Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Gozdzik z miasteczka Głowno. Mam przejechane 22753.83 kilometrów w tym 5445.87 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 19.02 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 91305 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Gozdzik.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w kategorii

Po okolicy

Dystans całkowity:7753.07 km (w terenie 923.77 km; 11.91%)
Czas w ruchu:376:41
Średnia prędkość:20.58 km/h
Maksymalna prędkość:53.30 km/h
Suma podjazdów:24313 m
Liczba aktywności:149
Średnio na aktywność:52.03 km i 2h 31m
Więcej statystyk
  • DST 125.00km
  • Czas 06:15
  • VAVG 20.00km/h
  • VMAX 40.10km/h
  • Temperatura 20.0°C
  • Podjazdy 679m
  • Sprzęt VAMP-irek
  • Aktywność Jazda na rowerze

Szlakiem Powstania Styczniowego na Ziemiach Polskich (PTTK) część 6 -Do Lubochni i Ujazdu

Sobota, 9 maja 2015 · dodano: 10.05.2015 | Komentarze 5

Tym razem wypad na rowerek musiał być przeniesiony z niedzieli na sobotę, a to ze względu na zapowiadające się bardzo kiepskie warunki pogodowe w niedzielę.
Zamiana ta niestety nie pasowała wszystkim i na wycieczkę udałem się samemu.
Ojjj dawno już w dłuższej wycieczki nie odbywałem w samotności. Do maja zeszłego roku to właściwie był standard, ale od kiedy Gołąbka zaraziłem rowerowaniem to właściwie jeździliśmy razem.Muszę przyznać że naprawdę nie miałem tym razem wyboru bo albo pojadę w sobotę sam przy ładnej pogodzie, albo będę solidaryzował się z kolegami i w niedzielę nie pojadę wcale bo nie będzie pogody.
Wyszło ze mnie samolubstwo ….. (albo miłość do rowerku – i tej wersji będę się trzymał), bo jak nadmieniłem na wstępie………pojechałem sam.
Do wyjazdu do Lubochni i Ujazdu podchodziłem już dwa razy i dwa razy mi się nie udało. Tym razem musiało się udać i koniec.
Pobudka wcześnie rano, zakupy na sobotę i niedziele całusek od żonki na do widzenia i w drogę.
Początkowo jechało mi się tak sobie. Nie wiem, czemu. Trwało to bardzo krótko, bo jak wyjechałem za miasto na okoliczne wzniesienia to już było wspaniale i samotne pedałowanie stało się przyjemnością taką samą jak samotne pedałowanie z przed roku.
Odwiedzenie tych dwóch miejscowości oczywiście było związane z tym, co się w nich znajduje. W Lubochni i pobliskiej Brenicy znajdują się miejsca związane z Powstaniem Styczniowy (pomnik – Brenica, mogiła powstańców-Lubochnia), a w Ujeździe możemy podziwiać z zewnątrz piękny odnowiony pałac w wraz z parkiem. Podczas prac archeologicznych odkryto w pobliżu pałacu cześć murów pierwotnego założenia tej budowli, czyli średniowiecznego zamku. Dzięki tym odkryciom stwierdzono, ze zamek był 4 krotnie większy od dzisiejszego zachowanego pałacu.
Droga powrotna to oprócz podziwiania widoków i rozkwitającej przyrody to jeszcze troszkę walka ze sobą i z kryzysem, jaki mnie dopadł około 90-95 kilometra. Fakt że kilka wzniesień oraz delikatny ale cały czas wiejący w twarz wiaterek przyczynił się do tego stanu, pewnie też i dwutygodniowa przerwa w pedałowaniu nie była bez znaczenia, ale co no tak być nie powinno.
Trasa: Głowno – Kołacin – Przyłęk Duży – Jeżów – Wola Łokotowa – Węgrzynowice – Rękawiec – Tarnowska Wola – Lubochnia – Brenica – Lubochnia – Skrzynki – Ujazd – Budziszewice – Węgrzynowice – Jeżów – Kołacin – Głowno
Foto:
Brenica - pomnik
Brenica - pomnik © GOZDZIK

Tablica na pomniku - Brenica
Tablica na pomniku - Brenica © GOZDZIK

Lubochnia - mogiła zbiorowa
Lubochnia - mogiła zbiorowa na tablicy taki sam napis jak powyżej © GOZDZIK

Ujazd - pałac
Ujazd - pałac © GOZDZIK

Ujazd - pałac
Ujazd - pałac widziany z parkowych alejek © GOZDZIK

Pałac z jeszcze jednej strony - Ujazd
Pałac z jeszcze jednej strony - Ujazd © GOZDZIK

Kompania Reprezentacyjna Sadów Polskich BACZNOŚĆ - no i tak trzymać
Kompania Reprezentacyjna Sadów Polskich BACZNOŚĆ - no i tak trzymać © GOZDZIK


Kategoria Po okolicy


  • DST 31.30km
  • Teren 11.70km
  • Czas 01:35
  • VAVG 19.77km/h
  • VMAX 36.50km/h
  • Temperatura 20.0°C
  • Podjazdy 157m
  • Sprzęt BASIC
  • Aktywność Jazda na rowerze

Między mżawką, a ulewą......

