Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Gozdzik z miasteczka Głowno. Mam przejechane 23078.53 kilometrów w tym 5572.87 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 19.02 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 92796 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Gozdzik.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w kategorii

Po okolicy

Dystans całkowity:7895.67 km (w terenie 963.77 km; 12.21%)
Czas w ruchu:384:00
Średnia prędkość:20.56 km/h
Maksymalna prędkość:53.30 km/h
Suma podjazdów:24919 m
Liczba aktywności:154
Średnio na aktywność:51.27 km i 2h 29m
Więcej statystyk
  • DST 86.60km
  • Teren 28.00km
  • Czas 04:19
  • VAVG 20.06km/h
  • Podjazdy 274m
  • Sprzęt GIANT TALON
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Szlak Rowerowy Bitwy nad Bzurą

Środa, 1 lipca 2015 · dodano: 02.07.2015 | Komentarze 1

Lipcowe weekendy pod względem rowerowania zapowiadają się troszkę niepewnie, jeśli tak można powiedzieć.
Lipcowe weekendy będą bardziej imprezowe niż rowerowe - a to wyczekiwana z utęsknieniem rodzinka z Wrocławia zawita, a to jakaś 18-tka się trafiła (jak ślepej kurze ziarno), a to w końcu i parapetówka.
Co robić ???
Jeździć by się chciało, ale i poimprezować i spotykać ze znajomymi przy smacznym jedzonku i dobrze schłodzonej hihihi „zakąsce” też by się chciało. Tym bardziej, że to wszystko inaczej smakuje i inaczej wygląda, gdy na dworze wieczory cieplutkie aż do rana.
Trzeba, więc wprowadzić mały zamiennik. A tym zamiennikiem będą rowerowe środy, urlopowe lipcowe środy.
Taki kaprys nie piątki tylko środy (szybciej tydzień w pracy mija i można powiedzieć ze się ma dwa piątki w tygodniu hihihi)
W pierwszą lipcową urlopową środę z piękną ( w końcu taka jaką uwielbiam) pogodą wybraliśmy się w okolice Piątku (tak jakoś ostatnio ten kierunek mnie kusi) aby w Witowie wbić się na Rowerowy Szlak Bitwy nad Bzurą. Szlak ten łączy miejsca, które związane są z kampanią wrześniową 1939 roku i toczącymi się tu na początku wojny działaniami tzw. Bitwy nad Bzurą (obszar to Kutno, Piątek, Łęczyca).
Dziś realizujemy pętle tego szlaku wokół miejscowości Piątek (jest też druga pętelka w koło Kutna).
Początek szlaku nawet oznakowany, jednak czym bardziej w las tym mniej oznaczeń, a jak się okazało pod koniec naszej wycieczki w miejscowościach i wioskach gdzie (to jest moja opinia) były prowadzone prace przy budowie Autostrady, oznaczeń praktycznie nie ma wcale. Bez mapy i języka za przewodnika, dwa razy wyjechaliśmy w miejscu gdzie dalej nie było już drogi lub wjeżdża się nagle komuś na gospodarstwo.
Tym samym nie wiemy dokładnie czy odwiedziliśmy wszystkie miejsca z tablicami informacyjnymi dotyczącymi wydarzeń z bitwy, czy jednak coś pominęliśmy. Na 100% nie dojechaliśmy do Pęcławic tą drogą jaka jest zaznaczona jako szlak na mapie bo tam jest autostrada i raz na skutek niezauważenia jednaj z leśnych dróg wyjechaliśmy w innym miejscu niż powinniśmy.
Generalnie jednak uważamy, że szlak zaliczyliśmy cały, dowiedzieliśmy się kilku ciekawych informacji oraz poznaliśmy nowe tereny. Trasa jest ciekawa, różnorodna, bo jest i asfalt i leśne fajne dukty oraz piach po kostki, malutkie wioski i malownicze pola, lasy i sady.

Trasa: Głowno – Glinnik - Władysławów Popowski – Jasinna – Witów – Konarzew – Błonie – Krzyszkowice – Piątek – Janowice – Goślub – Michałówka – Ragaszyn – Górki Pecławskie – Janków – Orenice – Łęka – Bielice – Sułkowice Drugie – Witów – Jasionna – Władysławów Popowski – Glinnik – Głowno

Foto:

Silne Błota - Rowerowy szlak Bitwy nad Bzurą
Silne Błota - Rowerowy szlak Bitwy nad Bzurą © GOZDZIK

A oto i Silne Błota - bardzo urokliwe miejsce
A oto i Silne Błota - bardzo urokliwe miejsce © GOZDZIK

Wódz Plemienia
Wódz Plemienia "Drewniane Dzidy" bacznie obserwuje teren łowiecki © GOZDZIK

Konarzew
Konarzew © GOZDZIK

Potem był Piątek - foto w wycieczce poprzedniej

Jacnowice - Rowerowy Szlak Bitwy nad Bzurą
Janowice - Rowerowy Szlak Bitwy nad Bzurą © GOZDZIK

Co by nie było że nas nie było
Co by nie było że nas nie było © GOZDZIK

Goślub - Rowerowy szlak Bitwy nad Bzurą
Goślub - Rowerowy szlak Bitwy nad Bzurą © GOZDZIK

I dalej to właśnie tereny tuż przy autostradzie A2, gdzie trochę pobładziliśmy i nie wszędzie można było dojechać. Ale ja tu jeszcze wrócę.

