Info
Ten blog rowerowy prowadzi Gozdzik z miasteczka Głowno. Mam przejechane 22912.03 kilometrów w tym 5526.87 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 19.02 km/h i się wcale nie chwalę.Suma podjazdów to 91978 metrów.
Więcej o mnie.
Wykres roczny
Archiwum bloga
- 2024, Grudzień1 - 0
- 2024, Październik1 - 0
- 2024, Wrzesień3 - 0
- 2024, Sierpień2 - 0
- 2024, Lipiec3 - 4
- 2024, Czerwiec6 - 0
- 2024, Maj4 - 0
- 2024, Kwiecień2 - 0
- 2024, Marzec2 - 0
- 2024, Luty2 - 0
- 2023, Październik1 - 0
- 2023, Wrzesień5 - 0
- 2023, Sierpień5 - 2
- 2023, Lipiec2 - 0
- 2023, Czerwiec6 - 0
- 2023, Maj3 - 0
- 2023, Kwiecień2 - 0
- 2023, Marzec2 - 0
- 2022, Październik2 - 0
- 2022, Wrzesień1 - 1
- 2022, Sierpień6 - 0
- 2022, Lipiec4 - 3
- 2022, Czerwiec2 - 0
- 2022, Kwiecień3 - 0
- 2022, Marzec4 - 7
- 2022, Luty1 - 0
- 2021, Październik3 - 0
- 2021, Wrzesień2 - 0
- 2021, Sierpień4 - 1
- 2021, Lipiec2 - 0
- 2021, Czerwiec6 - 1
- 2021, Maj3 - 1
- 2021, Kwiecień2 - 0
- 2021, Marzec4 - 4
- 2020, Listopad1 - 0
- 2020, Październik3 - 3
- 2020, Wrzesień1 - 0
- 2020, Sierpień8 - 5
- 2020, Lipiec3 - 2
- 2020, Czerwiec3 - 0
- 2020, Maj4 - 0
- 2020, Kwiecień1 - 2
- 2020, Marzec1 - 3
- 2020, Luty1 - 2
- 2020, Styczeń1 - 2
- 2019, Listopad1 - 2
- 2019, Październik2 - 4
- 2019, Wrzesień1 - 1
- 2019, Sierpień2 - 3
- 2019, Lipiec6 - 17
- 2019, Czerwiec4 - 8
- 2019, Maj2 - 7
- 2019, Marzec3 - 8
- 2019, Luty2 - 5
- 2018, Listopad1 - 3
- 2018, Październik1 - 3
- 2018, Wrzesień2 - 3
- 2018, Sierpień3 - 12
- 2018, Lipiec6 - 22
- 2018, Czerwiec1 - 5
- 2018, Maj3 - 11
- 2018, Kwiecień3 - 16
- 2018, Marzec2 - 7
- 2018, Luty2 - 6
- 2018, Styczeń1 - 11
- 2017, Listopad1 - 3
- 2017, Wrzesień2 - 6
- 2017, Sierpień3 - 7
- 2017, Lipiec6 - 6
- 2017, Czerwiec4 - 9
- 2017, Maj3 - 10
- 2017, Kwiecień2 - 9
- 2017, Marzec3 - 16
- 2016, Listopad1 - 1
- 2016, Październik1 - 1
- 2016, Sierpień5 - 19
- 2016, Lipiec4 - 14
- 2016, Czerwiec4 - 17
- 2016, Maj2 - 19
- 2016, Kwiecień2 - 8
- 2016, Marzec2 - 6
- 2016, Luty1 - 1
- 2015, Grudzień1 - 5
- 2015, Listopad1 - 5
- 2015, Październik3 - 14
- 2015, Wrzesień3 - 5
- 2015, Sierpień7 - 21
- 2015, Lipiec5 - 4
- 2015, Czerwiec4 - 9
- 2015, Maj4 - 13
- 2015, Kwiecień4 - 4
- 2015, Marzec5 - 10
- 2015, Luty1 - 2
- 2015, Styczeń1 - 0
- 2014, Listopad3 - 7
- 2014, Październik2 - 2
- 2014, Wrzesień3 - 11
- 2014, Sierpień8 - 19
