Info

Suma podjazdów to 92796 metrów.
Więcej o mnie.

Wykres roczny

Archiwum bloga
- 2025, Marzec4 - 0
- 2025, Luty1 - 1
- 2024, Grudzień1 - 0
- 2024, Październik1 - 0
- 2024, Wrzesień3 - 0
- 2024, Sierpień2 - 0
- 2024, Lipiec3 - 4
- 2024, Czerwiec6 - 0
- 2024, Maj4 - 0
- 2024, Kwiecień2 - 0
- 2024, Marzec2 - 0
- 2024, Luty2 - 0
- 2023, Październik1 - 0
- 2023, Wrzesień5 - 0
- 2023, Sierpień5 - 2
- 2023, Lipiec2 - 0
- 2023, Czerwiec6 - 0
- 2023, Maj3 - 0
- 2023, Kwiecień2 - 0
- 2023, Marzec2 - 0
- 2022, Październik2 - 0
- 2022, Wrzesień1 - 1
- 2022, Sierpień6 - 0
- 2022, Lipiec4 - 3
- 2022, Czerwiec2 - 0
- 2022, Kwiecień3 - 0
- 2022, Marzec4 - 7
- 2022, Luty1 - 0
- 2021, Październik3 - 0
- 2021, Wrzesień2 - 0
- 2021, Sierpień4 - 1
- 2021, Lipiec2 - 0
- 2021, Czerwiec6 - 1
- 2021, Maj3 - 1
- 2021, Kwiecień2 - 0
- 2021, Marzec4 - 4
- 2020, Listopad1 - 0
- 2020, Październik3 - 3
- 2020, Wrzesień1 - 0
- 2020, Sierpień8 - 5
- 2020, Lipiec3 - 2
- 2020, Czerwiec3 - 0
- 2020, Maj4 - 0
- 2020, Kwiecień1 - 2
- 2020, Marzec1 - 3
- 2020, Luty1 - 2
- 2020, Styczeń1 - 2
- 2019, Listopad1 - 2
- 2019, Październik2 - 4
- 2019, Wrzesień1 - 1
- 2019, Sierpień2 - 3
- 2019, Lipiec6 - 17
- 2019, Czerwiec4 - 8
- 2019, Maj2 - 7
- 2019, Marzec3 - 8
- 2019, Luty2 - 5
- 2018, Listopad1 - 3
- 2018, Październik1 - 3
- 2018, Wrzesień2 - 3
- 2018, Sierpień3 - 12
- 2018, Lipiec6 - 22
- 2018, Czerwiec1 - 5
- 2018, Maj3 - 11
- 2018, Kwiecień3 - 16
- 2018, Marzec2 - 7
- 2018, Luty2 - 6
- 2018, Styczeń1 - 11
- 2017, Listopad1 - 3
- 2017, Wrzesień2 - 6
- 2017, Sierpień3 - 7
- 2017, Lipiec6 - 6
- 2017, Czerwiec4 - 9
- 2017, Maj3 - 10
- 2017, Kwiecień2 - 9
- 2017, Marzec3 - 16
- 2016, Listopad1 - 1
- 2016, Październik1 - 1
- 2016, Sierpień5 - 19
- 2016, Lipiec4 - 14
- 2016, Czerwiec4 - 17
- 2016, Maj2 - 19
- 2016, Kwiecień2 - 8
- 2016, Marzec2 - 6
- 2016, Luty1 - 1
- 2015, Grudzień1 - 5
- 2015, Listopad1 - 5
- 2015, Październik3 - 14
- 2015, Wrzesień3 - 5
- 2015, Sierpień7 - 21
- 2015, Lipiec5 - 4
- 2015, Czerwiec4 - 9
- 2015, Maj4 - 13
- 2015, Kwiecień4 - 4
- 2015, Marzec5 - 10
- 2015, Luty1 - 2
- 2015, Styczeń1 - 0
- 2014, Listopad3 - 7
- 2014, Październik2 - 2
- 2014, Wrzesień3 - 11
- 2014, Sierpień8 - 19
- 2014, Lipiec3 - 8
- 2014, Czerwiec3 - 9
- 2014, Maj3 - 6
- 2014, Kwiecień2 - 4
- 2014, Marzec4 - 13
- 2014, Luty2 - 7
- 2014, Styczeń1 - 1
- 2013, Grudzień1 - 7
- 2013, Październik2 - 7
- 2013, Wrzesień1 - 1
- 2013, Sierpień6 - 23
- 2013, Lipiec5 - 16
- 2013, Czerwiec6 - 8
- 2013, Maj7 - 16
- 2013, Kwiecień5 - 11
- 2013, Marzec3 - 15
- 2012, Listopad3 - 10
- 2012, Październik2 - 12
- 2012, Sierpień5 - 19
- 2012, Lipiec3 - 17
- 2012, Czerwiec4 - 4
- 2012, Kwiecień5 - 0
- 2012, Marzec4 - 5
- DST 10.20km
- Teren 8.30km
- Czas 00:41
- VAVG 14.93km/h
- VMAX 29.80km/h
- Temperatura 7.0°C
- Podjazdy 75m
- Sprzęt GIANT TALON
- Aktywność Jazda na rowerze
Nad Mrożyce
Niedziela, 11 października 2015 · dodano: 11.10.2015 | Komentarze 4
Od samego rana miałem ochotę na rowerek. Nosiło mnie od okna do okna i do termometru. I od nowa ....
