Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Gozdzik z miasteczka Głowno. Mam przejechane 23244.83 kilometrów w tym 5639.87 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 19.02 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 93760 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Gozdzik.bikestats.pl

Archiwum bloga

  • DST 56.80km
  • Teren 32.00km
  • Czas 03:45
  • VAVG 15.15km/h
  • VMAX 51.00km/h
  • Temperatura 25.0°C
  • Podjazdy 696m
  • Sprzęt GIANT TALON
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Pilica i Okolice

Sobota, 8 czerwca 2019 · dodano: 14.06.2019 | Komentarze 3

Powrót do Pilicy i jej najbliższych okolic to wycieczka sentymentalna. Powrót do chwil kiedy to jeszcze z żonką Beatką jeździliśmy razem na cały dzień w Jurę. Rok 2008 to był ostatni rok takich wypadów. Czyli trochę czasu minęło, a wspomnienia zostały, żal i smutek za tamtymi dniami przyszedł teraz. To były naprawdę fajne, ciekawe i przyjemne wycieczki.
Teraz jest inaczej.
Też wspaniale, ciekawie, wesoło i poznaje wspaniałych ludzi. Ale tamtych czasów wspólnych wycieczek mimo wszystko mi brakuje.
Czy jeszcze kiedyś będą ????
Nie sądzę.
Ale teraz jest teraz, jest tak jak jest i muszę się cieszyć z tego co jest, bo jeszcze miesiąc temu nie myślałem o tym że w ogóle w tym roku gdzieś się uda wjechać. A dziś coraz śmielej myślę o tym że uda się wyjechać z bardzo ciekawą i wspaniałą ekipą na szlaki Green Velo. Ale o tym cicho sza aby nie zapeszyć.
Dzisiejsza wycieczka w całości została opracowana i przygotowana przez Darie i Rafała, za co jestem im bardzo wdzięczny i ślę podziękowania. Podziękowania również dla wszystkich uczestników tej wycieczki za atmosferę, za radochę wspólnego rowerowania po prostu za to że byli. I że kolejny raz mogłem poznać nowych wspaniale zakręconych ludzi.
A skoro w środku relacji pojawiły się podziękowanie więc może wymienię uczestników tej wycieczki. Nasze panie Daria, Kasia i Ewa oraz panowie Rafał, Marcin, Dominik, Sylwek, Maciek, Tomek i Mateusz ……… Naprawdę doborowa ekipa.
Dobra czyli wstęp i zakończenie właściwie mam. Teraz by wypadało cos powiedzieć o samej wycieczce. Czyli o sercu tego dnia.
A sercem były miejsca które odwiedziliśmy. Miejsca do których wiodły drogi kręte, szutrowe, piaszczyste pod górkę i z górki, leśne dukty i asfalty. Cała sieć drogowych żył dających życie sercu.
Na dzień dobry był podjazd pod historyczną Góra Św. Piotra, na której widoczne są pozostałości dawnego modrzewiowego kościółka Św. Piotra i Pawła z XVI wieku w postaci drewnianej, małej dzwonnicy. Ledwo co udało mi się złapać oddech, oczy wsadzić na swoje miejsce i wyciągnąć język z łańcucha ruszyliśmy dalej do miejscowości Wierbka. Tam odwiedziliśmy ruiny pałacu. Pałac w Wierbce to jeden z najmłodszych zabytków, a równocześnie jeden z tych ,o których niewiele wiadomo. Zbudowany został dla Aleksandra Moesa. Ukończony został około 1889 r. Na pałacowym terenie przywitała nas naprawdę wspaniała delegacja. Myślę że na bank około miliona komarów. Wygłodniałych, chudzieńkich komarów, oj przepraszam wycieniowanych i smukłych komarzyc. Niektóre z nich leża do dziś najedzone jak bąki. Tu musiał nastąpić szybka ewakuacja i jedziemy dalej pod Góry Baranie w Cisowej, a potem na Udórz. Aby na podjeździe do zamku po betonowych płytach stwierdzić,że sił zero jest. Na zamku kolejne przywitanie w postaci chmury komarów. Chyba poszła jakaś fama po zamkach i płacach że darmowe żarcie przyjeżdża dobrowolnie. Bo naprawdę powitania były godne.
Potem były lody w Wolbromiu , jakiś kamieniołom, Jaskinia Jasna, Zegarowe Skały, wdrapywanie i to dosłowne drogą krzyżową na Grodzisko Pańskie, Zamek Smoleń, kirkut w Pilicy i…… i na rynku w Pilicy czas rozstania nadszedł.
To był wspaniale spędzony dzień.
Niektórzy moi znajomi pytają . Mariusz jaki to sens wstać o 4 rano, jechać prawie 200 kilometrów w jedną stronę aby pojeździć, umordować się, spocić na rowerze podczas 50 kilometrowej wycieczki ???. Tak sobie myślę że nie ma sensu im tego tłumaczyć. Nie zrozumieją.
Zresztą sam siebie też nie do końca rozumiem. Czasem szkoda mi benzyny na podróż do Łodzi do pracy, aby szybciej wrócić do domu i jadę pociągiem a na wycieczkę rowerową leje do baku na ful i jadę. I nie żałuje żadnej z takich wycieczek.
Jeszcze raz dziękuję i choć było ciężko i trudno to już myślę o tym abyśmy w sierpniu gdzieś na tych Jurajskich Szlakach ponownie się spotkali.
Trasa Miedzy Pilicą a Wolbromiem.
Foro :

