydowski, Stacja
Radegast, a potem małe włóczęgostwo po PKWŁ cześć między trasa Łódź – Stryków a
trasą Zgierz – Stryków z odrobina Lasu Łagiewniki.
I
tu właściwie powinienem zakończyć opis, bo czy było fajnie i czy się podobało należy
odesłać czytelnika na profil skowronka.
Ja
mogę tylko powiedzieć, że nie udało się wejść na teren cmentarza, ponieważ był
tylko do 15.00 otwarty. Pozostałe punkty zaliczyliśmy.
A
pogoda.
Zapowiadana
na różnych portalach : przelotne deszcze przez cały dzień
W
rzeczywistości: zaczęło podać około 18.00
Trasa:
Łagiewniki – Łódź – Dobra - Skotniki – Łagiewniki
Foto:
Kapliczki w Łagiewnikach © GOZDZIK
Radogoszcz © GOZDZIK
Rzut oka na ul. Piotrkowską w Łodzi.... "Pietryna" © GOZDZIK
Stacja Radegast © GOZDZIK
Wzniesienia Łódzkie .. taki tam widoczek z czarnego szlaku © GOZDZIK
- DST 47.50km
- Teren 3.10km
- Czas 02:11
- VAVG 21.76km/h
- VMAX 34.00km/h
- Temperatura 25.0°C
- Podjazdy 338m
- Sprzęt VAMP-irek
- Aktywność Jazda na rowerze
Nieudanie do pałaców
Niedziela, 25 czerwca 2017 · dodano: 26.06.2017 | Komentarze 0
Dzisiejsza
wycieczka miała kryptonim „pałace” a dokładnie pałac w Borowie i pałac w
Bedlnie. Oba pałace znajdują się w wykazie obiektów niezbędnych do odznaki PTTK
„Szlakiem zamków, pałaców i dworów Mazowsza”.Co prawda oba są w rękach prywatnych i nie są dostępne, ale coś tam może
gdzieś przez płot, siatkę, dziurkę się zobaczy i małe foto się wykona.
Niestety,
ale KTOŚ, COŚ, jakaś siła nieczysta, albo inny pech od samego rana rzucał mi
kłody pod nogi.
Dokładnie
trzy takie kłody padły i po tej trzeciej zmieniłem plany.
Pierwsza
kłoda rzucona pod nogi zwała się „jeszcze 5 minut” .. znacie to ??
Budzik
dzwoni ..
Bach
go w drzemkę .. jeszcze 5 minutek….
Dzwonek…
oj no jeszcze 5 minutek…… wcześnie jest spoko…..
I
potem następuje efekt teleportacji czasowej.
Z 5
minutek robi się prawie 2 godziny drzemki…
O
w mordę… no późno się zrobiło, ale no cóż spoko.
Zrezygnuję
z jakiegoś postoju, troszkę się mocniej pokręci .. i troszkę później wróci.
Spoko dam radę.
Ale
tu nagle pojawia się druga kłoda, zwana pogodą.
Niestety
w prognozach przewidują, opady deszczu i burze gdzieś około 13-14.
Noooo
do bani, przecież do 14 nie dam rady obrócić.
Ale
dobra jak się będzie bardzo zbierało na burze to zawrócę. Dam radę. Na razie
pogoda super nic nie zapowiada złego, więc jadę.
Szybkie
śniadanko, pogoda nadal fajna dobra jadę nie ma na co czekać.
I
tu jakieś 4 km po odjechaniu od domu w kierunku właściwym podła 3 kłoda, która
przelała czarę goryczy.
A
mianowicie wiatr, który obrał sobie zupełnie przeciwny kierunek wędrówki do
mojego.
No
30 km pod wiatr …. Nie, nie ma mowy, bo znając moje szczęście to w drodze
powrotnej wiatr się zmieni i nie będę miał przyjemnej jazdy z wiatrem tylko
ponownie pod.
Trzy
kłody równa się odstąpienie od planów.
Chwila
zastanowienia, małe zerknięcie na mapę i zapada decyzja o włóczęgostwie po
okolicy, a dokładnie przejazd i sprawdzenie dróżek, jakie mi się rzuciły w oczy
na mapie, a na bank nimi jeszcze nie jechałem.Co prawda okazało się w jednym przypadku, że było to 3 km w piachu i na
cienkich oponach jazda nie wyglądała dobrze, ale droga miedzy polami, trochę
lasu bez domów, gospodarstw i psów, fajna cisza i spokój.
Generalnie
kierunek odświeżony, bo dawno w tych rejonach nie byłem, wycieczka miła
sympatyczna, a deszczu i burzy przez całą niedzielę w Głownie nie ujrzałem i
wieczorem z „wężem wodnym” po ogrodzie maraton trzeba było zrobić.
