Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Gozdzik z miasteczka Głowno. Mam przejechane 21440.23 kilometrów w tym 5017.87 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 19.09 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Gozdzik.bikestats.pl

Archiwum bloga

  • DST 82.90km
  • Teren 55.00km
  • Czas 05:13
  • VAVG 15.89km/h
  • VMAX 49.90km/h
  • Temperatura 3.0°C
  • Podjazdy 1300m
  • Sprzęt GIANT TALON
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Powrót na "Jurajskie Szlaki" czyli z Zawiercia do Częstochowy

Niedziela, 26 marca 2017 · dodano: 27.03.2017 | Komentarze 4

Niech będzie chwalony dzień w Jurze pobytu.
Ostatni raz na jurajskich szlakach byłem w październiku 2015 roku.
Dystans zadany wówczas zaliczyłem.
Pokutą zaś było to, że we wrześniu 2016 roku być na jurze i szaleć na siwuchowych szlakach nie mogłem…..(i już więcej o tym przeklętym wrześniu i październiku 2016 słowa nie powiem)
O tak to mniej więcej trzeba zacząć ten opis.
Dlaczego ?
Ponieważ tęsknota za tymi widokami, ścieżkami, szutrami, skałkami, ostańcami, podjazdami hihihi, zamkami i świetnym towarzystwem była tak wielka, że przesłoniła mi racjonalne myślenie. No bo kto myślący, wybiera się z silną dobrze jeżdżącą i zaprawioną w jurajskich szlakach ekipą na wycieczkę w tym terenie będąc w tym roku tylko 2 razy na rowerze i do tego w tak bardzo znienawidzony chłodny, a wręcz zimny dzień.
Tylko ja to mogłem być, a do tego jeszcze namówiłem na ten szalony pomysł Andrzeja.
Już od czwartku wszelki prognozy trąbiły o tym, że weekend będzie raczej chłodny, wręcz zimny, a do tego jeszcze możliwość opadów będzie duża.
No i trąbiły i co z tego jak ich nie słuchałem i pojechałem. Znaczy pojechaliśmy.
A zaczęło się tak.
Kilkanaście dni wcześniej Daria podesłał mi plan wycieczki, która na papierze, czyli na mapie wyglądała bardzo obiecująco. Sporo terenu, szlaków i oczywiście związanych z nimi atrakcji turystycznych, których jeszcze nie widziałem zapowiadało naprawdę fajną wycieczkę. A jak do tego dołożymy grupę ludzi, którzy mimo zimna chcieli nam towarzyszyć podczas tej wycieczki, to mam właściwie gotowy przepis na doskonałe spędzenie niedzielnego dnia wolnego.
Jeszcze tylko piękny słoneczny i ciepły dzień by się przydał pomyślałem, ale i tak zgodziłem się na ten przyjazd bez gadania.No dobra pomarudziłem trochę Darii w piątek, że tak wspaniale och i ach tylko ta pogoda nie halo……. Niestety nie udało mi się wymusić odwołania. Machina przygotowań ruszyła.
Jeszcze tylko w sobotę rano telefon od Andrzeja, abym nie marudził, bo ma nie padać, a to najważniejsze, a przecież mamy marzec a nie lipiec, więc temperatura jest adekwatna do pory roku i jest git.
Cóż było robić. Jak git to git.
Zbiórka w Głownie 6.00. Przepakowanie do mnie Andrzejowego sprzętu i ruszamy.
7.45 meldujemy się pod blokiem Rafała i po chwili rozbijamy pierwszy obóz na stacji PKP w celu oczekiwania na Skowronków (pociąg nie był najważniejszy hihihi) i jak się okazało po chwili również na Przemka i Agnieszkę, których było nam bardzo miło poznać i cieszyliśmy się, że naprawdę na starcie zbierze się poważna ekipa. Bo przecież w pociągu miał być już Adii, Parker i Sikor.Ooooooo 10-czka nas się zebrała i wylądowała w obozie numer dwa w Zawierciu. Obóz nr 2 był niezbędny, ponieważ ja z pociągu wyszedłem w całkowitej rozsypce i nieprzygotowany do startu.
Oj tam oj tam……się tak złożyło, znaczy rozłożyło w pociągu i tyle.
Ruszamy………..
O w mordę jak zimno……… !!!!!!!!!!!!!
Pierwsze kilometry nadal zimno…..
Podjazd …. Ooooo ciepło ……
Zjazd ooo w mordę jeszcze zimniej…
Zastanawiam się, co lepsze czy podjeżdżać bo ciepło, ale siły nie te, czy zjeżdżać bo nie pedałuje siły na zero ale zimno jak cholera.
I tak oto wewnętrzne rozterki i dylematy, miłe rozmowy, żarty i ciekawe opowieści oraz wspaniałe i ukochane krajobrazy i atrakcje pochłonęły mnie całkowicie co spowodowało, że nie wiadomo kiedy, nie wiadomo jak wybiła godzina 16.30 i czas było wracać najkrótszą z możliwych dróg.
I tu się posypało. Bo na ostatnich 17 – 20 km poległem. No tak nie będę oszukiwał i owijał w bawełnę. Padłem jak kawka ustrzelona z procy. Siły odeszły, zimno zagnieździło się we mnie już na dobre .. znaczy się zamarzłem. Kryzys niestety już nie odpuścił do końca tak jak i ja nie opuściłem już ostatniego miejsca w peletonie, za peletonem znaczy się.
Oczywiście w takich przypadkach w głowie włączył się obowiązkowy zestaw kryzysowy – czyli po co ci to, na co, niedziela w domku z piwkiem na kanapie, a nie tu brudny, zmęczony, obolały, zmarznięty … po co ?? !!!.
Do Głowna dotarliśmy około 20.00 szybka kąpiel, pyszny rosołek i….
I zaczęły spływać informację o udostępnionych przez kompanów wycieczki zdjęciach.
I wszystko puściło , wszystko odeszło. Złe i głupie kryzysowe myśli poszły precz.
A przyszło to co właśnie jest najfajniejsze i najpiękniejsze. To, po co to wszystko jest.
Bo było pięknie, było fajnie, było wesoło, przyjemnie. Były niezapomniane widoki, miejsca do którym penie już się nie wróci, które się widziało i utrwaliło na papierze fotograficznym aby w zimowe wieczory sobie przywołać te właśnie wspaniałe chwile spędzone z ludźmi z pasją i serduchem. I nie ważne że zimno, ze brak sił było. Ważne z kim, jak i gdzie.
A było …… wiadomo jak :-)))))))))))))))))))))))))))
Bardzo bardzo dziękuję wszystkim za wspaniałą wycieczkę, za fajną i wesoła atmosferę… no za wszystko. No co ja tu będę jeszcze pisał.
Dziękuję i do następnego razu…… gdy na niebie słonko będzie, a polarek zbędnym będzie … czytaj sierpień :-))))

