Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Gozdzik z miasteczka Głowno. Mam przejechane 21602.03 kilometrów w tym 5068.87 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 19.08 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 86604 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Gozdzik.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w kategorii

Wycieczki i wyprawy

Dystans całkowity:8527.78 km (w terenie 2084.50 km; 24.44%)
Czas w ruchu:456:36
Średnia prędkość:18.68 km/h
Maksymalna prędkość:71.00 km/h
Suma podjazdów:37168 m
Liczba aktywności:99
Średnio na aktywność:86.14 km i 4h 36m
Więcej statystyk
  • DST 62.00km
  • Teren 25.00km
  • Czas 04:31
  • VAVG 13.73km/h
  • VMAX 46.60km/h
  • Podjazdy 694m
  • Sprzęt Góralek
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Z Olsztyna do Olsztyna po Jurajskich Szlakach

Piątek, 22 kwietnia 2022 · dodano: 27.04.2022 | Komentarze 0

Kwietniowe wycieczki są obdarzone dużym ryzykiem związanym z pogodą. Jak to kwiecień co przeplata. Czyli może być całkiem ładnie a może być i kiepsko. Nic się złego nie dzieje jak wycieczkę planuje się dzień wcześniej lub rano jak się wstanie i stwierdzi, że pogoda jest oki. Gorzej jak wycieczkę planuje się dużo wcześniej, aby dostosować się do dni wolnych osoby która od października mnie truła abym zabrał ją w Jurę do Skowronków i do tego jeszcze bierze się urlop lub odbiór godzin w pracy aby to dograć aby wszystkim pasowało. No tu już niestety bierze się całe dobrodziejstwo dnia, albo rezygnuje z wyjazdu. Ale co tak zrezygnować ze spotkania z jurajskimi szlakami i widokami ???? Nie zapowiadali ulewy ani mrozów. Tylko chłodny i bezsłoneczny dzień z ewentualnym małym deszczykiem w popołudniowych godzinach. Trudno jedziemy Paweł tak bardzo chciał więc nie odwołuję wycieczki.
Ciach dzwoni gość w środę wieczorem że on jednak nie da rady. On na jurajskie szlaki, podjazdy i zjazdy się nie nadaje. No ręce mi opadły.
Oooo nie, nie ma mowy ja jadę. Skowronki też się szykują. Trudno, maruda nie chce sprawdzić charakteru to nie. Niech żałuje.
Do Olsztyna, na miejsce zbiórki przybywał trochę po godzinie ósmej. Ojjjjj rześko. Dobrze że samochód kombi to oprócz roweru weszła jeszcze szafa ciepłej odzieży.
Jest co zakładać. Cebulka rośnie hihihi. Są i Skowronki. Super. Chwila na przywitanie i ruszamy na trasę. Trasa całkowicie wymyślona i opracowana przez Darię i Rafała i za to im chwała bo zawsze jest bardzo atrakcyjna, zróżnicowana i można zobaczyć wiele ciekawych rzeczy. Ja miałem tylko prośba do nich abyśmy odwiedzili Jaskinię Na Dupce. Taki sentymentalny kaprys.
Pierwszy niewielki podjazd na punkt widokowy Kamieniołomu Kielniki i dwie warstwy cebulki spadają i wcale nie dlatego, że wyszło słońce. Potem odwiedzamy Skałę św. Idziego, źródełko i kapliczkę również tego świętego, którego postać trochę przybliżyła mi Daria opowiadając o nim i o tych miejscach. Po kolejnych kilku kilometrach mijamy Pustynie Siedlecką i wspinamy się do Jaskini na Dupce, gdzie spada kolejna warstwa cebulki. Jeszcze kilka takich podjazdów i koszulka z krótkim rękawem będzie zbyteczna. Chwila zwiedzania, chwila zadumy, wspomnień i jedziemy dalej. A dalej to miejsca w lesie z jakimiś dziwnymi drewnianymi domkami, zabudowaniami, konstrukcjami nawet drewniany fort jest. Ponoć służy to do jakiś gier i zabaw, ale co i jak to trudno powiedzieć. Wizyta w Jurze bez odwiedzenia jakiś zamków, skałek czy strażnic była by nieważna, niepełna, nie spełniona. Dlatego potem były dwie strażnice. Pierwsza to strażnica obronna w Przewodziszowicach o druga Łutowiec, a po drodze do Żarek był i Mirów. W Żarkach niespodziewanie i znienacka dopadł mnie gość zwany kryzysem. Całe szczęście że tu był przystanek na pyszne gofry i kawusie.
Droga powrotna z Żarek to podróż w delikatnej mżawce, która nie utrudniała jazdy, ale była mało przyjemna. Do Olsztyna dotarliśmy po g. 16.
Bardzo fajna wycieczki. Dużo różnorakich atrakcji. Kamieniołomy, strażnice, jaskinie, podjazdy, zjazdy, skałki, super widoki, dziwne miejsca, pustynia oraz chłód i deszczyk, a nie to już nie atrakcja. Ale było warto wziąć urlop i pojechać w to cudowne miejsc.
Bardzo Wam dziękuję.

Trasa: Olsztyn – Zrębice – Krasawa – Siedlec – Ostrężnik – Czatachowa – Łutowiec – Mirów – Żarki – Jaroszów – Suliszowice – Biskupice – Olsztyn

Foto:
Zamek w Olsztynie. Miejsce zbiórki
Zamek w Olsztynie. Miejsce zbiórki © GOZDZIK
Widok na Kamieniołom Kielniki
Widok na Kamieniołom Kielniki © GOZDZIK
Skała Świętego Idziego
Skała Świętego Idziego © GOZDZIK
Przy Źródełku Św. Idziego
Przy Źródełku Św. Idziego © GOZDZIK
Goździk w Jaskini na Dupce, nie powiem że w........hihi
Goździk w Jaskini na Dupce, nie powiem że w........hihi © GOZDZIK
Kamieniołom Warszawska
Kamieniołom Warszawska © GOZDZIK
Skała Dinozaur
Skała Dinozaur © GOZDZIK
Drewniany Fort
Drewniany Fort © GOZDZIK
Strażnica Łutowiec
Strażnica Łutowiec © GOZDZIK
W oddali Rezerwat Sokole Góry czyli meta już bisko.
W oddali Rezerwat Sokole Góry czyli meta już blisko. © GOZDZIK




  • DST 78.80km
  • Teren 15.00km
  • Czas 04:09
  • VAVG 18.99km/h
  • VMAX 35.30km/h
  • Podjazdy 215m
  • Sprzęt VAMP-irek
  • Aktywność Jazda na rowerze