Na Górze Św. Piotra
Na Górze Św. Piotra © GOZDZIK
Pilica w Pole - Góra Św. Piotra
Pilica w Pole - Góra Św. Piotra © GOZDZIK
Pałac w Wierbce
Pałac w Wierbce © GOZDZIK
Ekipa na trasie
Ekipa na trasie © GOZDZIK
Takie widoki to miód na moje serce
Takie widoki to miód na moje serce © GOZDZIK
Ruiny zamku Udórz
Ruiny zamku Udórz © GOZDZIK
Widok z Grodziska Pańskiego
Widok z Grodziska Pańskiego © GOZDZIK
W oddali Smoleń
W oddali Smoleń © GOZDZIK
Na rynku w Pilicy - przygotowania do wycieczki.
Na rynku w Pilicy - przygotowania do wycieczki. © GOZDZIK




  • DST 61.00km
  • Teren 29.50km
  • Czas 03:10
  • VAVG 19.26km/h
  • VMAX 45.70km/h
  • Temperatura 24.0°C
  • Podjazdy 355m
  • Sprzęt GIANT TALON
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

W końcu po PKWŁ

Niedziela, 2 czerwca 2019 · dodano: 03.06.2019 | Komentarze 2

Niestety straconego czasu już się nie da nadrobić nawet, jeśli udaje się teraz wyjść na rower już trzeci weekend z rzędu, a i czwarty też się zapowiada bardzo rowerowy.
Sobota, co prawda z różnymi dziwnymi obowiązkami, ale za to niedziela była piękna i całkowicie rowerowa. Na wspólne rowerowanie po Wzniesieniach Łódzkich udało mi się namówić jeszcze Dominika, który przyjechał do mnie z samego rana. Z takiego rana, że nawet nie byłem przygotowany na jego przybycie, ale przy dobrej kawie nawet nie zauważył tego, że dopiero rozpoczynam przygotowania do wycieczki.
Plan na dziś był prosty.
Park Krajobrazowy Wzniesień Łódzkich. I już.
A, że Dominik rzadko tu bywa, więc wybór trasy i miejsc nie był zbyt trudny.
Pojechaliśmy moimi ulubionymi drogami, duktami, trasami, szlakami i miejscami.
Nie widzieliśmy się ponad dwa miesiące więc droga upływała nam na pogaduchach i opowieściach, przede wszystkim Dominika, o jego ostatnich wycieczkach i wyprawach. Nawet nie wiadomo jak i kiedy upłynął nam czas przeznaczony na dzisiejszą wycieczkę. I powiem szczerze, że wyliczony on został prawie, co do minuty, bo jakieś 30 minut po tym jak Dominik odjechał luną taki rzęsisty deszcz, że świata nie było widać, a ja stałem się zakładnikiem w swoim garażu, z którego nie udało mi się uciec przed deszczem.
I tak biedny bez żadnych napojów czekałem aż trochę przestanie padać.
A jeśli chodzi o sama wycieczkę to było cudownie. Przepięknie pachnie kwitnąca akacja, przy której uwijają się roje pracowitych pszczółek, zieleń po ostatnich opadach jest tak cudownie wysycona, aż oczy bolą patrzeć. Widoczki z niektórych punktów naszej dzisiejszej trasy piękne. Myślę, że miejsca które dziś pokazałem Dominikowi takie jak : grodzisko stożkowe z XIV w w Dmosinie Drugim, Młyn w Dąbrówce Małej, Zespół przyrodniczo-krajobrazowy Górnej Mrożycy, Las Janinowski i rezerwat Parowy Janinowskie, cmentarz wojenny w Poćwiardówce i na koniec „Czarny Staw” w lesie na Kalinowie, spodobały się i przyjedzie jeszcze na moje wzniesienia.

Trasa: Głowno - Borki - Dmosin - Lubowidza - Wola Cyrusowa - Dąbrówka Duż - Dąbrówka Mała - Marianów Kołacki - Tadzin - Stara Grzmiąca - Buczek - Janinów - Poćwiardówka - Nowostawy Dolne - Kalinów - Głowno.

Foto:
Tablica informacyjna
Tablica informacyjna © GOZDZIK
A oto i nasze Grodzisko
A oto i nasze Grodzisko © GOZDZIK
Na szlaku w PKWŁ
Na szlaku w PKWŁ © GOZDZIK
Przeprawa przez Mrożycę
Przeprawa przez Mrożycę © GOZDZIK
Widoczki w PKWŁ... gdzieś na szlaku
Widoczki w PKWŁ... gdzieś na szlaku © GOZDZIK
Też gdzieś na szlaku w PKWŁ
Też gdzieś na szlaku w PKWŁ © GOZDZIK


Kategoria PKWŁ


  • DST 52.70km
  • Teren 10.00km
  • Czas 02:39
  • VAVG 19.89km/h
  • VMAX 35.30km/h
  • Temperatura 22.0°C
  • Podjazdy 217m
  • Sprzęt GIANT TALON
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Na kawe i małą 40-stkę......

