Info

Suma podjazdów to 92796 metrów.
Więcej o mnie.

Wykres roczny

Archiwum bloga
- 2025, Marzec4 - 0
- 2025, Luty1 - 1
- 2024, Grudzień1 - 0
- 2024, Październik1 - 0
- 2024, Wrzesień3 - 0
- 2024, Sierpień2 - 0
- 2024, Lipiec3 - 4
- 2024, Czerwiec6 - 0
- 2024, Maj4 - 0
- 2024, Kwiecień2 - 0
- 2024, Marzec2 - 0
- 2024, Luty2 - 0
- 2023, Październik1 - 0
- 2023, Wrzesień5 - 0
- 2023, Sierpień5 - 2
- 2023, Lipiec2 - 0
- 2023, Czerwiec6 - 0
- 2023, Maj3 - 0
- 2023, Kwiecień2 - 0
- 2023, Marzec2 - 0
- 2022, Październik2 - 0
- 2022, Wrzesień1 - 1
- 2022, Sierpień6 - 0
- 2022, Lipiec4 - 3
- 2022, Czerwiec2 - 0
- 2022, Kwiecień3 - 0
- 2022, Marzec4 - 7
- 2022, Luty1 - 0
- 2021, Październik3 - 0
- 2021, Wrzesień2 - 0
- 2021, Sierpień4 - 1
- 2021, Lipiec2 - 0
- 2021, Czerwiec6 - 1
- 2021, Maj3 - 1
- 2021, Kwiecień2 - 0
- 2021, Marzec4 - 4
- 2020, Listopad1 - 0
- 2020, Październik3 - 3
- 2020, Wrzesień1 - 0
- 2020, Sierpień8 - 5
- 2020, Lipiec3 - 2
- 2020, Czerwiec3 - 0
- 2020, Maj4 - 0
- 2020, Kwiecień1 - 2
- 2020, Marzec1 - 3
- 2020, Luty1 - 2
- 2020, Styczeń1 - 2
- 2019, Listopad1 - 2
- 2019, Październik2 - 4
- 2019, Wrzesień1 - 1
- 2019, Sierpień2 - 3
- 2019, Lipiec6 - 17
- 2019, Czerwiec4 - 8
- 2019, Maj2 - 7
- 2019, Marzec3 - 8
- 2019, Luty2 - 5
- 2018, Listopad1 - 3
- 2018, Październik1 - 3
- 2018, Wrzesień2 - 3
- 2018, Sierpień3 - 12
- 2018, Lipiec6 - 22
- 2018, Czerwiec1 - 5
- 2018, Maj3 - 11
- 2018, Kwiecień3 - 16
- 2018, Marzec2 - 7
- 2018, Luty2 - 6
- 2018, Styczeń1 - 11
- 2017, Listopad1 - 3
- 2017, Wrzesień2 - 6
- 2017, Sierpień3 - 7
- 2017, Lipiec6 - 6
- 2017, Czerwiec4 - 9
- 2017, Maj3 - 10
- 2017, Kwiecień2 - 9
- 2017, Marzec3 - 16
- 2016, Listopad1 - 1
- 2016, Październik1 - 1
- 2016, Sierpień5 - 19
- 2016, Lipiec4 - 14
- 2016, Czerwiec4 - 17
- 2016, Maj2 - 19
- 2016, Kwiecień2 - 8
- 2016, Marzec2 - 6
- 2016, Luty1 - 1
- 2015, Grudzień1 - 5
- 2015, Listopad1 - 5
- 2015, Październik3 - 14
- 2015, Wrzesień3 - 5
- 2015, Sierpień7 - 21
- 2015, Lipiec5 - 4
- 2015, Czerwiec4 - 9
- 2015, Maj4 - 13
- 2015, Kwiecień4 - 4
- 2015, Marzec5 - 10
- 2015, Luty1 - 2
- 2015, Styczeń1 - 0
- 2014, Listopad3 - 7
- 2014, Październik2 - 2
- 2014, Wrzesień3 - 11
- 2014, Sierpień8 - 19
- 2014, Lipiec3 - 8
- 2014, Czerwiec3 - 9
- 2014, Maj3 - 6
- 2014, Kwiecień2 - 4
- 2014, Marzec4 - 13
- 2014, Luty2 - 7
- 2014, Styczeń1 - 1
- 2013, Grudzień1 - 7
- 2013, Październik2 - 7
- 2013, Wrzesień1 - 1
- 2013, Sierpień6 - 23
- 2013, Lipiec5 - 16
- 2013, Czerwiec6 - 8
- 2013, Maj7 - 16
- 2013, Kwiecień5 - 11
- 2013, Marzec3 - 15
- 2012, Listopad3 - 10
- 2012, Październik2 - 12
- 2012, Sierpień5 - 19
- 2012, Lipiec3 - 17
- 2012, Czerwiec4 - 4
- 2012, Kwiecień5 - 0
- 2012, Marzec4 - 5
- DST 40.80km
- Teren 13.50km
- Czas 02:11
- VAVG 18.69km/h
- VMAX 32.20km/h
- Temperatura 23.0°C
- Podjazdy 163m
- Sprzęt GIANT TALON
- Aktywność Jazda na rowerze
Powrót na rowerowe drogi i szlaki
Niedziela, 19 maja 2019 · dodano: 20.05.2019 | Komentarze 3
Bo po 2 miesięcznym rozstaniu z rowerem i rowerowymi wycieczkami spowodowanym…. mmmmmm no właśnie spowodowanym?...... życiem, wróciłem dziś na rowerowe szlaki i mam nadzieje, że na dłużej. Bo nie tak miła wyglądać kwiecień i maj, nie tak miał wyglądać ten rok, a właściwie to nie tak miało wyglądać moje życie przez ostatnie blisko 25 lat. NIE TAK !!!! Ale niestety tak wygląda i muszę się do tego dostosować i brać tylko to, co to życie daje.