Grupa Rowerowa Green Velo rozpoczyna sezon

Sobota, 19 marca 2022 · dodano: 22.03.2022 | Komentarze 0

Na dzień w którym nasza samozwańcza Grupa Rowerowa Green Velo rozpoczyna sezon czekam zawsze z utęsknieniem. Z niektórymi moimi przyjaciółmi z grupy nie widzę się bowiem kilka miesięcy. Przerwa zimowa a do tego czasami brak możliwości wspólnego wyjazdu w sierpniu czy wrześniu powoduje, że tych dni rozłąki, dni bez wspólnego rowerowanie jest naprawdę sporo. I dlatego właśnie dzień rozpoczęcia sezonu jest wspaniałym wydarzeniem. Tym bardziej tegoroczne rozpoczęcie sezonu jest wyjątkowe, ponieważ tak się przydarzyło, że nie było oficjalnego wspólnego zakończenia sezonu 2021. I tak właśnie z niecierpliwością oczekiwałem dzisiejszego dnia. Z niepokojem sprawdzałem pogodę i z niepokojem patrzyłem i obserwowałem to co się dzieje u mnie w domu.
Jest sobota 19.03.2022.
Na dachach poranny szron.
Uśmiech na twarzy od samego rana.
Słonko na niebo się wspina mozolnie. Nie będzie upałów, ale pogoda zapowiada się i tak rewelacyjnie.
Tak właśnie zaczyna się dzień rozpoczęcia sezonu. Trasa opracowana i zaplanowana całkowicie przez Waldka z Sochaczewa do Warszawy przebiegała przez drogi i dróżki spokojnych mazowieckich wiosek, miast i miasteczek. Całkiem spory fragment trasy prowadził nas przez teren Kampinoskiego Parku Narodowego, a to po to aby odwiedzić miejsce zwane Łużowa Góra. Po drodze nie ominęła nas mała awaria Grześkowego roweru, a dokładniej rzecz ujmując koła czyli klasyczny kapeć, który niestety jeszcze raz dał o sobie znać już w samej Warszawie pod dworcem Wschodnim. Zresztą w tym miejscu była jakaś epidemia kapci bo i Adama rower dopadła ta sama przypadłość. Całe szczęście, że właśnie w tym miejscu następował koniec naszej dzisiejszej trasy. Razem z Waldkiem, Adamem i Andrzejem pożegnaliśmy godnie Grzegorza i Kolejami Mazowieckimi ruszyliśmy w drogę powrotną.
To był wspaniały dzień, piękny, słoneczny i jak na marzec ciepły i prawie bezwietrzny. Słowo prawie ma tu znaczenie bo delikatny i niestety wschodni wiatr był z nami przez cały czas . Ale nam on całkowicie nie przeszkadzał. Uśmiechy, dobra zabawa, a do tego trasa która była wspaniała rekompensowała nam trudy wiejącego w twarz wiatru. Po tak długim okresie niewidzenia się opowieści i gadania było na cała trasę i wszystkie przerwy. Dobrze się bawiliśmy i już uzgodniliśmy kolejny grupowy wypad. Mam nadzieje, ze pogoda tez nam dopisze i ponownie spotkamy się na wspólnej wycieczce.

Trasa: Sochaczew – Nowe Mostki – Szczytno – Skarbikowo – Zawady – Podkampinos – Gawartowa Wola – Czarnów – Grądki – Leszno – Zaborów – Koczargi Stare – Izabelin B – Laski – Łomianki - Warszawa
Foto:

Leszno - pałac z I połowy XVIII w.
Leszno - pałac z I połowy XVIII w. © GOZDZIK

Odpoczynek na trasie
Odpoczynek na trasie © GOZDZIK

KPN - Łużowa Góra
KPN - Łużowa Góra © GOZDZIK

Łużowa Góra
Łużowa Góra © GOZDZIK

Warszawa - Wisła
Warszawa - Wisła © GOZDZIK




  • DST 75.10km
  • Teren 33.00km
  • Czas 04:00
  • VAVG 18.77km/h
  • VMAX 34.30km/h
  • Podjazdy 316m
  • Sprzęt Góralek
  • Aktywność Jazda na rowerze

Po Bolimowskim PK

Sobota, 25 września 2021 · dodano: 28.09.2021 | Komentarze 0

Prawie cały tydzień słyszałem w różnych TV i różnych programach radiowych, że weekend będzie piękny. Bedzie słoneczny a przede wszystkim nie będzie padał deszcz. Jeszcze siedząc rano w samochodzie w Nieborowie i czekając aż przejdzie mżawka w radio słyszałem :
- dziś w całym kraju ładna słoneczna pogoda, niewielkie opady deszczu tylko na północnym-wschodzi i to po południu.

A ja siedzę w samochodzie i włączam wycieraczki co jakiś czas aby zobaczyć gdzie to słońce. A może ja na innej planecie jestem, a może w równoległym wymiarze. Ostatni miesiąc miałem bardzo ciężki więc może mój mózg wyparł ten świat prawdziwy realny i jestem poza nim. No normalnie pada deszcz.
Tak, nie była to ulewa ale mżawka, która tez nie jest super fajna. Bo jakby był regularny deszcz to byłaby nadzieja ze może przejdzie a tak to sino, mglisto mokro i mało nadziei na słońce.
Dobra nie było co czekać robiło się już późno a tu blisko 80 km do przejechania. Mam kurtkę wiec może nie będzie tak źle. I faktycznie nie było tak źle. Co prawda ta mżawka przeszkadzała bo na okularach wycieraczek nie ma więc poszły w odstawkę, a jak poszły w odstawkę to wszelki latające w lesie mikro stworki wlatywały mi do oczu. No tak źle i tak nie dobrze, ale z każdym kilometrem robiło mi się co raz fajniej. Las, jego jesienny zapach,  taki grzybowy, taki inny niż w upalne dni, do tego mżawka i delikatna mgiełka między drzewami. Mgiełka chowająca się za drzewa za krzaki, wychodząca z runa leśnego. I Rawka, rezerwat rzeki Rawka. Naprawdę bardzo mi się podobało. I miejsca które sobie wybrałem do odwiedzenia taż miały swój urok, klimat i kawałek historii. Wszystko było klimatyczne.
Do czasu. 
Niestety w okolicach miejscowości Jeruzal mżawka zmieniła się w normalny regularny deszcz i niestety trochę przemokłem. Ten fragment wycieczki nie był miły. Dodatkowo jak zawiał wiatr do jeszcze porcja wody z drzew mnie dopadała. Byłem trochę zły. ale za to później wyszło na troszkę to obiecane słonko i ponownie było całkiem fajnie.
Wycieczka ta była w przeważającej mierze oparta na zeszłorocznej trasie opracowanej przez Waldka. Bardzo mi się wówcza podobała pomimo tego że też padał deszcz.
Chyba to miejsce bez deszczu i mżawki nie miałoby takiego klimatu.

