Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Gozdzik z miasteczka Głowno. Mam przejechane 23078.53 kilometrów w tym 5572.87 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 19.02 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 92796 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Gozdzik.bikestats.pl

Archiwum bloga

  • DST 40.80km
  • Teren 13.50km
  • Czas 02:11
  • VAVG 18.69km/h
  • VMAX 32.20km/h
  • Temperatura 23.0°C
  • Podjazdy 163m
  • Sprzęt GIANT TALON
  • Aktywność Jazda na rowerze

Powrót na rowerowe drogi i szlaki

Niedziela, 19 maja 2019 · dodano: 20.05.2019 | Komentarze 3

Bo po 2 miesięcznym rozstaniu z rowerem i rowerowymi wycieczkami spowodowanym…. mmmmmm no właśnie spowodowanym?...... życiem, wróciłem dziś na rowerowe szlaki i mam nadzieje, że na dłużej. Bo nie tak miła wyglądać kwiecień i maj, nie tak miał wyglądać ten rok, a właściwie to nie tak miało wyglądać moje życie przez ostatnie blisko 25 lat. NIE TAK !!!! Ale niestety tak wygląda i muszę się do tego dostosować i brać tylko to, co to życie daje.
Dobra musiałem sobie ulżyć, bo straciłem kilka fajnych wycieczek, spotkania z przyjaciółmi i przemierzenia kolejnych szlaków i dróg nie mówiąc już o innych atrakcjach.
Nie zapeszając wiec dzisiejszego dnia w sobotę całkowicie się nie przygotowywałem do rowerowego wypadu. Nic sobie nie przygotowałem, nic nie myślałem gdzie i po co, totalnie nic, aby nie zapeszyć i losu i pogody. I można powiedzieć, że się udało. Co prawda nie wypuściłem się na łódzkie wzniesienia, bo o burzy trąbili już od kilku dni, więc nie ryzykowałem, ale po okolicy mojego Głowna się trochę poszwendałem. Z początku nie sądziłem, że uda mi się wykręcić te 40 km, bo po kilku pierwszych kilometrach raczej miałem chęć zawrócić i odpocząć, a nie brnąć dalej. Ale słoneczko tak pięknie świeciło i zachęcało do jazdy, że starałem się nie myśleć za wiele tylko pedałować. A że to moja pierwsza w tym roku jazda w tak ciepły i pogodny dzień bez żadnych bluz, rękawków, nogawek czy też ciepłych gaci, pyszczycho mi się radowało z każdym kolejnym przekręconym kilometrem.
Tak jak wspominałem wycieczka, a właściwie objazd terenu bez żadnego planu. Po prostu sobie jechałem i obserwowałem niebo, aby nie przegapić i nie natknąć się na jakąś burzę, co zresztą szczęśliwie się udało.
Niestety straconych dwóch miesięcy już nie odzyskam i nie nadrobię. Szkoda, bo uciekły mi tak naprawdę dwa najpiękniejsze miesiące roku. Miesiące, w których do życia budzi się przyroda. Liściaste lasy, które były nie tak dawno golutkie jak nowo narodzony człowieczek, teraz są ścianą zieleni. Szare, bure i nijakie pola i łąki dziś są kolorowymi klockami przyrodniczej układanki, a śpiew ptaków dopełnia ten magiczny czas, jakim jest WIOSNA.
Co tu dużo gadać. Mam nadzieję, że kolejne miesiące nie będą już tak złe i zrealizuję większość z zaplanowanych na ten rok wycieczek i rowerowych spotkań.

Trasa: Głowno – Osiny Zarębów – Szczecin – Osiny – Borki – Piaski Rudnickie – Głowno – Osiny Zarębów – Szczecin – Kalinów – Bratoszewice – Kalinów – Głowno

Foto:
Dziś wzniesienia tylko z oddali
Dziś wzniesienia tylko z oddali © GOZDZIK


Kategoria Po okolicy


  • DST 64.37km
  • Teren 9.00km
  • Czas 03:28
  • VAVG 18.57km/h
  • VMAX 41.70km/h
  • Temperatura 15.0°C
  • Podjazdy 180m
  • Sprzęt VAMP-irek
  • Aktywność Jazda na rowerze