A na koniec odpoczynek w cieniu i wspominki z wycieczki
A na koniec odpoczynek w cieniu i wspominki z wycieczki © GOZDZIK


Kategoria Po okolicy


  • DST 112.10km
  • Teren 1.00km
  • Czas 05:04
  • VAVG 22.12km/h
  • Podjazdy 374m
  • Sprzęt VAMP-irek
  • Aktywność Jazda na rowerze

Między Piątkiem a Łęczycą, gdzie Pradolina Warszawsko - Berlińska się rozciąga

Niedziela, 28 czerwca 2015 · dodano: 28.06.2015 | Komentarze 1

Co się nie udało tydzień temu z moimi drogimi kolegami Darkiem i Gołębiem, to się udało dziś samotnie (ciekawe, który to z Panów deszcz wówczas ściągną). Co prawda nie było szału z tą pogodą, bo niebo bardzo zachmurzone, troszkę coś tam pokropiło po drodze, raczej nie za ciepło jak na koniec czerwca, ale nie było dzisiaj siły, która by mnie zatrzymała w domu.
Po śniadanku rowerek i kierunek, bardzo okrężny, ale kierunek na Pradolinę Warszawska-Berlińską między Piątkiem a Łęczycą. Tam gdzie Bzura spokojnie sobie płynie, tam gdzie Bzura była światkiem krwawych walk kampanii wrześniowej.
Było na co popatrzeć, zdjęcia tego niestety nie oddają, bo kiepskie ( same się nie zrobiły prawda), ale naprawdę tam jest ślicznie i miło posiedzieć gdzieś na skraju i popatrzeć na te tereny.
W drodze powrotnej odwiedziłem w Piątku Miejsce Pamięci Narodowej, miejsce w których w pierwszych dniach wojny niemy rozstrzelali kilkunastu mieszkańców Piątku i okolic oraz uciekających mieszkańców Poznania. Tyle razy byłem w tej miejscowości i nigdy tego miejsca nie odwiedziłem, a jest tuż przy moście i głównej drodze. Nie wiem jakaś pomroczność dopadał mnie w poprzednich wycieczkach.
Dodatkowo Piątek to jedna z wsi, która leży na Szlaku Wsi – dawnych Miast (około 1339 – 1870).
Trasa : Głowno – Glinnik – Karnków – Popów – Wola Mąkolska – Mąkolice – Piątek – Łazin – Orłów Parcel – Mateuszew – Łęki Kościelne – Młogoszyn – Siemieniczki – Ktery – Strzegocin – Ględzianów – Nędzerzew – Rybitwy – Orszewice – Góra Ś. Małgorzaty – Bryski – Żabokrzeki – Pokrzywinica – Piątek – Sułkowice I – Jasionna – Mąkolice – Karnków – Glinnik - Głowno

Foto:

Widok na Pradolinę W-B widok od strony Nędzerzewa
Widok na Pradolinę W-B widok od strony Nędzerzewa © GOZDZIK

Widok na Pradolinę W-B widok od strony Nędzerzewa
Widok na Pradolinę W-B widok od strony Nędzerzewa © GOZDZIK

Pradolina w okolicach Rybitw
Pradolina w okolicach Rybitw © GOZDZIK

Bzura
Bzura © GOZDZIK

Miejsce Pamieci Narodowej - Piątek
Miejsce Pamięci Narodowej - Piątek © GOZDZIK

Piątek - MIejsce Pamięci Narodowej
Piątek - Miejsce Pamięci Narodowej © GOZDZIK

A w Głownie na zalewie łódeczki pomykały w regatach jakis
A w Głownie na zalewie łódeczki pomykały w regatach jakis © GOZDZIK


Kategoria Po okolicy


  • DST 22.60km
  • Czas 01:01
  • VAVG 22.23km/h
  • VMAX 32.50km/h
  • Podjazdy 96m
  • Sprzęt VAMP-irek
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Przegonił nas deszcz

Niedziela, 21 czerwca 2015 · dodano: 21.06.2015 | Komentarze 0

Cały tydzień byłem twardy i pomimo zapowiedzi kiepskiej pogody w weekend (miałem nadzieję ,że się mylą zapowiadacze tejże pogody) planowałem wycieczkę Łęczyca – Koło z ciekawymi miejscami do zwiedzania.
W piątek niestety troszkę zmiękłem i zmieniłem plany. Wycieczka Łęczyca – Koło to nie wycieczka do nabicia kilometrów, ale  przede wszystkim do odwiedzenia niemieckiego obozu zagłady  mieszczącego się w Chełmnie nad Nerem, do połażenia po ruinach zamku w Kole, powłóczenia się po samym Kole, nie wspominając już, co jest oczywiste zawitanie na zamek w Łęczycy.
A do tego wszystkiego potrzebna jest ładna, miła słoneczna letnia pogodynka, a niestety takiej przepowiadacze z TV twardo nie przepowiadali.
Wymyśliłem, więc inną wycieczkę. Wycieczkę w okolice Głowna, Piątku, doliny Bzury, Góry Św. Małgorzaty itp. Wycieczka, która tak jak większość moich wypadów miała na celu coś tam zobaczyć. Jeśli nie obiekty murowane, zabytkowe, miejsca pamięci narodowej itp. to chociaż krajobrazowe. I właśnie tym razem to krajobraz pradoliny Warszawsko-Berlińskiej był głównym założeniem dzisiejszego rowerowania.
I prawie, że się udało, bo wyjechać wyjechaliśmy, jechać jechaliśmy i widzieć wdzieliśmy…………………. ale ścianę deszczu w Popowie, a to raptem 10 km od Głowna.
Dobra no jakieś opady zapowiadali trzeba wiec to przeczekać w blaszanym przystanku autobusowym, gdzie tylko się rozglądaliśmy czy jakieś gromy z nieba nie lecą, bo mogłoby być dość nieciekawie w tej blaszanej puszeczce.
Czekamy, czekamy……. Czekamy… ooo chyba się przejaśnia… dobra w drogę… jedziemy więc pełni nadziei, że może chociaż do Piątku się uda dojechać, a Tm może się bardziej przetrze i będzie oki. Nasza nadzieja trwała jakiś kilometr, może dwa .. zaczyna padać, zimno….. dobra nie ma sensu.
Deszcz widzieliśmy z perspektywy siodełka rowerowego, a nie przez okno domowego ciepełka a więc możemy wracać. Główne założenie moich wycieczek (coś ciekawego zobaczyć) zostało spełnione. Jeszcze tylko na kilometr przed domem dla przypomnienia deszcz dupsko nam zmoczył i na tym było by tyle jeśli chodzi rowerową niedzielę.