Niedziela, 26 kwietnia 2015 · dodano: 26.04.2015 | Komentarze 0

……….. pojawił się promyk nadziei na mały rowerowy wypad po okolicy.
Niestety tylko po okolicy, ponieważ chmur było sporo, a właściwie to same chmury, w których podstępnie czaił się deszcz, aby zaatakować mnie, gdy będę daleko od domku.
Nie było jakiegoś większego pomysłu na kierunek i cel wycieczki, dlatego tak bez większego celu pokręciłem się samotnie troszkę po lesie, troszkę po wioskach aż w końcu wylądowałem w Rezerwacie Przyrody Zabrzeźnia.
To miejsce jest oddalone od centrum (czyli ode mnie) Głowna jakieś 2 km i znajduje się jeszcze w granicach miasta. Stworzony został 1984 roku i ma na celu ochronę jodły pospolitej, która występuje tu na północnej granicy swojego naturalnego występowania. Bardzo dawno tu nie byłem, bo właściwie tylko oprócz tablicy informacyjnej nic nie było.To znaczy była przyroda oczywiście, ale nic poza tym.
Dlatego byłem bardzo pozytywnie zaskoczony jak się dziś tam zjawiłem.Pojawiły się ławeczki, pojawiły się tablice informacyjne, a przy ścieżce tablice opisujące dany gatunek czy to drzewa, paproci, bluszczu itp. Naprawdę ciekawie się tu zrobiło, ale długo nie mogłem się nacieszyć tym miejscem, bo właśnie złowrogi deszcz rozpoczął swój taniec na młodziutkich listkach.
Czas było uciekać do domku. Zdążyłem wejść i deszcz się na serio mocno się rozpadał. Dobrze, że pada. Jest ciepło więc przyroda ruszy teraz z całym impetem.
Trasa: Głowno – Grodzisko – Lubowidza – Kalinów – Wyskoki – Głowno
Foto:

Rezerwat Przyrody Zabrzeźnia
Rezerwat Przyrody Zabrzeźnia © GOZDZIK

Ścieżki w rezerwacie
Ścieżki w rezerwacie © GOZDZIK

W rezerwacie przyrody ZABRZEŹNIA
W rezerwacie przyrody ZABRZEŹNIA © GOZDZIK

Krótki kurs dla początkujących zbieraczy - to jemy :-)
Krótki kurs dla początkujących zbieraczy - te zbieramy :-) © GOZDZIK

... tych nie zbieramy i nie niszczymy !!!
... tych nie zbieramy i nie niszczymy !!! © GOZDZIK


Kategoria Po okolicy


  • DST 90.10km
  • Teren 2.80km
  • Czas 05:00
  • VAVG 18.02km/h
  • VMAX 33.40km/h
  • Temperatura 13.0°C
  • Podjazdy 373m
  • Sprzęt VAMP-irek
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Do Kiernozi

Niedziela, 12 kwietnia 2015 · dodano: 13.04.2015 | Komentarze 4

Proszę, kilka wycieczek absencji Ciapka w naszym rowerowym gronie i po powrocie od razu zostaje bohaterem. Co ten chłopak w sobie ma ?
Trudno powiedzieć, ale w zeszłym roku w pełni go podziwiałem jak z dwóch wycieczek wracał na totalnym kapciu, a tu jeszcze dobrze sezon rowerowy się nie zaczął, a gość ponownie mnie powalił. Ponieważ tym razem …… a dobra to może bardziej chronologicznie o wycieczce i zdarzeniach.

Totalnie rozpieszczeni i maksymalnie zmotywowani sobotnią letnią pogodą, nawet nie chcieliśmy słyszeć i dopuścić do wiadomości to, że niedziela może być kiepska jeśli chodzi o dłuższy wyjazd.
Rano pobudka i pędem do okna….. eeee no piknie nie jest, ale nie pada … chyba wieje dość mocno?, są chmury, nooo, ale nie pada wiec, na co czekać.
Aby nie dać moim kompanom powodu do rozpoczęcia dywagacji na temat jedziemy - nie jedziemy, to na wszelki wypadek nie pytałem ich, co i jak tylko czekałem na miejscu zbiórki.
Oooooo matko pojawili się bez spóźnienia, to już jakaś nowość, a może metody wychowawcze zaczynają powoli odnosić skutek ??? Dobra są nic nie komentuje nie wspominam o pogodzie, trudne tematy na bok.
Kurczę chłodno jednak …. Wieje, o kurde jak wieje jak się wyjechało zza budynków, ja pierdziu jaki wicher na szczerych polach. Po 6-8 km mam ochotę zadzwonić po wóz techniczny i do domku wrócić. Przecież w niektórych momentach prędkość spada do 10 km /h, a dzisiejszy plan to Kiernozia czyli dystans około 90-100 km.
Rozpacz, nawet czarna rozpacz.
I tak docieramy do miejscowości Sobota, zawijamy na zameczek, którego do tej pory jeszcze nie odwiedził Gołąbek. Tu chwila przerwy i oczekuję na pierwsze słowa zwątpienia i chęci powrotu do domu, ale cisza, chłopaki dobrze się bawią to, co no ja pierwszy się nie poddam przecież. No jakby to wyglądało co ? Wiec dobrze się bawię z kolegami oglądając i podziwiając jak pięknie został oczyszczony, a raczej jest oczyszczany park wokół zameczku. Naprawdę robi się pięknie. Nie ma krzaków, samosiejek i niepotrzebnych drzewek. Te drzewa, co są dorodne, ładne pewnie stare opisane są jakimiś numerami.
Pięknie wszystko widać. Naprawdę podoba mi się tu.
Po chwili spędzonej w tak miłym i cichym miejscu ruszamy dalej w drogę. Już za pierwszym zakrętem kolega wicher sobie o nas przypomniał i dalej lewy skos w twarz i lewy bok atak ile natura dała.
Masakra. Naprawdę jechało się bardzo ciężko i w momentach gdy trasa prowadziła idealnie pod wiatr super ciężko. Dopiero na jakieś 8-10 km przed Kiernozią mieliśmy odcinek drogi gdzie wiatr był naszym przyjacielem. Jak się okazało dla Ciapka właśnie na tym odcinku w drodze powrotnej wiatr był jego największym wrogiem. Wrogiem, bo niestety wiał prosto w twarz i nasz kolega, a raczej jego kolano nie wytrzymało walki i coś puściło, zagrzechotało i zabolało.
Cała powrotna droga to to jest około 35-40 km jechał biedny pedałując tylko jedna nogą (nie w SPD) drugiej pomagał naciskając kolano ręką. No, co to za jazda. Prędkość spadła nam do 12-15 km/h, ale chłopak dała radę dojechał do domu na rowerze. Co prawda na twarzy naprawdę było widać, że go boli i cierpi, ale się nie poddał.
Tak to prawda dość głupie postanowienie i nieodpowiedzialne z jednej strony, bo mógł sobie wyrządzić większe szkody, ale z drugiej strony … no cóż szacuneczek Marcinie i tyle.
Ktoś mi kiedyś powiedział, ze ból kształtuje charakter. I może coś w ty jest.

