Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Gozdzik z miasteczka Głowno. Mam przejechane 22889.93 kilometrów w tym 5518.87 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 19.02 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 91878 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Gozdzik.bikestats.pl

Archiwum bloga

  • DST 110.00km
  • Teren 7.00km
  • Czas 05:19
  • VAVG 20.69km/h
  • VMAX 34.20km/h
  • Temperatura 30.0°C
  • Podjazdy 272m
  • Sprzęt VAMP-irek
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Pałac Malina

Niedziela, 22 lipca 2018 · dodano: 23.07.2018 | Komentarze 2

Do pałacu w Malinie planowałem wycieczkę jakieś trzy, cztery, a może i pięć lat wcześniej. Niestety nigdy nie udało się tam dotrzeć, choć w Kutnie się bywało. Dziś mogę spokojnie powiedzieć, że nie żałuję tego odwlekania, przesuwania planów odwiedzenia tego miejsca na kolejny sezon. To naprawdę wyszło na dobre.
Dlaczego?
A dlatego, że pałac ten do niedawna jeszcze był po pierwsze zamknięty, po drugie popadał w ruinę i zapomnienie, a ostatnio był niedostępny z racji prowadzonych prac remontowych, po których to miał się stać wytworna restauracją i hotelem.
Bardzo zacnie.
Tylko nauczony doświadczeniem wiem, że po takim remoncie objekty te staja się niedostępne dla zwykłego szarego turysty. Stają się zamkniętymi enklawami dla tych, co nie przyjeżdżają pod drzwi rowerem chyba, że Land Roverem.
Z jednej strony to oczywiście dobrze, bo pewnie wiele obiektów historycznych, zabytkowych udało się uratować, z drugiej strony no cóż „szaraczek” nie zobaczy.
Z takim właśnie nastawieniem zaplanowałem dzisiejszą wycieczkę, do której udało mi się namówić, chociaż bardziej pasuje określenie skusić Dominika.
Po drodze myślałem tylko o tym, aby zrobić szybka fotkę za ogrodzenia, (bo i z takim przypadkiem się spotkałem, że nie wolno robić zdjęć odnowionemu pałacowi) i chociaż namówić w recepcji kogoś na przystawieni stempla w książeczce PTTK, ale jak się nie uda to trudno zdjęcie wystarczy.
To ruszam do odwiedzenia jednego z największych pałaców w centralnej Polsce wzniesionego przez stolnika gostyńskiego Marcina Czajkowskiego na przełomie XVIII i XIX wieku oraz dokonanych późniejszych przeróbek, dobudowań itp. W czasie II WŚ pełnił funkcję szpitala dla żołnierzy niemieckich. Po wojnie mieścił się tu Dom Dziecka.
Po odrodzę nie może zabraknąć i innych ciekawych miejsc takich jak pałac w Stanisławowie, w Walewicach i zameczek w Sobocie, nie wspominając już brnięcia w kaczorach po pas, po tym jak, ktoś nam ( chyba podczas budowy autostrady) drogę zwinął. Na mapach była co prawda wyglądała na gruntówkę, szlakówkę ale była, a w terenie nie. Można więc rzec, że mieliśmy przygodę ooooo.
Czym bliżej naszego celu tym mocniej układam sobie plan rozmowy na wypadek jakby ktoś do nas chciał strzelać, że teren prywatny, że nie można, a gdzie wy tu tacy spocenie na salony itp.
Plan ułożony
Wchodzimy na teren… jedna fota, druga fota, rowery zostawiamy trzecia, a tu … nic cisza… dobrze jest.
Mówię do Dominika
- idę po pieczątkę może się uda…
- dobra popilnuję rowerów – odpowiada Dominik.
Wchodzę… no pięknie jest. Wszystko lśni czystością piękne tynki, ozdoby, stoły w jadalni przepięknie nakryte, wszystko z klasą elegancją. Zauważyłem panią, wiec bardzo grzecznie i milutko, aby nie spłoszyć pytam:
- przepraszam, czy nie sprawię kłopotu jak poproszę tylko o pieczątkę obiektu do książeczki turystycznej?
Pani odpowiada i uwaga, bo tu się zaczyna najlepsze.
- ależ tak oczywiście nie ma problemu tylko znajdę
I zaraz następuje pytanie:
- a może chciałby Pan zwiedzić obiekt pooglądać sale, komnaty, bibliotekę ze zbiorami i tak cały obiekt.
No powiem wam że w pierwszej chwili myślałem że Pani ze mnie żartuje i zaraz powie że jest to oczywiście dostępne, ale najpierw trzeba zapłacić za dobę hotelową.
Ale nie … tak nie było zapytałem tylko czy nie sprawimy tym kłopotu Pani i właścicielom.
Uzyskałem zapewnienie, że absolutnie nie.
Nie muszę chyba mówić, jaką radość sprawiło nam takie potraktowanie naszych skromnych osób. Wycieczka odkładana odwlekana, dziś myślałem że nawet na dziedziniec nie wejdziemy a tu taka niespodzianka. Pani zabrała ze sobą pęk kluczy i oprowadziła nas po miejscach wartych zobaczenia, opowiedziała nam o tym jak to dziś funkcjonuje, jak dzięki pasji i zaangażowaniu właścicieli powstało to dzisiejsze miejsce, jak trafiają tu cenne zabytki, książki, obrazy. Otworzyła nam zamknięte o tej porze pomieszczenia w piwnicy, na piętrze, na balkonie…. Nie no słuchajcie ja tam się czułem jak ważny gość. Pani odpowiedział nam na wszystkie nurtujące nas pytania.
Ja jestem pod wielkim ważeniem tego miejsca, ludzi, którzy to miejsce stworzyli na nowo i cały czas starają się o pałacowy klimat, o umieszczeniu tu zabytków i innych różnych przedmiotów z epoki pewnie też gdzieś uratowanych, oraz pod wielkim wrażeniem Pani Darii, która pewnie mimo innych obowiązków poświecił nam sporo czasu, przekazało dużo bezcennej wiedzy i sprawiła, ze czuliśmy się wspaniale.
Pani Dario, jeśli udało się Pani dotrzeć do naszej strony to jeszcze raz bardzo, bardzo dziękuję. A miejsce to na 100% będę polecał każdemu znajomemu na romantyczny weekend. Jako niebanalny pomysł na rocznicę ślubu, zaręczyn, poznania, pierwszej randki, pocałunku, walentynek czy czego tam jeszcze romantycznego można wymyślić. Właścicielom gratuluje, podejścia do tematu zabytku, pasji, zaangażowania i oczywiście personelu. Urzekło mnie to miejsce i tyle w temacie.
Zapachy wydobywające się z pałacowej kuchnie przypomniały nam, o tym, że pora obiadowa się zbliża i czas z salonów przesiąść się na nasze rumaki i ruszyć na łowy.
Łowy odbyły się w centrum Kutna.
Najedzeni, napojeni i prawie wypoczęci ruszamy w drogę powrotną.
W domku mała kawka, ciasto, chwila odpoczynku i muszę pożegnać się z Dominikiem, który postanawia wrócić do domu rowerem. Blisko 80 kilometrów ma chłopak jeszcze do przejechani i bardzo mocno go w tym wspieram. Ja niestety w domu padłem.
Bardzo fajna wycieczka, choć teren płaski i już dość dobrze znany. Niesamowicie miłe zaskoczenie w Pałacu, piękna pogoda dobre towarzystwo czego chcieć więcej…????
Może więcej takich dni w roku ????
Dobra było super.
Dominiku dziękuję ci za towarzystwo.
Pani Dario pozdrawiamy serdecznie.

