Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Gozdzik z miasteczka Głowno. Mam przejechane 24053.03 kilometrów w tym 5901.87 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 19.00 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 99541 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Gozdzik.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w kategorii

Po okolicy

Dystans całkowity:8008.67 km (w terenie 984.77 km; 12.30%)
Czas w ruchu:389:30
Średnia prędkość:20.56 km/h
Maksymalna prędkość:53.30 km/h
Suma podjazdów:25469 m
Liczba aktywności:157
Średnio na aktywność:51.01 km i 2h 28m
Więcej statystyk
  • DST 29.50km
  • Czas 01:28
  • VAVG 20.11km/h
  • VMAX 31.70km/h
  • Temperatura 6.0°C
  • Podjazdy 156m
  • Sprzęt VAMP-irek
  • Aktywność Jazda na rowerze

Mały niedzielny wypad

Niedziela, 9 lutego 2020 · dodano: 09.02.2020 | Komentarze 2

Po tygodniowym zmaganiu z przeziębieniem, podczas którego jedynym moim zajęciem w domu przez pierwsze 3 dni było leżenie, a potem moja aktywność ograniczała się do zrobienia śniadania i obiadu i ewentualnie kawki, dziś było ciężko na rowerze. Muszę powiedzieć, że walczyłem sam ze sobą i swoimi myślami o tym aby po pierwszych 5 km zawrócić do domu i odpoczywać do wieczora. Ale jak widać walkę wygrałem i pomimo wiatru, który dość często wiał mi w twarz, dystans i średnia bardzo mi się podoba. Do pierwszej wycieczki jeszcze został miesiąc, no może miesiąc z małym hakiem, więc czasu na lepsze pedałowanie jeszcze trochę jest.

Trasa: Głowno – Ostrołęka – Lubianków – Wola Lubiankowska – Kuźmy – Zawady – Ząbki – Kałęczew – Grodzisko – Dmosin – Dmosin Drugi – Osiny – Głowno

Foto:
Zbiornik na Hucie Józefów w Głownie
Zbiornik na Hucie Józefów w Głownie © GOZDZIK


Kategoria Po okolicy


  • DST 25.00km
  • Teren 2.00km
  • Czas 01:20
  • VAVG 18.75km/h
  • VMAX 33.00km/h
  • Temperatura 4.0°C
  • Podjazdy 106m
  • Sprzęt VAMP-irek
  • Aktywność Jazda na rowerze

Na początek po Głownie

Niedziela, 12 stycznia 2020 · dodano: 12.01.2020 | Komentarze 2

Już tak bardzo mi się chciało na rower, że właściwie nie miało to znaczenia czy jest ciepło czy nie. Ważne że było słonecznie i w miarę bezwietrznie. Chociaż jak się jechało pod wiatr czuło się chłodek. Ale tak jak powiedziałem na początku, chociaż godzinkę na rowerze musiałem dziś być.
Mogę więc spokojnie powiedzieć, że sezon rowerowy 2020 został właśnie otwarty. Jeśli dalej zima będzie taka jak jest w tej chwili, to może będą i następne jakieś małe, krótkie rowerowe wypady po okolicy.
Dziś tak naprawdę to typowo po najbliższej okolicy wędrowałem, a to z bardzo prozaicznego powodu. A mianowicie zapomniałem zabrać ze sobą i podręcznych narzędzi, i łatek i zapasowej dętki i pompki. Całe szczęście, że rower zabrałem hihihi.
Na całe szczęście obyło się bez żadnych kłopotów i niespodzianek. Odwiedziłem głowieńskie kąty tu i am. Byłem w miejscu gdzie jako dzieciak z podstawówki chodziliśmy się kąpać w rzece albo bawić na wiadukcie kolejowym nad Mrogą. Takie tam wspomnienia sprzed ooooooooo nawet nie ma co mówić.
Wsiadając dziś na rower myślałem i marzyłem o tym aby ten sezon był znacznie bardziej udany niż 2019. Oby był spokojniejszy i bez takich przykrości jakie dopadły mnie i moją rodzinkę w roku ubiegłym.
Zobaczymy jak będzie.