Trasa:
Głowno – Gawronki – Boczki Zarzeczne – Chlebowice – Psary – Stary Waliszew –
Waliszew Dworski – Dąbrowa – Bogumił – Jasionna – Mąkolice – Popów Głowieński – Boczki
Domaradzkie – Ziewanice – Głowno rundka na około .
Foto:
Głowno i ścieżka dydaktyczna która powstała w czerwcu 2017...... dla mnie bardzo fajna spraw © GOZDZIK
I takie oto ciekawostki można wyczytać © GOZDZIK
O i takie a w tle jezioro nasze - Głowno © GOZDZIK
- DST 78.10km
- Teren 43.00km
- Czas 04:25
- VAVG 17.68km/h
- VMAX 43.70km/h
- Temperatura 25.0°C
- Podjazdy 718m
- Sprzęt GIANT TALON
- Aktywność Jazda na rowerze
Góra Kamieńsk i okolice Kopalni Bełchatów
Niedziela, 18 czerwca 2017 · dodano: 19.06.2017 | Komentarze 2
Nasza
wycieczka w okolice Bełchatowa była już kilka razy przekładana z powodu …. oczywiście,
że tak z powodu.... pogody bo jakby inaczej.
Sobotni
aura również nie napawała optymizmem.
A
jednak ostatnia niedziela wiosny przywitała nas super fajną, ciepła, miłą i
pogodną pogodą (taaaa no co kto mi zabroni takiej zbitki użyć no kto :-)))))
Tak
wiem, ze rano było jak było ale już o tej 10.00 było rewelacyjnie i tak
utrzymało się przez cała niedziele.
Góra
Kamieńsk oraz kopalnia Bełchatów i okolice były już dawno w mojej sferze, a
raczej w moim notatniku wycieczek do odbycia i zaliczenia ( tak na marginesie
dodam, że w tym notatniku też są wycieczki – marzenia…. czekają na spełnienie).
A
że w grupie zawsze wycieczki są fajniejsze to czekaliśmy na dogodne warunki pogodowe
i możliwości przyjazdu.
Wszystko
to udało się połączyć właśnie w tą ostatnią wiosenną niedziele, podczas której
to wiosna chciała nas chyba przeprosić za kwiecień i ponad połowę maja.
Dobra
przeprosiny przyjęte ale aby mi to było ostatni raz taki kwiecień i maj do
bani…..
Temat
pogody mamy rozliczony.
Na
bazę wypadową tej wycieczki obraliśmy Kleszczów, a dokładnie parking pod
kościołem w Kleszczowie.
Po
przywitaniu, chwili na rozmowę i przygotowaniu sprzętu oraz siebie do podróży
ruszyliśmy na punkt widokowy Kopalni Bełchatów.
Łaaałłłłłłłłłł
ale to wielkie!!!!!!!
Matusiu
kochana ….. ja w życiu takiej dziury w ziemi nie widziałem ….. 12 km długa, w
najszerszym miejscu ma 3 km i głęboka na 200 metrów, a jak do tego zestawienia
dołożymy 300 metrowe kominy cieplnej elektrowni znajdujące się prawi, że przy
samym wyrobisku to jest efekt ….. „kochanie zamknij usta bo ci mucha wleci…”
Naprawdę
robi to wrażenie i te maszyny, samochody na dnie wyrobiska… takie jak zabawkowe
resoraki….. to trzeba zobaczyć i tyle.
Druga
atrakcja, nierozerwalnie bym powiedział związana z opisana powyżej dziurą, to
Góra Kamieńsk usypana z tego co wybrano nieopodal. Wysoką na prawie 395 metrów
górkę zalesiono, zagospodarowano turystycznie, stworzono szlaki rowerowe o
łącznej długości prawie 42 km i tym samym stworzono z niczego niewątpliwą
atrakcję turystyczna.
Jest
góra, są szlaki rowerowe - terenowe, jest też podjazd asfaltowy więc i znalazła
się grupka turystów którzy postanawiają wjechać na sama górę……. Oczywiście nie
my pierwsi i nie ostatni… chociaż ja raczej tak hihihihi
Ojjjjjjjjjjj
gdybym ja widział, że to tak wygląda …. Ojjjjjjjjj….
Nastała
powtórka efektu z wyrobiska tylko inne zakończenie …„kochanie zamknij usta bo… bo ci się język w
łańcuch wkręci……”
Ale
za to zjazd….. mmmm malina, poemat, miodzio………… i na dole złote słowa Rafała….