Dobra musiałem sobie ulżyć, bo straciłem kilka fajnych wycieczek, spotkania z przyjaciółmi i przemierzenia kolejnych szlaków i dróg nie mówiąc już o innych atrakcjach.
Nie zapeszając wiec dzisiejszego dnia w sobotę całkowicie się nie przygotowywałem do rowerowego wypadu. Nic sobie nie przygotowałem, nic nie myślałem gdzie i po co, totalnie nic, aby nie zapeszyć i losu i pogody. I można powiedzieć, że się udało. Co prawda nie wypuściłem się na łódzkie wzniesienia, bo o burzy trąbili już od kilku dni, więc nie ryzykowałem, ale po okolicy mojego Głowna się trochę poszwendałem. Z początku nie sądziłem, że uda mi się wykręcić te 40 km, bo po kilku pierwszych kilometrach raczej miałem chęć zawrócić i odpocząć, a nie brnąć dalej. Ale słoneczko tak pięknie świeciło i zachęcało do jazdy, że starałem się nie myśleć za wiele tylko pedałować. A że to moja pierwsza w tym roku jazda w tak ciepły i pogodny dzień bez żadnych bluz, rękawków, nogawek czy też ciepłych gaci, pyszczycho mi się radowało z każdym kolejnym przekręconym kilometrem.
Tak jak wspominałem wycieczka, a właściwie objazd terenu bez żadnego planu. Po prostu sobie jechałem i obserwowałem niebo, aby nie przegapić i nie natknąć się na jakąś burzę, co zresztą szczęśliwie się udało.
Niestety straconych dwóch miesięcy już nie odzyskam i nie nadrobię. Szkoda, bo uciekły mi tak naprawdę dwa najpiękniejsze miesiące roku. Miesiące, w których do życia budzi się przyroda. Liściaste lasy, które były nie tak dawno golutkie jak nowo narodzony człowieczek, teraz są ścianą zieleni. Szare, bure i nijakie pola i łąki dziś są kolorowymi klockami przyrodniczej układanki, a śpiew ptaków dopełnia ten magiczny czas, jakim jest WIOSNA.
Co tu dużo gadać. Mam nadzieję, że kolejne miesiące nie będą już tak złe i zrealizuję większość z zaplanowanych na ten rok wycieczek i rowerowych spotkań.
Trasa: Głowno – Osiny Zarębów – Szczecin – Osiny – Borki – Piaski Rudnickie – Głowno – Osiny Zarębów – Szczecin – Kalinów – Bratoszewice – Kalinów – Głowno
Foto:
Dziś wzniesienia tylko z oddali © GOZDZIK
- DST 64.37km
- Teren 9.00km
- Czas 03:28
- VAVG 18.57km/h
- VMAX 41.70km/h
- Temperatura 15.0°C
- Podjazdy 180m
- Sprzęt VAMP-irek
- Aktywność Jazda na rowerze
Traktem Bohaterów Bitwy Nad Bzurą
Sobota, 23 marca 2019 · dodano: 25.03.2019 | Komentarze 2
Gdy w lutym, ze względu na kiepską pogodę odwoływałem nasze rowerowe
spotkanie i ustalałem kolejny termin tej wycieczki, to wydawał się on niebotycznie
odległy. A tu nie wiadomo kiedy, nie wiadomo jak i miną miesiąc. A dodatkowo okienko
pogodowe na rozpoczęcie sezonu idealne. Prawie cały tydzień padało, wiało było
zimno, a tu proszę sobota prawie idealna. Co prawda ostry wiaterek był, ale i
tak naprawdę było ciepło.
Trasa naszej pierwszej wspólnej tegorocznej wycieczki była
już dawno zaplanowana i nawiązywała do czasów II WŚ. Dokładnie biegła przez
miejscowości związane z wrześniem 1939 roku, a jeszcze dokładniej z Bitwą nad
Bzurą. Oczywiście nie ja ją wymyśliłem bo generalnie miejsca te są wyznaczone i
opisane w terenie. Jedynie co to nie są połączone jakimś wyznaczonym szlakiem i
dojechanie do nich jest całkowicie dowolne.
Ale moment, trzeba tu napaść, że oficjalna nazwa tego „szlaku” brzmi Trakt Pamięci
Bohaterów Bitwy Nad Bzurą 1939 r.
W książce pt: Bitwa Nad Bzurą autorstwa Panów Macieja i
Jakuba Wojewodów są opisane, pokazane dwa etapy powstawanie tego traktu. Pierwszy
zbudowany w roku 2014 i drugi opisany jako planowany na rok 2016. My dziś
pojechaliśmy tym z roku 2014. W Muzeum Bitwy Nad Bzurą w Sochaczewie po
skończonej wycieczce chciałem się dowiedzieć czy ta część planowana została
wykonana i oznaczona w terenie. Niestety w muzeum nic o tym ni wiedzieli. To
dziwne bo ta instytucja w jakimś tam stopniu patronuje tej idei. Nawet na ich
stronie jest dokładnie opisana pierwsza cześć traktu. No cóż trzeba będzie to
sprawdzić w boju. Czyli pojechać i zobaczyć czy miejscowości zaznaczone w
książce są opisane, a opisy przeniesione w teren tak porządnie jak w części
pierwszej.
Dobra to oficjalne przedstawienie miejsca akcji rozpoczęcia sezonu
mamy już za sobą. Teraz trzeba przedstawić bohaterów tej wycieczki. A ponieważ
zależało mi na tym abyśmy spotkali się w komplecie to dlatego termin tej
wycieczki dość odległy. Ale dzięki temu na starcie pojawiła się Lena z
Grzegorzem, Dominik i Andrzej. Oczywiście do kompletu brakuje nam jeszcze Waldka,
ale może już niedługo i to się zmieni.
