Info

Suma podjazdów to 92796 metrów.
Więcej o mnie.

Wykres roczny

Archiwum bloga
- 2025, Marzec4 - 0
- 2025, Luty1 - 1
- 2024, Grudzień1 - 0
- 2024, Październik1 - 0
- 2024, Wrzesień3 - 0
- 2024, Sierpień2 - 0
- 2024, Lipiec3 - 4
- 2024, Czerwiec6 - 0
- 2024, Maj4 - 0
- 2024, Kwiecień2 - 0
- 2024, Marzec2 - 0
- 2024, Luty2 - 0
- 2023, Październik1 - 0
- 2023, Wrzesień5 - 0
- 2023, Sierpień5 - 2
- 2023, Lipiec2 - 0
- 2023, Czerwiec6 - 0
- 2023, Maj3 - 0
- 2023, Kwiecień2 - 0
- 2023, Marzec2 - 0
- 2022, Październik2 - 0
- 2022, Wrzesień1 - 1
- 2022, Sierpień6 - 0
- 2022, Lipiec4 - 3
- 2022, Czerwiec2 - 0
- 2022, Kwiecień3 - 0
- 2022, Marzec4 - 7
- 2022, Luty1 - 0
- 2021, Październik3 - 0
- 2021, Wrzesień2 - 0
- 2021, Sierpień4 - 1
- 2021, Lipiec2 - 0
- 2021, Czerwiec6 - 1
- 2021, Maj3 - 1
- 2021, Kwiecień2 - 0
- 2021, Marzec4 - 4
- 2020, Listopad1 - 0
- 2020, Październik3 - 3
- 2020, Wrzesień1 - 0
- 2020, Sierpień8 - 5
- 2020, Lipiec3 - 2
- 2020, Czerwiec3 - 0
- 2020, Maj4 - 0
- 2020, Kwiecień1 - 2
- 2020, Marzec1 - 3
- 2020, Luty1 - 2
- 2020, Styczeń1 - 2
- 2019, Listopad1 - 2
- 2019, Październik2 - 4
- 2019, Wrzesień1 - 1
- 2019, Sierpień2 - 3
- 2019, Lipiec6 - 17
- 2019, Czerwiec4 - 8
- 2019, Maj2 - 7
- 2019, Marzec3 - 8
- 2019, Luty2 - 5
- 2018, Listopad1 - 3
- 2018, Październik1 - 3
- 2018, Wrzesień2 - 3
- 2018, Sierpień3 - 12
- 2018, Lipiec6 - 22
- 2018, Czerwiec1 - 5
- 2018, Maj3 - 11
- 2018, Kwiecień3 - 16
- 2018, Marzec2 - 7
- 2018, Luty2 - 6
- 2018, Styczeń1 - 11
- 2017, Listopad1 - 3
- 2017, Wrzesień2 - 6
- 2017, Sierpień3 - 7
- 2017, Lipiec6 - 6
- 2017, Czerwiec4 - 9
- 2017, Maj3 - 10
- 2017, Kwiecień2 - 9
- 2017, Marzec3 - 16
- 2016, Listopad1 - 1
- 2016, Październik1 - 1
- 2016, Sierpień5 - 19
- 2016, Lipiec4 - 14
- 2016, Czerwiec4 - 17
- 2016, Maj2 - 19
- 2016, Kwiecień2 - 8
- 2016, Marzec2 - 6
- 2016, Luty1 - 1
- 2015, Grudzień1 - 5
- 2015, Listopad1 - 5
- 2015, Październik3 - 14
- 2015, Wrzesień3 - 5
- 2015, Sierpień7 - 21
- 2015, Lipiec5 - 4
- 2015, Czerwiec4 - 9
- 2015, Maj4 - 13
- 2015, Kwiecień4 - 4
- 2015, Marzec5 - 10
- 2015, Luty1 - 2
- 2015, Styczeń1 - 0
- 2014, Listopad3 - 7
- 2014, Październik2 - 2
- 2014, Wrzesień3 - 11
- 2014, Sierpień8 - 19
- 2014, Lipiec3 - 8
- 2014, Czerwiec3 - 9
- 2014, Maj3 - 6
- 2014, Kwiecień2 - 4
- 2014, Marzec4 - 13
- 2014, Luty2 - 7
- 2014, Styczeń1 - 1
- 2013, Grudzień1 - 7
- 2013, Październik2 - 7
- 2013, Wrzesień1 - 1
- 2013, Sierpień6 - 23
- 2013, Lipiec5 - 16
- 2013, Czerwiec6 - 8
- 2013, Maj7 - 16
- 2013, Kwiecień5 - 11
- 2013, Marzec3 - 15
- 2012, Listopad3 - 10
- 2012, Październik2 - 12
- 2012, Sierpień5 - 19
- 2012, Lipiec3 - 17
- 2012, Czerwiec4 - 4
- 2012, Kwiecień5 - 0
- 2012, Marzec4 - 5
Po okolicy
Dystans całkowity: | 7895.67 km (w terenie 963.77 km; 12.21%) |
Czas w ruchu: | 384:00 |
Średnia prędkość: | 20.56 km/h |
Maksymalna prędkość: | 53.30 km/h |
Suma podjazdów: | 24919 m |
Liczba aktywności: | 154 |
Średnio na aktywność: | 51.27 km i 2h 29m |
Więcej statystyk |
- DST 73.60km
- Czas 03:29
- VAVG 21.13km/h
- VMAX 38.10km/h
- Temperatura 22.0°C
- Podjazdy 380m
- Sprzęt VAMP-irek
- Aktywność Jazda na rowerze
Do Makowa i okolic
Środa, 4 września 2019 · dodano: 04.09.2019 | Komentarze 1
Zawsze na koniec urlopu robię sobie wspaniała wycieczkę.