Trasa : Głowno tu i tam

Foto:
Głowno rzut oka na nasz zalew na Mrodze
Głowno rzut oka na nasz zalew na Mrodze © GOZDZIK

Tu gdzie czas po szkole się spędzało - kiedy to było ojjjjjjjj
Tu gdzie czas po szkole się spędzało - kiedy to było ojjjjjjjj © GOZDZIK

Dzika Mroga - Głowno
Dzika Mroga - Głowno © GOZDZIK


Kategoria Po okolicy


  • DST 43.78km
  • Teren 17.00km
  • Czas 02:29
  • VAVG 17.63km/h
  • VMAX 45.90km/h
  • Temperatura 21.0°C
  • Podjazdy 208m
  • Sprzęt GIANT TALON
  • Aktywność Jazda na rowerze

Jesiennie po Głownie i okolicy PKWŁ

Niedziela, 20 października 2019 · dodano: 21.10.2019 | Komentarze 2

To już 5 niedziela z rzędu z piękną, słoneczną i cudownie rowerowa pogoda.
Tego bym się w życiu nie spodziewał, ale jest wiec trudno nie wykorzystać takiego dobrodziejstwa.
Wskakuję więc na rowerek i jadę pożegnać się z najbliższymi terenami. Z ulubionymi trasami i ścieżkami w najbliższej okolicy Głowno i Parku Krajobrazowego Wzniesień Łódzkich. Choć samego parku właściwie nie odwiedziłem, nie licząc malutkiego fragmentu zielonego szlaku w Lesie Poćwiardowskim. Z nim pożegnam się na zimowy odpoczynek troszkę później. Może jeszcze któryś z dłuższych listopadowych weekendów pozwoli jeszcze na miła wycieczkę rowerową. Taki las bez liści otulony lekką mgłą tez ma swój urok.
Zobaczymy jak to będzie. I czy życie pozwoli na realizację tych planów, a nie kolejny raz w tym roku wdroży w moje życie swoje plany.
Dziś przez cała wycieczkę nie mogłem pozbyć się myśli o właśnie życiu i o porach roku. No bo to nasze życie to tak jak pory roku. (pewnie ktoś już to wcześniej wymyślił i opisał a ja tylko przytaczam, ale tak właśnie dziś mnie dopadło). Zobaczcie taki przednówek, sam początek kwitnienia, powolnego budzenia się do życia to tak jak my w łonie matek naszych. Potem jest radosna, beztroska wiosna. Czas szkoły zabawy poznawania świat. A lato to już dojrzałe nasze życie. Stawianie czoła przeciwnością losu, ale i radością. Po lecie mamy jesień która może być taka jak ostatnie piękne słoneczne i ciepłe dni, a może być ciężka, zła, brzydka…. Po prostu chora, ciężko chora……. I nastaje zima…..i…….. koniec. No czy nie jest tak ?????
Jest…….
I tak pokonując kolejne kilometry dzisiejszej wycieczki, dzisiejszej drogi zdałem sobie sprawę, że ja już tak naprawdę pod tą jesień się mam.
Jaka ona będzie ??????
Czy taka jak ostatnie dni ???
Czy takie brzydkie, ponure z deszczem, zimnem, chłodem, wiatrem ????????
Eeeee coś mnie nachodzą dziwne myśli, głupie obawy i strach przed paskudną jesienią i tą pogodową i tą życiową
Dobra może dosyć tych rozmyślań. I tak tego co nam pisane nie zmienimy. A już na pewno nie rozmyślaniem i użalaniem się nad sobą.
A jeśli chodzi o samo rowerowanie to było fajnie.

Trasa : Głowno – Grodzisk – Janów – Kraszew – Koziołki Górki – Kolonia Nagawki – Wola Cyrusowa – Wola Cyrusowa Kolonia – Niesułkowskie Działki – Nowostawy Dolne – Kalinów – Głowno.

Foto:
Głowno - park przy SP 1
Głowno - park przy SP 1 © GOZDZIK
Okolice Kraszewa
Okolice Kraszewa © GOZDZIK
Gdzieś w jesiennym lesie
Gdzieś w jesiennym lesie © GOZDZIK
Głowno - Bykowiec
Głowno - Bykowiec © GOZDZIK


Kategoria Po okolicy


  • DST 73.60km
  • Czas 03:29
  • VAVG 21.13km/h
  • VMAX 38.10km/h
  • Temperatura 22.0°C
  • Podjazdy 380m
  • Sprzęt VAMP-irek
  • Aktywność Jazda na rowerze