Trasa Głowno – Władysławów Bielawski – Stanisławów – Wojewodza – Gaj – Walewice – Sobota – Wola Kałkowa – Orłów – Mateuszew Szewce Owsiane – Krzyżanówek – Krzyżanów – Stara Wieś – Malina – Kutno – Zawady – Krzyszanów – Szewce Owsiane – Mateuszew – Orłów – Borów – Bielawy – Zgoda - Helenów – Głowno

Foto
Pałac w Malinie
Pałac w Malinie © GOZDZIK
Pałacowe wnętrza
Pałacowe wnętrza © GOZDZIK
Pałacowe wnętrza
Pałacowe wnętrza © GOZDZIK
Pałacowe wnętrza
Pałacowe wnętrza © GOZDZIK
Pałacowe wnętrza
Pałacowe wnętrza © GOZDZIK
Pałacowe wnętrza
Pałacowe wnętrza © GOZDZIK
Na obiadowych łowach w Kutnie
Na obiadowych łowach w Kutnie © GOZDZIK





Komentarze
Skowronek
| 21:09 środa, 1 sierpnia 2018 | linkuj Ale mieliście szczęście:))
domino83
| 06:25 wtorek, 24 lipca 2018 | linkuj To ja dziękuję że o Mnie pomyślałeś :) Fakt jest taki co zresztą Ci mówiłem że całą okolice prawie odwiedziłem. Z tą różnicą że było to w marcu przy 10 stopniach mrozu. W niedziele było zupełnie inaczej, dobra pogoda i dobre towarzystwo :) a zwiedzaniem pałacu byłem zupełnie zaskoczony :)
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!