Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Gozdzik z miasteczka Głowno. Mam przejechane 21602.03 kilometrów w tym 5068.87 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 19.08 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 86604 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Gozdzik.bikestats.pl

Archiwum bloga

  • DST 82.30km
  • Teren 18.00km
  • Czas 04:40
  • VAVG 17.64km/h
  • VMAX 45.80km/h
  • Podjazdy 311m
  • Sprzęt VAMP-irek
  • Aktywność Jazda na rowerze

Jeżów i okolice

Piątek, 21 kwietnia 2023 · dodano: 05.05.2023 | Komentarze 0

To miał być pierwszy (jeśli się nie mylę) ładny, ciepły i słoneczny dzień w kwietniu.
Nie wiele się zastanawiając zgłosiłem urlop na żądanie i opracowałem sobie wycieczkę. Wycieczkę w okolice Jeżowa i Rawy Mazowieckiej. tereny w które bardzo rzadko udaję się rowerem, a są naprawdę bardzo ciekawe. I nie zawiodłem się. Było superowo. Spokojne drogi, miłe wsie, cudowne szutry, mniej cudowne piaszczyste polne drogi, ale dające klimat całości. Teren zróżnicowany, troszkę pagórków, wzniesień, zjazdów. Miłe i sympatyczne widoki. Z atrakcji 4 dworki ale niestety tylko jeden widoczny. Pozostałe zasłonięte, zamknięte, prywatne i tyle.
Jeszcze tu sobie wrócę.

Trasa: Jeżów - Mościska - Jankowice - Gutkowice - Budki Łachowskie - Łachów - Boguszyce Małe - Zawada - Złota - Skoczykłody - Pokrzywna - Rossocha - Nowa Wojska - Wilkowice koło Rawy M. - Wola Wysoka - Michowice - Głuchów - Kochanów - Białynin - Reczul - Gzów - Przybyszyce - Jeżów

Foto










  • DST 35.30km
  • Teren 10.00km
  • Czas 02:09
  • VAVG 16.42km/h
  • Podjazdy 195m
  • Sprzęt Góralek
  • Aktywność Jazda na rowerze

Bo na stres najlepszy rower jest.

Piątek, 14 kwietnia 2023 · dodano: 16.04.2023 | Komentarze 0

To były najgorsze i najbardziej stresujące święta wielkanocne jakie ostatnio miałem. Chcę o niech jak najszybciej zapomnieć. Wymazać z pamięci. Czekałem na ten piątek i koniec pracy jak na zbawienie. Nie wiem ale chyba nawet jak byłaby śnieżyca, tajfun, tornado to i tak bym poszedł. 

Parafrazując klasyka mównicy sejmowej :
Ten wyjazd mi się po prostu należał.

Pomimo wiatru było super. 
Trasa : okolice Głowna
Foto


Kategoria Po okolicy


  • DST 21.10km
  • Teren 10.00km
  • Czas 01:13
  • VAVG 17.34km/h
  • Podjazdy 91m
  • Sprzęt Góralek
  • Aktywność Jazda na rowerze

Zdążyć przed deszczem

Czwartek, 23 marca 2023 · dodano: 26.03.2023 | Komentarze 0

Główna myśl jaka przyświecała mi podczas dzisiejszej wycieczki to:

przejechać chociaż kilometr zanim zacznie padać, jak poszedł kilometr to może chociaż drugi, poszedł drugi to może pięć się uda. Gdy udało się piec to może dziesięć łyknie. Pykło. To jak dziesięć to piętnaście się uda. Udało. Dobra to dwadzieścia ..... Prawie się udało. Ostatnie dwa kilometry w lekkim deszczyku przyszło mi jechać. Ale i tak jestem zadowolony. Fajny szybki wypad po okolicy Głowna. Trochę lasu trochę asfaltu. 




Kategoria Po okolicy


  • DST 50.10km
  • Teren 18.00km
  • Czas 03:10
  • VAVG 15.82km/h
  • VMAX 30.00km/h
  • Podjazdy 216m
  • Sprzęt VAMP-irek
  • Aktywność Jazda na rowerze

Skierniewice i okolice

Sobota, 18 marca 2023 · dodano: 22.03.2023 | Komentarze 0

Wycieczka na rozpoczęcie sezonu rowerowego 2023 Grupy Rowerowej Green Velo.
Wycieczka pod znakiem awarii i uciekającego czasu  przez co plan naszej wycieczki  nie został zrealizowany.

