Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Gozdzik z miasteczka Głowno. Mam przejechane 21292.33 kilometrów w tym 4988.87 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 19.08 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Gozdzik.bikestats.pl

Archiwum bloga

  • DST 75.50km
  • Teren 12.00km
  • Czas 04:18
  • VAVG 17.56km/h
  • VMAX 36.40km/h
  • Podjazdy 254m
  • Sprzęt VAMP-irek
  • Aktywność Jazda na rowerze

Podlaski Szlak Bociani - Dzień 3

Poniedziałek, 29 sierpnia 2022 · dodano: 12.09.2022 | Komentarze 0

Aby przejść do opisu dzisiejszego dnia. Musze cofnąć się we wspomnieniach do roku 2018. W którym to roku wyruszyliśmy pierwszy raz na szlak Green Velo. Trasa tamtej wycieczki prowadziła z miejscowości Łapy do Suwałk. Główna atrakcję dnia pierwszego tej wycieczki miała być przeprawa kładkami z Waniewa do Śliwna i dotarcie do szlaku GV w okolicy miejscowości Rogowo-Kolonia. Niestety pech chciał, że wówczas z tego co pamiętam, kładki były w remoncie. I główna atrakcja musiała zostać ominięta. Alternatywną trasą był wówczas właśnie Podlaski Szlak Bociani, którym dotarliśmy do miejscowości Saniki. Dziś po 4 latach od tamtej wycieczki udało się wskoczyć na upragnione przez mnie ( tak to ja trułem ekipie o tym aby wrócić tu i zaliczyć ta atrakcję) kładeczki. Dlatego tym razem ze szlaku bocianiego odbijamy w Waniewie i ponownie spotkamy się z nim w miejscowości Saniki zaliczając niezliczony fragment GV z roku 2018. Czyli można powiedzieć że dzisiejsza wycieczka spięła dwa szlaki.
O to tytułem wprowadzenia.
A teraz dzień 3 naszej wycieczki.
Ponieważ dzisiejsza noc spędziliśmy na kampingu gdzie była również restauracja pozwoliliśmy sobie dziś na odrobinę luksusu i zjedliśmy śniadanko właśnie tam. Miejsce to nazywa się Bajdarka.
Bardzo fajne miejsce.
Dostęp do toalety, prysznica, a nawet (ale to chyba za dodatkowa opłatą) sauny i bali z gorąca woda jest.
Śniadanko w postaci szwedzkiego stołu za opłatą rzędu 30 zł i jesz ile się zmieści w brzuszku. Mogę polecić to miejsce.
Ruszamy na szlak. Dziś jestem bardzo podekscytowany i już nie mogę się doczekać kiedy dotrzemy do Waniewa a następnie będziemy się przeprawiać przez Narew. Dodatkowej pikanterii i pewnej dozy grozy do dnia dzisiejszego dodaje pogoda. Ma padać może i zagrzmi. Ale co nie ma co się bać trzeba ruszać na szlak co będzie to będzie.
Nawet nie wiem kiedy i jak, a stanęliśmy w Waniewie przed pierwszą pływającą kładką.
Oooooo jest ekscytacja. Pierwszy złapałem się za łańcuch i przyciągnąłem kładeczkę. Ale fajnie hihihihi. Cieszyłem się jak dziecko. Rowery zładowaliśmy i ruszamy. Super. Krótko, niewiele co widać ale fajnie. Teraz odcinek kładki stacjonarnej. Kilka zakosów, skrętów i jesteśmy na wieży widokowej. Tu postanawiamy spędzić dłuższy czas. Nasycić się widokiem, ukoić spokojem i ciszą. O matusiu jak tu było cudownie. Zapomnieliśmy o płynącym czasie i totalnie się nie nudząc spędziliśmy tu chyba 2 godziny, albo i lepiej.
Trzeba było się w końcu zebrać i ruszać dalej w drogę. W drogę podczas której prawie do samego Tykocina towarzyszył nam deszcz. Na początku większy, który przeczekaliśmy pod drzewami, nie wiedząc, że 100 m dalej jest piękny i suchy MOR, albo mniejszy, który całkowicie zignorowaliśmy i jechaliśmy sobie dalej. Tą sielska podróż niestety przerwały nam dwa kapcie jakie złapał Waldek w swojej maszynie. Ale doświadczenie w tego typu naprawach chłopak ma więc przy delikatnej pomocy Grzegorza awarie te usunięto w mig.
W Tykocinie podstawową sprawa do załatwienia były zakupy na nasz dzisiejszy biwak na dziko, oraz zjedzenie dobrego obiadu. Wybór padł na Alumnat. To kultowe miejsce w którym kręcono sceny do filmu U Pana Boga w …….. . To miejsce to restauracja Pani Struzikowej i potem jej faceta czyli „Bociana” hihihihi.
Niestety Pani Halinki Struzikowej nie zastaliśmy. Ale obiad był zacny.
Został już tylko kilkanaście kilometrów do naszego wypatrzonego na mapie obozowiska. Musimy ruszać bo nie wiadomo jak ono w rzeczywistości i teraźniejszości wygląda. Przede wszystkim czy są te drzewa i czy odległość miedzy nimi pozwoli Waldkowi rozłożyć hamak. Miejsce to wyglądało na zdjęciach i różnych obrazach w sieci na idealne, ale jak będzie to się okaże. Dlatego nie mogliśmy sobie pozwolić na dłuższy pobyt w Tykocinie. Zresztą nie było też i po co. Tykocin zwiedziliśmy w 2018 roku. Uliczki, plac, zamek wówczas mieliśmy sporo czasu.
Muszę się tu przyznać, ze na tym ostatnim kilku kilometrowym odcinku szlaku dopadł mnie mały kryzys. Kiepsko mi się jechało i zostawałem dość mocno. Wychodzą braki w tegorocznym jeżdżeniu. Oj wychodzą. Żal patrzeć.
Ale w końcu docieramy na miejsce. Tuż nad brzegiem rzeki Narwi. Wspaniałe miejsce. Teraz tylko my z Grzegorzem czekamy nie rozkładając sprzętu, aż Waldek dokona pomiarów.
Jest prawie ze git. Zostajemy. Huraaaaaa bo chyba bym już nie dał rady jechać dalej.
Zakładamy obóz nr 3. Wskakujemy do rzeki na kąpiel, potem malutka przekąska z odrobiną zupy chmielowej i idziemy spać.
To moja ostatnia nocka pod namiotem i jutro ostanie 7-8 km z moimi przyjaciółmi Waldkiem i Grzegorzem. Jutro chłopaki pojadą dalej Podlaskim Szlakiem Bocianim, a ja wrócę do Białegostoku, a potem do domku.
Na koniec może małe podsumowanie dotyczące kładek. Niewątpliwie jest to atrakcja niesamowita, niewątpliwie wygląda to fascynująco. Ale czy przyjechałbym tu jeszcze raz ??? Nie wiem. Zobaczyć, przejść i przepłynąć raz jak najbardziej tak. Czy kolejny raz ????? Może inna pora roku. Może wczesną wiosną. Takim początkiem maja. Dziś no cóż kładka i pomosty wśród ogromnej łąki. Oczywiście ma to swój urok i czar. Ale raz chyba wystarczy.
I drugie spostrzeżenie które dotyczy samego załadowani się z rowerem objuczonym w sakwy i namiot na ruchoma kładkę i zejścia z niej. Nas było trzech jeden trzymał pomost drugi podawał rowery trzeci je odbierał. Przy takim niskim stanie wody i taka dużą różnicą wysokości miedzy kładką pływającą, a pomostem stałym samemu ta operacja wymagałaby naprawdę dużej zręczności, siły i szczęścia. Nie byłaby to z pewnością łatwa i przyjemna operacja.
Dobra to co dzień zakończony.
Kolejny wspaniały, ciekawy i radosny dzień na Podlaskim Szlaku Bocianim.

