Info
Ten blog rowerowy prowadzi Gozdzik z miasteczka Głowno. Mam przejechane 22753.83 kilometrów w tym 5445.87 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 19.02 km/h i się wcale nie chwalę.Suma podjazdów to 91305 metrów.
Więcej o mnie.
Wykres roczny
Archiwum bloga
- 2024, Wrzesień2 - 0
- 2024, Sierpień2 - 0
- 2024, Lipiec3 - 4
- 2024, Czerwiec6 - 0
- 2024, Maj4 - 0
- 2024, Kwiecień2 - 0
- 2024, Marzec2 - 0
- 2024, Luty2 - 0
- 2023, Październik1 - 0
- 2023, Wrzesień5 - 0
- 2023, Sierpień5 - 2
- 2023, Lipiec2 - 0
- 2023, Czerwiec6 - 0
- 2023, Maj3 - 0
- 2023, Kwiecień2 - 0
- 2023, Marzec2 - 0
- 2022, Październik2 - 0
- 2022, Wrzesień1 - 1
- 2022, Sierpień6 - 0
- 2022, Lipiec4 - 3
- 2022, Czerwiec2 - 0
- 2022, Kwiecień3 - 0
- 2022, Marzec4 - 7
- 2022, Luty1 - 0
- 2021, Październik3 - 0
- 2021, Wrzesień2 - 0
- 2021, Sierpień4 - 1
- 2021, Lipiec2 - 0
- 2021, Czerwiec6 - 1
- 2021, Maj3 - 1
- 2021, Kwiecień2 - 0
- 2021, Marzec4 - 4
- 2020, Listopad1 - 0
- 2020, Październik3 - 3
- 2020, Wrzesień1 - 0
- 2020, Sierpień8 - 5
- 2020, Lipiec3 - 2
- 2020, Czerwiec3 - 0
- 2020, Maj4 - 0
- 2020, Kwiecień1 - 2
- 2020, Marzec1 - 3
- 2020, Luty1 - 2
- 2020, Styczeń1 - 2
- 2019, Listopad1 - 2
- 2019, Październik2 - 4
- 2019, Wrzesień1 - 1
- 2019, Sierpień2 - 3
- 2019, Lipiec6 - 17
- 2019, Czerwiec4 - 8
- 2019, Maj2 - 7
- 2019, Marzec3 - 8
- 2019, Luty2 - 5
- 2018, Listopad1 - 3
- 2018, Październik1 - 3
- 2018, Wrzesień2 - 3
- 2018, Sierpień3 - 12
- 2018, Lipiec6 - 22
- 2018, Czerwiec1 - 5
- 2018, Maj3 - 11
- 2018, Kwiecień3 - 16
- 2018, Marzec2 - 7
- 2018, Luty2 - 6
- 2018, Styczeń1 - 11
- 2017, Listopad1 - 3
- 2017, Wrzesień2 - 6
- 2017, Sierpień3 - 7
- 2017, Lipiec6 - 6
- 2017, Czerwiec4 - 9
- 2017, Maj3 - 10
- 2017, Kwiecień2 - 9
- 2017, Marzec3 - 16
- 2016, Listopad1 - 1
- 2016, Październik1 - 1
- 2016, Sierpień5 - 19
- 2016, Lipiec4 - 14
- 2016, Czerwiec4 - 17
- 2016, Maj2 - 19
- 2016, Kwiecień2 - 8
- 2016, Marzec2 - 6
- 2016, Luty1 - 1
- 2015, Grudzień1 - 5
- 2015, Listopad1 - 5
- 2015, Październik3 - 14
- 2015, Wrzesień3 - 5
- 2015, Sierpień7 - 21
- 2015, Lipiec5 - 4
- 2015, Czerwiec4 - 9
- 2015, Maj4 - 13
- 2015, Kwiecień4 - 4
- 2015, Marzec5 - 10
- 2015, Luty1 - 2
- 2015, Styczeń1 - 0
- 2014, Listopad3 - 7
- 2014, Październik2 - 2
- 2014, Wrzesień3 - 11
- 2014, Sierpień8 - 19
- 2014, Lipiec3 - 8
- 2014, Czerwiec3 - 9
- 2014, Maj3 - 6
- 2014, Kwiecień2 - 4
- 2014, Marzec4 - 13
- 2014, Luty2 - 7
- 2014, Styczeń1 - 1
- 2013, Grudzień1 - 7
- 2013, Październik2 - 7
- 2013, Wrzesień1 - 1
- 2013, Sierpień6 - 23
- 2013, Lipiec5 - 16
- 2013, Czerwiec6 - 8
- 2013, Maj7 - 16
- 2013, Kwiecień5 - 11
- 2013, Marzec3 - 15
- 2012, Listopad3 - 10
- 2012, Październik2 - 12
- 2012, Sierpień5 - 19
- 2012, Lipiec3 - 17
- 2012, Czerwiec4 - 4
- 2012, Kwiecień5 - 0
- 2012, Marzec4 - 5
Po okolicy
Dystans całkowity: | 7753.07 km (w terenie 923.77 km; 11.91%) |
Czas w ruchu: | 376:41 |
Średnia prędkość: | 20.58 km/h |
Maksymalna prędkość: | 53.30 km/h |
Suma podjazdów: | 24313 m |
Liczba aktywności: | 149 |
Średnio na aktywność: | 52.03 km i 2h 31m |
Więcej statystyk |
- DST 125.00km
- Czas 06:15
- VAVG 20.00km/h
- VMAX 40.10km/h
- Temperatura 20.0°C
- Podjazdy 679m
- Sprzęt VAMP-irek
- Aktywność Jazda na rowerze
Szlakiem Powstania Styczniowego na Ziemiach Polskich (PTTK) część 6 -Do Lubochni i Ujazdu
Sobota, 9 maja 2015 · dodano: 10.05.2015 | Komentarze 5
Tym razem wypad na rowerek musiał być przeniesiony z
niedzieli na sobotę, a to ze względu na zapowiadające się bardzo kiepskie warunki pogodowe
w niedzielę.