Skład: Waldek, Adam, Andrzej, Grzegorz, Goździk

Trasa: Skierniewice - Rawiczów - Trzcianna - Helenków - Doleck - Psary - Lisna - Esterka - Jeruzal - Patoki - Sewerynów - Suliszew - Trzcianna - Budy Trzcińskie Podstrobów - SkiSkierniewice.
W Skierniewicach


Na trasie

Na trasie

Na trasie

Wesoła ekipą na trasie




  • DST 56.40km
  • Teren 54.00km
  • Czas 03:53
  • VAVG 14.52km/h
  • VMAX 43.40km/h
  • Podjazdy 188m
  • Sprzęt Góralek
  • Aktywność Jazda na rowerze

Kampinoski PN - na pożegnanie sesoznu.

Sobota, 29 października 2022 · dodano: 10.11.2022 | Komentarze 0

Kalejdoskop kolorów dziś konkretny.
Zielony, Czerwony, żółty, zielony, żółty, niebieski.
To oczywiście kolory sukni Pani Jesieni. Pięknej Złotej Polskiej Jesieni. I w tak piękny i pogodny dzień jak dziś kolory te błyszczały wśród korony drzew i na drzewach. Bo kolory te to również kolory szlaków jakimi dziś przemieszałem się po Kampinoskim Parku Narodowym. Miałem nadzieję, ze uda się dziś rowerować po puszczańskich szlakach całej naszej grupie. Ale niestety obowiązki zawodowe i inne plany rodzinne nie pozwoliły się stawić mojej ekipie na starcie wycieczki. Było mi bardzo przykro z tego powodu, ale no cóż nie każdy ma czas i możliwości… a i czasami chęci brakuje. Cieszę się natomiast, że mnie dziś nie brakło ani chęci, ani ochoty bo dzień był przecudowny, a puszcza w jesiennej szacie jest piękna i zupełnie inna niż ta letnia przepełniona soczysta zielenią. Odwiedziłem dawno nieodwiedzane rejony puszczy. Znaczy dawno nieprzejechane szlaki. Bo np. nie pamiętam kiedy ostatnio jechałem żółtym z Wierszy do Zaborowa Leśnego i potem zielonym w kierunku Roztoki, aby po drodze wpaść na Wierszowską Drogę w kierunku Leszna. A i powrót z Leszna fragmentem niebieskiego szlaku do Karpat też dawno nie był przez mnie odwiedzony. Zresztą gdzie by się nie ruszyć to wszędzie jest tu ciekawie i pięknie.
Trasa: Granica – zielonym do Roztoki – czerwonym do Wiersze – żółtym do Zaborowa Leśnego – zielonym do Wierszowskiej Drogi – żółtym do Leszna – niebieskim do Granicy.

Foto
Na zielonym Szlaku z Granicy do Roztoki
Na zielonym Szlaku z Granicy do Roztoki © GOZDZIK

Pomnik Niepodległej Rzeczpospolitej Kampinoskiej - na czerwonym szlaku
Pomnik Niepodległej Rzeczpospolitej Kampinoskiej - na czerwonym szlaku © GOZDZIK

Zaborów Leśny - Mogiła Powstańców 1863
Zaborów Leśny - Mogiła Powstańców 1863 © GOZDZIK

Kładeczki na zilonym przy Kanale Zaborowskim
Kładeczki na zielonym przy Kanale Zaborowskim © GOZDZIK


"Na rozstaju dróg gdzie przydrożny ................" © GOZDZIK

Gdzieś na szlaku
Gdzieś na szlaku © GOZDZIK

Gdzieś na żółtym szlaku przy Kanala Zaborowskim
Gdzieś na żółtym szlaku przy Kanale Zaborowskim © GOZDZIK

Nie ma jak solidny most
Nie ma jak solidny most © GOZDZIK

Grodzisko Zamczysko
Grodzisko Zamczysko © GOZDZIK

Granica i miejsce.......
Granica i miejsce....... © GOZDZIK


Kategoria Kampinoski PN


  • DST 65.80km
  • Teren 25.00km
  • Czas 03:46
  • VAVG 17.47km/h
  • VMAX 41.10km/h
  • Podjazdy 310m
  • Sprzęt Góralek
  • Aktywność Jazda na rowerze