Do Makowa i okolic

Środa, 4 września 2019 · dodano: 04.09.2019 | Komentarze 1

Zawsze na koniec urlopu robię sobie wspaniała wycieczkę.
I taką też planowałem na zakończenie tego czasu urlopowego.
Miałem zamiar i plan zobaczyć Głaz Mszczonowski. Jednak jakoś tak mi się przestało chcieć. Wiec zaplanowałem sobie, że może odwiedzę Pałac Czarnowskich w miejscowości Rossocha. Niestety podczas jazdy i to mi się przestało chcieć.
Więc aby całkowicie nie stracić tego dnia to stwierdziłem, że może jednak by mi się chciało pokręcić po okolicach Makowa i Jeżowa.
No i się pokręciłem.
I chociaż to najgorszy od 24 lat mój urlop to jednak szkoda mi odchodzącego lata.
Kurcze to jakaś choroba mnie dopadła. Może zacząć ją leczyć ?????
Przestało mi się chcieć jeździć na rowerze, przestało mi to sprawiać przyjemność, frajdę, radochę.
A może by tak już sobie dać spokój w tym roku z rowerowaniem. Może nie męczyć siebie, sprzętu oraz koleżanek i kolegów swoją toksyczną osoba i nastawieniem.
Lipa i tyle.

Trasa: Z Głowna do Makowa przez Rudniczek, Lubianków, Trzcianka i dalej Święte Laski, a potem rzez Godzianów - Byczki - Gzów - Jeżów - Kołacin do Głowna.

Foto:
Takie tam gdzieś z trasy.
Takie tam gdzieś z trasy. © GOZDZIK
Takie coś uruchamiają w Głownie
Takie coś uruchamiają w Głownie © GOZDZIK
Głowno - idealne miejsce na zakończenie urlopu. Po prawej stronie 50 metrów do jeziora, a w lini prostej 150 metrów do dom.
Głowno - idealne miejsce na zakończenie urlopu. Po prawej stronie 50 metrów do jeziora, a w lini prostej 150 metrów do dom. © GOZDZIK



Kategoria Po okolicy


  • DST 102.00km
  • Teren 13.50km
  • Czas 05:13
  • VAVG 19.55km/h
  • VMAX 32.20km/h
  • Temperatura 18.0°C
  • Podjazdy 262m
  • Sprzęt GIANT TALON
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Drugi dzień super weekendu - Szlakiem Szabli i Bagnetów

