Info

Suma podjazdów to 92796 metrów.
Więcej o mnie.

Wykres roczny

Archiwum bloga
- 2025, Marzec4 - 0
- 2025, Luty1 - 1
- 2024, Grudzień1 - 0
- 2024, Październik1 - 0
- 2024, Wrzesień3 - 0
- 2024, Sierpień2 - 0
- 2024, Lipiec3 - 4
- 2024, Czerwiec6 - 0
- 2024, Maj4 - 0
- 2024, Kwiecień2 - 0
- 2024, Marzec2 - 0
- 2024, Luty2 - 0
- 2023, Październik1 - 0
- 2023, Wrzesień5 - 0
- 2023, Sierpień5 - 2
- 2023, Lipiec2 - 0
- 2023, Czerwiec6 - 0
- 2023, Maj3 - 0
- 2023, Kwiecień2 - 0
- 2023, Marzec2 - 0
- 2022, Październik2 - 0
- 2022, Wrzesień1 - 1
- 2022, Sierpień6 - 0
- 2022, Lipiec4 - 3
- 2022, Czerwiec2 - 0
- 2022, Kwiecień3 - 0
- 2022, Marzec4 - 7
- 2022, Luty1 - 0
- 2021, Październik3 - 0
- 2021, Wrzesień2 - 0
- 2021, Sierpień4 - 1
- 2021, Lipiec2 - 0
- 2021, Czerwiec6 - 1
- 2021, Maj3 - 1
- 2021, Kwiecień2 - 0
- 2021, Marzec4 - 4
- 2020, Listopad1 - 0
- 2020, Październik3 - 3
- 2020, Wrzesień1 - 0
- 2020, Sierpień8 - 5
- 2020, Lipiec3 - 2
- 2020, Czerwiec3 - 0
- 2020, Maj4 - 0
- 2020, Kwiecień1 - 2
- 2020, Marzec1 - 3
- 2020, Luty1 - 2
- 2020, Styczeń1 - 2
- 2019, Listopad1 - 2
- 2019, Październik2 - 4
- 2019, Wrzesień1 - 1
- 2019, Sierpień2 - 3
- 2019, Lipiec6 - 17
- 2019, Czerwiec4 - 8
- 2019, Maj2 - 7
- 2019, Marzec3 - 8
- 2019, Luty2 - 5
- 2018, Listopad1 - 3
- 2018, Październik1 - 3
- 2018, Wrzesień2 - 3
- 2018, Sierpień3 - 12
- 2018, Lipiec6 - 22
- 2018, Czerwiec1 - 5
- 2018, Maj3 - 11
- 2018, Kwiecień3 - 16
- 2018, Marzec2 - 7
- 2018, Luty2 - 6
- 2018, Styczeń1 - 11
- 2017, Listopad1 - 3
- 2017, Wrzesień2 - 6
- 2017, Sierpień3 - 7
- 2017, Lipiec6 - 6
- 2017, Czerwiec4 - 9
- 2017, Maj3 - 10
- 2017, Kwiecień2 - 9
- 2017, Marzec3 - 16
- 2016, Listopad1 - 1
- 2016, Październik1 - 1
- 2016, Sierpień5 - 19
- 2016, Lipiec4 - 14
- 2016, Czerwiec4 - 17
- 2016, Maj2 - 19
- 2016, Kwiecień2 - 8
- 2016, Marzec2 - 6
- 2016, Luty1 - 1
- 2015, Grudzień1 - 5
- 2015, Listopad1 - 5
- 2015, Październik3 - 14
- 2015, Wrzesień3 - 5
- 2015, Sierpień7 - 21
- 2015, Lipiec5 - 4
- 2015, Czerwiec4 - 9
- 2015, Maj4 - 13
- 2015, Kwiecień4 - 4
- 2015, Marzec5 - 10
- 2015, Luty1 - 2
- 2015, Styczeń1 - 0
- 2014, Listopad3 - 7
- 2014, Październik2 - 2
- 2014, Wrzesień3 - 11
- 2014, Sierpień8 - 19
- 2014, Lipiec3 - 8
- 2014, Czerwiec3 - 9
- 2014, Maj3 - 6
- 2014, Kwiecień2 - 4
- 2014, Marzec4 - 13
- 2014, Luty2 - 7
- 2014, Styczeń1 - 1
- 2013, Grudzień1 - 7
- 2013, Październik2 - 7
- 2013, Wrzesień1 - 1
- 2013, Sierpień6 - 23
- 2013, Lipiec5 - 16
- 2013, Czerwiec6 - 8
- 2013, Maj7 - 16
- 2013, Kwiecień5 - 11
- 2013, Marzec3 - 15
- 2012, Listopad3 - 10
- 2012, Październik2 - 12
- 2012, Sierpień5 - 19
- 2012, Lipiec3 - 17
- 2012, Czerwiec4 - 4
- 2012, Kwiecień5 - 0
- 2012, Marzec4 - 5
Po okolicy
Dystans całkowity: | 7895.67 km (w terenie 963.77 km; 12.21%) |
Czas w ruchu: | 384:00 |
Średnia prędkość: | 20.56 km/h |
Maksymalna prędkość: | 53.30 km/h |
Suma podjazdów: | 24919 m |
Liczba aktywności: | 154 |
Średnio na aktywność: | 51.27 km i 2h 29m |
Więcej statystyk |
- DST 86.60km
- Teren 28.00km
- Czas 04:19
- VAVG 20.06km/h
- Podjazdy 274m
- Sprzęt GIANT TALON
- Aktywność Jazda na rowerze
Szlak Rowerowy Bitwy nad Bzurą
Środa, 1 lipca 2015 · dodano: 02.07.2015 | Komentarze 1
Lipcowe weekendy pod względem rowerowania zapowiadają się troszkę
niepewnie, jeśli tak można powiedzieć.