I taką też planowałem na zakończenie tego czasu urlopowego.
Miałem zamiar i plan zobaczyć Głaz Mszczonowski. Jednak jakoś tak mi się przestało chcieć. Wiec zaplanowałem sobie, że może odwiedzę Pałac Czarnowskich w miejscowości Rossocha. Niestety podczas jazdy i to mi się przestało chcieć.
Więc aby całkowicie nie stracić tego dnia to stwierdziłem, że może jednak by mi się chciało pokręcić po okolicach Makowa i Jeżowa.
No i się pokręciłem.
I chociaż to najgorszy od 24 lat mój urlop to jednak szkoda mi odchodzącego lata.
Kurcze to jakaś choroba mnie dopadła. Może zacząć ją leczyć ?????
Przestało mi się chcieć jeździć na rowerze, przestało mi to sprawiać przyjemność, frajdę, radochę.
A może by tak już sobie dać spokój w tym roku z rowerowaniem. Może nie męczyć siebie, sprzętu oraz koleżanek i kolegów swoją toksyczną osoba i nastawieniem.
Lipa i tyle.
Trasa: Z Głowna do Makowa przez Rudniczek, Lubianków, Trzcianka i dalej Święte Laski, a potem rzez Godzianów - Byczki - Gzów - Jeżów - Kołacin do Głowna.
Foto:
Takie tam gdzieś z trasy. © GOZDZIK
Takie coś uruchamiają w Głownie © GOZDZIK
Głowno - idealne miejsce na zakończenie urlopu. Po prawej stronie 50 metrów do jeziora, a w lini prostej 150 metrów do dom. © GOZDZIK
- DST 102.00km
- Teren 13.50km
- Czas 05:13
- VAVG 19.55km/h
- VMAX 32.20km/h
- Temperatura 18.0°C
- Podjazdy 262m
- Sprzęt GIANT TALON
- Aktywność Jazda na rowerze
Drugi dzień super weekendu - Szlakiem Szabli i Bagnetów
Niedziela, 7 lipca 2019 · dodano: 10.07.2019 | Komentarze 3
Niedziela
przywitała nas deszczem i mocnym wiatrem.
Całkowicie
to nas zaskoczyło. Zupełnie inna pogodę planowałem.
A
dzięki temu mogliśmy troszkę dłużej pospać.
Musieliśmy
najpierw przeczekać opady a potem troszkę poczekać aby słonko obsuszyło nam
drogę. Bo dzisiejsza trasa to w większości trasa asfaltowa.
Powiem
tak. Gdy przyjeżdżają do mnie goście to zawsze staram się aby wycieczka
zawierała i fajną ciekawą trasę, ale i posiadała kilka zabytków czy ciekawych
miejsc. Niestety pomału a właściwie prawie, że już wyczerpały się w większości
takie miejsca. Przez te kilka lat odwiedziliśmy już prawie wszystkie takie
atrakcje. Dlatego dzisiejsza wycieczka w głównej mierze miała mieć atrakcję
sama w sobie. Czyli sama tras miała być ciekawostką. Bowiem dzisiejsza trasa to
Szlak Szabli i Bagnetów, który przejechałem kilka lat temu i bardzo mi się
podobał. Oczywiście trasa ta zwierała kilka zabytków, ale te zabytki razem z
Daria i Rafałem już podczas ich wizyt w Głownie odwiedziliśmy. Jednak dziś była
z nami Lena i był Grzegorz z Dominikiem, dla nich te miejsca były nowe. Mogę,
więc śmiało powiedzieć, ze szlak, jako szlak miał być atrakcją dla wszystkich,
a cześć zabytkowa dla Leny, Grzegorza i Dominika. Oczywiście był w planach i
drugi wspólny mianownik, a mianowicie Muzeum Motoryzacji w Nieborowie, gdzie
mieliśmy zaplanowany dłuższy postój obiadowy.
Dobra
ogólny szkic dzisiejszego dnia mamy przejdźmy do szczegółów.
Ruszamy
z domu dość późno, bo po godzinie 10.00. Najpierw krótka wizyta nad głowieńskim
zalewem, a następnie przy dworku hrabiny Komorowskiej. Po chwili ruszamy na
właściwy szlak, na który wjedziemy tuż przed Bielawami. Pierwszy obiekt, przy
którym nie sposób się zatrzymać to Pałac w Walewicach. Z pałacem nierozłącznie
związana jest historia związku Marii z Łączyńskich Walewskiej i Napoleona
Bonaparte. Był on jednym z najsłynniejszych romansów XIX wieku. Do dziś jest
owiany wieloma tajemnicami, a jego owocem był syn Aleksander Colonna-Walewski –
późniejszy minister spraw zagranicznych Cesarstwa Francuskiego. Dziś to jedna z
większych i bardziej znanych stadnina koni, z którymi podczas krótkiego postoju
postanowiliśmy się zaprzyjaźnić.