Sobota, 25 maja 2019 · dodano: 28.05.2019 | Komentarze 4

Zaczęło się niewinnie.
Telefon od Rafała z zapytaniem czy mogą z Darią wpaść w sobotę na kawę do Głowna ?
Nooo sobota to mi pasuje, bo w niedzielę jako ojciec chrzestny prowadzę ostatniego chrześniaka do komunii. Może prowadzę to dość duże nadużycie, ale pod kościołem byłem.
Teraz już zostały tylko dwie 18-osiemnastki i 4 wesela do finansowego zabezpieczenia hihihihi.
Dobrze ale wracajmy do kawy.
W piątek wieczorkiem kolejny niewinny sms…..
Tym razem Daria informuje że w sobotę będzie jednak bardzo ładna pogoda.
Podchwytuję więc temat i pytam czy może nie chcecie zabrać rowerów.
Na małe niezbyt trudne 40 km czemu nie. Brzmi odpowiedź Darii.
Cudna sprawa kawa i rowerek.
Co prawda pomysłu na trasę nie mam bo przecież Skowronków nie zabiorę na jakiś tam zwykły objazd Głowna i okolic. Więc czym prędzej wieczorową piątkową porą siadam do map i patrzę gdzie i co by tu można na małe 40 kilometrów zaplanować.
Udało się. I było całkiem fajnie.
To znaczy mam nadzieje, ze tak było hihihi.
Było trochę lasu, trochę wsi, trochę miasta, trochę wzniesień, trochę zjazdów, trochę pola, trochę szutru, trochę piachu, trochę asfaltu……. no właśnie takie małe trochę 40 kilometrów, a dokładnie 50 z haczykiem.
Ale dziś nie kilometry było najważniejsze. Dziś było ważne spotkanie z Daria i Rafałem po wielu miesiącach. Pogaduchy te poważne i te śmieszne. Możliwość powiedzenia tego co na serduchu leży albo je kuje. Pośmianie się i chociaż na chwilkę zapomnienie tych ostatnich kilkunastu tygodni. Bo dla mnie takie wyjście na rower to taki powrót do mojej normalności. Kiedy wiem, że mogę spokojnie zostawić kłopoty domowe w domu i nie wymkną się spod kontroli, a ja idę na rower. Straszna normalność co…. Ale dla mnie to dużo.
Dziękuję wam bardzo za kawowo-rowerową wizytę.

PS.
Tylko pamiętajcie to że byliście dziś u mnie nie zwalnia was z przyjazdu na weekendowe rowerowanie i grillowanie.

Trasa: Głowno – Ziewanice – Antoniew – Domaradzyn – Pludwiny – Koźle – Tymianka – Stryków – Smolice – Smardzew – Zelgoszcz – Dobra – Michałówek – Ługi – Cesarka – Warszewice – Niesułków – Nowostawy Górne – Kalinów – Głowno.

A swoją drogą to właśnie wpadł mi pomysł na trasę „Dookoła Głowna” – gdzie właśnie będzie wszystkiego po trochu. Tak zdecydowanie tak.

Foto:
Natura 2000 - Szczypiorniak
Natura 2000 - Szczypiorniak © GOZDZIK
Leśne dogi
Leśne dogi © GOZDZIK
Skowronki na trasie
Skowronki na trasie © GOZDZIK


Kategoria Po okolicy


  • DST 40.80km
  • Teren 13.50km
  • Czas 02:11
  • VAVG 18.69km/h
  • VMAX 32.20km/h
  • Temperatura 23.0°C
  • Podjazdy 163m
  • Sprzęt GIANT TALON
  • Aktywność Jazda na rowerze