Lipcowe weekendy będą bardziej imprezowe
niż rowerowe - a to wyczekiwana z utęsknieniem rodzinka z Wrocławia zawita, a to
jakaś 18-tka się trafiła (jak ślepej kurze ziarno), a to w końcu i parapetówka.
Co robić ???
Jeździć by się chciało, ale i poimprezować i spotykać ze
znajomymi przy smacznym jedzonku i dobrze schłodzonej hihihi „zakąsce” też by się
chciało. Tym bardziej, że to wszystko inaczej smakuje i inaczej wygląda, gdy na
dworze wieczory cieplutkie aż do rana.
Trzeba, więc wprowadzić mały zamiennik. A tym zamiennikiem będą
rowerowe środy, urlopowe lipcowe środy.
Taki kaprys nie piątki tylko środy (szybciej tydzień w pracy mija i można powiedzieć ze się ma dwa piątki w tygodniu hihihi)
W pierwszą lipcową urlopową środę z piękną ( w końcu taka
jaką uwielbiam) pogodą wybraliśmy się w okolice Piątku (tak jakoś ostatnio ten kierunek
mnie kusi) aby w Witowie wbić się na Rowerowy Szlak Bitwy nad Bzurą. Szlak ten
łączy miejsca, które związane są z kampanią wrześniową 1939 roku i toczącymi
się tu na początku wojny działaniami tzw. Bitwy nad Bzurą (obszar to Kutno,
Piątek, Łęczyca).
Dziś realizujemy pętle tego szlaku wokół miejscowości Piątek
(jest też druga pętelka w koło Kutna).
Początek szlaku nawet oznakowany, jednak czym bardziej w las
tym mniej oznaczeń, a jak się okazało pod koniec naszej wycieczki w miejscowościach
i wioskach gdzie (to jest moja opinia) były prowadzone prace przy budowie
Autostrady, oznaczeń praktycznie nie ma wcale. Bez mapy i języka za przewodnika,
dwa razy wyjechaliśmy w miejscu gdzie dalej nie było już drogi lub wjeżdża się nagle
komuś na gospodarstwo.
Tym samym nie wiemy dokładnie czy odwiedziliśmy wszystkie
miejsca z tablicami informacyjnymi dotyczącymi wydarzeń z bitwy, czy jednak coś
pominęliśmy. Na 100% nie dojechaliśmy do Pęcławic tą drogą jaka jest zaznaczona
jako szlak na mapie bo tam jest autostrada i raz na skutek niezauważenia jednaj
z leśnych dróg wyjechaliśmy w innym miejscu niż powinniśmy.
Generalnie jednak uważamy, że szlak zaliczyliśmy cały,
dowiedzieliśmy się kilku ciekawych informacji oraz poznaliśmy nowe tereny.
Trasa jest ciekawa, różnorodna, bo jest i asfalt i leśne fajne dukty oraz piach
po kostki, malutkie wioski i malownicze pola, lasy i sady.
Trasa: Głowno – Glinnik - Władysławów Popowski – Jasinna –
Witów – Konarzew – Błonie – Krzyszkowice – Piątek – Janowice – Goślub – Michałówka
– Ragaszyn – Górki Pecławskie – Janków – Orenice – Łęka – Bielice – Sułkowice Drugie
– Witów – Jasionna – Władysławów Popowski – Glinnik – Głowno
Foto:
Silne Błota - Rowerowy szlak Bitwy nad Bzurą © GOZDZIK
A oto i Silne Błota - bardzo urokliwe miejsce © GOZDZIK
Wódz Plemienia "Drewniane Dzidy" bacznie obserwuje teren łowiecki © GOZDZIK
Konarzew © GOZDZIK
Potem był Piątek - foto w wycieczce poprzedniej
Janowice - Rowerowy Szlak Bitwy nad Bzurą © GOZDZIK
Co by nie było że nas nie było © GOZDZIK
Goślub - Rowerowy szlak Bitwy nad Bzurą © GOZDZIK
I dalej to właśnie tereny tuż przy autostradzie A2, gdzie trochę pobładziliśmy i nie wszędzie można było dojechać. Ale ja tu jeszcze wrócę.
A na koniec odpoczynek w cieniu i wspominki z wycieczki © GOZDZIK
- DST 112.10km
- Teren 1.00km
- Czas 05:04
- VAVG 22.12km/h
- Podjazdy 374m
- Sprzęt VAMP-irek
- Aktywność Jazda na rowerze
Między Piątkiem a Łęczycą, gdzie Pradolina Warszawsko - Berlińska się rozciąga
Niedziela, 28 czerwca 2015 · dodano: 28.06.2015 | Komentarze 1
Co się nie udało tydzień temu z moimi drogimi kolegami
Darkiem i Gołębiem, to się udało dziś samotnie (ciekawe, który to z Panów
deszcz wówczas ściągną). Co prawda nie było szału z tą pogodą, bo niebo bardzo
zachmurzone, troszkę coś tam pokropiło po drodze, raczej nie za ciepło jak na
koniec czerwca, ale nie było dzisiaj siły, która by mnie zatrzymała w domu.
Po śniadanku rowerek i kierunek, bardzo okrężny, ale
kierunek na Pradolinę Warszawska-Berlińską między Piątkiem a Łęczycą. Tam gdzie
Bzura spokojnie sobie płynie, tam gdzie Bzura była światkiem krwawych walk kampanii
wrześniowej.
