Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Gozdzik z miasteczka Głowno. Mam przejechane 22753.83 kilometrów w tym 5445.87 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 19.02 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 91305 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Gozdzik.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w kategorii

Wycieczki i wyprawy

Dystans całkowity:9447.98 km (w terenie 2390.50 km; 25.30%)
Czas w ruchu:508:17
Średnia prędkość:18.59 km/h
Maksymalna prędkość:71.00 km/h
Suma podjazdów:40828 m
Liczba aktywności:110
Średnio na aktywność:85.89 km i 4h 37m
Więcej statystyk
  • DST 70.80km
  • Teren 36.00km
  • Czas 04:16
  • VAVG 16.59km/h
  • VMAX 48.40km/h
  • Temperatura 23.0°C
  • Podjazdy 551m
  • Sprzęt GIANT TALON
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Na Jurajskich Szlakach

Niedziela, 22 kwietnia 2018 · dodano: 23.04.2018 | Komentarze 6

Piach, kamienie, pot i pod górkę.
To w dużym skrócie charakterystyka trasy dzisiejszej wycieczki.
Można by sobie zadać pytanie :
Czy właśnie po to jeżdżę 200 km od domu aby doświadczyć jazdy w takich mało komfortowych i sprzyjających warunkach terenowych ??????

TAAAAAAAAAAAAAAKKKKKKK, zdecydowania, bezapelacyjnie TAK.
Dla takich ścieżek, dla takich szlaków, dla takich widoków, dla takich atrakcji, dla takich miejsc i przede wszystkim dla takiej kompanii warto zrywać się po 4 i gnać pod Częstochowę, a dokładnie tym razem do Janowa.

Dzisiejsza wycieczka była już przez Rafała opracowana od jakiegoś czasu, chyba od lutego. Trasa wycieczki była tak ułożona abyśmy my (Andrzej i ja), jako goście mogli zobaczyć jak najwięcej ciekawych miejsc, poznać nowe zakątki jury oraz pojeździć po typowych jurajskich szlakach, drogach, dróżkach i leśnych duktach.
Zbiórkę całej ekipy Daria i Rafał wyznaczyli na godzinę 9.00 w Janowie.
Na zbiórce stawili się : Daria, Rafał, Adii, Arek, Cioran, Parker, Zbyszek, Andrzej i ja.
Po serdecznym przywitaniu i poznaniu się z nowymi kolegami ruszyliśmy w trasę.
W pierwszej kolejności jedziemy do Parku Krajobrazowego Stawki, który przywitał nas taką ilością zieleni, że naprawdę nie mogłem się napatrzeć. Wszędzie było zielono na drzewach, na konarach, na pniach, na ziemi i na wodzie. Biorąc pod uwagę to że park ten jest najmniejszym parkiem krajobrazowym w naszym kraju to zieleni miał chyba najwięcej hihihi. Nie mogło oczywiście obyć się bez chwili zatrzymania w tym miejscu.
Następnie ruszamy w dalsza drogę odwiedzając Niebieskie Źródła i kamieniołom w Sygontce, a potem odwiedzamy Bystrzanowice Dwór ( mogiła żołnierzy AK oraz dwór). Tu chwila zadumy, odpalenie znicza i dalej w drogę. I tu trzeba się chwilę zastanowić czy to, czym jechaliśmy ma jeszcze statut drogi, szlaku czy może już mini wąwozu. Dwie równoległe i bardzo głęboki kolejny wyryte przez traktor, a miedzy nimi wysuszone na skałę nierówności takie, że ledwo dało się jechać. Całe szczęście, że wysuszone, bo jakbyśmy tam trafili po deszczach lub po roztopach to raczej na rowerach nie byłoby szansy przejechać. Odcinek trudny, wymagający, ale jak że uroczy i zapadający w pamięć. A przecież o to chodzi, aby po każdym wyjeździe zostawały wspomnienia prawda.
Po tych wertepach przyszedł czas na bardziej przyjemne odcinki dzisiejszej trasy, którymi dojechaliśmy do Bobolic, a następnie do Mirowa na obiadek. Gdy już akumulatory zostały podładowane, a dalsza część rasy uzgodniona w najmniejszych szczegółach to ruszyliśmy w drogę do Żarek odwiedzając najpierw wzgórze Parchowatka, na którym znajduje się bunkier oraz rozpościerają się niesamowite widoki na cała okolicę. A że pogoda była przepiękna, więc i widoki równie piękne były. W Żarkach odwiedziliśmy miejsce targowe, na którym znajdują się zabytkowe stodoły, a nieopodal tej miejscowości, a może i właściwie jeszcze w jej granicach znajduje się Źródełko Spod Brzozy. Tez bardzo urocze i sympatyczne miejsce. Odwiedzenie tego spokojnego, miłego i sympatycznego miejsca miało chyba na celu wyciszenie i wywołanie w nas uczucia relaksu i spokoju przez odcinkiem trasy pod tytułem: piach pot i łzy, a jeszcze kamienie i oczywiście …. Pod Górkę…..
No cóż, ale tak samo jak poprzednio po trudach przejazdy przez ten teren po zastanowieniu się – a po co mi to wszystko, nie lepiej w domu z piwkiem siedzieć ? Przychodzi przerwa, odpoczynku chwila i radocha z pokonania tych utrudnień i kolejnej porcji cudownych wspomnień. Bo każdy pokonany centymetr, każda przeżyta sekunda to już wspomnienie i historia.
Skoro już nawiązałem do tych sekund uciekających, to właśnie uciekły nam gdzieś nie sekundy, a wspólnie spędzone na rasie dzisiejszej wycieczki godziny. Nie wiadomo jak i kiedy a ty czas myśleć o drodze powrotnej. A w niej odwiedziliśmy jeszcze tylko Kamieniołom Warszawski oraz pałac w Złotym Potoku.
I to by było na tyle.
Nie wiem, ale dla mnie te 7 godzin spędzonych na jurajskich szlakach w takim fajnym towarzystwie minęły jak z bicza strzelił. Dopiero, co ruszaliśmy rano w trasę, a tu już jesteśmy z powrotem na miejscu zbiórki i pakujemy rowery do samochodów. Jeszcze tylko chwilka pogaduszek, uśmiechów, uzgodnienia dalszych planów na kolejne wycieczki i do domu.
Pożegnania nadszedł czas.
Daria, Rafał bardzo dziękujemy za przygotowanie rasy z tyloma atrakcjami.
Bardzo dziękuję całej ekipie dzięki które było miło, wesoło, sympatycznie i wspomnienia zostaną na wiele, wiele lat.
Mam nadzieję, że jeszcze na jakieś wspólnej wycieczce się spotkamy.