Ruszamy około 9.00 z pod muzeum w Sochaczewie. W pierwszej
kolejności jedziemy odwiedzić sochaczewski zamek, a dokładnie ruiny zamku
Książąt Mazowieckich. Po chwili zwiedzania ruszamy na główną atrakcję dzisiejszej
wycieczki. Czyli odwiedziny miejsc związanych z Traktem Bohaterów Bitwy Nad
Bzurą. Te miejsca to nie tylko cmentarze, choć w głównej mierze to one wyznaczają
trakt i nie tylko ten, ale wiele innych związanych z okropnymi czasami II Wojny
Światowej.
Udało nam się odwiedzić prawie wszystkie miejsca opisane na
stronie internetowej muzeum. Ale to prawie robi różnice. Nie odnaleźliśmy
cmentarza w Mistrzewicach, nie wiem ja nie widziałem żadnego oznaczenia, a że
czas nas troszkę gonił to i tak bardzo dokładnie nie szukaliśmy oraz nie
dotarliśmy ze względów czasowych do gajówki w Januszewie. Nie liczę
miejscowości Budy Stare, które od razu zaliczyłem do II etapu. Oczywiście
wszystko do nadrobienia następnym razem.
Wycieczka bardzo udana. Sezon otwarty. Gadania co niemiara,
śmiechu i zabawy też. Oby więcej takich wycieczek.
Trasa: Sochaczew – Kąty – Ruszki – Juliopol – Młodzieszyn –
Leontynów – Rokicina – Leontynów – Młodzieszyn – Mistrzewice – Witkowice –
Kamion – Witkowice – Brochów – Konary – Sochaczew.
Foto:
Ruiny zamku w Sochaczewie © GOZDZIK
Takie tablice są w ważnych miejscach na trakcie - Ruszki © GOZDZIK
A oto i owa wieża - Ruszki © GOZDZIK
Juliopol © GOZDZIK
Juliopol cmentarz © GOZDZIK
Dzwonnica w Młodzieszynie © GOZDZIK
Młodzieszyn - Dzwonnica pełniąca w czasie wojny rolę więzienia © GOZDZIK
Kolejne miejsce na trakcie © GOZDZIK
Cmentarz w Rokicinie © GOZDZIK
Kamion - na terenie szkoły © GOZDZIK
Kamion © GOZDZIK
Brochów © GOZDZIK
Na murach kościoła © GOZDZIK
Na murach kościoła w Brochowie © GOZDZIK
Muzeum w Sochaczewie © GOZDZIK
- DST 49.30km
- Czas 02:26
- VAVG 20.26km/h
- VMAX 41.30km/h
- Temperatura 13.0°C
- Podjazdy 246m
- Sprzęt VAMP-irek
- Aktywność Jazda na rowerze
Wzniesienia i Wiatr
Niedziela, 17 marca 2019 · dodano: 17.03.2019 | Komentarze 4
Wzniesienia i Wiatr
Dokładnie tak było. Do silnie wiejącego od ponad tygodnia wiatru dołączyłem dziś jeszcze wzniesienie.Dokładnie asfaltowe drogi Paku Krajobrazowego
Wzniesień Łódzkich. Po kilku płaskich etapach moich tegorocznych wycieczkach,
przyszedł czas na moje ukochane wzniesienia. Nie ruszałem się w miejsca leśne,
szutrowe itp. Bo jednak tam nadal trochę mokro i błotniście, a mój świeżo wypucowany rowerek czeka na wizytę po
Skowronkowych szlakach Jury. Jury którą mam nadzieję już niedługo odwiedzić.
A dzisiejsza wycieczka w iście wiosennym klimacie. Co prawda
jak się jechało pod wiatr to wcale tak wesoło i wiosennie nie było, ale jak
tylko się udało gdzieś schować przed nim lub mieć go jako sprzymierzeńca wiejącego
w plecy to było cudownie.
Mam nadzieję że za tydzień, kiedy planowana jest wycieczka Szlakiem
Bohaterów Bitwy Nad Bzurą (okolice Sochaczewa) będzie równie pięknie i
sympatycznie. Oczywiście mówię o pogodzie, bo towarzystwo na bank takie właśnie
będzie.
Trasa: Głowno – Osiny – Szczecin – Nowostawy Dolne – Niesułków
– Lipka – Sierżnia – Stare Skoszewy – Boginia – Janów – Grzmiąca – Tadzin –
Marianów Kołacki – Wola Cyrusowa – Lubowidza – Kolonia Dmosin – Grodzisk –
Dmosin – Głowno
Foto:
Moje wzniesienia © GOZDZIK
I tu też moje wzniesienia © GOZDZIK
- DST 30.90km
- Teren 1.00km
- Czas 01:34
- VAVG 19.72km/h
- VMAX 32.90km/h
- Temperatura 8.0°C
- Podjazdy 96m
- Sprzęt VAMP-irek
- Aktywność Jazda na rowerze
Z wiatrem i pod wiatr.
Niedziela, 10 marca 2019 · dodano: 11.03.2019 | Komentarze 2
Ojjjj znudziło mi się pedałowanie w pokoju i pomimo zapowiadających się opadów, śniegu, gradu, deszczu i Bóg raczy wiedzieć, czego jeszcze ruszyłem się z domu, aby troszkę popedałować na świeżym powietrzu. A świeże było, że hej. Tak przewiane i przewietrzone przez szalejący wiatr, że aż zatykało. Oczywiście jakbym jechał gdzieś na wycieczkę do wyznaczonego miejsca, celu to bym klął, na czym świat stoi, ale dziś owy wiatr robił jako „przyrząd” treningowy.
No tak.
Jazda pod taki wiatr liczy się podwójnie, a nawet potrójnie hihihihi. Kiedy już w uszach dudniło tak, że własnych myśli nie słyszałem ruszyłem w drogę powrotna, która była czystą przyjemnością. Na koniec jeszcze tylko mała pętelka po Głownie i do domku pod gorący prysznic.