Trasa – Głowno – Glinnik – Popów – Ziewanice – Głowno.

Foto - brak


Kategoria Po okolicy


  • DST 71.80km
  • Teren 6.00km
  • Czas 03:26
  • VAVG 20.91km/h
  • VMAX 38.70km/h
  • Temperatura 28.0°C
  • Podjazdy 444m
  • Sprzęt VAMP-irek
  • Aktywność Jazda na rowerze

Do Zgierza i Łodzi

Piątek, 5 czerwca 2015 · dodano: 06.06.2015 | Komentarze 2

Piątek + Urlop + Piękny słoneczny dzień + Brak zadań od żonki + Chęć relaksu = ROWEROWANIE.

Nie ma, co tu dużo opowiadać tak po prostu to było.

Jedyny mały problem to gdzie jechać? Co tym razem zobaczyć?

Chwila zadumy przy śniadanku i ………….. i jest pomysł.

Pojechać do Łódź, a dokładnie do dzielnicy Radogoszcz, a potem do Zgierza.

Łódź-Radogoszcz to dzielnica, w której mieści się moja praca, ale w niej nie byłem. Spoko na głowę jeszcze nie upadłem, aby w taki dzień jeździć do pracy. Nie nie nie.

To miejsce jest związane z II wojną światową i mieszczącym się tu męskim „Rozszerzonym Więzieniem Policyjnym” bo tak właśnie od 1 lipca 1940 roku nazywało się to miejsce. Więzienie to powstało na bazie obozu przejściowego, które funkcjonowało już od listopada 1939 roku.
Miejsce to związane jest z jedną z największych niemieckich zbrodni wojennych dokonanej między Bugiem a Odrom w czasie działań frontowych. W styczniu 1945 roku Niemcy spalili główny budynek wiezienia w wraz, z co najmniej 1500 więźniami.
Zachęcam do poczytania o tym miejscu, bo naprawdę jest o czym czytać.

Niestety nie pomyślałem o tym że w taki dzień i to po Bożym Ciele miejsce to może być zamknięte.
No szkoda bardzo, bo wiem że jest tam ekspozycja i wiele do zobaczenia i obejrzenia. Trudno podjadę tu jeszcze raz.

Zgierz, to druga miejscowość, a właściwie tylko jedno miejsce, które chciałem odwidzieć.
W Zgierzu jestem bardzo często, bardzo często przejeżdżam przez Zgierz, bardzo często przejeżdżałem obok tego właśnie miejsca i nigdy nie wiedziałem co to za plac i co to za pomnik. Dopiero teraz, kiedy pomyślałem sobie, aby przyjechać tu rowerem to poczytałem poszukałem i już wiem.
Jest to plac i pomnik „STU STRACONYCH”
20 marca 1942 roku Niemcy siłą na to miejsce (przed wojną Plac Stodół) zapędzili około 6 tysięcy ludzi i na ich oczach zgładzono 100 niewinnych polaków w odwecie za zamordowanie 2 gestapowców. Mord ten był jednym z największych publicznych egzekucji nie tylko na terenie Kraju Warty, ale i na terenie całego okupowano przez Niemców tereny Polski.
Straconych pochowano w lesie lućmierskim.

Trasa : Głowno – Wyskoki – Bratoszewice – Stryków – Swędów – Szczawin Kościelny – Glinnik – Łagiewniki – Łódź – Zgierz – Rozalinów – Siedlisko – Wołyń – Szczawin Kościelny – Swędów – Stryków – Bratoszewice – Głowno.

