Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Gozdzik z miasteczka Głowno. Mam przejechane 22753.83 kilometrów w tym 5445.87 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 19.02 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 91305 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Gozdzik.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w kategorii

Wycieczki i wyprawy

Dystans całkowity:9447.98 km (w terenie 2390.50 km; 25.30%)
Czas w ruchu:508:17
Średnia prędkość:18.59 km/h
Maksymalna prędkość:71.00 km/h
Suma podjazdów:40828 m
Liczba aktywności:110
Średnio na aktywność:85.89 km i 4h 37m
Więcej statystyk
  • DST 55.80km
  • Teren 10.00km
  • Czas 03:22
  • VAVG 16.57km/h
  • VMAX 55.20km/h
  • Podjazdy 670m
  • Sprzęt VAMP-irek
  • Aktywność Jazda na rowerze

Green Velo 2021-Dzień Pierwszy

Czwartek, 3 czerwca 2021 · dodano: 14.06.2021 | Komentarze 0

I w końcu nadszedł ten dzień. Dzień radosny, dzień wesoły, dzień moich wakacyjnych wojaży. Dzień wyjazdu na pokonywanie kolejnych wspaniałych, nowych i ciekawych odcinków szlaku rowerowego Green Velo.
Tym razem rozpoczynamy naszą przygodę w Rzeszowie i kierujemy się w stronę Zwierzyńca. Ale zanim dojedziemy do tego Zwierzyńca to miałem nadzieję na przeżycie wspaniałych dni w gronie moich przyjaciół.
I nie myliłem się. To były naprawdę cudowne cztery dni i trzy noce, a raczej wieczory spędzone na pogaduchach i dobrej zabawie.
Ale od początku.
Bilety na pociąg Warszawa Wschodnia – Rzeszów zakupiliśmy dokładnie miesiąc wcześniej, więc spokojnie mogliśmy się skupić na czekających nas na szlaku atrakcjach. Tym bardziej, że podróż tym pociągiem trwała ponad 5 godzin. Ale to nie było wcale takie złe, bo chociaż wyspałem się za ostatnie kilka miesięcy. Bardzo cierpię na deficyt snu, ale niestety taki los….. i tyle.
Dojechaliśmy. Uffffff
Wyładunek rowerów i sakw zajął nam dosłownie chwilkę i ruszyliśmy na poszukiwanie szlaku, ale i na malutkie zwiedzanie miasta. Najpierw Rynek, potem Letni Pałac Lubomirskich i na koniec Zamek Lubomirskich. Oczywiście do zwiedzania jest jeszcze mnóstwo, ale my chcemy zwiedzać i poznawać szlak Green Velo i to co jest w jego najbliższym położeniu. Poza tym aby tak naprawdę zwiedzić i poznać duże miasto to trzeba mieć czas, a my go mamy troszkę za mało aby ruszyć w ulice i uliczki Rzeszowa.
Szlak odszukany więc jesteśmy już szczęśliwi i weseli.
Plan na dziś to dotrzeć do Dynowa i tam zrobić zakupy na kolację lub coś po porostu zjeść na mieście a potem pojechać na kwaterkę. A biorąc pod uwagę to, że dziś jest Boże Ciało to może być krucho z tymi zakupami. Oczywiście po drodze to co było do zobaczenia i do pozachwycania się krajobrazem, widokami, przyrodą czy jakimiś zabytkami, nie umknęło naszej uwadze. A widoki po wdrapaniu się na jedno czy drugie wzniesienie były wspaniałe. Chociaż dzisiejsze podjazdy to tylko małe preludium do tego co nas czekało jutro w drodze do Przemyśla.
Nasza kwatera dziś to Siedliska Nad Sanem. Bardzo przyjemna miejscówka z wielkim ternem do rekreacji i odpoczynku nad wodą. Ciche i spokojne miejsce, a wkoło wspaniałe widoki.
Dzisiejszy dzień rozpoczął się dla nas bardzo wcześnie, dla mnie właściwie to prawie nie zakończył się dzień poprzedni. Bo aby dostać się do Warszawy musiałem wstać o 1.30, dlatego nie siedzieliśmy długo i poszliśmy spać. Jutro czeka nas ciężki dzień ponad 100 km długości i ponad 1000 m w górę. Będzie trochę potu do wylania. Kolejny wspaniały dzień na naszym szlaku Green Velo zakończony. Oczywiście w tym roku to pierwszy.

Trasa: Rzeszów – Budziwój – Błażowa – Ulanica – Dynów – Dąbrówka Starzeńska – Siedliska nad Sanem.

Foto:

Sochaczew - tu rozpoczynamy naszą przygodę
Sochaczew - tu rozpoczynamy naszą przygodę © GOZDZIK

Rzeszów Główny
Rzeszów Główny © GOZDZIK - foto Waldek

Nasz Grupa na rynku w Rzeszowie
Nasz Grupa na rynku w Rzeszowie © GOZDZIK


Letni Pałac Lubomirskich w Rzeszowie © GOZDZIK

Rzeszów - Zamek Lubomirskich
Rzeszów - Zamek Lubomirskich © GOZDZIK

Gdzieś na trasie
Gdzieś na trasie © GOZDZIK

Piękne widoki na trasie
Piękne widoki na trasie © GOZDZIK

Gdzieś na trasie
Gdzieś na trasie © GOZDZIK

Dziś niewielkie podjazdy
Dziś niewielkie podjazdy © GOZDZIK

Dąbrówka Starzeńska
Dąbrówka Starzeńska © GOZDZIK

Ruiny zamku
Ruiny zamku © GOZDZIK

Zasłużony odpoczynek - Siedliska nad Sanem
Zasłużony odpoczynek - Siedliska nad Sanem © GOZDZIK

Na kwaterze
Na kwaterze © GOZDZIK




  • DST 82.80km
  • Teren 10.00km
  • Czas 04:14
  • VAVG 19.56km/h
  • VMAX 39.00km/h
  • Temperatura 21.0°C
  • Podjazdy 227m
  • Sprzęt VAMP-irek
  • Aktywność Jazda na rowerze