A jeśli chodzi o walory kulturalna – historyczne dotyczące Kiernozi to legendy głoszą, że miał się tu zatrzymać Król Władysław Jagiełło w drodze na Grunwald i polować w okolicznych lasach na dziki (kiernozy – stąd nazwa miejscowości oraz herb – dzik na zielonym polu).
Podróżując z wujem Łukaszem, biskupem warmińskim gościł w Kiernozi Mikołaj Kopernik, gdzie ponoć na rynku zgubił soje pióro.
Miejscowego starostę Łączyńskiego, wg legend, miał odwiedzić sam Tadeusz Kościuszko, któremu na ta okoliczność usypano później kopiec w pałacowym parku.
Prawdą natomiast jest, że w krypcie kościoła św. Małgorzaty obok bliskich znajduje się trumna z ciałem (serce jest w Paryżu) Pani Marii Walewskiej, o której mówimy, że była polską żoną (to określenie bardziej mi się podoba niż metresa cesarza) Napoleona, z którym zresztą miała syna. Warto sobie troszkę poczytać o tej parze i jej historii oraz późniejszych losach Pani Walewskiej.
W parku znajduje się klasycystyczny pałac Łączyńskich z I połowy XIX wieku z zabytkowym parkiem i kopcem Kościuszki.
Generalnie miejscowość bardzo mała, ale troszkę do zobaczenia, a wcześniej poczytania o tej wiosce, która kiedyś dwukrotnie 1567 a następnie 1784 stawała się miastem.

Wycieczka udana, słonko w drodze powrotnej dawało nam sił (szczególnie Ciapkowi) do walki z nadal porywistym wiatrem i tyle.
Gdzie by się tu wybrać za dwa tygodnie ??? mmmmm
Ciapek jedziesz z nami ????

Trasa: Głowno – Walewice – Sobota – Bąków Górny – Wiskienica Dolna – Zalesie – Złaków Borowy – Sokołów-Towarzystwo – Kiernozia – Sokołów-Towarzystwo – Złaków Borowy – Złaków Kościelny – Zduny – Chruślin – Skaratki pod Lasem – Sapy – Strzebieszew – Kamień – Głowno.

Foto:
Zameczek w Sobocie
Zameczek w Sobocie © GOZDZIK

Kiernozia - Pałac Łączyńskich
Kiernozia - Pałac Łączyńskich © GOZDZIK

Kiernozia - Pałac Łączyńskich
Kiernozia - Pałac Łączyńskich © GOZDZIK

Kiernozia - Pałac Łączyńskich
Kiernozia - Pałac Łączyńskich © GOZDZIK

Kopiec Kościuszki w Kiernozi
Kopiec Kościuszki w Kiernozi © GOZDZIK

Tablica na kopcu w Kiernozi
Tablica na kopcu w Kiernozi © GOZDZIK

Krypta w kościele
Krypta w kościele © GOZDZIK

Tablica informacyjna w krypcie kościoła. Słońce się tak odbijało że nie było jak zrobić dobrze tego zdjęcia
Tablica informacyjna w krypcie kościoła. Słońce się tak odbijało że nie było jak zrobić dobrze tego zdjęcia © GOZDZIK

Może jeszcze takie zdjęcie
Może jeszcze takie zdjęcie © GOZDZIK

A na takich terenach wiatr się rozpędzał jak bolidy F1 na prostej
A na takich terenach wiatr rozpędzał się jak bolidy F1 na prostej © GOZDZIK