Trasa: Nieborów - Piaski - Budy Grabskie - Skierniewice - Ruda - Kamion - Suliszew - Doleck - Jeruzal - Patoki - Sewerynów - Nowy Karolinów - Ruda - Joachimów-Mogiły - Wólka Łasiecka - Łasiecznik - Nieborów

Foto:
Chyleniec - Głaz upamiętnia żołnierzy z 36. pułku saperów, którzy zginęli w wyniku wybuchu i pożaru składów amunicji
Chyleniec - Głaz upamiętnia żołnierzy z 36. pułku saperów, którzy zginęli w wyniku wybuchu i pożaru składów amunicji © GOZDZIK

Bardzo sympatyczne uroczysko
Bardzo sympatyczne uroczysko © GOZDZIK
Most Kopersztajna
Most Kopersztajna © GOZDZIK

Rzeka Rawka i Most Kopersztajna
Rzeka Rawka i Most Kopersztajna © GOZDZIK
Kładka nad Rawką.
Kładka nad Rawką. © GOZDZIK
W Bolimowskim PK
W Bolimowskim PK © GOZDZIK
Na szlaku
Na szlaku © GOZDZIK
Zbiornik Joachimów-Ziemiary
Zbiornik Joachimów-Ziemiary © GOZDZIK
Kolejna urocza kładka nad Rawką
Kolejna urocza kładka nad Rawką © GOZDZIK




  • DST 81.30km
  • Teren 10.00km
  • Czas 04:31
  • VAVG 18.00km/h
  • VMAX 39.60km/h
  • Podjazdy 308m
  • Sprzęt VAMP-irek
  • Aktywność Jazda na rowerze

Konin i Dwie Wieże

Czwartek, 19 sierpnia 2021 · dodano: 23.08.2021 | Komentarze 1

Wracając samochodem ze Złotowa z moim chrzestnym, dostrzegłem po lewej stronie tuż za Koninem wieże widokową. Zainteresował nie ten obiekt i jak tylko wróciłem do domu zacząłem wertować strony internetowe w poszukiwaniu informacji o tej budowli. Nie było to zadanie trudne. Wieża widokowa w Paprotni gm. Krzymów jest dość dobrze opisana w necie. Są zdjęcia informacje o budowie i dacie oddania do użytku, która to dana jest naprawdę wyjątkowa jak na obiekt budowlany hihihi 1 kwietnia 2015 roku. Prawda że ciekawa !
Dodatkowo znalazłem też opis drugiej wieży znajdującej się niedaleko tej w Paprotni. Wieży widokowej na Złotej Górze. Okazuje się, że ta właśnie wieża położona w rezerwacie Złota Góra, jest troszkę starsza i wyższa od tej którą zauważyłem jadąc samochodem "starą dwójką". Mając jeszcze gdzieś w pamięci informację o tym, że w samym Koninie znajduje się najstarszy w Polsce, a może i w Europie znak drogowy, właściwie słup drogowy z roku 1151, wpadłem na pomysł wycieczki rowerowej po okolicach Konina. Wycieczki która połączyłaby dwie wieże, słup drogowy w Koninie i Licheń. Opracowując trasę wycieczki i szukając powrotu z Lichenia do Krzymowa, gdzie założyłem bazę wypadową mojej wycieczki, dostrzegłem na mapie przeprawę promową na Warcie. Zostało tylko sprawdzić czy jest czynna i jak tak to rysować trasę palcem po mapie. Dokładnie to kursorem w odpowiedniej dla mojego urządzenia nawigacyjnego aplikacji. Trasa i atrakcje zapowiadały się naprawdę imponująco. Ponieważ do tych atrakcji, które wymieniłem, doszedł jeszcze Skansen Maszyn Górniczych i Zamek w Gosławicach oraz pałac w Lubstowie. Do atrakcji tej wycieczki doliczyłbym jeszcze drogę z Gosławic do samego Starego Lichenia. Droga, a właściwie ulice Rybacka, a następnie Gosławicka biegną między wodami z jednej strony jeziora Pątnowskiego i Licheńskiego, a z drugiej strony wodami chyba jakiegoś gospodarstwa rybackiego. Naprawdę niesamowity odcinek, którego samotnie wieczorową porą jednak bałbym się przemierzać. Do wycieczki udało mi się nakłonić Andrzeja i wspólnie przemierzaliśmy drogi i dróżki okolic Konina.
Warto było pokonać 105 stopni wieży widokowej w Paprotni i 140 stopni wieży widokowej na Złotej Górze. Widoki były niesamowite. Może pogoda nie była super idealna ale z obu wieży widzieliśmy kopuły bazyliki w Licheniu i niesamowite widoki na okolicę. A ponieważ wieża na Złotej Gorze króluje ponad konary drzew więc na las tym razem mogliśmy popatrzeć z góry. Niesamowicie fajne przeżycie. Taki lot nad lasem. Jak ptaki.
Co tu dużo pisać. Super fajna wycieczka. Nawet bardzo silnie wiejący wiatr i jazda 10 kilometrowym odcinkiem dość ruchliwej drogą 266 nie popsuły nam tego dnia, tej wycieczki.
Bardzo mi ten dzień poprawił humor, nastrój i nastawienie. Bo pomimo tego, że właśnie rozpocząłem urlop to jakoś nic mnie nie cieszyło, nie bawiło. Krótko mówiąc nastroju urlopowego to nie miałem. A dzisiejszy dzień i spotkanie z Andrzejem z którym mogłem sobie pogadać, pożartować i pośmiać się poprawiło mi nastrój. Oby taki został do końca urlopu.
Wycieczkę, po spakowaniu roweru do samochodu i przebraniu się zakończyłem mega dużym lodem świderkiem zakupionym w Krzymowie przy parkingu. Był przepyszny i naprawdę bardzo duży.

Trasa: Krzymów - Paprotnia - Kałek - Smólnik - Ignacew - Rezerwat Złota Góra - Żychlin - Konin - Międzylesie - Wola Łaszczowa - Wieruszew - Gosławice - Licheń Stary - Stefanowo - Lubstówek - Błonawy - Lubstów - Młynek - Jasionka - Bilczew - Kramsk - Podgór Milin - Borki - Piersk - Krzymów.

Foto:
Wieża widokowa w Paprotni
Wieża widokowa w Paprotni © GOZDZIK
I widok z owej wieży
I widok z owej wieży © GOZDZIK
Wieża widokowa na Złotej Górze
Wieża widokowa na Złotej Górze © GOZDZIK
Lot nad koronami drzew
Lot nad koronami drzew © GOZDZIK
Słup drogowy z 1151 oznaczał idelanie połowe drogi między Kaliszem a Kruszwicą
Słup drogowy z 1151 oznaczał idealnie połowę drogi między Kaliszem a Kruszwicą © GOZDZIK
Oczywiście Koń i dwóch mało znanych obywateli - Goździk i Andrzej
Oczywiście Koń i dwóch mało znanych obywateli - Goździk i Andrzej © GOZDZIK
Gosławice
Gosławice © GOZDZIK
I takie tam włałsnie machiny były
I takie tam właśnie machiny były © GOZDZIK
Na terenie Muzeum
Na terenie Muzeum © GOZDZIK
To one
To one © GOZDZIK
Na zamku w Gosławicach
Na zamku w Gosławicach © GOZDZIK
Na zamku
Na zamku © GOZDZIK
Gosławice - zamek
Gosławice - zamek © GOZDZIK
Jedziemy do Lichenia
Jedziemy do Lichenia © GOZDZIK
W oddali Bazylika w Licheniu
W oddali Bazylika w Licheniu © GOZDZIK
Bazylika w Licheniu
Bazylika w Licheniu © GOZDZIK
Lubstów - pałac
Lubstów - pałac © GOZDZIK
Na promie
Na promie © GOZDZIK




  • DST 80.76km
  • Teren 29.00km
  • Czas 04:35
  • VAVG 17.62km/h
  • VMAX 33.80km/h
  • Podjazdy 178m
  • Sprzęt VAMP-irek
  • Aktywność Jazda na rowerze