Po Ziemi Łowickiej

Niedziela, 9 maja 2021 · dodano: 11.05.2021 | Komentarze 1

O o taka pogodę to ja lubię. Słoneczko, cieplutko, milutko, aż się chce z domu wyjść i ruszyć przed siebie.
Ta wycieczka była już przekładana kilka razy. A to ze względu na deszcz, a to z powodu braku czasu i możliwości w danym terminie. W końcu jak się zrobiło ciepło to nikomu nie pasowało bo mieli inne zobowiązania.
No kurcze jak tak będziemy się skrzykiwać na wycieczki bo nigdzie razem nie pojedziemy. Więc nie oglądałem się na moją ekipę i sam w ten piękny słoneczny dzionek ruszyłem w trasę. Trasa bardzo malownicza bo wiodła przez pola i sady pobliskich wiosek, które obfitują właśnie w ten rodzaj gospodarstwa. Ziemia Łowicka to płaskie treny z dużą ilością łąk, sadów, i pól a co za tym idzie teraz pięknie się pokrywające kwiatem i soczystą zielenią. Wadą tych terenów jest natomiast to ze jak wieje wiatr to niestety na tych przestrzeniach pól i łąk ma się gdzie rozpędzić i droga powrotna z Maurzyc to w większości walka z pozostaniem na siodełku hihihi. No może trochę przesadziłem ale ostatnie 15 km to naprawdę walka o przetrwanie, która chyba trwała ponad godzinę. Takie tempo było.
Maurzyce to niewielka wioska koło Łowicza, ale z wielkim skansenem, którego odwiedzenie serdecznie polecam. Ja już tu byłem kilka razy, więc do środka, znaczy na teren skansenu, nie wchodziłem, ale przed wejściem na ławeczce odpocząłem, zjadłem popiłem i w drogę. Ale powiem wam że ludzi to było bardzo dużo. Nie myślałem nawet że tyle narodu tego dnia się tam zjawi. Ale nie ma co się dziwić. Pierwszy od dłuższego czasu tak ciepły dzień no i chyba pierwszy dzień luzowania obostrzeń które nakazywały zamknąć takie obiekty. Chociaż to jest teren otwarty więc nie wiem czy było to zamknięte czy nie. Wiem że te budynku do których można było wejść i zobaczyć czy to izbę chaty wiejskiej czy szkoły na wsi czy kuchni itp. są zamknięte. Przynajmniej tak jest napisane na stronie internetowej.
Tak jak pisałem wcześniej, większa część trasy powrotnej była pod wiatr dlatego i przerw było więcej i dłużej się jechało. Ale i tak frajdę z jazdy w krótkich spodenkach i koszulce miałem nieziemską. W końcu wyszło słońce od którego jestem uzależniony i jak go nie widzę to usycham i mam po prostu doła. Teraz już widzę światełko w tunelu. Szkoda tylko że nie pojechała ze mną moja Green Velowa ekipa. Może innym razem, a już na 100% niedługo na szlaku Green Velo z Rzeszowa do Zwierzyńca.

Trasa : Głowno – Ostrołęka – Albinów – Domaniewice – Skaratki – Skaratki Pod Lasem – Traby – Chruślin – Urzecze – Strugienice – Maurzyce – Szymanowice – Zduny – Jackowice – Dąbrowa – Bogoria Dolna – Bogoria Pofolwarczna – Bogoria Górna – Sobota – Marywil – Helin – Mroga – Bielawy – Zgoda – Helenów - Głowno
Foto:
Gdzieś na trasie
Gdzieś na trasie © GOZDZIK
Też gdzieś na trasie
Też gdzieś na trasie © GOZDZIK
Bzura w okolicy Urzecza
Bzura w okolicy Urzecza © GOZDZIK

Skansen w Maurzycach © GOZDZIK

NIedaleko Soboty
Niedaleko Soboty © GOZDZIK

Zameczek w Sobocie
Zameczek w Sobocie © GOZDZIK




  • DST 70.60km
  • Teren 34.00km
  • Czas 03:51
  • VAVG 18.34km/h
  • VMAX 48.10km/h
  • Temperatura 15.0°C
  • Podjazdy 356m
  • Sprzęt Góralek
  • Aktywność Jazda na rowerze

Leśny ogród, dinozaury i wąskotorówka

Niedziela, 11 kwietnia 2021 · dodano: 12.04.2021 | Komentarze 0

Nie, to nie ja wymyśliłem taki ładny tytuł tej wycieczki. Tytuł, jaki i cała wycieczka, no może nie cała tylko cześć ale o tym zaraz powiem, zostały zaczerpnięte z Przewodnika Krajoznawczo-Rowerowego pt.: „ Okolice Łodzi na Rowerze”. Przewodnika wydawnictwa COMPASS z czystym sercem i sumieniem polecam. W przewodniku tym znajdziemy 19 różnych tras rowerowych rozplanowanych w okolicach Łodzi. Trasy rozpoczynają i kończące się w różnych miastach i miasteczkach które są w województwie łódzkim. I właśnie dziś jedną z tych tras wybrałem . Rozpoczyna się i kończy w miejscowości Brzeziny i nazywa dokładnie tak jak w tytule. A ponieważ do jednego z punktów tej trasy mam od siebie dość blisko bo około 12 km ( w zależności od wariantu dojazdu) to oryginalna trasa wycieczki zwiększyła się o dojazd z domu do Kołacina i powrót z tegoż to Kołacina po zrobieniu opisanej w przewodniku pętelki do domu. Nie wjeżdżałem do samego miasta Brzeziny bo byłem w tym mieście kilkanaście razy, a chore przepisy pandemiczne ponoć nakazują w mieście rowerzystom jeździć w maseczkach. Nie wiem czy tak jest ale wolałem nie ryzykować i do miasta powiatowego nie wkraczać.
Co do samej trasy opisanej wycieczki to mnie się bardzo podobała. Jest mocno zróżnicowana pod względem nawierzchni jak i wysokości. Pomkniemy po asfaltach, ale i po fajnych szutrach i duktach leśnych, pojedziemy troszkę w górę i troszkę w dół, pojedziemy wśród lasów, łąk i sadów. Odwiedzimy Park Jurajsko-Botaniczny „Dino-Park” w Kołacinku, młyn oraz zajazd poczty konnej z 1859 r w Kołacinie, Arboretum i Muzeum Kolejki Wąskotorowej w Rogowie, Zespół Przyrodniczo-Krajobrazowy Górna Mrożyca, Cmentarz Żydowski w Brzezinach ale i nie tylko bo Muzeum i dom w którym urodził się Pan Zbigniew Zamachowski, a w fundamentach kościoła pw. Św. Ducha wytrawni eksploratorzy mogą odszukać śladów dawnego zamku Lasockich. Dodatkowymi walorami tej trasy są roztaczające się w koło piękne widoki z okolicznych wzgórz, które pokonujemy realizując plan wycieczki. I tylko gdyby nie wiatr wiejący jak szalony na otwartych przestrzeniach to mógłbym powiedzieć że było wspaniale. Ale trasa wycieczki bardzo fajna i urocza. Na 100% będę wpadnie do moich ulubionych na które chętnie zabiorę przyjaciół i znajomych. Przecież przez modyfikację dojazdu do wyznaczonej pętli i powrotu do domu zawsze ta trasa będzie troszkę inna hihihi.

Trasa: Głowno – Grodziski – Janów – Kamień – Karwoszczyzna – Kołacinek – Zacywilki – Stefanów – Przyłęk Duży – Rogów – Romanówek – Wągry – Olsza – Mroga Górna – Rozworzyn – Szymaniszki – Syberia – Kołacin – Nagawki – Dmosin – Dmosin Drugi – Osiny – Głowno

Foto :

W okolicach Kołacinka
W okolicach Kołacinka © GOZDZIK

Rogów - Cmentarz z I WŚ
Rogów - Cmentarz z I WŚ © GOZDZIK

Gdzieś na trasie. W oddali elewatory zbożowe w Rogowie
Gdzieś na trasie. W oddali elewatory zbożowe w Rogowie © GOZDZIK

Mroga Dolna
Mroga Dolna © GOZDZIK

Rozworzyn i widok w kierunku Brzezin
Rozworzyn i widok w kierunku Brzezin © GOZDZIK

I jedno z moich ulubionych miejsc w PKWŁ - Zespół Przyrodniczo-Krajobrazowy Górna Mrożyca
I jedno z moich ulubionych miejsc w PKWŁ - Zespół Przyrodniczo-Krajobrazowy Górna Mrożyca © GOZDZIK