Jesienne Pożegnanie z PKWŁ

Piątek, 7 października 2022 · dodano: 17.10.2022 | Komentarze 0

No jakby taka pogoda była przez całą jesień to ja nie mam nic przeciw.
Piąteczek, urlopik i taka pogoda to istne marzenie. Jak do tego zestawu dołożę jeszcze plan na rowerową wycieczkę to mam dzień idealny. Wręcz perfekcyjny. I taki dokładnie był.
Dzisiejsza wycieczka oczywiście po terenach Parku Krajobrazowego Wzniesień Łódzkich. Z tym, że dziś została spenetrowana ta część parku, która jest przeze mnie rzadziej odwiedzana. Ja ją tak nieformalnie nazywał część łódzka bo jest bliżej łodzi. Ta bliżej Brzezin oczywiście brzezińską częścią zwę.
Czym się różnią ?
O walorach przyrodniczych nie będę się wypowiadał bo poza tym że rozróżniam co jest ładne a co nie, to nie mam pojęcia o szczegółach przyrody, nazwach, rodzajach, rodzinach itp. Natomiast wydaj mi się ze część brzezińska jest mniej zaludniona, zadeptana, mniej asfaltów, mniej budynków po prostu bardziej naturalna.O tak mi się wydaje i dlatego częściej wybieram ta część. Dziś było inaczej. Ale powiem wam, że też było uroczo. Jak się nie było gdzieś bardzo dawno to taka wizyta też sprawia radość. Posiedziałem sobie trochę to tu to tam. Odwiedziłem Górkę Ślimaka i okolice Radarów. Było fajnie, choć wiem , ze to już chyba ostatnia wizyta rowerowa w PKWŁ.
Teraz już z niecierpliwością czekam na znak sygnał wyjazdu do Kampinoskiego PN.

Trasa : Głowno – przez Kowaliki do Woli Błędowej – Stryków – Sosnowiec-Pieńki – Michałówek – Dobra – Nowy Imielnik – Łódź – Kopanka – Wódka – Dąbrówka – Borki – Stary Imielin – Dobieszków – Ługi – Cesarka – Warszewice – Niesułków – Lipka – Nowostawy Dolne – Nowostawy Górne – Kalinów – Głowno

Kowaliki
Kowaliki © GOZDZIK
PKWŁ - Góra Ślimaka
PKWŁ - Górka Ślimaka © GOZDZIK

Ładnie tu jest
Ładnie tu jest © GOZDZIK
Da się ?.... da ....
Da się ?.... da .... © GOZDZIK
Sorry ale musiałem :-)
Sorry ale musiałem :-) © GOZDZIK
Gdzieś na szlaku PKWŁ
Gdzieś na szlaku PKWŁ © GOZDZIK


Kategoria PKWŁ


  • DST 56.00km
  • Teren 25.00km
  • Czas 03:32
  • VAVG 15.85km/h
  • VMAX 31.30km/h
  • Podjazdy 313m
  • Sprzęt Góralek
  • Aktywność Jazda na rowerze

Bo to ostatni piatek lata jest

Piątek, 16 września 2022 · dodano: 21.09.2022 | Komentarze 1

Bo następny piątek to już pierwszy dzień jesieni. Czyli dzisiejsza jazda i dzisiejszy urlopik to idealny duet kończący letni sezon rowerowy. Mówię letni bo mam nadzieję, że jeszcze będą takie dni w których, aż będzie się chciało wskoczyć w ciut cieplejsze ciuszki i pojechać przed siebie. Przecież Babie Lato musi być. Tak samo jak ostatnia wizyta w Puszczy Kampinoskiej, która jesienią jest naprawdę przepiękna.
Dziś przewodnią myślą, planem wycieczki było sprawdzenie jak wygląda droga między polami, lasami i łąkami w okolicy Grzmiącej, a dokładnie między Brzezinami, a Grzmiąca. A jeszcze bardziej dokładnie od Fary do Grzmiącej. Patrząc na mapę PKWŁ stwierdziłem, że nigdy tamtędy nie jechałem. A jak nie jechałem to znaczy, że trzeba pojechać i zobaczyć co i jak.
I jest to fajna dróżka. Taki łącznik można by powiedzieć. Najpierw przez las wąską ścieżka, potem faktycznie między polami i wyskakuje się w połowie wsi Grzmiąca, albo jadąc dalej prosto przy lesie wyskakuje się na drodze między Brzezinami a Strykowem.
Fajna jeszcze całkiem letni pogoda z dość dużym wiatrem, ale jakoś tak bardzo nie przeszkadzał mi dzisiaj.

Trasa: Głowno – Grodziska – Lubowidza – Wola Cyrusowa – Marianów Kołacki – Tadzin – Fara – Grzmiąca – Buczek – Niesułków-Kolonia – Lipka – Nowostawy Górne – Bratoszewice – Kalinów – Głowno.