Przez okno z ciepło pokoiku wydawało się że jest w miarę dobrze. Jednak termometr wskazujący 5 stopni nie zachęca do wyjścia. Kontrolne wyjścia na balkon który jest od północnej strony też raczej nie napawają optymizmem. I jeszcze ten zimny wiatr.
Ja zmarzluch jestem więc takie warunki to dla mnie zima już właściwie.
Tak przełaziłem cały poranek i przedpołudnie.
I kiedy właściwie już sobie przetłumaczyłem że raczej cieplej to nie będzie, to trzeba było zacząć obiad robić. No tak , no co .. w niedzielę ja raczej obiady robię, chyba że mam jakiś dłuższy wypad i nie zdążę, ale tak to kuchnia w niedziele to moje królestwo.
Dobra trudno nici dziś z wyjazdu.
Ale ale ... zraz zaraz.
Obiadek zjedzony, słonko jeszcze całkiem całkiem. Nooo zimno wiem , ale nie darowałbym sobie gdybym dziś nie wyszedł na rower chociaż na godzinkę.
A tak naprawdę to ciągnęło nie na rower tylko i wyłącznie z jednego powodu.
Powód ten widać na fotce poniżej....... oczywiście dla wtajemniczonych hihihi.
Trasa: Głowno - dokoła zalewu, potem wzdłuż Mrożycy w lesie (bardzo lubię tą ścieżkę w lesie wzdłuż rzeki wczesną wiosna i właśnie jesienią), ponownie dookoła zalewu, na cmentarz, potem park koło SP 1 i ponownie nad zalew, a potem już do domku.
Foto:
Dla wtajemniczonych... co jest tu nowego :-) © GOZDZIK
Mrożyca © GOZDZIK
Bardzo lubię tu wracać wiosna i jesienią. Jest taki super klimacik © GOZDZIK
- DST 79.10km
- Teren 61.00km
- Czas 04:51
- VAVG 16.31km/h
- VMAX 57.00km/h
- Temperatura 24.0°C
- Podjazdy 790m
- Sprzęt GIANT TALON
- Aktywność Jazda na rowerze
Bo to Boska sobota była.....
Sobota, 3 października 2015 · dodano: 04.10.2015 | Komentarze 2
W moim ziemskim życiu było już …. mmmmmm powiedzmy że ….
Kilkanaście setek sobót. Były soboty wyjątkowe, cudowne, wręcz magiczne jak moje
wesele i urodziny syna.
Były soboty dobre, super dobre oraz całe mnóstwo sobót do
bani, złych, o których szybko chce się zapomnieć.
Wczorajsza sobota była z tych super, bardzo dobrych, o
których chce się pamiętać aż do końca dni. Bo była to sobota spędzona w
magicznym miejscu z prawdziwymi czarodziejami dobrej zabawy, miłej atmosfery, z
którymi szybko i pięknie mija dzień, a akumulatory pozytywnej energii ładują się
na kolejne dni pracy.
Gdzie byłem ??? i z kim ???
JURA Krakowsko-Częstochowska, Jura ukochana, Jura do której
wracam jak tylko czas i możliwości pozwalają, Jura w której ubóstwiam jeździć.
A jak dodam jeszcze do tego taki skład: Skowronki, Rafika1000,
Siwuch, Tofiki83,Adii oraz przecudowny ciepły słoneczny październikowy dzień … to będzie
właśnie to co uczyniło z tej soboty naprawdę wspaniały, wyjątkowy i
niezapomniany dzień.
Cóż nic na to nie poradzę, że jak coś mi się podoba, jak jestem
szczęśliwy, uśmiechnięty, jak dana chwila miejsce i ludzie sprawiają że właśnie
tak się czuję, to będę się w tym rozpływał.
Już od środy byłem podekscytowany i szykowałem się na spotkanie
z częstochowską ekipą pod dowództwem Darii i na to gdzie mnie zabiorą, gdzie
każą podjeżdżać, wjeżdżać, wchodzić. Fajne jest takie uczucie braku planu,
takie oczekiwanie na to gdzie teraz mnie zabiorą, co pokarzą, jaką droga,
szlakiem pojedziemy itp. Całkowicie zdałem się na plan i pomysły moich (można
tak powiedzieć oczywiście) gospodarzy tego terenu. Cudownie było ponownie znaleźć
się w miejscach gdzie byłem ładnych kilka lat temu takich jak Olsztyn, Rezerwat
Sokole Góry, Złoty Potok, Zamek Ostrężnik. Wówczas jazda była bardziej skupiona
na mapie i na tym aby gdzieś się nie zagubić, gdzieś nie wyjechać w czarnej d ….
znaczy się nie wiadomo gdzie po prostu nie zabłądzić, a zobaczyć to co się
chce. A teraz czysta przyjemność, brak skupienia na pilnowaniu szlaku, głowa
obracała mi się na, około aby żaden skrawek krajobrazu mi nie umkną, a banan z
ust nie znikał przez cały czas trwania wycieczki.
Oczywiście odwiedziliśmy też nowe dla mnie miejsca takie jak
Zielona Góra, Diabelskie Kowadło, Lipówki, Biakło, Suliszowice oraz całe
kilometry nowych dla mnie szlaków i dróg.