Foto:

Rozrzeszone Więzienie Policyjne - Radogoszcz
Rozszerzone Więzienie Policyjne - Radogoszcz © GOZDZIK

To co udało się zobaczyć przez kraty bramy
To co udało się zobaczyć przez kraty bramy © GOZDZIK

I jeszce jedno
I jeszcze jedno © GOZDZIK

Zgierz - Plac i Pomnik Stu Straconych
Zgierz - Plac i Pomnik Stu Straconych © GOZDZIK

Tablica
Tablica © GOZDZIK

Plac i Pomnik Stu Straconych
Plac i Pomnik Stu Straconych © GOZDZIK


Kategoria Po okolicy


  • DST 105.60km
  • Teren 2.20km
  • Czas 04:50
  • VAVG 21.85km/h
  • VMAX 36.38km/h
  • Temperatura 13.0°C
  • Podjazdy 439m
  • Sprzęt BASIC
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Dwa dni ze Skowronkami - dzień drugi Oporów

Niedziela, 17 maja 2015 · dodano: 18.05.2015 | Komentarze 3

Dzień drugi pobytu Skowronków w Głownie niestety nie zapowiadał się tak pięknie i słonecznie jak sobota. Prognozy jak i wszyscy znajomi i rodzinka informowali nas, że niedziela będzie deszczowa, zimna i bardzo wietrzna. Generalnie w podteście tych słów i ostrzeżeń można było usłyszeć … ejjjj głupole nigdzie się nie wybierajcie siedźcie w domu gdzie sucho i ciepło……
Pożyjemy zobaczymy…..
Niedziela rano… około 6 wstałem, aby sprawdzić co i jak….. pada……
Niedziela rano .. około 7 ponowna kontrola ….. nie pada, ale mokro i bardzo pochmurnie.. wietrznie……..
Niedziela rano … około 8 … Daria z Rafałem wstali.. i nie zamierzają się położyć .. czyli jedziemy … wstaję i ja …. mimo że pochmurno i wieje …. nie wspomnę już o tym że zimno jak cholera…
Podczas śniadania obmyślamy plan działania, który jest następujący:
…..Objedziemy Głowno jak nie lunie to pojedziemy do Walewic i Soboty i jak nie lunie tam to może się wybierzemy do Oporowa.
Plan genialny w swojej prostocie. Szkoda tylko ze obejmował warunek braku deszczu a nie dodatkowo brak wiatru, który urywał głowę.
Było tak.
Jak jeździliśmy po moim miasteczku to było bardzo pochmurno, zero słońca i bardzo mocny wiatr. W miarę kontynuowania naszej wycieczki w kierunku Walewic słonka przybywało, niestety siły wiatru też. W Sobocie na zameczku było już tyle pogodnego nieba, ze nie sposób było odpuścić wycieczkę do Oporowa.
To nic, że wiatr z siodełka nas prawie zdmuchiwał, to nic, że przed Oporowem na paru małych wzniesieniach, które pokonywaliśmy pod wiatr zastanawiałem się, co ja właściwie tu robię, to nic, ze potem słonko ktoś ukradł, to wszystko naprawdę nic, bo muzeum na zamku było czynne, zamek otwarty i się bardzo podobał. I powiem szczerze, że całe szczęście bo nieraz na zamku odbywają się zamknięte imprezy i wówczas lipa ze zwiedzania. A uwierzcie mi, że walka z wiatrem i chłodem podczas tej drogi kosztowała nas sporo sił i jakby do tego nie można było zwiedzić zamku …. Ojjjjjjjj chyba bym się popłakał hi hi hi.
Droga powrotna to ponownie zmagania z silnym wiatrem, ale już na mniejszym dystansie, bo nie robiliśmy koła przez Sobotę i dodatkowo w sporej większości trasy był on nam pomocny..
I tak oto zakończył się drugi i ostatni dzionek pobytu Skowronków na „Goździkowej ziemi” hi hi hi.
Bardzo Wam dziękuję za te dwa dni, za wycieczki i za wieczorne chwile pogaduchy. Mam nadzieję, że to co udało się Wam zobaczyć i sam pobyt u mnie był całkiem oki.
I tak jak mówiłem zaproszenie do mnie jest cały czas otwarte……
Trzymacie się ciepło.

Trasa: Głowno (objazd miasteczka mego) – Walewice – Sobota – Orłów Kolonia – Stanisławice – Bedlno – Drzewoszki – Oporów – Drzewoszki – Bedlno - Orłów Kolonia – Borów – Borówek – Bielawy – Zgoda – Głowno

Foto:
Głowno - Dąb Wolności na Placu Wolności
Głowno - Dąb Wolności na Placu Wolności © GOZDZIK

Popas w walewicach
Popas w Walewicach © GOZDZIK

Pani Skowronek niczym Pani Walewska .. no może szaty troszkę inne - Walewice
Pani Skowronek niczym Pani Walewska .. no może szaty troszkę inne - Walewice © GOZDZIK

Sobota - Zameczek
Sobota - Zameczek © GOZDZIK

Zamek w Oporowie
Zamek w Oporowie © GOZDZIK

To jest już koniec..... Głowno - moje jeziorko
To jest już koniec..... Głowno - zalew do którego z domku mam 50 metrów © GOZDZIK


Kategoria Po okolicy


  • DST 125.00km
  • Czas 06:15
  • VAVG 20.00km/h
  • VMAX 40.10km/h
  • Temperatura 20.0°C
  • Podjazdy 679m
  • Sprzęt VAMP-irek
  • Aktywność Jazda na rowerze

Szlakiem Powstania Styczniowego na Ziemiach Polskich (PTTK) część 6 -Do Lubochni i Ujazdu