Traktem Bohaterów Bitwy Nad Bzurą

Sobota, 23 marca 2019 · dodano: 25.03.2019 | Komentarze 2

Gdy w lutym, ze względu na kiepską pogodę odwoływałem nasze rowerowe spotkanie i ustalałem kolejny termin tej wycieczki, to wydawał się on niebotycznie odległy. A tu nie wiadomo kiedy, nie wiadomo jak i miną miesiąc. A dodatkowo okienko pogodowe na rozpoczęcie sezonu idealne. Prawie cały tydzień padało, wiało było zimno, a tu proszę sobota prawie idealna. Co prawda ostry wiaterek był, ale i tak naprawdę było ciepło.
Trasa naszej pierwszej wspólnej tegorocznej wycieczki była już dawno zaplanowana i nawiązywała do czasów II WŚ. Dokładnie biegła przez miejscowości związane z wrześniem 1939 roku, a jeszcze dokładniej z Bitwą nad Bzurą. Oczywiście nie ja ją wymyśliłem bo generalnie miejsca te są wyznaczone i opisane w terenie. Jedynie co to nie są połączone jakimś wyznaczonym szlakiem i dojechanie do nich jest całkowicie dowolne.
Ale moment, trzeba tu napaść, że oficjalna nazwa tego „szlaku” brzmi Trakt Pamięci Bohaterów Bitwy Nad Bzurą 1939 r.
W książce pt: Bitwa Nad Bzurą autorstwa Panów Macieja i Jakuba Wojewodów są opisane, pokazane dwa etapy powstawanie tego traktu. Pierwszy zbudowany w roku 2014 i drugi opisany jako planowany na rok 2016. My dziś pojechaliśmy tym z roku 2014. W Muzeum Bitwy Nad Bzurą w Sochaczewie po skończonej wycieczce chciałem się dowiedzieć czy ta część planowana została wykonana i oznaczona w terenie. Niestety w muzeum nic o tym ni wiedzieli. To dziwne bo ta instytucja w jakimś tam stopniu patronuje tej idei. Nawet na ich stronie jest dokładnie opisana pierwsza cześć traktu. No cóż trzeba będzie to sprawdzić w boju. Czyli pojechać i zobaczyć czy miejscowości zaznaczone w książce są opisane, a opisy przeniesione w teren tak porządnie jak w części pierwszej.
Dobra to oficjalne przedstawienie miejsca akcji rozpoczęcia sezonu mamy już za sobą. Teraz trzeba przedstawić bohaterów tej wycieczki. A ponieważ zależało mi na tym abyśmy spotkali się w komplecie to dlatego termin tej wycieczki dość odległy. Ale dzięki temu na starcie pojawiła się Lena z Grzegorzem, Dominik i Andrzej. Oczywiście do kompletu brakuje nam jeszcze Waldka, ale może już niedługo i to się zmieni.
Ruszamy około 9.00 z pod muzeum w Sochaczewie. W pierwszej kolejności jedziemy odwiedzić sochaczewski zamek, a dokładnie ruiny zamku Książąt Mazowieckich. Po chwili zwiedzania ruszamy na główną atrakcję dzisiejszej wycieczki. Czyli odwiedziny miejsc związanych z Traktem Bohaterów Bitwy Nad Bzurą. Te miejsca to nie tylko cmentarze, choć w głównej mierze to one wyznaczają trakt i nie tylko ten, ale wiele innych związanych z okropnymi czasami II Wojny Światowej.
Udało nam się odwiedzić prawie wszystkie miejsca opisane na stronie internetowej muzeum. Ale to prawie robi różnice. Nie odnaleźliśmy cmentarza w Mistrzewicach, nie wiem ja nie widziałem żadnego oznaczenia, a że czas nas troszkę gonił to i tak bardzo dokładnie nie szukaliśmy oraz nie dotarliśmy ze względów czasowych do gajówki w Januszewie. Nie liczę miejscowości Budy Stare, które od razu zaliczyłem do II etapu. Oczywiście wszystko do nadrobienia następnym razem.
Wycieczka bardzo udana. Sezon otwarty. Gadania co niemiara, śmiechu i zabawy też. Oby więcej takich wycieczek.

Trasa: Sochaczew – Kąty – Ruszki – Juliopol – Młodzieszyn – Leontynów – Rokicina – Leontynów – Młodzieszyn – Mistrzewice – Witkowice – Kamion – Witkowice – Brochów – Konary – Sochaczew.

Foto:
Ruiny zamku w Sochaczewie
Ruiny zamku w Sochaczewie © GOZDZIK

Takie tablice są w ważnych miejscach na trakcie - Ruszki
Takie tablice są w ważnych miejscach na trakcie - Ruszki © GOZDZIK

A oto i owa wieża - Ruszki
A oto i owa wieża - Ruszki © GOZDZIK

Juliopol
Juliopol © GOZDZIK

Juliopol cmentarz
Juliopol cmentarz © GOZDZIK

Dzwonnica w Młodzieszynie
Dzwonnica w Młodzieszynie © GOZDZIK
Młodzieszyn - Dzwonnica pełniąca w czasie wojny rolę więzienia
Młodzieszyn - Dzwonnica pełniąca w czasie wojny rolę więzienia © GOZDZIK

Kolejne miejsce na trakcie
Kolejne miejsce na trakcie © GOZDZIK

Cmentarz w Rokicinie
Cmentarz w Rokicinie © GOZDZIK

Kamion - na terenie szkoły
Kamion - na terenie szkoły © GOZDZIK

Kamion
Kamion © GOZDZIK

Brochów
Brochów © GOZDZIK

Na murach kościoła
Na murach kościoła © GOZDZIK

Na muach kościoła w Brochowie
Na murach kościoła w Brochowie © GOZDZIK

Muzeum w Sochaczewie
Muzeum w Sochaczewie © GOZDZIK




  • DST 49.30km
  • Czas 02:26
  • VAVG 20.26km/h
  • VMAX 41.30km/h
  • Temperatura 13.0°C
  • Podjazdy 246m
  • Sprzęt VAMP-irek
  • Aktywność Jazda na rowerze

Wzniesienia i Wiatr

Niedziela, 17 marca 2019 · dodano: 17.03.2019 | Komentarze 4

Wzniesienia i Wiatr
Dokładnie tak było. Do silnie wiejącego od ponad tygodnia wiatru dołączyłem dziś jeszcze wzniesienie.Dokładnie asfaltowe drogi Paku Krajobrazowego Wzniesień Łódzkich. Po kilku płaskich etapach moich tegorocznych wycieczkach, przyszedł czas na moje ukochane wzniesienia. Nie ruszałem się w miejsca leśne, szutrowe itp. Bo jednak tam nadal trochę mokro i błotniście, a mój świeżo wypucowany rowerek czeka na wizytę po Skowronkowych szlakach Jury. Jury którą mam nadzieję już niedługo odwiedzić.
A dzisiejsza wycieczka w iście wiosennym klimacie. Co prawda jak się jechało pod wiatr to wcale tak wesoło i wiosennie nie było, ale jak tylko się udało gdzieś schować przed nim lub mieć go jako sprzymierzeńca wiejącego w plecy to było cudownie.
Mam nadzieję że za tydzień, kiedy planowana jest wycieczka Szlakiem Bohaterów Bitwy Nad Bzurą (okolice Sochaczewa) będzie równie pięknie i sympatycznie. Oczywiście mówię o pogodzie, bo towarzystwo na bank takie właśnie będzie.