- 2014, Lipiec3 - 8
- 2014, Czerwiec3 - 9
- 2014, Maj3 - 6
- 2014, Kwiecień2 - 4
- 2014, Marzec4 - 13
- 2014, Luty2 - 7
- 2014, Styczeń1 - 1
- 2013, Grudzień1 - 7
- 2013, Październik2 - 7
- 2013, Wrzesień1 - 1
- 2013, Sierpień6 - 23
- 2013, Lipiec5 - 16
- 2013, Czerwiec6 - 8
- 2013, Maj7 - 16
- 2013, Kwiecień5 - 11
- 2013, Marzec3 - 15
- 2012, Listopad3 - 10
- 2012, Październik2 - 12
- 2012, Sierpień5 - 19
- 2012, Lipiec3 - 17
- 2012, Czerwiec4 - 4
- 2012, Kwiecień5 - 0
- 2012, Marzec4 - 5
Sierpień, 2014
Dystans całkowity: | 459.97 km (w terenie 44.60 km; 9.70%) |
Czas w ruchu: | 22:11 |
Średnia prędkość: | 20.73 km/h |
Maksymalna prędkość: | 51.40 km/h |
Suma podjazdów: | 1636 m |
Liczba aktywności: | 8 |
Średnio na aktywność: | 57.50 km i 2h 46m |
Więcej statystyk |
- DST 104.85km
- Czas 04:48
- VAVG 21.84km/h
- VMAX 51.40km/h
- Temperatura 25.0°C
- Podjazdy 391m
- Sprzęt BASIC
- Aktywność Jazda na rowerze
Skierniewice
Czwartek, 28 sierpnia 2014 · dodano: 01.09.2014 | Komentarze 2
W końcu troszkę słońca w czasie mojego urlopu zawitało na niebo,
więc czym prędzej wskoczyłem na rowerek i pomknąłem do Skierniewic. Odwiedzenie
tej miejscowości nie było w tegorocznych planach, ale tak jakoś wyszło, że sam
rowerek mnie tam poniósł. I tak właśnie wylądowałem na rynku w Skierniewicach. Byłem
już tu kiedyś i odwiedziłem co ważniejsze miejsca, teraz to tylko wizyta na rynku
i w ratuszu miejskim, chwilę powałęsałem się po mieście i w drogę powrotną.
Było naprawdę fajnie, choć samotnie i tuż przed domem
dopadła mnie ulewa to jednak słonko, rower, ciepło, urlop i przyroda to jest to
co kocham :-)
Trasa: Głowno – Bratoszewice – Szczecin – Dmosin – Grodzisk –
Ząbki – Rozdzielna – Wola Lubiankowska – Łyszkowice – Seligów – Stachlew – Wola
Makowska – Mokra lewa Skierniewice – Maków – Słomków – Jacochów – Seligów –
Łyszkowice – Wola Lubiankowska Rudniczek – Głowno.
Foto:
Skierniewicki Ratusz © GOZDZIK
Ratusz w Skierniewicach © GOZDZIK
Taki ogólny widok na rynek i ratusz w Skierniewicach © GOZDZIK
A to mnie jednak dopadło na 7 km przed domem © GOZDZIK
- DST 19.22km
- Czas 00:52
- VAVG 22.18km/h
- VMAX 35.98km/h
- Temperatura 16.0°C
- Podjazdy 72m
- Sprzęt BASIC
- Aktywność Jazda na rowerze
Pogoda rządzi :-(
Poniedziałek, 25 sierpnia 2014 · dodano: 25.08.2014 | Komentarze 2
Proszę o cisze i powagę oraz zapłakanie nad tym dystansem …..