Było na co popatrzeć, zdjęcia tego niestety nie oddają, bo
kiepskie ( same się nie zrobiły prawda), ale naprawdę tam jest ślicznie i miło posiedzieć
gdzieś na skraju i popatrzeć na te tereny.
W drodze powrotnej odwiedziłem w Piątku Miejsce Pamięci
Narodowej, miejsce w których w pierwszych dniach wojny niemy rozstrzelali
kilkunastu mieszkańców Piątku i okolic oraz uciekających mieszkańców Poznania.
Tyle razy byłem w tej miejscowości i nigdy tego miejsca nie odwiedziłem, a jest
tuż przy moście i głównej drodze. Nie wiem jakaś pomroczność dopadał mnie w
poprzednich wycieczkach.
Dodatkowo Piątek to jedna z wsi, która leży na Szlaku Wsi –
dawnych Miast (około 1339 – 1870).
Trasa : Głowno – Glinnik – Karnków – Popów – Wola Mąkolska –
Mąkolice – Piątek – Łazin – Orłów Parcel – Mateuszew – Łęki Kościelne –
Młogoszyn – Siemieniczki – Ktery – Strzegocin – Ględzianów – Nędzerzew –
Rybitwy – Orszewice – Góra Ś. Małgorzaty – Bryski – Żabokrzeki – Pokrzywinica –
Piątek – Sułkowice I – Jasionna – Mąkolice – Karnków – Glinnik - Głowno
Foto:
Widok na Pradolinę W-B widok od strony Nędzerzewa © GOZDZIK
Widok na Pradolinę W-B widok od strony Nędzerzewa © GOZDZIK
Pradolina w okolicach Rybitw © GOZDZIK
Bzura © GOZDZIK
Miejsce Pamięci Narodowej - Piątek © GOZDZIK
Piątek - Miejsce Pamięci Narodowej © GOZDZIK
A w Głownie na zalewie łódeczki pomykały w regatach jakis © GOZDZIK
- DST 22.60km
- Czas 01:01
- VAVG 22.23km/h
- VMAX 32.50km/h
- Podjazdy 96m
- Sprzęt VAMP-irek
- Aktywność Jazda na rowerze
Przegonił nas deszcz
Niedziela, 21 czerwca 2015 · dodano: 21.06.2015 | Komentarze 0
Cały tydzień byłem twardy i pomimo zapowiedzi kiepskiej
pogody w weekend (miałem nadzieję ,że się mylą zapowiadacze tejże pogody)
planowałem wycieczkę Łęczyca – Koło z ciekawymi miejscami do zwiedzania.
W piątek niestety troszkę zmiękłem i zmieniłem plany.
Wycieczka Łęczyca – Koło to nie wycieczka do nabicia kilometrów, ale przede
wszystkim do odwiedzenia niemieckiego obozu zagłady mieszczącego się w Chełmnie nad
Nerem, do połażenia po ruinach zamku w Kole, powłóczenia się po samym Kole, nie
wspominając już, co jest oczywiste zawitanie na zamek w Łęczycy.
A do tego
wszystkiego potrzebna jest ładna, miła słoneczna letnia pogodynka, a niestety
takiej przepowiadacze z TV twardo nie
przepowiadali.
Wymyśliłem, więc inną wycieczkę. Wycieczkę w okolice Głowna,
Piątku, doliny Bzury, Góry Św. Małgorzaty itp. Wycieczka, która tak jak
większość moich wypadów miała na celu coś tam zobaczyć. Jeśli nie obiekty
murowane, zabytkowe, miejsca pamięci narodowej itp. to chociaż krajobrazowe. I właśnie tym razem to krajobraz
pradoliny Warszawsko-Berlińskiej był głównym założeniem dzisiejszego
rowerowania.
I prawie, że się udało, bo wyjechać wyjechaliśmy, jechać
jechaliśmy i widzieć wdzieliśmy…………………. ale ścianę deszczu w Popowie, a to
raptem 10 km od Głowna.
Dobra no jakieś opady zapowiadali trzeba wiec to
przeczekać w blaszanym przystanku autobusowym, gdzie tylko się rozglądaliśmy
czy jakieś gromy z nieba nie lecą, bo mogłoby być dość nieciekawie w tej
blaszanej puszeczce.
Czekamy, czekamy……. Czekamy… ooo chyba się przejaśnia… dobra
w drogę… jedziemy więc pełni nadziei, że może chociaż do Piątku się uda
dojechać, a Tm może się bardziej przetrze i będzie oki. Nasza nadzieja trwała
jakiś kilometr, może dwa .. zaczyna padać, zimno….. dobra nie ma sensu.
Deszcz widzieliśmy z perspektywy siodełka rowerowego, a nie
przez okno domowego ciepełka a więc możemy wracać. Główne
założenie moich wycieczek (coś ciekawego zobaczyć) zostało spełnione. Jeszcze tylko
na kilometr przed domem dla przypomnienia deszcz dupsko nam zmoczył i na tym
było by tyle jeśli chodzi rowerową niedzielę.
Trasa – Głowno – Glinnik – Popów – Ziewanice – Głowno.
Foto - brak
- DST 71.80km
- Teren 6.00km
- Czas 03:26
- VAVG 20.91km/h
- VMAX 38.70km/h
- Temperatura 28.0°C
- Podjazdy 444m
- Sprzęt VAMP-irek
- Aktywność Jazda na rowerze
Do Zgierza i Łodzi
Piątek, 5 czerwca 2015 · dodano: 06.06.2015 | Komentarze 2
Piątek + Urlop + Piękny słoneczny dzień + Brak zadań od
żonki + Chęć relaksu = ROWEROWANIE.
Nie ma, co tu dużo opowiadać tak po prostu to było.