Niedziela, 7 lipca 2019 · dodano: 10.07.2019 | Komentarze 3

Niedziela przywitała nas deszczem i mocnym wiatrem.
Całkowicie to nas zaskoczyło. Zupełnie inna pogodę planowałem.
A dzięki temu mogliśmy troszkę dłużej pospać.
Musieliśmy najpierw przeczekać opady a potem troszkę poczekać aby słonko obsuszyło nam drogę. Bo dzisiejsza trasa to w większości trasa asfaltowa.
Powiem tak. Gdy przyjeżdżają do mnie goście to zawsze staram się aby wycieczka zawierała i fajną ciekawą trasę, ale i posiadała kilka zabytków czy ciekawych miejsc. Niestety pomału a właściwie prawie, że już wyczerpały się w większości takie miejsca. Przez te kilka lat odwiedziliśmy już prawie wszystkie takie atrakcje. Dlatego dzisiejsza wycieczka w głównej mierze miała mieć atrakcję sama w sobie. Czyli sama tras miała być ciekawostką. Bowiem dzisiejsza trasa to Szlak Szabli i Bagnetów, który przejechałem kilka lat temu i bardzo mi się podobał. Oczywiście trasa ta zwierała kilka zabytków, ale te zabytki razem z Daria i Rafałem już podczas ich wizyt w Głownie odwiedziliśmy. Jednak dziś była z nami Lena i był Grzegorz z Dominikiem, dla nich te miejsca były nowe. Mogę, więc śmiało powiedzieć, ze szlak, jako szlak miał być atrakcją dla wszystkich, a cześć zabytkowa dla Leny, Grzegorza i Dominika. Oczywiście był w planach i drugi wspólny mianownik, a mianowicie Muzeum Motoryzacji w Nieborowie, gdzie mieliśmy zaplanowany dłuższy postój obiadowy.
Dobra ogólny szkic dzisiejszego dnia mamy przejdźmy do szczegółów.
Ruszamy z domu dość późno, bo po godzinie 10.00. Najpierw krótka wizyta nad głowieńskim zalewem, a następnie przy dworku hrabiny Komorowskiej. Po chwili ruszamy na właściwy szlak, na który wjedziemy tuż przed Bielawami. Pierwszy obiekt, przy którym nie sposób się zatrzymać to Pałac w Walewicach. Z pałacem nierozłącznie związana jest historia związku Marii z Łączyńskich Walewskiej i Napoleona Bonaparte. Był on jednym z najsłynniejszych romansów XIX wieku. Do dziś jest owiany wieloma tajemnicami, a jego owocem był syn Aleksander Colonna-Walewski – późniejszy minister spraw zagranicznych Cesarstwa Francuskiego. Dziś to jedna z większych i bardziej znanych stadnina koni, z którymi podczas krótkiego postoju postanowiliśmy się zaprzyjaźnić.
Miło się gawędziło przy niezwykłej urody koniach stadniny w Walewicach, ale czas goni i trzeba ruszać dalej w stronę Soboty, gdzie odwiedzamy bardzo uroczy i pięknie położony tuż przy Mrodze dworek zwany Zameczkiem, który powstał z inicjatywy Augusta Zawiszy w II poł. XIX w. Tu też nie mogliśmy zabawić zbyt długo. Po kilku zdjęciach ruszamy w dalsza trasę. Trasę, której odcinek szlaku od Soboty do Łowicza i dalej do Bednar dla mnie osobiście najbardziej się podoba. Szlak, bowiem wiedzie między polami, łąkami, sadami malowniczych i spokojnych wiosek łowickich. Prawie cały czas wzdłuż Bzury. To bliżej to dalej od rzeki, ale cały czas mieliśmy ją w zasięgu ręki. W tak pięknych okolicznościach przyrody osiągnęliśmy miasto Łowicz. Miasto z wieloma zabytkami i ciekawymi obiektami, ale nas niestety dopada głód i myśli nasze krążą tylko i wyłącznie wokół schabowego z zmieniaczami. Zostawiamy, więc Łowicz w spokoju i mkniemy do prywatnego browaru w Bednarach.
Klapa nic ciekawego oprócz pysznego piwa nie ma.
Zostaje, więc Nieborów i Muzeum Motoryzacji.
Ruszamy.
I tu zapala się czerwone światełko.
Niesamowicie mocno wiejący wiatr z prawej strony. Ojjjjjjj nie dobrze. Bo my właśnie zaraz obieramy kierunek na prawo, czyli prawie przez 33 km będziemy mieli pod wiatr. Ojjjjjj bardzo bardzo niedobrze. Ale o tym będziemy martwili się potem, jak wyjedziemy na Chyleńcu z Puszczy Bolimowskiej. Teraz ważniejszy jest obiad, na który nie mamy szans w muzeum (kolejka chyba z 50 osób) oraz w Oberży pod Złotym Prosiakiem. Tu była kolejka do tego, aby w ogóle wejść i zająć stoli, a co dopiero mówić o zamówieniu jedzenia. Dobra wracamy wiec do Nieborowa i podjeżdżamy do bardzo niepozornego baru z napisem Grill. Po wczorajszym wieczornym grillu jakoś nie mamy ochoty na ponownego, ale nie ma wyjścia. Kiszki marsza grają tak, że ludzie się oglądają, co to za orkiestra na rowerach jedzie. Podjeżdżamy, ludzi niewiele, więc pierwsza myśl to taka że jedzenie kiepskie, albo mało, albo drogo, albo lichy wybór, albo…….. albo po prostu nie wiedzą że jest tu całkiem oki i lecą do tych wypasionych restauracji. A tu i wybór duży i nie grillowy i porcje całkiem pokaźne i o dziwo nawet dość smaczne i dobre. Pomijam frytki….. nie gadam o nich. Ale schabowy i surówka super.
Najedzeni, napojeni niestety troszkę też zmarznięci, bo pogoda pikuje w dół ruszamy w dalszą drogę. Wiemy, że drogę przez mękę. Przynajmniej dla mnie. Z całej naszej paczki mam najmniej przejechanych kilometrów w tym roku. Jestem najsłabszym ogniwem tego łańcucha, który niestety na około 8 km przed domem pęka i jedzie na samym końcu. Ale udało się z językiem do pasa, z oczami jak 5 zł z rybakiem (pamiętacie taką monetę) docieram do domu.
Koniec pięknego weekendu.
Koniec chwil zapomnienia o kłopotach dnia codziennego
Wracam do rzeczywistości.