Trasa Janów – Śmiertny Dąb – Okrąglik - Sygontka – Sieraków – Bystrzanowice – Bystrzanowice Dwór – Gorzków Stary – Mzurów – Niegowa – Bobolice – Mirów – Żarki – Jaroszów – Suliszowice – Siedlec – Bogdanów – Złoty Potok – Janów

Foto:
Przy Niebieskich Żródłach
Przy Niebieskich Źródłach © GOZDZIK

Sygontka - Kamieniłom
Sygontka - Kamieniołomy © GOZDZIK

Przy mogile żołnierzy AK
Przy mogile żołnierzy AK © GOZDZIK

Bystrzanowice Dwór - Dwór
Bystrzanowice Dwór - Dwór © GOZDZIK

Andrzej i dość ciężka droga do Mzurowa
Andrzej i dość ciężka droga do Mzurowa © GOZDZIK

Ta sama ciężka droga... nic się nie zmieniła hihi
Ta sama ciężka droga... nic się nie zmieniła hihi © GOZDZIK
Zamek w Bobolicach
Zamek w Bobolicach © GOZDZIK

I w Mirowie
I w Mirowie © GOZDZIK

Widok z Parchowatki
Widok z Parchowatki © GOZDZIK

Ekipa na trasie
Ekipa na trasie © GOZDZIK

Żarki - zabytkowe stodoły
Żarki - zabytkowe stodoły © GOZDZIK

Na jurajskich szlakach
Na jurajskich szlakach © GOZDZIK

Kamieniołom Warszawski
Kamieniołom Warszawski © GOZDZIK

Kamieniołom Warszawski
Kamieniołom Warszawski © GOZDZIK




  • DST 110.00km
  • Teren 33.00km
  • Czas 05:51
  • VAVG 18.80km/h
  • VMAX 38.80km/h
  • Temperatura 10.0°C
  • Podjazdy 283m
  • Sprzęt GIANT TALON
  • Aktywność Jazda na rowerze

Wyszków zdobyty

Sobota, 7 kwietnia 2018 · dodano: 08.04.2018 | Komentarze 5

I w końcu przyszedł dzień na który zaplanowaliśmy tegoroczne oficjalne rozpoczęcie sezonu rowerowego 2018. Trasa wytyczona i opracowana przez Waldka, a przez nas zaakceptowana prowadziła z Nieporętu do Wyszkowa, a powrót przez Serock. Czyli można powiedzieć że wycieczka była dookoła zalewu zegrzyńskiego rozszerzona o kawałek rzeki Bug i jej rozlewiska. Rozlewiska te w jednym miejscu zmusiły nas do zmiany trasy bo szlak był mało przejezdny a w drugim miejscu do zawrócenia z trasy i wybranie wariantu jazdy wzdłuż drogi S8. Droga do Wyszkowa to głównie jazda terenowa gdzie było trochę piachu, trochę dróg gruntowych oraz duuuuuuużo wody wkoło jak i na podmokłych szlakach biegnących przez łąki. Nie powiem bo bardzo ciekawa trasa. Na pierwsze 42 km było 28 km po właśnie takim terenie, który dość mocno nas zmęczyły.
Nas to dużo powiedziane raczej trzeba powiedzieć że mnie zmęczyły …. Cóż wyszło moje nieprzygotowanie do rozpoczęcia sezonu. Dobra aby mieć to już za sobą powiem że końcówkę to już mocno cierpiałem i odstawałem od Andrzeja i Waldka.
Trochę mi wstyd bo nawet mi się marudzenie włączyło typu : za dużo dość trudnego terenu jak na tak długą trasę, albo: niepotrzebnie robiliśmy to kółeczko rzeki Rządza.
No cóż wynikało to tylko i wyłącznie z tego że sił brakło bo trasa, teren, widoki wszystko było pierwsza klasa.
Jeszcze trochę mi nie pasował zimny wiatr i pomimo tego że słoneczko pięknie świeciło czułem mały niedosyt ciepełka.
Marudziłem co ?????
Kurcze to tak tuż przed 50-tką się ma potem ponoć już jest oki i wszystko jest wspaniałe.
Prawda to ?????? :-)))))))))))))))))
Pierwsza cześć naszej wycieczki była pod patronatem wody i wiatru w twarz i jazdy terenowej. Druga cześć to trasy to większość, a właściwie sam asfalcik i tym samym znacznie większe tępo jazdy oraz inny krajobraz. Jednak nie było zbyt wiele czasu aby go podziwiać, bo niestety byłem troszkę ograniczony czasowo z powrotem do domu, a pierwsza część trasy zebrała nam dużo czasu i byliśmy w dużym, że tak powiem niedoczasie.
Na sam Serock i Zegrze też zabrakło czasu… eeeeee to wszystko miało wyglądać troszkę inaczej…..ale musiałem być w domu około 18.00 …..taki los. Mogę tylko podziękować chłopakom że wiedzą o co chodzi i to zaakceptowali.
Dziękuję.
No cóż …. Wyszków zdobyty. Mimo przeciwności przyrody udało się go zdobyć. Nie tak jak Pułtusk przez 10 …..eee więcej lat niezdobyty bo wiatr przeszkadzał, bo to droga pomylona, bo to czasu brakło. Przyczółek do kolejnej fajnej (mam nadzieje) wycieczki zdobyty. Teraz można planować trasę Wyszków – Brok – Treblinka.
A dziś wycieczka superowa.
Bardzo Wam Panowie dziękuję.
Teraz tylko czekać na koniec lipca i ruszać szlakiem Green Velo.

Trasa: Nieporęt – Białobrzegi – Rynia – Borki – Stare Załubice – Wolica – Myszyniec – Dąbrowa – Kuligów ( cały czas wałami tuż przy wodzie) – Stasiopole – Kowalicha – Marianów - Dręszew – Słopsk – Niegów – Ślubów – powrót do Niegowa – Lucynów – Wyszków – Rybienko Stare – Rybno – Tulewo – Kręgi – Somianka – Barcice – Jackowo Dolne – Janki – Popowo Kościelne – Gosiorowo Duże – Łacha – Wierzbica – Serock – Zegrze – Zegrze Południowe – Nieporęt.

Foto:

Rządza w okolicy Wolicy
Rządza w okolicy Wolicy © GOZDZIK

Rządza i troszkę wyspy Euzebia
Rządza i troszkę wyspy Euzebia © GOZDZIK

Na szlaku przed Kuligowem
Na szlaku przed Kuligowem © GOZDZIK

Rozlewiska Bugu - gdzieś na trasie
Rozlewiska Bugu - gdzieś na trasie © GOZDZIK

Wyszków już na wyciągniecie ręki
Wyszków już na wyciągniecie ręki © GOZDZIK

Wesoła ekipa na punkcie widokowym w Wyszkowie - od lewej Waldek, Goździk, Andrzej
Wesoła ekipa na punkcie widokowym w Wyszkowie - od lewej Waldek, Goździk, Andrzej © GOZDZIK

Rybieno Stare pałac z 1875 roku
Rybieno Stare pałac z 1875 roku © GOZDZIK




  • DST 57.20km
  • Teren 30.00km
  • Czas 03:28
  • VAVG 16.50km/h
  • VMAX 32.60km/h
  • Temperatura 7.0°C
  • Podjazdy 218m
  • Sprzęt GIANT TALON
  • Aktywność Jazda na rowerze