Niee no masakra kolejny raz pogoda popsuła mi plany i nie ma
o czym mówić. To znaczy jest przez tą niecałą godzinę wiatr przewiał mnie do
szpiku kości i pierwsza rzecz, jaką zrobiłem po powrocie do domu to gorąca herbata
z malinami i cała cytryną.
I tyle, koniec tematu.
Trasa : Szkoda gadać
Foto: zamarzł mi mózg o ile jest i nie widziałem nic ciekawego.
Jestem zły i wściekły…… a dzisiejsza wycieczka miała być do
kolejnego miejsca związanego z powstaniem styczniowym to jest do Głogowca gm.
Kutno.
- DST 72.90km
- Teren 1.90km
- Czas 03:18
- VAVG 22.09km/h
- VMAX 40.79km/h
- Temperatura 19.0°C
- Podjazdy 395m
- Sprzęt BASIC
- Aktywność Jazda na rowerze
Szlakiem Powstania Styczniowego na Ziemiach Polskich (PTTK) część 4 - Brzeziny
Czwartek, 21 sierpnia 2014 · dodano: 24.08.2014 | Komentarze 0
Trwa cudowny czas urlopowy, więc można pozwolić sobie na
mały wypad w środku tygodnia, tym bardziej, że i Gołąbek czwartki ma troszkę
wolniejsze i już o godzinie 13 mogliśmy ruszyć w trasę.
Trasę dość ambitną, jak
na popołudnie i niezbyt pewna pogodę bo mieliśmy jechać do Lubochni pod
Tomaszowem Mazowieckim. Niestety jak się tego obawiałem plany już w Jeżowie
musieliśmy zmienić ze względu na zbliżające się dość mocno ciemne deszczowe
chmurzyska, a ponieważ tak całkowicie nie chciałem tracić motta przewodniego
tego wyjazdu (Powstanie Stoczniowe 1863) postanowiłem, że będziemy zawracać w
kierunku domu ale zawadzimy o Brzeziny gdzie na cmentarzu parafialnym znajduje
się mogiła zbiorowa powstańców. Niestety ta decyzja okazała się mało przyjemna
bo choć oczywiście zaliczyłem kolejne miejsce związane z postaniem to niestety
dopadło nas deszczysko i dość mocno zlało. Dopiero bliżej Głowna się
wypogodziło i spokojnie dojechaliśmy do domów.
No taki mam ten sierpień, że karty rozdaje pogoda jak na
razie. Mam nadzieję ze kolejne dni będą bardziej pogodne i spokojnie
gdzieś jeszcze się wyskoczy w tygodniu.
Trasa : Głowno – Dmosin – Kołacin – Kobylin – Jeżów – Popień
– Leszczyny – Wągry – Brzeziny – Tadzin – Marianów Kołacki Wola Cyrusowa –
Lubowidza – Dmosin – Głowno.
Foto:
Widok z punktu widokowego w Leszczynach - w oddali elewatory koło Rogowa © GOZDZIK
Wsi spokojna, wsi....... no nie znam dalej :-) © GOZDZIK
Brzeziny - zbiorowa mogiła powstańców 1863 © GOZDZIK
- DST 37.80km
- Teren 11.00km
- Czas 02:20
- VAVG 16.20km/h
- VMAX 32.98km/h
- Temperatura 18.0°C
- Podjazdy 117m
- Sprzęt BASIC
- Aktywność Jazda na rowerze
Pod Toruniem - dzień Trzeci Toruń
Niedziela, 17 sierpnia 2014 · dodano: 23.08.2014 | Komentarze 5
Ostatni dzień wyjazdowy to tradycyjnie moje samotne jakieś
tam rowerowanie po okolicy. Dużo kilometrów tym razem nie było. Zamotałem się
całkowicie w drodze do Torunia chcąc do niego dojechać czerwonym szlakiem
wzdłuż Wisły, a nie starą trasą i zaczęło brakować czasu na powrót rowerem do
Aleksandrowa K. Dodatkowo w Toruniu jest tyle do zobaczenia, zwiedzenia,
wejścia np. na wieżę Ratusza gdzie niestety można stracić poczucie uciekającego
czasu. Kasia dziękuję za zapakowanie mojego mustanga do bagażnika i podwózkę.
