Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Gozdzik z miasteczka Głowno. Mam przejechane 22889.93 kilometrów w tym 5518.87 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 19.02 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 91878 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Gozdzik.bikestats.pl

Archiwum bloga

  • DST 111.00km
  • Teren 43.00km
  • Czas 06:35
  • VAVG 16.86km/h
  • VMAX 45.10km/h
  • Temperatura 30.0°C
  • Podjazdy 362m
  • Sprzęt VAMP-irek
  • Aktywność Jazda na rowerze

Green Velo 2019 - dzień trzeci

Niedziela, 28 lipca 2019 · dodano: 01.08.2019 | Komentarze 1

Dzień trzeci przede wszystkim zapowiadał się na naprawdę bardzo gorący i dodatkowo najdłuższy, jeśli chodzi o dystans. Waldek do tego wszystkiego dołożył wiadomość, ze wyczytał gdzieś na forum informację o tym, że dziś napotkamy jeden z bardziej podłych fragmentów szlaku GV. Ale kto by się tym przejmował z rana. Da się radę. Nikt o tym o godzinie 9.00 rano nie zawracał sobie głowy. Bardziej nas martwiła przeprawa promowa przez Bug. Bo skoro jest mało wody w rzekach to ciekawe czy prom w Mielniku będzie pracował.
Dzięki małej pomyłce w nawigacji żegnamy się z Hajnówkę w wersji rozszerzonej zwiedzają jeszcze kawałeczek tego miasta. Za miastem czeka nas długa prosta w pełnym słońcu. Co prawda trudno mówić o dziewiątej rano o pełnym słońcu, ale niestety dziś już o tej godzinie było naprawdę bardzo ciepło i duszno. Wiatr nam sprzyja, bo wieje w plecy, więc kilometry umykają szybko. Mnie od samego początku jedzie się dość ciężko. Mięśnie po wczorajszej wygranej w czasówce w TdF trochę bolą, a do tego czuję po telefonicznej rozmowie z żonką, że w domu nie jest wszystko tak jak powinno być.
Ale jechać trzeba, krajobrazy podziwiać, koła nie puszczać i odpuścić sobie dziś rumakowanie na czele peletonu. I jakoś to będzie.
I było całkiem przyjemnie. Ból się rozszedł po kościach, głowa trochę przestała myśleć widoki fajne jak zwykle brygada mnie rozweselała i …. I nagle przyszła niespodziewanie miejscowość Czeremcha, a właściwie to droga nr 66, którą przekroczyliśmy w okolicach Czeremchy.
I się #$#@#$ zaczęło.
Sypki piasek na drodze, która była pofałdowana, taka jak tarka, nie wiem jak to opisać, ale jazda po niej z otwartymi ustami groziła odgryzieniem języka a z zamkniętymi w tym upale uduszeniem. Szybkość na liczniku to 6-8 km/h.
No dobra trudno. Szlak Green Velo to różnorodność nawierzchni i to jest fajne. Więc jedziemy przecież zaraz się to pewnie skończy. Jedziemy kilometr, dwa, pięć 10 kurcze to się nie kończy !!!!!. Końca nie widać, woda wypita. W niektórych miejscach było tyle piachu że walczyło się o przetrwanie. Koła cieniutkie, sakwy ciężki, żar z nieba, gdzie nie gdzie wiatr w twarz. Myślałem ze nie dojadę, że za chwilę ciepnę rower w krzaczory i koniec wycieczki. Znajdę sobie gdzieś kwaterę i zostaje. Ale szkoda mi oderwać się od takiej fajnej ekipy. Co prawda na tym odcinku, który tak mniej więcej liczył około 18 km rozciągnęliśmy się tak ze się nawet nie widzieliśmy. A spotkania były tylko wówczas jak się spadło już z roweru i łapało chwilkę odpoczynku. Nie muszę wam chyba mówić, o czym i jakich słów używaliśmy, gdy rozmawialiśmy prawda. Ale za każdym razem trzymała nas nadzieja ze już za chwilkę już jeszcze ten zakręt i pewnie tam już jest dobrze. Ja nie mówię o asfalcie, ja nawet nie mówię o tym piachu. Niech i on sobie nawet i był, ale ta tarka była jak nóż wbijany w plecy milimetr po milimetrze przez blisko 2 godziny. Generalnie można powiedzieć, że do Grabarki droga była masakryczna. Potem oczywiście też były jeszcze fragmenty szutru i piasku, ale nie było tej cholernej tarki. Całe szczęście ze tak w połowie tej mordęgi Mateusz dodzwonił ,się do obsługi promu i dowiedzieliśmy się że kursuje regularnie cały czas do godzony 20.00. Uffff chociaż to zmartwienie mamy z głowy.
W Grabarce zrobiliśmy troszkę dłuższy postój, aby zwiedzić to najważniejszym miejsce kultu religijnego wyznawców prawosławia w Polsce. Tu znajduje się utworzony w 1947 monaster żeński Świętych Marty i Marii, a także 3 klasztorne cerkwie. Wokół głównej cerkwi Przemienienia Pańskiego (z trzech stron – północnej, wschodniej i południowej) wśród wysokich sosen ustawionych jest wiele krzyży, przynoszonych, co roku przez pielgrzymów zmierzających na obchody święta Przemienienia Pańskiego, które robią niesamowite wrażenie. Na górę pod cerkiew prowadza kamienne schody, których pokonanie wymaga trochę wysiłku, a biorąc pod uwagę naszą drogę tu wejście dla mnie na górę było naprawdę ciężkie.
Czas goni trzeba ruszać dalej. Nie wiadomo czy nie dopadnie nas jeszcze zmora zwana TARKĄ. Udało się. Dojechaliśmy do Mielnika w pełnym uzębieniu, szprychy też całe, czasu jeszcze sporo to zasiedliśmy do obiadu i zasłużonego odpoczynku.
Po tych przyjemnych czynnościach ruszamy na przeprawę promową, która należy traktować, jako jedną z atrakcji dzisiejszego dnia.
Oj zapomniałbym przecież w Mielniku odwiedziliśmy jeszcze górę zamkową, na którym zachowała się tylko ruina zamkowego kościoła Świętej Trójcy. Tuż obok tego miejsca jest punkt widokowy na Bug. Widok z tego punku wart był już naprawdę dużego poświecenia wejścia po bardzo stromych prowizorycznych schodkach. Ale wdrapałem się i nie żałuję.
Po dostaniu się na drugą stronę rzeki zostało nam już do katery tylko 8 km. No tak długo ciągnących się 8 km to ja w życiu nie jechałem. Odniosłem wrażenie ze to nie było 8 km tylko 88 km. No końca naszej dzisiejszej podróży nie było widać. Ale jak się ukazał to uśmiechy mieliśmy od ucha do ucha. Piękna drewniana chata, wystylizowane wnętrze, leżaczki za budynkiem zerkały na nas i kusiły wieczornym odpoczynkiem z widokiem na pola i zarośla tuż przy rzece oraz zachodzące słoneczko. Po dzisiejszych trudach wymarzone miejsce na odpoczynek. Cisza i spokój polecam z czystym sumieniem.
I tak zakończył się nasz trzeci dzień wycieczki szlakiem Green Velo. Oczywiście było ciężko, ale tych chwil w gronie przyjaciół się nie zapomni, a drobne niedogodności. Kto by je chciał pamiętać. Powiem tak, jeśli ktoś jedzie szlakiem GV dla samego szlaku, dla frajdy z przejechania go, dla poznania go to odcinek, który opisałem jest niezbędny do przejechania. Natomiast jeśli ktoś po prostu zwiedzając te tereny porusza się różnymi szlakami m.in. GV aby dotrzeć do swojego miejsca przeznaczenia to nich omija ten odcinek . Szkoda sił, a krajobrazowo nic szczególnego, atrakcji, zabytków itp. tez niema.
Dzień udany, wieczór wspaniały czas na sen.