W wodzie, błocie i śniegu do Puszczy Mariańskiej

Sobota, 10 marca 2018 · dodano: 11.03.2018 | Komentarze 4

No dobra trochę z tym śniegiem to popłynąłem. Nie było go… nie było go za wiele…. Dobra trochę tylko… odrobina gdzieniegdzie w cieniu i lesie. Ale błota i wody było bo same szprychy. To wszystko było nieważne.
Najważniejsze było to, ze dziś oficjalnie i bezwarunkowo otwieramy sezon rowerowy 2018.
Już bardzo mi brakowało takich wycieczek, wypraw, wspólnych wyjazdów gdzie i po coś.
Ja wiem można to przecież robić przez cały rok.
W zimie i zimnie.
Ale ja nie potrafię.
Podziwiam i szanuję, ale to nie dla mnie.
Dlatego z niecierpliwością zawsze czekam na pierwsze marcowe słoneczne i ciepłe dni. Takie właśnie jak dziś. Nie ważne, ze błota było po same kokardy. Ciuchy uwalone masakrycznie. Kolor roweru…. Ciemno szary, beżowy… a właściwie to błotnisty.
To wszystko nie miało znaczenia.
Dziś po prawie 6 miesiącach mogłem spotykać się z Andrzejem i wspólnie penetrować Puszczę Bolimowską.
Oczywiście przyznaję rację Andrzejowi, że pomysł na rozpoczęcie sezonu w Puszczy Bolimowskiej to był kiepski pomysł. Utwierdziła mnie w tym przekonaniu również i moja żona, która stwierdziła ze te ciuchy to sobie sam w misce najpierw upiorę, a nie do pralki właduję.
Dobra zgadzam się macie racje.
Ale co z tego hihihihihi……….. nic mi nie zabrało radochy (nawet bolący tyłek) z faktu, że się zaczęło.
Bardzo się cieszę.
Żałuję, że nie mógł z nami pojechać też Gołąbek, ale praca to praca. Następnym razem się uda.
Dziś wycieczka do Puszczy Mariańskiej, to znaczy do Puszczy Bolimowskiej, ale w niej znajduje się miejscowość o nazwie Puszcza Mariańska. Nie będę opisywał jak bardzo to miejsce przesiąknięte jest z historią istnienia ostatniej ostoi Turów na świecie, historią związaną I WŚ, historią oddziału partyzantów Bolesława Kieresińskiego, z ciekawą fauną i florą, rzeką Rawką itp. To wszystko można przeczytać w dużo lepszej formie w Necie.
Nas Puszcza Mariańska przyciągnęła ze względu na przekaz związany z Janem III Sobieskim, który to jako hetman wielki koronny odwiedził to miejsce w czasie wyprawy przeciwko Turkom. Dokładnie było to 10 sierpnia 1683 roku. Co prawda świętej lipy pod którą odpoczywał i przyśniła mu się wiktoria wiedeńska już nie ma, ale miejsce pozostało i musiałem je odwiedzić. Posiedzieliśmy sobie z Andrzejem w ciszy i spokoju przed drewnianym kościółkiem pw. Michała Archanioła, a właściwie tego co po nim zostało po pożarze z 1993 roku.
Potem ruszyliśmy w drogę, co prawda nie pod Wiedeń, ale też ciekawą. Bo drogę która choć powrotna to rozpoczynająca sezon rowerowy 2018.

Trasa: Nieborów – Budy Grabskie – Bartniki – Radziwiłłów – Budy Zaklasztorne – puszcza Mariańska – Budy Zaklasztorne – Radziwiłłów – Grabina – Bartniki - Budy Grabskie – Piaski – Nieborów

Foto:
Zimowa Polana Siwica
Zimowa Polana Siwica © GOZDZIK

Na szlaku w Puszczy Bolimowskiej
Na szlaku w Puszczy Bolimowskiej © GOZDZIK

Tablica informacyjna.............
Tablica informacyjna............. © GOZDZIK

i sam cmentarz
i sam cmentarz © GOZDZIK

Naprawdę było ciekawie
Naprawdę było ciekawie © GOZDZIK

Puszcza Mariańska
Puszcza Mariańska © GOZDZIK

Kościółek, a własciwie to co z niego zostało. Kościółek datowany jest na 1674 rok
Kościółek, a właściwie to co z niego zostało. Kościółek datowany jest na 1674 rok © GOZDZIK




  • DST 84.50km
  • Teren 30.00km
  • Czas 04:50
  • VAVG 17.48km/h
  • VMAX 34.80km/h
  • Temperatura 18.0°C
  • Podjazdy 942m
  • Sprzęt GIANT TALON
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Góry dwie.........

Sobota, 30 września 2017 · dodano: 02.10.2017 | Komentarze 4

….. a miały być cztery : Diabla Góra, Bąkowa Góra, Majowa Góra i Góra Chełmo

Niestety uciekający z prędkością światłą czas nie pozwolił nam na realizację całego naszego planu wycieczki. Ale powiem szczerze , że to i tak super się udało, bo patrząc na pogodę w miesiącu wrześniu i nieustanie lejący deszcz t omiałem ogromne obawy czy w ogóle się uda spotkać i pojeździć. A tu proszę, jaka niespodzianka. Pogoda wymarzona, chociaż powietrze ostrawe.

Na miejsce spotkania wyznaczyliśmy Przedbórz. Tu na zbiórce stawiła się Daria oraz Rafał i Andrzej.
Początek zapowiadał się całkiem dobrze.
No może troszeczkę gdzie nie gdzie zboczyliśmy z dróżki lub pojechaliśmy nie tą drogą, co trzeba było, ale generalnie na pierwszy bufet, który był zaplanowany na Diablej Górze dotarliśmy w miarę sprawnie. Sprawnie na tyle na ile pozwalał leśny teren, bo właściwie cała droga od Przedborza wiodła przez lasy. Miało to oczywiście swój urok, bo i przyjemnie się jechało, las pachniał grzybami, a same grzyby wyrastały pod kołami, ale niestety czas uciekał. Dlatego już tu zrezygnowaliśmy z części trasy i nie jechaliśmy w kierunku Trzech Morg tylko liczyliśmy na to, że przez Pilicę przeprawimy się w miejscowości Faliszew, gdzie na mapie jest zaznaczony Łódzki Szlak Konny. A jak jest zaznaczony to może i rowerem się jakoś przeprawimy w tym miejscu, bo może płytko jest, bo może jakaś kładeczka, albo rzeka wąska i się uda……
Niestety nic bardziej mylnego. Generalnie nie mam pojęcia jak tędy można na koniu się przeprawić, bo jak dla mnie to i bardzo głęboko i szeroko i nurt ostry. No chyba, że może kiedyś był tu jakiś mały prom bo na obu brzegach takie jakieś miejsca wypłaszczone były. Generalnie w tym właśnie miejscu legła w gruzach nasza kolejna miejscówka do odwiedzenia. Nie było bowiem szans na to, aby wyrobić się z czasem i z Przedborza jechać do Bąkowej Góry, a potem na Chełmo.
Po nieudanej próbie sforsowania Pilicy ruszyliśmy, więc do Przedborza, a następnie do rezerwatu Góry Chełmo. Bardzo mi zależało na odwiedzeniu właśnie tego miejsca. Jest ono niezwykłe i trochę tajemnicze.
Oto opisu ze strony internetowej zamkilodzkie.pl :