Cóż tu więcej można dodać?? Może to, że troszkę szkoda, że
Rafik1000, Tofik83 i Rafał nie mogli z nami być przez cały czas trwania wycieczki.
Bardzo wam dziękuję, że pomimo obowiązków i pracy mogliście uczestniczyć w tym
jak dla mnie pięknym dniu.
Wycieczka była cudnie zaplanowana i pokazał mi wasz
wspaniały kawałek rowerowego świata. Dziękuję Daria.
Trasa: Częstochowa – Kusięta – Olsztyn – Zrębice – Złoty Potok
– Suliszowice – Zaborze – Biskupice – Częstochowa.
Foto:
Widok na Częstochowę z Zielonej Góry © GOZDZIK
W Jaskini na Zielonej Górze © GOZDZIK
Olsztyn oczywiście © GOZDZIK
Widok z wieży widokowej na zamku w Olsztynie © GOZDZIK
Wycieczkowa ekipa © GOZDZIK
Kapliczka Św. Idziego © GOZDZIK
Obrady pod kapliczką - gdzie by tego Goździka jeszcze wywieźć???? © GOZDZIK
Ostrężnik © GOZDZIK
Suliszowice tuż przy strażnicy - i już prostą drogą do Częstochowy © GOZDZIK
- DST 68.20km
- Teren 8.90km
- Czas 03:18
- VAVG 20.67km/h
- VMAX 34.30km/h
- Temperatura 22.0°C
- Podjazdy 217m
- Sprzęt VAMP-irek
- Aktywność Jazda na rowerze
Do Gieczna
Środa, 23 września 2015 · dodano: 27.09.2015 | Komentarze 1
Tak ja w niedziele mi się nie udało dotrzeć do wyznaczonego celu,
tak dziś w środę moje plany w pełni się ziściły.
Była ładna słoneczna pogoda, było cieplutko i było w końcu
to coś, co ciągnie nas na rower i w drogę.
Gieczno to kolejna miejscowość na turystycznym szlaku „Wsi
dawnych miast”, a dodatkowo miejscowość, w której znajdują się ruiny dworu z 2
połowy XIX w. Niestety bardzo mało jest informacji o tym miejscu. Nawet o samym
Giecznie nie za wiele można wyczytać.
Oprócz dworu znajduje się tu też drewniany kościół z 1717
roku. Wewnątrz kościoła jest ołtarz główny z 1720 roku i ambona z 1670 roku. Obok
kościoła dzwonnica drewniana.
Prawa miejskie Gieczno uzyskało około 1543 roku a i to nie
jest zbyt pewne czy w ogóle i jełki już to na bardzo krótko.
Wycieczka ogólnie bardzo sympatyczna.
Trasa ; Głowno – Bronisławów – Pludwiny – Wola Mąkolska –
Gozdów – Kwilno – Lorenki – Gieczno – Wypychów – Bądków – Kolonia Wola
Braniecka – Besiekierz Rudny Władysławów – Gozdów – Wola Mąkolska – Pludwiny –
Bronisławów – Głowno.
Foto:
Gieczno - ruiny dworu © GOZDZIK
Trudno tam dotrzeć bliżej dlatego takie to zdjęcie.
Kościół w Giecznie - niestety trafiłem na pogrzeb i dlatego do środka nie udało mi się wejść © GOZDZIK
Taki sobie widoczek mnie zauroczył w okolicy Woli Branickiej koło rzeki Moszczenicy © GOZDZIK
- DST 15.80km
- Teren 5.60km
- Czas 00:45
- VAVG 21.07km/h
- VMAX 30.20km/h
- Temperatura 13.0°C
- Podjazdy 153m
- Sprzęt VAMP-irek
- Aktywność Jazda na rowerze
Nieudany wypad do Gieczna
Niedziela, 20 września 2015 · dodano: 27.09.2015 | Komentarze 1
W końcu po 20 dniach bez roweru nadszedł czas aby się z nim
przeprosić. Tak przeprosić, bo tak naprawdę to rozstanie to była moja
fanaberia, moje widzi misie, moje doły i doliny emocjonalne. Nie wiem. No po
prostu mi się nie chciało, nie miałem nastroju, ochoty i wszystkiego tego co
pcha na rower. Bo przecież czas był, pogoda była, możliwości były… eeeee no tak
wyszło nie wiem czemu i już.
Przyszła niedziela.
Przyszły chęci i nastrój na rower.
Przyszła radość z oczekiwania na wycieczkę rowerową.
Niestety przyszły też ciemne chmury, chłód i po 7 km jazdy również
i deszcz.
Deszcz miał przejść, miał …. Miał …. Miał……
Zmokłem stojąc i czekając pod drzewem tak jakbym stał pod
prysznicem.
Nie miało sensu dalsze oczekiwanie. Wskoczyłem na rowerek i
w pięknie padającym deszczyku wróciłem się do domku, gdzie w drzwiach bez
żadnego słowa czekała na mnie żonka z ręcznikiem i suchymi dresami.
Po 22 latach małżeństwa Betka już wie, że w takich chwilach
nie warto do mnie za wiele mówić i
pocieszać…
Zapytała tylko:
- chcesz herbatę?
- Tak poproszę
- z miodem?
- z miodem i cytryną poproszę.