Powrót na rowerowe drogi i szlaki

Niedziela, 19 maja 2019 · dodano: 20.05.2019 | Komentarze 3

Bo po 2 miesięcznym rozstaniu z rowerem i rowerowymi wycieczkami spowodowanym…. mmmmmm no właśnie spowodowanym?...... życiem, wróciłem dziś na rowerowe szlaki i mam nadzieje, że na dłużej. Bo nie tak miła wyglądać kwiecień i maj, nie tak miał wyglądać ten rok, a właściwie to nie tak miało wyglądać moje życie przez ostatnie blisko 25 lat. NIE TAK !!!! Ale niestety tak wygląda i muszę się do tego dostosować i brać tylko to, co to życie daje.
Dobra musiałem sobie ulżyć, bo straciłem kilka fajnych wycieczek, spotkania z przyjaciółmi i przemierzenia kolejnych szlaków i dróg nie mówiąc już o innych atrakcjach.
Nie zapeszając wiec dzisiejszego dnia w sobotę całkowicie się nie przygotowywałem do rowerowego wypadu. Nic sobie nie przygotowałem, nic nie myślałem gdzie i po co, totalnie nic, aby nie zapeszyć i losu i pogody. I można powiedzieć, że się udało. Co prawda nie wypuściłem się na łódzkie wzniesienia, bo o burzy trąbili już od kilku dni, więc nie ryzykowałem, ale po okolicy mojego Głowna się trochę poszwendałem. Z początku nie sądziłem, że uda mi się wykręcić te 40 km, bo po kilku pierwszych kilometrach raczej miałem chęć zawrócić i odpocząć, a nie brnąć dalej. Ale słoneczko tak pięknie świeciło i zachęcało do jazdy, że starałem się nie myśleć za wiele tylko pedałować. A że to moja pierwsza w tym roku jazda w tak ciepły i pogodny dzień bez żadnych bluz, rękawków, nogawek czy też ciepłych gaci, pyszczycho mi się radowało z każdym kolejnym przekręconym kilometrem.
Tak jak wspominałem wycieczka, a właściwie objazd terenu bez żadnego planu. Po prostu sobie jechałem i obserwowałem niebo, aby nie przegapić i nie natknąć się na jakąś burzę, co zresztą szczęśliwie się udało.
Niestety straconych dwóch miesięcy już nie odzyskam i nie nadrobię. Szkoda, bo uciekły mi tak naprawdę dwa najpiękniejsze miesiące roku. Miesiące, w których do życia budzi się przyroda. Liściaste lasy, które były nie tak dawno golutkie jak nowo narodzony człowieczek, teraz są ścianą zieleni. Szare, bure i nijakie pola i łąki dziś są kolorowymi klockami przyrodniczej układanki, a śpiew ptaków dopełnia ten magiczny czas, jakim jest WIOSNA.
Co tu dużo gadać. Mam nadzieję, że kolejne miesiące nie będą już tak złe i zrealizuję większość z zaplanowanych na ten rok wycieczek i rowerowych spotkań.

Trasa: Głowno – Osiny Zarębów – Szczecin – Osiny – Borki – Piaski Rudnickie – Głowno – Osiny Zarębów – Szczecin – Kalinów – Bratoszewice – Kalinów – Głowno

Foto:
Dziś wzniesienia tylko z oddali
Dziś wzniesienia tylko z oddali © GOZDZIK


Kategoria Po okolicy


  • DST 64.37km
  • Teren 9.00km
  • Czas 03:28
  • VAVG 18.57km/h
  • VMAX 41.70km/h
  • Temperatura 15.0°C
  • Podjazdy 180m
  • Sprzęt VAMP-irek
  • Aktywność Jazda na rowerze

Traktem Bohaterów Bitwy Nad Bzurą

Sobota, 23 marca 2019 · dodano: 25.03.2019 | Komentarze 2

Gdy w lutym, ze względu na kiepską pogodę odwoływałem nasze rowerowe spotkanie i ustalałem kolejny termin tej wycieczki, to wydawał się on niebotycznie odległy. A tu nie wiadomo kiedy, nie wiadomo jak i miną miesiąc. A dodatkowo okienko pogodowe na rozpoczęcie sezonu idealne. Prawie cały tydzień padało, wiało było zimno, a tu proszę sobota prawie idealna. Co prawda ostry wiaterek był, ale i tak naprawdę było ciepło.
Trasa naszej pierwszej wspólnej tegorocznej wycieczki była już dawno zaplanowana i nawiązywała do czasów II WŚ. Dokładnie biegła przez miejscowości związane z wrześniem 1939 roku, a jeszcze dokładniej z Bitwą nad Bzurą. Oczywiście nie ja ją wymyśliłem bo generalnie miejsca te są wyznaczone i opisane w terenie. Jedynie co to nie są połączone jakimś wyznaczonym szlakiem i dojechanie do nich jest całkowicie dowolne.
Ale moment, trzeba tu napaść, że oficjalna nazwa tego „szlaku” brzmi Trakt Pamięci Bohaterów Bitwy Nad Bzurą 1939 r.
W książce pt: Bitwa Nad Bzurą autorstwa Panów Macieja i Jakuba Wojewodów są opisane, pokazane dwa etapy powstawanie tego traktu. Pierwszy zbudowany w roku 2014 i drugi opisany jako planowany na rok 2016. My dziś pojechaliśmy tym z roku 2014. W Muzeum Bitwy Nad Bzurą w Sochaczewie po skończonej wycieczce chciałem się dowiedzieć czy ta część planowana została wykonana i oznaczona w terenie. Niestety w muzeum nic o tym ni wiedzieli. To dziwne bo ta instytucja w jakimś tam stopniu patronuje tej idei. Nawet na ich stronie jest dokładnie opisana pierwsza cześć traktu. No cóż trzeba będzie to sprawdzić w boju. Czyli pojechać i zobaczyć czy miejscowości zaznaczone w książce są opisane, a opisy przeniesione w teren tak porządnie jak w części pierwszej.
Dobra to oficjalne przedstawienie miejsca akcji rozpoczęcia sezonu mamy już za sobą. Teraz trzeba przedstawić bohaterów tej wycieczki. A ponieważ zależało mi na tym abyśmy spotkali się w komplecie to dlatego termin tej wycieczki dość odległy. Ale dzięki temu na starcie pojawiła się Lena z Grzegorzem, Dominik i Andrzej. Oczywiście do kompletu brakuje nam jeszcze Waldka, ale może już niedługo i to się zmieni.
Ruszamy około 9.00 z pod muzeum w Sochaczewie. W pierwszej kolejności jedziemy odwiedzić sochaczewski zamek, a dokładnie ruiny zamku Książąt Mazowieckich. Po chwili zwiedzania ruszamy na główną atrakcję dzisiejszej wycieczki. Czyli odwiedziny miejsc związanych z Traktem Bohaterów Bitwy Nad Bzurą. Te miejsca to nie tylko cmentarze, choć w głównej mierze to one wyznaczają trakt i nie tylko ten, ale wiele innych związanych z okropnymi czasami II Wojny Światowej.
Udało nam się odwiedzić prawie wszystkie miejsca opisane na stronie internetowej muzeum. Ale to prawie robi różnice. Nie odnaleźliśmy cmentarza w Mistrzewicach, nie wiem ja nie widziałem żadnego oznaczenia, a że czas nas troszkę gonił to i tak bardzo dokładnie nie szukaliśmy oraz nie dotarliśmy ze względów czasowych do gajówki w Januszewie. Nie liczę miejscowości Budy Stare, które od razu zaliczyłem do II etapu. Oczywiście wszystko do nadrobienia następnym razem.
Wycieczka bardzo udana. Sezon otwarty. Gadania co niemiara, śmiechu i zabawy też. Oby więcej takich wycieczek.