Trasa: Głowno – Osiny – Szczecin – Nowostawy Dolne – Niesułków – Lipka – Sierżnia – Stare Skoszewy – Boginia – Janów – Grzmiąca – Tadzin – Marianów Kołacki – Wola Cyrusowa – Lubowidza – Kolonia Dmosin – Grodzisk – Dmosin – Głowno

Foto:

Moje wzniesienia
Moje wzniesienia © GOZDZIK

I tu też moje wzniesienia
I tu też moje wzniesienia © GOZDZIK


Kategoria PKWŁ


  • DST 30.90km
  • Teren 1.00km
  • Czas 01:34
  • VAVG 19.72km/h
  • VMAX 32.90km/h
  • Temperatura 8.0°C
  • Podjazdy 96m
  • Sprzęt VAMP-irek
  • Aktywność Jazda na rowerze

Z wiatrem i pod wiatr.

Niedziela, 10 marca 2019 · dodano: 11.03.2019 | Komentarze 2

Ojjjj znudziło mi się pedałowanie w pokoju i pomimo zapowiadających się opadów, śniegu, gradu, deszczu i Bóg raczy wiedzieć, czego jeszcze ruszyłem się z domu, aby troszkę popedałować na świeżym powietrzu. A świeże było, że hej. Tak przewiane i przewietrzone przez szalejący wiatr, że aż zatykało. Oczywiście jakbym jechał gdzieś na wycieczkę do wyznaczonego miejsca, celu to bym klął, na czym świat stoi, ale dziś owy wiatr robił jako „przyrząd” treningowy.
No tak.
Jazda pod taki wiatr liczy się podwójnie, a nawet potrójnie hihihihi. Kiedy już w uszach dudniło tak, że własnych myśli nie słyszałem ruszyłem w drogę powrotna, która była czystą przyjemnością. Na koniec jeszcze tylko mała pętelka po Głownie i do domku pod gorący prysznic.
A wracając tak sobie pomyślałem. Policja robi tyle równych akcji. A to akcja znicz, a to bezpieczny poranek, a to bezpieczny powrót, a to bezpieczne wakacji itp. Kurcze choć raz by zrobili akcje - Bezpieczny przejazd przez wioski i wszystkim tym baranom, durniom itp, którzy zostawiają swoje gospodarstwa otwarte i spuszczone psy wlepili mandaty. Takie mandaty, aby przez rok wyli z żalu utraconych pieniędzy. I to nawet już nie chodzi o rowerzystów, chociaż głównie o nas, ale widziałem jak taki spory pies wybiegł na ulicę do samochodu, a kierowca odbił na lewy pas. Nie wiem czy bezwiednie czy nie, ale jeśli nie panował nad tym ruchem, tylko się przestraszył, że mu psiak pod koła wpadnie i odbił, a jakby tam ktoś jechał w przeciwną stronę ?????? No nieszczęście murowane. Albo jakiś rodzic jechał z dzieckiem na przejażdżkę niedzielną ??? No bezmyślność takich ludzi powinna być karana maksymalnie. Oni sobie do kościoła pewnie pojechali, wrota na podwórko otwarte psy spuszczone i ooooooo. Tak, wkurzony byłem wczoraj bo 4 razy musiałem albo się  oganiać, albo przycisnąć mocnej korbki. Jakoś panicznie się nie boję psów, ale wczoraj naprawdę mnie to irytowało. Dobra … napisałem sobie i już mi ulżyło ……..hi. A wycieczka, mimo, że wiatr okrutny i psy, co zagryźć chcą to całkiem miła była, bo jakoś już bardzo wiosnę czułem w tym wietrze.
Trasa: Głowno – Karasica – Bronisławów – Domaradzyn – Popówek Włościański –Boczki Domaradzkie – Ziewanice – Głowno.
Foto:
Okolice Głowna - ale tu wiało
Okolice Głowna - ale tu wiało © GOZDZIK

Mroga w Głownie
Mroga w Głownie © GOZDZIK


Kategoria Po okolicy


  • DST 30.70km
  • Czas 01:28
  • VAVG 20.93km/h
  • VMAX 20.90km/h
  • Temperatura 10.0°C
  • Podjazdy 102m
  • Sprzęt VAMP-irek
  • Aktywność Jazda na rowerze

W ramach lekarstwa.....

Niedziela, 17 lutego 2019 · dodano: 18.02.2019 | Komentarze 3

Takiej pięknej wiosennej pogody w połowie lutego to trudno się spodziewać, co roku. Więc jak tylko potwierdziłem naocznie to, co przepowiadali synoptycy od kilku dni to od razu załatwiłem sobie 2 godzinki wypadu rowerowego. Wypadu, który miał za zadanie przede wszystkim walkę z małym kacem i lekkim przeziębieniem. A że pogoda do tego była iście wiosenna to zrobił się z tego całkiem miły wypad po okolicznych wioskach. Niektóre miejsca ostatni raz odwiedziłem kilka lat temu i dziś otwierałem oczy ze zdumienia jak się zmieniły. Ile powstało nowych domków jednorodzinnych pojedynczych i w skupiskach. Tu i ówdzie drogi naprawione nowe dywaniki rozwinięte, tu jakiś Orliki tam jakieś inne boisko. Naprawdę byłem mile zaskoczony.
Niestety tą sielankę przerwał telefon od żonki z informacją, że skoczył się gaz w butli i mój mizernie gotowany od samego rana rosołek nie nabierze odpowiedniego występującego przy dłuuuuugim gotowaniu bukietu. A wiadomo na przeziębienie i na kacyka taki rosołek z różnego rodzaju miąska i dużą ilością warzyw jest najlepszym lekarstwem (oczywiście zaraz po „zupie chmielowej” hihihihi.) i chciał czy nie chciał musiałem obrać kurs na domek ratować lekarstwo.
Generalnie bardzo fajnie się dziś kręciło.