Zamiana ta niestety nie pasowała wszystkim i na wycieczkę
udałem się samemu.
Ojjj dawno już w dłuższej wycieczki nie odbywałem w
samotności. Do maja zeszłego roku to właściwie był standard, ale od kiedy
Gołąbka zaraziłem rowerowaniem to właściwie jeździliśmy razem.Muszę przyznać że naprawdę nie miałem tym
razem wyboru bo albo pojadę w sobotę sam przy ładnej pogodzie, albo będę
solidaryzował się z kolegami i w niedzielę nie pojadę wcale bo nie będzie
pogody.
Wyszło ze mnie samolubstwo ….. (albo miłość do rowerku – i
tej wersji będę się trzymał), bo jak nadmieniłem na wstępie………pojechałem sam.
Do wyjazdu do Lubochni i Ujazdu podchodziłem już dwa razy i
dwa razy mi się nie udało. Tym razem musiało się udać i koniec.
Pobudka wcześnie rano, zakupy na sobotę i niedziele całusek
od żonki na do widzenia i w drogę.
Początkowo jechało mi się tak sobie. Nie wiem, czemu. Trwało
to bardzo krótko, bo jak wyjechałem za miasto na okoliczne wzniesienia to już
było wspaniale i samotne pedałowanie stało się przyjemnością taką samą jak
samotne pedałowanie z przed roku.
Odwiedzenie tych dwóch miejscowości oczywiście było związane
z tym, co się w nich znajduje. W Lubochni i pobliskiej Brenicy znajdują się miejsca
związane z Powstaniem Styczniowy (pomnik – Brenica, mogiła
powstańców-Lubochnia), a w Ujeździe możemy podziwiać z zewnątrz piękny
odnowiony pałac w wraz z parkiem. Podczas prac archeologicznych odkryto w
pobliżu pałacu cześć murów pierwotnego założenia tej budowli, czyli średniowiecznego
zamku. Dzięki tym odkryciom stwierdzono, ze zamek był 4 krotnie większy od
dzisiejszego zachowanego pałacu.
Droga powrotna to oprócz podziwiania widoków i rozkwitającej przyrody to jeszcze troszkę walka ze sobą i z kryzysem, jaki
mnie dopadł około 90-95 kilometra. Fakt że kilka wzniesień oraz delikatny ale
cały czas wiejący w twarz wiaterek przyczynił się do tego stanu, pewnie też i dwutygodniowa
przerwa w pedałowaniu nie była bez znaczenia, ale co no tak być nie powinno.
Trasa: Głowno – Kołacin – Przyłęk Duży – Jeżów – Wola Łokotowa
– Węgrzynowice – Rękawiec – Tarnowska Wola – Lubochnia – Brenica – Lubochnia –
Skrzynki – Ujazd – Budziszewice – Węgrzynowice – Jeżów – Kołacin – Głowno
Foto:
Brenica - pomnik © GOZDZIK
Tablica na pomniku - Brenica © GOZDZIK
Lubochnia - mogiła zbiorowa na tablicy taki sam napis jak powyżej © GOZDZIK
Ujazd - pałac © GOZDZIK
Ujazd - pałac widziany z parkowych alejek © GOZDZIK
Pałac z jeszcze jednej strony - Ujazd © GOZDZIK
Kompania Reprezentacyjna Sadów Polskich BACZNOŚĆ - no i tak trzymać © GOZDZIK
- DST 31.30km
- Teren 11.70km
- Czas 01:35
- VAVG 19.77km/h
- VMAX 36.50km/h
- Temperatura 20.0°C
- Podjazdy 157m
- Sprzęt BASIC
- Aktywność Jazda na rowerze
Między mżawką, a ulewą......
Niedziela, 26 kwietnia 2015 · dodano: 26.04.2015 | Komentarze 0
……….. pojawił się promyk nadziei na mały rowerowy wypad po
okolicy.
Niestety tylko po okolicy, ponieważ chmur było sporo, a właściwie
to same chmury, w których podstępnie czaił się deszcz, aby zaatakować mnie, gdy
będę daleko od domku.
Nie było jakiegoś większego pomysłu na kierunek i cel
wycieczki, dlatego tak bez większego celu pokręciłem się samotnie troszkę po
lesie, troszkę po wioskach aż w końcu wylądowałem w Rezerwacie Przyrody
Zabrzeźnia.
To miejsce jest oddalone od centrum (czyli ode mnie) Głowna jakieś 2 km i
znajduje się jeszcze w granicach miasta. Stworzony został 1984 roku i ma na celu ochronę jodły pospolitej, która
występuje tu na północnej granicy swojego naturalnego występowania. Bardzo
dawno tu nie byłem, bo właściwie tylko oprócz tablicy informacyjnej nic nie
było.To znaczy była przyroda
oczywiście, ale nic poza tym.
Dlatego byłem bardzo pozytywnie zaskoczony jak się dziś tam zjawiłem.Pojawiły się ławeczki, pojawiły się tablice
informacyjne, a przy ścieżce tablice opisujące dany gatunek czy to drzewa,
paproci, bluszczu itp. Naprawdę ciekawie się tu zrobiło, ale długo nie mogłem
się nacieszyć tym miejscem, bo właśnie złowrogi deszcz rozpoczął swój taniec na
młodziutkich listkach.