Miło
się gawędziło przy niezwykłej urody koniach stadniny w Walewicach, ale czas
goni i trzeba ruszać dalej w stronę Soboty, gdzie odwiedzamy bardzo uroczy i
pięknie położony tuż przy Mrodze dworek zwany Zameczkiem, który powstał z
inicjatywy Augusta Zawiszy w II poł. XIX w. Tu też nie mogliśmy zabawić zbyt
długo. Po kilku zdjęciach ruszamy w dalsza trasę. Trasę, której odcinek szlaku od
Soboty do Łowicza i dalej do Bednar dla mnie osobiście najbardziej się podoba. Szlak,
bowiem wiedzie między polami, łąkami, sadami malowniczych i spokojnych wiosek
łowickich. Prawie cały czas wzdłuż Bzury. To bliżej to dalej od rzeki, ale cały
czas mieliśmy ją w zasięgu ręki. W tak pięknych okolicznościach przyrody
osiągnęliśmy miasto Łowicz. Miasto z wieloma zabytkami i ciekawymi obiektami,
ale nas niestety dopada głód i myśli nasze krążą tylko i wyłącznie wokół
schabowego z zmieniaczami. Zostawiamy, więc Łowicz w spokoju i mkniemy do
prywatnego browaru w Bednarach.
Klapa
nic ciekawego oprócz pysznego piwa nie ma.
Zostaje,
więc Nieborów i Muzeum Motoryzacji.
Ruszamy.
I
tu zapala się czerwone światełko.
Niesamowicie
mocno wiejący wiatr z prawej strony. Ojjjjjjj nie dobrze. Bo my właśnie zaraz
obieramy kierunek na prawo, czyli prawie przez 33 km będziemy mieli pod wiatr.
Ojjjjjj bardzo bardzo niedobrze. Ale o tym będziemy martwili się potem, jak
wyjedziemy na Chyleńcu z Puszczy Bolimowskiej. Teraz ważniejszy jest obiad, na
który nie mamy szans w muzeum (kolejka chyba z 50 osób) oraz w Oberży pod
Złotym Prosiakiem. Tu była kolejka do tego, aby w ogóle wejść i zająć stoli, a
co dopiero mówić o zamówieniu jedzenia. Dobra
wracamy wiec do Nieborowa i podjeżdżamy do bardzo niepozornego baru z napisem
Grill. Po wczorajszym wieczornym grillu jakoś nie mamy ochoty na ponownego, ale
nie ma wyjścia. Kiszki marsza grają tak, że ludzie się oglądają, co to za
orkiestra na rowerach jedzie. Podjeżdżamy, ludzi niewiele, więc pierwsza myśl to
taka że jedzenie kiepskie, albo mało, albo drogo, albo lichy wybór, albo……..
albo po prostu nie wiedzą że jest tu całkiem oki i lecą do tych wypasionych
restauracji. A tu i wybór duży i nie grillowy i porcje całkiem pokaźne i o
dziwo nawet dość smaczne i dobre. Pomijam frytki….. nie gadam o nich. Ale
schabowy i surówka super.
Najedzeni,
napojeni niestety troszkę też zmarznięci, bo pogoda pikuje w dół ruszamy w
dalszą drogę. Wiemy, że drogę przez mękę. Przynajmniej dla mnie. Z całej naszej
paczki mam najmniej przejechanych kilometrów w tym roku. Jestem najsłabszym
ogniwem tego łańcucha, który niestety na około 8 km przed domem pęka i jedzie
na samym końcu. Ale udało się z językiem do pasa, z oczami jak 5 zł z rybakiem
(pamiętacie taką monetę) docieram do domu.
Koniec
pięknego weekendu.
Koniec
chwil zapomnienia o kłopotach dnia codziennego
Wracam
do rzeczywistości.
Podsumowując
te dwa dni nie będę oceniał czy wycieczki były fajne, czy nie, czy atrakcje
były, czy nie itp. Na 100% te dwa dni, a właściwie to ta wycieczka nauczyła
mnie jednego. Nie można zaplanować jednej jedynej trasy wycieczkowej na dany
dzień. Nie można oprzeć jej o założenie, że będzie ładna pogoda i bezwietrzna i
spokojnie zrobi się zaplanowany dystans 100 km. Trzeba mieć jakieś trasę
alternatywą na nieprzewidzianą pogodę. Na to, że od rana może padać i trzeba
wyjechać później, i aby wrócić o sensownej godzinie, trzeba zrobić mniej
kilometrów. Następnie na to, że może bardzo mocno wiać i jazda po otwartym
terenie to istna mordęga. Dziś powinniśmy mieć trasę osłoniętą lasem i zrobić
połowę tego, co było do zrobienia.
Trudno
człowiek uczy się na błędach i ważne, aby nauka pozostała.
Obiecuję
ze w przyszłym roku będzie lepiej.
Daria,
Lena, Rafał Grzegorz, Dominik bardzo dziękuję wam kochani za odwiedziny, za
wspólne chwile na rowerze, za wieczorne grillowanie i nocne pogaduchy.
Trzymacie się ciepło i bezpiecznie i do zobaczenia na następnej wycieczce.
Trasa:
Głowno – Zgoda – Bielawy – Walewice – Sobota – Urzecze – Mystkowice – Bocheń –
Ostrów – Otolice – Łowicz – Zabostów Mały – Zabostów Duży – Kampania – Bednary
– Nieborów – Chyleniec – Bełchów – Seligów – Łyszkowice – Wola Lubiankowska –
Lubianków – Głowno.