Trasa: Głowno – Ostrołęka – Albinów – Domaniewice – Skaratki – Sapy – Strzebieszew - Głowno

Foto:
I do mnie też wiosna zawitała. Tulipany karłowate już prawie kwitną hihihi
I do mnie też wiosna zawitała. Tulipany karłowate już prawie kwitną hihihi © GOZDZIK


Kategoria Po okolicy


  • DST 22.50km
  • Czas 01:09
  • VAVG 19.57km/h
  • VMAX 28.90km/h
  • Temperatura 6.0°C
  • Podjazdy 82m
  • Sprzęt VAMP-irek
  • Aktywność Jazda na rowerze

No to Rozpoczynam.......

Niedziela, 10 lutego 2019 · dodano: 11.02.2019 | Komentarze 2

Gdy opisywałem wycieczkę z 4 listopada 2018 roku nie do końca chciałem, aby to był już ostatni
wypad tego roku. Jak patrzyłem na pogody długoterminowe to wydawała się ze jeszcze jakieś
fajne okno pogodowe będzie w jeden z weekendów. I się nie pomyliłem, bo było i to nie jedno.
Niestety a to inne obowiązki, a to jakieś przeziębienie i spadek motywacji a to znowu zwykłe
lenistwo nie pozwoliły na skorzystanie z pogody. I tak oto właśnie nie udało mi się oficjalnie w
słowach zakończyć sezonu 2018.
A ponieważ nie można rozpocząć czegoś bez wcześniejszego zakończenia chociażby dotyczyło
to słowa pisanego, więc najpierw dosłownie kilka słów dotyczących 2018 roku.
Sezon 2018 był dla mnie wspaniały. Odwiedziłem kilka nieznanych mi miejsc, zrealizowałem
większość zaplanowanych wycieczek, poznałem wspaniałych ludzi z którymi wiem że ponownie
spotkam się w 2019 roku na wspólnych wycieczkach, ale przede wszystkim spędziłem trzy
fantastyczne i niezapomniane dni z Waldkiem i Andrzejem na szlaku Green Velo. To był
naprawdę bardzo miły sezon.
O i teraz można napisać, że sezon rowerowy 2019 czas by rozpocząć.
Tak to prawda nie zrobiłem tego z wielką przyjemnością, bo niestety chłodno, wietrznie, śniegu
jeszcze dużo i mokre drogi, a to nie są Goździkowe warunki do rowerowania. Ale nie było
wyjścia. Za dwa tygodnie zaplanowałem pierwszą wycieczkę w okolicach Sochaczewa i przecież
tak bez wstępnego chociażby małego rozruchu wstyd będzie się pokazać. No może pokazać to
nie aż taki duży wstyd, ale jak sił braknie po 30 km to będzie już przypał. Dlatego postanowiłem
dziś pokręcić troszkę i zobaczyć czy można utwierdzać się w przekonaniu, że za dwa tygodnie
jedziemy na wycieczkę czy raczej coś zacząć ściemniać. Co prawda troszkę na rowerze
stacjonarnym się przez zimę pokręciło, ale to nie to samo. Co pierwsze kilometry, które jechałem
pod wiatr całkowicie to potwierdziły. Do tego jeszcze odzież, która jak zwykle po zimie się
strasznie skurczyła (nie wiem w czym ją żona pierze na koniec sezonu że tak się zbiega, a może
powietrze za suche w domu hihihihi) i mnie denerwuje, gdzieniegdzie woda na ulicach z
topniejącego śniegu, pełno piachu przy krawężnikach, to trzeba stwierdzić, że raczej to nie było
całkiem miłe pierwsze rowerowe podróżowanie. Chociaż już pod koniec tak jakby światełko w
tunelu chęci i możliwości delikatnie zaczęło się żarzyć. Trzeba teraz tylko ten żar podsycać co
weekend i będzie dobrze.
A wszystkim życzę w tym 2019 roku dużo szczęścia i zdrówka.
Trasa : Głowno i okolice

Foto:
Stawy na Hucie Józefów
Stawy na Hucie Józefów © GOZDZIK
Nowy Przyrodniczy Nabytek Głowna
Nowy Przyrodniczy Nabytek Głowna © GOZDZIK
Dąb Niepodległości - miałem przyjemność uczestniczyć w uroczystości posadzenia go
Dąb Niepodległości - miałem przyjemność uczestniczyć w uroczystości posadzenia go © GOZDZIK
Głowno - Plac Wolności
Głowno - Plac Wolności © GOZDZIK - A to jest straszy brat - Dąb Wolności posadzony w 10 rocznicę odzyskania przez Polskę Niepodległości - foto lato 2018
Głowno i moje jezioro
Głowno i moje jezioro © GOZDZIK


Kategoria Po okolicy


  • DST 57.80km
  • Teren 23.00km
  • Czas 03:24
  • VAVG 17.00km/h
  • VMAX 38.70km/h
  • Temperatura 8.0°C
  • Podjazdy 327m
  • Sprzęt GIANT TALON
  • Aktywność Jazda na rowerze

Czy to już zakończenie sezonu ???