Pozycja nr 2 - kulejący na rowerze - Ciapek
Pozycja nr 2 - kulejący na rowerze - Ciapek © GOZDZIK


Kategoria Po okolicy


  • DST 37.50km
  • Teren 1.80km
  • Czas 01:52
  • VAVG 20.09km/h
  • VMAX 29.30km/h
  • Temperatura 10.0°C
  • Podjazdy 105m
  • Sprzęt BASIC
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Dwa pałace i nas dwóch

Wtorek, 7 kwietnia 2015 · dodano: 07.04.2015 | Komentarze 0

Święta, Święta i po świętach czas wrócić do rzeczywistości, czyli do pracy czas, ale co by ten powrót nie był szokiem dla organizmu to najpierw jeden dzionek urlopu dla aklimatyzacji. A jak jest urlopik i pogoda jest całkiem znośna to trzeba na rowerek śmignąć i odrobinę świątecznego obżarstwa zostawić gdzieś po drodze.
Gołąbek też ma wolne wiec wspólnie wybraliśmy się na poświąteczne wietrzenie organizmu hi hi hi.
Wybór padł na Psary i Walewice, w których to miejscach byłem wiele razy i wiele razy odwiedziłem znajdujące się tam pałace, ale nie było jakoś innego pomysłu na dzisiejsze kręcenie, więc pomysł został przyjęty do realizacji.
Bardzo szybko okazało się że wcale nie jest tak ciepło jakby się mogło wydawać i jakbyśmy chcieli, ale powrotu nie było i dzielnie pokonywaliśmy wiatr w twarz wiejący.
Dwór w Psarach wzniesiony został w 1892 roku dla hrabiego Mieczysława Łubieńskiego i jego małżonki Zofii z Grabińskich. Do wybuchu II WŚ był w posiadaniu ich córki, a po wojnie do roku 1970 mieściła się tu szkoła podstawowa, a następnie Bira Przedsiębiorstwa Rybackiego i mieszkania dla pracowników.
Dziś dwór stoi pusty i chyba niszczeje
Zupełnie inaczej wygląda dziś pałac w Walewicach, który został wzniesiony w 1783 roku dla szambelana króla St. A. Poniatowskiego-Anastazego Walewskiego i jego żony Magdaleny z Tyzenhauzów.
Długo by opisywać to miejsce, dlatego odsyłam wszystkich zainteresowanych do poczytania o tym miejscu w Internecie, albo innych publikacjach. Miejsce jest naprawdę bardzo urocze i warte odwiedzenia.
Po chwili wałęsania się po parku ruszyliśmy w drogę powrotną do domu.
Głowę przewiało hi hi hi, trzy kawałeczki szyneczki spalone wypad zaliczony do tych pozytywnych.
Trasa: Głowno – Gawronki – Boczki Zarzeczne – Psary – Bielawy – Walewice – Rulice – Zgoda – Głowno
Foto:

Psary - dwór
Psary - dwór © GOZDZIK

Psary - dwór
Psary - dwór © GOZDZIK

Psary - Ciekawie się wije to drzewko, pnącze czy jakoś coś i pewnie wiele wiele lat
Psary - Ciekawie się wije to drzewko, pnącze czy jakoś coś i pewnie wiele wiele lat © GOZDZIK

Walewice - pałac
Walewice - pałac © GOZDZIK

Walewice - pałac
Walewice - pałac © GOZDZIK


Kategoria Po okolicy


  • DST 24.60km
  • Czas 01:15
  • VAVG 19.68km/h
  • VMAX 34.00km/h
  • Temperatura 3.0°C
  • Podjazdy 126m
  • Sprzęt VAMP-irek
  • Aktywność Jazda na rowerze

Zimna niedziela

Niedziela, 22 marca 2015 · dodano: 23.03.2015 | Komentarze 2

Wychodząc w nocy z soboty na niedzielę z przyjęcia urodzinowego mojego przyjaciela Darka nie sądziłem, że uda mi się wyskoczyć na rower .

Nie, nie … wcale nie chodziło o procenty hi hi hi tylko o pogodę.

Tak o pogodę, ponieważ gdy wychodziliśmy około 2 w nocny była u nas w Głownie normalna regularna grudniowo – styczniowa zawierucha śnieżna. Co prawda przez cały tydzień wszelkie pogodynki zapowiadały, że raczej niedziela do będzie pod względem pogody kulawa, ale nadzieja umiera ostatnia prawda.

Mając ową nadzieję ( śnieg wali że hej) po przybyciu do domu nastawiam zegarek na 9.00. Myślę sobie bez sensu, ale dla spokojnego sumienia nastawiam, wstanę zobaczę zaspy śniegu położę się spać dalej.

Dzyń, dzyń, dzyń dziewiąta….. wstaje bez entuzjazmu w zasadzie wstaję idę do okna z myślą ze zaraz wrócę pod kołderkę …. Patrzę … a tu czyściutkie niebo, słonko takie że ledwo można na nie spojrzeć, śniegu tylko w cienistych miejscach trochę pozostało.

No po prostu bajecznie.

Chwila zastanowienia i ocenienie sił hi hi, bo jednak urodziny to urodziny, a nie spotkanie przy kawie u cioci i nie ma co życia marnować na spanie jedziemy. Znaczy się ja jadę bo moi koledzy nawet na sms nie odpowiedzieli. Trudno ich strata.