A wracając tak sobie pomyślałem. Policja robi tyle równych akcji. A to akcja znicz, a to bezpieczny poranek, a to bezpieczny powrót, a to bezpieczne wakacji itp. Kurcze choć raz by zrobili akcje - Bezpieczny przejazd przez wioski i wszystkim tym baranom, durniom itp, którzy zostawiają swoje gospodarstwa otwarte i spuszczone psy wlepili mandaty. Takie mandaty, aby przez rok wyli z żalu utraconych pieniędzy. I to nawet już nie chodzi o rowerzystów, chociaż głównie o nas, ale widziałem jak taki spory pies wybiegł na ulicę do samochodu, a kierowca odbił na lewy pas. Nie wiem czy bezwiednie czy nie, ale jeśli nie panował nad tym ruchem, tylko się przestraszył, że mu psiak pod koła wpadnie i odbił, a jakby tam ktoś jechał w przeciwną stronę ?????? No nieszczęście murowane. Albo jakiś rodzic jechał z dzieckiem na przejażdżkę niedzielną ??? No bezmyślność takich ludzi powinna być karana maksymalnie. Oni sobie do kościoła pewnie pojechali, wrota na podwórko otwarte psy spuszczone i ooooooo. Tak, wkurzony byłem wczoraj bo 4 razy musiałem albo się oganiać, albo przycisnąć mocnej korbki. Jakoś panicznie się nie boję psów, ale wczoraj naprawdę mnie to irytowało. Dobra … napisałem sobie i już mi ulżyło ……..hi. A wycieczka, mimo, że wiatr okrutny i psy, co zagryźć chcą to całkiem miła była, bo jakoś już bardzo wiosnę czułem w tym wietrze.
Trasa: Głowno – Karasica – Bronisławów – Domaradzyn – Popówek Włościański –Boczki Domaradzkie – Ziewanice – Głowno.
Foto:
Okolice Głowna - ale tu wiało © GOZDZIK
Mroga w Głownie © GOZDZIK
- DST 30.70km
- Czas 01:28
- VAVG 20.93km/h
- VMAX 20.90km/h
- Temperatura 10.0°C
- Podjazdy 102m
- Sprzęt VAMP-irek
- Aktywność Jazda na rowerze
W ramach lekarstwa.....
Niedziela, 17 lutego 2019 · dodano: 18.02.2019 | Komentarze 3
Takiej pięknej wiosennej pogody w połowie lutego to trudno się spodziewać, co roku. Więc jak tylko potwierdziłem naocznie to, co przepowiadali synoptycy od kilku dni to od razu załatwiłem sobie 2 godzinki wypadu rowerowego. Wypadu, który miał za zadanie przede wszystkim walkę z małym kacem i lekkim przeziębieniem. A że pogoda do tego była iście wiosenna to zrobił się z tego całkiem miły wypad po okolicznych wioskach. Niektóre miejsca ostatni raz odwiedziłem kilka lat temu i dziś otwierałem oczy ze zdumienia jak się zmieniły. Ile powstało nowych domków jednorodzinnych pojedynczych i w skupiskach. Tu i ówdzie drogi naprawione nowe dywaniki rozwinięte, tu jakiś Orliki tam jakieś inne boisko. Naprawdę byłem mile zaskoczony.
Niestety tą sielankę przerwał telefon od żonki z informacją, że skoczył się gaz w butli i mój mizernie gotowany od samego rana rosołek nie nabierze odpowiedniego występującego przy dłuuuuugim gotowaniu bukietu. A wiadomo na przeziębienie i na kacyka taki rosołek z różnego rodzaju miąska i dużą ilością warzyw jest najlepszym lekarstwem (oczywiście zaraz po „zupie chmielowej” hihihihi.) i chciał czy nie chciał musiałem obrać kurs na domek ratować lekarstwo.
Generalnie bardzo fajnie się dziś kręciło.
Trasa: Głowno – Ostrołęka – Albinów – Domaniewice – Skaratki – Sapy – Strzebieszew - Głowno
Foto:
I do mnie też wiosna zawitała. Tulipany karłowate już prawie kwitną hihihi © GOZDZIK
- DST 22.50km
- Czas 01:09
- VAVG 19.57km/h
- VMAX 28.90km/h
- Temperatura 6.0°C
- Podjazdy 82m
- Sprzęt VAMP-irek
- Aktywność Jazda na rowerze
No to Rozpoczynam.......
Niedziela, 10 lutego 2019 · dodano: 11.02.2019 | Komentarze 2
Gdy opisywałem wycieczkę z 4 listopada 2018 roku nie do końca chciałem, aby to był już ostatni
wypad tego roku. Jak patrzyłem na pogody długoterminowe to wydawała się ze jeszcze jakieś
fajne okno pogodowe będzie w jeden z weekendów. I się nie pomyliłem, bo było i to nie jedno.
Niestety a to inne obowiązki, a to jakieś przeziębienie i spadek motywacji a to znowu zwykłe
lenistwo nie pozwoliły na skorzystanie z pogody. I tak oto właśnie nie udało mi się oficjalnie w
słowach zakończyć sezonu 2018.
A ponieważ nie można rozpocząć czegoś bez wcześniejszego zakończenia chociażby dotyczyło
to słowa pisanego, więc najpierw dosłownie kilka słów dotyczących 2018 roku.
Sezon 2018 był dla mnie wspaniały. Odwiedziłem kilka nieznanych mi miejsc, zrealizowałem
większość zaplanowanych wycieczek, poznałem wspaniałych ludzi z którymi wiem że ponownie
spotkam się w 2019 roku na wspólnych wycieczkach, ale przede wszystkim spędziłem trzy
fantastyczne i niezapomniane dni z Waldkiem i Andrzejem na szlaku Green Velo. To był
naprawdę bardzo miły sezon.
O i teraz można napisać, że sezon rowerowy 2019 czas by rozpocząć.