- Już robię. W środę ma być ładna pogoda może weź sobie
wolne i pojedź na ten rower, bo
kolejnego tygodnia
z takim twoim nastrojem i zgnuśnieniem nie wytrzymam.
- Dobrze Beatko. Dziękuję.
O i ta się zakończyło moje nabranie ochoty na rowerowanie dziś.
Trasa: Głowno – Bronisławów – Las na trakcie ludwińskim –
Bronisławów – Głowno
Foto:
Trakt Pludwiński © GOZDZIK
- DST 84.40km
- Teren 4.00km
- Czas 04:06
- VAVG 20.59km/h
- VMAX 39.70km/h
- Temperatura 39.0°C
- Podjazdy 311m
- Sprzęt VAMP-irek
- Aktywność Jazda na rowerze
KULMHOF
Wtorek, 1 września 2015 · dodano: 03.09.2015 | Komentarze 3
Kolejna z zaplanowanych na ten rok wycieczka właśnie się
odbyła.
Zakończyła i czas ją przelać na strony BS.
Powiem szczerze, że nie wiem jak ja opisać.
Bowiem miejsce do którego się dziś udałem jest związane z II
WŚ, a właściwie to niesionym z nią okrucieństwem, barbarzyństwem i ludobójstwem.
KULMHOF – Niemiecki Obóz Zagłady w Chełmnie nad Nerem był
ośrodkiem masowej, natychmiastowej zagłady Żydów w kraju Warty. Został
uruchomiony w grudniu 1941 roku i funkcjonował w dwóch okresach. I więcej tu na
tym blogu, na tej stronie nie chciałbym opisywać co i jak działało i kiedy i
ilu wymordowano tu ludzi i dlaczego. To nie to miejsce. Nie ten blog…. A dlaczego
… to chyba nigdy i nigdzie nie będzie racjonalnego miejsca. Wszystkich zainteresowanych
odsyłam do lektury na stronach internetowych.
Odwiedziłem dwa miejsca oddalone od siebie około 5 km ( te 5
km to ostanie 5 kilometrów wielu tysięcy ludzi) bezpośrednio związane z całym obozem. Bo tak
bym to nazwał i tak to rozumie. W Chełmnie w spichlerzu tuż przy odkrytych
fundamentach dawnego dworu odwiedziłem muzeum, w którym zgromadzono rzeczy
należące do ofiar. Natomiast w lesie Rzuchowskim byłem przy masowych grobach na
polu krematorium oraz miejscach pamięci i ściany pamięci itp.
Bardzo dziwnie czuję się w takich miejscach. Może głupi jestem,
ale w takich miejscach (tak jak i przy odwiedzanych zamkach, pałacach) staram
się wyobrazić, choć to nie jest możliwe to, co tu się działo, i jak to się
działo. Oczywiście muzea, eksponaty w nich zgromadzone, liczne zdjęcia odrobinę
to pokazują, pomagają wyobraźni…. ale nie pomagają zrozumieć i pojąć.
I może na tym zakończmy rozmyślania.
Pogoda.
Tak pogoda dziś grała tak naprawdę pierwsze skrzypce. Słońce
paliło niemiłosiernie. Nawet ja, który naprawdę lubi takie upały, lubię
bardziej ciepło niż bardziej chłodno czułem się jak kurczak w piekarniku. Od góry
przypiekało mnie nasze kochane słoneczko, a od dołu dopiekał miłościwie
panujący dziś na trasie asfalcie, który z każdą godziną stawał się bardziej płynny
na tych wiejskich dróżkach.
Generalnie podsumowując wycieczkę, ale i tez zakończenie
mojego urlopu muszę powiedzieć ze było bardzo, bardzo fajnie. Pojeździłem na
rowerku, jak nigdy tak dużo podczas urlopu, troszkę popracowałem w domku, spędziłem
czas z synkiem, chrześniakami na basenie. Było super.
Można wracać do roboty :-(
PS.
Daria, Rafał bardzo wam współodczuje i całej częstochowskiej rowerowej rodzinie.
Przepraszam nie wiem co mogę dodać.
Trzymajcie się.
Trasa : Łęczyca – Topola Królewska – Błonie – Łęka – Leszno –
Wiesiołów – Dąbie – Sobótka – Chełmno nad Nerem – Las Rzuchowski – Chełmno nad
Nerem – Dąbie – Leszno – Topola Królewska – Łęczyca.
Foto:
Muzeum w Chełmnie nad Nerem © GOZDZIK
Fundamenty pałacu w Chełmnie nad Nerem © GOZDZIK
Tablica informacyjna © GOZDZIK
Tablica informacyjna w Lesie Rzuchowskim © GOZDZIK
Pomnik w Lesie Rzuchowskim © GOZDZIK
Kwatera III, Mogiła 2. Są oczywiście jeszcze Kwatery I,II,IV, Mogiły 1,3,4, i Mogiła Polska © GOZDZIK
I miejsca pamięci © GOZDZIK
Inne miejsce pamięci © GOZDZIK
Miejsce krematorium © GOZDZIK
Tablica informacyjna © GOZDZIK
I na koniec całkiem ciekawy ratusz w Dąbiu © GOZDZIK
- DST 92.30km
- Teren 37.00km
- Czas 05:17
- VAVG 17.47km/h
- VMAX 33.20km/h
- Podjazdy 381m
- Sprzęt GIANT TALON
- Aktywność Jazda na rowerze
Twierdza Modlin.....