Szybkie śniadanie rzut oka na mapę gdzie by tu pojechać czy na góralku do PKWŁ czy tylko asfalty okolicznych wiosek na Vamp-irku ???

Nieeee no nad czym tu debatować … nowy musi poznawać tereny po których będzie śmigać, więc siłą rzeczy wygrały asfalty i może całe szczęście, bo mimo pięknego słońca było tak zimno i wiał taki silny i mroźny wiatr że po 30 minutach miałem już serdecznie dosyć dzisiejszego pedałowania.

Szybka więc redukcja planów i powrót do domu, ale co parę kilometrów wpadło, fajnie rozpoczęta niedziela, z nowym się docieramy, podziw przyjaciół którzy zadzwonili wieczorem bezcenny hi hi hi. można więc rozpoczynać poniedziałek i codzienne zmagania. Mam nadzieję że tydzień szybko przeleci i w niedziele ruszymy w końcu w komplecie do Puszczy Bolimowskiej ogłaszając oficjalne rozpoczęcie sezonu 2015.


Trasa: Głowno – Albinów – Wola Lubiankowska – Kuźmy – Zawady – Wiesiołów – Borki – Dmosin – Osiny – Głowno


Foto:

Nad autostradą okolice wioski Rozdzielna. W oddali kościół w Domaniewicach. W linii prostej to około 7,2 km od tego miejsca

Nad autostradą okolice wioski Rozdzielna. W oddali kościół w Domaniewicach. W linii prostej to około 7,2 km od tego miejsca © GOZDZIK


Kategoria Po okolicy


  • DST 16.20km
  • Czas 00:47
  • VAVG 20.68km/h
  • VMAX 33.30km/h
  • Temperatura 8.0°C
  • Podjazdy 88m
  • Sprzęt VAMP-irek
  • Aktywność Jazda na rowerze

Dziewiczy rejs......

Środa, 18 marca 2015 · dodano: 19.03.2015 | Komentarze 0

…… rowerkiem flagowym mojej stajni.
Czyli VAMP-irek na trasie

No właściwie to nie rejs a „rejsik” był, bo czasu mało po pracy i obiedzie, a na 18.00 musiałem być w domu. Ale coby nie było to w końcu wystawiłem mój nowy nabytek na światło dzienne i się nim przejechałem.
Początki trudne bo niestety mało wiatru w kołach. Do domu już nie chciałem wracać co by pecha nie zabrać, więc musiałem na stację dotrzeć .
Siodełko za nisko, mało powietrza w kołach no wyglądałem jak pajac na nie swoim rowerku.
Na stacji CPN koła na max siodełko w górę …… jadę …. Już lepiej… ale siodełko nadal za nisko .. postój…….. siodełko w górę…… jadę … nieee no kurcze teraz za wysoko … postój .. siodełko w dół….. jadę …. Zerkam na zegarek … no masakra czas na relaks minął… tył zwrot i do domu….. o taki to był rejs… rejsik.
Ale bardziej poważnie to jak już koła były nabite i wysokość siodełka oki to jechało się całkiem przyjemnie. Troszkę inna sylwetka na rowerze ale całkiem przyjemna,. Siedzi się dość wysoko bo koła większe, może troszkę dziwnie się skręca bo to jakieś duże i cienkie hi hi hi., ale naprawdę bardzo to wszystko w całości jest miłe i przyjemne,a prędkośc też całkiem miła na liczniku była.....
No cóż więcej nie da się powiedzieć po tak krótkiej przejażdżce. Przyjdzie czas na dłuższe wycieczki to się wówczas zobaczy jak maszynka się sprawuje. Dziś mogę tylko powiedzieć ze bardzo dobrze zrobiłem wymieniając od razu w sklepie siodełko na takie samo jak mam przy góralu. Kształt, rozmiar, marka wszystko to samo tylko nowszy model i tyłeczek różnicy nie poczuł wcale. Jak będzie na dłuższych wypadach? Się pożyje, się pojeździ, się zobaczy……
Authorek oczywiście zostaje i będzie wykorzystywany w PKWŁ, Puszczy Kampinoskiej w Jurze K-Cz i innych tego typu terenach. Zresztą chyba trudno byłoby mi się z nim rozstać w sensie odsprzedania komuś czy przekazania w formie darowizny hihihi……
Trasa: Głowno - Zarębów – Szczecin – Dmosin – Głowno.
Foto: brak


Kategoria Po okolicy


  • DST 72.80km
  • Teren 11.40km
  • Czas 03:39
  • VAVG 19.95km/h
  • VMAX 38.30km/h
  • Temperatura 14.0°C
  • Podjazdy 463m
  • Sprzęt BASIC
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Stacja Radegast