Nad Zegrze i po okolicy

Sobota, 17 lipca 2021 · dodano: 21.07.2021 | Komentarze 0

Zachęcenie zeszłoroczna wycieczką przygotowaną przez lenne i Grzegorza a poprowadzoną m. in. wzdłuż Wisły i w granicach aglomeracji Warszawa z niecierpliwością czekaliśmy na nową ich propozycję. Tym razem mieliśmy do wyboru dwie wycieczki w skrócie oznaczone jako Północ lub Południe. Ale za nim ruszyliśmy na trasę to z niepokojem przez prawie cały tydzień obserwowaliśmy pogodę tą za oknem i ta w prognozach. Ani jedna ani druga nie napawała optymizmem. I nawet jeszczew piątek rano wcale nie byliśmy pewnie że się zobaczymy w sobotę na dworcu Wschodnim w Warszawie i ruszymy na trasę. Po obejrzeniu kolejnej prognozy, chwyciliśmy się promyka nadziej na to, że jednak sobotą będzie bez ulew, nawałnic, burz i podobnych zjawisk. Przynajmniej w tej centralnej części kraju i przynajmniej tak do 15 no może 16 godziny. Z obawy o to że jednak może coś nas spotkać niemiłego oraz zcharakteru trasy Południe (sporo ścieżek wśród bujnej przyrody, blisko wody itp.) zdecydowaliśmy się na kierunek Północny. Szerokie twarde szutry, asfalty i w razie co można się schować tu i ówdzie.
Czyli Północ.
A co to ta Północ ????
Północ to znaczy kierunek na Nieporęt i Zalew Zegrzyński. Początek trasy to ścieżki wzdłuż Wisły tuż przy jej brzegu, a potem do samego Nieporętu wzdłuż kanału Żerańskiego. Bardzo fajna ścieżka, częściowo szutrowa, a częściowo asfaltowa. Widać że całkowicie rekreacyjna trasa dla rowerzystów, spacerowiczów i rolkowców (jeśli tak można ich nazwać). Ten 31 kilometrowy odcinek bardzo mi się podobał. W Nieporęcie zrobiliśmy przerwę nad wodą na mały odpoczynek w cieniu drzew, jedzenie i uzupełnienie płynów. Droga powrotna to jednak jazda w samo południe to po pierwsze, a po drugie znacznie więcej kilometrów. No i oczywiście ewentualneniebezpieczeństwo pogorszenia pogody. Dlatego przerwa nam się należała. Co też skrupulatnie wykorzystaliśmy.
Ruszamy w drogę powrotna.
W tej części wycieczki Grzegorz przygotował dla nas atrakcję związane z przejazdem wśród łąk wzdłuż rzeczki Czarnej do granic Rezerwatu Przyrody Puszcza Słupecka, przejazd przez puszczę, a następnie wizyta w miejscowości Ossów. Miejscowość ta jest ważnym punktem na mapie historii Polski. W dniach 14–15 sierpnia 1920 r. pod Ossowem rozegrała się jedna z bitew znanych jako Bitwa Warszawska. Zakończyła się ona zwycięstwem Polski nad bolszewikami. W bitwie tej zginął Ignacy Skorupka. Walki upamiętnia kaplica, Cmentarz poległych w bitwie Warszawskiej, krzyż oznaczający miejsce śmierci kapelana Ignacego Skorupki i jego pomnik, oraz pawilon historyczny.
To była naprawdę bardzo ciekawa i fajna wycieczka. Różnorodność nawierzchni, przyroda,ciekawe miejsca, odrobina historii i miejsc Pamięci Narodowej, doborowa ekipa to wszystko sprawiło, że nie wiadomo kiedy, a byliśmy już na dworcu i razem z Waldkiem czekaliśmy na nasz pociąg powrotny. I tu niespodzianka. Jak tylko ruszył pociąg z warszawy Wschodniej dostaliśmy sms od Grzegorza że dorwała ich potężna ulewa. Mieliśmy naprawdę wiele szczęścia. Niebiosa się ulitowały nad nami. No bo co to taka ulewa gdy się siedzi w pociągu lub już prawie widać schronienie w zaciszu swoich czterech kątów.
Dzięki za super dzień.
Trasa: Warszawa –Brzeziny - Nieporęt – Aleksandrów - Rezerwat Przyrody Puszcza Słupecka – Biedocin – Nadma – Kobyłka – Turów – Ossów – Zielonka – Rembertów – Warszawa
Foto:

Warszawa
Warszawa © GOZDZIK
Też Warszawa
Też Warszawa © GOZDZIK
Ekipa nad kanałem Żerańskim
Ekipa nad kanałem Żerańskim © GOZDZIK
Nad Zalewem Zegrzyńskim. I kto tu komu przeszkadza ???
Nad Zalewem Zegrzyńskim. I kto tu komu przeszkadza ??? © GOZDZIK
Humory dopisują
Humory dopisują © GOZDZIK
Na dzikich łąkach przy rzeczce Czarna
Na dzikich łąkach przy rzeczce Czarna © GOZDZIK
W rezerwacie ...........
W rezerwacie ........... © GOZDZIK
Ossów
Ossów © GOZDZIK
Ossów
Ossów © GOZDZIK




  • DST 75.30km
  • Teren 59.00km
  • Czas 04:38
  • VAVG 16.25km/h
  • VMAX 48.00km/h
  • Podjazdy 687m
  • Sprzęt Góralek
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

W cudownej Jurze

Sobota, 26 czerwca 2021 · dodano: 02.07.2021 | Komentarze 1

Od 2019 roku czekałem na taki wyjazd.
Wyjazd w tereny Jury Krakowsko-częstochowskiej.
Zeszłoroczne plany storpedowała pandemia, a raczej strach i obawa przed przywleczeniem czegoś do domu.
W tym roku jest inaczej.
Może obawy i strach jest i to dobrze bo zachowuję czujność, dezynfekcje itp., ale te uczucia są mniejsze. Może a raczej na 100% ma na to wpływ przyjęcie przez nas szczepionki. Nie wynikam w teorie spiskowe i nie spiskowe dotyczące szczepień. Po prostu jesteśmy zaszczepieni i koniec tematu.
Tak, na ten dzień czekałem z niecierpliwością i niestety przez ostatnie wydarzenia pogodowe z wielką niepewnością czy na pewno uda nam się go spędzić tak jak chcemy. Czyli bezpiecznie przemierzając na rowerze jurajskie ścieżki, dróżki i szlaki.
Uwielbiam te wycieczki przygotowane i opracowane przez Darią i Rafała. Mam 100% pewność, że nie będę się nudził na asfaltowych drogach pokonując i zaliczając tylko puste kilometry, że poznam nowe piękne, urocze i niezwykłe miejsca, które są wyjątkowe w swojej postaci lub pozwalają zobaczyć nietuzinkowe krajobrazy z pewnej zdobytej nierzadko na pieszo wdrapując się na skałki wysokości. I tym razem nie zawiodłem się.
Było ciężko, ale tylko chwilami hihihi, było uroczo w większości i było cudownie i wspaniale cały czas. Od chwili startu naszej wesołej ekipy z parkingu nieopodal Olsztyna do powrotu na ten parking. Nie jestem wstanie dokładnie opowiedzieć gdzie dokładnie byliśmy i jak tam się dostaliśmy. Kilka z tych miejsc oczywiście znam i pamiętam z czasów kiedy to sam z Beatką (żona) przyjeżdżaliśmy w jurę na trasy które sam typowałem na dana wycieczkę. Ale to zupełnie inne czasy i inna jazda. Dziś widoki ze Skałek Rajcy i Góry Bukowie oraz szlak Ku Źródłom z Ostrężnika do Złotego Potoku skradły moje serce, ukoiły oczy i zachwyciły na amen. Nie to, że pozostałe miejsca były jakieś złe czy nudne, bo i droga ze Złotego Potoku była super, oczywiście przejazd przez Rezerwat Sokole Góry też wspaniały, ale te miejsca wymienione powyżej po prostu rewelacja.
Czas przeznaczony na dzisiejsze podróżowanie dobiegał końca. Obiadek zjedzony nad stawem Amerykan zwiastował to rychłe zakończenie naszej wspólnej wycieki. Gdy dotarliśmy na miejsce naszej zbiórki byłem trochę zmęczony. Dobra nie trochę tylko całkiem sporo. Ale to zmęczenie było całkiem miłe.
Pożegnanie z Darią, Rafałem i Marcinem, podziękowanie za wspaniały dzień i uroczą wycieczkę, podczas której pokazali mi swoje ulubione miejsca i szlaki definitywnie zakończyło ten wspaniały wyjazd. Teraz już tylko czekała mnie jeszcze droga powrotna całkowicie rozkopaną i modernizowaną autostradą z max prędkością 70 km/h. Masakra.