Podsumowując te dwa dni nie będę oceniał czy wycieczki były fajne, czy nie, czy atrakcje były, czy nie itp. Na 100% te dwa dni, a właściwie to ta wycieczka nauczyła mnie jednego. Nie można zaplanować jednej jedynej trasy wycieczkowej na dany dzień. Nie można oprzeć jej o założenie, że będzie ładna pogoda i bezwietrzna i spokojnie zrobi się zaplanowany dystans 100 km. Trzeba mieć jakieś trasę alternatywą na nieprzewidzianą pogodę. Na to, że od rana może padać i trzeba wyjechać później, i aby wrócić o sensownej godzinie, trzeba zrobić mniej kilometrów. Następnie na to, że może bardzo mocno wiać i jazda po otwartym terenie to istna mordęga. Dziś powinniśmy mieć trasę osłoniętą lasem i zrobić połowę tego, co było do zrobienia.
Trudno człowiek uczy się na błędach i ważne, aby nauka pozostała.
Obiecuję ze w przyszłym roku będzie lepiej.
Daria, Lena, Rafał Grzegorz, Dominik bardzo dziękuję wam kochani za odwiedziny, za wspólne chwile na rowerze, za wieczorne grillowanie i nocne pogaduchy. Trzymacie się ciepło i bezpiecznie i do zobaczenia na następnej wycieczce.

Trasa: Głowno – Zgoda – Bielawy – Walewice – Sobota – Urzecze – Mystkowice – Bocheń – Ostrów – Otolice – Łowicz – Zabostów Mały – Zabostów Duży – Kampania – Bednary – Nieborów – Chyleniec – Bełchów – Seligów – Łyszkowice – Wola Lubiankowska – Lubianków – Głowno.

Foto:
Sobota - Dworek Zameczek
Sobota - Dworek Zameczek © GOZDZIK
Ekipa na trasie
Ekipa na trasie © GOZDZIK
Bzura niedaleko Łowicza
Bzura niedaleko Łowicza © GOZDZIK
Ratusz w Łowiczu
Ratusz w Łowiczu © GOZDZIK


Kategoria Po okolicy


  • DST 70.60km
  • Teren 4.50km
  • Czas 03:20
  • VAVG 21.18km/h
  • VMAX 31.70km/h
  • Temperatura 32.0°C
  • Podjazdy 108m
  • Sprzęt VAMP-irek
  • Aktywność Jazda na rowerze

Między Łowiczem a Łowiczem

Niedziela, 30 czerwca 2019 · dodano: 01.07.2019 | Komentarze 1

Przegrałem dziś nierówną walkę z upałem.
Tak by trzeba zacząć dzisiejszą relację.
Nie miałem szans. O ile od rana jeszcze walczyłem to tak około 13.00 powiedziałem sobie dość i skierowałem się na stację PKP w Łowiczu.
Założenie dzisiejszej wycieczki było takie, że rano jadę pociągiem do Łowicza, a następnie takim małym ślimaczkiem wracam do Głowna.
Ale tak jak na wstępie napisałem poległem i wcale się tego nie wstydzę. Bo i tak dystans jak na te warunki mnie zadowala. Frajdę z jazdy miałem, schron w Sierzchowie zaliczony i małe piwko w prywatnym Browarze w Bednarach. Tak, więc wycieczkowo – turystycznie dzień udany. A to, że wieczorem na ramionach można było spokojnie jajko sadzone robić to inna sprawa i nie ma nic wspólnego z rowerem. I takiej wersji będę bronił jak niepodległości.
Ojjj a tak naprawdę to trzeba się przyznać do tego że się człek starzej. Jeszcze 10-15 lat temu takie upały nie robiły na mnie większego wrażenia i kręciło się ponad 100 km.

- Waldku pamiętasz upały jakie mieliśmy tuż przed twoim wyjazdem z Polski na Mazurach ???. Nigdy nie zapomnę przylepiającego się asfaltu do bieżnika opon.

A teraz ojjjjj .......................
Dobra nie ważne normalna kolej rzeczy. Ważne aby zdrowie było, chęci i grupa fajnych ludzi co by chcieli ze mną czasami pokręcić tu i ówdzie.

Trasa: Łowicz – Zielkowice – Placencja – Parma – Polesie – Stachlew – Sielce Prawe – Wola Makowska – Mokra lewa – Skierniewice – Ziemiary – Bolimów – Sokołów – Jasionna – Sierzchów – Jasionna – Bednary Kolonia – Bednary – Kompina – Zabostów Duży – Zabostów Mały – Łowicz