Niedziela, 8 marca 2015 · dodano: 09.03.2015 | Komentarze 0

Jak to się mówi:  Co się odwlecze to nie uciecze …. Prawda.
W zeszłym tygodniu się nie udało dojechać w zaplanowane miejsce, więc plany przełożyłem na dzisiejszą niedziele.
A przy tak wiosennej pogodzie (no może troszkę chłodny wiaterek był) to trudno było nie zrealizować tego planu.
Miejsce, które chciałem odwiedzić znajduje się w Łodzi. W mieście w którym pracuję i dużo po nim jeżdżę, ale chciałem tu przyjechać rowerem, dlatego zawsze omijałem je szerokim łukiem aby nie podkusiło skręcić i zobaczyć.
Miejsce to - to Stacja RADEGAST.
I tu posłużę się pomocą z opisu z folderu i inerenetu:
„W czasie II Wojny Światowej teren stacji kolejowej został przyłączony do Litzmannstadt-Getto, utworzonego w 1940 roku w Łodzi (teren ten przylegał bezpośrednio do terenu Getta). Początkowa stacja pełniła funkcję punktu przeładunkowego dla towarów, żywności i opału dla ludności i zakładów pracy getta oraz wyrobów wytwarzanych przez Żydów . Od stycznia 1942 roku Stacja Radegast stała się miejscem początku ostatniej drogi w życiu wielu tysięcy ludzi pochodzenia żydowskiego z Polski, Niemiec, Austrii, Czech, Luksemburga oraz innych.
Szacuję się, ze przez Łódzkie getto przeszło ponad 200 tys. ludzi.
Głównym kierunkiem wywozu ludzi z łódzkiego getta był utworzony 8 grudnia 1941 roku obóz zagłady w Chełmnie nad Nerem, oraz obozów pracy, a od 1944 do Auschwitz-Birkenau.”
To może tyle w skrócie i to co najważniejsze ………
Ogólnie miejsce robi przygnębiające wrażenie, a jeszcze jak się zajrzy do wagonów którymi byli wywożeni więźniowie i w tunelu zobaczy listy wysyłkowe …… nie mogę sobie wyobrazić tego całego zła i ludzkiej krzywdy naprawdę.
W tym roku jeszcze chciałbym pojechać do miejsca gdzie mieścił się obóz zagłady w Chełmnie nad Nerem (Kulmhof am Ner) będzie to tak jakby całość…. (do Auschwitz-Birkenau nadal się jeszcze boje…)
A jeśli chodzi o samą wycieczkę to muszę powiedzieć, że moja kompania rowerowa załapała jakieś przesilenie wiosenne, albo osłabienie zimowe, albo troszkę jeszcze chorowita jest… albo po prostu lenia miała hi hi hi. Bo nie dość że się spóźnili o prawie 50 minut to jeszcze drogę powrotną wybrali na żelaznych kołach kolei aglomeracji łódzkiej, a nie ze mną rowerkiem po wzniesieniach. Nie wiem jak komisja dyscyplinarna podejdzie do tego przestępstwa wycieczkowego, ale no był to pierwszy taki wybryk więc będę wnioskował o łagodny wymiar kary hi hi hi. Choć nie powiem udało im się mimo pięknej pogody mnie delikatnie wkurzyć.
Ogólnie wycieczka dla mnie superowa, troszkę po wzniesieniach się pojeździło, choć nie w samych granicach parku, wiosnę się zauważyło tu i ówdzie i najważniejsze pokręciło się odrobinkę
Trasa: Głowno – Bratoszewice – Wola Błędowa – Koźle – Tymianka – Stryków – Smolice – Zelgoszcz – Dobra – Kiełmina – Klęk – Łagiewniki – Łódź (stacja Radegast) – Łagiewniki – Klęk – Kiełmina – Dobra – Stryków – Rokitnica – Bratoszewice – Wyskoki – Głowno.
Foto:

Ogólny widok na część stacji radegast w Łodzi
Ogólny widok na część stacji Radegast w Łodzi © GOZDZIK

Wchodzimy na teren
Wchodzimy na teren © GOZDZIK

Budynek na zdjęciu jest orginalnym budynkiem stacji z 1941 roku i mieści się w nim muzeum
Budynek na zdjęciu jest oryginalnie zachowanym budynkiem stacji z 1941 roku i mieści się w nim muzeum © GOZDZIK

W budynku stacji
W budynku stacji © GOZDZIK

Wnętrze wagaonu
Wnętrze wagonu © GOZDZIK

Transport z
Transport z................ © GOZDZIK

Transport z
Transport z © GOZDZIK

A to listy z różnych transportów wywieszone wzdłuż tunelu
A to listy z różnych transportów wywieszone wzdłuż tunelu © GOZDZIK

To jest tyen tunel  wewnątrz którego są wywieszone listy osób z poszczególnych transportów
To jest ten tunel wewnątrz którego są wywieszone listy osób z poszczególnych transportów © GOZDZIK


Kategoria Po okolicy


  • DST 51.90km
  • Czas 02:30
  • VAVG 20.76km/h
  • Temperatura 3.0°C
  • Podjazdy 304m
  • Sprzęt BASIC
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Do Rogowa