Dziękuję wam przyjaciele za ten dzionek.

Trasa: szczegółowa trasa jest w opisie u Skowronka. Ja ją opisze tak : cudowne szlaki, drogi, dróżki, szutry, piaski i kamienie na jurajskich terenach.

Foto:

Pielgrzym
Pielgrzym © GOZDZIK

Gdzieś na szlaku - foto Daria
Gdzieś na szlaku - foto Daria © GOZDZIK

Odpoczynek przy studni Gromadzkiej w Krasawie
Odpoczynek przy studni Gromadzkiej w Krasawie © GOZDZIK

Na jurajskich szlakch - foto Daria
Na jurajskich szlakach - foto Daria © GOZDZIK

Prawda że ciekawie jest
Prawda że ciekawie jest © GOZDZIK - foto Daria

Skały Rajcy i widok z nich
Skały Rajcy i widok z nich © GOZDZIK

Skały Rajcy i Goździk na nich - foto Daria
Skały Rajcy i Goździk na nich - foto Daria © GOZDZIK

Strażnica Przewodziszowice
Strażnica Przewodziszowice © GOZDZIK

Góra Bukowie
Góra Bukowie © GOZDZIK

Na Górze Bukowie - Foto Marcin
Na Górze Bukowie - Foto Marcin © GOZDZIK

Gdzieś na szlaku - foto Marcin
Gdzieś na szlaku - foto Marcin © GOZDZIK

A w oddali Sokole Góry - foto Marcin
A w oddali Sokole Góry - foto Marcin © GOZDZIK

Gdzieś na szlaku - foto Marcin
Gdzieś na szlaku - foto Marcin © GOZDZIK
Złoty Potok
Złoty Potok © GOZDZIK
Aleja Klonów - Złoty Potok
Aleja Klonów - Złoty Potok © GOZDZIK
Góra Bukowie - cytując słowa piosenki Pana Z. Wodeckiego - Lubie wracać w strony , które znam. Po wspomnienia zostawionr tam - foto Daria
Góra Bukowie - cytując słowa piosenki Pana Z. Wodeckiego - Lubie wracać w strony , które znam. Po wspomnienia zostawionr tam - foto Daria © GOZDZIK




  • DST 59.20km
  • Teren 12.00km
  • Czas 03:11
  • VAVG 18.60km/h
  • VMAX 34.70km/h
  • Podjazdy 250m
  • Sprzęt VAMP-irek
  • Aktywność Jazda na rowerze

Green Velo 2021-Dzień Czwarty

Niedziela, 6 czerwca 2021 · dodano: 24.06.2021 | Komentarze 0

I przyszedł.
Przylazł.
Nikt go nie zapraszał, a nadszedł.
Nadszedł i się panoszy i śmieje mi w twarz.
Ostatni dzień mojego wakacyjnego wyjazdu.
Nie chce cię, idź sobie.
Został i jest.
Tak to już nasz ostatni dzień tegorocznego wałęsania się po Wschodnim Szlaku Rowerowym. Ostatni etap naszej wycieczki to droga do Zwierzyńca, a potem teleportacja do Lublina. I tu muszę od razu wyjaśnić i podziękować. Bo tak jak wyglądał nasz ostatni etap rowerowej podróży w całości zależał od tej teleportacji.
Aby ten dzień był właśnie taki jaki był, czyli spokojny, turystyczny i relaksacyjny to poprosiłem o pomoc mojego przyjaciela od szkolnych ław podstawówki – Przemka. Chodziło o to abyśmy jakoś dostali się (nie na rowerach, ale z nimi) ze Zwierzyńca do Lublina na pociąg do Warszawy. Było to kluczowe wyznawanie na ten dzień bo inaczej doszedłby nam problem z czasem. I pewnie zamiast tych dzisiejszych spokojnych 60 km i odpoczynku w Zwierzyńcu byśmy musieli gnać w kierunku Zamościa aby zdążyć na pociąg do Lublina (a właściwie na pociąg z Lublina do Warszawy). I to kluczowe zadanie Przemek, pomimo tego że nie było go w tych dniach w Lublinie, zorganizował nam razem z Wojtkiem w sposób perfekcyjny. No po prostu Mistrzostwo Świata. Nie wiem jak chłopakom się odwdzięczę. Naprawdę ten przejazd busem ze Zwierzyńca do Lublina pozwolił nam na spokojną jazdę i podziwianie widoków (kto mógł hihihi), odpoczynek i suty obiad w Zwierzyńcu, oraz spokojne oczekiwanie i już wspomnienie tegorocznej trasy na ostatnim przystanku nieopodal dworca w Lublinie.
Przemku, Wojtku bardzo Wam dziękujemy.
A co do dzisiejszej trasy.
Tak jak pisałem powyżej. Spokojna rekreacyjna jazda. Kilka postojów w cieniu i łyk wody na ochłodę w ten słoneczny ciepły i piękny dzień. Przejazd przez Roztoczański Park Narodowy to czysta poezja dzisiejszej drogi. Nie mogłem się napatrzeć na tą wijącą się przez las drogę. Tak prawda trzeba było uważać bo sporo ludzi na rowerach i pieszo poruszało się na tym szlaku, ale i tak był to niezapomniany odcinek dzisiejszej trasy i tegorocznej wycieczki.
I co i koniec.
To co najważniejsze i to co chciałem opowiedzieć to opowiedziałem w tych kilku zdaniach z poszczególnych dni. Nie potrafię tak dobrze oddać w słowach emocji jakie towarzyszą mi kiedy jestem na takim wyjeździe z moją grupa. Nie, nie moją to jest nasza grupa. Grupa ludzi pozytywnie zakręconych i dobrze się czujących razem na szlaku i poza nim (jak się czasami uda spotkać). Dzięki wam za te chwile.
A trasa, szlak ? Znaczy tegoroczny odcinek z Rzeszowa do Zwierzyńca liczący 332 km.
No cóż jak dla mnie rewelacyjny (nic nowego poprzednie były tez takie). Jest wszystko. Drogi asfaltowe, szutrowe, piaszczyste, utwardzone, gliniaste i błotniste, są zjazdy i podjazdy, są widoki, atrakcje, wsie, miasteczka i miasta i są tam ludzie, których się spotyka zagada, pogada i pośmieje. Krótko mówiąc REWELACJA.
Jedynie do czego mógłbym się przyczepić to do, tak mi się wydaje, mniejszej ilości w porównaniu np. z odcinkiem GV jaki robiliśmy w 2018 i 19 roku po Podlasiu znaków GV z oznaczeniem ile km jest do najbliższej większej miejscowości. Takie miałem wrażenie że prawie ich nie było. Oczywiście oznaczenia są ale chodzi mi o oznaczenie z nazwą miejscowości i km do niej. Ale może to tylko się wydaje mi.