  • DST 72.00km
  • Teren 5.00km
  • Czas 04:09
  • VAVG 17.35km/h
  • VMAX 41.20km/h
  • Temperatura 14.0°C
  • Podjazdy 206m
  • Sprzęt VAMP-irek
  • Aktywność Jazda na rowerze

Nasz grupa rozpoczyna sezon 2021

Sobota, 27 marca 2021 · dodano: 29.03.2021 | Komentarze 0

Data rozpoczęcia sezonu rowerowego naszej Grupy Rowerowej Green Velo była wyznaczona już dawno i w żaden sposób nie braliśmy pod uwagę tego, że będzie to czas kulminacji trzeciej fali pandemii. Dlatego z wielkim niepokojem nasłuchiwaliśmy komunikatu o kolejnych obostrzeniach życia w tych ciężkich czasach. Bardzo się baliśmy, że zostanie wprowadzony zakaz przemieszczania się tak jak było to w zeszłym roku. To by nam całkowicie storpedowało naszą wycieczkę, która została wyznaczona drogami i dróżkami Mazowsza.
Ufffff nic takiego nie ogłoszono więc mamy zielone, powiedzmy że lekko zielone światło do tego aby się spotkać (oczywiście w ścisłym reżimie sanitarnym mmmmm) i razem popedałować to tu to tam.
Założeniem wycieczki było zobaczenie kilku dworów i pałaców zlokalizowanych w okolicach Żyrardowa i Mszczonowa z naciskiem na odwiedzenie jednego z kultowych miejsca dla wszystkich fanów serialu Ranczo. A mianowicie serialowy dom, pałac, posiadłość Lucy i Kusego znajdujący się w miejscowości Sokule. I to zamierzenie udało się zrealizować. Co prawda tylko z daleka, zza ogrodzenia i krzaków, bo jest to miejsce prywatne i nie chcieliśmy jakoś mocno komuś paradować pod oknami, ale widziałem, zobaczyłem, wspomniałem Pana Pawła Królikowskiego i niektóre sceny z filmu, które były tu właśnie nagrywane. To naprawdę niesamowite uczucie być w takim miejscu i widzieć na własne oczy to co się widziało w telewizorze. No cóż teraz w planach musi być wycieczka do serca serialu czyli do Wilkowyj, a dokładnie do miejscowości Jeruzal. Może się uda jeszcze w tym roku.
Ale dobra wracajmy do naszej wycieczki. Bo akurat Sokule było ostatnia atrakcją dzisiejszego dnia, a wcześniej były inne miejsca.
Naszą wycieczkę rozpoczęliśmy w miejscowości Miedniewice, gdzie znajduje się Sanktuarium Matki Bożej Świętorodzinnej. Zerknąłem tylko na dziedziniec z myślą taką, że jak wrócimy to spróbuję wejść do środka. Ale jak wróciliśmy i zaczęliśmy pakować rowery do auta to lunął deszcz i już mi się nie chciało wychodzić. Trudno może jeszcze kiedyś będzie okazja. Miejsce to jest związane z drzeworytem ludowym z 1674 a przedstawiającym Świętą Rodzinę i przypisywanym mu cudów, potwierdzonych przez biskupa poznańskiego, a dokładnie przez komisję jaka powołał w 1675 r. W podziemnej części sanktuarium znajdują się krypty zakonników reformatów oraz osób związanych z tym miejscem.
Po przywitaniu ruszyliśmy w drogę. W drogę która okazała się dość trudno bo przez większą cześć była po prostu pod wiatr i to czasami jego porywy były naprawdę mocne. W takich okolicznościach przyrody (muszę tu dodać że pomimo wiatru to było bardzo ciepło i przyjemnie) dojechaliśmy do Żyrardowa gdzie odwiedziliśmy Willę Karola Dittricha, Pałacyk Tyrolski, budynki robotnicze przy ul. Narutowicza i Stary Rynek Miasta. Chwilkę pokręciliśmy się po ulicach miasta i ruszyliśmy do Radziejowic gdzie znajduje się zespół pałacowo-parkowy, który również jest związany z pewnym programem telewizyjnym w którym to niesforne dziewczynki uczyły się dobrych manier. W miejscu tym byłem w roku 2006 razem z Waldkiem, kiedy to tak naprawdę rozpoczynałem moja przygodę z trochę poważniejsza turystyką rowerową. Chwilka na podziwianie tego miejsca i w drogę do Grzegorzewic w których znajduje się oczywiście, że pałac hihihi oraz Gospodarstwo Rybackie. Nie ukrywam, że mieliśmy nadzieję, że uda nam się zamówić tam jaką pyszną rybkę - oczywiście na wynos. I udało się. Była pyszna.
Posilenie, wypoczęci ruszyliśmy w dalsza drogę, która od tego miejsca jest już drogą powrotna, ale jeszcze odwiedziliśmy Mszczonów w którym znajduje się Centrum Nurkowania i najgłębszy basen nurkowy w Polsce, a już przy wyjeździe z miasta Dworek Czarneckich. Mona powiedzieć że byliśmy i widzieliśmy. W drodze powrotnej przejeżdżając przez miejscowość Wręcza odwiedziliśmy ruiny pałacu rodziny Kossakowskich. Miejsce bardzo zaniedbane i zanieczyszczone. A opis pałacu na jednej ze stron internetowych Gminy Mszczonów wskazywał na to że obiekt ten był wspaniałą rezydencją :

„Pałac we Wręczy był imponującą rezydencją. Jego wnętrza były luksusowo wyposażone. Biblioteka pałacowa obfitowała w znaczące pozycje literackie. W jednym z salonów stał biały fortepian, którego dźwięki letnimi wieczorami docierały, aż do wiejskich zabudowań. Szlachecka siedziba posiadała własną kaplicę. Zachowane w części do dzisiaj głębokie piwnice służyły jako magazyn żywności i win. Otoczenie pałacu stanowił romantyczny, rozległy park. Pięknie komponował się z nim żyzny ogród oraz stawy rybne „


No cóż tak się dzieje z niektórymi obiektami. Albo nie maja właściciela i upadaj, niszczeją popadają w ruinę i zapomnienie, albo mają właściciela i stają się prywatne i niedostępne. Tak oczywiście są też i takie które można oglądać i zwiedzać tylko nie w czasie pandemii.
Ostatnią atrakcja, a właściwie przed ostatnią był pałacyk z Rancza o którym wspomniałem na początku. O sanktuarium w Miedniewicach też już pisałem na początku. Czyli właściwie można kończyć dzisiejszą wycieczkę.

Fajnie było się spotkać z przyjaciółmi po kilku miesiącach rozłąki. Co prawda brakowało doi pełnego składu Leny i Mateusza, ale i tak było fajnie, wesoło i bardzo przyjemnie. Deszcz który spadł i ochłodzenia jakie z nim przyszło było już po tym jak skończyliśmy jazdę. Chociaż Andrzej i Waldek wracali do swoich domów rowerami, a ja z Grzegorzem samochodami to i tak deszcz nie zrobił chłopakom krzywdy.
Było super.



Trasa : Miedniewice – Starowiskitki – Działki – Żyrardów – Korytów – Tartak Brzózki – Radziejowice – Zboiska – Grzegorzewice – Ciemno-Gnojna – Mszczonów – Marków-Świnice – Wręcza – Aleksandria – Pniowe – Mrozy – Jasionka – Sokule – Starowiskitki – Miedniewice.