Niedziela, 15 lutego 2015 · dodano: 16.02.2015 | Komentarze 2

Zachęcenie prognozami pogody, oraz niesamowicie ciepłą jak na połowę lutego sobotą i na dodatek pięknie rozpoczynająca się niedzielą postanowiliśmy, że dziś troszkę więcej spędzimy czasu na rowerze niż ostatnio.Chociaż okazało się że cała nasza trójka jest przeziębiona, kicha, kaszle i źle się czuje. Jednak słonko do nas tak pięknie świeciło, że można było usłyszeć jak woła do nas :
Ejjjj brygada na rowerek i to szybko bo promienie moje Was uleczą :-)
Zaufaliśmy więc tym namowę i ruszyliśmy w kierunku małej miejscowości znajdującej się między Brzezinami a Jeżowem – do Rogowa.
Rogów to faktycznie mała miejscowość, ale bogata w miejsca które można oglądać, zobaczyć, pozwiedzać . Przede wszystkim Rogów słynie z pięknego Arboretum SGGW, które polecam do zwiedzania ale w letnich a raczej wiosennych miesiącach kiedy kwitną rododendrony, azalie i w ogóle cała przyroda jest już obudzona. W Rogowie znajduje się też Muzeum Lasu i Drewna, Muzeum Kolejki Wąskotorowej oraz zespół pałacowo-folwarczny XIX/XX w. I właśnie te dwa ostatnie obiekty były naszym celem.
Słonko świeci, temperatura w okolicach 6-7 stopni podczas jazdy, na postojach nawet 8 wskoczyło (pisze o tym bo to ważne hi hi)
Humorki i uśmiechy mimo kichania i kaszelku nas nie opuszczają i dziarsko pokonujemy wzniesienia i pagórki otuliny PKWŁ.
W pierwszej kolejności ruszamy zdobyć Pałac. Oczywiście wiedziałem, ze niestety jest on w rękach prywatnych i nie za bardzo można sobie po nim chodzić, ale gdzieś w jakimś opisie znalazłem informację ze od strony folwarku można wejść chociaż na teren parku i zobaczyć samą budowlę z bliska. Niestety okazało się ze brama do folwarku również zamknięta na 4 spusty. Pewnie w niedziele nikt tam nie urzęduje L chociaż konie na wybiegach były. Trudno robimy jedna niestety niezbyt udaną fotkę pałacu (bo słonko jeszcze do nas cały czas mówiło) i ruszamy na stację Kolejki Wąskotorowej.
To że sam budynek muzeum będzie raczej poza sezonem zamknięty to wiedziałem, ale liczyłem że chociaż będzie swobodny dostęp do samych lokomotyw i wagonów.
Isię nie przeliczyłem.
Na teren gdzie stoją właśnie te maszyny mogliśmy swobodnie wejść, mogliśmy zajrzeć do środka lokomotyw, a przy okazji udało nam się porozmawiać z osobami zajmującymi się tymi maszynami. Od tych osób dowiedzieliśmy się ze kolejka kursuje od końca kwietnia do października w niedzielę w relacji Rogów – Jeżów, a wybrane soboty w porze letniej w relacji Rogów – Biła Rawska a to już jest naprawdę fajna wycieczka, która może wyglądać tak :
Głowno – Biała Rawska na rowerkach, Biała Rawska - Rogów kolejką i Rogów Głowno na rowerkach.
Prawda że dość ciekawie :-)
Dobra, ale wróćmy do teraźniejszości i do tego że podczas naszego biegania i łażenia po żelastwie ktoś nam pod-pierniczył słonko i zafundował brzydkie chmury, zimny i wilgotny wiatr i temperaturę skręciła na 1 stopnień, a podczas jazdy na zero.
Nie cierpię takiej pogody na rowerze.
W drodze powrotnej, chociaż to właściwie tylko około 22 km do domku to nas przewiało, zmroziło i dziś mamy gi……nie dokończę co, ale do pasa………… Oby tylko się nie rozłożyć na dobre….
Ale co fajnie było i tyle …. Pewnie gdybym pojechał sam to bym był na siebie zły ze stary i głupi przemarzła i będzie teraz chory, ale w dobrym i fajnym towarzystwie to to czysta przyjemność się tak załatwić hi hi hi
Dodam tylko, że w Rogowie można spokojnie spędzić cały dzień i się nie nudzić jest co zobaczyć, a miejscowość naprawdę niewielka (oczywiście mówię o lecie nie o zimie hi hi hi)

PS
Wpis z dedykacją dla Rafała i nadzieją że do nas dołączysz…….

Trasa: Głowno – Nagawki – Kołacin - Mroga Dolna – Rogów Wieś – Rogów – Józefów – Stefanów – Kołacin – Głowno.

Foto:

Zespół pałacowo-folwarczny w Rogowie - sam pałac
Zespół pałacowo-folwarczny w Rogowie - sam pałac © GOZDZIK

Muzeum koleiki wąskotowrowej w Rogowie
Muzeum kolejki wąskotorowej w Rogowie © GOZDZIK

A maszynistów było dwóch
A maszynistów było dwóch © GOZDZIK

Inne eksponaty
Inne eksponaty © GOZDZIK
Jeszcze taka maszyna
Jeszcze taka maszyna © GOZDZIK
Muzeum zamknięte więc coś do KOT-a trzeba mieć :-)
Muzeum zamknięte więc coś do KOT-a trzeba mieć :-) © GOZDZIK


Kategoria Po okolicy


  • DST 18.64km
  • Teren 6.00km
  • Czas 01:06
  • VAVG 16.95km/h
  • VMAX 29.09km/h
  • Temperatura 0.0°C
  • Podjazdy 67m
  • Sprzęt BASIC
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