Góra Chełmo to najwyższe wzniesienie Wzgórz Radomszczańskich (323 m n.p.m.). Na jej szczycie zachowały się pozostałości grodu datowanego na X-XI wiek. Grodzisko otacza potrójny pierścień wałów ułożonych z bloków wapiennych. Na północnym stoku wzgórza znajdują się dawne kamieniołomy o ścianach sięgających 10 metrów.
Górujące nad okolicą wzniesienie zawsze rozbudzało wyobraźnię i tworzyło legendy. Kiedyś było to też miejsce kultu pogańskiego. Podanie głosi, że w wykutych w piaskowcu komnatach śpi św. Jadwiga Śląska z rycerzami. Szczęśliwcy mogą zobaczyć dzielnych wojowników, gdy ćwiczą sztuki walki na szczycie góry. Można też dowiedzieć się kiedy dokładnie to następuje. Informację można odczytać na korze dębu rosnącego w lesie na Górze Chełmo. Jednak tylko w czwartek, podczas nowiu. W kościele mariackim w Krakowie wisi żebro jednego z chełmskich wielkoludów. Kiedy się ostatecznie rozpadnie, wtedy rycerze powstaną do prawdziwej walki.
Kolejna legenda mówi, że Góra Chełmo połączona jest podziemnym tunelem z Bąkową Górą. Na wzniesieniu utworzony został rezerwat leśno-archeologiczny „Góra Chełmo”, chroniący las, oraz grodzisko.

Pozwoliłem sobie na przytoczenie dokładnego opisu bo jest zwarty, krótki i oddaje charakter tego miejsca. Tam naprawdę było tajemniczo. Natomiast o podjeździe na sam szczyt nie będę wspominał….. powiem tylko tyle, że góra odcięła mi tlen i moc w nogach całkowicie hihihihi.
Po chwili spędzonej w samym sercu grodziska podjechaliśmy jeszcze do kamieniołomu, a następnie mieliśmy się udać czerwonym szlakiem do Masłowic i dalej tym samym szlakiem do Przedborza. Niestety pewne okoliczności ponownie zmusiły nas do zmiany i tego na szybko wymyślonego zastępczego planu.
Trudno tak wyszło. Małe niedogadanie, brak łączności i stracone 30-40 minut, a ja niestety przed 19.00 muszę być w domu. Taki los.
Ale jak to się mówi gdy coś nie wychodzi : Nie ma tego złego co by na dobre nie przekabacić.
Prawda???
Prawda. Jest pretekst aby spotkać się w tych okolicach raz jeszcze i odwiedzić nieodwiedzone Góry: Bąkową i Majową i może jakąś jeszcze inną np. Góra Czartoria koło Ręczna.

Zobaczymy, co i jak. Jak dla mnie była to już raczej ostatnia całodzienna wycieczka w tym sezonie. Nie kończę oczywiście jeszcze sezonu, bo chciałbym jeszcze pojechać do Puszczy Kampinoskiej i jeszcze odwiedzić Wzniesienia Łódzkie, ale na 100% dalej i dłużej już nie. Teraz pomału trzeba się zacząć rozliczać ze zrealizowanych i nie zrealizowanych planów w 2017 oraz przymierzyć się do planowania sezonu 2018, w którym to roku główną wycieczką będzie : Trzy dni na Green Velo.
Natomiast podsumowując dzisiejszą wycieczkę mogę tylko stwierdzić że w wyśmienitym towarzystwie to i niezrealizowane w 100% plany są wspaniałe i warte przeżycia. Dziękuję Wam bardzo za dzisiejszy dzionek.

Trasa : Przedbórz – Wierzchlas – Zuzowy – Wąsacz – Reczków Stary – Brzezie – Rez. Diabla Góra – Brzezie – Skotniki – Faliszew – Taras – Grobla – Przedbórz – Kraszewice – Chełmo – Rez. Góra Chełmo – Chełmo – Kraszewice – Przedbórz.

Foto:
Na leśnych drogach w okolicy Przedborza
Na leśnych drogach w okolicy Przedborza © GOZDZIK

Na szczycie Diabła Góry
Na szczycie Diabła Góry © GOZDZIK

Rezerwat Diabla Góra
Rezerwat Diabla Góra © GOZDZIK

Na szczycie Góry Chełmo
Na szczycie Góry Chełmo © GOZDZIK

Pozostałosci po grodzisku na szczycie Góry Chełmo
Pozostałości po grodzisku na szczycie Góry Chełmo © GOZDZIK

Kamieniołom na Górze Chełmo
Kamieniołom na Górze Chełmo © GOZDZIK

Ten sam kamieniołom i Goździk
Ten sam kamieniołom i Goździk © GOZDZIK




  • DST 95.40km
  • Teren 35.00km
  • Czas 05:14
  • VAVG 18.23km/h
  • VMAX 34.40km/h
  • Temperatura 24.0°C
  • Podjazdy 336m
  • Sprzęt GIANT TALON
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Po lasach majora "Hubala"

Niedziela, 10 września 2017 · dodano: 12.09.2017 | Komentarze 2

Terapii mej ciąg dalszy następuje dziś.
No tak. Bo gdyby nie to, że z Karoliną umówiłem się już prawie miesiąc lub dwa wcześniej na wycieczkę w okolicy Tomaszowa, to w sobotę na grillu u szwagra poległbym jak Krzyżacy pod Grunwaldem.
A naprawdę nadal mi się nie chce, ale wstyd było odmówić. Tym bardziej, że na wycieczkę zapowiadała się super piękna pogoda, a do tego towarzystwo przednie.
A swoją drogą, co się na tym grillu ubawiłem i uśmiałem to moje.
Ale wracając do terapii rowerowej.
Od dłuższego czasu miałem ochotę na rozpoczęcie jazdy szlakiem mjr Henryka Dobrzańskiego ps. Hubal. Karolina z Darkiem opracowali trasę, termin umówiony nie ma wyjścia na zbiórkę do Tomaszowa gnam z samego rana. Pod skansenem chwilkę po 9.00 przybywa Andrzej (bardzo się cieszę, że mógł dziś z nami się spotkać. Nie widziałem się z Andrzejem od końca lipca), a po chwili oczekiwania Karolina i Darek ( a z nimi od kwietnia.... masakra jak ten czas ucieka)
Zapoznają nas z planem wycieczki informując ze fajnie by było odwiedzić jeszcze bunkry, których nie widzieliśmy, a były w planie, podczas wycieczki w zeszłym roku.
Wsiadamy na nasze rumaki i ruszamy do Dęba gdzie znajduje się pierwszy punktu ścieżki edukacyjno-historycznej „Śladami Oddziału Majora Hubala”, która to z kolei pokrywa się częściowo ze Szlakiem Partyzanckim im. „Hubala”.
Karolina prowadzi nas leśnymi duktami. Ptaszki śpiewają, słonko świeci, cieplutko, miło się rozmawia, szum wiatru w uszach, naga podaje ładnie, las pachnie grzybami, kanapki smakują inaczej….. OJJJJJJJJ JAK WSPANIALE JEST NA ROWERZE ……. Jak cudownie…. Jak mi brakowało tego uczucia ….. tego czegoś właśnie…. Tej radości z bycia tu i teraz na rowerze, nie ważne konkretne miejsce liczy się dany moment, chwila…… Wracam do żywych … ciałem, duszą, sercem….. rowerzystów !!!!!!.
Chce jeszcze…….. i jest jeszcze. Odwiedzamy kolejne miejsca związane z działaniami bojowymi oddziału „Hubala”- Poświętne, Fryszerkę, Studzianne, Leśniczówka Bielawy (wigilia oddziału) i w końcu najważniejsze miejsce Anielin. To tu 30.04.1940 roku zginą major kawalerii Wojska Polskiego Henryk Dobrzański „Hubal”. Przez jednych nazywany pierwszym partyzantem przez innych ostatnim polskim żołnierzem, który mimo rozkazów broni nie złożył munduru nie zdjął. W tym miejscu znajduje się Szaniec majora. Miejsce spoczynku nie jest znane i do dziś mimo poszukiwań nadal nie ma w tym temacie dokładnej wiedzy. Z tego, co udało mi się przeczytać w Internecie cały czas trwają prace zmierzające do tego, aby odnieść to miejsce. Nawet ostatnio w 2016 roku w Inowłodzu.
Bardzo ciekawą stronę (jest m.in. filmik z wywiadu z córką majora) znalazłem pod tym adresem http://www.majorhubal.pl/index.php?d=strona_aktualnosci