Foto:
Skierniewice - park przy Pałacu Prymasowskim
Skierniewice - park przy Pałacu Prymasowskim © GOZDZIK
W Skierniewicach przy pałacu
W Skierniewicach przy pałacu © GOZDZIK
Prawie jak na Green Velo - Wspaniała trasa między Skierniewicami a Bolimowem
Prawie jak na Green Velo - Wspaniała trasa między Skierniewicami a Bolimowem © GOZDZIK
Rezerwat Rzeki Rawka
Rezerwat Rzeki Rawka © GOZDZIK
Schron w Sierzchowie
Schron w Sierzchowie © GOZDZIK
Sierzchów - schron
Sierzchów - schron © GOZDZIK


Kategoria Po okolicy


  • DST 52.70km
  • Teren 10.00km
  • Czas 02:39
  • VAVG 19.89km/h
  • VMAX 35.30km/h
  • Temperatura 22.0°C
  • Podjazdy 217m
  • Sprzęt GIANT TALON
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Na kawe i małą 40-stkę......

Sobota, 25 maja 2019 · dodano: 28.05.2019 | Komentarze 4

Zaczęło się niewinnie.
Telefon od Rafała z zapytaniem czy mogą z Darią wpaść w sobotę na kawę do Głowna ?
Nooo sobota to mi pasuje, bo w niedzielę jako ojciec chrzestny prowadzę ostatniego chrześniaka do komunii. Może prowadzę to dość duże nadużycie, ale pod kościołem byłem.
Teraz już zostały tylko dwie 18-osiemnastki i 4 wesela do finansowego zabezpieczenia hihihihi.
Dobrze ale wracajmy do kawy.
W piątek wieczorkiem kolejny niewinny sms…..
Tym razem Daria informuje że w sobotę będzie jednak bardzo ładna pogoda.
Podchwytuję więc temat i pytam czy może nie chcecie zabrać rowerów.
Na małe niezbyt trudne 40 km czemu nie. Brzmi odpowiedź Darii.
Cudna sprawa kawa i rowerek.
Co prawda pomysłu na trasę nie mam bo przecież Skowronków nie zabiorę na jakiś tam zwykły objazd Głowna i okolic. Więc czym prędzej wieczorową piątkową porą siadam do map i patrzę gdzie i co by tu można na małe 40 kilometrów zaplanować.
Udało się. I było całkiem fajnie.
To znaczy mam nadzieje, ze tak było hihihi.
Było trochę lasu, trochę wsi, trochę miasta, trochę wzniesień, trochę zjazdów, trochę pola, trochę szutru, trochę piachu, trochę asfaltu……. no właśnie takie małe trochę 40 kilometrów, a dokładnie 50 z haczykiem.
Ale dziś nie kilometry było najważniejsze. Dziś było ważne spotkanie z Daria i Rafałem po wielu miesiącach. Pogaduchy te poważne i te śmieszne. Możliwość powiedzenia tego co na serduchu leży albo je kuje. Pośmianie się i chociaż na chwilkę zapomnienie tych ostatnich kilkunastu tygodni. Bo dla mnie takie wyjście na rower to taki powrót do mojej normalności. Kiedy wiem, że mogę spokojnie zostawić kłopoty domowe w domu i nie wymkną się spod kontroli, a ja idę na rower. Straszna normalność co…. Ale dla mnie to dużo.
Dziękuję wam bardzo za kawowo-rowerową wizytę.

PS.
Tylko pamiętajcie to że byliście dziś u mnie nie zwalnia was z przyjazdu na weekendowe rowerowanie i grillowanie.

Trasa: Głowno – Ziewanice – Antoniew – Domaradzyn – Pludwiny – Koźle – Tymianka – Stryków – Smolice – Smardzew – Zelgoszcz – Dobra – Michałówek – Ługi – Cesarka – Warszewice – Niesułków – Nowostawy Górne – Kalinów – Głowno.

A swoją drogą to właśnie wpadł mi pomysł na trasę „Dookoła Głowna” – gdzie właśnie będzie wszystkiego po trochu. Tak zdecydowanie tak.

Foto:
Natura 2000 - Szczypiorniak
Natura 2000 - Szczypiorniak © GOZDZIK
Leśne dogi
Leśne dogi © GOZDZIK
Skowronki na trasie
Skowronki na trasie © GOZDZIK


Kategoria Po okolicy


  • DST 40.80km
  • Teren 13.50km
  • Czas 02:11
  • VAVG 18.69km/h
  • VMAX 32.20km/h
  • Temperatura 23.0°C
  • Podjazdy 163m
  • Sprzęt GIANT TALON
  • Aktywność Jazda na rowerze