Foto:

Sanktuarium w Miedniewicach
Sanktuarium w Miedniewicach © GOZDZIK

Żyrardów willa Karola Dittricha
Żyrardów willa Karola Dittricha © GOZDZIK

Pałacyk Tyrolski
Pałacyk Tyrolski © GOZDZIK

Pałac w Radziejowicach
Pałac w Radziejowicach © GOZDZIK

Grzegorzewice - Pałac
Grzegorzewice - Pałac © GOZDZIK

Mszczonów - Dworek Czarneckich
Mszczonów - Dworek Czarneckich © GOZDZIK

Wręcza - ruiny pałacu
Wręcza - ruiny pałacu © GOZDZIK

Sokule - Dworek Lycy
Sokule - Dworek Lucy © GOZDZIK




  • DST 84.50km
  • Teren 30.00km
  • Czas 04:38
  • VAVG 18.24km/h
  • VMAX 37.80km/h
  • Temperatura 12.0°C
  • Podjazdy 290m
  • Sprzęt Góralek
  • Aktywność Jazda na rowerze

Bolomowski Park Krajobrazowy - Chyba cz. 1

Piątek, 9 października 2020 · dodano: 13.10.2020 | Komentarze 2

Był niedawno Park Krajobrazowy Wzniesień Łódzkich, a dziś będzie Bolimowski Park Krajobrazowy. Jeden od drugiego niewiele oddalony i jeden i drugi blisko mnie znajduje się ,a oba są mi bardzo bliskie. PKWŁ ze względu na swój wzgórkowaty teren, na swoją bliskość Głowna i ładne i ciekawe krajobrazy, Bolimowski przede wszystkim ze względu na historie I WŚ gdzie na linii Rawki od grudnia 1914 do lipca 1915 roku przebiegała linia frontu, ale i samego charakteru miejsca niby płaskiego, a jednak bardzo ciekawego i spokojnego nawet poruszając się asfaltowymi drogami między lokalnymi wioskami.
Pomysł i trasę dzisiejszej wycieczki zaproponował Waldek i wytyczył ją tak abyśmy zwiedzili i poznali puszczę w linii północ -południe. Pomysł ten jak się okazało na koniec wycieczki miał drugie dno. A mianowicie już na samym początku wycieczki w głowie Waldka rodziła się myśl drugiej części zwiedzania Parku przebiegającej w linii wschód-zachód. W ten oto sposób bardzo dokładnie zwiedzimy i poznamy ten utworzony w roku 1986 Park Krajobrazowy. I to zwiedzimy we wszystkich kierunkach będąc w najdalszych punktach parku na wschodzie, zachodzie południu i północy. Taki mamy plan i nadzieję, że uda się to zrobić jeszcze w tym roku, kiedy to las przywdziewa kolorowy płaszcz jesieni.
Nietypowy dzień na wycieczki, bo to pracujący piątek, to i niestety było nas tylko dwóch mogących przemierzać te leśne i wiejskie drogi, dróżki i dukty.
Niesamowity klimat tajemniczości i niedostępności stwarzał dzisiejszego dnia leciutko padający deszczyk, gdzieniegdzie występująca delikatna mgła i oczywiście Rawka, która sama w sobie jest rezerwatem więc wyglądało to wszystko bajecznie.

Trasa: Nieborów – Budy Grabskie – Ruda – Samice – Kamion – Suliszew – Stara Rawa – Nowy Dwór – Raducz – Psary – Dzwonkowice – Doleck – Jeruzal – Patoki – Sewerynów – Budy Grabskie – Joachimów Mogiły – Bolimów – Nieborów.

Foto.
Gdzieś na szalki w Bolimowskim PK
Gdzieś na szalki w Bolimowskim PK © GOZDZIK

Ojjjj bujała się kładeczka bujała
Ojjjj bujała się kładeczka bujała © GOZDZIK

Dzika i tajemnicza Rawka
Dzika i tajemnicza Rawka © GOZDZIK
Kapliczka w środku puszczy
Kapliczka w środku puszczy © GOZDZIK
Niesamowicie bajeczne miejsce
Niesamowicie bajeczne miejsce © GOZDZIK
Stara Rawa - Grodzisko
Stara Rawa - Grodzisko © GOZDZIK
Idę się wprosić na biesiadę do grodziska
Idę się wprosić na biesiadę do grodziska © GOZDZIK
I takie miejsca też są w Bolimowskim PK
I takie miejsca też są w Bolimowskim PK © GOZDZIK
I na koniec Pałac w Nieborowie
I na koniec Pałac w Nieborowie © GOZDZIK




  • DST 46.80km
  • Teren 6.00km
  • Czas 02:50
  • VAVG 16.52km/h
  • VMAX 38.90km/h
  • Temperatura 28.0°C
  • Podjazdy 261m
  • Sprzęt VAMP-irek
  • Aktywność Jazda na rowerze

Green Velo dzień 4 - Szczebrzeszyn-Zamość

Poniedziałek, 31 sierpnia 2020 · dodano: 15.09.2020 | Komentarze 1

I niestety nadszedł ten dzień.
Z jednej strony to wspaniale że go doczekaliśmy w zdrowiu, szczęściu i cudownych nastrojach, a z drugiej strony to niestety już dziś koniec naszej tegorocznej wycieczki po Wschodnim Szlaku Rowerowym. Ostatnie kilkanaście kilometrów do Zwierzyńca i żegnamy się Green Velo.
Trochę szkoda że pociąg z Zamościa do Lublina mamy dość wcześnie, a właściwie to bardziej chodzi o to, że pociąg z Lublina do Warszawy jest wcześnie. To połączenie wymuszało na nas konieczność dotarcia do Zamościa już na 12.00. Dlatego pomimo niewielu kilometrów to czasu na zwiedzani Szczebrzeszyna, Zwierzyńca i Zamościa zdecydowanie za mało. Z czegoś trzeba było zrezygnować. Trudno sobie wyobrazić abyśmy zrezygnowali z chrząszcza w trzcinach lub chociaż kilkunastu minut na starym mieście w Zamościu. Dlatego w Zwierzyńcu spędziliśmy dosłownie sekundy w porównaniu do tego ile czasu można by tu przeznaczyć na zwiedzanie, oglądanie czy chociaż wizytę na malutkim piwku w znamienitym browarze. Po odbiciu w Zwierzyńcu na Zamość z dużą pomocą przyszedł nam nasz wróg numer jeden ostatnich dni. Czyli wiatr, który codziennie wiał nam w twarz, a od Zwierzyńca w plecki. Ojjjj jak się pięknie jechało, właściwie bez pedałowania na niektórych odcinkach. Taki pomocnik to aż miło. Dzięki temu mogliśmy się jeszcze na trasie zatrzymać na mały odpoczynek, czy na wejście na piękną wieżę widokową w pobliżu wsi Wychoda, czy też na demontaż Andrzeja błotnika który już zaczął zawadzać o rozbujane na boki do szaleństwa tylne koło. Patrzyliśmy tylko z niepokojem jak zaczną kolejne szprychy strzelać. Ale o dziwo udało się. Dojechaliśmy do Zamościa, a nawet dalej. Bo na skutek awarii trakcji pociąg zatrzymał się na pierwszej stacji w Lublinie i mieliśmy kawałek drogi do pokonania na dworzec Główny. A i jeszcze dalej jechaliśmy. Ja i Andrzej, gdy już nasi towarzysze podróży siedzieli wygodnie w domowych fotelach, musieliśmy jeszcze dojechać z Sochaczewa do Piasecznicy, gdzie w domu u Andrzeja miałem samochód.
I tak właśnie z przygodami i dodatkowymi kilometrami zakończyliśmy najważniejsze wydarzenie roku 2020. Oczywiście najważniejsze dla nas, no może za dużo wymagam od kolegów, ale na 100% dla mnie.
Kolejne blisko 300 kilometrów szlaku Green Velo pokonane. Kolejne piękne zakątki naszego kraju odwiedzone. Kolejne miejsca zwiedzone, odwiedzone i zaliczone. Najciekawszy fragment tegorocznej wycieczki to oczywiście Chełm – Szczebrzeszyn. A jak jestem już w Szczebrzeszynie to może ktoś wie lub się domyśla czemu szlak nie idzie przez miasto ? Ja wiem że przez wiele ciekawych miast i miasteczek szlak nie prowadzi, ale tu to przecież aż się prosi aby wjechać szlakiem do miasta, a nie omijać go jakimś dziwnym kanciastym łukiem. To nie jest jakieś wielkie miasto aby się zgubić czy aby jakieś niebezpieczeństwo w ruchu dla samochodów stwarzać. Nie potrafię tego zrozumieć.
Szlak na całej trasie bardzo dobrze oznaczony, nie było właściwie takiego miejsca aby go zgubić czy ciężko się zastanawiać gdzie teraz.
Ekipa. No co tu dużo mówić. Wymarzona na takie wyprawy. Wspaniale się z nimi czuję i bawię, nawet w chwilach, kiedy nie za bardzo się zgadzamy z wyborem miejsca na odpoczynek hihihi.
Mam nadzieję, że w przyszłym roku dalej w tym samym składzie lub troszkę powiększonym, będziemy kontynuować podróż szlakiem Green Velo. Czy zaczniemy od Zwierzyńca w dół, czy może od Suwałk w górę, czy może jakiś inny wariant tego nie wie nikt. No może poza głównym planistom tych wypraw czyli Waldkiem. My z wielką ciekawością czekamy na pierwsze zarysy i plany pt. GREEN VELO 2021.
A tym czasem dziękuję wam za ten czas.