Foto:
Sobota - Dworek Zameczek © GOZDZIK
Ekipa na trasie © GOZDZIK
Bzura niedaleko Łowicza © GOZDZIK
Ratusz w Łowiczu © GOZDZIK
- DST 70.60km
- Teren 4.50km
- Czas 03:20
- VAVG 21.18km/h
- VMAX 31.70km/h
- Temperatura 32.0°C
- Podjazdy 108m
- Sprzęt VAMP-irek
- Aktywność Jazda na rowerze
Między Łowiczem a Łowiczem
Niedziela, 30 czerwca 2019 · dodano: 01.07.2019 | Komentarze 1
Przegrałem dziś nierówną walkę z upałem.
Tak by trzeba zacząć dzisiejszą relację.
Nie miałem szans. O ile od rana jeszcze walczyłem to tak około 13.00 powiedziałem sobie dość i skierowałem się na stację PKP w Łowiczu.
Założenie dzisiejszej wycieczki było takie, że rano jadę pociągiem do Łowicza, a następnie takim małym ślimaczkiem wracam do Głowna.
Ale tak jak na wstępie napisałem poległem i wcale się tego nie wstydzę. Bo i tak dystans jak na te warunki mnie zadowala. Frajdę z jazdy miałem, schron w Sierzchowie zaliczony i małe piwko w prywatnym Browarze w Bednarach. Tak, więc wycieczkowo – turystycznie dzień udany. A to, że wieczorem na ramionach można było spokojnie jajko sadzone robić to inna sprawa i nie ma nic wspólnego z rowerem. I takiej wersji będę bronił jak niepodległości.
Ojjj a tak naprawdę to trzeba się przyznać do tego że się człek starzej. Jeszcze 10-15 lat temu takie upały nie robiły na mnie większego wrażenia i kręciło się ponad 100 km.
- Waldku pamiętasz upały jakie mieliśmy tuż przed twoim wyjazdem z Polski na Mazurach ???. Nigdy nie zapomnę przylepiającego się asfaltu do bieżnika opon.
A teraz ojjjjj .......................
Dobra nie ważne normalna kolej rzeczy. Ważne aby zdrowie było, chęci i grupa fajnych ludzi co by chcieli ze mną czasami pokręcić tu i ówdzie.
Trasa: Łowicz – Zielkowice – Placencja – Parma – Polesie – Stachlew – Sielce Prawe – Wola Makowska – Mokra lewa – Skierniewice – Ziemiary – Bolimów – Sokołów – Jasionna – Sierzchów – Jasionna – Bednary Kolonia – Bednary – Kompina – Zabostów Duży – Zabostów Mały – Łowicz
Foto:
Skierniewice - park przy Pałacu Prymasowskim © GOZDZIK
W Skierniewicach przy pałacu © GOZDZIK
Prawie jak na Green Velo - Wspaniała trasa między Skierniewicami a Bolimowem © GOZDZIK
Rezerwat Rzeki Rawka © GOZDZIK
Schron w Sierzchowie © GOZDZIK
Sierzchów - schron © GOZDZIK
- DST 52.70km
- Teren 10.00km
- Czas 02:39
- VAVG 19.89km/h
- VMAX 35.30km/h
- Temperatura 22.0°C
- Podjazdy 217m
- Sprzęt GIANT TALON
- Aktywność Jazda na rowerze
Na kawe i małą 40-stkę......
Sobota, 25 maja 2019 · dodano: 28.05.2019 | Komentarze 4
Zaczęło się niewinnie.
Telefon od Rafała z zapytaniem czy mogą z Darią wpaść w sobotę
na kawę do Głowna ?
Nooo sobota to mi pasuje, bo w niedzielę jako ojciec
chrzestny prowadzę ostatniego chrześniaka do komunii. Może prowadzę to dość duże
nadużycie, ale pod kościołem byłem.
Teraz już zostały tylko dwie 18-osiemnastki i 4 wesela do finansowego
zabezpieczenia hihihihi.
Dobrze ale wracajmy do kawy.
W piątek wieczorkiem kolejny niewinny sms…..
Tym razem Daria informuje że w sobotę będzie jednak bardzo
ładna pogoda.
Podchwytuję więc temat i pytam czy może nie chcecie zabrać rowerów.
Na małe niezbyt trudne 40 km czemu nie. Brzmi odpowiedź
Darii.
Cudna sprawa kawa i rowerek.
Co prawda pomysłu na trasę nie mam bo przecież Skowronków
nie zabiorę na jakiś tam zwykły objazd Głowna i okolic. Więc czym prędzej
wieczorową piątkową porą siadam do map i patrzę gdzie i co by tu można na małe
40 kilometrów zaplanować.
Udało się. I było całkiem fajnie.
To znaczy mam nadzieje, ze tak było hihihi.
Było trochę lasu, trochę wsi, trochę miasta, trochę wzniesień,
trochę zjazdów, trochę pola, trochę szutru, trochę piachu, trochę asfaltu……. no
właśnie takie małe trochę 40 kilometrów, a dokładnie 50 z haczykiem.
Ale dziś nie kilometry było najważniejsze. Dziś było ważne
spotkanie z Daria i Rafałem po wielu miesiącach. Pogaduchy te poważne i te
śmieszne. Możliwość powiedzenia tego co na serduchu leży albo je kuje. Pośmianie
się i chociaż na chwilkę zapomnienie tych ostatnich kilkunastu tygodni. Bo dla mnie
takie wyjście na rower to taki powrót do mojej normalności. Kiedy wiem, że mogę
spokojnie zostawić kłopoty domowe w domu i nie wymkną się spod kontroli, a ja
idę na rower. Straszna normalność co…. Ale dla mnie to dużo.