Czwartek, 27 sierpnia 2015 · dodano: 30.08.2015 | Komentarze 4
ZDOBYTA….
Oczywiście bezkrwawo zdobyta.
Do ponownych odwiedzić twierdzy zmusiła mnie chęć zdobycia
odznaki PTTK, ale i ciekawość jak i czy w ogóle coś się tam zmieniło.
(Tu tylko wspomnę o tym że wstępną decyzję o budowie twierdzy
w Modlinie podjął Napoleon w 1806 roku podczas pobytu w Poznaniu. A o reszce
poczytajcie tu :http://www.twierdzamodlin.pl/?pl:9:/Twierdza_Modlin/Historia)
Pierwszy raz Modlin zdobywałem w roku 2006…… łooo matko to już
prawie 10 lat temu…. Nieeee no ten czas to jednak leci jak szalony.
Skład tamtej wycieczki to Beatka, Kasia i Dorotka i ja…..
miluśki prawda :-)
Dziś zdobywanie odbyło się w samotności i było równie
milusio jak te … kilka lat temu…
Ponieważ zdobycie odznaki uzależnione jest od odwiedzenia
kilkunastu (w zależności od stopnia) obiektów na terenie samego Modlina(fortyfikacje
Napoleoński i Rosyjskie, obiekty cytadeli itp) oraz kilkunastu różnych obiektów
(forty pierwszej i drugiej linii obrony, działa forteczne, prochownie, fortyfikacje
II RP), związanych z całą Twierdza rozrzuconych po okolicy dziś skupiłem się
tylko i wyłącznie na samym Modlinie i cytadeli i obiektów z nią związanych.
Aby było ciekawiej to wycieczkę rozpocząłem z Granicy. Tak tej
Granicy w Puszczy Kampinoskiej gdzie zostawiłem samochód i przesiadłem się na
rowerek. Taki program wycieczki pozwolił mi zrealizować przyjemne – puszcza,
oraz pożyteczne – Modlin i związana z nią odznaka.
W planie było też odwiedzenie dwóch istniejących po drodze fortów –
VIII Grochole oraz VII Cybulice. Niestety oba te obiekty znajdują się na
terenie wojskowym i wstęp surowo wzbroniony. I tyle. Nie wiem tylko jak mam je zaliczyć,
bo w regulaminie są jako obiekty do zaliczenie. Ale będę się tym martwił
później.
Po przybyciu na miejsce rozpocząłem zwiedzanie od
przejechania zielonego szlaku prowadzącego wzdłuż koszar tuż przy Narwi i Wiśle
biegnącego do cmentarza fortecznego. Oczywiście po drodze było sporo do
zobaczenia m.in. Brama Ostrołęcka, Wieża Biała, Kojec Meciszewskiego, z którego
cudownie widać Spichlerz Jana Jakuba Gaya, oraz wiele innych.
Następnie wałęsałem się szlakiem niebieskim, czerwonym oraz
uliczkami samego Modlina.
Motyw przewodni … uciekający czas… a jak jest miło i
przyjemnie to czas ucieka szybko, a gdy jest miło, przyjemnie i do zwiedzania
jest tyle i wszędzie warto wejść, zobaczyć, poczytać to czas chyba biegnie
potrójnie szybko.
Czas wracać bo do samochodu kawałek drogi jest.
Kolejna wizyta w Twierdzy Modlin rozpocznie się już z pod
samych murów tego wspaniałego obiektu. i wiem kogo będą namawiał na wspólne zwiedzanie ......... Skowronki może jeden przyszłoroczny letni cały dzionek zaplanujecie w Twierdzy i okolicach ????? :-)
Dziś mogę powiedzieć, że w porównaniu do
tego, co było 10 lat temu jest lepiej, dużo lepiej. Przy poszczególnych obiektach
są tabliczki informacyjne, trwają prace tuż przy muzeum i w parku przy
twierdzy. No jest inaczej bardziej mmmmm przestronnie, czyściej, tak bardziej
zadbanie. Nie wiem jak to powiedzieć. Podobało mi się i tyle.
Jedyne co żałuję, to tego że nie wszedłem na Wieżę Tatarską
która była otwarta o 14.00 a następne otwarcie miało być o 16.00, a ja pod nią
byłem o 14.40. Szkoda. Nie miałem czasu czekać do szesnastej tym bardziej, że
Pan portier nie był pewny czy Pani od wieży przyjdzie jeszcze o tej godzinie,
bo jakoś mało turystów się kreci.
Trasa: Granica – Górki – Nowy Wilków – Leoncin – Głusk –
Sady – Kazuń Nowy – Modlin – Kazuń Nowy – Sady – Cybulice – Głusk – Leoncin –
Nowy Wilków – Granica.