Trasa : Hajnówka – Istok – Dubicze Cerkiewne – Kuraszewo – Kleszczele – Dobrowoda – Repczyce – Czeremcha – Rogacze – Nurczyk – Nurzec Stacja – Borysowszczyzna – Grabarka – Końskie Góry – Radziwiłłówka – Mielnik – Zabuże – Klepaczew – Serpelice - Borsuki

Foto :
Gdzieś na trasie dnia trzeciego
Gdzieś na trasie dnia trzeciego © GOZDZIK

Grabarka - głowna cerkwia
Grabarka - główna cerkiew © GOZDZIK
I niesamowita ilość krzyży - Grabarka
I niesamowita ilość krzyży - Grabarka © GOZDZIK
Gdzieś na Green Velo
Gdzieś na Green Velo © GOZDZIK
Mielnik i Góra Zamkowa z ruinami kościoła. Jedyna pozostałość zamku
Mielnik i Góra Zamkowa z ruinami kościoła. Jedyna pozostałość zamku © GOZDZIK
Widok z zamkowej góry na Bug - Mielnik
Widok z zamkowej góry na Bug - Mielnik © GOZDZIK
Schodki na punkt widokowy - Mielnik
Schodki na punkt widokowy - Mielnik © GOZDZIK
No i się przeprawiamy przez Bug
No i się przeprawiamy przez Bug © GOZDZIK
Plusk, plusk płyniemy sobie przez Bug
Plusk, plusk płyniemy sobie przez Bug © GOZDZIK





Komentarze
Tymoteuszka
| 17:05 poniedziałek, 5 sierpnia 2019 | linkuj Ufff, jak ja się zmęczyłam samym czytaniem, nie masz pojęcia. Nie mam też pojęcia jak bardzo się zmęczyliście, bo nie jechałam tamtędy. Cóż, droga na Grabarkę nie musi być łatwa. A ostatnie kilometry zawsze się niemiłosiernie dłużą. Wiem coś o tym. Fantastyczna sprawa z tymi śniadaniami :)
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!