A co się tyczy samej wycieczki to oczywiście była bardzo udana. Odwiedziliśmy wszystkie zaplanowane miejsca. Oczywiście zostało jeszcze kilka miejsc na ścieżce edukacyjnej i dalsza cześć szlaku, ale to miejsca, które były poza naszym dzisiejszym planem.
Ale dobrze, że zostały. Wrócimy tu jeszcze może jesienią ????, a może wiosna???? Lasy przepiękne, więc obie pory roku będą miały swój klimat, który przyczyni się do tego, że wycieczka będzie ciekawsza.
Karolina, Darku bardzo Wam dziękujemy za przewodnictwo w dzisiejszej wycieczce. Mam nadzieję że uda się nam jeszcze raz wybrać w te piękne leśne tereny i dokończyć „rowerowy marsz” po ścieżce i szlaku związanymi z mjr „Hubalem”.

PS
Bunkry w Skrzynkach też ciekawostka muszę Wam powiedzieć.


Trasa: Tomaszów Mazowiecki – Wąwał – Brzustów – Dęba – Poświętne – Anielin – Fryszerka – Inowłódz – Spała – Tomaszów Mazowiecki – Kruszowiec – Skrzynki – Ojrzanów – Tobiasze – Zaborów I – Tomaszów Mazowiecki.

Foto:
Ekipa na szlaku
Ekipa na szlaku © GOZDZIK

Bielawy miejsce po leśniczówce
Bielawy miejsce po leśniczówce © GOZDZIK

Obelisk
Obelisk © GOZDZIK

Anielin - Szaniec majora
Anielin - Szaniec majora "Hubala" © GOZDZIK
Jedna z tablic w szańcu
Jedna z tablic w szańcu © GOZDZIK
Młyn we Fryszerce
Młyn we Fryszerce © GOZDZIK
Inowłódz - ruiny cmentarza Żydowskiego
Inowłódz - ruiny cmentarza Żydowskiego © GOZDZIK
Inowłódz - Cmentarz z okresu I WŚ
Inowłódz - Cmentarz z okresu I WŚ © GOZDZIK
Tablica informacyjna przed cmentarzem
Tablica informacyjna przed cmentarzem © GOZDZIK
Inowłódz - bunkier na terenie kopalni
Inowłódz - bunkier na terenie kopalni © GOZDZIK
Skrzynki i to co zostało z grupy bunkrów
Skrzynki i to co zostało z grupy bunkrów © GOZDZIK
Bunkry w Skrzynkach
Bunkry w Skrzynkach © GOZDZIK
Skrzynki - w bunkrze
Skrzynki - w bunkrze © GOZDZIK
Skrzynki - bunkry
Skrzynki - bunkry © GOZDZIK





  • DST 71.70km
  • Teren 40.00km
  • Czas 04:31
  • VAVG 15.87km/h
  • VMAX 58.30km/h
  • Temperatura 18.0°C
  • Podjazdy 1012m
  • Sprzęt GIANT TALON
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Jurajskie Warownie i Pustynia

Środa, 23 sierpnia 2017 · dodano: 29.08.2017 | Komentarze 1

Na ostatnią wycieraczkę nie miałem ochoty.
Nie chciało mi się jechać.
Zero radości ze zbliżającego się wyjazdu.
No po prostu nic, zero.
A do tego wszystkiego jeszcze myślałem jak się wyślizgać z tej jazdy.
Ewidentnie coś mi było i to coś mnie dołowało.
A w takich stanach duszy i ciała najlepiej jest przekonać się o co chodzi w boju, czyli na rowerze, na wycieczce, a najlepiej w dobrym towarzystwie i w pięknych okolicznościach przyrody i krajobrazu.
Doktorami mojego stanu ducha zostali Daria i Rafał, a lekarstwem Jura Krakowsko-Częstochowska z jej warowniami.
Prawda że taki zestaw gwarantował 100% wyleczenie mnie z tego nie wiadomo czego.
Co prawda wstanie o 4 rano aby dojechać na czas na miejsce spotkania do Podzamcza nie za bardzo mi się uśmiechało, ale perspektywa spotkania z Darią i Rafałem i to do tego na jurze gwarantowało powetowanie tych strat w śnie.
Jedynie żałowałem tego, że Andrzej nie mógł uczestniczyć w tej naszej wycieczce, ale niestety praca go zatrzymała.
Do Podzamcza na miejsce zbiórki udałam się więc samemu.
Trasa wycieczki była całkowicie przygotowana przez Skowronków i w głównej mierze opierała się o niebieski szlak warowni jurajskich oraz i czerwony Szlak orlich Gniazd z małymi odstępstwami to tu to tam, ale tak aby zobaczyć cos ciekawego. Generalnie plan naszej wycieczki zakładał dojechanie do Pustyni Błędowskiej z odwiedzeniem możliwie wszystkich znajdujących się po drodze zamków i innych atrakcji i ciekawych miejsc.
Niestety dziś pogoda nas nie rozpieszczała a dodatkowo przygotowała nam atrakcję w postaci deszczu w Kluczach, choć takowego w tych okolicach, a właściwie w tym rejonie Polski prognozy podawane dzień wcześniej nie przewidywały. Ale cóż deszczowe chmury o tym nie wiedziały i przywędrowały skutecznie mocząc nas w drodze z Rabsztyna do Klucz. Jeszcze potem dostaliśmy mała poprawkę w drodze z Klucz na punkt widokowy na Pustynię Błędowską w Chechle.
Szkoda bo jednak dla mnie „ciepłolubnej kluchy” pogoda jest ważnym elementem, ale trudno widoki, atrakcje i towarzystwo rekompensowały mi ta pogodowa niedogodność.
Dobra co tu dużo pisać.
Wiadomo jurajskie szlaki nie należą do najłatwiejszych, więc troszkę w kość dostałem. Podjazd na Świniuszkę mimo że asfaltem, a nie terenem to dla mnie walko o oddech, ale wygrana bo choć dopiero po tygodniu ale piszę tą relację hihihi.
Atrakcji całe mnóstwo. Zamki, strażnice, widoki, szlaki… wszystko cudowne i fajne. Jednak mimo tego wszystkiego coś nadal ze mną i jeżdżeniem nie tak. Dziś zamiast iść na rower w przedostatni dzień mojego urlopu, w piękną słoneczna pogodę to siedziałem w domu bez żadnego ładu składu i celu. Eeeeeeeeee.
A może podświadomie koszmarny zeszłoroczny wrzesień i przeżycia z nim związane jakoś nie pozwalają mi się cieszyć tym co jest, co mam, co mogę….. ???????.
Dobra czas się ogarnąć ……………