Czas było uciekać do domku. Zdążyłem wejść i deszcz się na
serio mocno się rozpadał. Dobrze, że pada. Jest ciepło więc przyroda ruszy
teraz z całym impetem.
Trasa: Głowno – Grodzisko – Lubowidza – Kalinów – Wyskoki –
Głowno
Foto:
Rezerwat Przyrody Zabrzeźnia © GOZDZIK
Ścieżki w rezerwacie © GOZDZIK
W rezerwacie przyrody ZABRZEŹNIA © GOZDZIK
Krótki kurs dla początkujących zbieraczy - te zbieramy :-) © GOZDZIK
... tych nie zbieramy i nie niszczymy !!! © GOZDZIK
- DST 90.10km
- Teren 2.80km
- Czas 05:00
- VAVG 18.02km/h
- VMAX 33.40km/h
- Temperatura 13.0°C
- Podjazdy 373m
- Sprzęt VAMP-irek
- Aktywność Jazda na rowerze
Do Kiernozi
Niedziela, 12 kwietnia 2015 · dodano: 13.04.2015 | Komentarze 4
Proszę, kilka
wycieczek absencji Ciapka w naszym rowerowym gronie i po powrocie od razu
zostaje bohaterem. Co ten chłopak w sobie ma ?
Trudno powiedzieć, ale
w zeszłym roku w pełni go podziwiałem jak z dwóch wycieczek wracał na totalnym
kapciu, a tu jeszcze dobrze sezon rowerowy się nie zaczął, a gość ponownie mnie
powalił. Ponieważ tym razem …… a dobra to może bardziej chronologicznie o
wycieczce i zdarzeniach.
Totalnie rozpieszczeni
i maksymalnie zmotywowani sobotnią letnią pogodą, nawet nie chcieliśmy słyszeć
i dopuścić do wiadomości to, że niedziela może być kiepska jeśli chodzi o
dłuższy wyjazd.
Rano pobudka i pędem
do okna….. eeee no piknie nie jest, ale nie pada … chyba wieje dość mocno?, są
chmury, nooo, ale nie pada wiec, na co czekać.
Aby nie dać moim
kompanom powodu do rozpoczęcia dywagacji na temat jedziemy - nie jedziemy, to
na wszelki wypadek nie pytałem ich, co i jak tylko czekałem na miejscu zbiórki.
Oooooo matko pojawili
się bez spóźnienia, to już jakaś nowość, a może metody wychowawcze zaczynają
powoli odnosić skutek ??? Dobra są nic nie komentuje nie wspominam o pogodzie,
trudne tematy na bok.
Kurczę chłodno jednak
…. Wieje, o kurde jak wieje jak się wyjechało zza budynków, ja pierdziu jaki
wicher na szczerych polach. Po 6-8 km mam ochotę zadzwonić po wóz techniczny i
do domku wrócić. Przecież w niektórych momentach prędkość spada do 10 km /h, a
dzisiejszy plan to Kiernozia czyli dystans około 90-100 km.
Rozpacz, nawet czarna
rozpacz.
I tak docieramy do
miejscowości Sobota, zawijamy na zameczek, którego do tej pory jeszcze nie
odwiedził Gołąbek. Tu chwila przerwy i oczekuję na pierwsze słowa zwątpienia i
chęci powrotu do domu, ale cisza, chłopaki dobrze się bawią to, co no ja
pierwszy się nie poddam przecież. No jakby to wyglądało co ? Wiec dobrze się
bawię z kolegami oglądając i podziwiając jak pięknie został oczyszczony, a
raczej jest oczyszczany park wokół zameczku. Naprawdę robi się pięknie. Nie ma
krzaków, samosiejek i niepotrzebnych drzewek. Te drzewa, co są dorodne, ładne
pewnie stare opisane są jakimiś numerami.
Pięknie wszystko
widać. Naprawdę podoba mi się tu.
Po chwili spędzonej w
tak miłym i cichym miejscu ruszamy dalej w drogę. Już za pierwszym zakrętem
kolega wicher sobie o nas przypomniał i dalej lewy skos w twarz i lewy bok atak
ile natura dała.
Masakra. Naprawdę jechało się bardzo ciężko i w momentach gdy
trasa prowadziła idealnie pod wiatr super ciężko. Dopiero na jakieś 8-10 km
przed Kiernozią mieliśmy odcinek drogi gdzie wiatr był naszym przyjacielem. Jak
się okazało dla Ciapka właśnie na tym odcinku w drodze powrotnej wiatr był jego
największym wrogiem. Wrogiem, bo niestety wiał prosto w twarz i nasz kolega, a
raczej jego kolano nie wytrzymało walki i coś puściło, zagrzechotało i
zabolało.
Cała powrotna droga to
to jest około 35-40 km jechał biedny pedałując tylko jedna nogą (nie w SPD)
drugiej pomagał naciskając kolano ręką. No, co to za jazda. Prędkość spadła nam
do 12-15 km/h, ale chłopak dała radę dojechał do domu na rowerze. Co prawda na
twarzy naprawdę było widać, że go boli i cierpi, ale się nie poddał.
Tak to prawda dość
głupie postanowienie i nieodpowiedzialne z jednej strony, bo mógł sobie
wyrządzić większe szkody, ale z drugiej strony … no cóż szacuneczek Marcinie i
tyle.