Foto

Gdzieś na trasie
Gdzieś na trasie © GOZDZIK

Też gdzieś na trasie. Na tym łączniku
Też gdzieś na trasie. Na tym łączniku © GOZDZIK
I to też gdzieś na szlaku
I to też gdzieś na szlaku © GOZDZIK


Kategoria PKWŁ


  • DST 56.00km
  • Teren 6.00km
  • Czas 03:00
  • VAVG 18.67km/h
  • VMAX 36.40km/h
  • Podjazdy 244m
  • Sprzęt VAMP-irek
  • Aktywność Jazda na rowerze

Podlaski Szlak Bociani - Dzień 4

Wtorek, 30 sierpnia 2022 · dodano: 14.09.2022 | Komentarze 0

Jak ja nie lubię takich dni. Dni gdy kończy się wyprawa rowerowa. A dziś to już podwójnie nie lubię tego dnia. Bo wyprawa się nie kończy. Wyprawa kończy się dla mnie. Dziś pożegnam Waldka i Grzegorza i ja pojadę w stronę Białegostoku, a moi przyjaciele w stronę końca Podlaskiego Szlaku Bocianiego. Ale zanim nastąpi pożegnania czas to jeszcze przejedziemy wspólnie parę kilometrów naszym szlakiem i zjemy pod sklepem śniadanko w terenie.
Noc była spokojna. Nad ranem zaczął się trochę trzepotać namiot.
Wyjrzałem.
I niebo niestety nie zapowiadało nic dobrego na dzisiejszy dzień. Chociaż to była dopiero 5 rano wiec może jednak się przetrze bo wiatr wiał dość silny. Dobra na razie nie ma co się przejmować. Jeszcze przynajmniej 2 godziny snu.
Gdzieś około 6 rano.
Głośno jak na wielkiej pardubickiej.
Co u licha jest???
Ponownie zapuszczam żurawia z namiotu.
I co widzę. Stado koni przemyka w pobliży namiotów. Pewnie na pastwisko gdzieś.
Dobra poszły.
Za chwile szczekanie, ujadanie tumult kopyt.
Co tym razem?
Tym razem krowy pędzone są też w tą samą stronę co konie. Za chwile kolejne stado i kolejne. No jak nic jesteśmy na śniadaniowym szlaku zwierząt zagrodowych.
Nie było szansy na dalszy sen.
To urok spania na dziko.
Widok na rzekę, wschodzące słońce, zwierzęta i przyrodę budzącą się ze snu. Tak jak my. Fajne doświadczenie, fajna pobudka.
Dobrze, czas zebrać manatki, posprzątać nasze obozowisko, zabrać śmieci i ruszyć dalej.
Ruszamy na szlak do wioski Stękowa Góra.
Po pierwsze tu jest najbliższy sklep, po drugie tu się rozstaniemy, a po trzecie ta wioska jest dla nas symbolem. Miejscem niezwykłym z punktu widzenia tego co nas dzisiaj łączy,
W 2018 roku, kiedy to Waldek, Andrzej i ja ruszyliśmy pierwszy raz szlakiem Green Velo i zatrzymaliśmy się na jeden z postojów właśnie w Stękowej Górze, pierwszy raz spotkaliśmy i zamieniliśmy kilka słów z Leną i Grzegorzem. Przez kolejne 3 dni czasami gdzieś na szlaku się spotkaliśmy i pogadaliśmy. Dziś razem z Leną i Grzegorzem tworzymy jedną paczkę i wspólnie obmyślamy plany kolejnych wspólnych już wypadów. Takie przypadkowe, niewinne spotkanie pod wiejskim sklepikiem w Stękowej Górze zaowocowała przyjaźnią, która mam nadzieję będzie trwała latami. Dziś w tym dla nas symbolicznym miejscu jemy śniadanko i się żegnamy. Chłopaki ruszaj dalej Podlaskim Szlakiem Bocianim do Stańczyków, a potem za kilka dni do Suwałk. A ja najpierw szlakiem GV do Tykocina, potem Obwodnicą rowerową Narwiańskiego Parku Narodowego do miejscowości Choroszcz, gdzie ponownie wpadam na szlak GV, który doprowadza mnie pod same drzwi Stacji PKP w Białymstoku.
Cała dzisiejsza 56 kilometrowa trasa to uciekanie przed deszczem który niewątpliwie mnie gonił i się zbliżał. Co prawda chmury nie wyglądały bardzo złowrogo, ale było widać jak gdzieniegdzie pada deszcz. I można powiedzieć, że prawie mi się udało. Drobny deszczyk złapał mnie w miejscowości Choroszcz, a następnie już w Białymstoku gdzie podczas obiadu zastanawiałem się czy ruszyć do centrum na zwiedzanie. Czasu do pociągu miałem prawie 3 godziny więc jak najbardziej zasadne byłoby to wyzwanie, ale deszcze skutecznie wybił mi ten pomysł z głowy. Nie chciało mi się potem siedzieć w mokrych ciuchach w pociągu.
Zostałem więc w lokalu i wspominałem te wspólnie spędzone 3 dni.
Czas na małe podsumowanie mojej pierwszej namiotowej wycieczki.
Ale może najpierw o szlaku.
Jak dla mnie troszkę słabo oznaczony. W niektórych newralgicznych miejscach nie było oznaczenia, lub było ono mało widoczne. Oczywiście są oznaczenia na szlaku, ale w tej chwili mogę porównać je z oznaczeniem szlaku GV, które dla mnie na Podlasiu jest idealne. Widoczne i jednoznaczne w newralgicznych miejscach. Natomiast Podlaski Szlak Bociani nie jest tak wyrazisty. Ale generalnie oznakowanie jest.
Trasa. No jak dla mnie kwintesencji wyprawy rowerowej. Były, asfalty, szutry, dukty leśnie, piach, tarka, podjazdy, zjazdy. Było wszystko aby nie czuć asfaltowej nudy.
Cudownie poprowadzony szlak. Oczywiście moja opinia dotyczy tylko tej części co jechałem. Jak było od Carskiej Drogi to nie wiem. Mogę się tylko domyślać, bo trochę ten szlak pokrywał się ze szlakiem GV z 2018 roku, a poza tym chłopaki przesyłali mi zdjęcia z trasy, które tylko potwierdzały moje przypuszczenia co do dużej atrakcyjności szlaku.
Tak czy siak mam nadzieję ze kiedyś wrócę na ten szklak i przejadę go całego. Dziś mogę z czystym sercem polecić Podlaski Szlak Bociani.
Kwatery. Znaczy bazy noclegowe. Całą szkołę średnia i pierwsze dwa lata studiów spędzałem wakacje pod namiotem. A to na obozach, a to wyjeżdżając z paczką pod namiot nad morze czy jezioro na kilka dni. Wówczas mając lat 16-22 to była niesamowita frajda. Dziś mam 52 lata i ……. Kurcze fajnie było. Podobało mi się. Tak wiem nie wiadomo czy tak samo by mi się podobało jakby co noc lało, była burza itp. Ale wówczas to pewnie byśmy szukali kwatery jakieś agroturystyki, anie spali nad brzegiem rzeki pod drzewami. A że była tak pogoda jak była (Waldek i Grzegorz spędzili kolejne noce pod namiotem i w hamaku) to mogliśmy korzystać z dobroci natury, dzikiego obozowania i wstawania ze zwierzakami hihihi.
Zdecydowanie piszę się na kolejny taki wyjazd. Musze tylko trochę re-konfigurować swój sprzęt w szczególności sakwy (będą ciężkie negocjacje w domu) co mi pozwoli na pozbycie się worka leżącego w poprzek bagażnika i sakw czyniąc je bardzo mało dostępne podczas postoju. I będzie wówczas super.
Waldek, Grzegorz bardzo Wam dziękuję za te 3 dni sielanki, trzy dni oderwania od rzeczywistości, kłopotów, problemów, pracy, trzy dni śmiechu i radości. Przepraszam, że trochę odstawałem, ale ten sezon jest dla mnie całkowicie stracony. No może nie cały ale początek był do bani i brak jazdy wychodził na trasie.
No to by było na tyle.