Niedziela, 4 listopada 2018 · dodano: 07.11.2018 | Komentarze 3

Gdybym wiedział, że taka będzie pogoda w niedziele to na 100 % nie zdecydowałbym się na jakiekolwiek rowerowanie po PKWŁ. Jeszcze w sobotę wieczorem pewna stacja TV ze słoneczkiem w logo informowała o tym, że będzie całkiem ładny słoneczny i ciepły dzień. No jak takie zapowiedzi lecą w listopadowe dni to nic tylko korzystać.
I tak też zrobiliśmy.
Wspólnie z Leną, Grzegorzem i Andrzejem umówiliśmy się na raczej ostatnią wspólną wycieczkę kończąca nasz, a przynajmniej mój sezon rowerowy.
Niestety odczuliśmy na własnej skórze, że telewizja kałami i z prognozowaniem pogody to raczej się mijają i to znacznie. Bo słonka nie było, ciepełka nie było, a było za to chłodno, wietrznie i mokro. Czyli dokładnie taka pogoda, jakiej nie lubię i nie wychodzę z domu jak nie muszę.
No właśnie jak nie muszeę…… ale przecież sam im marudziłem i pisałem sms o wycieczce. Więc jak było nie jechać ? może się schować ????? nieeeee no trudno co robić jedziemy.
Ale na początek coś co osłodzi nasze dzisiejsze trudy. Rozpoczęliśmy, więc naszą dzisiejsza wycieczkę od kawy i szarlotki upieczonej przez Beatkę. Cudowna słodycz i armat kawy poprawiły nam nastroje i nawet stwierdziliśmy ze nie jest przecież tak strasznie.
Ruszamy więc na trasę.
Dosłownie chwila przejazdu przez moje małe miasteczko i wjeżdżamy w cudownie kolorowy las.
No jaka szkoda, że nie ma słońca noooooo. Byłoby tak pięknie naprawdę.
Cudne kolorki drzew i krzewów, a do tego, gdy zawiał wiatr to deszcz spadających liści, które wykładały nam drogę w jesienny złoty dywan.
Bardzo zależało mi na tym, aby dziś świeciło słonko, ponieważ trasę dzisiejszej wycieczki poprowadziłem swoja ulubioną drogą. Terenami, z których bardzo ładnie widać panoramę Wzniesień Łódzkich. Niestety mgła i nisko wiszące chmury wszystko to zasłaniały. Co prawda miało to też swój specyficzny jesienny urok. Szczególnie jak się wjechało w las gdzie mgła sprawiała, że robił się on bardziej tajemniczy, niedostępny nie mówiąc już o mokrych liściach przykrywających korzenie i kamienie, które dodatkowo urozmaicały trasę hihihi.
Dobra nie ma co żałować i płakać nad rozlanym piwem hihihihihihihi
Wycieczka w gronie bliskich osób, które uwielbiają jeździć na rowerze i w ten sposób poznawać świat (choćby dopiero od kwietnia 2018) to wartość bezcenna.Dlatego, pomimo że nie moja to pogoda, sorry ale nie mój klimat, to bardzo dobrze się bawiłem i czułem dziś na rowerze.Bardzo Wam dziękuję za wspólnie spędzony czas. Mam nadzieję, że pomimo złej widoczności, braku tych fajnych widoków wzniesień, oraz kilku niedogodności na rasie chociaż trochę spodobał wam się Park Krajobrazowy Wzniesień Łódzkich i będziecie chcieli do niego jeszcze wrócić. Oczywiście ta wycieczka to tylko mały fragment tego obszaru, ale pokazujący właściwie przekrój całości tego, co w nim jest.
Oki teraz tu miało być kilka słów podsumowujących sezon 2018.
Oczywiście bez zbytniego nudziarstwa.
Ale jak patrzę na ta pogodę za oknem to może nie będę jeszcze tego robił.
No co …. Może zmienię zdanie co do ostatniego w 2018 roku rowerowanie. Hi.

Trasa : Głowno – Grodzisk – Janów – Kraszew – Kołacinek – Kołacin – Jasień – Kołacin – Bielanki – Żabieniec – Syberia – Pieńki Henrykowskie – Grzmiąca – Buczek – Janów – Niesułków – Nowostawy Dolne – Kalinów – Głowno.

Foto:
Ekipa na trasie
Ekipa na trasie © GOZDZIK
Takie tam widoczki
Takie tam widoczki © GOZDZIK
Gdzieś na szalku
Gdzieś na szlaku © GOZDZIK
I tak było fajnie
I tak było fajnie © GOZDZIK


Kategoria PKWŁ


  • DST 85.00km
  • Teren 42.00km
  • Czas 04:50
  • VAVG 17.59km/h
  • VMAX 34.50km/h
  • Temperatura 15.0°C
  • Podjazdy 474m
  • Sprzęt GIANT TALON
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Między Sulejowem a Przedborzem