Trasa: Sochaczew – Kąty – Ruszki – Juliopol – Młodzieszyn – Leontynów – Rokicina – Leontynów – Młodzieszyn – Mistrzewice – Witkowice – Kamion – Witkowice – Brochów – Konary – Sochaczew.

Foto:
Ruiny zamku w Sochaczewie
Ruiny zamku w Sochaczewie © GOZDZIK

Takie tablice są w ważnych miejscach na trakcie - Ruszki
Takie tablice są w ważnych miejscach na trakcie - Ruszki © GOZDZIK

A oto i owa wieża - Ruszki
A oto i owa wieża - Ruszki © GOZDZIK

Juliopol
Juliopol © GOZDZIK

Juliopol cmentarz
Juliopol cmentarz © GOZDZIK

Dzwonnica w Młodzieszynie
Dzwonnica w Młodzieszynie © GOZDZIK
Młodzieszyn - Dzwonnica pełniąca w czasie wojny rolę więzienia
Młodzieszyn - Dzwonnica pełniąca w czasie wojny rolę więzienia © GOZDZIK

Kolejne miejsce na trakcie
Kolejne miejsce na trakcie © GOZDZIK

Cmentarz w Rokicinie
Cmentarz w Rokicinie © GOZDZIK

Kamion - na terenie szkoły
Kamion - na terenie szkoły © GOZDZIK

Kamion
Kamion © GOZDZIK

Brochów
Brochów © GOZDZIK

Na murach kościoła
Na murach kościoła © GOZDZIK

Na muach kościoła w Brochowie
Na murach kościoła w Brochowie © GOZDZIK

Muzeum w Sochaczewie
Muzeum w Sochaczewie © GOZDZIK




  • DST 49.30km
  • Czas 02:26
  • VAVG 20.26km/h
  • VMAX 41.30km/h
  • Temperatura 13.0°C
  • Podjazdy 246m
  • Sprzęt VAMP-irek
  • Aktywność Jazda na rowerze

Wzniesienia i Wiatr

Niedziela, 17 marca 2019 · dodano: 17.03.2019 | Komentarze 4

Wzniesienia i Wiatr
Dokładnie tak było. Do silnie wiejącego od ponad tygodnia wiatru dołączyłem dziś jeszcze wzniesienie.Dokładnie asfaltowe drogi Paku Krajobrazowego Wzniesień Łódzkich. Po kilku płaskich etapach moich tegorocznych wycieczkach, przyszedł czas na moje ukochane wzniesienia. Nie ruszałem się w miejsca leśne, szutrowe itp. Bo jednak tam nadal trochę mokro i błotniście, a mój świeżo wypucowany rowerek czeka na wizytę po Skowronkowych szlakach Jury. Jury którą mam nadzieję już niedługo odwiedzić.
A dzisiejsza wycieczka w iście wiosennym klimacie. Co prawda jak się jechało pod wiatr to wcale tak wesoło i wiosennie nie było, ale jak tylko się udało gdzieś schować przed nim lub mieć go jako sprzymierzeńca wiejącego w plecy to było cudownie.
Mam nadzieję że za tydzień, kiedy planowana jest wycieczka Szlakiem Bohaterów Bitwy Nad Bzurą (okolice Sochaczewa) będzie równie pięknie i sympatycznie. Oczywiście mówię o pogodzie, bo towarzystwo na bank takie właśnie będzie.