Tras: Szlakiem Green Velo – Szczebrzeszyn-Zwierzyniec, a potem Jarugi – Kosobudy – Wychody – Mokre – Zamość, a na koniec Sochaczew – Piasecznica
Foto

Nasza kwatera o poranku
Nasza kwatera o poranku © GOZDZIK foto Waldek

Wesoła ekipa w Szczebrzeszynie
Wesoła ekipa w Szczebrzeszynie © GOZDZIK foto Waldek

W Zwierzyńcu
W Zwierzyńcu © GOZDZIK

W Zwierzyńcu
W Zwierzyńcu © GOZDZIK foto Waldek

Browar w Zwierzyńcu
Browar w Zwierzyńcu © GOZDZIK

Droga do Zamościa nie cała była usłana różami - Roztoczański Park Narodowy
Droga do Zamościa nie cała była usłana różami - Roztoczański Park Narodowy © GOZDZIK

Wieża widokowa foto Waldek
Wieża widokowa foto Waldek © GOZDZIK

I takie z niej widoczki
I takie z niej widoczki © GOZDZIK

A z drugiej strony takie foto Waldek
A z drugiej strony takie foto Waldek © GOZDZIK

I ostatni rzut oka na piękne widoki
I ostatni rzut oka na piękne widoki © GOZDZIK

Już jesteśmy w Zamościu
Już jesteśmy w Zamościu © GOZDZIK

W Zamościu
W Zamościu © GOZDZIK




  • DST 96.14km
  • Teren 15.00km
  • Czas 06:15
  • VAVG 15.38km/h
  • VMAX 49.30km/h
  • Temperatura 30.0°C
  • Podjazdy 376m
  • Sprzęt VAMP-irek
  • Aktywność Jazda na rowerze

Green Velo dzień 3 - Chełm - Szczebrzeszyn

Niedziela, 30 sierpnia 2020 · dodano: 14.09.2020 | Komentarze 0

Trzeci dzień mojej trzeciej wyprawy szlakiem Green Velo miał być najtrudniejszy w tegorocznym podróżowaniu. Nie dość że dystans na dziś to prawie 100 km jazdy, to jeszcze kilkanaście kilometrów jazdy w terenie ( tak do końca to nie wiemy jaka nawierzchnia) i na dodatek najcieplejszy dzień tego weekendu. Nie wspominam już o tym że nadal wiatr w oczy cały czas nam wieje. I na trasie nie zabrakło też kilkunastu dobrych podjazdów. Wszystko to razem, rano o 8, malowało nam dość groźnie wyglądający dzień. Ale z drugiej strony jakże ciekawy.
To co ruszamy w drogę.
Ósma rano, a słonko faktycznie daje mocno. Jest już bardzo ciepło. A będzie jeszcze cieplej. Akurat dla mnie to nie jest zbyt duże zmartwienie. Lubię jak jest ciepło, nawet bardzo ciepło. Ale dziś chyba będzie mega ciepło. Ale to później na razie jedziemy sobie tak jak prowadzi szlak, a prowadzi tak, że co jakiś czas ukazuje się nam niesamowity widok na Chełm. Dokładnie to na wzgórze i Bazylikę. Zaczynamy bardzo żałować tego że nie zdążyliśmy wczoraj wejść na dzwonnicę przy Bazylice. Widok z niej pewnie jest niesamowity. Musimy tu jeszcze kiedyś wrócić i dokończyć zwiedzanie miasta.
Super się jedzie.
Lubię trasy, szlaki które często zmieniają kierunki jazdy, które mają dużo zakrętów, skrętów i zwrotów. Prowadzą przez wsie, miasteczka, łąki, pola i lasy. Nie są takie monotonne i nudne. I właśnie taka dzisiejsza droga jest i już mogę napisać że była do końca. Taka właśnie ciekawa z różną nawierzchnią, z tymi podjazdami i zjazdami i niesamowitymi widokami.
Ale żeby nie było tak sielsko i anielsko to niestety podczas dzisiejszej jazdy dość mocno zostało nadwyrężone Andrzeja koło. Dwa strzały takie jak wczoraj nie zwiastowały nic dobrego. Najpierw jedna szprycha poszła się je……… znaczy pękła, a potem druga. Z niepokojem nasłuchiwaliśmy kolejnych strzałów. Niestety oznaczałyby one koniec wycieczki i poszukiwanie najbliższego pociągu lub innego transportu do Zamościa, bo raczej w niedziele nikt by nam nie naprawił roweru.
Jedziemy i nasłuchujemy, a w podświadomości modlimy się, aby tego co nasłuchujemy nie usłyszeć.
W Krasnymstawie zrobiliśmy sobie dłuższą przerwę. Najpierw na ochłodzenie się na rynku w oparach kurtyny wodnej, a potem na pyszne jedzonko.
Na kwaterę w komplecie docieramy około 18.00.
Na pierwszy rzut oka jest rewelacyjna, co potwierdził drugi rzut oka czyli wejście do pokoju. Naprawdę superowe miejsce z klimatem, z dobrym jedzeniem (duże i smaczne porcje) z przyjemnością siedzieliśmy sobie na ławeczce do późna. Z czystym sercem mogę polecić kwaterę pod nazwą Muzeum Skarbów Ziemi i Morza w Szczebrzeszynie lub jak kto woli Restauracja Klemens.
Dziś to już nasza ostatnia miejscówka na trasie tegorocznej wyprawy szlakiem Green Velo. Mnie zawsze takie chwile wprawiają w zadumę i zasmucenie.
Czy za rok uda się przyjechać aby kontynuować podróż, czy zdrowie pozwoli, czy sytuacja w domu w pracy nie stanie na przeszkodzie. No i oczywiście szkoda ze to już koniec, że jutro ostatnie kilkanaście kilometrów wspólnej jazdy, a potem rozjedziemy się każdy w swoim kierunku. Idę więc wcześniej do pokoju aby smutasy udusić poduchą, tak aby nikt nie widział.
Kolejny dzień pełen wrażeń, wspomnień, śmiechów i wspaniałych krajobrazów minął.
Jutro ostatni dzień wycieczki.