Foto:
Pomnik na terenie Kazunia Nowego © GOZDZIK
Tablica informacyjna przy pomniku © GOZDZIK
Już na terenie twierdzy © GOZDZIK
Tablica informacyjna © GOZDZIK
Wieża Biała © GOZDZIK
Cytadela - koszary © GOZDZIK
Spichlerz © GOZDZIK
Kojec Meciszewskiego © GOZDZIK
Zaplecze Lunety Forontu Księcia Warszawskiego © GOZDZIK
Reduta Napoleona - to jedna z czterech najstarszych budowli Twierdzy. Oczywiście zachowanych budowli © GOZDZIK
Wnętrze Reduty Napoleona © GOZDZIK
Działobitnia Dehna - od zaplecza © GOZDZIK
Tablica informacyjna © GOZDZIK
A to już puszcza szykująca się do snu - Olszowieckie Błota © GOZDZIK
- DST 51.10km
- Teren 20.00km
- Czas 02:32
- VAVG 20.17km/h
- VMAX 37.50km/h
- Podjazdy 444m
- Sprzęt GIANT TALON
- Aktywność Jazda na rowerze
Szybki wypad do PKWŁ
Piątek, 21 sierpnia 2015 · dodano: 22.08.2015 | Komentarze 0
Troszkę inaczej miał wyglądać dzisiejszy dzień, to znaczy
miałem być w zupełnie innym miejscu od samego rana. Ale żonka mi troszkę te
[lany pokrzyżowała, a raczej może tylko wypłynęła na zmianę trasy, zmianę wycieczki,
zmianę miejsca wycieczki.
To znaczy miała być wycieczka do Twierdzy Modlin a wyszedł
szybki wypad do PKWŁ z Darkiem.
Było szybko, było miło i wesoło. Taki piątkowy szybki popołudniowy wypad
na rowerek. Kiedyś takich wypadów było więcej. Dziś niestety obowiązki nie
pozwalają na takie wypadziki. Tym bardziej cieszę się że dziś się udało.
A do Twierdzy wybiorę się we wtorek… jak pogoda jeszcze pozwoli.
Podsumowując tydzień urlopowy bardzo pozytywny. Dwa razy na
rowerku trzy dni realizacja zadań zaplanowanych na czas urlopu.
Jest dobrze.
Trasa: Głowno – Piaski Rudnickie – Wiesiołów – Ząbki –
Lubianków – Wola Cyrusowa Kolonia – Jabłonów Bielanki – Syberia – Tadzin – Fara
– Tadzin – Marianów Kołacki – Kolonia Nagawki – Nagawki – Janów - Głowno
Foto: brak czasu na foto
- DST 75.90km
- Czas 03:41
- VAVG 20.61km/h
- VMAX 34.30km/h
- Podjazdy 287m
- Sprzęt VAMP-irek
- Aktywność Jazda na rowerze
Łęki Kościelne
Poniedziałek, 17 sierpnia 2015 · dodano: 17.08.2015 | Komentarze 5
Urlop Urlop Urlop czas ogłosić.
Sierpniowy czas to właśnie mój czas urlopiku.
Lista zadań do wykonania oczywiście dłuuuuuuga.
Trudno nawet wybrać, od czego zacząć.
A jak taka niepewność w duszy gra to lepiej wybrać coś
pewnego.
A pewne jest to, że na rowerze będzie fajnie i przyjemnie.
Tak jak pomyślałem tak też zrobiłem.
W całym tym zachwycie urlopem i wolnością nie pomyślałem o
tym z jakiego kierunku wieje dziś naprawdę bardzo silny wiatr, a kiedy to do
mnie dotarło to już było za późno na korekty. Droga powrotna to właściwie cały
czas pod wiatr.
Wróciłem wypompowany całkowicie.
A byłem dziś w Łękach Kościelnych, gdzie znajduje się bardzo
uroczy zespół pałacowy, który grał w scenach w filmie „Rodzina Połanieckich”
Trasa: Głowno – Ziewanice – Stary Waliszew – Piaski Bankowe –
Oszkowice – Orłów – Łęki Kościelne – Orłów – Borów – Brzozów – Janinów – Stary Waliszew
– Boczki Domaradzkie – Głowno
Foto :
Łęki Kościelne - Pałac © GOZDZIK
- DST 33.10km
- Teren 10.00km
- Czas 01:58
- VAVG 16.83km/h
- VMAX 35.60km/h
- Temperatura 25.0°C
- Podjazdy 148m
- Sprzęt GIANT TALON
- Aktywność Jazda na rowerze
Pod Ciechocinkiem - dzień trzeci - to jak do Bobrownik nie dojechałem
Niedziela, 9 sierpnia 2015 · dodano: 11.08.2015 | Komentarze 5
Poranek dnia trzeciego naszego wypadu przywitał nas burzą,
deszczem i chłodem. Co prawda temperatura miał spaść o 2-4 stopnie (tak mówiła
Pani z TV) ale nie o 15 !!!!! szok termiczny, śniadanie w bluzie jedzone.
Ojjjj obawiałem się, że nici będą za chwile z wycieczki, bo
nadal w oddali gdzieś słychać było burzę. Ale przecież nie przyjechałem tu, aby
siedzieć i patrzeć na deszcz tylko jednak pojeździć. Tym bardziej ze był to
ostatni dzień naszego wyjazdu i chyba raczej ostatni taki wyjazd.
Czym prędzej wiec zjadłem śniadanko i pognałem na prom do
Nieszawy, aby jak najszybciej przeprawić się na drugą stronie i wrócić na
kwaterę tak, aby przed g.14 być już umytym spakowanym i zwolnić pokój.
Wpadam rozpędem przed 9. do Nieszawy..