Trasa: Głowno – Osiny – Szczecin – Nowostawy Dolne – Niesułków – Lipka – Sierżnia – Stare Skoszewy – Boginia – Janów – Grzmiąca – Tadzin – Marianów Kołacki – Wola Cyrusowa – Lubowidza – Kolonia Dmosin – Grodzisk – Dmosin – Głowno

Foto:

Moje wzniesienia
Moje wzniesienia © GOZDZIK

I tu też moje wzniesienia
I tu też moje wzniesienia © GOZDZIK


Kategoria PKWŁ


  • DST 30.90km
  • Teren 1.00km
  • Czas 01:34
  • VAVG 19.72km/h
  • VMAX 32.90km/h
  • Temperatura 8.0°C
  • Podjazdy 96m
  • Sprzęt VAMP-irek
  • Aktywność Jazda na rowerze

Z wiatrem i pod wiatr.

Niedziela, 10 marca 2019 · dodano: 11.03.2019 | Komentarze 2

Ojjjj znudziło mi się pedałowanie w pokoju i pomimo zapowiadających się opadów, śniegu, gradu, deszczu i Bóg raczy wiedzieć, czego jeszcze ruszyłem się z domu, aby troszkę popedałować na świeżym powietrzu. A świeże było, że hej. Tak przewiane i przewietrzone przez szalejący wiatr, że aż zatykało. Oczywiście jakbym jechał gdzieś na wycieczkę do wyznaczonego miejsca, celu to bym klął, na czym świat stoi, ale dziś owy wiatr robił jako „przyrząd” treningowy.
No tak.
Jazda pod taki wiatr liczy się podwójnie, a nawet potrójnie hihihihi. Kiedy już w uszach dudniło tak, że własnych myśli nie słyszałem ruszyłem w drogę powrotna, która była czystą przyjemnością. Na koniec jeszcze tylko mała pętelka po Głownie i do domku pod gorący prysznic.
A wracając tak sobie pomyślałem. Policja robi tyle równych akcji. A to akcja znicz, a to bezpieczny poranek, a to bezpieczny powrót, a to bezpieczne wakacji itp. Kurcze choć raz by zrobili akcje - Bezpieczny przejazd przez wioski i wszystkim tym baranom, durniom itp, którzy zostawiają swoje gospodarstwa otwarte i spuszczone psy wlepili mandaty. Takie mandaty, aby przez rok wyli z żalu utraconych pieniędzy. I to nawet już nie chodzi o rowerzystów, chociaż głównie o nas, ale widziałem jak taki spory pies wybiegł na ulicę do samochodu, a kierowca odbił na lewy pas. Nie wiem czy bezwiednie czy nie, ale jeśli nie panował nad tym ruchem, tylko się przestraszył, że mu psiak pod koła wpadnie i odbił, a jakby tam ktoś jechał w przeciwną stronę ?????? No nieszczęście murowane. Albo jakiś rodzic jechał z dzieckiem na przejażdżkę niedzielną ??? No bezmyślność takich ludzi powinna być karana maksymalnie. Oni sobie do kościoła pewnie pojechali, wrota na podwórko otwarte psy spuszczone i ooooooo. Tak, wkurzony byłem wczoraj bo 4 razy musiałem albo się  oganiać, albo przycisnąć mocnej korbki. Jakoś panicznie się nie boję psów, ale wczoraj naprawdę mnie to irytowało. Dobra … napisałem sobie i już mi ulżyło ……..hi. A wycieczka, mimo, że wiatr okrutny i psy, co zagryźć chcą to całkiem miła była, bo jakoś już bardzo wiosnę czułem w tym wietrze.
Trasa: Głowno – Karasica – Bronisławów – Domaradzyn – Popówek Włościański –Boczki Domaradzkie – Ziewanice – Głowno.
Foto:
Okolice Głowna - ale tu wiało
Okolice Głowna - ale tu wiało © GOZDZIK

Mroga w Głownie
Mroga w Głownie © GOZDZIK


Kategoria Po okolicy


  • DST 30.70km
  • Czas 01:28
  • VAVG 20.93km/h
  • VMAX 20.90km/h
  • Temperatura 10.0°C
  • Podjazdy 102m
  • Sprzęt VAMP-irek
  • Aktywność Jazda na rowerze

W ramach lekarstwa.....

Niedziela, 17 lutego 2019 · dodano: 18.02.2019 | Komentarze 3

Takiej pięknej wiosennej pogody w połowie lutego to trudno się spodziewać, co roku. Więc jak tylko potwierdziłem naocznie to, co przepowiadali synoptycy od kilku dni to od razu załatwiłem sobie 2 godzinki wypadu rowerowego. Wypadu, który miał za zadanie przede wszystkim walkę z małym kacem i lekkim przeziębieniem. A że pogoda do tego była iście wiosenna to zrobił się z tego całkiem miły wypad po okolicznych wioskach. Niektóre miejsca ostatni raz odwiedziłem kilka lat temu i dziś otwierałem oczy ze zdumienia jak się zmieniły. Ile powstało nowych domków jednorodzinnych pojedynczych i w skupiskach. Tu i ówdzie drogi naprawione nowe dywaniki rozwinięte, tu jakiś Orliki tam jakieś inne boisko. Naprawdę byłem mile zaskoczony.
Niestety tą sielankę przerwał telefon od żonki z informacją, że skoczył się gaz w butli i mój mizernie gotowany od samego rana rosołek nie nabierze odpowiedniego występującego przy dłuuuuugim gotowaniu bukietu. A wiadomo na przeziębienie i na kacyka taki rosołek z różnego rodzaju miąska i dużą ilością warzyw jest najlepszym lekarstwem (oczywiście zaraz po „zupie chmielowej” hihihihi.) i chciał czy nie chciał musiałem obrać kurs na domek ratować lekarstwo.
Generalnie bardzo fajnie się dziś kręciło.