No to jeszcze raz wjeżdżamy i zjedziemy z drugiej strony…… od strony skoku
narciarskiego…. No ma chłopak szczęście że pompka w plecaku była ……..cóż trzeba
to trzeba…… i ponownie zjazd… troszkę trudniejszy bo kamienisty, ale cudeńko,
malina….. na dole czekałem tylko na słowa Rafała … no dobra to jeszcze raz
wjedziemy, bo….. ale tylko szum wiatru było słychać … ufffffffffff……
Chwila
na odszukanie i umiejscowienie serducha, które wyleciało i na plecach tlenu
szukało jak karp przed wigilią i ruszamy w dalszą drogę po tak zwanej szeroko
pojętej okolicy. Oczywiście staraliśmy się wybierać leśne i polne szlaki,
dukty, ścieżki ale i kawałkami asfaltu i pięknymi ściekami rowerowymi nie
gardziliśmy.
Podsumowując
wycieczkę to mieliśmy i gigantyczny dół i największa górę w środkowej Polsce i
las i pola i wodę i pach i szutry i asfalty i pot i super towarzystwo i…. i
było wszystko co składa się na SUPER WYCIECZKĘ.
Daria,
Rafał dzięki za tą niedzielę i mam nadzieję że tak jak rozmawialiśmy do
rychłego zobaczenia …..
Trasa:
Kleszczów – Czyżów – Góra Kamieńska –
Stefanowizna – Zbiornik Słok –
Rząsawa – Kuźnica Kaszewska – Słupa – Zarzecze – Trząs – Bogumiłów Kamień –
Dębina – Żłobnica – Kleszczów.
Foto:
Widok na Kopalnie © GOZDZIK
I z innego punktu widokowego © GOZDZIK
Może jeszcze taki widoczek © GOZDZIK
Na szczycie Góry Kamieńsk © GOZDZIK
Zjazd z Góry Kamieńsk jednym ze szlaków © GOZDZIK
Mmmmmm okazuje się że za wiele zdjęć z tej wycieczki to nie mam :-(.....
odsyłam więc do relacji skowronka. Tam na bank będzie więcej i ładniejszych zdjęć...
Co ze mną się stało kurcze .... zdjęć nie robić na wycieczce..... poraża jakaś
- DST 70.20km
- Teren 19.00km
- Czas 03:40
- VAVG 19.15km/h
- VMAX 43.10km/h
- Temperatura 24.0°C
- Podjazdy 771m
- Sprzęt GIANT TALON
- Aktywność Jazda na rowerze
Doliną Mrogi do Tworzyjanek
Niedziela, 11 czerwca 2017 · dodano: 12.06.2017 | Komentarze 3
Do
Tworzyjanek wybierałem się już od jakiegoś czasu. Może nie dokładnie same
Tworzyjanki były celem, choć właśnie tam się pokręciłem, a następnie obrałem
kurs powrotny, ale bardziej chodziło mi
o tereny związane z rzeką Mrogą (Doliną Mrogi) na odcinku od Kołacina do
Starych Koluszek. Tereny te są bardzo ładne, bardzo malownicze z dużą ilością
fajnych podjazdów i zjazdów, widoczków i ciekawych miejsc.
Pogoda
zapowiadała się fantastyczna, czasu troszkę było, więc nic tylko ruszać w
drogę.
Do
Tadzina znanymi drogami, drużkami i duktami leśnymi, a potem wskoczyłem na
czerwony szlak zwany „Z Brzezin Do Doliny Mrogi”, który doprowadził mnie do
samych Tworzyjanek. A tu można zobaczyć Stary Folwark wybudowany przez
przedstawicieli rodu Shleier w 1888 rok, a w ślad za nimi swoje letnie rezydencje i wille
budowali tu inni niemieccy fabrykanci. Jedna z takich willi wpisana
jest do rejestru zabytków (nr 12).
Przy moście tworzyjańskim znajdują się ruiny
starej bożnicy, gdzie przebiegała granica Generalnej Guberni, a w Lisowicach
możemy zobaczyć dwukondygnacyjnym pałacu wzniesionym na przełomie XVIII i XIX
w. dla rodziny Dobieckich.
Po Lisowicach odwiedziłem jeszcze „Zespół
Przyrodniczo-Krajobrazowy Rochna”. Chwila na kręceniu się to tu to tam wśród
przyjemnego chłodu starodrzewia, a potem obrałem kierunek powrotny.
W
drodze powrotnej, która oczywiście w głównej mierze biegła doliną Mrogi
odwiedziłem jeszcze ruiny młyna wodnego w Jasieniu. (jakby ktoś chciał
przejechać się szlakiem młynów na Mrodze to tu mały opis trasy. http://www.rowery.glowno.pl/mlyny/index.html
Na
koniec wycieczki jeszcze małe odbicie w Kołacinie na Pieńki Kołackie i Bielanki
i już naprawdę ruszyłem w stronę domu najkrótszą trasą.