Sobota, 9 maja 2015 · dodano: 10.05.2015 | Komentarze 5

Tym razem wypad na rowerek musiał być przeniesiony z niedzieli na sobotę, a to ze względu na zapowiadające się bardzo kiepskie warunki pogodowe w niedzielę.
Zamiana ta niestety nie pasowała wszystkim i na wycieczkę udałem się samemu.
Ojjj dawno już w dłuższej wycieczki nie odbywałem w samotności. Do maja zeszłego roku to właściwie był standard, ale od kiedy Gołąbka zaraziłem rowerowaniem to właściwie jeździliśmy razem.Muszę przyznać że naprawdę nie miałem tym razem wyboru bo albo pojadę w sobotę sam przy ładnej pogodzie, albo będę solidaryzował się z kolegami i w niedzielę nie pojadę wcale bo nie będzie pogody.
Wyszło ze mnie samolubstwo ….. (albo miłość do rowerku – i tej wersji będę się trzymał), bo jak nadmieniłem na wstępie………pojechałem sam.
Do wyjazdu do Lubochni i Ujazdu podchodziłem już dwa razy i dwa razy mi się nie udało. Tym razem musiało się udać i koniec.
Pobudka wcześnie rano, zakupy na sobotę i niedziele całusek od żonki na do widzenia i w drogę.
Początkowo jechało mi się tak sobie. Nie wiem, czemu. Trwało to bardzo krótko, bo jak wyjechałem za miasto na okoliczne wzniesienia to już było wspaniale i samotne pedałowanie stało się przyjemnością taką samą jak samotne pedałowanie z przed roku.
Odwiedzenie tych dwóch miejscowości oczywiście było związane z tym, co się w nich znajduje. W Lubochni i pobliskiej Brenicy znajdują się miejsca związane z Powstaniem Styczniowy (pomnik – Brenica, mogiła powstańców-Lubochnia), a w Ujeździe możemy podziwiać z zewnątrz piękny odnowiony pałac w wraz z parkiem. Podczas prac archeologicznych odkryto w pobliżu pałacu cześć murów pierwotnego założenia tej budowli, czyli średniowiecznego zamku. Dzięki tym odkryciom stwierdzono, ze zamek był 4 krotnie większy od dzisiejszego zachowanego pałacu.
Droga powrotna to oprócz podziwiania widoków i rozkwitającej przyrody to jeszcze troszkę walka ze sobą i z kryzysem, jaki mnie dopadł około 90-95 kilometra. Fakt że kilka wzniesień oraz delikatny ale cały czas wiejący w twarz wiaterek przyczynił się do tego stanu, pewnie też i dwutygodniowa przerwa w pedałowaniu nie była bez znaczenia, ale co no tak być nie powinno.
Trasa: Głowno – Kołacin – Przyłęk Duży – Jeżów – Wola Łokotowa – Węgrzynowice – Rękawiec – Tarnowska Wola – Lubochnia – Brenica – Lubochnia – Skrzynki – Ujazd – Budziszewice – Węgrzynowice – Jeżów – Kołacin – Głowno
Foto:
Brenica - pomnik
Brenica - pomnik © GOZDZIK

Tablica na pomniku - Brenica
Tablica na pomniku - Brenica © GOZDZIK

Lubochnia - mogiła zbiorowa
Lubochnia - mogiła zbiorowa na tablicy taki sam napis jak powyżej © GOZDZIK

Ujazd - pałac
Ujazd - pałac © GOZDZIK

Ujazd - pałac
Ujazd - pałac widziany z parkowych alejek © GOZDZIK

Pałac z jeszcze jednej strony - Ujazd
Pałac z jeszcze jednej strony - Ujazd © GOZDZIK

Kompania Reprezentacyjna Sadów Polskich BACZNOŚĆ - no i tak trzymać
Kompania Reprezentacyjna Sadów Polskich BACZNOŚĆ - no i tak trzymać © GOZDZIK


Kategoria Po okolicy


  • DST 31.30km
  • Teren 11.70km
  • Czas 01:35
  • VAVG 19.77km/h
  • VMAX 36.50km/h
  • Temperatura 20.0°C
  • Podjazdy 157m
  • Sprzęt BASIC
  • Aktywność Jazda na rowerze

Między mżawką, a ulewą......

Niedziela, 26 kwietnia 2015 · dodano: 26.04.2015 | Komentarze 0

……….. pojawił się promyk nadziei na mały rowerowy wypad po okolicy.
Niestety tylko po okolicy, ponieważ chmur było sporo, a właściwie to same chmury, w których podstępnie czaił się deszcz, aby zaatakować mnie, gdy będę daleko od domku.
Nie było jakiegoś większego pomysłu na kierunek i cel wycieczki, dlatego tak bez większego celu pokręciłem się samotnie troszkę po lesie, troszkę po wioskach aż w końcu wylądowałem w Rezerwacie Przyrody Zabrzeźnia.
To miejsce jest oddalone od centrum (czyli ode mnie) Głowna jakieś 2 km i znajduje się jeszcze w granicach miasta. Stworzony został 1984 roku i ma na celu ochronę jodły pospolitej, która występuje tu na północnej granicy swojego naturalnego występowania. Bardzo dawno tu nie byłem, bo właściwie tylko oprócz tablicy informacyjnej nic nie było.To znaczy była przyroda oczywiście, ale nic poza tym.
Dlatego byłem bardzo pozytywnie zaskoczony jak się dziś tam zjawiłem.Pojawiły się ławeczki, pojawiły się tablice informacyjne, a przy ścieżce tablice opisujące dany gatunek czy to drzewa, paproci, bluszczu itp. Naprawdę ciekawie się tu zrobiło, ale długo nie mogłem się nacieszyć tym miejscem, bo właśnie złowrogi deszcz rozpoczął swój taniec na młodziutkich listkach.
Czas było uciekać do domku. Zdążyłem wejść i deszcz się na serio mocno się rozpadał. Dobrze, że pada. Jest ciepło więc przyroda ruszy teraz z całym impetem.
Trasa: Głowno – Grodzisko – Lubowidza – Kalinów – Wyskoki – Głowno
Foto:

Rezerwat Przyrody Zabrzeźnia
Rezerwat Przyrody Zabrzeźnia © GOZDZIK

Ścieżki w rezerwacie
Ścieżki w rezerwacie © GOZDZIK

W rezerwacie przyrody ZABRZEŹNIA
W rezerwacie przyrody ZABRZEŹNIA © GOZDZIK

Krótki kurs dla początkujących zbieraczy - to jemy :-)
Krótki kurs dla początkujących zbieraczy - te zbieramy :-) © GOZDZIK

... tych nie zbieramy i nie niszczymy !!!
... tych nie zbieramy i nie niszczymy !!! © GOZDZIK


Kategoria Po okolicy


  • DST 90.10km
  • Teren 2.80km
  • Czas 05:00
  • VAVG 18.02km/h
  • VMAX 33.40km/h
  • Temperatura 13.0°C
  • Podjazdy 373m
  • Sprzęt VAMP-irek
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Do Kiernozi

Niedziela, 12 kwietnia 2015 · dodano: 13.04.2015 | Komentarze 4

Proszę, kilka wycieczek absencji Ciapka w naszym rowerowym gronie i po powrocie od razu zostaje bohaterem. Co ten chłopak w sobie ma ?
Trudno powiedzieć, ale w zeszłym roku w pełni go podziwiałem jak z dwóch wycieczek wracał na totalnym kapciu, a tu jeszcze dobrze sezon rowerowy się nie zaczął, a gość ponownie mnie powalił. Ponieważ tym razem …… a dobra to może bardziej chronologicznie o wycieczce i zdarzeniach.

Totalnie rozpieszczeni i maksymalnie zmotywowani sobotnią letnią pogodą, nawet nie chcieliśmy słyszeć i dopuścić do wiadomości to, że niedziela może być kiepska jeśli chodzi o dłuższy wyjazd.
Rano pobudka i pędem do okna….. eeee no piknie nie jest, ale nie pada … chyba wieje dość mocno?, są chmury, nooo, ale nie pada wiec, na co czekać.
Aby nie dać moim kompanom powodu do rozpoczęcia dywagacji na temat jedziemy - nie jedziemy, to na wszelki wypadek nie pytałem ich, co i jak tylko czekałem na miejscu zbiórki.
Oooooo matko pojawili się bez spóźnienia, to już jakaś nowość, a może metody wychowawcze zaczynają powoli odnosić skutek ??? Dobra są nic nie komentuje nie wspominam o pogodzie, trudne tematy na bok.
Kurczę chłodno jednak …. Wieje, o kurde jak wieje jak się wyjechało zza budynków, ja pierdziu jaki wicher na szczerych polach. Po 6-8 km mam ochotę zadzwonić po wóz techniczny i do domku wrócić. Przecież w niektórych momentach prędkość spada do 10 km /h, a dzisiejszy plan to Kiernozia czyli dystans około 90-100 km.
Rozpacz, nawet czarna rozpacz.
I tak docieramy do miejscowości Sobota, zawijamy na zameczek, którego do tej pory jeszcze nie odwiedził Gołąbek. Tu chwila przerwy i oczekuję na pierwsze słowa zwątpienia i chęci powrotu do domu, ale cisza, chłopaki dobrze się bawią to, co no ja pierwszy się nie poddam przecież. No jakby to wyglądało co ? Wiec dobrze się bawię z kolegami oglądając i podziwiając jak pięknie został oczyszczony, a raczej jest oczyszczany park wokół zameczku. Naprawdę robi się pięknie. Nie ma krzaków, samosiejek i niepotrzebnych drzewek. Te drzewa, co są dorodne, ładne pewnie stare opisane są jakimiś numerami.
Pięknie wszystko widać. Naprawdę podoba mi się tu.
Po chwili spędzonej w tak miłym i cichym miejscu ruszamy dalej w drogę. Już za pierwszym zakrętem kolega wicher sobie o nas przypomniał i dalej lewy skos w twarz i lewy bok atak ile natura dała.
Masakra. Naprawdę jechało się bardzo ciężko i w momentach gdy trasa prowadziła idealnie pod wiatr super ciężko. Dopiero na jakieś 8-10 km przed Kiernozią mieliśmy odcinek drogi gdzie wiatr był naszym przyjacielem. Jak się okazało dla Ciapka właśnie na tym odcinku w drodze powrotnej wiatr był jego największym wrogiem. Wrogiem, bo niestety wiał prosto w twarz i nasz kolega, a raczej jego kolano nie wytrzymało walki i coś puściło, zagrzechotało i zabolało.
Cała powrotna droga to to jest około 35-40 km jechał biedny pedałując tylko jedna nogą (nie w SPD) drugiej pomagał naciskając kolano ręką. No, co to za jazda. Prędkość spadła nam do 12-15 km/h, ale chłopak dała radę dojechał do domu na rowerze. Co prawda na twarzy naprawdę było widać, że go boli i cierpi, ale się nie poddał.
Tak to prawda dość głupie postanowienie i nieodpowiedzialne z jednej strony, bo mógł sobie wyrządzić większe szkody, ale z drugiej strony … no cóż szacuneczek Marcinie i tyle.
Ktoś mi kiedyś powiedział, ze ból kształtuje charakter. I może coś w ty jest.