Ktoś mi kiedyś
powiedział, ze ból kształtuje charakter. I może coś w ty jest.
A jeśli chodzi o
walory kulturalna – historyczne dotyczące Kiernozi to legendy głoszą, że miał
się tu zatrzymać Król Władysław Jagiełło w drodze na Grunwald i polować w
okolicznych lasach na dziki (kiernozy – stąd nazwa miejscowości oraz herb –
dzik na zielonym polu).
Podróżując z wujem
Łukaszem, biskupem warmińskim gościł w Kiernozi Mikołaj Kopernik, gdzie ponoć
na rynku zgubił soje pióro.
Miejscowego starostę
Łączyńskiego, wg legend, miał odwiedzić sam Tadeusz Kościuszko, któremu na ta
okoliczność usypano później kopiec w pałacowym parku.
Prawdą natomiast jest,
że w krypcie kościoła św. Małgorzaty obok bliskich znajduje się trumna z ciałem
(serce jest w Paryżu) Pani Marii Walewskiej, o której mówimy, że była polską
żoną (to określenie bardziej mi się podoba niż metresa cesarza) Napoleona, z
którym zresztą miała syna. Warto sobie troszkę poczytać o tej parze i jej
historii oraz późniejszych losach Pani Walewskiej.
W parku znajduje się
klasycystyczny pałac Łączyńskich z I połowy XIX wieku z zabytkowym parkiem i
kopcem Kościuszki.
Generalnie miejscowość
bardzo mała, ale troszkę do zobaczenia, a wcześniej poczytania o tej wiosce,
która kiedyś dwukrotnie 1567 a następnie 1784 stawała się miastem.
Wycieczka udana,
słonko w drodze powrotnej dawało nam sił (szczególnie Ciapkowi) do walki z
nadal porywistym wiatrem i tyle.
Gdzie by się tu wybrać
za dwa tygodnie ??? mmmmm
Ciapek jedziesz z nami
????
Trasa: Głowno –
Walewice – Sobota – Bąków Górny – Wiskienica Dolna – Zalesie – Złaków Borowy –
Sokołów-Towarzystwo – Kiernozia – Sokołów-Towarzystwo – Złaków Borowy – Złaków
Kościelny – Zduny – Chruślin – Skaratki pod Lasem – Sapy – Strzebieszew –
Kamień – Głowno.
Foto:
Zameczek w Sobocie © GOZDZIK
Kiernozia - Pałac Łączyńskich © GOZDZIK
Kiernozia - Pałac Łączyńskich © GOZDZIK
Kiernozia - Pałac Łączyńskich © GOZDZIK
Kopiec Kościuszki w Kiernozi © GOZDZIK
Tablica na kopcu w Kiernozi © GOZDZIK
Krypta w kościele © GOZDZIK
Tablica informacyjna w krypcie kościoła. Słońce się tak odbijało że nie było jak zrobić dobrze tego zdjęcia © GOZDZIK
Może jeszcze takie zdjęcie © GOZDZIK
A na takich terenach wiatr rozpędzał się jak bolidy F1 na prostej © GOZDZIK
Pozycja nr 2 - kulejący na rowerze - Ciapek © GOZDZIK
- DST 37.50km
- Teren 1.80km
- Czas 01:52
- VAVG 20.09km/h
- VMAX 29.30km/h
- Temperatura 10.0°C
- Podjazdy 105m
- Sprzęt BASIC
- Aktywność Jazda na rowerze
Dwa pałace i nas dwóch
Wtorek, 7 kwietnia 2015 · dodano: 07.04.2015 | Komentarze 0
Święta, Święta i po świętach czas wrócić do rzeczywistości,
czyli do pracy czas, ale co by ten powrót nie był szokiem dla organizmu to
najpierw jeden dzionek urlopu dla aklimatyzacji. A jak jest urlopik i pogoda
jest całkiem znośna to trzeba na rowerek śmignąć i odrobinę świątecznego obżarstwa
zostawić gdzieś po drodze.
Gołąbek też ma wolne wiec wspólnie wybraliśmy się na poświąteczne
wietrzenie organizmu hi hi hi.
Wybór padł na Psary i Walewice, w których to miejscach byłem
wiele razy i wiele razy odwiedziłem znajdujące się tam pałace, ale nie było
jakoś innego pomysłu na dzisiejsze kręcenie, więc pomysł został przyjęty do
realizacji.
Bardzo szybko okazało się że wcale nie jest tak ciepło jakby
się mogło wydawać i jakbyśmy chcieli, ale powrotu nie było i dzielnie
pokonywaliśmy wiatr w twarz wiejący.
Dwór w Psarach wzniesiony został w 1892 roku dla hrabiego
Mieczysława Łubieńskiego i jego małżonki Zofii z Grabińskich. Do wybuchu II WŚ
był w posiadaniu ich córki, a po wojnie do roku 1970 mieściła się tu szkoła
podstawowa, a następnie Bira Przedsiębiorstwa Rybackiego i mieszkania dla
pracowników.
Dziś dwór stoi pusty i chyba niszczeje
Zupełnie inaczej wygląda dziś pałac w Walewicach, który
został wzniesiony w 1783 roku dla szambelana króla St. A.
Poniatowskiego-Anastazego Walewskiego i jego żony Magdaleny z Tyzenhauzów.
Długo by opisywać to miejsce, dlatego odsyłam wszystkich
zainteresowanych do poczytania o tym miejscu w Internecie, albo innych
publikacjach. Miejsce jest naprawdę bardzo urocze i warte odwiedzenia.
Po chwili wałęsania się po parku ruszyliśmy w drogę powrotną
do domu.