Jedyny mały problem to gdzie jechać? Co tym razem zobaczyć?
Chwila zadumy przy śniadanku i ………….. i jest pomysł.
Pojechać do Łódź, a dokładnie do dzielnicy Radogoszcz, a
potem do Zgierza.
Łódź-Radogoszcz to dzielnica, w której mieści się moja
praca, ale w niej nie byłem. Spoko na głowę jeszcze nie upadłem, aby w taki
dzień jeździć do pracy. Nie nie nie.
To miejsce jest związane z II wojną światową i mieszczącym
się tu męskim „Rozszerzonym Więzieniem Policyjnym” bo tak właśnie od 1 lipca
1940 roku nazywało się to miejsce. Więzienie to powstało na bazie obozu przejściowego,
które funkcjonowało już od listopada 1939 roku.
Miejsce to związane jest z jedną z największych niemieckich
zbrodni wojennych dokonanej między Bugiem a Odrom w czasie działań frontowych.
W styczniu 1945 roku Niemcy spalili główny budynek wiezienia w wraz, z co
najmniej 1500 więźniami.
Zachęcam do poczytania o tym miejscu, bo naprawdę jest o czym czytać.
Niestety nie pomyślałem o tym że w taki dzień i to po Bożym
Ciele miejsce to może być zamknięte.
No szkoda bardzo, bo wiem że jest tam
ekspozycja i wiele do zobaczenia i obejrzenia. Trudno podjadę tu jeszcze raz.
Zgierz, to druga miejscowość, a właściwie tylko jedno miejsce,
które chciałem odwidzieć.
W Zgierzu jestem bardzo często, bardzo często przejeżdżam
przez Zgierz, bardzo często przejeżdżałem obok tego właśnie miejsca i nigdy nie
wiedziałem co to za plac i co to za pomnik. Dopiero teraz, kiedy pomyślałem sobie,
aby przyjechać tu rowerem to poczytałem poszukałem i już wiem.
Jest to plac i pomnik „STU STRACONYCH”
20 marca 1942 roku Niemcy siłą na to miejsce (przed wojną Plac
Stodół) zapędzili około 6 tysięcy ludzi i na ich oczach zgładzono 100
niewinnych polaków w odwecie za zamordowanie 2 gestapowców. Mord ten był jednym
z największych publicznych egzekucji nie tylko na terenie Kraju Warty, ale i na
terenie całego okupowano przez Niemców tereny Polski.
Straconych pochowano w lesie lućmierskim.
Trasa : Głowno – Wyskoki – Bratoszewice – Stryków – Swędów –
Szczawin Kościelny – Glinnik – Łagiewniki – Łódź – Zgierz – Rozalinów –
Siedlisko – Wołyń – Szczawin Kościelny – Swędów – Stryków – Bratoszewice –
Głowno.
Foto:
Rozszerzone Więzienie Policyjne - Radogoszcz © GOZDZIK
To co udało się zobaczyć przez kraty bramy © GOZDZIK
I jeszcze jedno © GOZDZIK
Zgierz - Plac i Pomnik Stu Straconych © GOZDZIK
Tablica © GOZDZIK
Plac i Pomnik Stu Straconych © GOZDZIK
- DST 105.60km
- Teren 2.20km
- Czas 04:50
- VAVG 21.85km/h
- VMAX 36.38km/h
- Temperatura 13.0°C
- Podjazdy 439m
- Sprzęt BASIC
- Aktywność Jazda na rowerze
Dwa dni ze Skowronkami - dzień drugi Oporów
Niedziela, 17 maja 2015 · dodano: 18.05.2015 | Komentarze 3
Dzień drugi pobytu Skowronków w Głownie niestety nie
zapowiadał się tak pięknie i słonecznie jak sobota. Prognozy jak i wszyscy
znajomi i rodzinka informowali nas, że niedziela będzie deszczowa, zimna i
bardzo wietrzna. Generalnie w podteście tych słów i ostrzeżeń można było usłyszeć
… ejjjj głupole nigdzie się nie wybierajcie siedźcie w domu gdzie sucho i
ciepło……
Pożyjemy zobaczymy…..
Niedziela rano… około 6 wstałem, aby sprawdzić co i jak…..
pada……
Niedziela rano .. około 7 ponowna kontrola ….. nie pada, ale
mokro i bardzo pochmurnie.. wietrznie……..
Niedziela rano … około 8 … Daria z Rafałem wstali.. i nie
zamierzają się położyć .. czyli jedziemy
… wstaję i ja …. mimo że pochmurno i wieje …. nie wspomnę już o tym że zimno jak
cholera…
Podczas śniadania obmyślamy plan działania, który jest
następujący:
…..Objedziemy Głowno jak nie lunie to pojedziemy do Walewic
i Soboty i jak nie lunie tam to może się wybierzemy do Oporowa.
Plan genialny w swojej prostocie. Szkoda tylko ze obejmował
warunek braku deszczu a nie dodatkowo brak wiatru, który urywał głowę.
Było tak.
Jak jeździliśmy po moim miasteczku to było bardzo pochmurno,
zero słońca i bardzo mocny wiatr. W miarę kontynuowania naszej wycieczki w kierunku
Walewic słonka przybywało, niestety siły wiatru też. W Sobocie na zameczku było
już tyle pogodnego nieba, ze nie sposób było odpuścić wycieczkę do Oporowa.