Oczywiście plany na ten dzień był bardziej ambitny bo
chciałem jeszcze zobaczyć ruiny zamku w Złotorii i Bierzgłowie, ale tak jak
mówię całkowicie się zamotałem na czerwonym szlaku przy jakichś jeziorkach,
rozlewiskach tuż przed dawną przeprawą promową na którą zresztą liczyłem, a
niestety nie było do Silna. I oprócz tego że nie dało się tam jechać na rowerze
przez około 1,5-2 kilometrów to dodatkowo rower przez długi czas niosłem na
plecach. Krzaki po szyję, powalone świeżo drzewa na skarpie, które tylko dały
się obejść wchodząc na tą skarpą .
No masakra jakaś.
Powiem tak było chłodno, miałem tylko koszulkę rowerową było
mi raczej zimno, a tam pot lał się strugami i był moment że chciałem zawrócić
do domku … znaczy się na kwaterkę na obiadek… bo muszę się przyznać, że jak
sobie pomyślałem ile kleszczy będę miał po tym przedzieraniu się przez
chaszcze,to mój entuzjazm gasł jak
zapałka w deszczu. Ale jakoś się udało.
Dobra dosyć usprawiedliwiania, lamentowania i zwalania winy
na rzeczy martwe … mmmmm no nie martwe…. bo na przyrodę …. ale właściwie to,
dlaczego nie …. chaszcze, drzewa, pogoda, deszcz i super widoki z wieży
uniemożliwiły mi realizację mojego planu … a co … to przez nich… to nie moja
wina.
I tak zakończyła się moja , nasza kolejna rowerowa mini
wyprawa. Wyprawa, która jest raz do roku, na tylko 2-3 dni i jest jak dla mnie
lekiem na całe zło.
Kasiu, Waldku i wam Marcinki dwa, dziękuję za te chwile w
których mogłem zapomnieć o pewnych sprawach, rzeczach, kłopotach i
zmartwieniach.
Mam nadzieję, że w przyszłym roku Waldkowi jednak uda się
przylecieć do Polski na kilkanaście dni i ponownie gdzieś pojedziemy razem, a
jak nie to …….. może Szlak Orlich Gniazd w dwa dni… ??? Zobaczymy.
Trasa: Aleksandrów Kujawski – żółtym do czerwonego w okolicach
Wołuszewa – czerwonym przez Otłoczyn – Brzozę – Czerniewice do Torunia – wałęsanie się po starym mieście.
Foto: Każdy zabytki i atrakcje Torunia zna, nie ma sensu ich
pokazywać. Dlatego fotki tylko z wieży Ratusza i na końcu dla porządku fotki zaliczonych dwóch zamków.
Toruń - widok z wieży ratuszowej © GOZDZIK
Toruń - widok z wieży ratuszowej © GOZDZIK
Toruń - widok z wieży ratuszowej © GOZDZIK
Toruń - widok z wieży ratuszowej © GOZDZIK
Toruń - widok z wieży ratuszowej © GOZDZIK
Zamek Dybów - Toruń © GOZDZIK
Zamek Dybów - Toruń © GOZDZIK
Toruń zamek Krzyżacki © GOZDZIK
Toruń zamek Krzyżacki © GOZDZIK\
Podziemia zamku krzyżackiego w Toruniu © GOZDZIK
A tak chyba wyglądał zamek w Toruniu © GOZDZIK
- DST 100.00km
- Teren 1.50km
- Czas 04:37
- VAVG 21.66km/h
- VMAX 35.50km/h
- Temperatura 22.0°C
- Podjazdy 259m
- Sprzęt BASIC
- Aktywność Jazda na rowerze
Pod Toruniem - dzień Drugi Kruszwica
Sobota, 16 sierpnia 2014 · dodano: 21.08.2014 | Komentarze 1
Dzień drugi na naszych wypadach to tzw. Główna atrakcja,
najważniejsza trasa wypadu, którą tym razem była trasa do Kruszwicy. To znaczy
nie sama trasa jest atrakcją, nie no oczywiści że również jest, ale chodzi mi o
miejsce a tegorocznym głównym miejscem, atrakcją było odwiedzenie Mysiej Wieży
w Kruszwicy. Chociaż wszelkie prognozy pogody oraz Ona sama tego ranka nie
zapowiadała nic dobrego to i tak ekipa w składzie Kasia, Marcin, Gołąbek oraz
Goździk (Waldek niestety leczył obolałe miejsca po bliskim spotkaniu z
ogrodzeniem) ruszyła na trasę.