Tak to prawda nie zrobiłem tego z wielką przyjemnością, bo niestety chłodno, wietrznie, śniegu
jeszcze dużo i mokre drogi, a to nie są Goździkowe warunki do rowerowania. Ale nie było
wyjścia. Za dwa tygodnie zaplanowałem pierwszą wycieczkę w okolicach Sochaczewa i przecież
tak bez wstępnego chociażby małego rozruchu wstyd będzie się pokazać. No może pokazać to
nie aż taki duży wstyd, ale jak sił braknie po 30 km to będzie już przypał. Dlatego postanowiłem
dziś pokręcić troszkę i zobaczyć czy można utwierdzać się w przekonaniu, że za dwa tygodnie
jedziemy na wycieczkę czy raczej coś zacząć ściemniać. Co prawda troszkę na rowerze
stacjonarnym się przez zimę pokręciło, ale to nie to samo. Co pierwsze kilometry, które jechałem
pod wiatr całkowicie to potwierdziły. Do tego jeszcze odzież, która jak zwykle po zimie się
strasznie skurczyła (nie wiem w czym ją żona pierze na koniec sezonu że tak się zbiega, a może
powietrze za suche w domu hihihihi) i mnie denerwuje, gdzieniegdzie woda na ulicach z
topniejącego śniegu, pełno piachu przy krawężnikach, to trzeba stwierdzić, że raczej to nie było
całkiem miłe pierwsze rowerowe podróżowanie. Chociaż już pod koniec tak jakby światełko w
tunelu chęci i możliwości delikatnie zaczęło się żarzyć. Trzeba teraz tylko ten żar podsycać co
weekend i będzie dobrze.
A wszystkim życzę w tym 2019 roku dużo szczęścia i zdrówka.
Trasa : Głowno i okolice
Foto:
Stawy na Hucie Józefów © GOZDZIK
Nowy Przyrodniczy Nabytek Głowna © GOZDZIK
Dąb Niepodległości - miałem przyjemność uczestniczyć w uroczystości posadzenia go © GOZDZIK
Głowno - Plac Wolności © GOZDZIK - A to jest straszy brat - Dąb Wolności posadzony w 10 rocznicę odzyskania przez Polskę Niepodległości - foto lato 2018
Głowno i moje jezioro © GOZDZIK
- DST 57.80km
- Teren 23.00km
- Czas 03:24
- VAVG 17.00km/h
- VMAX 38.70km/h
- Temperatura 8.0°C
- Podjazdy 327m
- Sprzęt GIANT TALON
- Aktywność Jazda na rowerze
Czy to już zakończenie sezonu ???
Niedziela, 4 listopada 2018 · dodano: 07.11.2018 | Komentarze 3
Gdybym
wiedział, że taka będzie pogoda w niedziele to na 100 % nie zdecydowałbym się
na jakiekolwiek rowerowanie po PKWŁ. Jeszcze w sobotę wieczorem pewna stacja TV
ze słoneczkiem w logo informowała o tym, że będzie całkiem ładny słoneczny i
ciepły dzień. No jak takie zapowiedzi
lecą w listopadowe dni to nic tylko korzystać.
I
tak też zrobiliśmy.
Wspólnie
z Leną, Grzegorzem i Andrzejem umówiliśmy się na raczej ostatnią wspólną
wycieczkę kończąca nasz, a przynajmniej mój sezon rowerowy.
Niestety
odczuliśmy na własnej skórze, że telewizja kałami i z prognozowaniem pogody to
raczej się mijają i to znacznie. Bo słonka nie było, ciepełka nie było, a było
za to chłodno, wietrznie i mokro. Czyli dokładnie taka pogoda, jakiej nie lubię
i nie wychodzę z domu jak nie muszę.
No
właśnie jak nie muszeę…… ale przecież sam im marudziłem i pisałem sms o
wycieczce. Więc jak było nie jechać ? może się schować ????? nieeeee no trudno
co robić jedziemy.
Ale
na początek coś co osłodzi nasze dzisiejsze trudy. Rozpoczęliśmy, więc naszą
dzisiejsza wycieczkę od kawy i szarlotki upieczonej przez Beatkę. Cudowna
słodycz i armat kawy poprawiły nam nastroje i nawet stwierdziliśmy ze nie jest
przecież tak strasznie.
Ruszamy
więc na trasę.
Dosłownie
chwila przejazdu przez moje małe miasteczko i wjeżdżamy w cudownie kolorowy
las.
No jaka szkoda, że nie ma słońca noooooo. Byłoby tak pięknie naprawdę.
Cudne
kolorki drzew i krzewów, a do tego, gdy zawiał wiatr to deszcz spadających
liści, które wykładały nam drogę w jesienny złoty dywan.
Bardzo
zależało mi na tym, aby dziś świeciło słonko, ponieważ trasę dzisiejszej
wycieczki poprowadziłem swoja ulubioną drogą. Terenami, z których bardzo ładnie
widać panoramę Wzniesień Łódzkich. Niestety mgła i nisko wiszące chmury
wszystko to zasłaniały. Co prawda miało to też swój specyficzny jesienny urok.
Szczególnie jak się wjechało w las gdzie mgła sprawiała, że robił się on
bardziej tajemniczy, niedostępny nie mówiąc już o mokrych liściach
przykrywających korzenie i kamienie, które dodatkowo urozmaicały trasę hihihi.
Dobra
nie ma co żałować i płakać nad rozlanym piwem hihihihihihihi
Wycieczka
w gronie bliskich osób, które uwielbiają jeździć na rowerze i w ten sposób
poznawać świat (choćby dopiero od kwietnia 2018) to wartość bezcenna.Dlatego, pomimo że nie moja to pogoda, sorry
ale nie mój klimat, to bardzo dobrze się bawiłem i czułem dziś na rowerze.Bardzo Wam dziękuję za wspólnie spędzony
czas. Mam nadzieję, że pomimo złej widoczności, braku tych fajnych widoków
wzniesień, oraz kilku niedogodności na rasie chociaż trochę spodobał wam się
Park Krajobrazowy Wzniesień Łódzkich i będziecie chcieli do niego jeszcze
wrócić. Oczywiście ta wycieczka to tylko mały fragment tego obszaru, ale
pokazujący właściwie przekrój całości tego, co w nim jest.
Oki
teraz tu miało być kilka słów podsumowujących sezon 2018.