Niedziela, 14 października 2018 · dodano: 18.10.2018 | Komentarze 3

Pomału mój sezon rowerowy 2018 dobiega końca. Może jeszcze uda się wyskoczyć raz czy dwa na moje wzniesienia łódzkie, ale na pewno na sezon wyprawowy, czyli długie wycieczki czy też wycieczki z samochodowym dojazdem nadszedł kres.
Nie mogłem sobie wymarzyć lepszego zakończenia. Wspaniała, przepiękna słoneczna pogoda. Pani Jesień w pełnej krasie. W sukni mieniącej się wszystkimi kolorami oraz doborowe zgrane towarzystwo.
Wesoła, pełna energii i chęci przemierzania dróg, dróżek i bezdroży biegnących wzdłuż Pilicy, ekipa to Daria, Karolina, Darek, dwóch Rafałów, dwóch Marcinów, Dominik i moja skromna osoba.
Sam pomysł na wycieczkę w te okolice podyktowany był chęciom zamknięcia pewnej całości. We wrześniu zeszłego roku pojeździliśmy sobie trochę po prawej stronie Pilicy oraz w dół od Przedborza. Teraz tą wycieczką zrobiliśmy lewą stronę Pilicy od Sulejowa do Przedborza. Można powiedzieć, że teren okolic Przedborza i Sulejowa mamy objechany. A jak dołożymy do tego moją wycieczkę z 2004 roku dookoła zalewu Sulejowskiego oraz tegoroczna (sobotnią) Skowronków to możemy śmiało stwierdzić, że aż do Tomaszowa oba brzegi Pilicy mamy odwiedzone.
Trasę dzisiejszej wycieczki po wytyczeniu przesłałem do Skowronków, aby jeszcze bardziej ja urozmaicić i aby była jeszcze bardziej ciekawa. Nie wiem jak to robi Rafał, ale on zawsze wynajdzie jakieś inne bardziej ciekawe, co nieraz wiąże się z tym, że i trudniejsze (np. piachy) drogi i dróżki. Nie mówiąc już o atrakcjach.
Jak to się mówi - ma chłopak siódmy zmysł do takich spraw, albo inaczej - ma na to papiery hihihihi
Spotkaliśmy się w Sulejowie pod kościołem, bo parking pod strażą pożarną w remoncie i po krótkim przywitaniu w bardzo wesołych nastrojach ruszamy na trasę.
Pierwsza atrakcja to kamieniołom …. Zalany wodą. Cudownie czysta wodą.
Następnie ruszamy w dalszą drogę do miejsca zwanego Trzy Morgi z jego niewątpliwą atrakcją czyli jakby to powiedzieć …….mmmmmm nooooo z jego „Czarodziejskim Mostkiem”. Inaczej nazwać tego cudu inżynierii wodno-lądowej nazwać nie mogę. Sami zresztą zobaczcie na zdjęciach. Dodam tylko ze ponoć dziś wygląda jak po kapitalnym remoncie, bo kilka lat wcześniej był jeszcze znacznie przechylony, a dziś wygląda niczym Most Świętokrzyski w Warszawie. Po prostu piękny i idealny.Prawda.
Ci c nie przechodzili przez mostek nigdy musieli oczywiście to zrobić, co odważniejsi robili to z rowerami, a jakże. A bardziej bojaźliwi, ale wole trzymać się określenia: bardziej szanujący swój sprzęt, przeszli bez roweru.
Odliczenie składu czy nikt nie zagubił w konstrukcji tego cudu i ruszamy dalej.
Naszym następnym celem są ruiny zamku w Majkowicach, ruiny zamku w Bąkowej Górze oraz Zespół przyrodniczo-krajobrazowy Majowa Góra tuż przy granicy miasta Przedbórz z jego niewątpliwą atrakcją, czyli jazdą wąską dróżką tuż przy wąwozie będącym pozostałością po istniejącym tu do roku 1817 do lat 60 XX w kamieniołomie. Ojjjj powiem wam, że naprawdę fajna sprawa. Trzeba było naprawdę uważać, bo ścieżka wąska, kręta, cały czas góra-dół, drzewa bliziutko a i wąwóz też. Chwila nieuwagi i albo lądujemy w wąwozie albo na drzewie. Fajny był ten przejazd naprawdę.
Cała wycieczka była fajna i dlatego jak zbliżała się ku końcowi, który to koniec wyznaczało zachodzące słonko, trochę żal było się żegnać. Tym bardziej, że tak naprawdę z taką ekipa w takim składzie zobaczę się pewnie dopiero na wiosnę.
Skowronkom dziękuję bardzo za wprowadzone korekty do mojej trasy, przez co wycieczka stała się bardziej atrakcyjna i zróżnicowana terenowo. A pozostałym uczestnikom za świetna zabawę, miłe wspomnienia na zimowe wieczory i cudowna atmosferę. Nawet nie wicie jak bardzo potrzebne mi są takie chwile oderwania od ……..
Trzymajcie się wszyscy ciepło i zdrowo, co by na wiosnę się spotkać i ponownie razem ruszyć na szalki te asfaltowe, ale również i te piaszczyste, podmokłe, kamieniste, szutrowe itp. itp. itp…………….

Trasa: Sulejów – Kurnędz – Adelinów – Winduga – Przewóz – Stobnica – Paskrzyn – Placówka – Łęg Ręczyński – Łęk Majkowski – Majkowice – Będzyn – Fandulanka – Wola Przedborska – Przedbórz – Wola Przedborska – Korytno – Kalinki – Bąkowa Góra – Dabrowa – Dobreniczki – Łęki Królewski – Ręczno – Czartoryja – Nowinki – Łęk Ręczyński – placówka – Adelinów - Sulejów