Trasa: Mam nadzieję ze nic nie pokręciłem.
Podzamcze – Ryczów – Złożeniec – Smoleń – Krzywopłoty – Bydlin – Cieślin – Golczowice – Jaroszowiec – Bogucin Duży – Bogucin Mały – Rabsztyn – Klucze – Chechło – Ogrodzieniec – Podzamcze.

Foto

Zamek Ogrodzieniec
Zamek Ogrodzieniec © GOZDZIK

Straznica Ryczów
Strażnica Ryczów © GOZDZIK

Zamek Smoleń
Zamek Smoleń © GOZDZIK

Ruiny Zamku Smoleń foto Daria
Ruiny Zamku Smoleń foto Daria © GOZDZIK

Zamek Bydlin
Zamek Bydlin © GOZDZIK

Zamek Rabsztyn
Zamek Rabsztyn © GOZDZIK

Ruiny Zamku Rabsztyn
Ruiny Zamku Rabsztyn © GOZDZIK

Gdzieś na jurajskim szlaku
Gdzieś na jurajskim szlaku © GOZDZIK foto Daria

Daria, Rafał i Goździk.... a w tle Pustynia Błędowska punkt widokowy Chechło
Daria, Rafał i Goździk.... a w tle Pustynia Błędowska punkt widokowy Chechło © GOZDZIK

Widok na Pustynie Błędowską z punktu widokowego Czubatka w Kluczach
Widok na Pustynie Błędowską z punktu widokowego Czubatka w Kluczach © GOZDZIK





  • DST 118.00km
  • Teren 5.50km
  • Czas 05:33
  • VAVG 21.26km/h
  • VMAX 37.10km/h
  • Temperatura 25.0°C
  • Podjazdy 798m
  • Sprzęt VAMP-irek
  • Aktywność Jazda na rowerze

Mały "Rajd Kolarski Dookoła Ziemi Łódzkiej" odznaka PTTK cz 6

Czwartek, 17 sierpnia 2017 · dodano: 20.08.2017 | Komentarze 3

Już nawet nie pamiętam kiedy ostatnio tak bardzo nie chciało mi się jechać na wycieczkę. Od samego popołudnia dnia poprzedniego już myślałem co by tu zakombinować aby znaleźć pretekst do siedzenia w domu. A przecież było wszystko jak należy. Mam urlop, pogoda … no co prawda od samego rana tak do 13 nie była moją wymarzoną, ale oki jako całodniowa była super, rower przygotowany wszystko naszykowane, trasa wytyczona. No po prostu nie wiem.
Może to, że tym razem wyruszałem sam, a nie tak jak poprzednich siedem wycieczek we wspaniałym towarzystwie Darii, Rafała, Andrzeja czy Waldka?
A może to, że jakoś tak spadł mi zapał do zaliczenia kolejnego odcinka trasy niezbędnej do zdobycia Odznaki PTTK : „Mały -Rajd Kolarski dookoła Ziemi Łódzkiej”????
A może to, że byłem trochę zmęczony pracami domowymi i ogrodowymi jakie sobie wymyśliłem na czas urlopu i każdego dnia je sumiennie realizowałem ?????
Nie wiem…. A może wszystkiego po trochu ???
Ale tak bardzo mi się nie chciało, że nawet siedząc już w pociągu do Zduńskiej Woli (najpierw do Ł. Kaliskiej gdzie była przesiadka i cudowny pretekst aby nie wsiadać do następnego pociągu) myślałem o tym, że dobra na następnej stacji wysiadam i sobie tu tylko pojeżdżę, nie no dobra na następnej , nie, nie na jeszcze jednaj. I takim sposobem dojechałem do Zduńskiej Woli czyli startu mojego dzisiejszego rowerowania.
Po takim wstępie nie trudno się domyśleć, że raczej wycieczka bez większego szału, radości i podniecenia z kolejno wykręcanych kilometrów.
Oczywiście muszę tu powiedzieć, że trasa naprawdę bardzo miła i sympatyczna. Boczne lokalne dróżki, prawie bez żadnego ruchu samochodowego. Lasy, pola, łąki i spokój i cisza i małe miasteczka i wioski. Naprawdę bardzo urocza trasa.
I co właściwie to już…..

Trasa: Zduńska Wola – Szadek – Marcelin – Łobudzice – lichawa – Zygry – Dzierzązna Szlachecka – Ruda Jeżewska – Góra Bałdrzychowska – Rąkczyn – Poddębice – Tarnowa – Psary – Skórka – Parzęczew – Wytrzyszczki – Kowalewice – Wiktorów – Emilia – Kania Góra – Dzierżązna – Biała – Szczawin – Swędów – Smolice – Stryków – Bratoszewice – Wyskoki – Głowno

Foto (nawet tych jest tyle co kot napłakał):

Dwór Złotnickich w Zduńskiej Woli
Dwór Złotnickich w Zduńskiej Woli © GOZDZIK

Zygry - maszt radiowo-telewizyjny 346 m
Zygry - maszt radiowo-telewizyjny 346 m © GOZDZIK

Gdzieś na trasie  - takie widoczki mi towarzyszyły
Gdzieś na trasie - takie widoczki mi towarzyszyły © GOZDZIK

Tablica informacyjna o wsi Dzierżązna
Tablica informacyjna o wsi Dzierżązna © GOZDZIK

Pałac w Dzierżąznej
Pałac w Dzierżąznej © GOZDZIK

Dzierżązna - tablica przed pałacem
Dzierżązna - tablica przed pałacem © GOZDZIK




  • DST 75.60km
  • Teren 26.00km
  • Czas 03:59
  • VAVG 18.98km/h
  • VMAX 44.10km/h
  • Temperatura 28.0°C
  • Podjazdy 785m
  • Sprzęt GIANT TALON
  • Aktywność Jazda na rowerze