A jeśli chodzi o walory kulturalna – historyczne dotyczące Kiernozi to legendy głoszą, że miał się tu zatrzymać Król Władysław Jagiełło w drodze na Grunwald i polować w okolicznych lasach na dziki (kiernozy – stąd nazwa miejscowości oraz herb – dzik na zielonym polu).
Podróżując z wujem Łukaszem, biskupem warmińskim gościł w Kiernozi Mikołaj Kopernik, gdzie ponoć na rynku zgubił soje pióro.
Miejscowego starostę Łączyńskiego, wg legend, miał odwiedzić sam Tadeusz Kościuszko, któremu na ta okoliczność usypano później kopiec w pałacowym parku.
Prawdą natomiast jest, że w krypcie kościoła św. Małgorzaty obok bliskich znajduje się trumna z ciałem (serce jest w Paryżu) Pani Marii Walewskiej, o której mówimy, że była polską żoną (to określenie bardziej mi się podoba niż metresa cesarza) Napoleona, z którym zresztą miała syna. Warto sobie troszkę poczytać o tej parze i jej historii oraz późniejszych losach Pani Walewskiej.
W parku znajduje się klasycystyczny pałac Łączyńskich z I połowy XIX wieku z zabytkowym parkiem i kopcem Kościuszki.
Generalnie miejscowość bardzo mała, ale troszkę do zobaczenia, a wcześniej poczytania o tej wiosce, która kiedyś dwukrotnie 1567 a następnie 1784 stawała się miastem.

Wycieczka udana, słonko w drodze powrotnej dawało nam sił (szczególnie Ciapkowi) do walki z nadal porywistym wiatrem i tyle.
Gdzie by się tu wybrać za dwa tygodnie ??? mmmmm
Ciapek jedziesz z nami ????

Trasa: Głowno – Walewice – Sobota – Bąków Górny – Wiskienica Dolna – Zalesie – Złaków Borowy – Sokołów-Towarzystwo – Kiernozia – Sokołów-Towarzystwo – Złaków Borowy – Złaków Kościelny – Zduny – Chruślin – Skaratki pod Lasem – Sapy – Strzebieszew – Kamień – Głowno.

Foto:
Zameczek w Sobocie
Zameczek w Sobocie © GOZDZIK

Kiernozia - Pałac Łączyńskich
Kiernozia - Pałac Łączyńskich © GOZDZIK

Kiernozia - Pałac Łączyńskich
Kiernozia - Pałac Łączyńskich © GOZDZIK

Kiernozia - Pałac Łączyńskich
Kiernozia - Pałac Łączyńskich © GOZDZIK

Kopiec Kościuszki w Kiernozi
Kopiec Kościuszki w Kiernozi © GOZDZIK

Tablica na kopcu w Kiernozi
Tablica na kopcu w Kiernozi © GOZDZIK

Krypta w kościele
Krypta w kościele © GOZDZIK

Tablica informacyjna w krypcie kościoła. Słońce się tak odbijało że nie było jak zrobić dobrze tego zdjęcia
Tablica informacyjna w krypcie kościoła. Słońce się tak odbijało że nie było jak zrobić dobrze tego zdjęcia © GOZDZIK

Może jeszcze takie zdjęcie
Może jeszcze takie zdjęcie © GOZDZIK

A na takich terenach wiatr się rozpędzał jak bolidy F1 na prostej
A na takich terenach wiatr rozpędzał się jak bolidy F1 na prostej © GOZDZIK

Pozycja nr 2 - kulejący na rowerze - Ciapek
Pozycja nr 2 - kulejący na rowerze - Ciapek © GOZDZIK


Kategoria Po okolicy


  • DST 37.50km
  • Teren 1.80km
  • Czas 01:52
  • VAVG 20.09km/h
  • VMAX 29.30km/h
  • Temperatura 10.0°C
  • Podjazdy 105m
  • Sprzęt BASIC
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Dwa pałace i nas dwóch