Powrót na rowerowe drogi i szlaki

Niedziela, 19 maja 2019 · dodano: 20.05.2019 | Komentarze 3

Bo po 2 miesięcznym rozstaniu z rowerem i rowerowymi wycieczkami spowodowanym…. mmmmmm no właśnie spowodowanym?...... życiem, wróciłem dziś na rowerowe szlaki i mam nadzieje, że na dłużej. Bo nie tak miła wyglądać kwiecień i maj, nie tak miał wyglądać ten rok, a właściwie to nie tak miało wyglądać moje życie przez ostatnie blisko 25 lat. NIE TAK !!!! Ale niestety tak wygląda i muszę się do tego dostosować i brać tylko to, co to życie daje.
Dobra musiałem sobie ulżyć, bo straciłem kilka fajnych wycieczek, spotkania z przyjaciółmi i przemierzenia kolejnych szlaków i dróg nie mówiąc już o innych atrakcjach.
Nie zapeszając wiec dzisiejszego dnia w sobotę całkowicie się nie przygotowywałem do rowerowego wypadu. Nic sobie nie przygotowałem, nic nie myślałem gdzie i po co, totalnie nic, aby nie zapeszyć i losu i pogody. I można powiedzieć, że się udało. Co prawda nie wypuściłem się na łódzkie wzniesienia, bo o burzy trąbili już od kilku dni, więc nie ryzykowałem, ale po okolicy mojego Głowna się trochę poszwendałem. Z początku nie sądziłem, że uda mi się wykręcić te 40 km, bo po kilku pierwszych kilometrach raczej miałem chęć zawrócić i odpocząć, a nie brnąć dalej. Ale słoneczko tak pięknie świeciło i zachęcało do jazdy, że starałem się nie myśleć za wiele tylko pedałować. A że to moja pierwsza w tym roku jazda w tak ciepły i pogodny dzień bez żadnych bluz, rękawków, nogawek czy też ciepłych gaci, pyszczycho mi się radowało z każdym kolejnym przekręconym kilometrem.
Tak jak wspominałem wycieczka, a właściwie objazd terenu bez żadnego planu. Po prostu sobie jechałem i obserwowałem niebo, aby nie przegapić i nie natknąć się na jakąś burzę, co zresztą szczęśliwie się udało.
Niestety straconych dwóch miesięcy już nie odzyskam i nie nadrobię. Szkoda, bo uciekły mi tak naprawdę dwa najpiękniejsze miesiące roku. Miesiące, w których do życia budzi się przyroda. Liściaste lasy, które były nie tak dawno golutkie jak nowo narodzony człowieczek, teraz są ścianą zieleni. Szare, bure i nijakie pola i łąki dziś są kolorowymi klockami przyrodniczej układanki, a śpiew ptaków dopełnia ten magiczny czas, jakim jest WIOSNA.
Co tu dużo gadać. Mam nadzieję, że kolejne miesiące nie będą już tak złe i zrealizuję większość z zaplanowanych na ten rok wycieczek i rowerowych spotkań.

Trasa: Głowno – Osiny Zarębów – Szczecin – Osiny – Borki – Piaski Rudnickie – Głowno – Osiny Zarębów – Szczecin – Kalinów – Bratoszewice – Kalinów – Głowno

Foto:
Dziś wzniesienia tylko z oddali
Dziś wzniesienia tylko z oddali © GOZDZIK


Kategoria Po okolicy


  • DST 30.90km
  • Teren 1.00km
  • Czas 01:34
  • VAVG 19.72km/h
  • VMAX 32.90km/h
  • Temperatura 8.0°C
  • Podjazdy 96m
  • Sprzęt VAMP-irek
  • Aktywność Jazda na rowerze

Z wiatrem i pod wiatr.