Pierwsze kilometry jazdy to właściwie moja walka z porannym
bólem głowy… nie wiem skąd on się bierze na naszych wycieczkach na drugi dzień,
chyba zmiana klimatu hi hi hi.
Następne kilometry to oglądanie się dookoła siebie i patrzenie,
z której chmury nas zleje, a ostatnie 10 kilometrów przed Kruszwicą to jazda w
deszczu i patrzenie - rozglądanie się czy nam jakiś zabłąkany piorunek nie
przysmaży dupska bo grzmoty było słychać a błysków nie.
Totalnym zaskoczeniem było to że w samej Kruszwicy deszczu
nie było a to nam [pozwoliło spokojnie wejść na wieże i tu się porozglądać
dookoła siebie. Ojjjjjjj naprawdę fajne widoczki na Gopło i okolice, a przez
wypożyczone lornetki mogliśmy pooglądać jeszcze bardziej odległe okolice (chyba
Inowrocław widzieliśmy, znaczy się kawałeczek).
Jeszcze chwila powłóczenia się po samym mieście w
poszukiwaniu jakiegoś miłego miejsca na posiłek i w drogę powrotną, a w niej
oczywiście od nowa zabawa z chmurami, deszczem i burzą którą przeczekaliśmy w jakiejś
restauracji pod Kruszwicą w której oczekiwano Młodej Pary i gości weselnych a
nie nas. Tylko w drodze powrotnej było troszkę odwrotnie zaczęło się od burzy,
potem jazda w deszczu a na koniec ucieczka przed kolejnymi napływającymi po
niebie bandytami. Ufff udało się nam umknąć …………. Ale tylko dzięki temu że napędzała nas
myśl o oczekującym na nas smacznym i pyszny obiadku.
Wieczór zakończyliśmy miłymi rozmowami i wspominkami z
poprzednich wyprawach HiHiHiHiHiHi…
Trasa : Aleksandrów Kujawski – Ostrowąs – Straszewo –
Dąbrowa Biskupia – Bąkowo – Papros – Kruszwica – Papros – Dabrowa Biskupia –
Ostrowąs – Aleksandrów Kujawski.
Foto:
Po piasku nie wszystkim chciało się pedałować © GOZDZIK
Mysia Wieża w Kruszwicy © GOZDZIK
Nie wszystkie Gołąbki są z tego zachwycone - wejście na wieże © GOZDZIK
Widok z wieży © GOZDZIK
Widok z wieży - Kruszwica © GOZDZIK
Kruszwica - pozostałości muru obronnych zamku królewskiego © GOZDZIK
I trochę padało © GOZDZIK
- DST 27.00km
- Czas 01:21
- VAVG 20.00km/h
- VMAX 35.30km/h
- Temperatura 22.0°C
- Podjazdy 125m
- Sprzęt BASIC
- Aktywność Jazda na rowerze
Pod Toruniem - dzień Pierwszy Raciążek
Piątek, 15 sierpnia 2014 · dodano: 20.08.2014 | Komentarze 4
Tak długo i niecierpliwie wyczekiwany długi sierpniowy
weekend w końcu nadszedł. A jak nadszedł to znaczy, że mogłem z grupą
przyjaciół wyjechać na trzydniową przygodę z rowerem w okolice Torunia.