Wtorek, 7 kwietnia 2015 · dodano: 07.04.2015 | Komentarze 0

Święta, Święta i po świętach czas wrócić do rzeczywistości, czyli do pracy czas, ale co by ten powrót nie był szokiem dla organizmu to najpierw jeden dzionek urlopu dla aklimatyzacji. A jak jest urlopik i pogoda jest całkiem znośna to trzeba na rowerek śmignąć i odrobinę świątecznego obżarstwa zostawić gdzieś po drodze.
Gołąbek też ma wolne wiec wspólnie wybraliśmy się na poświąteczne wietrzenie organizmu hi hi hi.
Wybór padł na Psary i Walewice, w których to miejscach byłem wiele razy i wiele razy odwiedziłem znajdujące się tam pałace, ale nie było jakoś innego pomysłu na dzisiejsze kręcenie, więc pomysł został przyjęty do realizacji.
Bardzo szybko okazało się że wcale nie jest tak ciepło jakby się mogło wydawać i jakbyśmy chcieli, ale powrotu nie było i dzielnie pokonywaliśmy wiatr w twarz wiejący.
Dwór w Psarach wzniesiony został w 1892 roku dla hrabiego Mieczysława Łubieńskiego i jego małżonki Zofii z Grabińskich. Do wybuchu II WŚ był w posiadaniu ich córki, a po wojnie do roku 1970 mieściła się tu szkoła podstawowa, a następnie Bira Przedsiębiorstwa Rybackiego i mieszkania dla pracowników.
Dziś dwór stoi pusty i chyba niszczeje
Zupełnie inaczej wygląda dziś pałac w Walewicach, który został wzniesiony w 1783 roku dla szambelana króla St. A. Poniatowskiego-Anastazego Walewskiego i jego żony Magdaleny z Tyzenhauzów.
Długo by opisywać to miejsce, dlatego odsyłam wszystkich zainteresowanych do poczytania o tym miejscu w Internecie, albo innych publikacjach. Miejsce jest naprawdę bardzo urocze i warte odwiedzenia.
Po chwili wałęsania się po parku ruszyliśmy w drogę powrotną do domu.
Głowę przewiało hi hi hi, trzy kawałeczki szyneczki spalone wypad zaliczony do tych pozytywnych.
Trasa: Głowno – Gawronki – Boczki Zarzeczne – Psary – Bielawy – Walewice – Rulice – Zgoda – Głowno
Foto:

Psary - dwór
Psary - dwór © GOZDZIK

Psary - dwór
Psary - dwór © GOZDZIK

Psary - Ciekawie się wije to drzewko, pnącze czy jakoś coś i pewnie wiele wiele lat
Psary - Ciekawie się wije to drzewko, pnącze czy jakoś coś i pewnie wiele wiele lat © GOZDZIK

Walewice - pałac
Walewice - pałac © GOZDZIK

Walewice - pałac
Walewice - pałac © GOZDZIK


Kategoria Po okolicy


  • DST 24.60km
  • Czas 01:15
  • VAVG 19.68km/h
  • VMAX 34.00km/h
  • Temperatura 3.0°C
  • Podjazdy 126m
  • Sprzęt VAMP-irek
  • Aktywność Jazda na rowerze

Zimna niedziela

Niedziela, 22 marca 2015 · dodano: 23.03.2015 | Komentarze 2

Wychodząc w nocy z soboty na niedzielę z przyjęcia urodzinowego mojego przyjaciela Darka nie sądziłem, że uda mi się wyskoczyć na rower .

Nie, nie … wcale nie chodziło o procenty hi hi hi tylko o pogodę.

Tak o pogodę, ponieważ gdy wychodziliśmy około 2 w nocny była u nas w Głownie normalna regularna grudniowo – styczniowa zawierucha śnieżna. Co prawda przez cały tydzień wszelkie pogodynki zapowiadały, że raczej niedziela do będzie pod względem pogody kulawa, ale nadzieja umiera ostatnia prawda.

Mając ową nadzieję ( śnieg wali że hej) po przybyciu do domu nastawiam zegarek na 9.00. Myślę sobie bez sensu, ale dla spokojnego sumienia nastawiam, wstanę zobaczę zaspy śniegu położę się spać dalej.

Dzyń, dzyń, dzyń dziewiąta….. wstaje bez entuzjazmu w zasadzie wstaję idę do okna z myślą ze zaraz wrócę pod kołderkę …. Patrzę … a tu czyściutkie niebo, słonko takie że ledwo można na nie spojrzeć, śniegu tylko w cienistych miejscach trochę pozostało.

No po prostu bajecznie.

Chwila zastanowienia i ocenienie sił hi hi, bo jednak urodziny to urodziny, a nie spotkanie przy kawie u cioci i nie ma co życia marnować na spanie jedziemy. Znaczy się ja jadę bo moi koledzy nawet na sms nie odpowiedzieli. Trudno ich strata.

Szybkie śniadanie rzut oka na mapę gdzie by tu pojechać czy na góralku do PKWŁ czy tylko asfalty okolicznych wiosek na Vamp-irku ???

Nieeee no nad czym tu debatować … nowy musi poznawać tereny po których będzie śmigać, więc siłą rzeczy wygrały asfalty i może całe szczęście, bo mimo pięknego słońca było tak zimno i wiał taki silny i mroźny wiatr że po 30 minutach miałem już serdecznie dosyć dzisiejszego pedałowania.

Szybka więc redukcja planów i powrót do domu, ale co parę kilometrów wpadło, fajnie rozpoczęta niedziela, z nowym się docieramy, podziw przyjaciół którzy zadzwonili wieczorem bezcenny hi hi hi. można więc rozpoczynać poniedziałek i codzienne zmagania. Mam nadzieję że tydzień szybko przeleci i w niedziele ruszymy w końcu w komplecie do Puszczy Bolimowskiej ogłaszając oficjalne rozpoczęcie sezonu 2015.


Trasa: Głowno – Albinów – Wola Lubiankowska – Kuźmy – Zawady – Wiesiołów – Borki – Dmosin – Osiny – Głowno


Foto:

Nad autostradą okolice wioski Rozdzielna. W oddali kościół w Domaniewicach. W linii prostej to około 7,2 km od tego miejsca

Nad autostradą okolice wioski Rozdzielna. W oddali kościół w Domaniewicach. W linii prostej to około 7,2 km od tego miejsca © GOZDZIK


Kategoria Po okolicy