To nic, że wiatr z siodełka nas prawie zdmuchiwał, to nic,
że przed Oporowem na paru małych wzniesieniach, które pokonywaliśmy pod wiatr
zastanawiałem się, co ja właściwie tu robię, to nic, ze potem słonko ktoś
ukradł, to wszystko naprawdę nic, bo muzeum na zamku było czynne, zamek otwarty
i się bardzo podobał. I powiem szczerze, że całe szczęście bo nieraz na zamku
odbywają się zamknięte imprezy i wówczas lipa ze zwiedzania. A uwierzcie mi, że
walka z wiatrem i chłodem podczas tej drogi kosztowała nas sporo sił i jakby do
tego nie można było zwiedzić zamku …. Ojjjjjjjj chyba bym się popłakał hi hi
hi.
Droga powrotna to ponownie zmagania z silnym wiatrem, ale
już na mniejszym dystansie, bo nie robiliśmy koła przez Sobotę i dodatkowo w
sporej większości trasy był on nam pomocny..
I tak oto zakończył się drugi i ostatni dzionek pobytu Skowronków
na „Goździkowej ziemi” hi hi hi.
Bardzo Wam dziękuję za te dwa dni, za wycieczki i za
wieczorne chwile pogaduchy. Mam nadzieję, że to co udało się Wam zobaczyć i sam
pobyt u mnie był całkiem oki.
I tak jak mówiłem zaproszenie do mnie jest cały czas otwarte……
Trzymacie się ciepło.
Trasa: Głowno (objazd miasteczka mego) – Walewice – Sobota –
Orłów Kolonia – Stanisławice – Bedlno – Drzewoszki – Oporów – Drzewoszki –
Bedlno - Orłów Kolonia – Borów – Borówek
– Bielawy – Zgoda – Głowno
Foto:
Głowno - Dąb Wolności na Placu Wolności © GOZDZIK
Popas w Walewicach © GOZDZIK
Pani Skowronek niczym Pani Walewska .. no może szaty troszkę inne - Walewice © GOZDZIK
Sobota - Zameczek © GOZDZIK
Zamek w Oporowie © GOZDZIK
To jest już koniec..... Głowno - zalew do którego z domku mam 50 metrów © GOZDZIK
- DST 125.00km
- Czas 06:15
- VAVG 20.00km/h
- VMAX 40.10km/h
- Temperatura 20.0°C
- Podjazdy 679m
- Sprzęt VAMP-irek
- Aktywność Jazda na rowerze
Szlakiem Powstania Styczniowego na Ziemiach Polskich (PTTK) część 6 -Do Lubochni i Ujazdu
Sobota, 9 maja 2015 · dodano: 10.05.2015 | Komentarze 5
Tym razem wypad na rowerek musiał być przeniesiony z
niedzieli na sobotę, a to ze względu na zapowiadające się bardzo kiepskie warunki pogodowe
w niedzielę.
Zamiana ta niestety nie pasowała wszystkim i na wycieczkę
udałem się samemu.
Ojjj dawno już w dłuższej wycieczki nie odbywałem w
samotności. Do maja zeszłego roku to właściwie był standard, ale od kiedy
Gołąbka zaraziłem rowerowaniem to właściwie jeździliśmy razem.Muszę przyznać że naprawdę nie miałem tym
razem wyboru bo albo pojadę w sobotę sam przy ładnej pogodzie, albo będę
solidaryzował się z kolegami i w niedzielę nie pojadę wcale bo nie będzie
pogody.
Wyszło ze mnie samolubstwo ….. (albo miłość do rowerku – i
tej wersji będę się trzymał), bo jak nadmieniłem na wstępie………pojechałem sam.
Do wyjazdu do Lubochni i Ujazdu podchodziłem już dwa razy i
dwa razy mi się nie udało. Tym razem musiało się udać i koniec.
Pobudka wcześnie rano, zakupy na sobotę i niedziele całusek
od żonki na do widzenia i w drogę.
Początkowo jechało mi się tak sobie. Nie wiem, czemu. Trwało
to bardzo krótko, bo jak wyjechałem za miasto na okoliczne wzniesienia to już
było wspaniale i samotne pedałowanie stało się przyjemnością taką samą jak
samotne pedałowanie z przed roku.
Odwiedzenie tych dwóch miejscowości oczywiście było związane
z tym, co się w nich znajduje. W Lubochni i pobliskiej Brenicy znajdują się miejsca
związane z Powstaniem Styczniowy (pomnik – Brenica, mogiła
powstańców-Lubochnia), a w Ujeździe możemy podziwiać z zewnątrz piękny
odnowiony pałac w wraz z parkiem. Podczas prac archeologicznych odkryto w
pobliżu pałacu cześć murów pierwotnego założenia tej budowli, czyli średniowiecznego
zamku. Dzięki tym odkryciom stwierdzono, ze zamek był 4 krotnie większy od
dzisiejszego zachowanego pałacu.
Droga powrotna to oprócz podziwiania widoków i rozkwitającej przyrody to jeszcze troszkę walka ze sobą i z kryzysem, jaki
mnie dopadł około 90-95 kilometra. Fakt że kilka wzniesień oraz delikatny ale
cały czas wiejący w twarz wiaterek przyczynił się do tego stanu, pewnie też i dwutygodniowa
przerwa w pedałowaniu nie była bez znaczenia, ale co no tak być nie powinno.
Trasa: Głowno – Kołacin – Przyłęk Duży – Jeżów – Wola Łokotowa
– Węgrzynowice – Rękawiec – Tarnowska Wola – Lubochnia – Brenica – Lubochnia –
Skrzynki – Ujazd – Budziszewice – Węgrzynowice – Jeżów – Kołacin – Głowno
Foto:
Brenica - pomnik © GOZDZIK
Tablica na pomniku - Brenica © GOZDZIK
Lubochnia - mogiła zbiorowa na tablicy taki sam napis jak powyżej © GOZDZIK
Ujazd - pałac © GOZDZIK
Ujazd - pałac widziany z parkowych alejek © GOZDZIK
Pałac z jeszcze jednej strony - Ujazd © GOZDZIK
Kompania Reprezentacyjna Sadów Polskich BACZNOŚĆ - no i tak trzymać © GOZDZIK
- DST 31.30km
- Teren 11.70km
- Czas 01:35
- VAVG 19.77km/h
- VMAX 36.50km/h
- Temperatura 20.0°C
- Podjazdy 157m
- Sprzęt BASIC
- Aktywność Jazda na rowerze
Między mżawką, a ulewą......