Co jest podstawą takiego wyjazdu?
Dla mnie to trzy podstawowe elementy.
Grupa zaufanych, zgranych i wesołych ludzi …. O to byłem
spokojny.
Pogoda, no tu miałem ostre obawy ale jest ryzyko jest zabawa
są przygody z deszczem i burzami szczególnie w sobotę .
I trzeci element to kwatera wybierana z Internetu na podstawie
zdjęć i rozmowy telefonicznej. W zeszłym roku niestety kwatera była do bani.
Nawet nie chcemy jej wspominać.
Tak wiem z wycieczek rowerowych wraca się wieczorem i
kwatera służy tylko jako noclegownia, ale…. No bez przesady jakoś musi tam być.
Dlatego w tym roku jechaliśmy na kwaterkę z pewna nutą obawy
i ostrożności tym bardziej, że nasze lenistwo wzięło górę i kwaterka była zamówiona z wyżywieniem
(śniadanko i obiodo-kolacja).
Po dojechaniu na miejsce do Aleksandrowa Kujawskiego i
zakwaterowaniu się w przygotowanych dla nas pokojach, okazało się, że jest
pięknie. Czyściutko, dużo miejsca, kwatera otoczona drzewami, balkonik, a do
tego przywitani zostaliśmy bardzo miło i serdecznie. Naprawdę pierwsze wrażenie
wspaniałe.
Co będzie dalej to zobaczymy, bo zaraz po rozpakowaniu
rowerów i złożeniu ich w całość znaczy się w cztery całości ( do kangura
wsadziłem 4 rowery i czterech facetów z bagażami kocham to auto) ruszyliśmy na
małą przejażdżkę do Raciążka pod ruiny zamku oraz na rekonesans po miasteczku,
w którym rozłożyliśmy nasze obozowisko. Nie wiem, czemu ale jakieś takie dziwny
ten Aleksandrów Kujawski, jakiś taki nie wiem jak go nawet nazwać.
Przejechaliśmy głównymi ulicami troszkę tez bocznymi. Objechaliśmy je w 40
minut może i tak bez emocji, bez historii po prostu byliśmy w Aleksandrowie
Kujawskim i koniec tematu.
Temat zaczął się dopiero po powrocie, kiedy to usiedliśmy do
naszego pierwszego posiłku. No ludziska kochane mówię wam mistrzostwo świata.
Pyszne pachnące cieplutkie domowe dosłownie domowe prawdziwe jedzonko a do tego
taka ilość, że nie było szansy na zjedzenie całości nam podanej.
I powiem tu od razu aby zakończyć temat kwatery i jedzenia,
że śniadania były również tak pyszne, smaczne, różnorodne i w odpowiednio dużej
ilości jak obiado-kolacje. Kwatera jako całość – rewelacja, budynek, pokoje,
właściciele super, jedzonko niebo w gębie.
Tą kwaterę http://agroturystyka.kpodr.pl/profil/galeria/agro...
z czystym sumieniem polecam każdemu, kto się chce wybrać w okolice Torunia i
powałęsać się po nich jak i po samym Toruniu, chociaż dojazd do Torunia rowerem
wg mnie taki sobie, ale o tym w trzecim dniu wycieczki.
Dzień pierwszy zakończony, choć nie obeszło się bez drobnych
kontuzji i małego, ale bliskiego i bolesnego spotkania z siatką ogrodzeniową,
to jednak całość supernowa.
Trasa : Aleksandrów Kujawski - Raciążek
Foto
Raciążek - ruiny zamku © GOZDZIK
Raciążek - ruiny zamku © GOZDZIK
Raciążek - ruiny zamku © GOZDZIK
- DST 28.10km
- Teren 23.00km
- Czas 01:44
- VAVG 16.21km/h
- VMAX 30.12km/h
- Temperatura 32.0°C
- Podjazdy 57m
- Sprzęt BASIC
- Aktywność Jazda na rowerze
Puszcza Kampinoska - dla niektórych po raz pierwszy
Sobota, 9 sierpnia 2014 · dodano: 11.08.2014 | Komentarze 2
Minął dokładnie rok od ostatniego spotkania z moim przyjacielem Waldkiem,
który to wyemigrował na „Zieloną Wyspę” i odwiedza naszą Polskę tylko raz w
roku.