Mazury Cud Natury - dzień trzeci - Giżycko

Niedziela, 30 lipca 2017 · dodano: 01.08.2017 | Komentarze 4

Dzień trzeci to dzień wyboru etap. Albo jedziemy dookoła jeziora Śniardwy, albo wracamy do Giżycka zwiedzać Twierdzę Boyen, tylko, że oczywiście lokalnymi i bocznymi drogami. Ze względu na drogę powrotna do domu oraz konieczność zwolnienia kwatery wygrała opcja numer 2, czyli ponownie Giżycko i twierdza. Oczywiście trasa dookoła Jeziora Śniardwy nie ląduje do kosza tylko do zeszytu marzeń i planów na przyszłość tuż obok marzenia o szlaku Latarni Morskich.
Ale wracajmy na trasę dzisiejszej wycieczki. Tym razem udało się sprawie rano wyszykować i już około 8.30 mknęliśmy do miejscowości Ławki , gdzie po chwili jazdy dobiliśmy do czerwonego szlaku rowerowego. Potem była mała drogowo-szlakowa improwizacja tak, aby było ciekawiej i do Giżycka wjechaliśmy od strony miejscowości Wronka i Wilkasy.
Słoneczko dziś nie odpuszczało nawet na chwilkę wiec jedynie słusznym kierunkiem w Giżycku powinna być plaża, ale tajemnice i zabudowania Twierdzy Boyen ciągnęły bardziej. Dlatego od razu pojechaliśmy zwiedzać ten obiekt militarny. Potem była oczywiście i woda bardziej w wykonaniu skoku-zjazdu Andrzejowego roweru do wody niż naszym, ale gdyby nie refleks Andrzeja to nie pozostawałoby nam nic innego jak nurkować za nim.
Jeszcze tylko rzut oka na jezioro Niegocin i ruszamy w drogę powrotną, podczas której pochłanialiśmy i zapamiętywaliśmy te widoki, krajobraz, dróżki, małe mieścinki, lasy, pola, jeziora wkomponowane we wzniesienia, górki i pagórki. Zapisać w głowie jak najwięcej, bo nie wiadomo, kiedy tu wrócimy. Żegnając się z naszą kwaterą w Tałtach nad Jeziorem Tałty oraz Mikołajkami nie mogliśmy na 100% powiedzieć do zobaczenia za rok czy dwa. Na 100% mogę powiedzieć tylko tyle, że chciałbym tu jeszcze kiedyś wrócić na weekend może dłużej. Jeszcze tyle do zobaczenia i odwiedzenia tu jest.
Eeeeeeeee .
Kolejna cudowna weekendowa przygoda zakończona. Bardzo Wam Waldku i Andrzeju dziękuję za wspaniały czas spędzony na rowerze i w waszym towarzystwie. Jak wiecie taki wyjazd to moja jedyna forma wakacyjnego wypoczynku i dlatego, z kim jadę i jak spędzam ten czas jest dla mnie najważniejsze.A z Wami mam gwarantowany pełny relaks, spokój i duuuużoooooo fajnego rowerowania.
Do następnego ………………. Roku ?
Mmmmm a gdzie ???
A to się okaże.
Oby zdrowie i możliwości były.
Dzięki panowie.

Trasa: Tałty – Skorupki – Ławki – Stara Rudówka – Monetki – Staropole – Gorazdowo – Szczybały Giżyckie – Wronka – Wilkasy – Giżycko – powrót dokładnie taką samą trasa.

Film autor Waldek
https://youtu.be/AP0JILiJmeo

Foto:

Na trasie do Giżycka - gdzieś na trasie
Na trasie do Giżycka - gdzieś na trasie © GOZDZIK

I takie gdzieś tam na Mazurskich szlakach
I takie gdzieś tam na Mazurskich szlakach © GOZDZIK

Widok na jezioro Niegocin
Widok na jezioro Niegocin © GOZDZIK

W twierdzy Boyen
W twierdzy Boyen © GOZDZIK

Twierdza Boyen w Giżycku
Twierdza Boyen w Giżycku © GOZDZIK

Giżycko w twierdzy
Giżycko w twierdzy © GOZDZIK

Ekspozycje w budynkach twierdzy
Ekspozycje w budynkach twierdzy © GOZDZIK

Ekspozycje w budynkach twierdzy
Ekspozycje w budynkach twierdzy © GOZDZIK

Makieta twierdzy
Makieta twierdzy © GOZDZIK

Na terenie twierdzy
Na terenie twierdzy © GOZDZIK

Kolejka na kanale
Kolejka na kanale © GOZDZIK

I taki widoczek
I taki widoczek © GOZDZIK

Pięknie jest prawda
Pięknie jest prawda © GOZDZIK




  • DST 131.00km
  • Teren 45.00km
  • Czas 06:21
  • VAVG 20.63km/h
  • VMAX 45.90km/h
  • Temperatura 25.0°C
  • Podjazdy 1319m
  • Sprzęt GIANT TALON
  • Aktywność Jazda na rowerze

Mazury Cud Natury - dzień drugi - Mamerki

Sobota, 29 lipca 2017 · dodano: 01.08.2017 | Komentarze 1

Dzień drugi zgodnie z prognoza pogody przywitał nas pięknym słonkiem i telefonem od Andrzeja :
- POBUDKA, jadę do was i już wstawać, bo na rower czas….
No nie powiem, że było lekko wstać, bo bym skłamał.
Jakoś tak to powietrze mazurskie wieczorem zadziałało, że rano głowa trochę bolała hihihi. Nie wspomnę już o Waldkowej całonocnej rewolucji żołądkowej, bo to nie blog o zdrowiu i urodzie oraz wylegiwaniu w łóżeczku tylko o rowerowaniu. O czym Andrzejek stojąc nad nami jak kat nad dobrą dusza przypominał nam bardzo wyraźnie i skutecznie.
Zebraliśmy się w szyk bojowy (niestety tylko Andrzej i ja, bo Waldek naprawdę źle się czół po wczorajszej kolacji - kartacze się zwała) około 9.30 i ruszyliśmy na podbój zaplanowanych na dziś Rynu, Mamerek i Giżycka. Cudownym leśnym czerwonym szlakiem biegnącym wzdłuż jeziora Tałty i Ryńskiego dojechaliśmy na zamek w Rynie.
Zamek hotel, czyli zwiedzanie albo niemożliwe, albo tylko z zewnątrz, albo tylko z przewodnikiem. I w tym przypadku ostanie dwa albo się zgadzały. Jednak zwiedzanie z przewodnikiem sobie odpuściliśmy.
Gdy już mieliśmy zbierać się w dalszą część wycieczki dostaliśmy telefon od naszego chorego kompana z wiadomością, że już się czuje dużo lepiej i że nie wybaczyłby sobie gdyby dziś z nami jednak nie jeździł.Poprosi o chwilkę cierpliwości zaraz do nas dobije. I tak się stało niecałą godzinka i byliśmy w komplecie.
Ruszamy zdobywać Mamerki. Zgodnie z naszymi założeniami kluczyliśmy trochę pomiędzy jeziorami wybierając jak najbardziej lokalne i boczne drogi, które dają możliwość poczuć tego mazurskiego pofałdowanego terenu. Cały urok i czar w nich tkwi. Oczywiście podstawa to woda, jeziora, ale my nie żeglarze, więc wodę omijaliśmy, a szutry, piaski, górki i pagórki braliśmy z rozpędu i z uśmiechem na ustach.
Takie wyznaczenie trasy niesie za sobą pewne niebezpieczeństwa. Niebezpieczeństwa związane z uciekającym czasem, a nie koniecznie proporcjonalnym zbliżaniem się do wyznaczonego celu. Co prawda nie byliśmy bardzo związani godzina powrotu na bazę. Bo nikt na nas z obiadkiem nie czekał, ale jazda główną trasą z Giżycka do Mikołajek (643 a potem 16) po tym jak słonko poszło spać nie należała do przyjemnych, a w teren baliśmy się po zmroku zapuszczać aby nie pobłądzić. Oczywiście zanim jednak pruliśmy jak oszalali tymi asfaltami spędziliśmy bardzo miło czas w Giżycku pod zamkiem obserwując otwieranie przeprawy na Kanale Łuczańskim. A jest to bardzo ciekawe zajęcie, ponieważ otwieranie tej przeprawy odbywa się po przez obrócenie o 90 stopni mostu drogowego. Zbudowany w 1898 roku most stanowi interesujący zabytek techniki, i ze względu na typ konstrukcji jest unikatowy w skali kraju i jeden z kilku mostów tego typu w Europie. Przyznaje się bez bicia, że widziałem to pierwszy raz w życiu. Frajda niesamowita. Żaglówek do przepłynięcia tyle, co samochodów na bramkach na A1. Cudeńka i żaglówki i niektóre „syrenki” na nich się znajdujące hihihihi.
Tak to nas właśnie wciągnęło, że potem trzeba było gać ile sił w nogach. Na kwaterkę dotarliśmy tuż przed 21.00 i gdy emocje już opadły stwierdziliśmy, że przeżyliśmy w trójkę bardzo miły i fantastyczny dzień. Oby takich jak najwięcej było w naszym życiu.