Foto:
Pilica w okolicy Sulejowa
Pilica w okolicy Sulejowa © GOZDZIK
Uroczy kamieniołom
Uroczy kamieniołom © GOZDZIK
Pilica gdzieś na szlaku
Pilica gdzieś na szlaku © GOZDZIK
Trzy Morgi i Czarodziejski Mostek
Trzy Morgi i Czarodziejski Mostek © GOZDZIK
Czarodziejski Mostek
Czarodziejski Mostek © GOZDZIK
Czarodziejski Mostek - Trzy Morgi
Czarodziejski Mostek - Trzy Morgi © GOZDZIK
Majkowice
Majkowice © GOZDZIK
Ruiny Zamku w Majkowicach
Ruiny Zamku w Majkowicach © GOZDZIK
Widok z Majowej Góry
Widok z Majowej Góry © GOZDZIK
Zamek w Bąkowej Górze
Zamek w Bąkowej Górze © GOZDZIK
Ekipa pod zamkiem w Bąkowej Górze
Ekipa pod zamkiem w Bąkowej Górze © GOZDZIK
Pani Jesień w pełnej krasie
Pani Jesień w pełnej krasie © GOZDZIK
Słonko kładzie się już spać, a ekipa szykuje się do ostatniego odcinka dzisiejszej wycieczki
Słonko kładzie się już spać, a ekipa szykuje się do ostatniego odcinka dzisiejszej wycieczki © GOZDZIK




  • DST 50.40km
  • Teren 41.00km
  • Czas 03:30
  • VAVG 14.40km/h
  • VMAX 30.60km/h
  • Temperatura 15.0°C
  • Podjazdy 198m
  • Sprzęt GIANT TALON
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Do Puszczy Kampinoskiej

Sobota, 29 września 2018 · dodano: 01.10.2018 | Komentarze 1

Jeszcze kilka dni temu nie spodziewałem się że sobota a i jak się okazało niedziela będą tak pięknymi ostatnimi dniami września. Nie spodziewałem się, ale wycieczkę zaplanowałem i nawet zaprosiłem na nią Lenę, Grzegorza i Dominika.
Przecież jak będzie miało padać to się odwoła prawda.
Ponieważ w tym roku nie byłem jeszcze w ukochanej Puszczy Kampinoskiej więc wybór kierunku był oczywisty i właściwie nie podlegał negocjacjom.
Trasa opracowana już dawno, pogodę zapowiadano fantastyczną ( i o dziwo spełniła się), zaproszeni goście potwierdzili chęć uczestnictwa w wycieczce, więc zostało tylko zapakować się w auto i jechać na miejsce zbiórki, czyli do Leszna.
Przybyliśmy z Dominikiem na umówione miejsce jeszcze przed godzina 9.00, a już na nas czekali Lena i Grzegorz.
Chwila na przywitanie, rozpakowanie rowerków i ruszamy w trasę.
Oczywiście na początku zapytałem ekipę czy czasami któreś z zaplanowanych do zobaczenia miejsc nie widzieli już wcześniej i może wola pojechać inna trasą. Ale okazało się, że moi towarzysze dzisiejszych zmagań nie byli jeszcze nigdy w puszczy. Dla nich jest to całkowicie nieznany teren.I dziewicze szlaki i dróżki, a miejsca, do których chciałem dziś dotrzeć całkowicie im nieznane.
Z jednej strony to wspaniała wiadomość. Nic nie trzeba zmieniać i jeśli się im spodoba to pokochają puszcze za jej różnorodność, za piękno, za jej miejsca pamięci, za jej historię. A z drugiej strony to nie wiedzą, co ich czeka na szlakach. I może się okazać że nie tego oczekiwali, że wycieczka się nie spodoba, że po prostu zostanę przeklęty za piach, za korzenie, za wodę pod kołami (ale nie było jej bo sucho bardzo) za gałęzie, itp.
Ale cóż było robić.
Jesteśmy tu gdzie jesteśmy i ruszamy.
Słoneczko pięknie świeci, ale rano w cieniu drzew jednak rześko bardzo. Ale w miłym towarzystwie i przy opowieściach nie było aż tak zimno. Z Leną i Grzegorzem nie widzieliśmy się od Green Velo, a ponieważ oni w sierpniu ponownie odwiedzili szlak, na którym się poznaliśmy, więc oczywiście musiałem się wszystkiego dopytać jak on wygląda od Suwałk do Elbląga. I tak na opowieściach o GV i Borach Tucholskich nie wiadomo, kiedy a już byliśmy w Zaborowie, a dokładniej w Wiktorowie gdzie znajduje się cmentarz wojenny.
Chwila przerwy, zadumy i ruszamy dalej.
W Zaborowie Leśnym żegnamy się z niebieskim szlakiem i żółtym docieramy do miejscowości Truskaw. Tu kolejna chwileczka przerwy przy pomniku upamiętniającym bitwę z września 1944 roku.
Z tego miejsca mamy już prostą drogę do Palmir (cmentarz), ale po drodze jeszcze odwiedzamy miejsce zwane Krzyż „Jerzyków”. Tu oczywiście też zapoznajemy się z informacjami umieszczonymi na tablicy i ruszamy dalej.
Po chwili docieramy do Palmir. Miejsca, które choć już odwiedzam chyba 5-6 raz, a jednak za każdym razem mam gęsią skórkę i „ciary” na plecach.
Oferuje się do pilnowania rowerów. Może jak nie będę chodził miedzy lasem krzyży upamiętniających rozstrzelanych tu ludzi i nie odwiedzę muzeum to wyobraźnia o tamtych dniach nie będzie mi aż tak dokuczała.
Nie prawda. Nie pomogło.
Ruszamy dalej czerwonym, a potem żółtym do wioski Palmiry, aby tam na krótko wpaść na czarny w kierunku Wierszy. Tu wizyta przy pomniku i cmentarzu Niepodległej Rzeczypospolitej Kampinoskiej. Chwila na fotki, pogaduchy i po chwili odpoczynku ruszamy dalej trzymając się żółtego szlaku, który doprowadza nas do Leszna.