Oczywiście bez
zbytniego nudziarstwa.
Ale jak patrzę na ta pogodę za oknem to może nie będę
jeszcze tego robił.
No
co …. Może zmienię zdanie co do ostatniego w 2018 roku rowerowanie. Hi.
Trasa
: Głowno – Grodzisk – Janów – Kraszew – Kołacinek – Kołacin – Jasień – Kołacin
– Bielanki – Żabieniec – Syberia – Pieńki Henrykowskie – Grzmiąca – Buczek –
Janów – Niesułków – Nowostawy Dolne – Kalinów – Głowno.
Foto:
Ekipa na trasie © GOZDZIK
Takie tam widoczki © GOZDZIK
Gdzieś na szlaku © GOZDZIK
I tak było fajnie © GOZDZIK
- DST 85.00km
- Teren 42.00km
- Czas 04:50
- VAVG 17.59km/h
- VMAX 34.50km/h
- Temperatura 15.0°C
- Podjazdy 474m
- Sprzęt GIANT TALON
- Aktywność Jazda na rowerze
Między Sulejowem a Przedborzem
Niedziela, 14 października 2018 · dodano: 18.10.2018 | Komentarze 3
Pomału
mój sezon rowerowy 2018 dobiega końca. Może jeszcze uda się wyskoczyć raz czy
dwa na moje wzniesienia łódzkie, ale na pewno na sezon wyprawowy, czyli długie
wycieczki czy też wycieczki z samochodowym dojazdem nadszedł kres.
Nie
mogłem sobie wymarzyć lepszego zakończenia. Wspaniała, przepiękna słoneczna
pogoda. Pani Jesień w pełnej krasie. W sukni mieniącej się wszystkimi kolorami
oraz doborowe zgrane towarzystwo.
Wesoła,
pełna energii i chęci przemierzania dróg, dróżek i bezdroży biegnących wzdłuż Pilicy,
ekipa to Daria, Karolina, Darek, dwóch Rafałów, dwóch Marcinów, Dominik i moja
skromna osoba.
Sam
pomysł na wycieczkę w te okolice podyktowany był chęciom zamknięcia pewnej
całości. We wrześniu zeszłego roku pojeździliśmy sobie trochę po prawej stronie
Pilicy oraz w dół od Przedborza. Teraz tą wycieczką zrobiliśmy lewą stronę
Pilicy od Sulejowa do Przedborza. Można powiedzieć, że teren okolic Przedborza
i Sulejowa mamy objechany. A jak dołożymy do tego moją wycieczkę z 2004 roku
dookoła zalewu Sulejowskiego oraz tegoroczna (sobotnią) Skowronków to możemy
śmiało stwierdzić, że aż do Tomaszowa oba brzegi Pilicy mamy odwiedzone.
Trasę
dzisiejszej wycieczki po wytyczeniu przesłałem do Skowronków, aby jeszcze
bardziej ja urozmaicić i aby była jeszcze bardziej ciekawa. Nie wiem jak to
robi Rafał, ale on zawsze wynajdzie jakieś inne bardziej ciekawe, co nieraz
wiąże się z tym, że i trudniejsze (np. piachy) drogi i dróżki. Nie mówiąc już o
atrakcjach.
Jak
to się mówi - ma chłopak siódmy zmysł do takich spraw, albo inaczej - ma na to
papiery hihihihi
Spotkaliśmy
się w Sulejowie pod kościołem, bo parking pod strażą pożarną w remoncie i po
krótkim przywitaniu w bardzo wesołych nastrojach ruszamy na trasę.
Pierwsza
atrakcja to kamieniołom …. Zalany wodą. Cudownie czysta wodą.
Następnie
ruszamy w dalszą drogę do miejsca zwanego Trzy Morgi z jego niewątpliwą
atrakcją czyli jakby to powiedzieć …….mmmmmm
nooooo z jego „Czarodziejskim Mostkiem”. Inaczej nazwać tego cudu inżynierii
wodno-lądowej nazwać nie mogę. Sami zresztą zobaczcie na zdjęciach. Dodam tylko
ze ponoć dziś wygląda jak po kapitalnym remoncie, bo kilka lat wcześniej był
jeszcze znacznie przechylony, a dziś wygląda niczym Most Świętokrzyski w
Warszawie. Po prostu piękny i idealny.Prawda.
Ci
c nie przechodzili przez mostek nigdy musieli oczywiście to zrobić, co
odważniejsi robili to z rowerami, a jakże. A bardziej bojaźliwi, ale wole
trzymać się określenia: bardziej szanujący swój sprzęt, przeszli bez roweru.
Odliczenie
składu czy nikt nie zagubił w konstrukcji tego cudu i ruszamy dalej.
Naszym
następnym celem są ruiny zamku w Majkowicach, ruiny zamku w Bąkowej Górze oraz
Zespół przyrodniczo-krajobrazowy Majowa Góra tuż przy granicy miasta Przedbórz
z jego niewątpliwą atrakcją, czyli jazdą wąską dróżką tuż przy wąwozie będącym
pozostałością po istniejącym tu do roku 1817 do lat 60 XX w kamieniołomie.
Ojjjj powiem wam, że naprawdę fajna sprawa. Trzeba było naprawdę uważać, bo ścieżka
wąska, kręta, cały czas góra-dół, drzewa bliziutko a i wąwóz też. Chwila
nieuwagi i albo lądujemy w wąwozie albo na drzewie. Fajny był ten przejazd naprawdę.
Cała
wycieczka była fajna i dlatego jak zbliżała się ku końcowi, który to koniec
wyznaczało zachodzące słonko, trochę żal było się żegnać. Tym bardziej, że tak
naprawdę z taką ekipa w takim składzie zobaczę się pewnie dopiero na wiosnę.
Skowronkom
dziękuję bardzo za wprowadzone korekty do mojej trasy, przez co wycieczka stała
się bardziej atrakcyjna i zróżnicowana terenowo. A pozostałym uczestnikom za
świetna zabawę, miłe wspomnienia na zimowe wieczory i cudowna atmosferę. Nawet
nie wicie jak bardzo potrzebne mi są takie chwile oderwania od ……..