Głowę przewiało hi hi hi, trzy kawałeczki szyneczki spalone
wypad zaliczony do tych pozytywnych.
Trasa: Głowno – Gawronki – Boczki Zarzeczne – Psary –
Bielawy – Walewice – Rulice – Zgoda – Głowno
Foto:
Psary - dwór © GOZDZIK
Psary - dwór © GOZDZIK
Psary - Ciekawie się wije to drzewko, pnącze czy jakoś coś i pewnie wiele wiele lat © GOZDZIK
Walewice - pałac © GOZDZIK
Walewice - pałac © GOZDZIK
- DST 24.60km
- Czas 01:15
- VAVG 19.68km/h
- VMAX 34.00km/h
- Temperatura 3.0°C
- Podjazdy 126m
- Sprzęt VAMP-irek
- Aktywność Jazda na rowerze
Zimna niedziela
Niedziela, 22 marca 2015 · dodano: 23.03.2015 | Komentarze 2
Wychodząc w nocy z soboty na niedzielę z przyjęcia urodzinowego mojego przyjaciela Darka nie sądziłem, że uda mi się wyskoczyć na rower .
Nie, nie … wcale nie chodziło o procenty hi hi hi tylko o pogodę.
Tak o pogodę, ponieważ gdy wychodziliśmy około 2 w nocny była u nas w Głownie normalna regularna grudniowo – styczniowa zawierucha śnieżna. Co prawda przez cały tydzień wszelkie pogodynki zapowiadały, że raczej niedziela do będzie pod względem pogody kulawa, ale nadzieja umiera ostatnia prawda.
Mając ową nadzieję ( śnieg wali że hej) po przybyciu do domu nastawiam zegarek na 9.00. Myślę sobie bez sensu, ale dla spokojnego sumienia nastawiam, wstanę zobaczę zaspy śniegu położę się spać dalej.
Dzyń, dzyń, dzyń dziewiąta….. wstaje bez entuzjazmu w zasadzie wstaję idę do okna z myślą ze zaraz wrócę pod kołderkę …. Patrzę … a tu czyściutkie niebo, słonko takie że ledwo można na nie spojrzeć, śniegu tylko w cienistych miejscach trochę pozostało.
No po prostu bajecznie.
Chwila zastanowienia i ocenienie sił hi hi, bo jednak urodziny to urodziny, a nie spotkanie przy kawie u cioci i nie ma co życia marnować na spanie jedziemy. Znaczy się ja jadę bo moi koledzy nawet na sms nie odpowiedzieli. Trudno ich strata.
Szybkie śniadanie rzut oka na mapę gdzie by tu pojechać czy na góralku do PKWŁ czy tylko asfalty okolicznych wiosek na Vamp-irku ???
Nieeee no nad czym tu debatować … nowy musi poznawać tereny po których będzie śmigać, więc siłą rzeczy wygrały asfalty i może całe szczęście, bo mimo pięknego słońca było tak zimno i wiał taki silny i mroźny wiatr że po 30 minutach miałem już serdecznie dosyć dzisiejszego pedałowania.
Szybka więc redukcja planów i powrót do domu, ale co parę kilometrów wpadło, fajnie rozpoczęta niedziela, z nowym się docieramy, podziw przyjaciół którzy zadzwonili wieczorem bezcenny hi hi hi. można więc rozpoczynać poniedziałek i codzienne zmagania. Mam nadzieję że tydzień szybko przeleci i w niedziele ruszymy w końcu w komplecie do Puszczy Bolimowskiej ogłaszając oficjalne rozpoczęcie sezonu 2015.
Trasa: Głowno – Albinów – Wola Lubiankowska – Kuźmy – Zawady
– Wiesiołów – Borki – Dmosin – Osiny – Głowno
Foto:
Nad autostradą okolice wioski Rozdzielna. W oddali kościół w Domaniewicach. W linii prostej to około 7,2 km od tego miejsca © GOZDZIK
- DST 16.20km
- Czas 00:47
- VAVG 20.68km/h
- VMAX 33.30km/h
- Temperatura 8.0°C
- Podjazdy 88m
- Sprzęt VAMP-irek
- Aktywność Jazda na rowerze
Dziewiczy rejs......
Środa, 18 marca 2015 · dodano: 19.03.2015 | Komentarze 0
…… rowerkiem flagowym mojej stajni.
Czyli VAMP-irek na trasie
No właściwie to nie rejs a „rejsik” był, bo czasu mało po
pracy i obiedzie, a na 18.00 musiałem być w domu. Ale coby nie było to w końcu wystawiłem mój nowy nabytek na światło dzienne i
się nim przejechałem.
Początki trudne bo niestety mało wiatru w kołach. Do domu
już nie chciałem wracać co by pecha nie zabrać, więc musiałem na stację dotrzeć
.
Siodełko za nisko, mało powietrza w kołach no wyglądałem jak
pajac na nie swoim rowerku.
Na stacji CPN koła na max siodełko w górę …… jadę …. Już lepiej…
ale siodełko nadal za nisko .. postój…….. siodełko w górę…… jadę … nieee no
kurcze teraz za wysoko … postój .. siodełko w dół….. jadę …. Zerkam na zegarek …
no masakra czas na relaks minął… tył zwrot i do domu….. o taki to był rejs…
rejsik.
Ale bardziej poważnie to jak już koła były nabite i wysokość
siodełka oki to jechało się całkiem przyjemnie. Troszkę inna sylwetka na
rowerze ale całkiem przyjemna,. Siedzi się dość wysoko bo koła większe, może troszkę
dziwnie się skręca bo to jakieś duże i cienkie hi hi hi., ale naprawdę bardzo to wszystko w całości jest miłe i przyjemne,a prędkośc też całkiem miła na liczniku była.....