Trasa: Suraż – Turośń Dolna – Bacity – Wólka Waniewska – Jeńki – Waniewo – Śliwno – Rogowo-Kolonia – Pańki – Rzędziany – Leśniki – Saniki – Tykocin – Tatary – Piaski – Łazy Duże – Zajki.

Foto:
Suraż - Bajdarka. Maszyny gotowe do drogi, a my na śniadanku
Suraż - Bajdarka. Maszyny gotowe do drogi, a my na śniadanku © GOZDZIK foto Waldek

Bajdarka. Na polu namiotowym
Bajdarka. Na polu namiotowym © GOZDZIK foto Waldek

Wólka Waniewska - Miejsce Pamieci Narodowej
Wólka Waniewska - Miejsce Pamięci Narodowej © GOZDZIK

Na szlaku
Na szlaku © GOZDZIK

Waniewo tuż przed przeprawą
Waniewo tuż przed przeprawą © GOZDZIK foto Waldek

Od lewej Waldek, Goździk, Grzegorz na kładkach Waniewo-Śliwno
Od lewej Waldek, Goździk, Grzegorz na kładkach Waniewo-Śliwno © GOZDZIK foto Waldek

Na kładkach Waniewo - Śliwno
Na kładkach Waniewo - Śliwno © GOZDZIK

Tu była baza na odpoczynek i regeneracje.
Tu była baza na odpoczynek i regeneracje. © GOZDZIK

Widok z wieży widokowej
Widok z wieży widokowej © GOZDZIK

Tablica informacyjna przy wieży
Tablica informacyjna przy wieży © GOZDZIK

I zaczęło padać. A tam w dole za Waldkiem jest MOR
I zaczęło padać. A tam w dole za Waldkiem jest MOR © GOZDZIK

Pierwsza awaria. Za kilka kilometrów była następna.
Pierwsza awaria. Za kilka kilometrów była następna. © GOZDZIK

Tykocin i Alumnat
Tykocin i Alumnat © GOZDZIK

Baza nr 3 założona
Baza nr 3 założona © GOZDZIK

Wieczorne mycie
Wieczorne mycie © GOZDZIK

Słonko kładzie się spać, a my zasiadamy do nocnych rozmów Polaków
Słonko kładzie się spać, a my zasiadamy do nocnych rozmów Polaków © GOZDZIK





Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!