Niedziela, 26 kwietnia 2015 · dodano: 26.04.2015 | Komentarze 0
……….. pojawił się promyk nadziei na mały rowerowy wypad po
okolicy.
Niestety tylko po okolicy, ponieważ chmur było sporo, a właściwie
to same chmury, w których podstępnie czaił się deszcz, aby zaatakować mnie, gdy
będę daleko od domku.
Nie było jakiegoś większego pomysłu na kierunek i cel
wycieczki, dlatego tak bez większego celu pokręciłem się samotnie troszkę po
lesie, troszkę po wioskach aż w końcu wylądowałem w Rezerwacie Przyrody
Zabrzeźnia.
To miejsce jest oddalone od centrum (czyli ode mnie) Głowna jakieś 2 km i
znajduje się jeszcze w granicach miasta. Stworzony został 1984 roku i ma na celu ochronę jodły pospolitej, która
występuje tu na północnej granicy swojego naturalnego występowania. Bardzo
dawno tu nie byłem, bo właściwie tylko oprócz tablicy informacyjnej nic nie
było.To znaczy była przyroda
oczywiście, ale nic poza tym.
Dlatego byłem bardzo pozytywnie zaskoczony jak się dziś tam zjawiłem.Pojawiły się ławeczki, pojawiły się tablice
informacyjne, a przy ścieżce tablice opisujące dany gatunek czy to drzewa,
paproci, bluszczu itp. Naprawdę ciekawie się tu zrobiło, ale długo nie mogłem
się nacieszyć tym miejscem, bo właśnie złowrogi deszcz rozpoczął swój taniec na
młodziutkich listkach.
Czas było uciekać do domku. Zdążyłem wejść i deszcz się na
serio mocno się rozpadał. Dobrze, że pada. Jest ciepło więc przyroda ruszy
teraz z całym impetem.
Trasa: Głowno – Grodzisko – Lubowidza – Kalinów – Wyskoki –
Głowno
Foto:
Rezerwat Przyrody Zabrzeźnia © GOZDZIK
Ścieżki w rezerwacie © GOZDZIK
W rezerwacie przyrody ZABRZEŹNIA © GOZDZIK
Krótki kurs dla początkujących zbieraczy - te zbieramy :-) © GOZDZIK
... tych nie zbieramy i nie niszczymy !!! © GOZDZIK
- DST 90.10km
- Teren 2.80km
- Czas 05:00
- VAVG 18.02km/h
- VMAX 33.40km/h
- Temperatura 13.0°C
- Podjazdy 373m
- Sprzęt VAMP-irek
- Aktywność Jazda na rowerze
Do Kiernozi
Niedziela, 12 kwietnia 2015 · dodano: 13.04.2015 | Komentarze 4
Proszę, kilka
wycieczek absencji Ciapka w naszym rowerowym gronie i po powrocie od razu
zostaje bohaterem. Co ten chłopak w sobie ma ?
Trudno powiedzieć, ale
w zeszłym roku w pełni go podziwiałem jak z dwóch wycieczek wracał na totalnym
kapciu, a tu jeszcze dobrze sezon rowerowy się nie zaczął, a gość ponownie mnie
powalił. Ponieważ tym razem …… a dobra to może bardziej chronologicznie o
wycieczce i zdarzeniach.
Totalnie rozpieszczeni
i maksymalnie zmotywowani sobotnią letnią pogodą, nawet nie chcieliśmy słyszeć
i dopuścić do wiadomości to, że niedziela może być kiepska jeśli chodzi o
dłuższy wyjazd.
Rano pobudka i pędem
do okna….. eeee no piknie nie jest, ale nie pada … chyba wieje dość mocno?, są
chmury, nooo, ale nie pada wiec, na co czekać.
Aby nie dać moim
kompanom powodu do rozpoczęcia dywagacji na temat jedziemy - nie jedziemy, to
na wszelki wypadek nie pytałem ich, co i jak tylko czekałem na miejscu zbiórki.
Oooooo matko pojawili
się bez spóźnienia, to już jakaś nowość, a może metody wychowawcze zaczynają
powoli odnosić skutek ??? Dobra są nic nie komentuje nie wspominam o pogodzie,
trudne tematy na bok.
Kurczę chłodno jednak
…. Wieje, o kurde jak wieje jak się wyjechało zza budynków, ja pierdziu jaki
wicher na szczerych polach. Po 6-8 km mam ochotę zadzwonić po wóz techniczny i
do domku wrócić. Przecież w niektórych momentach prędkość spada do 10 km /h, a
dzisiejszy plan to Kiernozia czyli dystans około 90-100 km.
Rozpacz, nawet czarna
rozpacz.
I tak docieramy do
miejscowości Sobota, zawijamy na zameczek, którego do tej pory jeszcze nie
odwiedził Gołąbek. Tu chwila przerwy i oczekuję na pierwsze słowa zwątpienia i
chęci powrotu do domu, ale cisza, chłopaki dobrze się bawią to, co no ja
pierwszy się nie poddam przecież. No jakby to wyglądało co ? Wiec dobrze się
bawię z kolegami oglądając i podziwiając jak pięknie został oczyszczony, a
raczej jest oczyszczany park wokół zameczku. Naprawdę robi się pięknie. Nie ma
krzaków, samosiejek i niepotrzebnych drzewek. Te drzewa, co są dorodne, ładne
pewnie stare opisane są jakimiś numerami.