No cóż więcej nie da się powiedzieć po tak krótkiej
przejażdżce. Przyjdzie czas na dłuższe wycieczki to się wówczas zobaczy jak
maszynka się sprawuje. Dziś mogę tylko powiedzieć ze bardzo dobrze zrobiłem wymieniając
od razu w sklepie siodełko na takie samo jak mam przy góralu. Kształt, rozmiar,
marka wszystko to samo tylko nowszy model i tyłeczek różnicy nie poczuł wcale.
Jak będzie na dłuższych wypadach? Się pożyje, się pojeździ, się zobaczy……
Authorek oczywiście zostaje i będzie wykorzystywany w PKWŁ,
Puszczy Kampinoskiej w Jurze K-Cz i innych tego typu terenach. Zresztą chyba
trudno byłoby mi się z nim rozstać w sensie odsprzedania komuś czy przekazania
w formie darowizny hihihi……
Trasa: Głowno - Zarębów – Szczecin – Dmosin – Głowno.
Foto: brak
- DST 72.80km
- Teren 11.40km
- Czas 03:39
- VAVG 19.95km/h
- VMAX 38.30km/h
- Temperatura 14.0°C
- Podjazdy 463m
- Sprzęt BASIC
- Aktywność Jazda na rowerze
Stacja Radegast
Niedziela, 8 marca 2015 · dodano: 09.03.2015 | Komentarze 0
Jak to się mówi: Co się odwlecze to nie uciecze …. Prawda.
W zeszłym tygodniu się nie udało dojechać w zaplanowane
miejsce, więc plany przełożyłem na dzisiejszą niedziele.
A przy tak wiosennej pogodzie (no może troszkę chłodny
wiaterek był) to trudno było nie zrealizować tego planu.
Miejsce, które chciałem odwiedzić znajduje się w Łodzi. W
mieście w którym pracuję i dużo po nim jeżdżę, ale chciałem tu przyjechać
rowerem, dlatego zawsze omijałem je szerokim łukiem aby nie podkusiło skręcić i
zobaczyć.
Miejsce to - to Stacja RADEGAST.
I tu posłużę się pomocą z opisu z folderu i inerenetu:
„W czasie II Wojny Światowej teren stacji kolejowej został przyłączony
do Litzmannstadt-Getto, utworzonego w 1940 roku w Łodzi (teren ten przylegał
bezpośrednio do terenu Getta). Początkowa stacja pełniła funkcję punktu
przeładunkowego dla towarów, żywności i opału dla ludności i zakładów pracy
getta oraz wyrobów wytwarzanych przez Żydów . Od stycznia 1942 roku Stacja
Radegast stała się miejscem początku ostatniej drogi w życiu wielu tysięcy ludzi
pochodzenia żydowskiego z Polski, Niemiec, Austrii, Czech, Luksemburga oraz
innych.
Szacuję się, ze przez Łódzkie getto przeszło ponad 200 tys.
ludzi.
Głównym kierunkiem wywozu ludzi z łódzkiego getta był
utworzony 8 grudnia 1941 roku obóz zagłady w Chełmnie nad Nerem, oraz obozów
pracy, a od 1944 do Auschwitz-Birkenau.”
To może tyle w skrócie i to co najważniejsze ………
Ogólnie miejsce robi przygnębiające wrażenie, a jeszcze jak
się zajrzy do wagonów którymi byli wywożeni więźniowie i w tunelu zobaczy listy
wysyłkowe …… nie mogę sobie wyobrazić tego całego zła i ludzkiej krzywdy
naprawdę.
W tym roku jeszcze chciałbym pojechać do miejsca gdzie mieścił
się obóz zagłady w Chełmnie nad Nerem (Kulmhof am Ner) będzie to tak jakby całość….
(do Auschwitz-Birkenau nadal się jeszcze boje…)
A jeśli chodzi o samą wycieczkę to muszę powiedzieć, że moja
kompania rowerowa załapała jakieś przesilenie wiosenne, albo osłabienie zimowe,
albo troszkę jeszcze chorowita jest… albo po prostu lenia miała hi hi hi. Bo
nie dość że się spóźnili o prawie 50 minut to jeszcze drogę powrotną wybrali na
żelaznych kołach kolei aglomeracji łódzkiej, a nie ze mną rowerkiem po
wzniesieniach. Nie wiem jak komisja dyscyplinarna podejdzie do tego przestępstwa
wycieczkowego, ale no był to pierwszy taki wybryk więc będę wnioskował o
łagodny wymiar kary hi hi hi. Choć nie powiem udało im się mimo pięknej pogody
mnie delikatnie wkurzyć.
Ogólnie wycieczka dla mnie superowa, troszkę po
wzniesieniach się pojeździło, choć nie w samych granicach parku, wiosnę się zauważyło
tu i ówdzie i najważniejsze pokręciło się odrobinkę
Trasa: Głowno – Bratoszewice – Wola Błędowa – Koźle – Tymianka
– Stryków – Smolice – Zelgoszcz – Dobra – Kiełmina – Klęk – Łagiewniki – Łódź (stacja
Radegast) – Łagiewniki – Klęk – Kiełmina – Dobra – Stryków – Rokitnica –
Bratoszewice – Wyskoki – Głowno.