A tu cooo???? Żywego ducha na uliczkach, samochodów tez nie
widać …. Miasto wymarłe. ??
Dobra nie ważne prom ważny, aby nie odpłynął, bo o pełnych
godzinach kursuje z tego brzegu.
Dopadam więc nabrzeża, a tam pan w sterówce promu grzecznie
mnie informuje :
- tak jest czynny ale
z jednym rowerzystom to raczej nie będzie płynął na drugi brzeg. Trzeba czekać,
na chociaż jakieś samochody.
Dobra czekam… czekam ….. czekam …. 30 minut …
-jedna para z psem
na spacerzeuff jednak żyją w tym mieście.
Czekam czek …… 45 minut…….. i tu oświecenie……!!!???????
Pytam :
- Proszę Pana ale to jak już mi się uda tam przeprawić i jak
będę wracał i będę sam to też raczej Pan nie przypłynie po jednego rowerzystę tylko
będę czekał tak ????
- No tak jeśli akurat będę po tej stronie to po Pana jednego
nie przypłynę .Ale proszę się nie martwić tak gdzieś po południu to się ruszy
może ….
Jak koło popołudniu ??
Ja koło południa to mam być na kwaterze a nie patrzeć jak
prom sobie stoi po drugiej stronie Wisły….
I jeszcze się rozpadało.
Na koniec Pan poinformował mnie, że w taką pogodę to ludzie
raczej w domu siedzą a nie promem kursują. Ale na pewno po południu jak się
przetrze i wyjdzie słońce to będziemy kursować.
Niestety na takie „na pewno” to ja nie mogę liczyć.
I w taki to oto sposób do Bobrownik nie dojechałem ….
Pokręciłem się trochę po Nieszawie… deszcz pada a miło,
potem pojechałem do Raciążka a na końcu pokręciłem się po samym Ciechocinku,
gdzie wpadłem na Zabytkową Warzelnie Soli. W tym obiekcie w części już nie używanej
do produkcji utworzono muzeum. W muzeum tym znajduje się wiele eksponatów
związanych z warzelnictwem i działalnością uzdrowiskową Ciechocinka. Są tu
między innymi aparaty z początku XX w do gimnastyki leczniczej Wilhelma Zandera
i Henryka Linga (poniżej kilka zdjęć).
W pierwszej chwili jak wszedłem i jeszcze dobrze nie
doczytałem co to jest to pierwsza myśl : „łooooo matko jakie maszyny tortur dla
tych pracowników warzelni mieli aby chyba lepiej pracowali hihihihihi”.
Polecam to miejsce. Jest na uboczu bez tego gwaru, zgiełku i
ciechocińskiego szumu.
Jeszcze tylko na koniec wizyta pod tężniami. No bo jak to
być tu i nie mieć zdjęcia z tężniami .. nie godzi się.
Fota jest .. wracamy na kwaterkę.
O właśnie miałem słów kilka powiedzieć o kwaterze.
Jak dla mnie kwaterka rewelacja! Do Ciechocinka rzut
beretem, do Nieszawy półtora rzutu, do Torunia dwa rzuty. Baza wypadowa na
wszystkie strony doskonała. Sam domek na uboczu, swojska atmosfera gęsi, kury,
psy, kot i kozy to cześć tego uroczego gospodarstwa. Właściciele bardzo mili i
ciepli ludzie (turyści górscy i kajakarze wiec doskonale wiedzą, co w duszy gra).
Jedzonko smaczne i urozmaicone o produkty własnej roboty. Suszona szynka palce
lizać. Naprawdę polecam to miejsce http://www.chabryimaki.net/about-us/ każdemu,
kto by chciałby pozwiedzać okolice Torunia, Ciechocinka, itp.
Dziękujemy za gościnę.
PS
T tak zakończyła się nasza kolejna i raczej oststnia tego typu wyprawa. Ja nie nadaję sie na organizatora wycieczek .... mmm takich wycieczek. Mnie radość sprawia samo rowerownie, zwiedzanie, poznawanie nowego, sama jazda, zmęczenie na rowerze, planowanie kolejnego dnia.... a reszta jest tylko miłym dodatkiem, ale tylko dodatkiem.
I to by było na tyle.
Trasa: Słońsk Dolny – Nieszawa – Raciążek – Ciechocinek –
Słońsk dolny
Foto:
Raciążek - fragment ruin zamku © GOZDZIK
Ciechocinek i kwiatowe dywany © GOZDZIK
Dywaniki aż miło © GOZDZIK
Zabytkowa Warzelnia Soli w Ciechocinku © GOZDZIK
Eksponaty - aparaty do gimnastyki leczniczej © GOZDZIK
Coś bliskiego naszemu sercu :-) do szlifowania formy zimą hihihi © GOZDZIK
Fragment rurociągu solankowego. Odcinek Tężnie - Warzelnia. Bale dębowe wykonane w 1824 roku © GOZDZIK
I oczywiście sztandarowe zdjęcie dla rodzinki z Ciechocinka © GOZDZIK
- DST 87.50km
- Teren 22.00km
- Czas 05:20
- VAVG 16.41km/h
- VMAX 34.40km/h
- Temperatura 36.0°C
- Podjazdy 393m
- Sprzęt GIANT TALON
- Aktywność Jazda na rowerze
Pod Ciechocinkiem - dzień drugi - Złotoria i Toruń
Sobota, 8 sierpnia 2015 · dodano: 11.08.2015 | Komentarze 3
Piątkowy wieczór mijał w bardzo miłej atmosferze, ale jednak
nieubłaganie mijał.