Trasa: Tałty – Skorupki – Mrówki – Rybical – Ryn – Głąbowo – Orłowo – Sterławki Małe – Bogacko – Kamionki – Doba – Pilwa – Radzieje – Stawiska – Kamionek Wielki – Pniewo - Mamerki – Pniewo – Kamionek Wielki – Sztynort – Harsz – Pieczarki – Świdry – Giżycko – Wilkasy – Bogaczewo – Prażmowo – Szymonka – Woźnice – Mikołajki -Tałty.

Foto.

Widok na jezioro Ryńskie
Widok na jezioro Ryńskie © GOZDZIK

Zamek w Rynie
Zamek w Rynie © GOZDZIK

Mazurskie drogi i dróżki
Mazurskie drogi i dróżki © GOZDZIK

Mazurskie drogi i dróżki
Mazurskie drogi i dróżki © GOZDZIK

Bunkry w Mamerkach
Bunkry w Mamerkach © GOZDZIK

W bunkrach - Mamerki
W bunkrach - Mamerki © GOZDZIK

W Mamekach - bunkry
W Mamekach - bunkry © GOZDZIK

Wieża widokowa w Mamerkach
Wieża widokowa w Mamerkach © GOZDZIK

Widok z wieży na jezioro Mamry
Widok z wieży na jezioro Mamry © GOZDZIK

I może jeszcze taki widoczek
I może jeszcze taki widoczek © GOZDZIK

O i opis jednego z bunkrów
O i opis jednego z bunkrów © GOZDZIK

I na koniec on sam
I na koniec on sam © GOZDZIK

Giżycko - zamek
Giżycko - zamek © GOZDZIK

Zamek w Giżycku
Zamek w Giżycku © GOZDZIK

I jeszce jeden widok na zamek
I jeszcze jeden widok na zamek © GOZDZIK

I nasz obrotowy most - stan nie płyniemy
I nasz obrotowy most - stan nie płyniemy © GOZDZIK

Gożycko most obrotowy - stan płyniemy
Giżycko most obrotowy - stan płyniemy © GOZDZIK
I ruszyli
I ruszyli © GOZDZIK




  • DST 25.60km
  • Teren 9.50km
  • Czas 01:28
  • VAVG 17.45km/h
  • VMAX 42.20km/h
  • Temperatura 20.0°C
  • Podjazdy 265m
  • Sprzęt GIANT TALON
  • Aktywność Jazda na rowerze

Mazury Cud Natury - dzień pierwszy - Mikołajki

Piątek, 28 lipca 2017 · dodano: 01.08.2017 | Komentarze 0

Dokładnie 11 lat temu i dokładnie w lipcu i dokładnie na Mazurach rozpoczęła się moja przygoda z weekendowymi wyjazdami rowerowymi. Dziś po 11 latach mogę śmiało też powiedzieć, że ta przygoda rozpoczęła moją przyjaźń z Waldkiem, który wówczas zabrał mnie w tą pełną emocji, wrażeń i przeżyć wycieczkę. Dlatego tak bardzo się cieszyłem, że termin naszego dzisiejszego wyjazdu nadchodzi. Moja radość była jeszcze większa, bo okazało się, że Andrzej mimo obowiązków związanych z pracą również dojedzie do nas na miejsce w sobotę raniutko. Czyli główna wycieczka tegorocznego weekendowego rowerowania będzie w pięknym, można by rzec wymarzonym składzie.
Ten dzisiejszy wypad na Mazury ma jeszcze jeden taki, symboliczny wymiar. I wtedy (tuż po powrocie) i dziś (tuż przed wyprawą) dostałem wiadomości, które zmieniły coś wtedy i zmienią teraz już niedługo, wiele w moim życiu. Może nie dokładnie w pełnym zakresie życia, ale w tym rowerowym życiu. Już się nie mogę doczekać.Ale o tym cicho sza, aby nie zapeszać. Trzeba czekać hihihi.
Ale odkładamy na razie marzenia, odkładamy wspomnienia, odkładamy symbolikę i ruszamy na mazurskie drogi i dróżki.
Plan wycieczki był całkiem prosty w swoich założeniach. Dużo jazdy bocznymi drogami, nawet, jeśli nadkładamy trasy oraz zwiedzanie tego, co możliwe.Widoki dostajemy w pakiecie podróżniczym i chłoniemy je jak gąbka wodę.
Wyjazd 9.00 z Sochaczewa w kierunku Mikołajek, a potem do miejscowości Tałty, gdzie mieliśmy naszą bazę wypadową.
Na dzisiejszy pierwszy dzień pobytu nie planowaliśmy zbyt długiej trasy. Wiadomo podróż, kwatera i aklimatyzacja hihihihi mogą nam zająć trochę czasu. Jak się na miejscu okazało swoje trzy grosze wtrąciła tez pogoda, która niestety po naszym przyjeździe trochę się popsuła i jak już pojechaliśmy rowerami na obiad do Mikołajek przywitała nas rzęsistym deszczem.Co prawda udało nam się jeszcze troszkę pokręcić po samych Mikołajkach i podjechać na przeprawę promową Wierzba, ale dalsza droga do Rucianego-Nida była obarczona zbyt dużym ryzykiem totalnego zmoknięcia. I jak się okazało to całe szczęście, że nie ruszyliśmy tam, bo zdążyliśmy dotrzeć na kwaterę i deszcz rozpadał się już na dobre. Deszcz i tak nam humorów nie popsuł, bo wiedzieliśmy, że pogoda na weekend ma być wymarzona – ciepła i słoneczna .
I była.

Trasa: Tałty – Mikołajki – Wierzba – Mikołajki – Tałty

Foto:

Mikołajki
Mikołajki © GOZDZIK

Przeprawa promowa -Wierzba
Przeprawa promowa -Wierzba © GOZDZIK