Pięknie wszystko
widać. Naprawdę podoba mi się tu.
Po chwili spędzonej w
tak miłym i cichym miejscu ruszamy dalej w drogę. Już za pierwszym zakrętem
kolega wicher sobie o nas przypomniał i dalej lewy skos w twarz i lewy bok atak
ile natura dała.
Masakra. Naprawdę jechało się bardzo ciężko i w momentach gdy
trasa prowadziła idealnie pod wiatr super ciężko. Dopiero na jakieś 8-10 km
przed Kiernozią mieliśmy odcinek drogi gdzie wiatr był naszym przyjacielem. Jak
się okazało dla Ciapka właśnie na tym odcinku w drodze powrotnej wiatr był jego
największym wrogiem. Wrogiem, bo niestety wiał prosto w twarz i nasz kolega, a
raczej jego kolano nie wytrzymało walki i coś puściło, zagrzechotało i
zabolało.
Cała powrotna droga to
to jest około 35-40 km jechał biedny pedałując tylko jedna nogą (nie w SPD)
drugiej pomagał naciskając kolano ręką. No, co to za jazda. Prędkość spadła nam
do 12-15 km/h, ale chłopak dała radę dojechał do domu na rowerze. Co prawda na
twarzy naprawdę było widać, że go boli i cierpi, ale się nie poddał.
Tak to prawda dość
głupie postanowienie i nieodpowiedzialne z jednej strony, bo mógł sobie
wyrządzić większe szkody, ale z drugiej strony … no cóż szacuneczek Marcinie i
tyle.
Ktoś mi kiedyś
powiedział, ze ból kształtuje charakter. I może coś w ty jest.
A jeśli chodzi o
walory kulturalna – historyczne dotyczące Kiernozi to legendy głoszą, że miał
się tu zatrzymać Król Władysław Jagiełło w drodze na Grunwald i polować w
okolicznych lasach na dziki (kiernozy – stąd nazwa miejscowości oraz herb –
dzik na zielonym polu).
Podróżując z wujem
Łukaszem, biskupem warmińskim gościł w Kiernozi Mikołaj Kopernik, gdzie ponoć
na rynku zgubił soje pióro.
Miejscowego starostę
Łączyńskiego, wg legend, miał odwiedzić sam Tadeusz Kościuszko, któremu na ta
okoliczność usypano później kopiec w pałacowym parku.
Prawdą natomiast jest,
że w krypcie kościoła św. Małgorzaty obok bliskich znajduje się trumna z ciałem
(serce jest w Paryżu) Pani Marii Walewskiej, o której mówimy, że była polską
żoną (to określenie bardziej mi się podoba niż metresa cesarza) Napoleona, z
którym zresztą miała syna. Warto sobie troszkę poczytać o tej parze i jej
historii oraz późniejszych losach Pani Walewskiej.
W parku znajduje się
klasycystyczny pałac Łączyńskich z I połowy XIX wieku z zabytkowym parkiem i
kopcem Kościuszki.
Generalnie miejscowość
bardzo mała, ale troszkę do zobaczenia, a wcześniej poczytania o tej wiosce,
która kiedyś dwukrotnie 1567 a następnie 1784 stawała się miastem.
Wycieczka udana,
słonko w drodze powrotnej dawało nam sił (szczególnie Ciapkowi) do walki z
nadal porywistym wiatrem i tyle.
Gdzie by się tu wybrać
za dwa tygodnie ??? mmmmm
Ciapek jedziesz z nami
????
Trasa: Głowno –
Walewice – Sobota – Bąków Górny – Wiskienica Dolna – Zalesie – Złaków Borowy –
Sokołów-Towarzystwo – Kiernozia – Sokołów-Towarzystwo – Złaków Borowy – Złaków
Kościelny – Zduny – Chruślin – Skaratki pod Lasem – Sapy – Strzebieszew –
Kamień – Głowno.
Foto:
Zameczek w Sobocie © GOZDZIK
Kiernozia - Pałac Łączyńskich © GOZDZIK
Kiernozia - Pałac Łączyńskich © GOZDZIK
Kiernozia - Pałac Łączyńskich © GOZDZIK
Kopiec Kościuszki w Kiernozi © GOZDZIK
Tablica na kopcu w Kiernozi © GOZDZIK
Krypta w kościele © GOZDZIK
Tablica informacyjna w krypcie kościoła. Słońce się tak odbijało że nie było jak zrobić dobrze tego zdjęcia © GOZDZIK
Może jeszcze takie zdjęcie © GOZDZIK
A na takich terenach wiatr rozpędzał się jak bolidy F1 na prostej © GOZDZIK
Pozycja nr 2 - kulejący na rowerze - Ciapek © GOZDZIK
- DST 37.50km
- Teren 1.80km
- Czas 01:52
- VAVG 20.09km/h
- VMAX 29.30km/h
- Temperatura 10.0°C
- Podjazdy 105m
- Sprzęt BASIC
- Aktywność Jazda na rowerze
Dwa pałace i nas dwóch
Wtorek, 7 kwietnia 2015 · dodano: 07.04.2015 | Komentarze 0
Święta, Święta i po świętach czas wrócić do rzeczywistości,
czyli do pracy czas, ale co by ten powrót nie był szokiem dla organizmu to
najpierw jeden dzionek urlopu dla aklimatyzacji. A jak jest urlopik i pogoda
jest całkiem znośna to trzeba na rowerek śmignąć i odrobinę świątecznego obżarstwa
zostawić gdzieś po drodze.