Wycieczka zakończona.
Czas zadać moim towarzyszą wycieczki magiczne pytanie
- Podobało się ??????
Chwila prawdy nadchodzi.
- Tak oczywiście, że się podobało
- To bardzo się cieszę. Czyli co, na wiosnę ruszamy ponownie po szlakach puszczy ?
- Jak tylko dasz znać to oczywiście jesteśmy.

To bardzo miłe uczucie wiedzieć, że przygotowana wycieczka, trasa, atrakcje, miejsca godne odwiedzenia podobają się uczestnikom wycieczki, że chcą wrócić w to urocze miejsce jeszcze raz, że chcą dalej penetrować szlaki, drogi i leśne dukty Puszczy Kampinoskiej. Oczywiście pewności nie mam, ale myślę, że naprawdę Lenie, Grzegorzowi i Dominikowi podobała się dzisiejsza wycieczka i spokojnie mogę na nich liczyć przy kolejnej wizycie w Kampinoskim Parku Narodowym.
Dla mnie jak zwykle puszcza piękna. Co prawda Pani Jesień jeszcze nie zadomowiła się na dobre, raczej na razie to jest Panienka Jesień, ale i tak było uroczo.

Na koniec muszę jeszcze powiedzieć, że jestem pełen podziwu dla Lenki która na rowerze (typu Gravel) wg. mnie całkowicie nienadającym się do jazdy po puszczy (piachu, korzeniach), dała rade bez żadnych problemów. Naprawdę pełen szacuneczek Lena.

Trasa: Leszno – Zaborów – Zaborów Leśny – Truskaw – Palmiry muzeum – Mogilny Mostek – Palmiry wieś – Janówek – Truskawka – Wiersze – Leszno.

Foto:
Wiktorów
Wiktorów © GOZDZIK
Cmentarz w Wiktorowie
Cmentarz w Wiktorowie © GOZDZIK
Truskaw
Truskaw © GOZDZIK
Pomnik - Truskaw
Pomnik - Truskaw © GOZDZIK
Krzyż Jerzyków
Krzyż Jerzyków © GOZDZIK
Krzyż Jerzyków
Krzyż Jerzyków © GOZDZIK
Palmiry
Palmiry © GOZDZIK
Lena i Grzegorz na trasie - a gdzie Dominik ?
Lena i Grzegorz na trasie - a gdzie Dominik ? © GOZDZIK
Wiersze
Wiersze © GOZDZIK
Wiersze
Wiersze © GOZDZIK
Gdzieś na szlaki w Puszczy Kampinoskiej
Gdzieś na szlaki w Puszczy Kampinoskiej © GOZDZIK
Puszcza Kampinoska
Puszcza Kampinoska © GOZDZIK



Kategoria Kampinoski PN


  • DST 73.80km
  • Teren 14.00km
  • Czas 03:45
  • VAVG 19.68km/h
  • VMAX 35.90km/h
  • Temperatura 23.0°C
  • Podjazdy 343m
  • Sprzęt GIANT TALON
  • Aktywność Jazda na rowerze

Koniec urlopowo-wakacyjnego czasu

Środa, 5 września 2018 · dodano: 09.09.2018 | Komentarze 2

Ostatni dzień urlopu to już tradycyjna wycieczka, a właściwie włóczęgostwo po PKWŁ i najbliższej okolicy. Z jednej strony to dlatego, że mogę wyjechać dopiero około 14.00, a z drugiej strony jutro do pracy więc nie będzie można poleniuchować do południa z kawką na balkonie. Dlatego wycieczka w moje okolice. A żeby tak całkowicie nie była bez celu ta moja dzisiejsza włóczęga, to inspirowany jednym z ostatnich opisów wycieczki Czajki, celem stała się Góra Rogowska znajdująca się na właściwie przedmieściach Łodzi, a z której roztacza się panorama na całą Łódź i okolice. Niestety, faktycznie górka zarasta i już nie widać Łagiernik wcale, Łodzi tyle o ile w malutkim prześwicie między krzaczorami, bo trudno to nazwać drzewami, a do tego wszystkiego na górkę dotarłem dokładnie w tym samym czasie kiedy słonko było w tym prześwicie. Zdjęcie więc są całkowicie do bani. trzeba tu przyjechać wczesną wiosna, kiedy listki są malutkie lub jeszcze ich nie ma. Chwilkę więc tam postałem, popatrzyłem i pogadałem ze starszym panem, który mówił jak tu było ładnie kilka lat temu. Kiedy wzgórze jeszcze nie było tak zarośnięte całkowicie i ruszyłem do domu. Jeszcze tylko mały przystanek na uzupełnienie płynów hihihi… i …. I koniec urlopu i mojego wakacyjnego czasu. Muszę przyznać że cały ten okres był bardzo udany. Wyprawa na Green Velo, potem Załęczański Park Krajobrazowy, a w czasie urlopu dwie dłuższe wycieczki z dzisiejszym finałem na wzniesieniach. Jak na możliwości jakie daje mi życie to wykorzystałem to w 100%. I tu muszę podziękować mojej żonce, bo naprawdę pozwala mi na tą moja rowerową mini przygodę. Dziękuję Beatko.

Trasa: Głowno – Wyskoki – Bratoszewice – Rokitnica – Stryków – Smolice – Swędów – Szczawin Kościelny – Glinnik – Łagiewniki – Skotniki – Łódź – Łagiewniki – Klęk – Kiełmina – Dobra – Stryków – Bratoszewice – wyskoki – Głowno

Foto.

Na Górze Rogowskiej - no nic nie widać ....
Na Górze Rogowskiej - no nic nie widać .... © GOZDZIK

Ścieżka wiodąca na górkę.
Ścieżka wiodąca na górkę. © GOZDZIK


Kategoria PKWŁ