Trasa: Zajki – Stękowa Góra – Łoś-Toczyłowo – Hermany – Nieciece – Tykocin – Siekierki – Złotoria – Choroszcz – Barszczewo – Sikorszczyzna – Białystok

Foto:
Koni mi sie nie udało złapać bo mnie zaskoczyły, ale mućki i owszem
Koni mi się nie udało złapać bo mnie zaskoczyły, ale mućki i owszem © GOZDZIK

Widok na nasze miejsce biwakowe. Było naprawdę urocze. Foto Waldek
Widok na nasze miejsce biwakowe. Było naprawdę urocze. Foto Waldek © GOZDZIK

Stękowa Góra i nasz symboliczny sklep. Dziś jako sklep pożegnalny.
Stękowa Góra i nasz symboliczny sklep. Dziś jako sklep pożegnalny. © GOZDZIK

W Tykocinie
W Tykocinie © GOZDZIK

I jeszcze jedno z Tykocina
I jeszcze jedno z Tykocina © GOZDZIK

W Białymstoku niedaleko PKP - To już jest koniec.
W Białymstoku niedaleko PKP - To już jest koniec. © GOZDZIK




  • DST 75.50km
  • Teren 12.00km
  • Czas 04:18
  • VAVG 17.56km/h
  • VMAX 36.40km/h
  • Podjazdy 254m
  • Sprzęt VAMP-irek
  • Aktywność Jazda na rowerze