Trasa:
Głowno – Grodzisk – Lubowidza – Wola Cyrusowa – Marianów Kołacki – Kolonia
Syberia - Tadzin – Szymaniszki – Rozworżyn – Michałów – Bronowice – Tworzyjanki
– Lisowice – Rochna – Smykówek – Erazmów – Tworzyjanki – Bronowice – Michałów –
Mroga Dolna – Jasień – Kołacin – Pieńki Bielańskie – Bielanki – Wola Cyrusowa –
Lubowidza – Dmosin – Osiny - Głowno
Foto:
Widok z czerwonego w Rozworzynie w kierunku Brzezin © GOZDZIK
Z czerwonego w kierunku Mrogi Dolnej - Olszy © GOZDZIK
A wszystko to Muzeum w Przestrzeni © GOZDZIK
Na czerwonym w Michałowie w kierunku Olszy © GOZDZIK
To tak samo jak wyżej © GOZDZIK
I można powiedzieć, że cel podróży © GOZDZIK
Widok na Mrogę z mostu w Tworzyjankach © GOZDZIK
Pałac w Lisowicach © GOZDZIK
Ruiny młyna w Jasieniu © GOZDZIK
Jasień - ruiny młyna wodnego © GOZDZIK
I jeszcze taki widoczek z - Pieńki Bielańskie © GOZDZIK
- DST 50.90km
- Teren 12.50km
- Czas 02:31
- VAVG 20.23km/h
- VMAX 37.10km/h
- Temperatura 26.0°C
- Podjazdy 503m
- Sprzęt GIANT TALON
- Aktywność Jazda na rowerze
Bez celu po okolicy - ale czy na pewno bez celu ????
Niedziela, 4 czerwca 2017 · dodano: 05.06.2017 | Komentarze 4
Typowa
wycieczka bez celu i konkretnego planu.
Po
prostu wyjazd z domu przed siebie.
Jedyny
problem to kierunek.
Czy
mam ochotę na płaski teren czy na pagórkowaty?
Wygrały
wzniesienia, pagórki, górki.
Generalnie
to gdyby nie to, że trąbili od kilku dni o możliwych burzach to wybrał bym się
chyba do Kutna i Maliny, ale troszkę się jednak ich obawiałem i wolałem
powłóczyć się po okolicy. I mieli rację około 13 przypałętał się deszcz, a
potem niebo z ziemią trochę „pogadało”.
Na
wstępie napisałem, że wycieczka bez celu i planu.
Kiedy
jednak wróciłem do domu i tak sobie przy kawce myślałem o dzisiejszym wyjeździe
i o podobnych z przeszłości to okazuje się, że właściwie to nie ma wycieczek
bez celu, że właściwie każdy taki wypad ma cel i myśl przewodnią.Co prawda pojawia się ona w trakcie ale ma tę
myśl.
A
jaką ???????
A
taką :
Jedziesz
siebie jedziesz trasa, którą jechałeś już 100 razy, a tu nagle nie wiadomo jak
nie wiadomo skąd pojawia się dróżka w bok.
I
co robisz ?????
No
właśnie tu pojawia się nasz cel…. Zobaczymy dokąd ona prowadzi ?, co tam jest,
jakie widoczki, a może coś ciekawego, a może fajny podjazd, zjazd, teren,
miejsce…..
Wcześniej
tej dróżki się nie widziało, bo realizowało się z góry wyznaczony plan trasy prowadzącej do celu podróży pałac, zamek,
miejsce historyczne, przyrodnicze itp..
A
dziś nie ma planu nie trzeba pilnować czasu, tempa, trasy bo …….
Bo
jeździmy bez celu, bez planu itp…..
A
jak się okazuje jednak jakiś plan i myśl przewodnia się pojawia ..
Myśl
odkrywcy.
Cóż
pewnie nic mądrego pisząc to nie wymyśliłem i nie stwierdziłem, ale od dziś na
pewno nie będę moich wypadów nazywał wypadami bez celu i planu. Nie będą to
wypady gorszego sortu jak o nich do tej pory myślałem.
Będą
to wypady z cyklu „Odkryj coś nowego lub siedź w domu i nie męcz roweru”
Trasa
: Głowno – Dmosin – Nagawki – Koziołki – Wola Cyrusowa – Kołacin – Koziołki –
Kolonia Kraszew – Kraszew – Kamień – Grodzisk – Dmosin – Dmosin – Szczecin –
Kalinów – Bratoszewice – Kalinów – Głowno.
Foto:
Gdzieś w PKWŁ © GOZDZIK
To też gdzieś w PKWŁ © GOZDZIK