Trzymajcie
się wszyscy ciepło i zdrowo, co by na wiosnę się spotkać i ponownie razem
ruszyć na szalki te asfaltowe, ale również i te piaszczyste, podmokłe,
kamieniste, szutrowe itp. itp. itp…………….
Trasa:
Sulejów – Kurnędz – Adelinów – Winduga – Przewóz – Stobnica – Paskrzyn –
Placówka – Łęg Ręczyński – Łęk Majkowski – Majkowice – Będzyn – Fandulanka –
Wola Przedborska – Przedbórz – Wola Przedborska – Korytno – Kalinki – Bąkowa
Góra – Dabrowa – Dobreniczki – Łęki Królewski – Ręczno – Czartoryja – Nowinki –
Łęk Ręczyński – placówka – Adelinów - Sulejów
Foto:
Pilica w okolicy Sulejowa © GOZDZIK
Uroczy kamieniołom © GOZDZIK
Pilica gdzieś na szlaku © GOZDZIK
Trzy Morgi i Czarodziejski Mostek © GOZDZIK
Czarodziejski Mostek © GOZDZIK
Czarodziejski Mostek - Trzy Morgi © GOZDZIK
Majkowice © GOZDZIK
Ruiny Zamku w Majkowicach © GOZDZIK
Widok z Majowej Góry © GOZDZIK
Zamek w Bąkowej Górze © GOZDZIK
Ekipa pod zamkiem w Bąkowej Górze © GOZDZIK
Pani Jesień w pełnej krasie © GOZDZIK
Słonko kładzie się już spać, a ekipa szykuje się do ostatniego odcinka dzisiejszej wycieczki © GOZDZIK
- DST 50.40km
- Teren 41.00km
- Czas 03:30
- VAVG 14.40km/h
- VMAX 30.60km/h
- Temperatura 15.0°C
- Podjazdy 198m
- Sprzęt GIANT TALON
- Aktywność Jazda na rowerze
Do Puszczy Kampinoskiej
Sobota, 29 września 2018 · dodano: 01.10.2018 | Komentarze 1
Jeszcze
kilka dni temu nie spodziewałem się że sobota a i jak się okazało niedziela
będą tak pięknymi ostatnimi dniami września. Nie spodziewałem się, ale
wycieczkę zaplanowałem i nawet zaprosiłem na nią Lenę, Grzegorza i Dominika.
Przecież
jak będzie miało padać to się odwoła prawda.
Ponieważ
w tym roku nie byłem jeszcze w ukochanej Puszczy Kampinoskiej więc wybór
kierunku był oczywisty i właściwie nie podlegał negocjacjom.
Trasa
opracowana już dawno, pogodę zapowiadano fantastyczną ( i o dziwo spełniła się),
zaproszeni goście potwierdzili chęć uczestnictwa w wycieczce, więc zostało
tylko zapakować się w auto i jechać na miejsce zbiórki, czyli do Leszna.
Przybyliśmy
z Dominikiem na umówione miejsce jeszcze przed godzina 9.00, a już na nas
czekali Lena i Grzegorz.
Chwila
na przywitanie, rozpakowanie rowerków i ruszamy w trasę.
Oczywiście
na początku zapytałem ekipę czy czasami któreś z zaplanowanych do zobaczenia
miejsc nie widzieli już wcześniej i może wola pojechać inna trasą. Ale okazało
się, że moi towarzysze dzisiejszych zmagań nie byli jeszcze nigdy w puszczy.
Dla nich jest to całkowicie nieznany teren.I dziewicze szlaki i dróżki, a miejsca, do których chciałem dziś dotrzeć
całkowicie im nieznane.
Z
jednej strony to wspaniała wiadomość. Nic nie trzeba zmieniać i jeśli się im
spodoba to pokochają puszcze za jej różnorodność, za piękno, za jej miejsca
pamięci, za jej historię. A z drugiej strony to nie wiedzą, co ich czeka na
szlakach. I może się okazać że nie tego oczekiwali, że wycieczka się nie spodoba,
że po prostu zostanę przeklęty za piach, za korzenie, za wodę pod kołami (ale
nie było jej bo sucho bardzo) za gałęzie, itp.
Ale
cóż było robić.
Jesteśmy
tu gdzie jesteśmy i ruszamy.
Słoneczko
pięknie świeci, ale rano w cieniu drzew jednak rześko bardzo. Ale w miłym
towarzystwie i przy opowieściach nie było aż tak zimno. Z Leną i Grzegorzem nie
widzieliśmy się od Green Velo, a ponieważ oni w sierpniu ponownie odwiedzili szlak,
na którym się poznaliśmy, więc oczywiście musiałem się wszystkiego dopytać jak
on wygląda od Suwałk do Elbląga. I tak na opowieściach o GV i Borach
Tucholskich nie wiadomo, kiedy a już byliśmy w Zaborowie, a dokładniej w
Wiktorowie gdzie znajduje się cmentarz wojenny.
Chwila
przerwy, zadumy i ruszamy dalej.
W
Zaborowie Leśnym żegnamy się z niebieskim szlakiem i żółtym docieramy do
miejscowości Truskaw. Tu kolejna chwileczka przerwy przy pomniku
upamiętniającym bitwę z września 1944 roku.
Z
tego miejsca mamy już prostą drogę do Palmir (cmentarz), ale po drodze jeszcze
odwiedzamy miejsce zwane Krzyż „Jerzyków”. Tu oczywiście też zapoznajemy się z
informacjami umieszczonymi na tablicy i ruszamy dalej.
Po
chwili docieramy do Palmir. Miejsca, które choć już odwiedzam chyba 5-6 raz, a
jednak za każdym razem mam gęsią skórkę i „ciary” na plecach.