Gołąbek też ma wolne wiec wspólnie wybraliśmy się na poświąteczne
wietrzenie organizmu hi hi hi.
Wybór padł na Psary i Walewice, w których to miejscach byłem
wiele razy i wiele razy odwiedziłem znajdujące się tam pałace, ale nie było
jakoś innego pomysłu na dzisiejsze kręcenie, więc pomysł został przyjęty do
realizacji.
Bardzo szybko okazało się że wcale nie jest tak ciepło jakby
się mogło wydawać i jakbyśmy chcieli, ale powrotu nie było i dzielnie
pokonywaliśmy wiatr w twarz wiejący.
Dwór w Psarach wzniesiony został w 1892 roku dla hrabiego
Mieczysława Łubieńskiego i jego małżonki Zofii z Grabińskich. Do wybuchu II WŚ
był w posiadaniu ich córki, a po wojnie do roku 1970 mieściła się tu szkoła
podstawowa, a następnie Bira Przedsiębiorstwa Rybackiego i mieszkania dla
pracowników.
Dziś dwór stoi pusty i chyba niszczeje
Zupełnie inaczej wygląda dziś pałac w Walewicach, który
został wzniesiony w 1783 roku dla szambelana króla St. A.
Poniatowskiego-Anastazego Walewskiego i jego żony Magdaleny z Tyzenhauzów.
Długo by opisywać to miejsce, dlatego odsyłam wszystkich
zainteresowanych do poczytania o tym miejscu w Internecie, albo innych
publikacjach. Miejsce jest naprawdę bardzo urocze i warte odwiedzenia.
Po chwili wałęsania się po parku ruszyliśmy w drogę powrotną
do domu.
Głowę przewiało hi hi hi, trzy kawałeczki szyneczki spalone
wypad zaliczony do tych pozytywnych.
Trasa: Głowno – Gawronki – Boczki Zarzeczne – Psary –
Bielawy – Walewice – Rulice – Zgoda – Głowno
Foto:
Psary - dwór © GOZDZIK
Psary - dwór © GOZDZIK
Psary - Ciekawie się wije to drzewko, pnącze czy jakoś coś i pewnie wiele wiele lat © GOZDZIK
Walewice - pałac © GOZDZIK
Walewice - pałac © GOZDZIK
- DST 24.60km
- Czas 01:15
- VAVG 19.68km/h
- VMAX 34.00km/h
- Temperatura 3.0°C
- Podjazdy 126m
- Sprzęt VAMP-irek
- Aktywność Jazda na rowerze
Zimna niedziela
Niedziela, 22 marca 2015 · dodano: 23.03.2015 | Komentarze 2
Wychodząc w nocy z soboty na niedzielę z przyjęcia urodzinowego mojego przyjaciela Darka nie sądziłem, że uda mi się wyskoczyć na rower .
Nie, nie … wcale nie chodziło o procenty hi hi hi tylko o pogodę.
Tak o pogodę, ponieważ gdy wychodziliśmy około 2 w nocny była u nas w Głownie normalna regularna grudniowo – styczniowa zawierucha śnieżna. Co prawda przez cały tydzień wszelkie pogodynki zapowiadały, że raczej niedziela do będzie pod względem pogody kulawa, ale nadzieja umiera ostatnia prawda.
Mając ową nadzieję ( śnieg wali że hej) po przybyciu do domu nastawiam zegarek na 9.00. Myślę sobie bez sensu, ale dla spokojnego sumienia nastawiam, wstanę zobaczę zaspy śniegu położę się spać dalej.
Dzyń, dzyń, dzyń dziewiąta….. wstaje bez entuzjazmu w zasadzie wstaję idę do okna z myślą ze zaraz wrócę pod kołderkę …. Patrzę … a tu czyściutkie niebo, słonko takie że ledwo można na nie spojrzeć, śniegu tylko w cienistych miejscach trochę pozostało.
No po prostu bajecznie.
Chwila zastanowienia i ocenienie sił hi hi, bo jednak urodziny to urodziny, a nie spotkanie przy kawie u cioci i nie ma co życia marnować na spanie jedziemy. Znaczy się ja jadę bo moi koledzy nawet na sms nie odpowiedzieli. Trudno ich strata.
Szybkie śniadanie rzut oka na mapę gdzie by tu pojechać czy na góralku do PKWŁ czy tylko asfalty okolicznych wiosek na Vamp-irku ???
Nieeee no nad czym tu debatować … nowy musi poznawać tereny po których będzie śmigać, więc siłą rzeczy wygrały asfalty i może całe szczęście, bo mimo pięknego słońca było tak zimno i wiał taki silny i mroźny wiatr że po 30 minutach miałem już serdecznie dosyć dzisiejszego pedałowania.
Szybka więc redukcja planów i powrót do domu, ale co parę kilometrów wpadło, fajnie rozpoczęta niedziela, z nowym się docieramy, podziw przyjaciół którzy zadzwonili wieczorem bezcenny hi hi hi. można więc rozpoczynać poniedziałek i codzienne zmagania. Mam nadzieję że tydzień szybko przeleci i w niedziele ruszymy w końcu w komplecie do Puszczy Bolimowskiej ogłaszając oficjalne rozpoczęcie sezonu 2015.
Trasa: Głowno – Albinów – Wola Lubiankowska – Kuźmy – Zawady
– Wiesiołów – Borki – Dmosin – Osiny – Głowno
Foto:
Nad autostradą okolice wioski Rozdzielna. W oddali kościół w Domaniewicach. W linii prostej to około 7,2 km od tego miejsca © GOZDZIK