Dziękuję wam bardzo za kawowo-rowerową wizytę.
PS.
Tylko pamiętajcie to że byliście dziś u mnie nie zwalnia was z
przyjazdu na weekendowe rowerowanie i grillowanie.
Trasa: Głowno – Ziewanice – Antoniew – Domaradzyn – Pludwiny
– Koźle – Tymianka – Stryków – Smolice – Smardzew – Zelgoszcz – Dobra – Michałówek
– Ługi – Cesarka – Warszewice – Niesułków – Nowostawy Górne – Kalinów – Głowno.
A swoją drogą to właśnie wpadł mi pomysł na trasę „Dookoła Głowna”
– gdzie właśnie będzie wszystkiego po trochu. Tak zdecydowanie tak.
Foto:
Natura 2000 - Szczypiorniak © GOZDZIK
Leśne dogi © GOZDZIK
Skowronki na trasie © GOZDZIK
- DST 40.80km
- Teren 13.50km
- Czas 02:11
- VAVG 18.69km/h
- VMAX 32.20km/h
- Temperatura 23.0°C
- Podjazdy 163m
- Sprzęt GIANT TALON
- Aktywność Jazda na rowerze
Powrót na rowerowe drogi i szlaki
Niedziela, 19 maja 2019 · dodano: 20.05.2019 | Komentarze 3
Bo po 2 miesięcznym rozstaniu z rowerem i rowerowymi wycieczkami spowodowanym…. mmmmmm no właśnie spowodowanym?...... życiem, wróciłem dziś na rowerowe szlaki i mam nadzieje, że na dłużej. Bo nie tak miła wyglądać kwiecień i maj, nie tak miał wyglądać ten rok, a właściwie to nie tak miało wyglądać moje życie przez ostatnie blisko 25 lat. NIE TAK !!!! Ale niestety tak wygląda i muszę się do tego dostosować i brać tylko to, co to życie daje.
Dobra musiałem sobie ulżyć, bo straciłem kilka fajnych wycieczek, spotkania z przyjaciółmi i przemierzenia kolejnych szlaków i dróg nie mówiąc już o innych atrakcjach.
Nie zapeszając wiec dzisiejszego dnia w sobotę całkowicie się nie przygotowywałem do rowerowego wypadu. Nic sobie nie przygotowałem, nic nie myślałem gdzie i po co, totalnie nic, aby nie zapeszyć i losu i pogody. I można powiedzieć, że się udało. Co prawda nie wypuściłem się na łódzkie wzniesienia, bo o burzy trąbili już od kilku dni, więc nie ryzykowałem, ale po okolicy mojego Głowna się trochę poszwendałem. Z początku nie sądziłem, że uda mi się wykręcić te 40 km, bo po kilku pierwszych kilometrach raczej miałem chęć zawrócić i odpocząć, a nie brnąć dalej. Ale słoneczko tak pięknie świeciło i zachęcało do jazdy, że starałem się nie myśleć za wiele tylko pedałować. A że to moja pierwsza w tym roku jazda w tak ciepły i pogodny dzień bez żadnych bluz, rękawków, nogawek czy też ciepłych gaci, pyszczycho mi się radowało z każdym kolejnym przekręconym kilometrem.
Tak jak wspominałem wycieczka, a właściwie objazd terenu bez żadnego planu. Po prostu sobie jechałem i obserwowałem niebo, aby nie przegapić i nie natknąć się na jakąś burzę, co zresztą szczęśliwie się udało.
Niestety straconych dwóch miesięcy już nie odzyskam i nie nadrobię. Szkoda, bo uciekły mi tak naprawdę dwa najpiękniejsze miesiące roku. Miesiące, w których do życia budzi się przyroda. Liściaste lasy, które były nie tak dawno golutkie jak nowo narodzony człowieczek, teraz są ścianą zieleni. Szare, bure i nijakie pola i łąki dziś są kolorowymi klockami przyrodniczej układanki, a śpiew ptaków dopełnia ten magiczny czas, jakim jest WIOSNA.
Co tu dużo gadać. Mam nadzieję, że kolejne miesiące nie będą już tak złe i zrealizuję większość z zaplanowanych na ten rok wycieczek i rowerowych spotkań.
Trasa: Głowno – Osiny Zarębów – Szczecin – Osiny – Borki – Piaski Rudnickie – Głowno – Osiny Zarębów – Szczecin – Kalinów – Bratoszewice – Kalinów – Głowno
Foto:
Dziś wzniesienia tylko z oddali © GOZDZIK
- DST 30.90km
- Teren 1.00km
- Czas 01:34
- VAVG 19.72km/h
- VMAX 32.90km/h
- Temperatura 8.0°C
- Podjazdy 96m
- Sprzęt VAMP-irek
- Aktywność Jazda na rowerze
Z wiatrem i pod wiatr.
Niedziela, 10 marca 2019 · dodano: 11.03.2019 | Komentarze 2
Ojjjj znudziło mi się pedałowanie w pokoju i pomimo zapowiadających się opadów, śniegu, gradu, deszczu i Bóg raczy wiedzieć, czego jeszcze ruszyłem się z domu, aby troszkę popedałować na świeżym powietrzu. A świeże było, że hej. Tak przewiane i przewietrzone przez szalejący wiatr, że aż zatykało. Oczywiście jakbym jechał gdzieś na wycieczkę do wyznaczonego miejsca, celu to bym klął, na czym świat stoi, ale dziś owy wiatr robił jako „przyrząd” treningowy.