Foto:
Ogólny widok na część stacji Radegast w Łodzi © GOZDZIK
Wchodzimy na teren © GOZDZIK
Budynek na zdjęciu jest oryginalnie zachowanym budynkiem stacji z 1941 roku i mieści się w nim muzeum © GOZDZIK
W budynku stacji © GOZDZIK
Wnętrze wagonu © GOZDZIK
Transport z................ © GOZDZIK
Transport z © GOZDZIK
A to listy z różnych transportów wywieszone wzdłuż tunelu © GOZDZIK
To jest ten tunel wewnątrz którego są wywieszone listy osób z poszczególnych transportów © GOZDZIK
- DST 51.90km
- Czas 02:30
- VAVG 20.76km/h
- Temperatura 3.0°C
- Podjazdy 304m
- Sprzęt BASIC
- Aktywność Jazda na rowerze
Do Rogowa
Niedziela, 15 lutego 2015 · dodano: 16.02.2015 | Komentarze 2
Zachęcenie prognozami pogody, oraz niesamowicie ciepłą jak
na połowę lutego sobotą i na dodatek pięknie rozpoczynająca się niedzielą postanowiliśmy,
że dziś troszkę więcej spędzimy czasu na rowerze niż ostatnio.Chociaż okazało się że cała nasza trójka jest
przeziębiona, kicha, kaszle i źle się czuje. Jednak słonko do nas tak pięknie
świeciło, że można było usłyszeć jak
woła do nas :
Ejjjj brygada na rowerek i to szybko bo promienie moje Was uleczą :-)
Zaufaliśmy więc tym namowę i ruszyliśmy w kierunku małej miejscowości
znajdującej się między Brzezinami a Jeżowem – do Rogowa.
Rogów to faktycznie mała miejscowość, ale bogata w miejsca
które można oglądać, zobaczyć, pozwiedzać . Przede wszystkim Rogów słynie z pięknego
Arboretum SGGW, które polecam do zwiedzania ale w letnich a raczej wiosennych miesiącach
kiedy kwitną rododendrony, azalie i w ogóle cała przyroda jest już obudzona. W
Rogowie znajduje się też Muzeum Lasu i Drewna, Muzeum Kolejki Wąskotorowej oraz
zespół pałacowo-folwarczny XIX/XX w. I właśnie te dwa ostatnie obiekty były
naszym celem.
Słonko świeci, temperatura w okolicach 6-7 stopni podczas
jazdy, na postojach nawet 8 wskoczyło (pisze o tym bo to ważne hi hi)
Humorki i uśmiechy mimo kichania i kaszelku nas nie
opuszczają i dziarsko pokonujemy wzniesienia i pagórki otuliny PKWŁ.
W pierwszej kolejności ruszamy zdobyć Pałac. Oczywiście
wiedziałem, ze niestety jest on w rękach prywatnych i nie za bardzo można sobie
po nim chodzić, ale gdzieś w jakimś opisie znalazłem informację ze od strony
folwarku można wejść chociaż na teren parku i zobaczyć samą budowlę z bliska. Niestety
okazało się ze brama do folwarku również zamknięta na 4 spusty. Pewnie w
niedziele nikt tam nie urzęduje L chociaż konie na wybiegach były. Trudno robimy jedna
niestety niezbyt udaną fotkę pałacu (bo słonko jeszcze do nas cały czas mówiło)
i ruszamy na stację Kolejki Wąskotorowej.
To że sam budynek muzeum będzie raczej poza sezonem zamknięty
to wiedziałem, ale liczyłem że chociaż będzie swobodny dostęp do samych
lokomotyw i wagonów.
Isię nie
przeliczyłem.
Na teren gdzie stoją właśnie te maszyny mogliśmy swobodnie wejść,
mogliśmy zajrzeć do środka lokomotyw, a przy okazji udało nam się porozmawiać z
osobami zajmującymi się tymi maszynami. Od tych osób dowiedzieliśmy się ze
kolejka kursuje od końca kwietnia do października w niedzielę w relacji Rogów –
Jeżów, a wybrane soboty w porze letniej
w relacji Rogów – Biła Rawska a to już jest naprawdę fajna wycieczka, która może
wyglądać tak :
Głowno – Biała Rawska na rowerkach, Biała Rawska - Rogów kolejką
i Rogów Głowno na rowerkach.
Prawda że dość ciekawie :-)
Dobra, ale wróćmy do teraźniejszości i do tego że podczas naszego
biegania i łażenia po żelastwie ktoś nam pod-pierniczył słonko i zafundował
brzydkie chmury, zimny i wilgotny wiatr i temperaturę skręciła na 1 stopnień, a podczas jazdy na zero.
Nie cierpię takiej pogody na rowerze.
W drodze powrotnej, chociaż to właściwie tylko około 22 km
do domku to nas przewiało, zmroziło i dziś mamy gi……nie dokończę co, ale do pasa………… Oby tylko się nie rozłożyć na dobre….
Ale co fajnie było i tyle …. Pewnie gdybym pojechał sam to
bym był na siebie zły ze stary i głupi przemarzła i będzie teraz chory, ale w
dobrym i fajnym towarzystwie to to czysta przyjemność się tak załatwić hi hi hi
Dodam tylko, że w Rogowie można spokojnie spędzić cały dzień i się nie nudzić jest co zobaczyć, a miejscowość naprawdę niewielka (oczywiście mówię o lecie nie o zimie hi hi hi)
PS
Wpis z dedykacją dla Rafała i nadzieją że do nas dołączysz…….
Trasa: Głowno – Nagawki – Kołacin - Mroga Dolna – Rogów Wieś – Rogów – Józefów –
Stefanów – Kołacin – Głowno.