Trasa: Szlakiem Green Velo Chełm - Szczebrzeszyn

Foto:

W oddali widać Bazylikę i dzwonnicę w m. Chełm foto Waldek
W oddali widać Bazylikę i dzwonnicę w m. Chełm foto Waldek © GOZDZIK

Na szlaku Grenn Velo foto Waldek
Na szlaku Green Velo foto Waldek © GOZDZIK

Cudowne widoki z trasy
Cudowne widoki z trasy © GOZDZIK foto Waldek

Dziś jazda w cieniu była zbawieniem gdzieś na szlaku GV foto Waldek
Dziś jazda w cieniu była zbawieniem gdzieś na szlaku GV foto Waldek © GOZDZIK


W dole po prawiej Krasnystaw
W dole po prawej Krasnystaw © GOZDZIK

Krasnystaw i zbawienna kurtyna wodna
Krasnystaw i zbawienna kurtyna wodna © GOZDZIK
Krasnystaw - żegnamy się z tym miasteczkiem
Krasnystaw - żegnamy się z tym miasteczkiem © GOZDZIK

Bardzo zasłużony odpoczynek w cieniu drzew. Goździk dobranoc hihihi foto Waldek
Bardzo zasłużony odpoczynek w cieniu drzew. Goździk dobranoc hihihi foto Waldek © GOZDZIK

Gdzies na szalku foto Waldek
Gdzieś na szlaku foto Waldek © GOZDZIK

Drogi i widoki to dziś dominowało
Drogi i widoki to dziś dominowało © GOZDZIK

Podjazdy i widoki. Jedno męczyło, drugi cieszyło
Podjazdy i widoki. Jedno męczyło, drugi cieszyło © GOZDZIK foto Waldek
Widok na Zbiornik Nielisz
Widok na Zbiornik Nielisz © GOZDZIK

Nasza kwatera w wieczorowej szacie.
Nasza kwatera w wieczorowej szacie. © GOZDZIK foto Waldek




  • DST 82.90km
  • Czas 04:54
  • VAVG 16.92km/h
  • VMAX 40.60km/h
  • Temperatura 25.0°C
  • Podjazdy 150m
  • Sprzęt VAMP-irek
  • Aktywność Jazda na rowerze

Green Velo dzień 2 - Włodawa - Chełm

Sobota, 29 sierpnia 2020 · dodano: 09.09.2020 | Komentarze 0

Dzionek wita nas pięknym słoneczkiem.
Rozpoczynamy dzisiejszą podróż na „głodniaka”.
Tak jak pisałem wcześniej na kwadrze nie było możliwości wykupienie śniadania. Nie wnikam dlaczego co i jak. Jak zarezerwowaliśmy kwaterę przed pandemią to taka opcja była , teraz nie. I koniec tematu.
Jednak nie szukamy panicznie pierwszego lepszego sklepu z suchą bułką i kabanosem z folii. Wieczorem przeglądając trasę na dzisiejszy dzień znajdujemy miejscowość o bardzo miłej nazwie Okuninka, a właściwie to znajdujemy jezioro Białe. A przy jego północnym brzegu znajdujące się tam centrum handlowo-usługowe z licznymi punktami gastronomicznymi, kioskami spożywczymi, sklepami itp. Nas najbardziej interesują punkty gastronomiczne serwujące śniadania.
I taki punkt znajdujemy.
I to w ostatniej chwili bo Andrzej już z głodu zaczynał nam wyć. Nam zresztą też już kiszki marsza grały, a echo tej symfonii niosło jezioro które najpierw postanowiliśmy objechać dookoła.
Brzuszki zaspokojone, kubki smakowe zadowolone bo śniadanko pyszne było więc ruszamy na mała sesję zdjęciową nad samą tafle jeziora. Całkiem miłe miejsce. To znaczy chodzi mi o jezioro, bo wokół niego same pola namiotowe, campingowe, ośrodki wypoczynkowe, karuzele, budy z kiczem, pamiątkami itp …. No takie całkowicie komercyjne miejsce. Dobrze, że byliśmy tam na śniadaniu, a nie na kolacji bo chyba jest tam tak jak w mazurskich popularnych miejscowościach. Głośno, gwarno muzyka z koników bujanych, wesołego miasteczka z cudownej jakości płyt CD leżących prawie na chodniku.
Uffff czym prędzej się stąd zbieramy na nasz wspaniały szlak, który biegnie przez Sobiborski Park Krajobrazowy. Wspaniała asfaltowa droga wśród lasu doprowadza nas do Miejsca Pamięci Narodowej. Do miejsca w którym mieścił się obóz koncentracyjny w Sobiborze. Niestety sam budynek muzeum jest zamknięty, ale można wejść na tern gdzie mieścił się obóz, na rampę kolejową pamiętającą te straszne i okrutne dni.
Takie miejsca robią na mnie ogromne wrażenie. Nie mogę sobie nawet wyobrazić tego ogromu tragedii, okrucieństwa, bestialstwa, ludzkiej krzywdy i niemocy. Spacerujemy po miejscach wyznaczonych, czytamy tablice informujące o wszystkim co jest związane z tym miejscem. O początkach, o działalności, o ofiarach, o ludziach tu umierających o wszystkim.
Cisza wokół.
Słychać tylko szum drzew, które pewnie każdemu odwiedzającemu opowiadają co tu się działo.
Słuchamy.
Potem w ciszy i spokoju ruszamy w dalszą drogę.
Przez chwile nikt z nas nic nie mówi.
Po prostu jedziemy.
Podziwiamy przyrodę.
Droga jest naprawdę bardzo przyjemna, spokojna i bardzo łatwa. Dziś jest cały taki dzień. Łatwy lekki i przyjemny. Niewiele kilometrów i sam asfalt.
I tu mamy słowo klucz – jest.
Należy je zastąpić – miał być, był.
Bo nagle naszą sielską wycieczkę przerwał trzask, strzał coś w tym stylu.
Co jest grane ?????
Rozglądamy się dookoła nic nie widać.
I nagle wzrok ostatnich w peletonie pada na tylne koło Andrzeja.
Totalna ósemka, albo szesnastka. U Andrzeja pękła szprycha w tylnym kole. Koło jest tak krzywe, że jak się patrzy na nie to można dostać choroby morskiej. A jutro jest ciężki dzień z długim dystansem i jest sporo kilometrów terenu.
Co robić ?????
Szukamy w necie informacji czy w Chełmie jest jakiś serwis czynny w sobotę chociaż do 15.00 Bo do 14 nie mamy szans dojechać.
Dzwonimy do jednego z nich.
Tak spoko jak zdążymy do 15.00 to naprawią.
Do przejechania prawie 50 km w około 3 godziny i wiatr jest po ciemnej stronie mocy.
Ale cóż próbujemy.
Nici ze zwiedzania, spokojnej jazdy, miłych odpoczynków na łonie przyrody, włażenia na wieże widokowe itp. Pełna moc na Chełm.
W serwisie jesteśmy o 14.30.
Nie będę ukrywał, że jestem zmęczony, ale z drugiej strony jesteśmy na miejscu jakiś 2-3 godziny wcześniej. Mamy mnóstwo czasu na zakwaterowanie, przebranie i wałęsanie się po mieście. (Niestety jak się okaże ten nadmiar czasu nas trochę rozleniwił i zgubił.)
I to właśnie robimy.
Niestety nie udało nam się wejść do Podziemi Kredowych bo do 16.00.
Nie udało nam się również zdążyć wejść na dzwonnicę, bo po porażce z podziemiami poszliśmy na obiad do restauracji „Gęsie Sprawki” i tu się trochę zeszło, a dzwonnica do 18.00.
Ale i tak spędziliśmy wspaniałe popołudnie wałęsając się po rynku i wieczór na kwaterze.