M+M+M... Prawie jak prawdziwi - rozpoczęcie sezonu 2015

Wtorek, 6 stycznia 2015 · dodano: 06.01.2015 | Komentarze 0

Dokładnie rok temu 6 stycznia 2014 roku rozpoczynając sezon zastanawiałem się czy będzie taki czas, w którym to ktoś będzie mnie ciągnął na rower.
Długo nie musiałem czekać. Niespełna rok od tamtych rozmyślań dokładnie 4 stycznia 2015 roku (niedziela) moich dwóch przyjaciół zajechało na rowerach pod mój dom i szczerze namawiali mnie na wyjazd. Niestety świąteczno sylwestrowe rozleniwienie jeszcze mnie nie opuściło i naprawdę nie miałem ochoty na walkę z wiatrem, który tego dnia mocno dawał się we znaki.
Dziś w dzień Trzech Króli przy leciutkim mrozie i pięknie świecącym słoneczku nabrałem ochoty na rowerek i skrzyknąłem koleżków do wspólnego rowerowania.
Niczym trzej królowie ruszyliśmy, więc w drogę. Ponieważ mrozek dawał się nam we znaki wycieczka była raczej symboliczna, taka rozpoczynająca sezon, taka na dobry początek roku i sezonu rowerowego. Najważniejsze jest to że jest nas trzech i zawsze ktoś kogoś będzie ciągnął na wycieczkę i nawet jak się nie będzie chciało to w dobrym towarzystwie za 3-5 kilometrów się zachce

PS
Muszę potrenować jazdę po zmrożonych i oblodzonych wertepach na drogach leśnych, bo na kolana tylko jeden król padł dziś …. Czytaj: pierwsza gleba w tym roku hi hi hi .

Trasa: Głowno – J. Kowaliki – J. Szczypiorniak ( to bliskie okolice Głowna-Wyskok-Bratoszewic) – Domaradzyn – Bronisławów - Głowno
Foto:

Jezioro Kowaliki włączone do Pogramu Natura 2000
Jezioro Kowaliki włączone do Programu Natura 2000 © GOZDZIK

Jezxioro Kowaliki w zimowej, a raczej mroźnej scenerii
Jezioro Kowaliki w zimowej, a raczej mroźnej scenerii © GOZDZIK

Marcin + Marcin + Mariusz..... wolę Goździk :-)
Marcin + Marcin + Mariusz..... wolę Goździk :-) © GOZDZIK


Kategoria Po okolicy


  • DST 37.80km
  • Teren 9.50km
  • Czas 01:50
  • VAVG 20.62km/h
  • VMAX 30.90km/h
  • Temperatura 13.0°C
  • Podjazdy 68m
  • Sprzęt BASIC
  • Aktywność Jazda na rowerze

Listopadowo - na smutno

Wtorek, 11 listopada 2014 · dodano: 12.11.2014 | Komentarze 4

Czasami są takie dni, w których człowiek sam nie wie co chciałby robić. Czy iść gdzieś samemu i po prostu pomyśleć sobie, czy może jednak posiedzieć w domu i patrzeć przez okno i wspominać, czy może jednak zając się jakąś robotą i właśnie nie myśleć, nie wspominać?
Dzisiejszy dzień 11 listopada 2014 roku właśnie jest takim dla mnie dniem, dniem który jest jak gruba krecha kończąca pewien okres życia i zaczynający nowy inny zupełnie inny. I na tym koniec.
Rower, trochę lasu, dużo wiejskich bocznych dróg, mało ludzi tego właśnie dziś potrzebowałem i skorzystałem z chwili wolnego w domu i w miarę dobrej pogody. Choć co prawda nie była tak cudowna jak dnia poprzedniego to jednak i tak było całkiem miło.
Odwiedziłem w końcu dwór w Psarach, obok którego przejeżdżałem kilkadziesiąt razy i nigdy nie było jakoś weny i potrzeby odwiedzenia go z bliska. Dziś się udało. ( A swoją drogą to tak też bywa, że gonimy za czymś, co jest daleko, a to, co blisko zostaje na później na potem).
Wałęsając się dalej po okolicy i lesie Psarskim natknąłem się na ciekawe miejsce. Miejsce ku pamięci żołnierzy armii niemieckiej walczących w latach 1914-1915. Miejsce to nie jest jakieś zaniedbane, zniszczone, ale znajdowały się tam świeże kwiaty i wypalone znicze. A żeby było ciekawiej to po przyjeździe do domu sprawdziłem mapy jakie posiadam i…. i nie ma zaznaczonego tego miejsca. Ciekawe prawda.
Trasa : Głowno – Ziewanice – Boczki Domaradzkie – Stary Waliszew – Marianów – Zgoda - Rulice – Wojewodza – Stanisławów – Głowno
Foto:

Dwór w Psarach
Dwór w Psarach © GOZDZIK

Dwór w Psarach wybudowany przez hrabiego Łubińskiego w 1892 roku
Dwór w Psarach wybudowany przez hrabiego Łubińskiego w 1892 roku © GOZDZIK

Tył Pałacu z ciekawą drewnianą werandą
Tył Pałacu z ciekawą drewnianą werandą © GOZDZIK

A to jest to ciekawe miejsce
A to jest to ciekawe miejsce © GOZDZIK

I tablica z napisem
I tablica z napisem © GOZDZIK


Kategoria Po okolicy