Podlaski Szlak Bociani - Dzień 3

Poniedziałek, 29 sierpnia 2022 · dodano: 12.09.2022 | Komentarze 0

Aby przejść do opisu dzisiejszego dnia. Musze cofnąć się we wspomnieniach do roku 2018. W którym to roku wyruszyliśmy pierwszy raz na szlak Green Velo. Trasa tamtej wycieczki prowadziła z miejscowości Łapy do Suwałk. Główna atrakcję dnia pierwszego tej wycieczki miała być przeprawa kładkami z Waniewa do Śliwna i dotarcie do szlaku GV w okolicy miejscowości Rogowo-Kolonia. Niestety pech chciał, że wówczas z tego co pamiętam, kładki były w remoncie. I główna atrakcja musiała zostać ominięta. Alternatywną trasą był wówczas właśnie Podlaski Szlak Bociani, którym dotarliśmy do miejscowości Saniki. Dziś po 4 latach od tamtej wycieczki udało się wskoczyć na upragnione przez mnie ( tak to ja trułem ekipie o tym aby wrócić tu i zaliczyć ta atrakcję) kładeczki. Dlatego tym razem ze szlaku bocianiego odbijamy w Waniewie i ponownie spotkamy się z nim w miejscowości Saniki zaliczając niezliczony fragment GV z roku 2018. Czyli można powiedzieć że dzisiejsza wycieczka spięła dwa szlaki.
O to tytułem wprowadzenia.
A teraz dzień 3 naszej wycieczki.
Ponieważ dzisiejsza noc spędziliśmy na kampingu gdzie była również restauracja pozwoliliśmy sobie dziś na odrobinę luksusu i zjedliśmy śniadanko właśnie tam. Miejsce to nazywa się Bajdarka.
Bardzo fajne miejsce.
Dostęp do toalety, prysznica, a nawet (ale to chyba za dodatkowa opłatą) sauny i bali z gorąca woda jest.
Śniadanko w postaci szwedzkiego stołu za opłatą rzędu 30 zł i jesz ile się zmieści w brzuszku. Mogę polecić to miejsce.
Ruszamy na szlak. Dziś jestem bardzo podekscytowany i już nie mogę się doczekać kiedy dotrzemy do Waniewa a następnie będziemy się przeprawiać przez Narew. Dodatkowej pikanterii i pewnej dozy grozy do dnia dzisiejszego dodaje pogoda. Ma padać może i zagrzmi. Ale co nie ma co się bać trzeba ruszać na szlak co będzie to będzie.
Nawet nie wiem kiedy i jak, a stanęliśmy w Waniewie przed pierwszą pływającą kładką.
Oooooo jest ekscytacja. Pierwszy złapałem się za łańcuch i przyciągnąłem kładeczkę. Ale fajnie hihihihi. Cieszyłem się jak dziecko. Rowery zładowaliśmy i ruszamy. Super. Krótko, niewiele co widać ale fajnie. Teraz odcinek kładki stacjonarnej. Kilka zakosów, skrętów i jesteśmy na wieży widokowej. Tu postanawiamy spędzić dłuższy czas. Nasycić się widokiem, ukoić spokojem i ciszą. O matusiu jak tu było cudownie. Zapomnieliśmy o płynącym czasie i totalnie się nie nudząc spędziliśmy tu chyba 2 godziny, albo i lepiej.
Trzeba było się w końcu zebrać i ruszać dalej w drogę. W drogę podczas której prawie do samego Tykocina towarzyszył nam deszcz. Na początku większy, który przeczekaliśmy pod drzewami, nie wiedząc, że 100 m dalej jest piękny i suchy MOR, albo mniejszy, który całkowicie zignorowaliśmy i jechaliśmy sobie dalej. Tą sielska podróż niestety przerwały nam dwa kapcie jakie złapał Waldek w swojej maszynie. Ale doświadczenie w tego typu naprawach chłopak ma więc przy delikatnej pomocy Grzegorza awarie te usunięto w mig.
W Tykocinie podstawową sprawa do załatwienia były zakupy na nasz dzisiejszy biwak na dziko, oraz zjedzenie dobrego obiadu. Wybór padł na Alumnat. To kultowe miejsce w którym kręcono sceny do filmu U Pana Boga w …….. . To miejsce to restauracja Pani Struzikowej i potem jej faceta czyli „Bociana” hihihihi.
Niestety Pani Halinki Struzikowej nie zastaliśmy. Ale obiad był zacny.
Został już tylko kilkanaście kilometrów do naszego wypatrzonego na mapie obozowiska. Musimy ruszać bo nie wiadomo jak ono w rzeczywistości i teraźniejszości wygląda. Przede wszystkim czy są te drzewa i czy odległość miedzy nimi pozwoli Waldkowi rozłożyć hamak. Miejsce to wyglądało na zdjęciach i różnych obrazach w sieci na idealne, ale jak będzie to się okaże. Dlatego nie mogliśmy sobie pozwolić na dłuższy pobyt w Tykocinie. Zresztą nie było też i po co. Tykocin zwiedziliśmy w 2018 roku. Uliczki, plac, zamek wówczas mieliśmy sporo czasu.
Muszę się tu przyznać, ze na tym ostatnim kilku kilometrowym odcinku szlaku dopadł mnie mały kryzys. Kiepsko mi się jechało i zostawałem dość mocno. Wychodzą braki w tegorocznym jeżdżeniu. Oj wychodzą. Żal patrzeć.
Ale w końcu docieramy na miejsce. Tuż nad brzegiem rzeki Narwi. Wspaniałe miejsce. Teraz tylko my z Grzegorzem czekamy nie rozkładając sprzętu, aż Waldek dokona pomiarów.
Jest prawie ze git. Zostajemy. Huraaaaaa bo chyba bym już nie dał rady jechać dalej.
Zakładamy obóz nr 3. Wskakujemy do rzeki na kąpiel, potem malutka przekąska z odrobiną zupy chmielowej i idziemy spać.
To moja ostatnia nocka pod namiotem i jutro ostanie 7-8 km z moimi przyjaciółmi Waldkiem i Grzegorzem. Jutro chłopaki pojadą dalej Podlaskim Szlakiem Bocianim, a ja wrócę do Białegostoku, a potem do domku.
Na koniec może małe podsumowanie dotyczące kładek. Niewątpliwie jest to atrakcja niesamowita, niewątpliwie wygląda to fascynująco. Ale czy przyjechałbym tu jeszcze raz ??? Nie wiem. Zobaczyć, przejść i przepłynąć raz jak najbardziej tak. Czy kolejny raz ????? Może inna pora roku. Może wczesną wiosną. Takim początkiem maja. Dziś no cóż kładka i pomosty wśród ogromnej łąki. Oczywiście ma to swój urok i czar. Ale raz chyba wystarczy.
I drugie spostrzeżenie które dotyczy samego załadowani się z rowerem objuczonym w sakwy i namiot na ruchoma kładkę i zejścia z niej. Nas było trzech jeden trzymał pomost drugi podawał rowery trzeci je odbierał. Przy takim niskim stanie wody i taka dużą różnicą wysokości miedzy kładką pływającą, a pomostem stałym samemu ta operacja wymagałaby naprawdę dużej zręczności, siły i szczęścia. Nie byłaby to z pewnością łatwa i przyjemna operacja.
Dobra to co dzień zakończony.
Kolejny wspaniały, ciekawy i radosny dzień na Podlaskim Szlaku Bocianim.