No tak.
Jazda pod taki wiatr liczy się podwójnie, a nawet potrójnie hihihihi. Kiedy już w uszach dudniło tak, że własnych myśli nie słyszałem ruszyłem w drogę powrotna, która była czystą przyjemnością. Na koniec jeszcze tylko mała pętelka po Głownie i do domku pod gorący prysznic.
A wracając tak sobie pomyślałem. Policja robi tyle równych akcji. A to akcja znicz, a to bezpieczny poranek, a to bezpieczny powrót, a to bezpieczne wakacji itp. Kurcze choć raz by zrobili akcje - Bezpieczny przejazd przez wioski i wszystkim tym baranom, durniom itp, którzy zostawiają swoje gospodarstwa otwarte i spuszczone psy wlepili mandaty. Takie mandaty, aby przez rok wyli z żalu utraconych pieniędzy. I to nawet już nie chodzi o rowerzystów, chociaż głównie o nas, ale widziałem jak taki spory pies wybiegł na ulicę do samochodu, a kierowca odbił na lewy pas. Nie wiem czy bezwiednie czy nie, ale jeśli nie panował nad tym ruchem, tylko się przestraszył, że mu psiak pod koła wpadnie i odbił, a jakby tam ktoś jechał w przeciwną stronę ?????? No nieszczęście murowane. Albo jakiś rodzic jechał z dzieckiem na przejażdżkę niedzielną ??? No bezmyślność takich ludzi powinna być karana maksymalnie. Oni sobie do kościoła pewnie pojechali, wrota na podwórko otwarte psy spuszczone i ooooooo. Tak, wkurzony byłem wczoraj bo 4 razy musiałem albo się oganiać, albo przycisnąć mocnej korbki. Jakoś panicznie się nie boję psów, ale wczoraj naprawdę mnie to irytowało. Dobra … napisałem sobie i już mi ulżyło ……..hi. A wycieczka, mimo, że wiatr okrutny i psy, co zagryźć chcą to całkiem miła była, bo jakoś już bardzo wiosnę czułem w tym wietrze.
Trasa: Głowno – Karasica – Bronisławów – Domaradzyn – Popówek Włościański –Boczki Domaradzkie – Ziewanice – Głowno.
Foto:
Okolice Głowna - ale tu wiało © GOZDZIK
Mroga w Głownie © GOZDZIK
- DST 30.70km
- Czas 01:28
- VAVG 20.93km/h
- VMAX 20.90km/h
- Temperatura 10.0°C
- Podjazdy 102m
- Sprzęt VAMP-irek
- Aktywność Jazda na rowerze
W ramach lekarstwa.....
Niedziela, 17 lutego 2019 · dodano: 18.02.2019 | Komentarze 3
Takiej pięknej wiosennej pogody w połowie lutego to trudno się spodziewać, co roku. Więc jak tylko potwierdziłem naocznie to, co przepowiadali synoptycy od kilku dni to od razu załatwiłem sobie 2 godzinki wypadu rowerowego. Wypadu, który miał za zadanie przede wszystkim walkę z małym kacem i lekkim przeziębieniem. A że pogoda do tego była iście wiosenna to zrobił się z tego całkiem miły wypad po okolicznych wioskach. Niektóre miejsca ostatni raz odwiedziłem kilka lat temu i dziś otwierałem oczy ze zdumienia jak się zmieniły. Ile powstało nowych domków jednorodzinnych pojedynczych i w skupiskach. Tu i ówdzie drogi naprawione nowe dywaniki rozwinięte, tu jakiś Orliki tam jakieś inne boisko. Naprawdę byłem mile zaskoczony.
Niestety tą sielankę przerwał telefon od żonki z informacją, że skoczył się gaz w butli i mój mizernie gotowany od samego rana rosołek nie nabierze odpowiedniego występującego przy dłuuuuugim gotowaniu bukietu. A wiadomo na przeziębienie i na kacyka taki rosołek z różnego rodzaju miąska i dużą ilością warzyw jest najlepszym lekarstwem (oczywiście zaraz po „zupie chmielowej” hihihihi.) i chciał czy nie chciał musiałem obrać kurs na domek ratować lekarstwo.
Generalnie bardzo fajnie się dziś kręciło.
Trasa: Głowno – Ostrołęka – Albinów – Domaniewice – Skaratki – Sapy – Strzebieszew - Głowno
Foto:
I do mnie też wiosna zawitała. Tulipany karłowate już prawie kwitną hihihi © GOZDZIK
- DST 22.50km
- Czas 01:09
- VAVG 19.57km/h
- VMAX 28.90km/h
- Temperatura 6.0°C
- Podjazdy 82m
- Sprzęt VAMP-irek
- Aktywność Jazda na rowerze
No to Rozpoczynam.......
Niedziela, 10 lutego 2019 · dodano: 11.02.2019 | Komentarze 2
Gdy opisywałem wycieczkę z 4 listopada 2018 roku nie do końca chciałem, aby to był już ostatni
wypad tego roku. Jak patrzyłem na pogody długoterminowe to wydawała się ze jeszcze jakieś
fajne okno pogodowe będzie w jeden z weekendów. I się nie pomyliłem, bo było i to nie jedno.