Oferuje
się do pilnowania rowerów. Może jak nie będę chodził miedzy lasem krzyży
upamiętniających rozstrzelanych tu ludzi i nie odwiedzę muzeum to wyobraźnia o
tamtych dniach nie będzie mi aż tak dokuczała.
Nie
prawda. Nie pomogło.
Ruszamy
dalej czerwonym, a potem żółtym do wioski Palmiry, aby tam na krótko wpaść na
czarny w kierunku Wierszy. Tu wizyta przy pomniku i cmentarzu Niepodległej
Rzeczypospolitej Kampinoskiej. Chwila na fotki, pogaduchy i po chwili
odpoczynku ruszamy dalej trzymając się żółtego szlaku, który doprowadza nas do
Leszna.
Wycieczka
zakończona.
Czas
zadać moim towarzyszą wycieczki magiczne pytanie
- Podobało
się ??????
Chwila
prawdy nadchodzi.
-
Tak oczywiście, że się podobało
-
To bardzo się cieszę. Czyli co, na wiosnę ruszamy ponownie po szlakach puszczy
?
-
Jak tylko dasz znać to oczywiście jesteśmy.
To
bardzo miłe uczucie wiedzieć, że przygotowana wycieczka, trasa, atrakcje,
miejsca godne odwiedzenia podobają się uczestnikom wycieczki, że chcą wrócić w to
urocze miejsce jeszcze raz, że chcą dalej penetrować szlaki, drogi i leśne
dukty Puszczy Kampinoskiej. Oczywiście pewności nie mam, ale myślę, że naprawdę
Lenie, Grzegorzowi i Dominikowi podobała się dzisiejsza wycieczka i spokojnie
mogę na nich liczyć przy kolejnej wizycie w Kampinoskim Parku Narodowym.
Dla mnie jak zwykle puszcza piękna. Co prawda Pani Jesień jeszcze nie zadomowiła się na dobre, raczej na razie to jest Panienka Jesień, ale i tak było uroczo.
Na
koniec muszę jeszcze powiedzieć, że jestem pełen podziwu dla Lenki która na
rowerze (typu Gravel) wg. mnie całkowicie nienadającym się do jazdy po puszczy
(piachu, korzeniach), dała rade bez żadnych problemów. Naprawdę pełen
szacuneczek Lena.
Trasa:
Leszno – Zaborów – Zaborów Leśny – Truskaw – Palmiry muzeum – Mogilny Mostek –
Palmiry wieś – Janówek – Truskawka – Wiersze – Leszno.
Foto:
Wiktorów © GOZDZIK
Cmentarz w Wiktorowie © GOZDZIK
Truskaw © GOZDZIK
Pomnik - Truskaw © GOZDZIK
Krzyż Jerzyków © GOZDZIK
Krzyż Jerzyków © GOZDZIK
Palmiry © GOZDZIK
Lena i Grzegorz na trasie - a gdzie Dominik ? © GOZDZIK
Wiersze © GOZDZIK
Wiersze © GOZDZIK
Gdzieś na szlaki w Puszczy Kampinoskiej © GOZDZIK
Puszcza Kampinoska © GOZDZIK
- DST 73.80km
- Teren 14.00km
- Czas 03:45
- VAVG 19.68km/h
- VMAX 35.90km/h
- Temperatura 23.0°C
- Podjazdy 343m
- Sprzęt GIANT TALON
- Aktywność Jazda na rowerze
Koniec urlopowo-wakacyjnego czasu
Środa, 5 września 2018 · dodano: 09.09.2018 | Komentarze 2
Ostatni dzień urlopu to już tradycyjna wycieczka, a właściwie
włóczęgostwo po PKWŁ i najbliższej okolicy. Z jednej strony to dlatego, że mogę
wyjechać dopiero około 14.00, a z drugiej strony jutro do pracy więc nie będzie
można poleniuchować do południa z kawką na balkonie. Dlatego wycieczka w moje
okolice. A żeby tak całkowicie nie była bez celu ta moja dzisiejsza włóczęga,
to inspirowany jednym z ostatnich opisów wycieczki Czajki, celem stała się Góra
Rogowska znajdująca się na właściwie przedmieściach Łodzi, a z której roztacza
się panorama na całą Łódź i okolice. Niestety, faktycznie górka zarasta i już
nie widać Łagiernik wcale, Łodzi tyle o ile w malutkim prześwicie między krzaczorami,
bo trudno to nazwać drzewami, a do tego wszystkiego na górkę dotarłem dokładnie
w tym samym czasie kiedy słonko było w tym prześwicie. Zdjęcie więc są całkowicie do bani. trzeba tu przyjechać wczesną wiosna, kiedy listki są malutkie lub jeszcze ich nie ma. Chwilkę więc tam postałem, popatrzyłem i pogadałem ze starszym
panem, który mówił jak tu było ładnie kilka lat temu. Kiedy wzgórze jeszcze nie było
tak zarośnięte całkowicie i ruszyłem do domu. Jeszcze tylko mały przystanek na
uzupełnienie płynów hihihi… i …. I koniec urlopu i mojego wakacyjnego czasu.
Muszę przyznać że cały ten okres był bardzo udany. Wyprawa na Green Velo, potem
Załęczański Park Krajobrazowy, a w czasie urlopu dwie dłuższe wycieczki z
dzisiejszym finałem na wzniesieniach. Jak na możliwości jakie daje mi życie to
wykorzystałem to w 100%. I tu muszę
podziękować mojej żonce, bo naprawdę pozwala mi na tą moja rowerową mini
przygodę. Dziękuję Beatko.
Trasa: Głowno – Wyskoki – Bratoszewice – Rokitnica – Stryków
– Smolice – Swędów – Szczawin Kościelny – Glinnik – Łagiewniki – Skotniki –
Łódź – Łagiewniki – Klęk – Kiełmina – Dobra – Stryków – Bratoszewice – wyskoki –
Głowno
Foto.
Na Górze Rogowskiej - no nic nie widać .... © GOZDZIK
Ścieżka wiodąca na górkę. © GOZDZIK