Trasa: Głowno – Ostrołęka – Albinów – Domaniewice – Skaratki – Sapy – Strzebieszew - Głowno

Foto:
I do mnie też wiosna zawitała. Tulipany karłowate już prawie kwitną hihihi
I do mnie też wiosna zawitała. Tulipany karłowate już prawie kwitną hihihi © GOZDZIK


Kategoria Po okolicy


  • DST 22.50km
  • Czas 01:09
  • VAVG 19.57km/h
  • VMAX 28.90km/h
  • Temperatura 6.0°C
  • Podjazdy 82m
  • Sprzęt VAMP-irek
  • Aktywność Jazda na rowerze

No to Rozpoczynam.......

Niedziela, 10 lutego 2019 · dodano: 11.02.2019 | Komentarze 2

Gdy opisywałem wycieczkę z 4 listopada 2018 roku nie do końca chciałem, aby to był już ostatni
wypad tego roku. Jak patrzyłem na pogody długoterminowe to wydawała się ze jeszcze jakieś
fajne okno pogodowe będzie w jeden z weekendów. I się nie pomyliłem, bo było i to nie jedno.
Niestety a to inne obowiązki, a to jakieś przeziębienie i spadek motywacji a to znowu zwykłe
lenistwo nie pozwoliły na skorzystanie z pogody. I tak oto właśnie nie udało mi się oficjalnie w
słowach zakończyć sezonu 2018.
A ponieważ nie można rozpocząć czegoś bez wcześniejszego zakończenia chociażby dotyczyło
to słowa pisanego, więc najpierw dosłownie kilka słów dotyczących 2018 roku.
Sezon 2018 był dla mnie wspaniały. Odwiedziłem kilka nieznanych mi miejsc, zrealizowałem
większość zaplanowanych wycieczek, poznałem wspaniałych ludzi z którymi wiem że ponownie
spotkam się w 2019 roku na wspólnych wycieczkach, ale przede wszystkim spędziłem trzy
fantastyczne i niezapomniane dni z Waldkiem i Andrzejem na szlaku Green Velo. To był
naprawdę bardzo miły sezon.
O i teraz można napisać, że sezon rowerowy 2019 czas by rozpocząć.
Tak to prawda nie zrobiłem tego z wielką przyjemnością, bo niestety chłodno, wietrznie, śniegu
jeszcze dużo i mokre drogi, a to nie są Goździkowe warunki do rowerowania. Ale nie było
wyjścia. Za dwa tygodnie zaplanowałem pierwszą wycieczkę w okolicach Sochaczewa i przecież
tak bez wstępnego chociażby małego rozruchu wstyd będzie się pokazać. No może pokazać to
nie aż taki duży wstyd, ale jak sił braknie po 30 km to będzie już przypał. Dlatego postanowiłem
dziś pokręcić troszkę i zobaczyć czy można utwierdzać się w przekonaniu, że za dwa tygodnie
jedziemy na wycieczkę czy raczej coś zacząć ściemniać. Co prawda troszkę na rowerze
stacjonarnym się przez zimę pokręciło, ale to nie to samo. Co pierwsze kilometry, które jechałem
pod wiatr całkowicie to potwierdziły. Do tego jeszcze odzież, która jak zwykle po zimie się
strasznie skurczyła (nie wiem w czym ją żona pierze na koniec sezonu że tak się zbiega, a może
powietrze za suche w domu hihihihi) i mnie denerwuje, gdzieniegdzie woda na ulicach z
topniejącego śniegu, pełno piachu przy krawężnikach, to trzeba stwierdzić, że raczej to nie było
całkiem miłe pierwsze rowerowe podróżowanie. Chociaż już pod koniec tak jakby światełko w
tunelu chęci i możliwości delikatnie zaczęło się żarzyć. Trzeba teraz tylko ten żar podsycać co
weekend i będzie dobrze.
A wszystkim życzę w tym 2019 roku dużo szczęścia i zdrówka.
Trasa : Głowno i okolice

Foto:
Stawy na Hucie Józefów
Stawy na Hucie Józefów © GOZDZIK
Nowy Przyrodniczy Nabytek Głowna
Nowy Przyrodniczy Nabytek Głowna © GOZDZIK
Dąb Niepodległości - miałem przyjemność uczestniczyć w uroczystości posadzenia go
Dąb Niepodległości - miałem przyjemność uczestniczyć w uroczystości posadzenia go © GOZDZIK
Głowno - Plac Wolności
Głowno - Plac Wolności © GOZDZIK - A to jest straszy brat - Dąb Wolności posadzony w 10 rocznicę odzyskania przez Polskę Niepodległości - foto lato 2018
Głowno i moje jezioro
Głowno i moje jezioro © GOZDZIK


Kategoria Po okolicy


  • DST 57.80km
  • Teren 23.00km
  • Czas 03:24
  • VAVG 17.00km/h
  • VMAX 38.70km/h
  • Temperatura 8.0°C
  • Podjazdy 327m
  • Sprzęt GIANT TALON
  • Aktywność Jazda na rowerze

Czy to już zakończenie sezonu ???