Niestety a to inne obowiązki, a to jakieś przeziębienie i spadek motywacji a to znowu zwykłe
lenistwo nie pozwoliły na skorzystanie z pogody. I tak oto właśnie nie udało mi się oficjalnie w
słowach zakończyć sezonu 2018.
A ponieważ nie można rozpocząć czegoś bez wcześniejszego zakończenia chociażby dotyczyło
to słowa pisanego, więc najpierw dosłownie kilka słów dotyczących 2018 roku.
Sezon 2018 był dla mnie wspaniały. Odwiedziłem kilka nieznanych mi miejsc, zrealizowałem
większość zaplanowanych wycieczek, poznałem wspaniałych ludzi z którymi wiem że ponownie
spotkam się w 2019 roku na wspólnych wycieczkach, ale przede wszystkim spędziłem trzy
fantastyczne i niezapomniane dni z Waldkiem i Andrzejem na szlaku Green Velo. To był
naprawdę bardzo miły sezon.
O i teraz można napisać, że sezon rowerowy 2019 czas by rozpocząć.
Tak to prawda nie zrobiłem tego z wielką przyjemnością, bo niestety chłodno, wietrznie, śniegu
jeszcze dużo i mokre drogi, a to nie są Goździkowe warunki do rowerowania. Ale nie było
wyjścia. Za dwa tygodnie zaplanowałem pierwszą wycieczkę w okolicach Sochaczewa i przecież
tak bez wstępnego chociażby małego rozruchu wstyd będzie się pokazać. No może pokazać to
nie aż taki duży wstyd, ale jak sił braknie po 30 km to będzie już przypał. Dlatego postanowiłem
dziś pokręcić troszkę i zobaczyć czy można utwierdzać się w przekonaniu, że za dwa tygodnie
jedziemy na wycieczkę czy raczej coś zacząć ściemniać. Co prawda troszkę na rowerze
stacjonarnym się przez zimę pokręciło, ale to nie to samo. Co pierwsze kilometry, które jechałem
pod wiatr całkowicie to potwierdziły. Do tego jeszcze odzież, która jak zwykle po zimie się
strasznie skurczyła (nie wiem w czym ją żona pierze na koniec sezonu że tak się zbiega, a może
powietrze za suche w domu hihihihi) i mnie denerwuje, gdzieniegdzie woda na ulicach z
topniejącego śniegu, pełno piachu przy krawężnikach, to trzeba stwierdzić, że raczej to nie było
całkiem miłe pierwsze rowerowe podróżowanie. Chociaż już pod koniec tak jakby światełko w
tunelu chęci i możliwości delikatnie zaczęło się żarzyć. Trzeba teraz tylko ten żar podsycać co
weekend i będzie dobrze.
A wszystkim życzę w tym 2019 roku dużo szczęścia i zdrówka.
Trasa : Głowno i okolice
Foto:
Stawy na Hucie Józefów © GOZDZIK
Nowy Przyrodniczy Nabytek Głowna © GOZDZIK
Dąb Niepodległości - miałem przyjemność uczestniczyć w uroczystości posadzenia go © GOZDZIK
Głowno - Plac Wolności © GOZDZIK - A to jest straszy brat - Dąb Wolności posadzony w 10 rocznicę odzyskania przez Polskę Niepodległości - foto lato 2018
Głowno i moje jezioro © GOZDZIK
- DST 44.20km
- Teren 23.00km
- Czas 02:21
- VAVG 18.81km/h
- VMAX 31.80km/h
- Temperatura 16.0°C
- Podjazdy 152m
- Sprzęt GIANT TALON
- Aktywność Jazda na rowerze
Przy torze,przy torze, przy torze pod most.......
Niedziela, 1 lipca 2018 · dodano: 02.07.2018 | Komentarze 1
Tak
wiem nie tak leci oryginał wiersza, ale musiałam dostosować go troszkę do mojej
dzisiejszej wycieczki.
Niedawno
podczas rozmowy telefonicznej z moim przyjacielem Waldkiem usłyszałem, że jak
wróci do kraju to mam się szykować na jazdę nawet zimowa porą. No strasznie
mnie to już zmroziło, a co dopiero będzie jak za oknem będzie minus kilka….
Czyli temperatura nie do przyjęcia jak dla mnie.
Strach
się bać.
Mając
w głowie te słowa i strach, co to będzie och, co to będzie postanowiłem, że
trzeba już zacząć się hartować i w tak zimny i wietrzny dzień lata jak dziś
trzeba iść na rower i to szybciutko hihihihi…….
A
tak bardziej poważnie to ruszyłem swoje 4 litery, bo normalnie wstyd i hańba.
Tyle czasu bez rowerowania. A to pogoda zła, a to nie chce mi się, a to inny
obowiązek, a tu…. A tu prawie miesiąc zleciał i mamy już lipiec. Za tydzień
może rodzinka z Wrocławia przyjedzie wiec też nie, a za dwa to finał MŚ wiec
raczej tez nie, w tygodniu niestety zero szans na rower…. Zaraz się okaże, ze
nie wiadomo, kiedy a październik mnie przywita.
Dramat.
No
mam tak nieraz ze wpadam w jakiś marazm, niechęć do wszystkiego, osłabienie,
nic mi się nie chce i tylko się dołuję ……. Życie i tyle. A raczej przemijające
życie.
Dobra,
ale może teraz już będzie lepiej.