Niestety tylko raz w roku, ale za to podczas takiego pobytu
możemy wspólnie tak jak przed Waldkową emigracją ruszyć wspólnie na rowerki
oraz powspominać odbyte wycieczki.
Tym razem jeszcze przed 3 dniowym tradycyjnym wyjazdem w
długi sierpniowy weekend (okolice Torunia) udało nam się wspólnie
wyskoczyć na chwilkę do ukochanej (mojej i Waldka) Puszczy Kampinoskiej. Radość
z wyjazdu bezcenna tym bardzie, że swój pierwszy raz hi hi hi w puszczy
odnotowałMarcin zwany Gołąb.
Bardzo mi zależało na tym aby Gołąbkowi spodobała się jazda
po puszczańskich szlakach. Dlatego już dużo wcześniej z Waldkiem ustaliliśmy
trasę naszego wypadu. Trasę która nam się wydawała najbardziej fajna, ładna,
zróżnicowana i która pozwoli naszemu „pierwszakowi” zakochać się w puszczy jak
my. Trasa nie za długa nie za krótka lecz w sam raz. Troszkę błotka, ciut
piachu, odrobina wzniesień oraz sporo zieleni, która na pewnym odcinku Kacapskiej
Drogi z Granicy do Kanału Łasica całkowicie przesłaniała ścieżkę.
Tak jak już kiedyś gdzieś pisałem Puszcza Kampinoska dla
mnie to nie tylko sam las, przyroda ale również kawał historii naszego państwa
i ogrom ludzkiej tragedii związanej z walką o wolność i niepodległość Polski.
Nie wiem może te dwa elementy jednocześnie docierające do
mojej głowy powodują, że czuję się tu inaczej, że jest to jakieś takie miejsce
które się nie nudzi, nawet te miejsca które odwiedzam już po raz kolejny. Jadę
i wyobrażam siebie co tu się działo, myślę o tych dla których pewnie te ścieżki
którymi teraz jeździmy były ostatnią drogą.
Eeeeee dobra dosyć tego wspominania - smutkowania… ruszamy
na szlak.
Ruszyliśmy spokojnie, powoli oglądamy, podziwiamy,
odwiedzamy ciekawe miejsca i z każdym pokonanym kilometrem widzimy z Waldkiem jak nasz Marcinek dostaje skrzydeł w tej puszczy.
Jedzie jak szalony przez wodę, błoto zielsko po szyję .. rwie do przodu z uśmiechem
na twarzy i tylko co jakiś czas widzimy go na skrzyżowaniu szlaków z
zadowoleniem na twarzy i pytaniem: - gdzie
teraz ?????
Na taki odbiór i zapał Marcina do jazdy po puszczy, serca
nam się radują i stwierdzamy, że Gołąbek, nasz drogi przyjaciel połknął bakcyla
puszczy, złapał przynętę i już chyba nie puści – taką mam nadzieję, bo
ciekawych miejsc i wspaniałych szlaków jest jeszcze mnóstwo do objechania.
Cóż można więcej powiedzieć o takim wypadzie.
Miałem wszystko to co mnie cieszy: rower, puszczę i dwóch
wspaniałych kompanów, a wiec żyć i się radować z takich chwil.
Trasa: Granica – żółtym – Kanał Łasica – żółtym do
niebieskiego – niebieskim do Górek – Górczyńską drogą do zjazdu do Granicy.