Niestety nie wszystkim miła i fajna atmosfera przeniosła się
na dzień następny.
Ostrzegałem, prosiłem, mówiłem….. no cóż jesteśmy dorośli i
każdy „pracuje” sam na to jak się rano czuje i podejmuje decyzje na własne
ryzyko. Ja przedszkola nie prowadzę, a wyjazd ze mną na rower jest po to, aby
jeździć na rowerze. I na tym tyle. Reszta jest milczeniem, ale jest mi
przykro….
Właściwie to upał, kogut, gęsi oraz psy nie dały nam już spać
od godziny 4.00. Co udało się oko zmrużyć to jakiś zwierzak dawał znać o sobie,
jak nie zwierzak to upał i tak z Ciapkiem umordowaliśmy się właściwie do samego
rana.
Rano o godzinie 8 przy śniadanku na dworze, szykujący się
skwar dał nam do zrozumienia, że lekko to dziś nie będzie.
Generalnie ja lubię jak jest ciepło, mnie tak bardzo upał
nie wykańcza. Jednak w sobotę naprawdę gorąco było jak w piekle, a dodatkowo
prawie 15 km odcinek jazy po odsłoniętych piaszczystych ścieżkach leśnych nadwątlił
moją wiarę w moje siły i postanowiłem, że nie pojadę dodatkowo jeszcze ze
Złotorii do Zamku Bierzgłowskiego tylko z Torunia wrócimy na kwaterkę.
To była dobra decyzja, bo chyba kolejne dodatkowe dwie lub
trzy godziny na słońcu wypaliłyby mi dziury tu i ówdzie.
Trudno Zamek Bierzgłowski kolejny raz odpuszczony.
Nie ma tego złego, co by jednak na dobre nie wyszło. Dzięki
temu, że w planach on był to mogłem umówić się na spotkanie z SeanDillon czyli
z Przemkiem, który już w zeszłym roku obiecał mi spotkanie, a w tym dodatkowo
dołożył swoje przewodnictwo na ten zamek.
A ponieważ Zamek Bierzgłowski odpuściłem to mieliśmy czas na
to aby posiedzieć w Toruniu i troszkę pogawędzić jak to na takich pierwszych
widzeniach bywa J.
Umówiliśmy się z Przemkiem w Złotorii na tamtejszych ruinach
zamku.
Do spotkania z przemiłymi i bardzo sympatycznym kolegą
doszło z prawie półtora godzinnym opóźnieniem związanym z …….. mmm jakby to
powiedzieć …. problemami natury ludzkiej oraz faktycznie naprawdę ciężką drogą
przez las od promu do Osieka nad Wisłą.
Gdy już dojechaliśmy na miejsce to całe szczęście, że
Przemek nas prowadził, bo chyba bym nie trafił na właściwą ścieżkę do rui. Tu w
przyjemnym cieniu nastąpiło przywitanie i zapoznanie, a potem Przemek nakreślił
nam, jaki ma dla nas plan dojazdu do Torunia nad Wisłę i powrót do Słońska.
I tak oto sobotnia wycieczka dobiegała do końca.
Na kwaterze pewnie już obiadek się robił, więc nie było, na
co czekać trzeba ruszać.
Fantastyczną ścieżką rowerową wzdłuż nowego mostu wylecieliśmy
prosto na starą jedyneczkę i pognaliśmy do domu.
PS.
Tu na końcu muszę pogratulować Stasiowi, że wytrwał tą wycieczkę.
Chłopak dostał rower na gwiazdkę do tej pory kręcił niedzielnie jakieś 15-20 km
z rodzinką a tu od razu blisko 90 km, tropikalne słońce, piach, spore tempo a jednak
udało mu się. Co prawda troszkę musiał zostawać ale jednak podziw Stasiu dla
ciebie. Mam nadzieję ze cię bardzo nie zraziłem do roweru i może jaką seteczkę
wykręcimy jeszcze w tym roku.
Przemku dziękuję ci za miłe towarzystwo, za przewodnictwo i pogaduchy
nad Wisłą. Mam nadzieję, że jeszcze kiedyś się spotkamy i wspólnie gdzieś dalej
wybierzemy się na przejażdżkę.
Gdybyś kiedyś zawitał w me strony to daj znać będę gotowy :-)
Trasa: Słońsk Dolny – Siarzewo – Nieszawa – przeprawa promem
– Włęcz – Osiek – Silno – Złotoria – Toruń ale nie wiem którędy Przemek
prowadził na Bulwar Filadelfijski – Nowym Mostem do Brzozy – Otłoczyn – Słońsk Dolny
Foto:
Nieszawa widziana z promu © GOZDZIK
Ruiny zamku w Złotorii © GOZDZIK
Złotoria - ruiny zamku © GOZDZIK
Spotkanie pod ruinami: od lewej SeanDillon, Ciapek,Stasiu czyli Przemek, Marcin i Michał. Ja też jestem :-) © GOZDZIK
O właśnie tym mostem się przeprawialiśmy © GOZDZIK
Chwila odpoczynku przy soku malinowym :-) na Bulwarze w Toruniu - foto SeanDillon