Trasa: Suraż – Turośń Dolna – Bacity – Wólka Waniewska – Jeńki – Waniewo – Śliwno – Rogowo-Kolonia – Pańki – Rzędziany – Leśniki – Saniki – Tykocin – Tatary – Piaski – Łazy Duże – Zajki.

Foto:
Suraż - Bajdarka. Maszyny gotowe do drogi, a my na śniadanku
Suraż - Bajdarka. Maszyny gotowe do drogi, a my na śniadanku © GOZDZIK foto Waldek

Bajdarka. Na polu namiotowym
Bajdarka. Na polu namiotowym © GOZDZIK foto Waldek

Wólka Waniewska - Miejsce Pamieci Narodowej
Wólka Waniewska - Miejsce Pamięci Narodowej © GOZDZIK

Na szlaku
Na szlaku © GOZDZIK

Waniewo tuż przed przeprawą
Waniewo tuż przed przeprawą © GOZDZIK foto Waldek

Od lewej Waldek, Goździk, Grzegorz na kładkach Waniewo-Śliwno
Od lewej Waldek, Goździk, Grzegorz na kładkach Waniewo-Śliwno © GOZDZIK foto Waldek

Na kładkach Waniewo - Śliwno
Na kładkach Waniewo - Śliwno © GOZDZIK

Tu była baza na odpoczynek i regeneracje.
Tu była baza na odpoczynek i regeneracje. © GOZDZIK

Widok z wieży widokowej
Widok z wieży widokowej © GOZDZIK

Tablica informacyjna przy wieży
Tablica informacyjna przy wieży © GOZDZIK

I zaczęło padać. A tam w dole za Waldkiem jest MOR
I zaczęło padać. A tam w dole za Waldkiem jest MOR © GOZDZIK

Pierwsza awaria. Za kilka kilometrów była następna.
Pierwsza awaria. Za kilka kilometrów była następna. © GOZDZIK

Tykocin i Alumnat
Tykocin i Alumnat © GOZDZIK

Baza nr 3 założona
Baza nr 3 założona © GOZDZIK

Wieczorne mycie
Wieczorne mycie © GOZDZIK

Słonko kładzie się spać, a my zasiadamy do nocnych rozmów Polaków
Słonko kładzie się spać, a my zasiadamy do nocnych rozmów Polaków © GOZDZIK




  • DST 75.70km
  • Teren 25.00km
  • Czas 04:17
  • VAVG 17.67km/h
  • VMAX 30.10km/h
  • Podjazdy 246m
  • Sprzęt VAMP-irek
  • Aktywność Jazda na rowerze