Trasa : Szlakiem Green Velo Włodawa – Chełm

Foto.
Mały przystanek tuż za Włodawą foto Waldek
Mały przystanek tuż za Włodawą foto Waldek © GOZDZIK
Na śniadanku
Na śniadanku © GOZDZIK
Jezioro Białe - foto Waldek
Jezioro Białe - foto Waldek © GOZDZIK
Sobibór
Sobibór © GOZDZIK
Miejsce Pamięci - Sobibór
Miejsce Pamięci - Sobibór © GOZDZIK
Miejsce Pamięci Sobibór
Miejsce Pamięci Sobibór © GOZDZIK Foto Waldek
Na szalku Green Velo
Na szlaku Green Velo © GOZDZIK Foto Waldek

Restauracja Gęsie Sprawki - polecamy Foto Waldek
Restauracja Gęsie Sprawki - polecamy Foto Waldek © GOZDZIK
Chełm tu właśnie jesteśmy
Chełm tu właśnie jesteśmy © GOZDZIK
Chełm - widok na dzwonnicę i Kopiec Niepodległości z Krzyżem Jubileuszowym Foto Waldek
Chełm - widok na dzwonnicę i Kopiec Niepodległości z Krzyżem Jubileuszowym Foto Waldek © GOZDZIK
Widok na miasto ze wzgórza
Widok na miasto ze wzgórza © GOZDZIK
Chełm - Rynek
Chełm - Rynek © GOZDZIK
Widok na rynek
Widok na rynek © GOZDZIK




  • DST 94.80km
  • Teren 40.00km
  • Czas 06:21
  • VAVG 14.93km/h
  • VMAX 30.80km/h
  • Temperatura 30.0°C
  • Podjazdy 126m
  • Sprzęt Góralek
  • Aktywność Jazda na rowerze

Dzika Rzeka - Czy to możliwe ?

Sobota, 22 sierpnia 2020 · dodano: 25.08.2020 | Komentarze 1

Na tą wycieczkę szykowałem się już rok temu.
Niestety w zeszłym roku nie mogłem w niej uczestniczyć ze względów rodzinnych, ale Grzegorz który był głównym pomysłodawcą, planistą i organizatorem wycieczki obiecał mi wówczas, że zostanie ona powtórzona właśnie w tym roku. Powtórzona, udoskonalona i rozbudowana o nowe odcinki i ciekawe miejsca. I jak obiecał tak też zrobił.
Na starcie stawiła się prawie cała nasza grupa plus kandydat do dołączenia do grupy. Mocny kandydat i właściwie można powiedzieć, że już jedną nogą w grupie. Bo chłopak ostatnio pokazał, że ma charakter w nogach i nie straszne mu są pokonywane kilometry. Mówię tu oczywiście o młodym Andrzeju, który to niedawno realizował jedno ze swoich wyzwań.
Dziś pomimo tego, że musiał wstać po godzinie 5, to nie zrezygnował z wyjazdu do Warszawy.
Do Warszawy tak … Dokładnie tu zaczyna się wycieczka pod tytułem Dzika Rzeka.
Pewnie zastanawiacie się jak to możliwe ?
Prawie centrum Polski, Stolica, Królowa Rzek Polskich, gdzie tu jej dzikość.
Ja też …..............
Ale zastanowienie było do chwili kiedy, Grzegorz tylko sobie znanymi ścieżkami, dróżkami, duktami, polami, dziwnymi wiaduktami, przejazdami, podjazdami polazł nam mnóstwo dzikich wspaniałych i malowniczych miejsc nad Wisłą i w najbliższej jej okolicy. Niektóre naprawdę zachwycały swoim krajobrazem, taką właśnie dzikością, taką nieuregulowaną linią przyrody i brakiem znamion cywilizacji.
Nie jestem wstanie, a może bardziej nie chce tego pisać bo zapisałbym całą stronę, aby dokładnie powiedzieć gdzie jak jechaliśmy, gdzie skręcaliśmy itp.. Powiem tylko że z dworca Warszawa Wschodnia ruszyliśmy w kierunku Góry Kalwarii lewą stroną rzeki, a wracaliśmy prawą stroną z przeprawą promową na wysokości Plaży Na Zawadach. Oj zapomniałbym o najważniejszej i najbardziej oczekiwanej atrakcji, a biorąc pod uwagę panujący upał najbardziej pożądaną atrakcję dzisiejszego dnia . Chodzi oczywiści o pieszą przeprawę i orzeźwiającą kąpiel w rzece Świder tuż przy jej ujściu do Wisły. To było naprawdę bardzo miłe. Postawiło nas na nogi i dało dużo energii na pozostały odcinek trasy. A była nam ta energia bardzo potrzebna bo zanosiło się na burzę i duża ulewę, a do mety jeszcze sporo kilometrów. I w zasadzie to nam się udało, bo gdybyśmy nie spędzili chwili w jednym z barów na posiłek to byśmy zdążyli na dworzec przed deszczem, a tak to ostatnie 5 km jechaliśmy w deszczu. Jednak wcale się nim nie przejmowaliśmy. Zmył on trochę kurzu z rowerów i naszych ubrań, oraz fajnie i przyjemnie nas schłodził.
Co tu więcej pisać?
Może tylko jeszcze to, że dotychczas moje wizyty w Warszawie były związane wyłącznie z obowiązkami służbowymi typu szkolenia. Teraz już w jednym roku jestem tu dwa razy i jeżdżę po stolicy rowerem dla przyjemności. Niedawno podczas wycieczki organizowanej i rozplanowanej przez Mateusza poznawałem jazdę po miejskiej dżungli, dziś Grzegorz zabrał nas w zupełnie inne klimaty. Obie wycieczki superowe, obie inne i obie ciekawe. Również dla młodego Andrzeja była to nowa rowerowa przygoda. Chłopak ze względu na swój rower (cienkie koła) unikał terenu jak ognia. A tu teraz blisko połowa to jazda terenowa. Dał radę. Nie marudził i dzielnie pokonywał każdy kilometr trudów terenowej jazdy.
Grzegorz, Lena bardzo dziękuję za tą wycieczkę. Z przyjemnością wybiorę się na Dziką Rzekę jeszcze raz. Może na przyszły rok jesienią, kiedy do tych dzikich krajobrazów przyjdzie jeszcze Pani Jesień ze swoją kolorową szatą.
Było SUPER.