Niedziela, 10 marca 2019 · dodano: 11.03.2019 | Komentarze 2

Ojjjj znudziło mi się pedałowanie w pokoju i pomimo zapowiadających się opadów, śniegu, gradu, deszczu i Bóg raczy wiedzieć, czego jeszcze ruszyłem się z domu, aby troszkę popedałować na świeżym powietrzu. A świeże było, że hej. Tak przewiane i przewietrzone przez szalejący wiatr, że aż zatykało. Oczywiście jakbym jechał gdzieś na wycieczkę do wyznaczonego miejsca, celu to bym klął, na czym świat stoi, ale dziś owy wiatr robił jako „przyrząd” treningowy.
No tak.
Jazda pod taki wiatr liczy się podwójnie, a nawet potrójnie hihihihi. Kiedy już w uszach dudniło tak, że własnych myśli nie słyszałem ruszyłem w drogę powrotna, która była czystą przyjemnością. Na koniec jeszcze tylko mała pętelka po Głownie i do domku pod gorący prysznic.
A wracając tak sobie pomyślałem. Policja robi tyle równych akcji. A to akcja znicz, a to bezpieczny poranek, a to bezpieczny powrót, a to bezpieczne wakacji itp. Kurcze choć raz by zrobili akcje - Bezpieczny przejazd przez wioski i wszystkim tym baranom, durniom itp, którzy zostawiają swoje gospodarstwa otwarte i spuszczone psy wlepili mandaty. Takie mandaty, aby przez rok wyli z żalu utraconych pieniędzy. I to nawet już nie chodzi o rowerzystów, chociaż głównie o nas, ale widziałem jak taki spory pies wybiegł na ulicę do samochodu, a kierowca odbił na lewy pas. Nie wiem czy bezwiednie czy nie, ale jeśli nie panował nad tym ruchem, tylko się przestraszył, że mu psiak pod koła wpadnie i odbił, a jakby tam ktoś jechał w przeciwną stronę ?????? No nieszczęście murowane. Albo jakiś rodzic jechał z dzieckiem na przejażdżkę niedzielną ??? No bezmyślność takich ludzi powinna być karana maksymalnie. Oni sobie do kościoła pewnie pojechali, wrota na podwórko otwarte psy spuszczone i ooooooo. Tak, wkurzony byłem wczoraj bo 4 razy musiałem albo się  oganiać, albo przycisnąć mocnej korbki. Jakoś panicznie się nie boję psów, ale wczoraj naprawdę mnie to irytowało. Dobra … napisałem sobie i już mi ulżyło ……..hi. A wycieczka, mimo, że wiatr okrutny i psy, co zagryźć chcą to całkiem miła była, bo jakoś już bardzo wiosnę czułem w tym wietrze.
Trasa: Głowno – Karasica – Bronisławów – Domaradzyn – Popówek Włościański –Boczki Domaradzkie – Ziewanice – Głowno.
Foto:
Okolice Głowna - ale tu wiało
Okolice Głowna - ale tu wiało © GOZDZIK

Mroga w Głownie
Mroga w Głownie © GOZDZIK


Kategoria Po okolicy


  • DST 30.70km
  • Czas 01:28
  • VAVG 20.93km/h
  • VMAX 20.90km/h
  • Temperatura 10.0°C
  • Podjazdy 102m
  • Sprzęt VAMP-irek
  • Aktywność Jazda na rowerze

W ramach lekarstwa.....

Niedziela, 17 lutego 2019 · dodano: 18.02.2019 | Komentarze 3

Takiej pięknej wiosennej pogody w połowie lutego to trudno się spodziewać, co roku. Więc jak tylko potwierdziłem naocznie to, co przepowiadali synoptycy od kilku dni to od razu załatwiłem sobie 2 godzinki wypadu rowerowego. Wypadu, który miał za zadanie przede wszystkim walkę z małym kacem i lekkim przeziębieniem. A że pogoda do tego była iście wiosenna to zrobił się z tego całkiem miły wypad po okolicznych wioskach. Niektóre miejsca ostatni raz odwiedziłem kilka lat temu i dziś otwierałem oczy ze zdumienia jak się zmieniły. Ile powstało nowych domków jednorodzinnych pojedynczych i w skupiskach. Tu i ówdzie drogi naprawione nowe dywaniki rozwinięte, tu jakiś Orliki tam jakieś inne boisko. Naprawdę byłem mile zaskoczony.
Niestety tą sielankę przerwał telefon od żonki z informacją, że skoczył się gaz w butli i mój mizernie gotowany od samego rana rosołek nie nabierze odpowiedniego występującego przy dłuuuuugim gotowaniu bukietu. A wiadomo na przeziębienie i na kacyka taki rosołek z różnego rodzaju miąska i dużą ilością warzyw jest najlepszym lekarstwem (oczywiście zaraz po „zupie chmielowej” hihihihi.) i chciał czy nie chciał musiałem obrać kurs na domek ratować lekarstwo.
Generalnie bardzo fajnie się dziś kręciło.

Trasa: Głowno – Ostrołęka – Albinów – Domaniewice – Skaratki – Sapy – Strzebieszew - Głowno

Foto:
I do mnie też wiosna zawitała. Tulipany karłowate już prawie kwitną hihihi
I do mnie też wiosna zawitała. Tulipany karłowate już prawie kwitną hihihi © GOZDZIK


Kategoria Po okolicy