Ciekawe miejsca ; Granica, Dąb Powstańców, Wystawka, Kanał
Łasica, Sosna Powstańców
Foto:
Dąb Powstańców © GOZDZIK
Kanał Łasica © GOZDZIK
Pogaduchy nad kanałem © GOZDZIK
Sosna Powstańców © GOZDZIK
Trzech szczęśliwych....... Waldi Goździk Gołąb © GOZDZIK
- DST 70.10km
- Teren 7.20km
- Czas 03:11
- VAVG 22.02km/h
- VMAX 37.10km/h
- Temperatura 32.0°C
- Podjazdy 220m
- Sprzęt BASIC
- Aktywność Jazda na rowerze
Do Łowicza
Sobota, 2 sierpnia 2014 · dodano: 04.08.2014 | Komentarze 3
Tym razem się udało dojechać do celu.
Chociaż muszę powiedzieć, że o poranku to pogoda była taka siebie.
Mglisto, zachmurzone niebo, brak słoneczka, ale było cieplutko to fakt. Prognozy
nic złego nie zapowiadały wiec w drogę.
Tak mi się chciało już jakiegoś rowerowania (w ostatnie weekendy
niestety nie mogłem sobie pozwolić na wycieczki), że na miejsce spotkania z
Gołębiem (pod jego blokiem) stawiłem się 30 minut przed czasem, czym dość mocno
zaburzyłem przygotowania do wyjazdu, ponieważ Marcin musiał rano, bardzo rano
być w pracy i dopiero co wrócił.
To czekamy… znaczy się sam czekam …..no nie ja i mój rower
.. to czekamy jednak J
Ruszamy punkt 9.00 do znajdującego się dość blisko w linii
prostej Łowicza. Ale linia prosta to nie do końca mi odpowiada wiec troszkę
bardziej na około trasa w głowie była wyznaczona. Nawet Marcin w pewnym
momencie zaczął się zastanawiać czy aby na pewno my do Łowicza jedziemy…
jedziemy jedziemy….. a w głowie .. kurczę jakoś chyba za bardzo na około mnie
poniosło, ale spoko już, już jesteśmy na miejscu prawie….
I dojechaliśmy …… odwiedziny w wybranych miejscach: dwa to
miejsca pamięci straconych przez moskali powstańców styczniowych 1864, oraz
stary rynek z klasycystycznym Ratuszem Miejskim. Potem odpoczynek na pomoście
nad Bzurą i do domu.
Nie wiem czy tez tak macie, ale ja mam tak że jak coś jest
miłe, fajne, przyjemne to czas zapiernicza dwa albo trzy razy szybciej, a jak
jest coś do bani to się wlecze … że łeeeee….
I właśnie tym razem było tak samo .. nie wiem jak i kiedy a
tu już 12 chwila moment i 13… i wieczór….a potem to już niedziela….. i tak
kolejny tydzień i weekend minął bezpowrotnie. Zostanie tylko na fotkach i w
pamięci, oraz mam nadzieję ze tu… przez wiele wiele lat…….
A zapomniałem jeszcze o swojej domowej kronice pisanej
ręcznie. Tak ręcznie długopisem, bo stwierdziłem że całkowicie się uwsteczniłem w pisaniu, pisząc
tylko i wyłącznie na komputerze. Masakra…. Dlatego od 3 lat bazgram opisy w
kajecie. Polecam, naprawdę spora frajda hi hi hi.
Trasa : Głowno – Lubianków – Czatolin – Łyszkowice – Kuczków
– Uchań Dolny – Łowicz – Jastrzębia – Pilaszków – Dąbkowice Górne – Rogóźno –
Sapy – Strzebieszew – Głowno.
Foto:
W laski miejskim w Łowiczu © GOZDZIK
To właśnie to cudo - przepraszam za jakość, ale nie było jak go zrobić przy białym niebie © GOZDZIK
Przy stadionie miejskim OSiR © GOZDZIK
Tablica na pomniku © GOZDZIK
Na Nowym Rynku © GOZDZIK
Tablica na pomniku © GOZDZIK
Łowicz - Ratusz © GOZDZIK
Jezioro Okręt w pobliżu Rogóźna - raj dla ptaków © GOZDZIK
Jezioro Okręt © GOZDZIK