Niedziela, 4 listopada 2018 · dodano: 07.11.2018 | Komentarze 3

Gdybym wiedział, że taka będzie pogoda w niedziele to na 100 % nie zdecydowałbym się na jakiekolwiek rowerowanie po PKWŁ. Jeszcze w sobotę wieczorem pewna stacja TV ze słoneczkiem w logo informowała o tym, że będzie całkiem ładny słoneczny i ciepły dzień. No jak takie zapowiedzi lecą w listopadowe dni to nic tylko korzystać.
I tak też zrobiliśmy.
Wspólnie z Leną, Grzegorzem i Andrzejem umówiliśmy się na raczej ostatnią wspólną wycieczkę kończąca nasz, a przynajmniej mój sezon rowerowy.
Niestety odczuliśmy na własnej skórze, że telewizja kałami i z prognozowaniem pogody to raczej się mijają i to znacznie. Bo słonka nie było, ciepełka nie było, a było za to chłodno, wietrznie i mokro. Czyli dokładnie taka pogoda, jakiej nie lubię i nie wychodzę z domu jak nie muszę.
No właśnie jak nie muszeę…… ale przecież sam im marudziłem i pisałem sms o wycieczce. Więc jak było nie jechać ? może się schować ????? nieeeee no trudno co robić jedziemy.
Ale na początek coś co osłodzi nasze dzisiejsze trudy. Rozpoczęliśmy, więc naszą dzisiejsza wycieczkę od kawy i szarlotki upieczonej przez Beatkę. Cudowna słodycz i armat kawy poprawiły nam nastroje i nawet stwierdziliśmy ze nie jest przecież tak strasznie.
Ruszamy więc na trasę.
Dosłownie chwila przejazdu przez moje małe miasteczko i wjeżdżamy w cudownie kolorowy las.
No jaka szkoda, że nie ma słońca noooooo. Byłoby tak pięknie naprawdę.
Cudne kolorki drzew i krzewów, a do tego, gdy zawiał wiatr to deszcz spadających liści, które wykładały nam drogę w jesienny złoty dywan.
Bardzo zależało mi na tym, aby dziś świeciło słonko, ponieważ trasę dzisiejszej wycieczki poprowadziłem swoja ulubioną drogą. Terenami, z których bardzo ładnie widać panoramę Wzniesień Łódzkich. Niestety mgła i nisko wiszące chmury wszystko to zasłaniały. Co prawda miało to też swój specyficzny jesienny urok. Szczególnie jak się wjechało w las gdzie mgła sprawiała, że robił się on bardziej tajemniczy, niedostępny nie mówiąc już o mokrych liściach przykrywających korzenie i kamienie, które dodatkowo urozmaicały trasę hihihi.
Dobra nie ma co żałować i płakać nad rozlanym piwem hihihihihihihi
Wycieczka w gronie bliskich osób, które uwielbiają jeździć na rowerze i w ten sposób poznawać świat (choćby dopiero od kwietnia 2018) to wartość bezcenna.Dlatego, pomimo że nie moja to pogoda, sorry ale nie mój klimat, to bardzo dobrze się bawiłem i czułem dziś na rowerze.Bardzo Wam dziękuję za wspólnie spędzony czas. Mam nadzieję, że pomimo złej widoczności, braku tych fajnych widoków wzniesień, oraz kilku niedogodności na rasie chociaż trochę spodobał wam się Park Krajobrazowy Wzniesień Łódzkich i będziecie chcieli do niego jeszcze wrócić. Oczywiście ta wycieczka to tylko mały fragment tego obszaru, ale pokazujący właściwie przekrój całości tego, co w nim jest.
Oki teraz tu miało być kilka słów podsumowujących sezon 2018.
Oczywiście bez zbytniego nudziarstwa.
Ale jak patrzę na ta pogodę za oknem to może nie będę jeszcze tego robił.
No co …. Może zmienię zdanie co do ostatniego w 2018 roku rowerowanie. Hi.

Trasa : Głowno – Grodzisk – Janów – Kraszew – Kołacinek – Kołacin – Jasień – Kołacin – Bielanki – Żabieniec – Syberia – Pieńki Henrykowskie – Grzmiąca – Buczek – Janów – Niesułków – Nowostawy Dolne – Kalinów – Głowno.

Foto:
Ekipa na trasie
Ekipa na trasie © GOZDZIK
Takie tam widoczki
Takie tam widoczki © GOZDZIK
Gdzieś na szalku
Gdzieś na szlaku © GOZDZIK
I tak było fajnie
I tak było fajnie © GOZDZIK


Kategoria PKWŁ