Foto:
Zespół pałacowo-folwarczny w Rogowie - sam pałac © GOZDZIK
Muzeum kolejki wąskotorowej w Rogowie © GOZDZIK
A maszynistów było dwóch © GOZDZIK
Inne eksponaty © GOZDZIK
Jeszcze taka maszyna © GOZDZIK
Muzeum zamknięte więc coś do KOT-a trzeba mieć :-) © GOZDZIK
- DST 18.64km
- Teren 6.00km
- Czas 01:06
- VAVG 16.95km/h
- VMAX 29.09km/h
- Temperatura 0.0°C
- Podjazdy 67m
- Sprzęt BASIC
- Aktywność Jazda na rowerze
M+M+M... Prawie jak prawdziwi - rozpoczęcie sezonu 2015
Wtorek, 6 stycznia 2015 · dodano: 06.01.2015 | Komentarze 0
Dokładnie rok temu 6 stycznia 2014 roku rozpoczynając sezon zastanawiałem
się czy będzie taki czas, w którym to ktoś będzie mnie ciągnął na rower.
Długo nie musiałem czekać. Niespełna rok od tamtych
rozmyślań dokładnie 4 stycznia 2015 roku (niedziela) moich dwóch przyjaciół
zajechało na rowerach pod mój dom i szczerze namawiali mnie na wyjazd. Niestety
świąteczno sylwestrowe rozleniwienie jeszcze mnie nie opuściło i naprawdę nie miałem
ochoty na walkę z wiatrem, który tego dnia mocno dawał się we znaki.
Dziś w dzień Trzech Króli przy leciutkim mrozie i pięknie
świecącym słoneczku nabrałem ochoty na rowerek i skrzyknąłem koleżków do
wspólnego rowerowania.
Niczym trzej królowie ruszyliśmy, więc w drogę. Ponieważ
mrozek dawał się nam we znaki wycieczka była raczej symboliczna, taka rozpoczynająca
sezon, taka na dobry początek roku i sezonu rowerowego. Najważniejsze jest to że jest nas trzech i
zawsze ktoś kogoś będzie ciągnął na wycieczkę i nawet jak się nie będzie chciało
to w dobrym towarzystwie za 3-5 kilometrów się zachce
PS
Muszę potrenować jazdę po zmrożonych i oblodzonych wertepach
na drogach leśnych, bo na kolana tylko jeden król padł dziś …. Czytaj: pierwsza
gleba w tym roku hi hi hi .
Trasa: Głowno – J. Kowaliki – J. Szczypiorniak ( to bliskie
okolice Głowna-Wyskok-Bratoszewic) – Domaradzyn – Bronisławów - Głowno
Foto:
Jezioro Kowaliki włączone do Programu Natura 2000 © GOZDZIK
Jezioro Kowaliki w zimowej, a raczej mroźnej scenerii © GOZDZIK
Marcin + Marcin + Mariusz..... wolę Goździk :-) © GOZDZIK
- DST 37.80km
- Teren 9.50km
- Czas 01:50
- VAVG 20.62km/h
- VMAX 30.90km/h
- Temperatura 13.0°C
- Podjazdy 68m
- Sprzęt BASIC
- Aktywność Jazda na rowerze
Listopadowo - na smutno
Wtorek, 11 listopada 2014 · dodano: 12.11.2014 | Komentarze 4
Czasami są takie dni, w których człowiek sam nie wie co chciałby
robić. Czy iść gdzieś samemu i po prostu pomyśleć sobie, czy może jednak
posiedzieć w domu i patrzeć przez okno i wspominać, czy może jednak zając się jakąś
robotą i właśnie nie myśleć, nie wspominać?
Dzisiejszy dzień 11 listopada 2014 roku właśnie jest takim
dla mnie dniem, dniem który jest jak
gruba krecha kończąca pewien okres życia i zaczynający nowy inny zupełnie inny. I na tym koniec.
Rower, trochę lasu, dużo wiejskich bocznych dróg, mało ludzi
tego właśnie dziś potrzebowałem i skorzystałem z chwili wolnego w domu i w miarę dobrej pogody. Choć co prawda nie była
tak cudowna jak dnia poprzedniego to jednak i tak było całkiem miło.
Odwiedziłem w końcu dwór w Psarach, obok którego przejeżdżałem
kilkadziesiąt razy i nigdy nie było jakoś weny i potrzeby odwiedzenia go z
bliska. Dziś się udało. ( A swoją drogą to tak też bywa, że gonimy za czymś, co
jest daleko, a to, co blisko zostaje na później na potem).
Wałęsając się dalej po okolicy i lesie Psarskim natknąłem
się na ciekawe miejsce. Miejsce ku pamięci żołnierzy armii niemieckiej
walczących w latach 1914-1915. Miejsce to nie jest jakieś zaniedbane,
zniszczone, ale znajdowały się tam świeże kwiaty i wypalone znicze. A żeby było
ciekawiej to po przyjeździe do domu sprawdziłem mapy jakie posiadam i…. i nie
ma zaznaczonego tego miejsca. Ciekawe prawda.
Trasa : Głowno – Ziewanice – Boczki Domaradzkie – Stary Waliszew
– Marianów – Zgoda - Rulice – Wojewodza – Stanisławów – Głowno
Foto:
Dwór w Psarach © GOZDZIK
Dwór w Psarach wybudowany przez hrabiego Łubińskiego w 1892 roku © GOZDZIK
Tył Pałacu z ciekawą drewnianą werandą © GOZDZIK
A to jest to ciekawe miejsce © GOZDZIK
I tablica z napisem © GOZDZIK