Trasa: Jędrzejówka – Narol – Maziły – Wólka Łosiniecka – Susiec – Hamernia – Józefów – Górecko Stare – Florianka – Zwierzyniec Teleportacja do Lublina.

Foto

A za tym laskiem nasza kwatera była
A za tym laskiem nasza kwatera była © GOZDZIK

Narol - nie ma to jak dobre śniadanko w podróży
Narol - nie ma to jak dobre śniadanko w podróży © GOZDZIK

Gdzieś po drodze na Green Velo
Gdzieś po drodze na Green Velo © GOZDZIK

Nastąpiła mała pomyłeczka w nawigacji hihihi
Nastąpiła mała pomyłeczka w nawigacji hihihi © GOZDZIK

Roztoczański Park Narodowy
Roztoczański Park Narodowy © GOZDZIK

W Roztoczańskim PN
W Roztoczańskim PN © GOZDZIK

Roztoczański PN - to naprawdę kawałek pięknej trasy
Roztoczański PN - to naprawdę kawałek pięknej trasy © GOZDZIK

Zwierzyniec - Czarny Staw w Roztoczańskim PN
Zwierzyniec - Czarny Staw w Roztoczańskim PN © GOZDZIK




  • DST 103.21km
  • Teren 21.00km
  • Czas 05:33
  • VAVG 18.60km/h
  • VMAX 42.30km/h
  • Podjazdy 633m
  • Sprzęt VAMP-irek
  • Aktywność Jazda na rowerze

Green Velo 2021-Dzień Trzeci

Sobota, 5 czerwca 2021 · dodano: 22.06.2021 | Komentarze 0

Dzisiejszy poranek nie był tak bardzo miły i przyjemny jak wczorajszy. Nie dość że nie było słoneczka, to było raczej chłodno i jakoś tak niemiło. Nie wiem może to też zmęczenie dniem wczorajszym wpłynęło na moje samopoczucie. Nawet śniadanko zjedzone w bardzo przyjemnych okolicznościach przyrody pod wiatą wędkarską nad rzeką Wisznia nie poprawiło mi nastroju. A nawet zrobiło się jeszcze chłodniej i nieprzyjemnie. Zresztą na dziś i tak zapowiadali jakieś deszcze burze ale to bliżej południa miało być, a nie tak od rana. Dobra nie ma co narzekać trzeba ruszać w drogę bo dziś też jest około 100 km do zrobienia, a jak faktycznie nas spotka ulewa z burzą lub burza z ulewą to trzeba będzie się chować a nie jechać.
Ruszamy w drogę.
I właściwie zaraz się zatrzymujemy bo widzimy jakąś tablicę informacyjną, a w oddali jakiś kopiec, góra, wzgórze jest czy coś takiego. Zatrzymujemy się i czytamy. Okazuje się że jest to Kopiec Monastyr, stanowisko archeologiczne objęte prawna ochroną jako obiekt o charakterze grodziska-osady datowanym na XII-XIII w. Zgodnie z informacja na tabliczce obiekt zwiedzamy a raczej oglądamy z pobocza drogi.
Chwila na foto i uciekamy dalej.
Droga raczej spokojna w porównaniu z tym co było wczoraj i przedwczoraj to można powiedzieć że nudna. Ale może to i dobrze należy nam się chwila wytchnienia. Oczywiście wszystko co jest do zobaczenia przy szlaku staramy się zobaczyć i odwiedzić. Cerkwie w miejscowości Wólka Żmijowska oraz Brusno Nowe oczywiście nie zostały pominięte.
Niestety zgodnie z zapowiedziami naszą sielankową dziś jazdę najpierw nawiedził drobny deszczyk, potem grubszy deszczyk a potem i z lewej i z prawej zauważyliśmy wyładowania i usłyszeliśmy grzmoty. Znaczy się idzie burza a tu do najbliższej miejscowości Horyniec-Zdrój jakieś 15 km. Deszcz co raz mocniejszy, burza raczej daleko. Decydujemy się na chwilę przerwy aby zobaczyć w którym kierunku rozwinie się to wszystko. Deszcz pomału ustaje, grzmoty też jakby mniejsze więc nie ma co zwlekać pędzimy do tej miejscowości z nadzieją na: po pierwsze że nas nie dopadnie duży deszcz i burza, a po drugie zatrzymamy się na jakiś obiad bo zaczynają nam kiszki marsza grać. Pierwsza nadzieja się spełniła, druga no i tu zaczyna być kłopot bo w jednej z restauracji wszystko zostało zarezerwowane dla jakieś grupy a do drugiej malutkiej knajpki zajechaliśmy my w 5 osobowym składzie i jeszcze jedna wycieczka z dziećmi małymi i starszymi i tam było z 8 osób. Stolików w ogródku chyba 4 może 5 w lokalu 2 . Kolejka do zamawiania …….. delikatnie mówiąc długaaaaa. Nawet nie chciałem myśleć o tym ile będziemy czekać za zamówieniem, ale nie było wyjścia poczekamy tyle ile trzeba, zjemy bo już naprawdę musimy i ruszymy w dalszą trasę, a przez cały ten czas będziemy wznosić modły aby żadna burza się więcej nie przypałętała. Trudno będzie późno i nie będzie czasu na kolejne postoje i ewentualne zwiedzanie, ale wyjścia nie ma. Zamawiamy.
Mmmmmmm, mniam, mniam, dobre, mmm smaczne… ooooo i prawie dwie godziny zjedliśmy razem z pierogami, flaczkami i innymi całkiem smacznymi potrawami.
Ruszamy i faktycznie już niestety nigdzie się nie zatrzymujemy (nie licząc Brusna Nowego), a dotyczy to miejsca gdzie niedaleko trasy w lesie na wzgórzu Hrebcianka pozostawione są bunkry Linii Mołotowa. Nie są one tuż przy drodze dlatego odpuściliśmy ich odszukanie i zwiedzanie, drugi obiekt to Wodospad Polanka, też niestety w lesie kawałek od szlaku. Szkoda i trudno. Nieraz tak się składa, że nie wszystko się składa w cały i pełny plan wycieczki.
Mkniemy do Narola aby tam zrobić jakieś małe zakupy na kolacje i wrócić 1,5 do miejscowości Jędrzejówka gdzie w agroturystyce Stawiska Nad Tanwią mieliśmy nocleg. I tu nastąpiła kumulacja atrakcji. Nie dość ze gospodarze bardzo mili, grzeczni, uczynni, nie dość że ugościli nas własnej roboty smalcykiem, chlebkiem, kiełbaską i kieliszeczkiem własnego alkoholu to na koniec mogliśmy wygrzać strudzone mięśnie i kości w ogromnej balii z gorącą wodą gdzie wodę podgrzewa się spalanym drewnem pod czy zboku balii. Nie ważne. Wieczór, a właściwie noc, światła zgaszone, świeże powietrze, gorąca woda i my. Błogość czułem w całym ciele. To było naprawdę wspaniałe zakończenie dnia. Relaks, odpoczynek i regeneracja w jednym. Rano czułem się fantastycznie..