Pomysł
na dzisiejsza wycieczkę wziął się z …......... podróży. A właściwie to z dojazdów. Po
18 latach dojeżdżania do pracy samochodem przyszedł czas na dojeżdżanie do
pracy pociągiem. Nie to żebym miał jakąś krzywdę, bo chodzenie mi wcale nie
przeszkadza. Lubiłem chodzić i nadal lubię, a prawie 40 minutowy spacer rano i
po południu tylko na zdrowie wyjdzie.
Problem,
nie może nie problem. Nieudogodnieniem tego układu jest tylko czas. Tu się nic
nie przyspieszy, nie popędzi, nie wyjedzie wcześniej nie wróci wcześniej.
Odjazd pociągu godzina ta i ta przyjazd ta i ta i……….. i okazuje się, że 12
godzin poza domem się jest. Dodajmy do tego, chociaż 6 godzin snu….. uuuuuuuu
się na będę z bliskimi, z synem. Do bólu.
Dobra
nie ważne. Napisałem to tak może trochę na usprawiedliwienie tego że mi się
nieraz nie chce.
Ale
wracając do pomysłu. To Jeżdżąc teraz pociągiem zauważyłem, że wzdłuż torów to
po prawej stronie to po lewej stronie biegnie cały czas jakaś droga, ścieżka.
Czasami zniknie, to się pojawi i tak pomyślałem sobie, że zobaczę, co to za
ciekawostka. Z niej jest i dokąd mnie doprowadzi. A tytuł wziął się z tą, że
poniekąd jechałem przy torze to fakt i pod mostem to tez fakt, to prawie przez
cały czas nie mogłem się uwolnić od recytowania sobie kawałka oryginalnego
wiersza. Co udało mi się uwolnić od niego i skupić na czymś innym to zaraz
powracał: i dudni, i stuka, łomoce i pędzi ……. Masakra jakaś……….
I
gładko tak i lekko tak dotoczyłem się do miejsca, w którym musiałem opuścić
"przytorową" dróżkę i obrać kurs na dom. No oczywiście … czas ….. mnie do tego
zmusił nic innego. Ale dróżka bardzo fajna. W pewnym momencie wpijamy się na
czerwony Szlak Okrężny Wokół Łodzi, wiec będzie można kolejna wycieczkę
zaplanować w oparciu o dojazd Łódzką Koleją Aglomeracyjną, która stała się moim
podstawowym środkiem transportu.
W
domu zdążyłem się przebrać umyć i lunęło.
Cieszę
się jednak że w ten „mroźny” dzień lata pokręciłem sobie troszkę.
Trasa: Głowno - Wyskoki - Bratoszewice - Stryków - Swędów - Marcjanka - Zelgoszcz - Swędów - Smolice - Stryków - Rokitnica - Bratoszewice - Kalinów - Głowno
Foto:
Przy torze - gdzieś na trasie © GOZDZIK
Przy torze - tu w Swędowie © GOZDZIK
Pod most...... też Swędów © GOZDZIK
Taki sobie gdzieś widoczek był © GOZDZIK
Głowno - Plac Wolności © GOZDZIK
- DST 40.50km
- Czas 01:48
- VAVG 22.50km/h
- VMAX 38.30km/h
- Temperatura 10.0°C
- Podjazdy 145m
- Sprzęt VAMP-irek
- Aktywność Jazda na rowerze
Niby na wesoło, a jednak coś tak smutno
Niedziela, 25 marca 2018 · dodano: 25.03.2018 | Komentarze 3
Słoneczny, pogodny i ciepły dzień na dziś zapowiadano już od
jakiegoś czasu.
Wiosna przyszła więc właściwie można się tego spodziewać już
co dnia.
Dlatego ja tez już od kilku dni bardzo się cieszyłem że
będzie taka właśnie niedziela.
Ale czy naprawdę się cieszyłem???
Czy raczej cała sytuacja w pracy, w pieprzonej korporacji,
dla której człowiek jest tylko instrumentem, narzędziem do wykonywania zadań,
dążenia do zysku, celu do …??. ,powodowała to ze chciałem już weekend, chciałem
pojechać na rower, chciałem być sam. Tak po prostu.
I naprawdę się cieszyłem, ale te ostatnie 3 miesiące, no może
dwa tak mnie zniszczyły, ze jak już wyjechałem dziś na trasę to wcale mnie to
nie cieszyło.
Jechałem bo jechałem, a z tyłu głowy siedziało i siedzi niepokój…. Co będzie dalej. Ile jeszcze uda
się przetrwać. Tym razem się udało, ale co będzie za rok????? To samo?????
Dobra, ale tu nie miejsce na smutasy. Prawda!!!!!!
Już za kilka dni wybiorę się z Waldkiem i Andrzejem na
wycieczkę rowerową. Będzie super pogoda (no to jest oczywiście sprawa nie tak
bardzo pewna), super atmosfera i super trasa zaplanowana i wytyczona przez
Waldka. Potem plan zakłada wyjazd w Jurę K-Cz. Tak więc trzeba się teraz skupić
na tym co przyjemne, ważne, kochane, a resztę traktować jako coś co pozwala
realizować to co przyjemne, ważne i kochane. I tyle.
Trasa: Głowno – Rudniczek – Lubianków – Borki – Wiesiołów –
Kuźmy – Trzcianka – Teresin – Nadolna Kolonia – Kolonia Kraszew – Kraszew –
Kamień – Grodzisk – Dmosin – Osiny – Głowno i po Głownie troszkę.
Foto:
Gdzieś na trasie - zima się jeszcze trzyma tu i tam © GOZDZIK