PS
Papier fotograficzny – tak to nie pomyłka. Ja jestem stary dziad i uważam że urok i magię zdjęć oddaje tylko papier, a nie elektroniczne nośniki i dlatego staram się aby mieć je w albumie na papierze.

Trasa: Zawiercie – Kromołów – Okiennik Wielki – Skarżyce – Zamek Morsko – Podlesice – Lgotka – Góra Zborów – Skały Rzędkowickie – Rzędkowice – Góra Włodowska – Jaworznik – Żarki – Przewodziszewice – Pustelnia Ducha Św. – Ostrężnik – Siedlec – Biskupice – Częstochowa.

Foto
Kromołów i źródło Wart
Kromołów i źródło Wart © GOZDZIK

Okiennik Wielki i prawie cała ekipa - Parker był na górze
Okiennik Wielki i prawie cała ekipa - Parker był na górze © GOZDZIK

Zamek Morsko
Zamek Morsko © GOZDZIK

Widok ze Skał Rzędkowickich
Widok ze Skał Rzędkowickich © GOZDZIK

Skały Rzędkowickie - i co by nie było że nie byłem na górze
Skały Rzędkowickie - i co by nie było że nie byłem na górze © GOZDZIK

Kuesta Jurajska
Kuesta Jurajska © GOZDZIK

Ruiny kościoła z 1763 r. pw Św. Stanisława tuż przed Żarkami
Ruiny kościoła z 1763 r. pw Św. Stanisława tuż przed Żarkami © GOZDZIK

Sanktuarium w Żarkach
Sanktuarium w Żarkach © GOZDZIK

Przewodziszowice - strażnica z 2 połowy XIV w
Przewodziszowice - strażnica z 2 połowy XIV w © GOZDZIK

Pustelnia Ducha Świętego
Pustelnia Ducha Świętego © GOZDZIK

Ostrężnik - i obiadek na łonie natury, a potem było to nieszczęsne ostatnie 20 km
Ostrężnik - i obiadek na łonie natury, a potem było to nieszczęsne ostatnie 20 km © GOZDZIK





Komentarze
Skowronek
| 12:23 czwartek, 30 marca 2017 | linkuj Pomyśl, że o tej porze roku było mniej piachu:)))
Super, że udało się Wam przybyć:) Latem powtórka. I jak słońce na piaszczystych podjazdach przypiecze to jeszcze zatęsknisz za wiosennym chłodem hi hi
Może to męczenie jest potrzebne właśnie po to żeby ten rosołek w domu smakował wyjątkowo.
Gozdzik
| 11:09 wtorek, 28 marca 2017 | linkuj Rafałku to jeszcze dokładnie 13 stopni i byłoby tyle ile potrzebuję do normalnego funkcjonowania :-). Dla mnie temperatura powietrza poniżej 15 stopni jest niedopuszczalna i powinno się zapadać w sen zimowy a ten czas snu powinien być doliczany do długości życia w porach letnich :-)))))))))
rafik1000
| 17:24 poniedziałek, 27 marca 2017 | linkuj Nie było tak strasznie zimno. Przecież było plus 2
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!