PS.
A wracając do tej agroturystyki to naprawdę polecam wszystkim to miejsce. Jest gdzie się wyspać, można rozbić namiot czy hamak, odpocząć i zrelaksować się. Super.

Trasa: Stubno – Hruszowice – Chotyniec – Załazie – Młyny – Budzyń – Kobylnica – Wołoska – Wielkie Oczy – Żmijowiska – Wólka Żmijowska – Krowica – Hołodowska – Budomierz – Huta Kryształowa – Radruż – Horyniec-Zdrój – Nowiny Horynieckie – Brusno Nowe – Stare Brusno – Huta Złomy – Dębiny – Jędrzejówka – Narol – Jędrzejówka.

Foto.
Kopiec Monastyr
Kopiec Monastyr © GOZDZIK
Gdzieś na trasie od prawej Lena,Grzegorz,Goździk,Waldek i Andrzej
Gdzieś na trasie od prawej Lena,Grzegorz,Goździk,Waldek i Andrzej © GOZDZIK

Wólka Żmijowska - cerkiew p.w. Narodzenia Najświętrzej Marii Panny
Wólka Żmijowska - cerkiew p.w. Narodzenia Najświętszej Marii Panny © GOZDZIK
Gdzieś na szlaku
Gdzieś na szlaku © GOZDZIK
Dopadła nas deszcz
Dopadła nas deszcz © GOZDZIK
Brusno Nowe - Cerkiew Św. Paraskewy
Brusno Nowe - Cerkiew Św. Paraskewy © GOZDZIK
W końcu mamy i My
W końcu mamy i My © GOZDZIK
Jak się nazywa mural na drewnianej ścianie ??? - Nasza kwatera
Jak się nazywa mural na drewnianej ścianie ??? - Nasza kwatera © GOZDZIK
W tej właśnie bali wieczorem moczyliśmu nasze umeczone mięśnie. A nsz domek w oddali
W tej właśnie bali wieczorem moczyliśmu nasze umeczone mięśnie. A nsz domek w oddali © GOZDZIK





  • DST 113.30km
  • Teren 16.00km
  • Czas 06:35
  • VAVG 17.21km/h
  • VMAX 71.00km/h
  • Podjazdy 1090m
  • Sprzęt VAMP-irek
  • Aktywność Jazda na rowerze

Green Velo 2021-Dzień Drugi

Piątek, 4 czerwca 2021 · dodano: 16.06.2021 | Komentarze 0

Dzisiejszego poranka przywitało nas piękne słoneczko, co zapowiadało ciepły i przyjemny dzień. Chociaż patrząc na profil dzisiejszej trasy robiło się ciepło od samego tego patrzenia. Ale z drugiej strony jak jest podjazd to musi być i zjazd a bonusem w tym wszystkim będą wspaniałe widoki. Ale zanim rozpoczniemy dzisiejszy dzień jazdy to najpierw trzeba znaleźć sklep aby kupić i jak się uda zjeść w miłych okolicznościach otoczenia od razu jakieś dobre pożywne śniadanko. Ten plan udało się zrealizować po kilku kilometrach i to dosłownie kilku.
Najedzeni, wyspani z zapasami picia w sakwach ruszamy w stronę Przemyśla. Do Przemyśla ponoć najgorzej potem to już bułka z masłem. I tej myśli się trzymałem. Byle do Przemyśla.
Długo nie trzeba było czekać na pierwsze wzniesienie. Do Jawarnika Ruskiego gdzie odbiliśmy na Iskań było pierwsze wyzwanie. Rowery z sakwami, niedawno zjedzone śniadanko, kondycja i siły raczej umiarkowane, to wszystko raczej nie pomagało wspinać się szybciej niż kilka km/h. Nie licząc naszego drogiego przyjaciela i dyrektora sportowego tej wyprawy czyli Waldka. No ale funkcja do czegoś zobowiązuje. Z językami do pępka zdobyliśmy szczyt. Co tu dużo gadać widoki wspaniałe. Zachwycamy się i staramy się nie słuchać Waldka który informuje nas że to dopiero początek tego co nas czeka. Chwilo trwaj……. (stoimy i odpoczywamy i patrzymy).
Dobra niestety nie uciekniemy od tego na co sami i to z wielką radością się zapisaliśmy ruszamy dalej.
Ojjjj przyjemnie się pędzi z górki. Szkoda że czas zjazdu jest zupełnie inny niż czas podjazdu i mija tak jak wszystko co jest przyjemne. Czyli migiem. Oczywiście to co można było zobaczyć na szlako zostało zauważone i odwiedzone. Cerkiew Św. Dymitra w m. Piątkowa było jednym z takich miejsc.
Pędzimy dalej.
Pędzimy jak jest z górki, a jak nie to się właściwie wtaczamy, a nie jedziemy.
Kolejne podjazdy. Język już przy kolanach. Jak tak dalej pójdzie to będzie się po asfalcie wlekł. A słoneczko umila, ale nie pomaga.
Iskań – przerwa w cieniu i łapanie równowagi między wdechami i wydechami.
Troszkę płaskiego wzdłuż Sanu pozwala nam na relaksacyjną jazdę i podziwianie tej rzeki i oczywiście krajobrazów. Nie wspominając już o kilku ciekawych mostach przewieszonych na Sanem.
Dobra zrobiło się nudno. Odbijamy od rzeki aby …… tak oczywiście aby zdobyć kolejne wzgórza. Babice, Skopów, Wola Węgierska, Olszany, Zalesie to mieszanka podjazdów i zjazdów. Raz w niebie raz w piekle, góra, dół, 3km/h i … no właśnie i pobity rekord 71 km/h. uffffff ale adrenalina i strach w oczach. Już nigdy więcej, więcej ……
PRZEMYŚL …… jest i jesteśmy głodni jak wilki. Zatrzymujemy się przy kładce pieszo rowerowej w pierwszym napotkanym miejscu z jedzeniem. Nie mamy ani siły ani czasu na zwiedzanie miasta. Jemy, wpadamy na rynek przywitać się z Dzielnym Wojakiem i ruszamy dalej. Jeszcze przed nami ponad 30 km i co prawda po zjedzeniu morale w ekipie znacznie się podniosły, to jednak cały dzień trudnej trasy w pełnym słoneczku zabrało nam sporo sił i ochoty na wałęsanie się po mieście. Trochę szkoda. Trudno. Trzeba będzie tu przyjechać jeszcze raz … kiedyś ……..
Na ostatnich 12 km dopadł mnie mały kryzys i myślałem tylko o wygodnym łóżku w stadninie koni w Stubnie. Jeszcze tylko małe zakupy na mała kolację i lulu.
Dzień bardzo udany. Ciężki, trudny ale wspaniały. Wiele wrażeń, emocji i śmiechu. Żałuje tego, że w Przemyślu to właściwie nic nie zobaczyliśmy. Bo czy tak naprawdę kiedyś tu wrócę ???? penie życia braknie…….. aaa dobra . Kolejny dzień na Green Velo, a raczej z Green Velo zakończony.