Podlaski Szlak Bociani - Dzień 2

Niedziela, 28 sierpnia 2022 · dodano: 11.09.2022 | Komentarze 0

Powiem tak.
Fajnie jest obudzić się w ciepłym łóżeczku pod miła kołderka. Miło jest po obudzeniu pójść pod prysznic. Ale nie ma nic bardziej ekscytującego jak wstać rano odsunąć ekspres namiotu i widzieć słońce, słyszeć szum rzeki, śpiew ptaków, rześkie miłe poranne powietrze. Oczywiście jest to tez cudownie miłe gdy jest ciepło, świeci słońce. Jak będzie jak będzie padało, będzie zimno i chłodno ?????? Na razie nie wiem. Penie mniej miło ale myślę, że równie ekscytująco.
Dobrze. Moja pierwsza po blisko 30 latach noc w namiocie przebiegła bez kłopotów. Wstałem rześki, bez żadnych bólów pleców, szyi, rąk czy też innych członków ciała.
Od rana polecieliśmy do sklepiku po zakupy na śniadanko, które zjedliśmy nad brzegiem rzeki w słonku i przy szumie przepływającej rzeki.
Chwila na pakowanie, zwijanie obozowiska, sprzątanie wszelkich oznak naszej bytności tu i ruszamy w drogę.
Już po kilku minutach jazdy wiedzieliśmy, że dziś słonko da nam w kość. Jednak na koniec dnia okazało się, że słonko miało po drodze jeszcze kompanów w postaci piachu i szutrowej „tarki”. No cóż było trzech na trzech. I wygraliśmy tą walkę.
Dzisiejszym motywem przewodnim naszej wycieczki, oprócz oczywiście tytułowego szlaku, można śmiało powiedzieć że była rzeka Narew, którą kilka razy przekraczaliśmy. I właściwie cała dzisiejsza trasa biegła w mniejszej lub większej odległości od niej. Niesamowitą atrakcją było przejście przez kładkę nad rzeka, która nie budziła naszego zaufania. Bo choć była to kładka stacjonarna to jednak dość ruchoma, ale się udało.
Druga atrakcja dnia to pobyt w wiosce Trześcianka, która jest nazywana Kraina Otwartych Okiennic. Tu udało nam się zjeść naprawdę bardzo dobry swojski obiad w przeuroczym miejscu. Swojskim, prostym i klimatycznym miejscu. W takich miejscach obiad smakuje inaczej. Domowo
To był wspaniały dzień. Pełen wrażeń, emocji (przejście przez kładkę z objuczonym rowerem to naprawdę wyzwanie), pięknych widoków, obcowania z przyrodą, śmiechu i radości. Ciężki dzień i wymagająca trasa. To prawda, ale było pięknie i sympatycznie.

Trasa: Narewka – Zabłotczyzna – Podlewkowie – Podochrymy – Eliaszuki – Suszcza – Bieńdziuga – Odrynki – Bruszkowszczyzna – Narew – Ancuty – Trześcianka – Puchły – Kaniuki – Zajączki – Czerewki – Doktorce – Suraż

Foto:
Narewka - chwila zadumy przed ruszeniem na trasę dnia 2 - foto Waldek
Narewka - chwila zadumy przed ruszeniem na trasę dnia 2 - foto Waldek © GOZDZIK

Na szlaku foto Waldek
Na szlaku foto Waldek © GOZDZIK

Gdzieś na szlaku
Gdzieś na szlaku © GOZDZIK

Ruchomy, choć stacjonarny moztek nad rz. Narew - foto Waldek
Ruchomy, choć stacjonarny mostek nad rz. Narew - foto Waldek © GOZDZIK

Trześcianka - nasza jadłodajnie - foto Waldek
Trześcianka - nasza jadłodajnie - foto Waldek © GOZDZIK

W oczekiwaniu na obiadek - Trześcianka
W oczekiwaniu na obiadek - Trześcianka © GOZDZIK

Yrześcianka Cerkiew św. MIchała Archanioła
Trześcianka Cerkiew św. Michała Archanioła © GOZDZIK

Nie może zabraknąć okiennic - Trześcianka
Nie może zabraknąć okiennic - Trześcianka © GOZDZIK

I może jeszcze jedno, a było tego bardzo dużo - Trześcianka
I może jeszcze jedno, a było tego bardzo dużo - Trześcianka © GOZDZIK

Tareczka na szlaku - foto Waldek
Tareczka na szlaku - foto Waldek © GOZDZIK

Suraż - baza nr 2 założona tuż nad rzeką Narew
Suraż - baza nr 2 założona tuż nad rzeką Narew © GOZDZIK

A to widok tuż przy namiocie - Suraż
A to widok tuż przy namiocie - Suraż © GOZDZIK