Trasa: Warszawa - Gassy - Góra Kalwaria - Otwock Wielki - Warszawa
Foto : Ale i tak nie oddadzą tego jak było wspaniale.

To chyba obowiązkowe zdjęcie z Warszawy. Widok z Mostu Siekierkowskiego
To chyba obowiązkowe zdjęcie z Warszawy. Widok z Mostu Siekierkowskiego © GOZDZIK
Wesoła ekipa od lewej Waldek, Goździk, Andrzej,Grzegorz, Młody Andrzej, Lena
Wesoła ekipa od lewej Waldek, Goździk, Andrzej,Grzegorz, Młody Andrzej, Lena - foto Waldek © GOZDZIK

Gdzieś na trasie ale jeszcze w Warszawie foto Waldek
Gdzieś na trasie ale jeszcze w Warszawie foto Waldek © GOZDZIK

© GOZDZIK
A oto i Dzika Rzeka
A oto i Dzika Rzeka © GOZDZIK - foto Waldek
O i tu też Ona
O i tu też Ona © GOZDZIK
Gdzieś na trasie - foto Waldek
Gdzieś na trasie - foto Waldek © GOZDZIK
Przeprawa przez rzekę Świder
Przeprawa przez rzekę Świder © GOZDZIK
Czekamy na prom - foto Waldek
Czekamy na prom - foto Waldek © GOZDZIK
I płyniemy po Dzikiej Rzece.
I płyniemy po Dzikiej Rzece. © GOZDZIK
Gdzieś na trasie żegnamy się z Dziką Rzeką
Gdzieś na trasie żegnamy się z Dziką Rzeką © GOZDZIK
A to jest Warszawa tuż przy Dzikiej Rzece
A to jest Warszawa tuż przy Dzikiej Rzece © GOZDZIK





  • DST 128.30km
  • Teren 15.00km
  • Czas 06:23
  • VAVG 20.10km/h
  • VMAX 47.80km/h
  • Temperatura 28.0°C
  • Podjazdy 343m
  • Sprzęt VAMP-irek
  • Aktywność Jazda na rowerze

Do Ciechanowa

Czwartek, 20 sierpnia 2020 · dodano: 24.08.2020 | Komentarze 2

Ta wycieczka miała być tą pierwszą w pełnym składzie naszej małej nieformalnej ale bardzo wesołej grupy. Ale niestety jak to w życie bywa nie zawsze dany termin każdemu pasuje, lub też bieżące wydarzenia i zobowiązania, które wyskoczyły nagle pozwalają na udział w danym wydarzeniu.
Tak też było i tym razem. Na rynku w Zakroczymiu nie mogli pojawić się Lena i Mateusz.
Trudno niech żałują.
W takim troszkę okrojonym składzie Waldek, Andrzej, Grzegorz i ja ruszamy w kierunku twierdzy Modlin. Tak między murami twierdzy, a rzekami Wisły i Narew docieramy do Nowego Dworu Mazowieckiego. Pierwszy przystanek to Pomiechówek. Mały odpoczynek, śniadanko i ruszamy dalej w trasę. W trasę która ułożył i w całości wytyczył Waldek. Dlatego każdy kilometr dzisiejszej wycieczki był dla nas bardzo ciekawy. Szczególnie ciekawe były odcinki specjalne. Odcinki te biegły po drogach szutrowych, polnych i niekiedy dość mocno piaszczystych. Na tych odcinkach nasz dyrektor sportowy trasy Waldek jakimś dziwnym trafem zawsze jechał lub pchał rower dużo przed nami.
Mmmmm ciekawe dlaczego ?????
Ale nie, muszę tu napisać szczerą prawdę i pochwalić naszego kolegę. Oczywiście byliśmy trochę źli na te odcinki szczególnie tam gdzie trzeba było pchać rowery, ale one były naprawdę bardzo urocze, ciekawe i po prostu ładne, a przed wszystkim spokojne. Generalnie drogo do Ciechanowa była wspaniała, zróżnicowana, ciekawa i kolorowa. Niestety pokonanie około 15 km po takim terenie przełożyło się na czas. A dokładnie na uciekający nam czas, a tu przed nami zwiedzanie Zamku w Ciechanowie, jakiś obiadek, może jeszcze jakieś szwendanie się po mieście. Więc jak tylko udawało się wskoczyć na asfalt to staraliśmy się nadrabiać skradziony przez odcinki specjalne czas.
Nie do końca udała się nam ta sztuka. Czasu było tyle aby zwiedzić zamek, a dokładnie wystawę oraz wejść na obie baszty. Na szwendanie brakło czasu, a obiadek zjemy po drodze. Mamy mniej kilometrów do przejechania i wygląda na to że wiaterek będziemy mieli w plecy. Czyli może uda się coś odzyskać. Pod warunkiem że nie będzie odcinków specjalnych.
Hurrrrraaaaaa nie było.
Był za to wiaterek w plecki i mogliśmy sobie spokojnie wylądować w jakimś miłym lokalu na obiadku. Zbytniego wyboru nie było. Bo jedynym większym miasteczkiem w drodze powrotnej było Nowe Miasto. I tu założyliśmy naszą bazę posiłkową. Było dużo i smacznie.
Ruszamy dalej. To już ostatni odcinek naszej dzisiejszej wycieczki. Wycieczki która była bardzo ciekawa, przyjemna i właśnie taka jaką bym chciał aby była każda wycieczka.
Fajnie było odwiedzić miasto do którego w 2006 roku ja wytyczyłem trasę. Zobaczyć jak się zmienił zamek i czy w ogóle się zmienił (zmieni i to na lepsze).
Wycieczka bardzo udana.
Trasa : Zakroczym, Nowy Dwór Mazowiecki, Pomiechówek, Goławice, Zaborze, Cieksyn, Rostoki, Nowe Miasto, Modzele-Bartłomieje, Soboklęszcz, Sońsk, Ciechanów, Niechodzin, Kownaty-Borowe, Ojrzeń, Karolinowo, Nowe Miasto, Grabie, Joniec, Stara Wrona, Zaręby, Zakroczym.

Foto:
Wesoła ekipa na śniadanku - foto Waldek
Wesoła ekipa na śniadanku - foto Waldek © GOZDZIK
Wspaniałe odcinki specjalne - foto Waldek
Wspaniałe odcinki specjalne - foto Waldek © GOZDZIK
Przerwa w cieniu dla ochłody
Przerwa w cieniu dla ochłody © GOZDZIK
Na zamku w Ciechanowie
Na zamku w Ciechanowie - foto Waldek © GOZDZIK
Jakie czasy takie przyłbice
Jakie czasy takie przyłbice © GOZDZIK
Widok z zamkowej baszty
Widok z zamkowej baszty © GOZDZIK
Zakroczym i pomnik latarnia od lewej Andrzej, Grzegorz, Waldek
Zakroczym i pomnik latarnia od lewej Andrzej, Grzegorz, Waldek © GOZDZIK