PS
Naprawdę za Przemyślem jest prawie płasko hihihi.

Trasa: Siedliska nad Sanem – Jawornik Ruski – Żohatyn – Piątkowa – Tarnawka – Iskań – Bachów – Babice – Półanki – Skopów – Wola Węgierska – Średnia – Wola Krzywicka – Krzywcza – Kupna – Mielnów – Olszany – Zalesie – Prałkowce – Przemyśl – Buszkowice – Bolestraszyce – Wyszatyce – Walawa – Niziny – Chałupki Dusowskie – Nakła - Stubno

Po pierwszym podjeździe
Po pierwszym podjeździe © GOZDZIK

Piątkowa - Cerkiew Św. Dymitra
Piątkowa - Cerkiew Św. Dymitra © GOZDZIK

Piątkowa
Piątkowa © GOZDZIK

Tuż nad Sanem
Tuż nad Sanem © GOZDZIK

Mosty nad Sanem
Mosty nad Sanem © GOZDZIK

Dla takich widoków warto się pomęczyć
Dla takich widoków warto się pomęczyć © GOZDZIK

Naprawdę warto
Naprawdę warto © GOZDZIK

I już w Przemyślu
I już w Przemyślu © GOZDZIK

Męskie rozmowy
Męskie rozmowy © GOZDZIK

I ostatnia przeprawa nad Sanem
I ostatnia przeprawa nad Sanem © GOZDZIK




  • DST 55.80km
  • Teren 10.00km
  • Czas 03:22
  • VAVG 16.57km/h
  • VMAX 55.20km/h
  • Podjazdy 670m
  • Sprzęt VAMP-irek
  • Aktywność Jazda na rowerze

Green Velo 2021-Dzień Pierwszy

Czwartek, 3 czerwca 2021 · dodano: 14.06.2021 | Komentarze 0

I w końcu nadszedł ten dzień. Dzień radosny, dzień wesoły, dzień moich wakacyjnych wojaży. Dzień wyjazdu na pokonywanie kolejnych wspaniałych, nowych i ciekawych odcinków szlaku rowerowego Green Velo.
Tym razem rozpoczynamy naszą przygodę w Rzeszowie i kierujemy się w stronę Zwierzyńca. Ale zanim dojedziemy do tego Zwierzyńca to miałem nadzieję na przeżycie wspaniałych dni w gronie moich przyjaciół.
I nie myliłem się. To były naprawdę cudowne cztery dni i trzy noce, a raczej wieczory spędzone na pogaduchach i dobrej zabawie.
Ale od początku.
Bilety na pociąg Warszawa Wschodnia – Rzeszów zakupiliśmy dokładnie miesiąc wcześniej, więc spokojnie mogliśmy się skupić na czekających nas na szlaku atrakcjach. Tym bardziej, że podróż tym pociągiem trwała ponad 5 godzin. Ale to nie było wcale takie złe, bo chociaż wyspałem się za ostatnie kilka miesięcy. Bardzo cierpię na deficyt snu, ale niestety taki los….. i tyle.
Dojechaliśmy. Uffffff
Wyładunek rowerów i sakw zajął nam dosłownie chwilkę i ruszyliśmy na poszukiwanie szlaku, ale i na malutkie zwiedzanie miasta. Najpierw Rynek, potem Letni Pałac Lubomirskich i na koniec Zamek Lubomirskich. Oczywiście do zwiedzania jest jeszcze mnóstwo, ale my chcemy zwiedzać i poznawać szlak Green Velo i to co jest w jego najbliższym położeniu. Poza tym aby tak naprawdę zwiedzić i poznać duże miasto to trzeba mieć czas, a my go mamy troszkę za mało aby ruszyć w ulice i uliczki Rzeszowa.
Szlak odszukany więc jesteśmy już szczęśliwi i weseli.
Plan na dziś to dotrzeć do Dynowa i tam zrobić zakupy na kolację lub coś po porostu zjeść na mieście a potem pojechać na kwaterkę. A biorąc pod uwagę to, że dziś jest Boże Ciało to może być krucho z tymi zakupami. Oczywiście po drodze to co było do zobaczenia i do pozachwycania się krajobrazem, widokami, przyrodą czy jakimiś zabytkami, nie umknęło naszej uwadze. A widoki po wdrapaniu się na jedno czy drugie wzniesienie były wspaniałe. Chociaż dzisiejsze podjazdy to tylko małe preludium do tego co nas czekało jutro w drodze do Przemyśla.
Nasza kwatera dziś to Siedliska Nad Sanem. Bardzo przyjemna miejscówka z wielkim ternem do rekreacji i odpoczynku nad wodą. Ciche i spokojne miejsce, a wkoło wspaniałe widoki.
Dzisiejszy dzień rozpoczął się dla nas bardzo wcześnie, dla mnie właściwie to prawie nie zakończył się dzień poprzedni. Bo aby dostać się do Warszawy musiałem wstać o 1.30, dlatego nie siedzieliśmy długo i poszliśmy spać. Jutro czeka nas ciężki dzień ponad 100 km długości i ponad 1000 m w górę. Będzie trochę potu do wylania. Kolejny wspaniały dzień na naszym szlaku Green Velo zakończony. Oczywiście w tym roku to pierwszy.

Trasa: Rzeszów – Budziwój – Błażowa – Ulanica – Dynów – Dąbrówka Starzeńska – Siedliska nad Sanem.

Foto:

Sochaczew - tu rozpoczynamy naszą przygodę
Sochaczew - tu rozpoczynamy naszą przygodę © GOZDZIK

Rzeszów Główny
Rzeszów Główny © GOZDZIK - foto Waldek

Nasz Grupa na rynku w Rzeszowie
Nasz Grupa na rynku w Rzeszowie © GOZDZIK


Letni Pałac Lubomirskich w Rzeszowie © GOZDZIK

Rzeszów - Zamek Lubomirskich
Rzeszów - Zamek Lubomirskich © GOZDZIK

Gdzieś na trasie
Gdzieś na trasie © GOZDZIK

Piękne widoki na trasie
Piękne widoki na trasie © GOZDZIK

Gdzieś na trasie
Gdzieś na trasie © GOZDZIK

Dziś niewielkie podjazdy
Dziś niewielkie podjazdy © GOZDZIK

Dąbrówka Starzeńska
Dąbrówka Starzeńska © GOZDZIK

Ruiny zamku
Ruiny zamku © GOZDZIK

Zasłużony odpoczynek - Siedliska nad Sanem
Zasłużony odpoczynek - Siedliska nad Sanem © GOZDZIK

Na kwaterze
Na kwaterze © GOZDZIK